Okazuje się, że rozporządzenia MSWiA pasują do różnych delegacji ustawowych
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji było uprzejme poinformować dziś, że "rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 25 kwietnia 2008 r. w sprawie wymagań technicznych dokumentów elektronicznych zawierających akty normatywne i inne akty prawne, elektronicznej formy dzienników urzędowych oraz środków komunikacji elektronicznej i informatycznych nośników danych (Dz. U. Nr 75, poz. 451 z późn. zm.) zachowuje moc obowiązującą pomimo nowelizacji art. 15 ust. 5 ustawy z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych (Dz. U. z 2007 r. Nr 68, poz. 449 z późn. zm.)". Tym razem chciałbym pochwalić Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, bo to wielka sztuka tak napisać rozporządzenie, które będzie pasowało również do sytuacji, w której ustawodawca zmieni treść delegacji, na podstawie której takie rozporządzenie wydano. Jestem pod wrażeniem. Ideałem byłoby takie pisanie rozporządzeń, które pozwoliłoby całkiem ignorować poczynania racjonalnego ustawodawcy.
Chodzi o to, że ustawodawca zmienił jakiś czas temu delegację ustawową do wydania rozporządzenia, a ustawa z 10 września 2009 r. o zmianie ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych (DzU nr 190, poz. 1473), która dokonywała zmiany delegacji, weszła w życie 1 stycznia 2009 roku. Pisałem o tym w tekście Elektroniczne ogłaszanie prawa: niby, że teraz wszystko jest OK.... Tam też zadałem pytanie o Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 23 grudnia 2008 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie wymagań technicznych dokumentów elektronicznych zawierających akty normatywne i inne akty prawne, elektronicznej formy dzienników urzędowych oraz środków komunikacji elektronicznej i informatycznych nośników danych i o to, czy zmiana delegacji ustawowej do wydania rozporządzenia nie powinna pociągnąć za sobą również konieczności zmiany samego rozporządzenia? Jeśli nie trzeba zmieniać rozporządzenia, to jaki był sens działań racjonalnego ustawodawcy, który postanowił zmienić delegację, na mocy której następnie wydano akt wykonawczy w takim, a nie innym brzmieniu i czy rozporządzenia MSWiA pasują do dowolnej delegacji ustawowej?
W Biuletynie Informacji Publicznej MSWiA ogłoszono dziś Komunikat. Poza przywołanym wyżej akapitem czytamy tam również:
Utrzymanie w mocy ww. rozporządzenia uzasadnione jest merytoryczną zgodnością art. 15 ust. 5 ww. ustawy z treścią uprzednio obowiązującej delegacji ustawowej zarówno pod względem podmiotowym (organem właściwym do wydania rozporządzenia jest Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji), przedmiotowym (taki sam zakres spraw przekazanych do uregulowania) oraz treściowym (nie zmieniają się wytyczne dotyczące treści aktu).
Z uwagi na jednoznaczność obu upoważnień do wydania aktu wykonawczego nie zostały spełnione przesłanki utraty mocy obowiązującej aktu prawnego, o których mowa w §32 ust. 2 rozporządzeniu Prezesa Rady Ministrów z dnia 20 czerwca 2002 r. w sprawie "Zasad techniki prawodawczej" (Dz. U. Nr 100, poz. 908)
Art. 15 ust. 5 ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych w brzmieniu, które było podstawą wydania rozporządzenia MSWiA:
Minister właściwy do spraw informatyzacji określi, w drodze rozporządzenia, wymagania techniczne dokumentów elektronicznych zawierających akty normatywne i inne akty prawne, doręczanych do ogłoszenia, uwzględniając konieczność zachowania jednolitości dostarczanych dokumentów elektronicznych oraz możliwości ich przetwarzania na potrzeby wydawania dziennika urzędowego.
Art. 15 ust. 5 ustawy w nowym brzmieniu:
Minister właściwy do spraw informatyzacji określi, w drodze rozporządzenia, wymagania techniczne, jakim powinny odpowiadać dokumenty elektroniczne kierowane do ogłoszenia, zawierające akty normatywne lub inne akty prawne, w tym orzeczenia, uwzględniając konieczność zachowania jednolitości dostarczanych dokumentów elektronicznych oraz możliwości ich przetwarzania na potrzeby wydawania dziennika urzędowego.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
dwie uwagi
Po pierwsze - wcale nie jest to taki wyjątkowy przypadek, gdy mimo nowelizacji (a nawet mimo wejścia w życie nowej ustawy) utrzymywane są w mocy dotychczasowe akty wykonawcze. Po prostu w aktach tych często regulowane np. są sprawy proceduralne, które nie ulegają zmianie. Np art. 76 ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji "Do czasu wydania przepisów wykonawczych zachowują moc przepisy wykonawcze do ustawy, o której mowa w art. 74, o ile nie są sprzeczne z ustawą." Faktem jest, że racjonalny ustawodawca z góry potrafi taki przypadek przewidzieć i nie musi później minister wydawać komunikatów...
Po drugie - sprawa jest prosta, pierwsza delegacja była napisana przez jakiegoś inżyniera chyba (bo nie polonistę i raczej nie prawnika). Dokument nie może mieć wymagań technicznych a aktu normatywnego nikt nie doręcza do ogłoszenia.
Niestety rozporządzenie to
Niestety rozporządzenie to jest wyjątkowym gniotem i nie da się go wypełnić. Co najciekawsze, MSWiA zamiast wydać nowe rozporządzenie o podobnej treści niezgodnie z Konstytucję RP i Rozporządzeniem Rady Ministrów (wspomniana technika legislacyjna par. 32 ust. 2) twierdzi, że to rozporządzenie pozostaje w mocy. Każdy prawnik stwierdzi, że tak nie jest, ale MSWiA uważa się za upoważnionego do interpretacji prawa, co nie należy do jego kompetencji.
Z innej beczki śmiechu.
Rozporządzenie to przede wszystkim nie daje możliwości spełnienia wymagań, gdyż oczekuje, że podpis zostanie złożony z użyciem znacznika czasu (oznaczenia czasu). Sęk w tym , że wymagana jest synchronizacja i zgodność z czasem urzędowym, a tymczasem rozporządzenie Min. Gospodarki z 2002 r. nie wymagało zgodności z czasem urzędowym i koordynacji z GUM, lecz UTC - źródło nie ma znaczenia lecz dokładność. Obecnie żadne centrum znakowania czasem na świecie nie koordynuje się z GUMem, więc spełnienie tego wymogu nie jest możliwe i nie będzie możliwe, bo nikt nie poniesie kosztów i ryzyka z tym związanego, nie mówiąc o trudnościach we współpracy z GUMem, aby przestawić system, tylko dla kilku aktów normatywnych dziennie, wydając tysiące znaczników na rzecz rzeszy klientów.
Gratuluję poczucia humoru MSWiA oraz wiedzy w temacie.
Pozdrawiam,
Robert
Nie ma jak polemizować
Nie ma jak polemizować z takimi stwierdzeniami, jak "rozporządzenie to jest wyjątkowym gniotem", albo "każdy prawnik stwierdzi, że tak nie jest". Przypuszczalnie autor komentarza potrafiłby uzasadnić bardziej tezy, dla których Jego zdaniem rozporządzenie to "nie pozostaje w mocy". Chętnie przeczytałbym takie (rzeczowe) argumenty.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination