społeczeństwo

Karawana jedzie dalej, czyli kolejna wersja projektu z Rejestrem Stron i Usług Niedozwolonych

Po małej dezinformacji w wykonaniu szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów (por. Rejestr i inwigilacja: nie w tym projekcie, to w następnym (ale jednak w tym)) okazało się, że po spotkaniu Komitetu Stałego Rady Ministrów ostały się przepisy wprowadzające w Polsce Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych. Ogłoszono potem tylko notatkę, ale dziś znamy treść projektu ustawy w wersji z 4 stycznia 2010 roku, gdyż projekt ten wczoraj pojawił się na stronach Ministerstwa Finansów. Rząd ma go przyjąć 19 stycznia.

Okazuje się, że rozporządzenia MSWiA pasują do różnych delegacji ustawowych

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji było uprzejme poinformować dziś, że "rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 25 kwietnia 2008 r. w sprawie wymagań technicznych dokumentów elektronicznych zawierających akty normatywne i inne akty prawne, elektronicznej formy dzienników urzędowych oraz środków komunikacji elektronicznej i informatycznych nośników danych (Dz. U. Nr 75, poz. 451 z późn. zm.) zachowuje moc obowiązującą pomimo nowelizacji art. 15 ust. 5 ustawy z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych (Dz. U. z 2007 r. Nr 68, poz. 449 z późn. zm.)". Tym razem chciałbym pochwalić Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, bo to wielka sztuka tak napisać rozporządzenie, które będzie pasowało również do sytuacji, w której ustawodawca zmieni treść delegacji, na podstawie której takie rozporządzenie wydano. Jestem pod wrażeniem. Ideałem byłoby takie pisanie rozporządzeń, które pozwoliłoby całkiem ignorować poczynania racjonalnego ustawodawcy.

Obywatele v. służby: coś się rusza?

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego był bezczynny wobec wniosku Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka o udostępnienie informacji publicznej co do liczby i zakresu stosowania "kontroli operacyjnej" przez ABW. Europejski Trybunał Praw Człowieka zaś stwierdził, że brytyjskie prawo antyterrorystyczne, które dopuszcza do losowego zatrzymywania i przeszukiwania osób, narusza art 8 Konwencji...

Rozpowszechnianie wiadomości z postępowania przygotowawczego w oświadczeniach

Krakowska prokuratura postawiła dziennikarzowi TVN24 Krzysztofowi Skórzyńskiemu zarzut ujawnienia protokołu ze śledztwa (chodzi ponoć o "aferę gruntową"). Dokładniej zaś - jak wynika z cytowanych słów rzeczniczki prokuratury: "prokurator przedstawił Krzysztofowi S. zarzut publicznego rozpowszechnienia bez zezwolenia od 4 stycznia 2009 roku w telewizyjnym wydaniu programu +Fakty+, a także w ogólnodostępnych portalach internetowych tvn24.pl, wiadomości z postępowania przygotowawczego prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Rzeszowie. W szczególności chodzi o fragmenty zeznań świadka, złożone w tym postępowaniu, zanim te materiały zostały ujawnione w postępowaniu sądowym". Chodzi więc o przestępstwo z art. 241 § 1 Kodeksu karnego. W kolejce czeka Mariusz Gierszewski z Radia ZET.

O tym, jak w telewizji można przeprosić za naruszenie dóbr osobistych

W telewizjach ukazały się przeprosiny o treści: "W wykonaniu orzeczenia sądu: Ja Zbigniew Ziobro przepraszam Pana dr Mirosława Garlickiego za wypowiedzenie pod jego adresem słów - już nikt nigdy przez tego Pana życia pozbawiony nie będzie - które naruszyły cześć Pana dr Mirosława Garlickiego." Małe literki na zielonym tle. Bez jakiegokolwiek dźwięku. Dodaję te przeprosiny do kolekcji wcześniejszych, w której już m.in. są przeprosiny Super Expressu (por. Przeprosiny online: co można zrobić z domenami, czyli jak Super Express przeprasza Kotecką).

Polska Norma, dostęp do informacji publicznej i dozwolony użytek osobisty (II SA 837/03 i OSK 205/04)

