1 stycznia 2009 - Dzień Domeny Publicznej
Jako "ojca chrzestnego" projektu obchodów Dnia Domeny Publicznej cieszy mnie, że w tym roku przygotowania do obchodów przybrały kształt bardziej systemowy. Tworzona jest lista nazwisk autorów, do których dzieł prawa autorskie wygasną w 2009 roku. W zeszłym roku świętowaliśmy przejście do domeny publicznej dzieł Bolesława Leśmiana, Andrzeja Struga, Zbigniewa Uniłowskiego, Jeana Sibeliusa, George'a Gershwina i Karola Szymanowskiego. Tegoroczna lista jest znacznie dłuższa, gdyż do jej przygotowania wykorzystano Kartotekę Haseł Wzorcowych tworzoną przez Narodowy Uniwersalny Katalog Centralny NUKAT (NUKAT) działający przy Uniwersytecie Warszawskim.
O przygotowaniach można przeczytać na stronie Koalicji Otwartej Edukacji. Tam też lista 494 nazwisk twórców, którzy zmarli w 1938 roku. Lista opracowana została dzięki pomocy dr Wojciecha Sachwanowicza i Bożeny Bednarek-Michalskiej z Biblioteki Uniwersyteckiej w Toruniu w grudniu 2008 roku dla potrzeb polskich bibliotek cyfrowych i europejskiego projektu Communia. Warto sięgnąć również do zasobów Wikipedii, zwłaszcza do strony Zmarli w 1938.
Pierwszy "Dzień Domeny Publicznej" obchodziliśmy 1 stycznia 2008 roku (por. 1 stycznia - Dzień Domeny Publicznej oraz Dzień Radości Wolnych Lektur). Oczywiście chodzi o "pierwszy dzień" w ramach pewnego pomysłu, który pojawił się jeszcze w 2006 roku (por. Baza domeny publicznej). Chociaż komuś może wydawać się to dziwne, że świętujemy pierwszy dzień roku następującego po roku śmierci znanych osób, to jednak wynika to z przepisów prawa autorskiego, które - co do zasady - chronią dzieła przez okres życia autora aż do 70 lat po jego śmierci. Oczywiście przed pojawieniem się pomysłu na "obchody" - dzieła wcześniej zmarłych twórców również przechodziły do "domeny publicznej", ale jakoś nikt nie uważał za celowe odnotowywać tego faktu w sposób bardziej systematyczny.
A może w następnym roku świętować będzie z nami Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego? A w przyszłym roku na liście nazwisk m.in.: Roman Dmowski, Tadeusz Dołęga-Mostowicz i Zygmunt Freud.
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Pomysł zacny.
Mam rozumieć, że jako ojciec chrzestny w prokreacji Pan nie uczestniczył?
Pomysł jakże zacny, ze wszech miar. Dobrze byłoby jednak, aby prawo promowało domenę publiczną kierowane interesami społeczności i ewentualne listy obejmowały tych, których prawa są chronione, ich obciążały obowiązkiem rejestracji. Oczywiście koncepcja starsza i nie moja.
-- piotrg --
W prokreacji pomysłu? Uczestniczyłem :)
W prokreacji pomysłu? Uczestniczyłem :) Byka za rogi jednak zdecydował się wziąć Jarosław Lipszyc z Fundacji Nowoczesna Polska, a w tym roku wręcz powstała Koalicja organizacji pozarządowych, która przygotowuje obchody. Ja zaś na łamach tego serwisu chętnie informuje o kolejnych tego typu inicjatywach. Mam też pomysł na celebrowanie Dnia Domeny Publicznej w tym roku, ale o tym - mam nadzieję - za kilkanaście dni dopiero napiszę.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
quasi-domena publiczna
Poza utworami, do których prawa autorskie już wygasły są jeszcze utwory, do których prawa jeszcze obowiązują, ale z uwagi na brak spadkobierców twórcy przeszły na Skarb Państwa (albo na gminę ostatniego miejsca zamieszkania, po nowelizacji KC z 2003 r.).
