Jak to oprogramowanie "zostało" członkiem zarządu spółki z Hongkongu
Jakkolwiek może to brzmieć porywająco, że spółka Deep Knowledge Ventures chciałaby mieć za członka zarządu algorytm o nazwie VITAL, to jednak warto pamiętać, że program komputerowy takim "członkiem zarządu" być nie może. Przynajmniej w Polsce. Nie może dziś i najprawdopodobniej nigdy nie będzie mógł być. No, chyba, że algorytmy kiedyś zyskają jakiś rodzaj osobowości prawnej. Udział w zarządzie spółki to nie tylko ewentualny prestiż (jeśli spółce dobrze się powodzi). To przede wszystkim odpowiedzialność. Odpowiedzialność prawna. Jakąż mógłby ponosić odpowiedzialność algorytm?
Odprysk myśli speców od Public Relations o tym, że spółka z Hongkong postanowiła powołać program komputerowy do swojego zarządu, można przeczytać w tekście Venture Capital Firm Appoints Machine Intelligence As Board Member. Powtarzają ten odprysk w różnych innych serwisach: Algorytm VITAL w zarządzie spółki Deep Knowledge Venturs - pisze Computerworld, Tego jeszcze nie było. ALGORYTM ''zasiądzie'' w zarządzie spółki - to już Gazeta.pl. Żaden serwis nie linkuje do samej spółki, która i tak pewnie zaciera ręce na myśl, że ich pomysł na promocję spotkał się z takim zainteresowaniem mediów (zaczęło się oczywiście od notatki prasowej w serwisie PRweb: Deep Knowledge Venture’s Appoints Intelligent Investment Analysis Software VITAL as Board Member). Strona spółki nie spełniłaby polskich warunków prawnych, gdyż nie umieszczono tam niezbędnych - wedle polskiego Kodeksu Spółek Handlowych - informacji. Ale mniejsza z tym.
Co KSH mówi o członkach zarządu?
Generalnie członkiem zarządu spółki kapitałowej, ale też członkiem rady nadzorczej, komisji rewizyjnej albo likwidatorem takiej spółki może być tylko osoba fizyczna mająca pełną zdolność do czynności prawnych (art. 18 KSH). Program komputerowy takiej zdolności nie ma i nie zapowiada się, by kiedykolwiek miał uzyskać. Zresztą istnieje nie tylko warunek bycia osobą fizyczną (czyli człowiekiem), ale jeszcze taki człowiek nie może być skazana prawomocnym wyrokiem za określone w KSH (i KK) przestępstwa. Członek Zarządu też może składać oświadczenia woli w imieniu spółki - w ramach teorii reprezentacji. Odpowiada wobec spółki za szkody wyrządzone swoim działaniem lub zaniechaniem, a sprzecznym z prawem lub postanowieniami umowy spółki. Do tego wszystkiego nie tylko musi mieć zdolność prawną, ale też zdolność do czynności prawnej. I podobnie musi być w Hongkongu.
Nawet, jeśli uwolnimy wodze fantazji, to oprogramowanie może wciąż być jedynie narzędziem w rękach człowieka. Może kiedyś takie narzędzie się wyzwoli, przejmie kontrole nad narzędziami zagłady i dzięki temu zacznie negocjować warunki równoważności (o ile w ogóle zauważy wówczas istnienie ludzi). Tymczasem kiwam głową nad rolą tych algorytmów w świecie dziennikarskim, które wyparły prawdziwych dziennikarzy z ich miejsc pracy. Bo przecież dziennikarz sprawdziłby informacje przed ich przetłumaczeniem i puszczeniem dalej.
A informacji jest tak wiele i tak wielu nadawców tych informacji konkuruje o naszą uwagę, że chyba - jako ludzkość - coraz bardziej durniejemy od nadmiaru tych wszystkich informacyjnych bodźców.
Przeczytaj również:
- Przyda się działający kontakt z rzeczywistością
- Rozmowa z botem, kiedy oprogramowanie zastąpi prawników?
- Prawa robotów
- Elektryczny samochód z systemem premium będzie skręcał w obie strony
- Kara dla robota, czy odpowiedzialność producenta oprogramowania?
- Kto będzie miał prawa do naukowego, "intelektualnego wkładu" aluminiowej puszki?
- Człowiek potrafi pokonać maszynę na giełdzie (ale sąd tego nie docenił)
- Algorytm z (czyjąś) ludzką twarzą, a może i tożsamością
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
To może pytanie bardziej z
To może pytanie bardziej z naszego podwórka...wkrótce pewnie bardziej prawdopodobne. Kto jest kierowcą, a kto kierującym w pojeździe autonomicznym - kierowanym przez algorytm. Jest to o tyle ważne, że sporo przepisów odnosi się w kodeksie do tych dwóch pojęć.
Decyzje moralne
Ten temat poruszył akurat Marcin Maj w artykule o wyrazistym tytule "Czy Twój samochód-robot powinien Cię zabić, by ratować innych?". Mnie to brzmi bardzo znajomo, bo do złudzenia przypomina "dylemat wagonika", czyli próbę odkrycia zasad (czyli w sumie - algorytmów) kierujących ludzką etyką w ekstremalnych sytuacjach.
Z drugiej strony można też pomyśleć o tym, że to są rozważania na poziomie ruchu autonomicznego, gdzie każdy pojazd jest niezależny (podobne sytuacje opisywał też Dukaj w "Czarnych oceanach" - akurat pisał o giełdzie, czyli bliżej tematu tego niusa). Tymczasem istnieje też możliwość, że ruch drogowy zostanie scentralizowany i kierowca będzie tylko decydował dokąd chce się dostać, natomiast trasę i warunki będzie kontrolować jakiś municypalny/krajowy/globalny system. Wówczas oczywiście dylematy moralne nie znikają, tylko zamiast łatwiej hakowalnych pojazdów (czyli kontrolowanych przez bezpośrednich użytkowników) mamy decyzje podejmowane na wyższym poziomie, na które trudniej byłoby wpływać przez poszczególnych pasażerów - tak samo, jak oddajemy swoją odpowiedzialność za jazdę i wszelkie jej konsekwencje w pociągu czy autobusie.
Centralny system pewnie
Centralny system pewnie byłby drogi i od razu byłby jazgot dotyczący ochrony prywatności.
Zasieg WIFI to podobno około 100 m w terenie otwartym. Mozna sobie wyobraźić, że samochód 'sam' podrózuje ale jest połączony z każdym pojazdem (w zasięgu WIFI), a także każdym sygnalizatorem świetlnym znakiem czy (czasową) przeszkodą drogową typu zwężenie. Samochody wymieniają informacje o swoich 'parametrach jazdy', informacje z sygnalizacji i znaków pozwalają komputerom w samochodach upłynniać ruch. Reszta to kwestia dozwolonych prędkosci, czasów reakacji (natychmiast) i dopuszczalnych przeciążeń oraz odległości między pojazdami.
50 km/h = 14 m/s
90 km/h = 25 m/s
120 km/h = 33 m/s
140 km/h = 39 m/s
A myślałem, że raczej nie dożyję...
Po przeczytaniu Accelerando Charles'a Stross'a myślałem, że może ledwo-ledwo załapię się na takie "kwiatki" jakie pojawiały się w tej książce w pierwszych opowiadaniach. A tu niespodzianka 8-)
Być może bliżej realizacji w pod aktualnym prawem były by części statutu spółki lub wewnętrznych regulacji jej działania napisane w języku programowania. Co za tym idzie - być może realizowane nie przez człowieka.