prawo autorskie

Terroryści od trzech dni atakują serwis internetowy (?)

Fajny tytuł? Od kilku dni celem zmasowanego ataku DDoS jest serwis Mininova, który - tak jakoś wyszło - jest jednym z wiodących serwisów BitTorrentowych. Wedle relacji - atakujący botnet ma swoje macki na kilku kontynentach i działa ze sporą siłą. Efekt jest taki, że dostęp do serwisu Mininova jest ograniczony. Ciekawe kto stoi za atakiem? Pewnie wszyscy praworządni obywatele świata są oburzeni takimi chuligańskimi działaniami, które w tak okrutny sposób naruszają prawo...

O oczekiwaniach animatorów i rynku twórczości

"Another trend many animators are looking forward to is more independent productions, allowing artists to break free of major studios to create their own shorts, games, webisodes and other art forms. It will be increasingly easier for small entities to create animation as technology continues to improve and Internet bandwidth grows".

Własność intelektualna dla kibiców piłki nożnej

Przygotowujemy się do Mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 roku i z tej okazji Ministerstwo Gospodarki zleciło przygotowanie opracowania na temat praw własności intelektualnej. Powstał taki dokument, który na 71 stronach analizuje prawo własności intelektualnej w świetle zobowiązań podjętych przez Polskę "wobec podmiotu prywatnego Union of European Football Associations (UEFA)". Analizuje się tam również "prawo internetowe".

Ułatwić resampling informacji publicznych

Główny nurt amerykańskich mediów zaczyna dostrzegać tezy dotyczące konieczności zagwarantowania bezpłatnego i wygodnego dostępu i możliwości "resamplowania" informacji z sektora publicznego w celu realizacji idei transparentności życia publicznego. W moim odczuciu sprawa w ten sposób staje się "przesądzona". Przypuszczalnie będzie jeszcze opór materii (to nie jest takie proste, by to wszystko logistycznie zorganizować), ale idea dotycząca możliwości gromadzenia, przetwarzania i ponownego publikowania przez obywateli danych zbieranych w ramach e-government weszła - jak uważam - do kanonu doktryn politycznych i prawnych. Uważam się za wyznawcę tej doktryny.

Ile redakcje/wydawcy powinni płacić za wypowiedź, albo za udział w programach?

Sporo się mówi o piractwie i kradzieży (złodziejstwie) intelektualnego dorobku (własności intelektualnej). Jeśli ktoś wyjmie mi z portfela złotówkę, to czy nie nazwie Pan tego kradzieżą? - pyta dziennikarz. Mogę odpowiedzieć, że przy kradzieży okradziony nie ma złotówki, a przy korzystaniu z utworów bez zgody dorobek intelektualny nadal pozostaje przy twórcy. Oczywiście zaraz zostanę posądzony o to, że popieram piractwo, chociaż - jeśli ktoś czyta ten serwis, może się łatwo zorientować, że w wielu miejscach mam bardziej radykalne poglądy na temat własności intelektualnej, niż organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. One reprezentują garstkę "Twórców", ja twierdzę, że wszyscy jesteśmy twórcami i w olbrzymiej większości nie partycypujemy w przychodach zbieranych pod sztandarami "ochrony biednych twórców". A więc chyba jest coś nie tak? Poniżej komentarz do dzisiejszej rozmowy w TOK FM.

Infor ma święte prawo pozywać kogo chce

Nie tylko Infor. Każdy z uprawnionych ma święte prawo do składania pozwów i samodzielnego wybierania sobie przeciwników sądowych. Jednych może pozwać, innych zaś przy składaniu pozwów pominąć. Infor złożył pierwszy pozew w związku z naruszeniem autorskich praw majątkowych, a celem jest Polska Federacja Rynku Nieruchomości. Na swojej stronie Federacja "przedrukowuje" teksty z Gazety Prawnej. Spółka Google chyba nie zostanie przez Infor pozwana, nie zostanie pozwane pewnie również Angora, albo Forum (a tytuły te żyją z przedruków). Infor najpewniej nie pozwie Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, na którego stronie publikowane są również artykuły z Gazety Prawnej. Ma się pojawić jeszcze 70 innych pozwów. Pozwy zatem zostaną złożone, tymczasem mamy podstawowe braki w wiedzy na temat interpretacji fundamentalnych określeń normatywnych, które w Unii Europejskiej kształtują dozwolony użytek. Wydaje się, że w pogoni za większą ochroną prawodawcy po macoszemu traktowali te przepisy, które maja inny (przeciwny?), niż budowanie monopolu prawnoautorskiego, wektor działania.