Mamy tu moim zdaniem do czynienia z "quasi-domeną publiczną". Oczywiście gmina i SP są podmiotami prawnymi, wobec czego nie jest tak, że posiadane przez nich prawa "nie należą do nikogo" lub "wygasły". Niemniej jednak, z ekonomicznego punktu widzenia gmina i SP to emanacja pewnej wspólnoty - społeczności lokalnej lub całego narodu.
Mamy wobec tego do czynienia z pewnym zasobem praw, który należy do publicznych podmiotów, a jednak pozostaje pod ochroną przewidzianą dla podmiotów prywatnych.
Jakie jest bowiem uzasadnienie przyznawania ochrony prawom autorskim? Zdaniem jednych - zachęcenie twórców do tworzenia (m.in. obietnicą tantiem dla ich dzieci). Zdaniem drugich - wynagrodzenie za wykonaną pracę (które to wynagrodzenie przechodzi na spadkobierców). Zdaniem trzecich - "bo tak". W przypadku przekazywania praw gminie lub SP trudno uznać zasadność tych argumentów (no może poza ostatnim).
Co więcej - skoro gmina i SP to tak naprawdę "my wszyscy", to dlaczego z posiadanych przez nich praw autorskich nie moglibyśmy wszyscy korzystać? Przecież z uwagi na naturę dóbr niematerialnych nie doprowadzi to do ich "zużycia", "zniszczenia" itp., zwłaszcza w "erze cyfrowej". Czy zatem w ogóle dopuszczalne jest, aby gmina lub SP wykonywała tu jakieś uprawnienia zakazowe?
Czy nie powinno zatem być tak, że w braku spadkobierców prawa autorskie automatycznie przechodzą do domeny publicznej? Jak bowiem wynika z doświadczeń Fundacji Nowoczesna Polska dość trudno dowiedzieć się nawet jakie konkretnie prawa posiadane są przez SP (a co by się działo gdyby zapytać gminy!), nie mówiąc już o informacji, na jakich zasadach można z nich korzystać.
Zapytać gminy
Myślę, że to jest interesujący pomysł, by zapytać gminy: jakie prawa autorskie majątkowe przeszły na ich rzecz w braku spadkobierców. Zdaję sobie sprawę, że "odzew" będzie nijaki, ale może takie pytanie (próba wsparcia dla katalogowania takiej domeny publicznej) skłoni kogoś do przemyślenia sytuacji i kiedy za jakiś czas ktoś takie pytanie zada ponownie - odzew mógłby być większy?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Gazety publikują relacje z obchodow DDP
Oto garść linków do relacji z obchodów Dnia Domeny Publicznej:
http://www.rp.pl/artykul/9131,241070_Coraz_wiecej_kultury_w_sieci.html
http://fakty.interia.pl/ciekawostki/news/dzien-domeny-publicznej,1235560
http://wyborcza.pl/1,91446,6106073,Wygasaja_prawa_autorskie_do_tworczosci_ponad_500_pisarzy.html
http://www.polskieradio.pl/iar/wiadomosci/artykul81504.html (z nagraniami)
Fotografie:
http://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Polish_Public_Domain_Day_2008
Komiks po polsku
To ja może skorzystam i ogłoszę, że świetny edukacyjny komiks na temat domeny publicznej "Tales from the Public Domain: Bound by law?":
http://prawo.vagla.pl/node/6074
właśnie próbuję przełożyć na nasz ojczysty język. A dokładniej: napocząłem i jeśli dobrze pójdzie to może na 1 stycznia się uda, ale nic na siłę - ten termin tylko mnie zmobilizował, żeby zacząć wreszcie. Wolę, żeby tłumaczenie było przejrzane językowo przynajmniej przez drugą osobę i sprawdzone merytorycznie (przez prawnika). Nie robię tego z nudów, mam co robić, więc jeśli ktoś chciałby się jakoś przyłączyć także do samego tłumaczenia, to bardzo serdecznie zapraszam - w sumie więc przydałyby się ze 3 osoby. Czwarta obiecywała mi jakiś czas temu zająć się liternictwem, ale jeszcze nie zdążyłem sprawdzić, czy nadal zgłasza taką chęć, więc tu też ktoś może być potrzebny.
