Socjaliści wycofują się z raportu Mediny, ruchy w Wielkiej Brytanii, Francji, Nowej Zelandii, Norwegii i Polsce...

Kutiman zmiksował YouTube, co - wedle mojej opinii - jest ważnym zdarzeniem w sferze możliwości, potencjału jaki daje tak szeroki dostęp do różnych dzieł. Jednak na świecie trwa całkiem brutalna walka o "cywilizowanie" internetu, co miałoby polegać na tym, by blokować internautów, jeśli "pobierają sobie" z internetu chronione prawem autorskim utwory. Kto miałby blokować? Dostawcy usług internetowych, bo to oni maja "rurę". Dostawcy są niechętni, ale wiedzą, że w obliczu oskarżeń o wspieranie piractwa warto zastanawiać się nad "kodeksami dobrych praktyk". Tak czy inaczej - garść doniesień na temat ostatnich wydarzeń w sferze zabiegania o "dobrą legislację" na poziomie europejskim i w poszczególnych "krajach członkowskich" (i innych).

Wydaje się, że "socjaliści" wycofują się z forsowania w Parlamencie Europejskim projektu raportu Mediny (zbliżają się wybory, a wyborcy mogliby zapamiętać). W porządku obrad (Texts of motions for resolutions and amendments (current part-session)) raport się nie znalazł, chociaż zapowiadano, że się znajdzie (por. Commission's report on the application of Directive 2001/29/EC on the harmonisation of certain aspects of copyright and related rights in the information society). W tekście Copyright dogmatism temporarily kicked out of European Parliament komentarz o "wykopaniu z Parlamentu" tego "najbardziej radykalnego w ostatnich latach" raportu. Komentarz na ten temat również w tekście The future of the creative contribution.

"Wykopanie" z Parlamentu Europejskiego raportu własnego Mediny (por. również Czy dziś jest pełnia? Akademicy i badacze za liberalizacją własności intelektualnej) nie przeszkadza w pracach legislacyjnych w poszczególnych krajach.

W Wielkiej Brytanii pojawiła się kolejna propozycja dotycząca wymiany plików (por. Bandwidth and Service Limits Proposed to Curb Illegal Downloads). Materiały na ten temat opublikowano w serwisie internetowym brytyjskiego Intelectuall Property Office (por. The availability, affordability and protection of content in Digital Britain). Tam też o potencjalnej roli, jaką w nowych warunkach mogłaby odgrywać UK Digital Rights Agency - agencja, której powstanie postulował Lord Carters w styczniu (Digital Britain Report – UK Illegal File Sharing Solution Proposals). Nowe propozycje nie są dość jasne i nie zawierają zbyt wielu szczegółów, ale mowa tam o tym, że dostawcy usług internetowych powinni wprowadzać blokady i filtry.

We Francji również dyskutowane są propozycje legislacyjne dotyczące dokładnie tego samego tematu. Można o tym przeczytać w kilku tekstach, m.in. w French anti-P2P law toughest in the world, albo w French web pours scorn on anti-piracy plans. W tym ostatnim stwierdzenie, że nowa propozycja sprawi, iż Francja będzie czwartym z krajów, po USA, Irlandii i po Włoszech, które odetną dostęp do internetu w związku z "bezprawnym" pobieraniem utworów ("the new law would make France the fourth country, after the United States, Ireland and Italy, to cut off web access for illegal downloaders"). We Francji propozycje wywołują również ożywioną dyskusję i - jak się wydaje - protesty.

W Nowej Zelandii, która również (w zeszłym roku, gdy znowelizowano ustawę o prawie autorskim z 1984 r., wprowadzając tam nowy art. 92A - Section 92A) wprowadziła takie przepisy, spotkały sie one z falą krytyki i postanowiono odłożyć nieco plan odcinania internautów od Sieci (por. New Zealand P2P disconnection plan delayed after outcry oraz Controversial internet law on hold - Key). Premier "wstrzymał" wejście w życie nowych przepisów do 27 marca 2008 r, chociaż miały obowiązywać od 28 lutego. Nie rozumiem jeszcze w jakim trybie premier Nowej Zelandii może sobie odraczać wejście w życie przepisów - to jest do sprawdzenia. Na razie trwają tam prace nad wprowadzeniem "kodeksu dobrych praktyk", który miałby dotyczyć aktywności firm typu ISP (też odcinanie, filtrowanie i blokowanie internautów, ale bez ustawowego wsparcia; por. Rząd, ISP i wydawcy dogadali się w UK, teraz jeszcze zmiany w ustawach).

