Czego Wam będzie brakowało, gdy ustawa o zbiórkach publicznych zostanie uchylona w całości?

Co do propozycji MAiC: opowiadam się za modelem drugim, czyli sytuacją, w której urzędnik nie ma nic do powiedzenia w crowdfundingu. Poza tym uważam, że ustawę o zbiórkach publicznych należy uchylić w całości. Czy to za daleko idąca propozycja? Sprawdźcie sami, zaś mnie nie należy wierzyć w ani jedno słowo, które tu publikuję. Wystarczy sięgnąć do ujednoliconego tekstu ustawy i sprawdzić, których przepisów będzie Wam brakowało, gdyby nagle ustawa została uchylona w całości.

Wariant "drugi" odnosi się do tekstu, który opublikowano w serwisie Ministerstwa Administracji i Cyfrayzacji, pod tytułem Finansowanie społecznościowe – MAC rozważa różne scenariusze. Tam znajduje się "alternatywa":

Możliwe są więc dwa scenariusze:

pierwszy – akceptujemy ten przyczółek zmian i zaczynamy prace nad rozporządzeniem z udziałem strony społecznej, żeby było gotowe, gdy wejdzie w życie ustawa i żeby było maksymalnie proste. To rozporządzenie może:

albo sankcjonować model obecny, który realnie i w sensie prawnym jest obecnie nieusankcjonowany;

albo idąc dalej, po analizie rozwiązań w innych krajach będziemy starali się wypracować jak najprostszy model z minimalną liczbą procedur, funkcjonujący niejako automatycznie bez pola dla decyzji urzędników;

drugi – uznajemy, że crowdfunding to obszar, który nie wymaga żadnych regulacji, godząc się na to, że w przyszłości może to rodzić problemy związane z brakiem jasnych prawnych reguł.

Od kogo zależy niby to, jak w "przyszłości" będzie interpretowana ustawa? To jedynie zależy od ministerstwa. Jeśli ktoś tu rzuca kłody pod nogi ludziom, którzy korzystają z wolności, to właśnie ministerstwo, które usiłuje wyinterpretowywać takie zasady, których w ustawie nie ma. Wystarczy, że ustawa będzie właściwie interpretowana i ministerstwo nie będzie próbowało kierować do sądu (karnego) spraw wobec osób, które nie łamią tej ustawy (ponieważ np. przekonują na swoich internetowych stronach, by darowizny przelewać na wskazane tam konto bankowe). Co to właściwie znaczy "w przyszłości może to rodzić problemy związane z brakiem jasnych prawnych reguł"? Czy to jest jakaś ukryta groźba, że urzędnicy będą interpretowali ustawę dowolnie? Opowiadam za "drugim" wariantem, ale właściwie, to za trzecim, czyli za uchyleniem ustawy w całości.

Sprawdźcie sami. Wystarczy sięgnąć do ujednoliconego tekstu ustawy. Czego Wam będzie brakowało w systemie prawnym, gdyby nagle zniknęła ta ustawa?

Może będzie Wam brakowało art 10 ust. 1 ustawy? Brzmi on:

Władza, która pozwolenie wydała, może je cofnąć w każdym czasie, jeżeli zbiórka przeprowadzana jest niezgodnie z postanowieniami niniejszej ustawy, lub jeżeli ujawnione zostanie, że dalsze prowadzenie zbiórki może zagrażać bezpieczeństwu, spokojowi lub porządkowi publicznemu, albo jeśli władza stwierdzi (art. 8.), że ofiary, uzyskiwane ze zbiórki, nie są przeznaczane na właściwy cel.

Hmm?

Obywatele, inaczej niż organy administracji publicznej, mają stosować się do zakazów, mają realizować pozytywne wskazania ustawy, ale poza tym mogą robić to, co im się podoba. Organy administracji publicznej zaś są związane art. 7 Konstytucji, czyli mogą robić jedynie to, na co im ustawa wprost pozwala. Na tym m.in. polega różnica między obywatelami i władzą. Obywatele korzystają ze swobody, władza z takiej swobody korzystać nie może. Jeśli prawo czegoś nie reguluje, to urzędnik nie może ingerować w działania obywateli.

W dyskusji o stanowieniu prawa opartego na dowodach wiele miejsca poświęca się ocenie skutków regulacji. Często też mówi się o ocenie skutków regulacji ex post. Może zatem należy się pokusić o ocenę skutków regulacji ex post tej ustawy z 1933 roku, bo - jak uważam - ona nie służy realizacji celów wartych dziś wspierania. A jeśli nie służy - uchylmy ja w całości.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Zalinkowany tekst

Zalinkowany tekst ujednolicony ustawy na ISAP nie zawiera ostatniej zmiany tejże ustawy z art. 2 Dz.U. 2003 r. Nr 96, poz. 874.
Tekst ustawy oraz wszystkich aktów zmieniających znajdziemy w http://skorowidz.rcl.gov.pl/Haslo1-21436.php

Art. 9.

