Baza domeny publicznej

Jakiś czas temu rozważaliśmy sobie z Jarkiem Lipszycem możliwość uruchomienia pewnego projektu - by stworzyć system, który pozwalałby przypominać społeczeństwu o pewnych rocznicach. Chodziło konkretnie o rocznice śmierci autorów. Po pewnym czasie (wciąż wydłużanym przez prawodawcę pod wpływem broniących swojej pozycji przedsiębiorców żyjących z tzw. "własności intelektualnej") utwory stworzone przez autorów przechodzą do domeny publicznej. Przynajmniej teoretycznie. Okazuje się, że powstaje właśnie serwis, który będzie gromadził takie dzieła, które do domeny publicznej już weszły.

Powstał (powstaje) serwis Public Domain Works DB [alpha]. Serwis ten na razie służy do testowania możliwości systemu. Jego autorzy dostrzegają, że istnienie otwartego dostępu do dóbr kultury jest niezbędnym elementem istnienia biznesu, edukacji, artystów, krytyków. Przypominają czasy, gdy autorzy musieli rejestrować się w centralnym rejestrze, by ich utwory korzystały z ochrony, a jednocześnie by autorstwo było siłą oficjalnego rejestru niepodważalne. Nastały czasy, w których noty copyrightowe nie mają już takiego znaczenia (utwory są chronione przez prawo niezależnie od spełnienia jakichś formalnych wymogów), problemem staje się jednak dotarcie do informacji czy dany utwór jest nadal chroniony przez prawo autorskie, czy też już nie jest (z jakiegoś powodu: np. ponieważ upłynął czas ochrony - prawo autorskie to "czasowy monopol", nawet gdy czas jego trwania systematycznie jest wydłużany; może się też zdarzyć, że autor zrzekł się praw autorskich). W niektórych przypadkach ważne są daty pierwszej publikacji, w innych daty śmierci twórcy, w jeszcze innych daty śmieci wszystkich współautorów. Tego typu dane ma zbierać projektowany właśnie system.

Screenshot Public Domain Works Database

Screenshot serwisu Public Domain Works Database. Twórcy witryny wyjaśniają koncepcję jej działania na przykładzie: skoro "That's Alright" Elvisa Presleya nagrano w 1955 roku, a czas trwania autorskich praw majątkowych do utworu fonograficznego gaśnie z upływem pięćdziesięciu lat następujących po roku, w którym fonogram został sporządzony, to prawa do nagrań Elwisa wygasły w 2005 roku, jednakże, skoro piosenka, jako utwór, została napisana przez Billa Crudup'a, który zmarł w 1974 roku, to autorskie prawa majątkowe chronią tę piosenkę (jako utwór) siedemdziesiąt lat po jego śmierci, zatem wygasną w roku 2044...

W projekt zaangażowane są Free Culture UK wraz z the Open Knowledge Foundation. Te organizacje mają właśnie plan, polegający na stworzeniu Rejestru utworów w domenie publicznej (Public Domain Registry), w którym znajdą się utwory, których nie chroni już prawo autorskie, albo w stosunku do których niebawem prawa te wygasną...

Gromadzenie danych na temat czasu trwania autorskich praw majątkowych nie jest sprawą taką prostą. Dla przykładu prezentuje poniżej fragment polskiej ustawy, która - przedstawia w art. 36 generalne zasady czasu trwania autorskich praw majątkowych, chociaż w innych miejscach przewiduje od tych zasad wyjątki. Warto też zauważyć pewną tendencję branży "praw własności intelektualnej", która polega na lobbowaniu za stopniowym wydłużaniem czasu trwania praw autorskich. A przecież, gdy ktoś przetłumaczy dany utwór na inny język, albo dokona innego oprcowania, to to opracowanie zyskuje samoistną ochronę "bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego"...

W USA nawet Sąd Najwyższy rozpatrywał sprawę Eldred v. Ashcroft, która dotyczyła kontrowersyjnej ustawy "1998 Sonny Bono Copyright Term Extension Act (CTEA)", zwiększającej okres ochrony praw autorskich po śmierci autora z 20 do 70 lat. Orzekł, że Kongres ma władztwo pozwalające na zwiększenie czasu ochrony utworów.

Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych (wybór)
Art. 36.
Z zastrzeżeniem wyjątków przewidzianych w ustawie, autorskie prawa majątkowe gasną z upływem lat siedemdziesięciu:

1) od śmierci twórcy, a do utworów współautorskich - od śmierci współtwórcy, który przeżył pozostałych,

2) w odniesieniu do utworu, którego twórca nie jest znany - od daty pierwszego rozpowszechnienia, chyba że pseudonim nie pozostawia wątpliwości co do tożsamości autora lub jeżeli autor ujawnił swoją tożsamość,

3) w odniesieniu do utworu, do którego autorskie prawa majątkowe przysługują z mocy ustawy innej osobie niż twórca - od daty rozpowszechnienia utworu, a gdy utwór nie został rozpowszechniony - od daty jego ustalenia,

4) w odniesieniu do utworu audiowizualnego - od śmierci najpóźniej zmarłej z wymienionych osób: głównego reżysera, autora scenariusza, autora dialogów, kompozytora muzyki skomponowanej do utworu audiowizualnego.

