przechowywanie danych

Z frontu blokowania komunikacji elektronicznej w publicznej debacie - Tajlandia i krytyka króla

W Polsce trwa dyskusja na temat blokad uruchomionych przez TP SA (por. Techniczna czkawka poszukiwania linii demarkacyjnej między wolnością słowa, a odpowiedzialnością za słowo, tam również o Australii i Wielkiej Brytanii). W tym kontekście dobrą ilustracją prób wprowadzenia technicznej kontroli wolności słowa jet doniesienie z Tajlandii. Podobno tamtejszy minister informacji i technologii komunikacyjnych, pani Ranongruk Suwunchwee (ระนองรักษ์ สุวรรณฉวี), miała powiedzieć, że "wojna cybernetyczna z przeciwnikami monarchii jest jej najwyższym priorytetem".

Czy będzie rewolucja w informatyzacji? Przegląd zgłoszonych uwag do projektu noweli

ścinki z niszczarki do papieruPisałem wcześniej o pracach nad nowelizacją ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne (por. również Projekt noweli ustawy o informatyzacji: będzie się działo). Zgłaszano uwagi. Przyszedł czas na uzgodnienia międzyresortowe. Na dwa najbliższe dni zaplanowano konferencję. Poza problemem "promowania otwartych standardów" wiele emocji wzbudziło w niektórych organach administracji publicznej rozszerzenie kręgu podmiotów zobowiązanych do stosowania ustawy. Między tymi wszystkimi podmiotami są przejezdne drogi (np. asfaltowe), ale najwyraźniej cenna jest niezależność w sferze technologii informatycznych, a przecież obieg informacji i budowa spójnego środowiska informatycznego całej administracji jest tu tym celem, który ustawa horyzontalnie miała realizować. Ministerstwo twardo odpowiada (chociaż np. Prezes NSA napisał: "Informuję, iż nie wyrażam zgody na rozszerzenie kręgu podmiotów zobowiązanych do stosowania przepisów powołanej ustawy (z wyjątkiem rozdziału 4) o sądy administracyjne")... Jednak projektowana nowelizacja dotyczy praktycznie całej ustawy i zestawienie uwag zgłoszonych w konsultacjach robi spore wrażenie.

Domena publiczna: format danych i okolice a prawo

Na przykładzie przejścia praw autorskich do utworów Św. Faustyny (por. komentarze pod tekstem Prawa autorskie Siostry Faustyny) można pokazać kolejny problem domeny publicznej, a więc dostępność egzemplarzy, nośników, na których zapisano chronione wcześniej utwory. Poza egzemplarzami jest jeszcze inny problem, co kilka razy sygnalizowałem w tekstach na temat DRM - format danych, w jakim udostępnia się cyfrowo utwory w domenie publicznej. Przecież standard (techniczny) plików ma znaczenie dla ich dostępności i może się okazać, że chociaż utwory przeszły do domeny publicznej, to jednak istnieją nadal techniczne bariery w swobodnym korzystaniu z takich utworów. Właśnie trafiłem na przykład Google Books.

Z problemów domeny publicznej: Popeye

Popeye - komiksowa postać stworzona przez Elziego Crislera SegaraPostać Popeye-a została stworzona przez Elziego Crislera Segara, który zmarł w 1938 roku. Zgodnie z omawianymi już w tym serwisie zasadami (por. 1 stycznia 2009 - Dzień Domeny Publicznej, Prawa autorskie Siostry Faustyny) - autorskie prawa majątkowe wygasają (w Europie) 70 lat po śmierci twórcy. Z tej racji rysunki Elziego Crislera Segara przeszły do domeny publicznej z dniem 1 stycznia 2009 roku. Oczywiście wiąże się z tym kilka problemów.

Propagowanie pornografii przez polską administrację publiczną to problem systemowy

Kiedyś, nie tak dawno, pisałem: Ministerstwo Transportu ma nową stronę - dlaczego każdy resort ma mieć własną? Teraz zaś pojawił się problem: na stronach Ministerstwa Spraw Zagranicznych, na liście placówek dyplomatycznych, ktoś znalazł umieszczony tam wcześniej link kierujący do serwisu z pornografią. Ciężko zarządza się portfolio wielu domen, czasem któraś nie zostanie opłacona, czasem ktoś coś pod nią umieści wykorzystując brak kompetencji (por. BIP Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu jak słup ogłoszeniowy SEO)... Efekt - szukając placówki dyplomatycznej na oficjalnych stronach rządu polskiego można trafić na porno-strony. Pewnie mniej istotne jest to, kto (tym razem) zawinił w MSZ i nie kontrolował linków. Ważniejsze jest pytanie: dlaczego administracja publiczna ma mieć tyle różnych (przez to niespójnych, nienadających się do zarządzania) serwisów i tyle różnych domen?