"Wynik zbiórki i sposób zużytkowania zebranych ofiar powinien być podany do wiadomości organu, który udzielił pozwolenia, oraz ogłoszony w terminie 1 miesiąca w prasie, w rozumieniu przepisów Prawa prasowego, o zasięgu obejmującym co najmniej obszar na którym zbiórka została przeprowadzona"

Zatem, jeśli zbiórka byłaby przeprowadzana na stronie internetowej dostępnej na całym świecie i adresowana do sympatyków strony z całego świata, to ogłoszenie musiałoby być umieszczone w prasie o zasięgu ogólnoświatowym :-)

Czemu nie? Skoro zbiórka

Czemu nie? Skoro zbiórka została przeprowadzona w sieci o zasięgu ogólnoświatowym to wyniki zbiórki opublikować w sieci o zasięgu ogólnoświatowym, czyli np.w serwisie internetowym, gdzie prowadzono zbiórkę. Wielokrotnie Vagla omawiał, że serwisy internetowe mogą podchodzić pod prawo prasowe, choć nie podlegać rejestracji.

Ja problemu nie widzę, a nawet dobrze, że amerykaninowi, który złożył dotacje w Polsce zapewnia się w Polsce prawo do poznania wyników zbiorki.

Pytanie, czy serwis

Pytanie, czy serwis internetowy, w którym przeprowadza się zbiórkę zostanie uznany za prasę w rozumieniu Prawa prasowego przez urzędników.
"Prasa oznacza publikacje periodyczne, które nie tworzą zamkniętej, jednorodnej całości, ukazujące się nie rzadziej niż raz do roku, opatrzone stałym tytułem albo nazwą, numerem bieżącym i datą (...)".
Czy mój blog np. jest prasą? On wszak nie jest publikacją periodyczną. Jest zbiorem treści stale dostępnym w Internecie. Można by ewentualnie traktować jako prasę poszczególne wpisy na blogu, ale one nie są opatrzone numerem bieżącym. A na innych blogach czy stronach nie muszą być opatrzone datą.
Tym bardziej strona jakiegoś stowarzyszenia, która nie ma formy bloga z kolejnymi wpisami, tylko raczej prostej strony informacyjnej.
Tu mogą być różne interpretacje.
Co, jeśli urzędnik stwierdzi, że jeśli ktoś organizuje zbiórkę o zasięgu ogólnoświatowym, to musi zamieścić informację o wynikach zbiórki w normalnej papierowej gazecie albo przynajmniej w jej internetowym wydaniu, lub radiu albo telewizji o zasięgu globalnym?

Warto posłuchać

VaGla's picture

Warto posłuchać audycji radiowej Trójki na temat zbiórek publicznych i crowdfundingu: Aby zderegulować trzeba najpierw uregulować. W audycji tej, której nagranie znajduje się przy linkowanym materiale, wypowiadają sie osoby zaangażowane instytucjonalnie w aktualną dyskusję wywołaną projektem opublikowanym na stronach MAiC. Wypowiada się również sam Minister Boni. Warto posłuchać tego, jakie padają argumenty i głosy w dyskusji. Prowadzący zebrał tych głosów wiele.

Nie zgadzam się z obecnym tytułem linkowanej notatki, ale oddaje to tezę Ministra Boniego. Nie zgadzam się jednak dlatego, że wcale nie trzeba zmienić ustawy, by móc zmienić rozporządzenie wydawane na podstawie delegacji w tej ustawie się znajdującej. Zgadzam się zaś z tym, że sprawy zbiórek publicznych leżały w gestii ministra właściwego ds administracji, czyli ministra administracji i cyfryzacji.

Przy okazji - sam minister podkreślił na początku audycji, że z nikim nie konsultował tego projektu. Podkreślił też, że nie miał złych intencji i - jak pisałem o tym wcześniej - ja w to wierzę.

W każdym razie polecam wysłuchanie materiału Trójki.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Podkreślił też, że nie

maniak713's picture

Podkreślił też, że nie miał złych intencji i - jak pisałem o tym wcześniej - ja w to wierzę.

Ba, ja też jestem w stanie uwierzyć w brak złych intencji, co więcej - w nagły wybuch dobrych i pozytywnych intencji. Tak samo jak w sprawie ACTA, gdzie chodziło o same dobre intencje zwalczania podróbek, tak tu mamy same dobre intencje zwalczania niewłaściwych zbiórek.

A jak mówi stare przysłowie, dobrymi chęciami Piekło jest wybrukowane. I był jeszcze taki cytat o tyranii dobrych ludzi...

Celem istnienia tej ustawy było zawsze jedno: utrudnianie i uniemożliwianie korzystania z obywatelskiej szczodrości ludziom i organizacjom, które się władzy nie podobały. Parę osób znalazło dziurę i teraz trwają pośpieszne działania nad jej załataniem. Bo jak tak można, żeby obywatel swoje pieniądze dawał komuś bez pytania władzy o zgodę?

