Propagowanie pornografii przez polską administrację publiczną to problem systemowy
Kiedyś, nie tak dawno, pisałem: Ministerstwo Transportu ma nową stronę - dlaczego każdy resort ma mieć własną? Teraz zaś pojawił się problem: na stronach Ministerstwa Spraw Zagranicznych, na liście placówek dyplomatycznych, ktoś znalazł umieszczony tam wcześniej link kierujący do serwisu z pornografią. Ciężko zarządza się portfolio wielu domen, czasem któraś nie zostanie opłacona, czasem ktoś coś pod nią umieści wykorzystując brak kompetencji (por. BIP Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu jak słup ogłoszeniowy SEO)... Efekt - szukając placówki dyplomatycznej na oficjalnych stronach rządu polskiego można trafić na porno-strony. Pewnie mniej istotne jest to, kto (tym razem) zawinił w MSZ i nie kontrolował linków. Ważniejsze jest pytanie: dlaczego administracja publiczna ma mieć tyle różnych (przez to niespójnych, nienadających się do zarządzania) serwisów i tyle różnych domen?
O sprawie rozpowszechniania pornografii przez resortowe witryny napisało TVN24 w tekście Do pornostrony przez MSZ. Jeden z widzów TVN24 poinformował stację o linku prowadzącym do serwisu z pornografią. Sam widz chciał pomóc swojemu znajomemu Pakistańczykowi w uzyskaniu polskiej wizy, dlatego zaczął przeglądać zasoby internetowe resortu Spraw Zagranicznych. W tekście TVN24 czytamy:
Nie lada niespodzianka czeka Polaków, którzy na stronach MSZ chcą znaleźć internetowy adres polskiego konsulatu w pakistańskim Karaczi. Jeden z linków podanych na rządowej witrynie prowadzi wprost do strony reklamującej... serwisy pornograficzne. - Ministerstwo już zajęło się usuwaniem wadliwych linków - zapewnił w TVN24 rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
Gazeta Wyborcza w tekście Rzecznik MSZ: przeglądamy wszystkie domeny internetowe resortu relacjonuje:
MSZ przeprowadza "globalny przegląd wszystkich nieużytkowanych domen internetowych" resortu po tym, jak okazało się, że link do polskiego konsulatu w pakistańskim Karaczi prowadzi do witryny pornograficznej - poinformował w sobotę PAP rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. Przegląd ma na celu - jak powiedział Paszkowski - zapobieganie sytuacjom, w których pod adresem kojarzonym z resortem spraw zagranicznych umieszczane są treści z nim niezwiązane.
Adresy serwisu znalazły się nie tylko na stronie MSZ, ale również na stronie Ministerstwa Gospodarki, a także na stronie Pakistańskiego MSZ. Przypuszczam, że kiedy były tam umieszczane - wszystko działało poprawnie, tylko potem sytuacja się zmieniła i ktoś przejął zapomnianą przez polskie władze domenę. Poniżej fragment ze strony Ministerstwa Gospodarki:
Fragment witryny Ministerstwa Gospodarki z danymi pozwalającymi na dostęp do internetowych zasobów związanych z Konsulatem Generalnym RP w Karachi
Link (www.polandconsulatekarachi.com) prowadzi do witryny, która wita internautę następującą informacją:
Oczywiście osoby, które przejęły kontrolę nad domeną (mogło być tak, że nie została opłacona na czas i ktoś skorzystał z wiarygodności placówki dyplomatycznej, by przejąć np. PageRank tej domeny, a to np. po to, by uprawiać SEO (search engine optimization), albo po prostu liczył na sprzedaż domeny zapominalskiemu abonentowi) przedstawiają sposób na to, by się z nimi skontaktować:
Serwis z porno to tylko "zaślepka" - coś, co doraźnie ma zapełnić miejsce po serwisie dostępnym wcześniej na przejętej domenie. Domena jest na sprzedaż, bo przecież na stronie kontrolowanej wcześniej przez Konsulat pojawia się anons: "If you have any questions about this domain name or Website, please contact us here"... Widać, że aktualny abonent jest otwarty na propozycje, a nikt nie będzie robił specjalnie nowego serwisu dla kolejnej przejętej domeny, więc domena kieruje pewnie na jakieś konto zbiorcze, na którym umieszczono poręczny, nieduży serwisik. Jak się zobaczy pornografię pod domeną, która jeszcze wczoraj, a może dwa dni temu była jeszcze "nasza", albo jak człowiek uświadomi sobie, że teraz tą pornografią cieszyć będą oczy wszyscy nasi dotychczasowi kontrahenci, bo przecież adres wydrukowaliśmy na wizytówkach, na drukach, zgłosiliśmy wszędzie w internetowych katalogach, to motywacja do odkupienia domeny (po odpowiedniej cenie) staje się większa...