Techniczna czkawka poszukiwania linii demarkacyjnej między wolnością słowa, a odpowiedzialnością za słowo

Kiedy w październiku 2008 roku serwisy agencyjne i inne media podawały informacje, że w Australii rząd chce "cenzurować" Sieć, a to w ten sposób, że wszyscy dostawcy usług internetowych będą musieli (na razie eksperymentalnie) filtrować transmisje wychodzącą z kontynentu i doń przychodzącą, nie wiedzieliśmy, że Telekomunikacja Polska pracuje nad podobnymi rozwiązaniami. W Australii były protesty (być może mniejsze niż w Szwecji z okazji wprowadzenia tam retencji danych telekomunikacyjnych, ale jednak coś się działo). W Polsce temat dopiero trafia do świadomości konsumentów mediów, głównie dzięki temu, że TP walcząc z treściami szkodliwymi zablokowała również takie witryny jak stronę GIMP (The GNU Image Manipulation Program), a także część serwerów IRC (Internet Relay Chat). Te ostatnie z obawy przed (baczność!) botnetami.

Przyjęli, opublikowali, a więc ogłosili nowe prawo: Szczęśliwego Nowego Roku 2009

Dziennik Ustaw nr 232  i sztuczne ognieW Dzienniku Ustaw nr 232 z 29 grudnia 2008 roku (poz. 1568), opublikowano właśnie rozporządzenie wydane 23 grudnia przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, a dotyczące wymagań technicznych dokumentów elektronicznych zawierających akty normatywne i inne akty prawne, elektronicznej formy dzienników urzędowych oraz środków komunikacji elektronicznej i informatycznych nośników danych. A więc "udało się" jeszcze przed końcem roku i wejściem w życie poprzedniego rozporządzenia... Czy czyn polegający na "odbezpieczaniu" oficjalnych, ale "zabezpieczonych" plików PDF z powszechnie obowiązującym prawem ma dużą społeczną szkodliwość?

Nie mogę dziś skorzystać z wyszukiwarki KRS

Właśnie się zorientowałem, że nie mogę sobie już tak dowolnie przeglądać zasobów Krajowego Rejestru Sądowego. Wcześniej była wyszukiwarka, mogłem podać nr KRS albo nazwę podmiotu, który mnie interesował. Pod poprzednimi adresami pojawia się error 404 (nie znaleziono zasobu). Sprawdzam subdomenę serwisu, w którym wcześniej sprawdzałem zasoby KRS - moim oczom ukazał się ekran, na którym proszą mnie o podanie hasła i loginu. Mogę się też zarejestrować, jeśli chcę. Czyli koniec dostępu w poprzedniej formie? Być może to tylko świąteczne porządki w adresach domenowych (w święta nikt nie będzie przecież sprawdzał niczego, więc jest chwila na serwis serwisu)? Być może zamiast pdi.cors.gov.pl powinienem skorzystać z krs.cors.gov.pl? Ten ostatni adres niestety również mi dziś nie działa.

Monitoring w Wielkiej Brytanii był i jest przedmiotem publicznej debaty

W Polsce nie dyskutuje się publicznie o społecznych problemach związanych z rozrastającym się systemem monitoringu miejskiego. Pokazuje się przykład Londynu i rozrostu systemu monitoringu w tym mieście, jako coś, z czego doświadczeń należy korzystać. Jednak w Wielkiej Brytanii potrzeba instalowania kamer CCTV na ulicach (jak również ich "skuteczności" i przydatności do "określonych celów") była i jest przedmiotem publicznej debaty, ba, poddana została krytyce. Przeprowadzono również badania w innych miastach europejskich, takich jak Berlin i Oslo.

Zabezpieczenie redakcyjnych komputerów a tajemnica zawodowa dziennikarzy

Przypuszczam, że to godne odnotowania: do redakcji Nowin Wodzisławskich przyszła policja i zabezpieczyła komputer redaktora naczelnego. Dlaczego? Dlatego, że dziennikarze dowiedzieli się o zawartości pamięci USB, którą wodzisławscy policjanci zwrócili oskarżonemu w jednej ze spraw (osobie, którą oskarża się o handel narkotykami i włamanie). Wcześniej ten pendrive zabezpieczono w samochodzie oskarżonego. Gdy mu go zwrócono - na przenośnym dysku znajdował się dodatkowy katalog, a w nim zeznania świadków i poszkodowanych, szczegóły prowadzonych śledztw oraz dane świadków i poszkodowanych. Jak się wydaje - policjant z Komisariatu w Gorzycach po prostu używał zabezpieczonej pamięci do przechowywania plików, a zwracając oskarżonemu przenośny dysk policja ujawniła informacje ze śledztw. Dziennikarze się o tym dowiedzieli i poprosili policję o komentarz. W efekcie zabezpieczono im redakcyjny komputer.