Stąd i oczywista niechęć do crowdfundingu i podobnych inicjatyw.

Całkowite zniesienie tej ustawy byłoby dobre, bo jest ona w 95% zbędna. Jedyny dobry element to obowiązek publicznego rozliczenia zbiórki - zbierający powinien dawcom wyjaśnić, jak i na co ich dary zużył.

Dlatego popieram zniesienie tej ustawy. Może byłby to początek eliminacji innych zbędnych i szkodliwych ograniczeń wolności? Pomarzyć (jeszcze) wolno...

--
Powyższa wypowiedź NIE została zatwierdzona przez Główny Urząd Kontroli Stron i Postów.

I kolejne do czytania

VaGla's picture

Przecież i tak jej nie zniosą

Dyskusja jest chyba bezprzedmiotowa: ta władza nie zniesie tej ustawy, już choćby dlatego, że uchwalając ustawą "antyhazardową" przyznała sama sobie prawo do decydowania o tym, gdzie obywatel może, a gdzie nie może wydawać swoich legalnie zarobionych i opodatkowanych pieniędzy. Władza tłumaczyła, że chce walczyć z nałogiem hazardu, po czym pozwoliła popadać w ten nałóg u bukmachera polskiego, a zabroniła u zagranicznego.

Musiałaby więc zmienić filozofię i uchylić nie jedną, a dwie ustawy. To nie ta władza.

No dobrze, a gdyby stał się cud i tę staroć z 1933 r. też uchyliła?

Zastanawiam się, co w takiej sytuacji uchroniłoby nas wszystkich przed cudownym wysypem nieuleczalnie chorych Jasiów i Małgoś, na rehabilitację których potrzebne są pieniądze? Czy istniałby jakikolwiek instrument kontroli nad wykorzystaniem zebranych pieniędzy?

Nie mam nic przeciwko, że np. Gutek umieści na swojej stronie PayPal-owski przycisk "Przekaż darowiznę" i wprost oświadczy, że zbiera na piwo. Nie dam mu, ale nie potępię za to, że zbiera. A jak uzbiera, niech robi, co chce.

Obawiam się natomiast zalewu łapiących za serce apeli, okraszonych makabrycznymi zdjęciami kalek - ale w niemałej części pochodzącej od oszustów, grających na ludzkiej naiwności. Grających tym bardziej, że poza jakąkolwiek kontrolą i w pełni bezkarnie.

Podobnie z crowdfundingiem: tu też może się nagle zaroić od spryciarzy, którzy w myśl zasady "hulaj dusza - prawa nie ma" zaczną wyciągać łapy po pieniądze, po czym przeznaczać je na potrzeby bynajmniej nie związane z tym, co mieliby tworzyć.

Sądzę więc, że JAKAŚ regulacja mogłaby istnieć. A dodatkowo - że chyba nie ma po co odkrywać Ameryki, może wystarczy sprawdzić, jakie rozwiązania w tym zakresie obowiązują w innych krajach UE, wybrać najlepsze i zastosować u nas?

No to może inicjatywa ludowa ?

No to może zbierzmy 100 tys. podpisów pod inicjatywę ustawodawczą za zniesieniem tej ustawy w całości ?
Tylko kto się tego podejmie ?
Ja nie wiem jak.

Obywatelska inicjatywa ustawodawcza

http://konstytucja.wieszjak.pl/omowienie-konstytucji/81977,Obywatelska-inicjatywa-ustawodawcza.html

Na poczatek potrzebny jest 15-osobowy komitet, ustanowiony podpisami 1000 obywateli.

Potem sie go zgłasza do Marszałka Sejmu i jazda z podpisami.

Ja się zgłaszam jako drugi. Palec pod budkę!

Przewodnik po Obywatelskiej Inicjatywie Ustawodawczej

Polecam. Dobry i profesjonalny tekst:
http://siec118.pl/dla-organizacji/baza-wiedzy/przewodnik-po-inicjatywie-obywatelskiej/

Moim zdaniem jakieś

Moim zdaniem jakieś regulacje być muszą. Jeśli ktoś organizuje zbiórkę publiczną na określony cel, to powinien być zobowiązany do opublikowania rozliczenie pozyskanych w ten sposób środków pod jakąś karą za samo nieopublikowanie (nawet jeśli dobrze wydał).

Zastosowanie zwykłych przepisów o oszustwie, co ktoś gdzieś tutaj proponował, moim zdaniem nie wystarczy. Bo co jeśli osoba zbierająca milczy na temat wydatków? Oskarżyć go o oszustwo na kwotę 10zł, żeby sprawdzić? To może podpadać pod 234kk przecież, jeśli wydał zgodnie z celem zbiórki.

Czy tylko crowdfunding?

Jak się ma ustawa o zbiórkach do, na przykład, donationware? A jeżeli zbierający nie określa celu wydatkowania pieniędzy ze zbiórki?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>