Art. 37.
Jeżeli bieg terminu wygaśnięcia autorskich praw majątkowych rozpoczyna się od rozpowszechnienia utworu, a utwór rozpowszechniono w częściach, odcinkach, fragmentach lub wkładkach, bieg terminu liczy się oddzielnie od daty rozpowszechnienia każdej z wymienionych części.

Art. 38. (skreślony).

Art. 39.
Czas trwania autorskich praw majątkowych liczy się w latach pełnych następujących po roku, w którym nastąpiło zdarzenie, od którego zaczyna się bieg terminów określonych w art. 36 i art. 37.

Istnieją też takie inicjatywy jak Save Orphan Works, gdzie zachęca się odwiedzających do publikacji tzw. Orphan works, a więc utworów, których autorów bardzo ciężko zidentyfikować, albo mówiąc inaczej - "osamotnionych utworów". W innym tekście odnotowałem, że The Internet Archive (archive.org) - internetowa biblioteka, oraz Prelinger Archives postanowiły domagać się przed sądem od Amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości (U.S. Justice Department) by ułatwił możliwość archiwizowania i udostępnianie w Internecie starych tekstów i filmów. Tu również chodzi o orphan works. Są też takie sytuacje jak wówczas, gdy BBC opublikowała w swoim serwisie kolejne symfonie Beethovena, co niespodobało się wydawcom płyt z niechronionymi już utworami, lub utworami w wykonaniach nadal chronionych, ale innych, niż te publicznie udostępnione...

Jeśli zaś chodzi o proces wydłużania praw autorskich chyba ciekawie przedstawił ten problem prof. Lessig w swojej książce "Wolna kultura" (tu linkuję do stosownego rozdziału książki, opublikowanej na stronie Marka Futregi; książka jest dostępna na licencji creative commons by-nc-sa, chociaż cytuję fragment na ustawowym prawie cytatu):

(...)
Jeśli nie jest to dla was oczywiste, zastanówcie się nad następującą kwestią: powiedzmy, że należycie do bardzo nielicznych szczęśliwych właścicieli praw autorskich, których prawa w 100 lat po tym, jak zaczęły obowiązywać, wciąż przynoszą pieniądze. Fundusz Roberta Frosta jest dobrym przykładem. Frost zmarł w 1963 roku. Jego poezja jest wciąż nadzwyczaj cenna. Stąd Fundusz Roberta Frosta czerpie olbrzymie zyski z każdego przedłużenia praw autorskich, bo żaden wydawca nie zapłaciłby mu ani grosza, gdyby wiersze, które napisał Frost mogły być opublikowane przez kogokolwiek za darmo.

Wyobraźcie sobie więc, że Fundusz Roberta Frosta zarabia 100 tysięcy dolarów rocznie za 3 wiersze Frosta. Wyobraźcie też sobie, że prawa autorskie na te wiersze mają wygasnąć. Zasiadacie w zarządzie Funduszu Roberta Frosta. Wasz doradca finansowy przychodzi na spotkanie zarządu z bardzo ponurym sprawozdaniem:

„W przyszłym roku” – mówi dobitnie – „wygasną nasze prawa autorskie na utwory A, B i C. Oznacza to, że nie będziemy już dostawać od ich wydawców wpłat na sumę 100 tysięcy dolarów za opłaty licencyjne”.

„W Kongresie leży jednak projekt”, – mówi dalej – „który mógłby to zmienić. Kilku członków Kongresu opracowuje projekt ustawy o przedłużeniu okresów obowiązywania prawa autorskiego o 20 lat. Ta ustawa byłaby dla nas niezwykle cenna, powinniśmy mieć więc nadzieję, że przejdzie”.

„Nadzieję?” – pyta inny członek zarządu – „Czy nie możemy zrobić czegoś w tej sprawie?”

„Cóż, oczywiście, że tak” – odpowiada doradca – „Możemy wesprzeć kampanie wyborcze pewnej liczby członków Kongresu, żeby spróbować się upewnić, że poprą ustawę”.

Nienawidzicie polityki. Nienawidzicie wspierać kampanii. Chcecie zatem wiedzieć, czy ten obrzydliwy zwyczaj na to zasłużył. „Ile byśmy dostali, gdyby przedłużenie przeszło?” – pytacie doradcę. – „Ile to jest warte?”

Doradca powiada – „Jeśli jesteście pewni, że wciąż będziecie dostawać przynajmniej 100 tysięcy dolarów rocznie z tytułu tych praw autorskich i jeśli zastosujecie »stopę dyskontową« stosowaną przez nas do oceny czynionych przez fundusz inwestycji (6 procent), wówczas ta ustawa będzie warta dla funduszu 1146 tysięcy dolarów”.

Suma trochę was poraża, ale szybko dochodzicie do właściwego wniosku:

„Mówisz więc, że opłaciłoby nam się zapłacić ponad milion dolarów na wsparcie kampanii, jeśli bylibyśmy pewni, że te wpłaty zapewnią uchwalenie ustawy?”

„Jak najbardziej”. – odpowiada doradca. – „Opłaca się wam wesprzeć kampanię aż do sumy »dzisiejszej wartości« oczekiwanego przychodu z tytułu praw autorskich. Co oznacza dla nas ponad milion dolarów”.

(...)

Podobne doniesienia gromadzę w działach prawo autorskie, własność intelektualna czy drm. Przeczytaj również felietony: Ograniczanie i kontrola dostępu oraz kanałów dystrybucji oraz Rewolucje i strzały ze statków

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>