Tik, tak, tik, tak, przedsiębiorcy w kontaktach z ZUS i podpis
W Gazecie Wyborczej opublikowano tekst, w którym autorzy stawiają diagnozę: "Informatyzacja po polsku. Do połowy lipca 800 tys. firm musi wydać po 400 zł. Powód? Urzędnikom nie wyszło wdrożenie podpisu elektronicznego, więc teraz usiłują go upowszechnić na siłę". Dlaczego przedsiębiorstwa będą musiały kupić podpis (jeśli nie zostanie przesunięty termin)? Ano dlatego, że od 20 lipca każdy przedsiębiorca, który zatrudnia powyżej pięciu osób, będzie musiał przesyłać do ZUS deklaracje opatrując je bezpiecznym podpisem elektronicznym... A dyskusja na temat działania podpisu elektronicznego trwa.
Problem to art. 40 ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne, który znowelizował m.in. art. 47a Ustawy z dnia 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych. Art. 40 ustawy o informatyzacji miał wejść w życie 27 miesięcy od dnia ogłoszenia ustawy o informatyzacji, ale to bardziej skomplikowane - więcej na ten temat (na temat wzajemnie odnoszących się przepisów z różnymi "legislacyjnymi opóźnieniami" i "wchodzeniem w życie" oraz kolejnymi przepisami wprowadzającymi "brak konieczności opatrywania w ciągu 12 miesięcy") pisałem w tekście Przesyłanie deklaracji do ZUS spowoduje problemy z podpisem sprzed roku.
W tekście Gazety Wyborczej pt. E-podpis: kolejna klapa informatyzacji czytamy:
(...)
Podpisy wydają tylko trzy firmy w kraju - PWPW (pod marką Sigillum), Krajowa Izba Rozliczeniowa (KIR) i Unizeto (pod marką Certum). Ich sieć placówek skupia się raczej na miastach wojewódzkich i dopiero od niedawna jest mocniej rozbudowywana. Same firmy, tzw. centra certyfikacji, też postanowiły nie ułatwiać życia konsumentom - zamiast wprowadzić wspólny format e-podpisu, każde centrum robi go na własną modłę. W efekcie w obiegu wersji podpisu elektronicznego jest aż kilkanaście.Rozwoju podpisu elektronicznego nie ułatwia również decyzyjna niemoc, nie ustalono, kto za tę sprawę jest odpowiedzialny. Przez ostatnie lata podpis krążył między resortem gospodarki a MSWiA. Faktycznie nie zajmował się nim nikt.
Samo Ministerstwo Gospodarki, które obecnie nadzoruje rozwój e-podpisu, przyznaje, że na razie nie funkcjonuje on w Polsce tak, jak powinien. Zdaniem resortu szansą na jego upowszechnienie byłoby dołączanie podpisów w postaci chipa w elektronicznych dowodach osobistych, tak jak to się dzieje w wielu państwach europejskich. To jednak u nas chwilowo science fiction.
(...)
Chociaż cytowany wyżej tekst dotyczy konkretnego problemu - niby będzie obowiązek stosowania podpisu elektronicznego w systemie ubezpieczeń społecznych, to jednak mamy do czynienia ze swoistym a) bagnem legislacyjnym, b) problemami na rynku dostawców podpisu (co wiąże się z a), c) swoistą niemocą administracji publicznej do okiełznania sytuacji (tyle jest sprzecznych interesów, a problematyka techniczna jest dla wielu zbyt skomplikowana; por. Podpis elektroniczny: Multimedia z Klubu Informatyka), d) brakiem zrozumienia technikaliów podpisu u podmiotów, które miałyby z niego korzystać, d)..., to jednak mnie ten tekst w Wyborczej skojarzył się z problematyką wyborów "przez internet". Jeśli takie problemy są z systemem ubezpieczeń, to czy podmieniając w myśli ten problem na problem postulowanych przez wielu e-wyborów możemy spokojnie zastanawiać się jedynie nad sprzedażą głosów, albo tajnością wyborów? A trzeba pamiętać, że zakresy problemów "podpisu elektronicznego" i prawa wyborczego nie są tożsame, to krzyżujące się sfery rozważań.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Kupić podpis ale gdzie?
Jest bałagan jeszcze wynikający z faktu, że nie ma możliwości zakupienia podpisu w innej firmie niż te trzy wymienione w tekście. Niestety prawo polskie jest tak skonstruowane, że stoi w konflikcie z prawem europejskim nakładając na firmy certyfikujące spoza Polski obowiązek rejestracji działalności na terenie naszego kraju.
Po pierwsze ja jako osoba nie mam możliwości kupienia podpisu np. w Czechach, a po drugie jak jakiś urząd zrobi przetarg na podpisy to może zgłosić się mu firma np. ze Słowacji, która działając na podstawie prawa obowiązującego w UE ma do tego prawo. Zacznie się problem i Polska znowu zostanie ciągana po sądach, a co smutniejsze po raz kolejny zostanie skompromitowana.