P2P w Unii Europejskiej, petycja przeciwko koncepcji "tri-strike and you're out"
Chociaż jestem sceptycznie nastawiony do takiego zbierania "podpisów" pod elektronicznie udostępnionymi petycjami, to jednak jestem członkiem stowarzyszenia Internet Society Poland i z tego względu wypada mi poinformować przynajmniej na łamach tego serwisu o petycji, którą przygotował Zarząd ISOC Polska w sprawie proponowanych w Unii Europejskiej (przez prezydencje francuską) regulacji dotyczących sieci peer-2-peer, które dopuszczają możliwość "odcięcia od internetu" po trzech ostrzeżeniach.
Trochę na temat tych regulacji było już w tym serwisie przy okazji planowaniem głosowań (por. Francja cywilizuje internet - wymiana dóbr kultury stanowi zagrożenie dla kultury?, Propozycja sporej nowelizacji dyrektyw "elektronicznych" i Organizacje alarmują: eurodeputowani chcą przed wakacjami wprowadzić niepokojące poprawki), a także przy okazji samych głosowań nad pakietem telekomunikacyjnym (por. Pakiet telekomunikacyjny i okolice wczoraj w Parlamencie Europejskim oraz Pakiet telekomunikacyjny: źródła, kontekst bitwy i komentarz). A zaczęło się jeszcze od Wielkiej Brytanii. W jednym z podlinkowanych tekstów pisałem:
Tak, jak w pewnym momencie to Wielka Brytania była (w sumie: nadal jest) ośrodkiem, z którego wyprowadzano różne projekty np. przedłużenia czasu trwania praw wyłącznych (por. Garść dokumentów na temat wydłużenia czasu trwania ochrony z dyskusji w Wielkiej Brytanii), tak teraz takim ośrodkiem jest Francja. Tam pojawiły się pomysły na możliwość blokowania dostępu do internetu po "trzech ostrzeżeniach".
Francja wystąpiła do Parlamentu Europejskiego o wprowadzenie rozwiązań prawnych, które pozwalałyby na "odcięcie od internetu" (zakazanie korzystania z medium po trzech ostrzeżeniach - tri-strike) osób pobierających lub udostępniające w sieci treści chronione prawem autorskim traciłyby. W związku z forsowaną przez rząd francuski koncepcją Stowarzyszenie Internet Society Poland przygotowało petycję i wezwanie kierowane do polskiego Ministerstwa Infrastruktury, w którym czytamy:
Rząd francuski chce wprowadzić kary za korzystnie z sieci P2P. Przewiduje się szybko wymierzane kary administracyjne. Po dwóch ostrzeżeniach, za trzecim razem odcięcie na rok od Internetu. Egzekwowaniem przy pomocy ISP ma się zająć nowy represyjny urząd. Nowe prawo spowoduje, że ISP będą filtrowały dane transmisyjne klientów by porównywać je z danymi dostarczanymi przez dysponentów praw intelektualnych. Odpowiednia ustawa przeszła już francuski Senat.
Prezydent Sarkozy poprzez dyrektywę UE chce wprowadzić ten nowy kodeks Napoleona w całej Europie. Parlament Europejski przyjął poprawkę, zgodnie z którą tylko władza sędziowska jest władna ograniczać fundamentalne prawa i wolności użytkowników Internetu.
Ministrowie telekomunikacji państw członkowskich UE mają 27 listopada zawrzeć porozumienie polityczne co do tzw Pakietu Telekomunikacyjnego. W przygotowanym tekście Prezydencja francuska pomija przegłosowaną prawie 90% większością wspomnianą poprawkę Parlamentu Europejskiego.
W nieujawnionych dotąd oficjalnie dokumentach Rady UE zawarty jest zestaw daleko idących obowiązków, które mają być narzucone wszystkim europejskim ISP i operatorom telekomunikacyjnym. Nie rozumiemy dlaczego tego rodzaju regulacje nie są debatowane jawnie, tylko pod podwójną osłoną. Pierwszą, polegająca na zatajeniu informacji o szczegółach proponowanych uzgodnień przed wszystkimi, nie tylko opinia publiczną, ale i niezależnymi ekspertami. Druga osłona polega na zatajeniu przed obywatelami nawet śladowych informacji co do stanowisk jakie zajmują w negocjacjach reprezentujące ich rządy.