Ministerstwo (a może nawet dwa ministerstwa, bo przecież obok MSZ materiały prasowe wymieniają również Ministerstwo Gospodarki) robi "przegląd" witryn i linków, ale to rozwiązanie jest dobre tylko do następnej afery związanej z niekontrolowanym przez nikogo sposobem tworzenia i prowadzenia internetowych zasobów administracji publicznej (nie pierwszej takiej afery, chociaż z poprzednich nikt nie wyciągnął wniosków - by dać przykład: a chociażby tekst Akt oskarżenia za wykorzystanie stron policyjnych do pozycjonowania, w którym obok problemów Policji pokazałem screenshoty zasobów internetowych Sądu Rejonowego w Radziejowie). Ministerstwa - każde sobie - tworzy, przekształca, zmienia, dodaje i modernizuje serwisy internetowe. Wszystko to bez większego sensu i celu. Nie ma w Polsce "głównego webmastera RP", który ogarnąłby temat i jakoś koordynował internetowe zasoby (przy okazji mógłby zrobić porządek z Biuletynem Informacji Publicznej - BIP).
Z moich obserwacji wynika, że gdy tylko pojawia się nowy projekt informacyjny, to taki projekt jest "nieważny" (albo osoby nim zarządzające są nieważne), jeśli projekt nie ma nowej domeny, nie zleci się przygotowania kolejnego, niezwiązanego z poprzednimi, serwisu internetowego. Przypuszczam nawet, że nie ma w Polsce żadnej instytucji, która potrafiłaby powiedzieć iloma domenami aktualnie w Polsce się zarządza (abonentami ilu domen jest obecnie polska administracja publiczna)... Gdy ktoś wcześniej rano wstanie - zamiata wcześniejsze projekty, umieszczając nowe zdjęcie ministra na głównej stronie nowego serwisu, a wcześniejsze zasoby są już nieosiągalne (por. Teraz znowu likwidują ministerstwa i ich serwisy internetowe, a ostatnio wraz z kilkoma osobami próbowaliśmy dotrzeć do wcześniejszych projektów ministerialnych, które dotyczyły nowelizacji prawa telekomunikacyjnego w zakresie regulacji antyspamowych, w efekcie nie udało się znaleźć ogłoszonych wcześniej projektów: Transpozycja dyrektywy o retencji danych - kolejna próba (wraz z komentarzami); słyszałem nawet o tym, że jeden z ministrów obejmując tekę po poprzedniku zarządził przegląd witryny ministerialnej oraz kazał usuwać niektóre opublikowane wcześniej na stronach ministerstwa, "nieprawomyślne" w nowym układzie, teksty).
A życie toczy się swoim torem. Pamiętacie Kasy Chorych? Były Kasy i potem "zmieniło się" prawo...
Screenshot serwisu kiedyś dostępnego pod adresem www.kasa-chorych.bydgoszcz.pl. Dziś pod tym adresem jest inna "zaślepka" (mniej dosadna graficznie), ale nadal służąca głównie do pozycjonowania, ewentualnie wpadną tam jeszcze aktualnemu abonentowi jakieś grosze z tytułu reklamy kontekstowej, chociaż - jak sprawdziłem - do tego serwisu już nic z Sieci nie linkuje (co nie znaczy, że Google nie indeksuje tego "zasobu", więc nadaje się on do pozycjonowania). Jeszcze niedawno linkowało - Sieć ma swoją inercję.
Ja znalazłem kiedyś Bydgoszcz (stąd powyższy przykład) i pokazuje go na konferencjach. Super Nowości (tu za Wirtualną Polską, za tekstem Pornograficzna kasa chorych) relacjonowały w 2004 roku problemy Podkarpackiej Regionalnej Kasy Chorych:
Podkarpacka Regionalna Kasa Chorych zakontraktowała nowe usługi. Aby z nich skorzystać wystarczy wysłać SMS pod czterocyfrowy numer telefonu. Pacjenci mogą w ten sposób uzyskać dostęp do zdjęć i filmów z... gołymi panienkami.
Jak się skończy abonament wykupiony u jakiegoś outsourcera, albo jak ktoś zapomni zapłacić, to potem media maja pożywkę, jak było w przypadku opisanym w tekście Nie czuł się zobowiązany do dalszego świadczenia i dał temu wyraz (nie zapłacili podwykonawcy, więc na stronie Urzędu Miasta Zakopane pojawił się znak "p***dolę, nie robię")...
W Polsce nikt nie ma kontroli nad tym, jakie internetowe serwisy działają, po co działają i jaki cel mają realizować. To jest problem systemowy, a nie kłopot w MSZ (skoro mowa o serwisie Konsulatu w Karachi). Po tym, jak podpis prawodawcy zmieni prawo, albo gdy przyjdzie "nowa ekipa", albo gdy skończy się finansowanie wcześniej hucznie anonsowanego projektu ("Uruchomiliśmy wspaniały, nowy serwis, który pomoże obywatelom...."), to potem to wszystko albo przejmowane jest przez pozycjonerów, albo znika (jak np. Polska Biblioteka Internetowa; por. Pamięci Polskiej Biblioteki Internetowej (2002-2007)), albo wprowadza w błąd przez brak aktualizacji, brak opieki, brak kompetencji.