To wszystko, co powyżej, to również odprysk tych samych sił, które proponują swoje rozwiązania w tzw. raporcie Mediny, o którym wspomniałem na wstępie, a w którym wprost stwierdzono, że "obciążanie odpowiedzialnością dostawców usług internetowych jest jak najbardziej wskazane na drodze do celu, którym jest odfiltrowanie z Sieci naruszających prawo treści". Przypuszczam, że przedsiębiorstwom medialnym, które zajmują sie publikowaniem treści (również tych treści, których autorami, twórcami są usługobiorcy), tego typu podejście się nie spodoba, gdyż stoi w sprzeczności z wywalczonymi wcześniej zasadami braku odpowiedzialności za treści, czego efektem są przepisy dyrektywy 2000/31/WE o handlu elektronicznym (w szczególności art. 12-15).

Jeśli chodzi o Polskę: dr Katarzyna Błeszyńska, przedstawiona w programie Dzień dobry TVN jako adiunkt w Instytucie Dziennikarstwa UW, ale nie jako prawnik w kancelarii Błeszyński i Partnerzy (w czasie prac nad nowelizacjami prawa autorskiego w Sejmie i w Senacie występuje regularnie zarówno prof. Jan Błeszyński jak i mec. Michał Błeszyński, obaj argumentując za zaostrzeniem prawa autorskiego; prof. Błeszyński aktywnie działa jako członek Komisji Prawnej i Legislacyjnej Międzynarodowej Konfederacji Stowarzyszeń Autorów i Kompozytorów (CISAC), mec. Michał Błeszyński występuje m.in. w imieniu Stowarzyszenia Zbiorowego Zarządzania Prawami Autorskimi Twórców Dzieł Naukowych i Technicznych "Kopipol"), zapomniała w swojej publicznej wypowiedzi wspomnieć o dozwolonym użytku. Natomiast - jak starała się przedstawić to p. dr Błeszyńska - raport Mediny chce "uporządkować rynek w internecie i tych szerokich naruszeń z jakimi w tej chwili mamy do czynienia"...

W materiale TVN wspomina się również o stanowisku ministra edukacji Norwegii, który stwierdził, że nie warto walczyć z internautami wymieniającymi się plikami w Sieci, ale dr Błeszyńska tego akurat nie chciała komentować, więc przybliżmy o co chodzi. Chodzi o stanowisko, które Bård Vegar Solhjell, a więc właśnie minister edukacji w rządzie norweskim, opublikował w swoim serwisie: Lovleg fildeling med Tono-avgift, a co komentowano szeroko również na forum międzynarodowym (por. m.in. Norway Education Minister: there's no future in fighting P2P). Cóż napisał minister edukacji Norwegii? Napisał m.in.:

Det er ikkje framtid i å kjempe mot at musikk er tilgjengelig på internett. Motstandarane av ny teknologi har få suksessar å vise til. Det er imidlertid viktig å kjempe for at teknologien skal brukast til beste for både forbrukar og kunstnar. Det er bra at musikk vert distribuert digitalt. Det betyr at mindre ressursar vert brukt på trykking, transport og platebutikkar. Det er penger som kan gå til artistene. Då får vi meir kultur til folket og meir penger til artistane.

Czyli: zwalczanie dostępności muzyki w Sieci nie ma przyszłości. Opozycja w stosunku do rozwoju nowych technologii (komunikacyjnych) może pokazać kilka sukcesów, ale chodzi o to, by nowe technologie były wykorzystywane z korzyścią dla konsumentów oraz artystów. To dobrze, że muzyka jest rozpowszechniana cyfrowo, bo oznacza to, iż mniej zasobów zużywa się do drukowania, transportu, a nawet w przestrzeni fizycznej - w sklepach. Oszczędności w tych obszarach mogą przejść do artystów i będzie więcej kultury dla ludzi i wynagrodzenia dla artystów.

W ten sposób minister Bård Vegar Solhjell jasno daje do zrozumienia, że jego zdaniem to dobrze, że pośrednicy tracą swoją rolę w cyrkulacji dóbr kultury, a nowe formy komunikacji między twórcami i bezpośrednimi użytkownikami są raczej szansą niż zagrożeniem dla kultury.

Jak wiadomo - w Norwegii stowarzyszenie The International Federation of the Phonographic Industry (IFPI) wywierało presję na dostawców usług internetowych, by blokowali dostęp swoim użytkownikom do serwisu The Pirate Bay (TPB wymieniany był też w raporcie Mediny); część dostawców usług się ugięła, tak jak i w Irlandii (por. Record industry talks Irish ISP into blocking P2P sites), ale nie wszyscy. Przedstawiciel największego norweskiego operatora - Telenor - stwierdził, że owszem, monitorują oni Sieć, ale nie swoich klientów (konsumentów).