My, niżej podpisani uważamy, że:
1. Niedozwolone wymienianie plików P2P nie jest problemem egzekwowania prawa, lecz właściwej oferty rynkowej. Zawiódł rynek, nie oferując konsumentom alternatywnych usług. Gdyby branże muzyczna, filmowa i medialna rozumiały że cyfryzacja to nie tylko więcej tego samego i wymiana sprzętu na nowszy, a przede wszystkim konieczność całkiem innego podejścia do potencjalnych klientów, miałyby dodatkowe dochody, a nie dodatkowe koszty na mało efektywne wysiłki egzekucji praw.
2. Wszystkie próbowane dotąd sposoby egzekucji są, albo drastycznie nieproporcjonalne lub całkowicie nieskuteczne, a niekiedy mające te obydwie cechy razem. Od więcej niż dziesięciu lat międzynarodowa branża muzyczna zwalcza dzielenie się plikami P2P, każdy jej wysiłek by wymusić egzekucję jest szybko neutralizowany przez rozwój technologii pozwalający przechytrzyć egzekutora. Bez nowego sposobu myślenia ten cykl będzie kontynuowany.
3. Zmiana w prawie wymaga głębszego uzasadnienia. Ci co chcieliby przesunąć dotychczasową równowagę, by uczynić egzekucję tańszą, bardziej arbitralną, w mniejszym stopniu respektującą inne dobra, jak prywatność, ci co chcieliby zatrudnić ISP jako nowych TW i ograniczyć wolność wypowiedzi, muszą otwarcie mówić w imię jakich wartości mamy godzić się na te zmiany. Tak się dotąd nie dzieje.
4. Obywatelom i konsumentom nie mogą być odbierane środki odwoławcze. Dysponenci praw i obecnie, gdy muszą chodzić do sądu, niejednokrotnie przedstawiają fałszywe oskarżenia przeciw korzystającym z technologii P2P. Bez instrumentów odwoławczych jeszcze więcej konsumentów będzie poszkodowanych. Potajemne odbieranie prawa do odwołania kompromituje godzących się na to polityków.
Wzywamy reprezentujących nas polityków by:
1. jeszcze zanim się zbierze Rady UE oficjalnie ujawnili szczegóły przedłożonego przez Prezydencję porozumienia politycznego;
2. na posiedzeniu Rady UE 27 listopada domagali się odłożenia głosowania nad porozumieniem politycznym do czasu przeprowadzenia w państwach członkowskich dogłębnych dyskusji nad jego treścią;
3. nie występowali przeciwko którejkolwiek z poprawek wprowadzonych przez Parlament Europejski chyba, że dostaliby na to wyraźny mandat polskiego Sejmu.
Niżej podpisany/a:
Zarząd Internet Society Polska
Internet Society Polska
02-093 Warszawa
zarzad@isoc.org.pl
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Moim zdaniem dosyc waznym
Moim zdaniem, dosyć ważnym problemem jest też kto będzie uprawniony do wymierzania kar internautom: Sądy? Policja? Jakiś informatyk u jakiegoś ISP? Jakie taka osoba będzie miała uprawnienia?
I dlaczego miałaby to być odpowiedzialność zbiorowa. Bo skoro którejś osobie w rodzinie odetnie się internet to odcina się go całej rodzinie. A kto zawinił? Ktoś będzie to ustalał? Znikną z oferty ery usługi typu "blueconnect tak-tak" gdzie każdy bez rejestracji może sobie internet kupić, przedpłacić i nie przejmować się ISP który dociera do niego do domu? Znikną hot-spoty? Na jakiej zasadzie będzie przekazywana informacja pomiędzy ISP odnośnie osoby "skazanej"? Będzie jakaś baza danych? Kto nią będzie zarządzał?
Wiem, dużo pytań. Ale ja sobie jakoś nie wyobrażam egzekwowania takich przepisów w praktyce. Bo nawet jak tego typu usługi znikną to wraz z karą na "internet" zostanie delikwentowi odebrany również telefon komórkowy z pomocą którego też można przecież sobie posurfować?
Wrócimy do epoki liczydeł i telefaksów. A komunikować się będziemy przez znaki dymne.
Dodajmy jeszcze...
