Dostęp do orzeczeń: wystąpię obywatelsko na konferencji prasowej ministra sprawiedliwości

Dziś, tj. w środę - 20 czerwca 2012 r., o godz. 10.00 w gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości (Al. Ujazdowskie 11, s. 501) odbędzie się konferencja prasowa, w której udział wezmą m.in. Minister Sprawiedliwości – Jarosław Gowin oraz Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości – prof. Jacek Gołaczyński. Temat konferencji: Ruszają internetowe portale orzeczeń. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ obok Panów Ministrów mam wystąpić na tej konferencji. Dlaczego? Otóż ze względu na to, że wraz z innymi domagam się dostępu do orzeczeń sądów powszechnych oraz do orzeczeń Sądu Najwyższego.

Pretekstem konferencji prasowej jest pilotaż Portalu Orzeczeń Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który niebawem ma się "rozlać" na inne apelację, okręgi i rejony w Polsce. Ja zaś wystąpię tam i będę mówił z perspektywy obywatela. Takiego, który wspiera Fundację ePaństwo w walce o dostępność orzeczeń Sądu Najwyższego (por. Status informacyjno-publiczny orzecznictwa na gruncie praktyki sądów administracyjnych (ePF vs SN #4) i poprzednie).

Dlaczego dostęp do orzeczeń jest ważny? Pisałem o tym w tekście Co wynika z Raportu Zespołu do spraw wdrażania procedury anonimizacji i publikacji orzeczeń w Sądzie Najwyższym? (ePF vs SN #2) i mogę to powtórzyć:

Poza szeroko pojętymi mediami z orzecznictwa sądów powszechnych korzystają (albo mogliby korzystać) również profesjonaliści, którzy reprezentują swoich klientów (w tym działające w interesie publicznym organizacje pozarządowe), ale korzystają też naukowcy. Publikacja orzecznictwa Sądu Najwyższego nie jest zatem ukłonem w stronę ciekawskich mediów, ale jest też narzędziem kontroli społecznej organów władzy publicznej, w tym sądów. W połączeniu z właściwym zastosowaniem przepisów o ponownym wykorzystaniu informacji publicznej można skonstruować narzędzia do społecznej kontroli wymiaru sprawiedliwości, identyfikować przy tym - co istotne dla jakości wymiaru sprawiedliwości - problemy istniejące w poszczególnych sądach niższych instancji (można np. przygotować statystyki, z których wynikałoby, który sąd ma największą liczbę orzeczeń, które nie utrzymały sie w toku instancji). Dostępność orzecznictwa służy podniesieniu jakości judykatów (sama dostępność tych orzeczeń może powodować, że orzecznictwo będzie bardziej przemyślane, lepiej uzasadnione, pełniej będzie korespondowało z istniejącymi przepisami, bardziej będzie odpowiadało rozstrzyganiu istotnych problemów społecznych, którego stosowanie prawa jest wszak funkcją). W konsekwencji lepiej (pełniej) przyczyni się do wykorzystania takiego orzecznictwa w procesie oceny skutków regulacji ex post, co jest jednym z elementów w dyskusji na temat procesu stanowienia prawa "opartym na dowodach". Dlatego właśnie orzecznictwo Sądu Najwyższego powinno być dostępne w całości, zaś próby anonimizacji organów sądów, składów orzekających, samych sądów (w tym ich siedzib) nie zasługuje w moim odczuciu na aprobatę.

To, co pisałem o orzeczeniach Sądu Najwyższego, dotyczy również innych sądów: od sądów apelacyjnych do rejonowych.

Problem tkwi w anonimizacji. Wbrew niektórym swoim kolegom, z którymi biorę udział w dyskusji o tej anonimizacji, ja uważam, że istnieją czasem powody, by taka anonimizacja orzeczeń istniała. Weźmy np. wyroki w sprawie gwałtów, a choćby i w sprawie zniesławień, lub w przypadku ochrony dóbr osobistych.

Ale ważne, by algorytm anonimizacji był powszechnie dostępny. Algorytm anonimizcji stosowany w sądach jest, jak uważam, informacją publiczną.

Ważne też, by anonimizacja nie szła zbyt daleko.