Bardzo roboczą stronę założyłem tu:
http://cspd.wikidot.com/
(Po angielsku, bo być może CSPD wykorzysta to do robienia tłumaczeń także na inne języki; kontaktowałem się z nimi i jakoś korespondencja zamarła gdy proponowałem, żeby sami założyli wiki, nad którym będą mieli kontrolę, inaczej zacząłbym już kilka miesięcy temu.)
Ale nawet jak to skończymy i ew. powstanie wersja drukowana (jest na licencji CC BY-NC-SA, więc nie jestem pewien jak to można zrobić, żeby nie naruszyć nieszczęsnego i niejasnego dla mnie NC), to warto się zająć bardziej ambitnym zadaniem: dokonać adaptacji z amerykańskiego na polski system prawny. To już ewidentnie prawnik powinien zrobić.
W dodatku jeden ze współautorów komiksu, James Boyle, wydał z kolei niedawno książkę "The Public Domain: Enclosing the Commons of the Mind":
http://www.thepublicdomain.org/
(zresztą na takiej samej licencji co komiks, grr...). Dopiero ją czytam, ale wygląda na bardzo ciekawą pozycję. A skoro udało się kiedyś przetłumaczyć "Wolną kulturę" Lessiga, to może i do tego znajdzie się ekipa?
Słowem: jest co robić. =}
I Witkacy!!!
I Witkacy!!!
Witkacy za rok...
To jest 1 stycznia kolejnego roku, Witkacy zmarł w roku 1939, więc do domeny publicznej przejdzie 1 stycznia 2010.
Kaszubi będą świętowali
Aleksander Majkowski w tym roku. Nowe otwarcie dla kultury kaszubskiej?
Secco
Jak liczyć te 70 lat?
Czy tu nie ma błędu?
W 1938 roku obowiązywała ustawa o prawie autorskim z 1935 r. która ustalała czas ochrony na 50 lat po śmierci twórcy (rozdz. III Art. 21). Twórcy tworzyli więc - a w 1938 r. umierali - ze świadomością, że ich prawa wygasną w 1989 roku.
Co więcej, ustawa z roku 1952 w art. 26 określa czas trwania ochrony na 25 lat po śmierci twórcy. Zgodnie z nią, utwory osób zmarłych w 1938 r. przechodziłyby do domeny publicznej już w roku 1964. Ale zapewne nie przeszły, bo prawo nie działa wstecz (a może w tym przypadku jednak działa)?
Ustawa z roku 1994 również podawała 50 lat (rozdział 4 art. 36). Czy zatem możliwe jest ponowne objęcie ochroną utworów już uwolnionych?
A tak swoją szosą, to ciekawi mnie, co decyduje o fakcie ochrony konkretnego utworu:
- ustawa obowiązująca w momencie jego powstania
- ustawa obowiązująca w momencie śmierci twórcy
- ustawa obowiązująca w momencie powstawania utworu zależnego (np. utworzenia PDF z książki)
- ustawa obowiązująca w momencie publikacji utworu zależnego (np. umieszczenia rzeczonego PDF w Internecie)
- ustawa obowiązująca w momencie korzystania z utworu przez odbiorcę (np. kliknięcia w link prowadzący do powyższego PDF)?
Bo tak przyszło mi do głowy - czy gdyby spełniło się marzenie szefa MGA, o którym Pan pisze - to czy można objąć ochroną prawnomajątkową "Commentarii rerum gestarum belli Gallici" - i komu by przysługiwały tantiemy z tego tytułu?
BTW - sądząc z komentarzy na wielu forach podejrzewam, że byłoby wielu chętnych do wstecznego objęcia ochroną prawnoautorską Biblii. Ponieważ spadkobierców autorów nie można ustalić, zapewne spadek przeszedłby na własność państwa - tylko którego?
Co do działania prawa
Co do działania prawa wstecz, jest taka "podzasada", że jeżeli miałoby to być na korzyść obywatela, to prawo jak najbardziej może zadziałać wstecz. Pytanie teraz, kto tu jest "obywatelem": twórca/wykonawca/producent, czy konsument?
Lex retro non agit
Myli Pan(i) pojęcia. Ta "podzasada" to po prostu art. 4 kodeksu karnego. A sama zasada, że "prawo nie działa wstecz", myślę, że wystarczająco przystępnie jest wyjaśniona tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Lex_retro_non_agit