Dodajmy jeszcze pytanie o podstawę pomysłu na to by osoba, której odebrano dostęp do internetu musiała nadal płacić za usługę, która nie jest jej świadczona.
poparcie ISP
podstawą tego pomysłu wydaje się być przekonanie do niego dostawców internetu.
bo jakby się okazało, że trzeba natychmiastowo odciąć x% (nie wiem, jakie są szacunki ale wydaje mi się, że ten "x" oznacza "bardzo dużo" ;) użytkowników takiej np. neostrady, to pewnie tepsie by się to nie spodobało. a tak robi się cudownie - kasa płynie do końca umowy (np. 24 miesięcznej) a telefonów na 'niebieską linię' jakby mniej. żyć nie umierać!
Akurat ten sposób
Akurat ten sposób rozumowania to ja w całym pomyśle dostrzegam - jednakże wydaje mi się, że w PL on się konstytucyjnie nie broni (a na szczęście nadal Konstytucja jest nad aktami prawnymi KE, choć niestety łatwo to przekreślić jednym prezydenckim podpisem (choć wielu ma wątpliwości do tego, że Prezydent i Sejm byli upoważnieni do podjęcia takich decyzji)).
Zwróćmy też uwagę na
Zwróćmy też uwagę na bezsens samego zapisu.
Złamanie prawa ma być rozpoznawane na podstawie jakichś procedur polegających na rozpoznawaniu i analizowaniu pobieranego z Internetu materiału. ciekawe jak będą to robić? Torrenta już w tej chwili jest ciężko przeanalizować gdyż pliki są często pofragmentowane, popakowane i ostatnio jeszcze szyfrowane. Ciekawe jakie maszyny będą potrzebne do takiej analizy on-line.
Pewnie skończy się to na blokowaniu użytkowników tylko i wyłącznie za wejście na stronę np. ThePirateBay i pobranie stamtąd pliku torrent a samo używanie P2P pewnie nie będzie miało żadnego znaczenia.
Z drugiej strony nie można blokowac Internetu tylko na podstawie używania P2P. Przecież P2P to nie tylko Torrenty, eMule, DC itp., ale też VPNy, GG (transfer plików), Skype itd. Czemu za samo używanie P2P mam tracić dostęp do Internetu? Czym ja sobie zawiniłem gadając z kumplem przez VOIPa?
Czy logicznym jest zakazywanie mówienia wszystkim tylko dlatego że ktoś mówi coś niedobrego i należy mu zamknąć usta?
Moim zdaniem nie da się odfiltrować Internetu, a jeśli ktoś wprowadzi tego typu cenzurę to pewnie powstaną rozbudowane sieci lokalne. Ludzie zaczną łączyć komputery kablami, WiFi itp. i wymieniać się plikami za pomocą mediów które nie będą już kontrolowane przez nikogo bo będą prywatną własnością.
Próba odcinania od
Próba odcinania od internetu za pobranie znacznika z pirate bay będzie miała finał w sądzie. Znacznik (token) może przecież być odnośnikiem do darmowych materiałów. Dalej, mamy usługi tunelowania, więc jak dany ISP namierzy nagle dziesiątki tysięcy internautów? Postawi centrum obliczeniowe? To koszty i ogromne zużycie energii plus emisja CO2 o którego redukcję walczy cała Unia.
Badanie dysku twardego? Wystarczy, że ktoś ma dwa i na czas badań podstawi inny. Ten artykuł Pana Piotra powinien znaleźć się w kilku gazetach i portalach.
A za czyje pieniądze?
Już dzisiaj przeprowadzenie dowodu na podstawie danych na dysku twardym jest bardzo trudne. Wyobraźmy sobie, że Kowalski pobrał torrenta do pliku zawierającego film. Ściągnął wypalił na płytę. Za jakiś czas dostaje ostrzeżenie. Linia obrony jest bardzo łatwa. Wystarczy, że korzysta z dwóch dysków twardych i ten jeden chowa albo niszczy. Wspomniane szyfrowanie danych i ich duża fragmentacja nie będą przekonującym dowodem o naruszeniu prawa (czy ISP sporządzi kopię całego strumienia danych?) Posypią się pozwy.
Polecam artykuł na Mises
Polecam artykuł na Mises Institute:
http://mises.org/story/3315
Po angielsku.