Przeczytaj również we wcześniejszych tekstach:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Norwegowie są rzeczywiście

Norwegowie są rzeczywiście jacyś dziwni;) Z jednej strony mają państwo policyjne, jak mówią niektórzy [mocne alkohole sprzedaje się tylko w "monopolowych", pełna kontrola nad naszymi kontami bankowymi] a z drugiej strony mają bardzo wolnościowe podejście do wielu spraw na polu technologicznym (przecież procesują się taż z Apple m.in. o zabezpiecza przed kopiowaniem; wprowadzają otwarte standardy itp.).

Ten fragment z bloga ministra wygląda na tłumaczony przez jakiegoś "sieciowego tłumacza", więc następnym razem proszę do mnie;)

Pozdrawiam serdecznie!

Oczywiście nie znam norweskiego

Nie znam tego języka, ale starałem się dotrzeć do źródła (nie zaś opierać się na meta informacjach) i zacytowałem w pierwszej kolejności w oryginale, a to co poniżej tego cytatu, to starałem się oddać sens tej wypowiedzi, jaki wynika z całej wypowiedzi ministra. Skoro mam powyższą deklarację ("proszę do mnie"), to ja bardzo chętnie widziałbym w komentarzu przetłumaczenie tego fragmentu w dobrym stylu :)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Nie chciałem się czepiać,

Nie chciałem się czepiać, a użycie źródła w oryginale uważam za rzecz godną najwyższej pochwały! Tłumaczenie brzmi trochę "sztywno" w stosunku do reszty tekstu stąd moja uwaga. Poza tym napisałbym, gdyby w tłumaczeniu były przekłamania.
Chodziło mi bardziej o upiększane tekstu prawdopodobnie przez tłumaczącego bo np. "Det betyr at mindre ressursar vert brukt på trykking, transport og platebutikkar." to po prostu "To znaczy, że mniejsze środki/nakłady byłyby użyte w druku, transporcie i sklepach myzycznych".
Zresztą niezręcznie czuję się wymądrzając, bo nie dość, że sam nie jestem żadnym tłumaczem czy filologiem, to jeszcze tekst jest w dialekcie, więc sam nie jestem pewien;)
I już na koniec: gratuluję świetnego serwisu i profesjonalizmu!

Wedle Pani dr utrwalanie na

Wedle Pani dr utrwalanie na dysku komputera utworu audio/video jest karalne "na to jest art. 117 prawa autorskiego"... ; i dalej "zwielokrotniamy", a więc np. nagrywamy na nasze "czyste płyty" i to też jest karalne

(2:00 - 2:35 pliku Koniec piractwa - 2, na podlinkowanej przez Vaglę stronie)

zobaczmy
"Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom w celu rozpowszechnienia
utrwala lub zwielokrotnia cudzy utwór w wersji oryginalnej lub w postaci opracowania,
artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie,
podlega grzywnie ..."

w celu rozpowszechnienia - hmmm, czyżby był to tzw. dolus directus coloratus utrwalania/zwielokrotnienia W CELU ROZPOWSZECHNIANIA ?
inaczej, czyżby przestępstwo to można było popełnić jedynie wtedy gdy ma się na celu następcze rozpowszechnienie (wg. Pani dr np. wprowadzenie do sieci") utrwalonego/zwielokrotniego utworu?

cytat z prowadzącego "to jest bardzo skomplikowany problem"...
hmmmmm

art. 117

Przywołanie przez dr Błeszyńską art. 117 jako podstawy karalności ściągania plików z Internetu też zwróciło moją uwagę.

Tam przecież mamy nie tylko "w celu rozpowszechnienia", ale też "bez uprawnienia lub wbrew jego warunkom". Warto byłoby zapytać czy przypadkiem źródłem uprawnienia, o którym mowa w tym przepisie nie są przepisy o dozwolonym użytku.

Mogę coś pokręcić, ale wydaje mi się, że czytałem kiedyś artykuł (wywiad?) z Prof. Błeszyńskim, w którym twierdził on chyba, że podstawą prawną dokonywania kserowania jest art. 20^1 (private copying levies od punktów ksero).

Dr Błeszyńska tymczasem wspomina, że ściąganie z sieci to kopiowanie na "czysty nośnik" ale nie wspomina już, że ten właśnie czysty nośnik (płyta CD, dysk twardy) obłożony jest opłatą. Warto moim zdaniem pociągnąć trochę ten temat...

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>