Weźmy przykładowo jedno z niedawnych postanowień WSA w Warszawie z 2012-04-11, sygn. II SAB/Wa 19/12. To ciekawe orzeczenie i dotyczy procesu legislacyjnego. W tym przypadku procesu opracowywania założeń do ustawy implementującej dyrektywę o ponownym wykorzystaniu informacji z sektora publicznego (re-use). Jest ciekawe również dlatego, że pisałem o tym procesie legislacyjnym również w serwisie i potem, pod wpływem sygnału z MSWiA prostowałem swoją notatkę: Otóż i są założenia do "projektu ustawy o ponownym wykorzystaniu informacji publicznej". Dziś nie jestem pewny, czy słusznie prostowałem. Co tam w tym postanowieniu można znaleźć? Na przykład następujący fragment:

Odnośnie punktu 1 wniosku organ przekazał w załączeniu pisma – z [...] grudnia 2005 r. (nr sprawy [...]), z [...] listopada 2008 r. (nr sprawy [...]), z [...] maja 2009 r. (nr sprawy [...]), z [...] maja 2009 r. (nr sprawy [...]), z [...] listopada 2009 r. (nr sprawy [...]), z [...] stycznia 2010 r. (nr sprawy [...]) oraz z [...] stycznia 2010 r. (nr sprawy [...]) stanowiące odpowiedzi na wnioski o dostęp do informacji publicznej, w których wymienione zostało nazwisko wnioskodawcy jako eksperta służącego wskazówkami Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji w pierwszej fazie prac Ministerstwa dot. transpozycji dyrektywy 2003/98/WE do polskiego porządku prawnego. Organ poinformował ponadto, że pismem z dnia 16 października 2009 r. wystąpiono z wnioskiem o udostępnienie m.in. opinii M. B. w sprawie implementacji dyrektywy 2003/98/WE oraz zakresu nowelizacji ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. W odpowiedzi z dnia [...] września 2009 r. MSWiA poinformowało zainteresowanego, iż komórka merytoryczna w resorcie nie dysponuje takimi opiniami (pismo w załączeniu).

Nie wszystko z tego, co zostało "zanonimizowane" zasługiwało, moim zdaniem, na takie zanonimizowanie.

Ma znaczenie sposób, w jaki z udostępnianych publiczności wyroków będą znikały różne informacje. Taka anonimizacja nie może być zbyt daleko idąca, ponieważ obywatele nie będą mieli narzędzi do realizowania kontroli społecznej. I to nie chodzi jedynie o kontrolę społeczna nad wymiarem sprawiedliwości, ale też nad organami władzy wykonawczej, które występują w wyrokach i postanowieniach.

Kto będzie sprawdzał błędy ortograficzne w wyrokach wydawanych w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej? Tego nie wiem. Ponoć sędziowie się tego obawiają. Mam nadzieję, że będą już publikowane bez błędów. Również tych, które wynikają z "copy-paste". Ostatnio Fundacja ePaństwo otrzymała uzasadnienie wyroku w sprawie, w której wygrała z Prezydentem RP przed NSA (por. O tym, że również działania Pana Prezydenta RP mogą podlegać społecznej kontroli). W uzyskanym z NSA uzasadnieniu wyroku pojawiła się treść z uzasadnienia do zupełnie innego wyroku. Musieliśmy wnosić o sprostowanie. Być może wizja tego, że każde orzeczenie sądowe będzie publicznie dostępne będzie wystarczającą zachętą, by wyroki oraz uzasadnienia były od razu właściwe i nie zawierały błędów. Sam nie wiem.

Jeśli kiedyś stanę przed sądem, który - w swoim składzie - będzie uważał inaczej, niż wynika z powyższej notatki - mam przerąbane. Liczę zatem, że stanę raczej przed sądem, który kieruje się dobrem Rzeczypospolitej, stoi na straży prawa, obowiązki sędziego wypełnia sumiennie, sprawiedliwość wymierza zgodnie z przepisami prawa, bezstronnie, wedle własnego sumienia, a w postępowaniu kieruje się zasadami godności i uczciwości. Tego, mniej więcej, dotyczy rota przysięgi sędziowskiej.

Dopiero teraz mam przerąbane.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Sprostowanie

Jeżeli chodzi nam o dostęp do wyroków, to zgodnie z art. 350 par. 1 Kpc i dookreślającym go postanowieniem Sądu Najwyższego z dnia 15 kwietnia 1982 r. I PZ 7/82, (OSNC 1982/10/155),

„Sprostowaniu mogą ulegać niedokładności, błędy pisarskie albo rachunkowe lub inne oczywiste omyłki popełnione również w uzasadnieniu wyroku”,

to poprawianie błędów ortograficznych w wydanych już wyrokach (sentencja jak i uzasadnienie orzeczenia), będzie wymagać uprzedniego postanowienia sądu o sprostowaniu wyroku.

Tym samym zarządzający bazą wyroków nie mógłby sam z siebie poprawiać ortograficznie judykatów, jedynie odpowiednio wcześniej inspirować same sądy do autokorekty. Wszak zarządzający bazą nie mógłby nawet składać wniosku o poprawki, gdyż nie jest on stroną w sprawie.

Poprawiony wyrok, bez postanowienia o jego sprostowaniu, stanowił by „opracowanie” wyroku ? Aczkolwiek nam chodzi o dostęp do wyroków a nie ich „opracowań”?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>