Ponieważ nie zrobiłem tego do tej pory, postanowiłem nadrobić zaległości i odnotować w serwisie dwa wyroki NSA - z 2003 i 2004 roku. Przyglądając się kolejnym orzeczeniom z zakresu dostępu do informacji publicznej oraz styku informacji publicznej z prawem autorskim (co ma znaczenie m.in. dla analizowania kwestii ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego) warto zwrócić szczególną uwagę na stanowiska NSA, które dotyczą Polskich Norm. Pierwszy z wyroków jest interesujący dlatego, że - chociaż przepisy ustawy o normalizacji przesądzają o objęciu Polskich Norm zakresem prawa autorskiego - uzyskanie Polskiej Normy z PKN w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej nie musi wcale - zdaniem NSA (sprzed reformy) - oznaczać naruszenia prawa autorskiego. Mamy wszak dozwolony użytek osobisty. Ten właśnie dozwolony użytek osobisty NSA przywołuje w uzasadnieniu wyroku. Gorzej jednak, że NSA uznał także Polska Normę za dokument urzędowy, a takie dokumenty przecież nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego. Rok później NSA wydał jeszcze drugi wyrok w tej samej sprawie (po rozpoznaniu skargi kasacyjnej PKN) i tu NSA nieco zmienił swe wcześniejsze podejście, nawiązując do enigmatycznego stwierdzenia, że Polska Norma jest normą krajową "powszechnie dostępną". Jeśli "powszechnie dostępną", to... nie trzeba stosować do Polskich Norm ustawy o dostępie do informacji publicznej. W uzasadnieniu do tego ostatniego wyroku mowa też o "nośnikach".

Biznes w edukacji: informatyka prawnicza w badaniach nad własnością intelektualną

Mark Lemley (prawnik) i Joshua Walker (zajmujący się informatyką prawniczą) stworzyli narzędzie, który nazwali Lex Machina, a które ma służyć do prowadzenia badań nad aktualnym (w czasie rzeczywistym) stanem spraw sądowych, dotyczących praw własności intelektualnej (uczciwej konkurencji i tajemnicy przedsiębiorstw). Powstało to to w ramach badań w Stanford Law School. Niektórzy zaczęli się przyglądać nowej zabawce i w mediach pojawiły się już pierwsze rewelacje. Lemley udziela wywiadów na temat swoich spostrzeżeń i powiedział na przykład, że z działania systemu jasno wynika, że 30% wszystkich pozwów związanych z IT, a objętych systemem, składanych jest przez "troli patentowych".

Jak to było z tą decyzją dot. statusu OZZ dla Repropolu, czyli o konkurencji w zbiorowym zarządzie

Jakiś czas temu pisałem o tym, że Stowarzyszenie Wydawców Repropol uzyskało zgodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego na zbiorowe zarządzanie prawami autorskimi (por. Retoryka wojenna i zezwolenie na zbiorowy zarząd dla stowarzyszenie Repropol). Ponieważ jednak temat podstaw działania organizacji zbiorowego zarządzania rodzi wiele emocji, a tematyka jest - jak się wydaje - dość słabo rozpoznana w literaturze (bo ilu osób może interesować temat "na jakich zasadach działają organizacje zbiorowego zarządzania"?), to warto - jak przypuszczam - przywołać uzasadnienie decyzji, którą 28 maja 2009 roku wydał minister Zdrojewski. Z tego dokumentu można dowiedzieć się, że środowisko samych OZZ-tów jest do siebie hmm.. nieco konkurencyjnie nastawione... Wydawcy nie chcieli nawet, żeby KOPIPOL brał udział w postępowaniu, gdyż - cyt. "nie wykonuje właściwie zbiorowego zarządu"... Jest pan wykluczony! Nie, to ja pana wykluczam!

"Piractwo (nie)dozwolone?", czyli BCC pyta mundurowych

Wiceminister odpowiedzialny w MSWiA za służby mundurowe oraz rzecznik Komendanta Głównego Policji mają odpowiedzieć, kiedy w Polsce będziemy odcinali internautów od Sieci. Business Centre Club i Capital24.tv zapraszają na debatę, a w zaproszeniu czytam: "Unia Europejska wprowadziła dyrektywę pozwalającą policji i innym organom ścigania na odcinanie piratów od internetu, po uzyskaniu zgody sądu. Na odcięcie od sieci piratów, wymieniających się objętymi prawami autorskimi plików, zdecydowały się już Francja i Wielka Brytania. Kiedy Polska?" A czy Polska musi się zdecydować na taki kierunek zmian legislacyjnych?

Czekamy na drupalowe moduły wspierające strony administracji publicznej

godła stanu Nowy York i Prezydanta USA na tle loga DrupalaJak wiadomo - w listopadzie 2009 roku Biały Dom w USA przeszedł na Drupala. Nie zmieniła się wówczas wcale "skórka" strony, ale zmieniło się całe zaplecze prezydenckiego serwisu. Na Drupalu stoi również strona internetowa New York State Senate. Ten ostatni przypadek może być o tyle interesujący, że osoby zajmujące się rozwojem tego serwisu zapowiedziały opublikowanie paczki wykorzystywanych tam drupalowych modułów, by każdy zainteresowany rozwojem serwisów publicznych mógł sobie je pobrać i wykorzystać we własnej instalacji. W ten sposób może powstać rozwijany później przez społeczność programistów pakiet, który bezpłatnie będzie mógł być wykorzystywany również w innych instytucjach publicznych USA. To jest ten model działania, który proponowałem kolegom z Politechniki Poznańskiej, gdy stawiali na Drupalu portal uczelni.