"Bezczelność to bezczelność" - dla mnie nie ma różnicy

Mam na myśli opublikowanie w Super Expressie, na pierwszej stronie, zdjęcia "zaczerpniętego" z serwisu Nasza-klasa, a mającego przedstawiać pilota, który zginął tragicznie wraz z ratownikiem w niedawnej katastrofie śmigłowca. Gazeta rzuciła się na zdjęcie człowieka, bez żenady postanowiła skorzystać z tego, co jest dostępne "w internecie", ale nie sprawdzili, że poza imieniem i nazwiskiem tożsamości właściciela profilu NK oraz ratownika nie zgadzają się. Ręce mi opadły, gdy przeczytałem: "Pod jedną z fotografii imię się zgadza, nazwisko też, tylko na zdjęciu wciąż żywy, całkiem inny Janusz Cygański. Redakcja w pośpiechu skopiowała z Naszej Klasy fotografię nie tej osoby".

Duży może (chcieć) więcej - o regulaminie Facebook

Nie jestem użytkownikiem serwisu Facebook, co wywołało niedawno szczere zdziwienie kilku moich znajomych. To, co interesujące z punktu widzenia tego serwisu, to zamieszanie związane z wprowadzonymi "po cichu" zmianami w regulaminie Facebook, ich medialne nagłośnienie i następnie wycofanie się z wprowadzonych zmian. Wydaje mi się, że sprawa wymaga pewnej dyskusji, bo jak to możliwe, by świadczący usługi drogą elektroniczną mocą własnego regulaminu nadawał sobie jakieś prawa przysługujące użytkownikom? Ta dyskusja toczy się zresztą od pewnego czasu i wcale nie musi być oparta na przykładzie Facebooka.

Przegląd wydarzeń - proces TPB, ugoda Google Book, pytania prejudycjalne o internetowy clipping...

Dzieje się coraz więcej i okazuje się, że nie jestem w stanie spisywać wszystkiego w odrębnych notatkach. Aby jednak odnotować kilka ostatnich wydarzeń umieszczę je w tej (przynajmniej będzie można komentować zbiorczo). W Szwecji proces The Pirate Bay. W USA ugoda w sprawie The Authors Guild, Inc. i inni przeciw Google Inc. (chodzi o Google Book Search). Tam również komentarze na temat nowego czytnika książek elektronicznych, którego używanie - zdaniem The Authors Guild - narusza prawa autorskie, a to w ten sposób, że pozwala na głośne odczytywanie treści (syntezowanie mowy). Odnotuję pytania prejudycjalne duńskiego Sądu Najwyższego o internetowy clipping. I na koniec jeszcze zapowiedź blackoutu w Nowej Zelandii, a to w związku z nowymi przepisami (jeszcze nie weszły w życie) pozwalającymi przedsiębiorcom telekomunikacyjnym na odcinanie dostępu do Sieci swoim użytkownikom, w związku z przypuszczeniami na temat naruszenia prawa autorskiego (bez wyroku sadowego).

Dozwolony użytek prywatny

W dziale prace magisterskie prezentuję dziś pracę na temat dozwolonego użytku prywatnego. Autorem nadesłanej pracy jest Mikołaj Podolski, pracę obronił w Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, na Wydziale Prawa i Administracji. Praca została napisana pod kierunkiem doktora Jana Piszczka. W serwisie wcześniej publikowałem pracę Dozwolony użytek prywatny a postęp technologiczny, autorstwa Łukasza Draszczyka. Jak napisał mi p. Mikołaj Podolski, przesyłając dziś publikowaną pracę: "Wiem, że praca o podanej tematyce gościła już w serwisie, jednak moja znacznie się różni od niej, przede wszystkim "zawiera" mniej technologii a więcej prawa". Zachęcam do lektury i komentowania.