Pamiętam dyskusję przed nowelizacją rozporządzenia w sprawie Biuletynu Informacji Publicznej. Padł tam wówczas taki argument, że nie można teraz zarządzić tworzenia scentralizowanego BIPu (w miejsce rozproszonych, niespójnych, czyli takich jak nadal w Sieci "funkcjonują"), ponieważ zbyt wielu przedsiębiorców zaczęło oferować zobowiązanym do prowadzenia BIPów usługę hostowania biuletynów. "Gdyby teraz zmienić zasady - ministerstwo musiałoby się zmagać z protestami". Wiadomo: kasa. Dziś nadal nikt nie widzi w tym nic zdrożnego, że na stronie głównej BIP wisi sobie "reklama" Google (por. Nowa odsłona Biuletynu Informacji "Publicznej"), bo nikt nie ponosi odpowiedzialności za to, by obywatel miał aktualną, rzetelną informacje, za to, że pieniądze na nowe strony i domeny wydaje się bez żadnej kontroli, a "po nas choćby potop".
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
A mnie ciekawi jak to jest z
A mnie ciekawi jak to jest z tymi adresami e-mail. Obok linka podane są na stronie ministerstwa adresy w domenach sat.net.pl i go4b.net.
Czy ambasador RP w Pakistatnie też posługuje się takimi adresami, czy preferuje ładniejsze domeny, np. buziaczek.pl?
Por. Hackerska lustracja poczty kandydatki na wiceprezydenta USA (w stylu 4chan)
Z jednej strony prawda, że
Z jednej strony prawda, że na stronach administracji państwowej jest bałagan, a z drugiej jednak istnieje mocna obawa, że unifikacja wyrównałaby poziom w dół, do najsłabszego istniejącego elementu...
Nie koniecznie, wystarczyło
Nie koniecznie, wystarczyło by iż polska wykupiła jedną domenę np; polandconsulate.com ew polandconsulate.gov i na subdomenach robiła strony swoich placówek np karachi.polandconsulate.gov czy dla całych krajów ir.polandconsulate.gov/Ireland.polandconsulate.gov
A jak by to ładnie potem po IP przekierowywać całe MZS mogło by się posługiwać 1 adresem, bo jak ktoś z Londynu wejdzie na polandconsulate.gov automatycznie przeniesie go do uk.polandconsulate.gov gdzie znajdzie informacje o danym kraju, + listę placówek i linki do nich
domena polskich ambasad i konsulatów
Ale przecież polskie placówki dyplomatyczne mają jeden serwis, jedną demonenę POLEMB.NET, jest tu większość, jeśli nie wszystkie placówki.
Niektóre plaówki mają po kilka linków, jak Paryż:
www.paryz.polemb.net
www.paris.polemb.net
Więc nie trzeba znać polskiej nazwy miasta.
Niestety, każda podstrona wydaje się być opiekowana tylko przez daną placówkę, przez co np Bagdad jest pusty,
Dodatkowe linki, mogą być ułatwieniem jak ma to miejsce przy placówkach w Wielkiej Brytanii; adres polishembassy.org.uk kieruje na stronę www.london.polemb.net, a polishconsulate.co.uk odpowiednio na www.londynkg.polemb.net
Mysle ze Rzad "cos z tym
Mysle ze Rzad "cos z tym chce zrobic" czego wyrazem jest dla mnie powolanie przez MSWiA Centrum Projektow Informatycznych. Nikt w MSWiA nie kryje sie ze ma ono docelowo przejac prowadzenie wszystkich zadan informatycznych z calej administracji. Mysle ze takie drobne zadanko na poczatek jak przejecie prowadzenia i zrobienie porzadku w stronach ministerstw byloby strzalem w 10
SEO to nie pozycjonowanie.
Piszesz, że mogą te przejęte domeny mogą być wykorzystywane do seo. Fajnie, czyli przejmują domenę, kopiują całą zawartość z oryginalnego serwisu i przepisują kod, żeby wszystko było poprawnie i sematycznie? Bo to właśnie oznacza seo, czyli jak sam napisałeś "optymalizacja pod kątem wyszukiwarek". ;) To, o czym piszesz, to pozycjonowanie, a konkretnie czarna jego odmiana. Szkoda, że w Polsce te dwa różne pojęcia są ze sobą mylone i traktowane jak synonimy...
Fajna notka :)
Panie Piotrze, bardzo lubię
Panie Piotrze, bardzo lubię Pana serwis, ale ilustracjami do tego artykułu zniechęcił mnie Pan. Zewsząd jesteśmy atakowani reklamami z roznegliżowanymi kobietami i Pana strona była pod tym względem ostoją. Sprawdziłem kilkaneście innych artykułów na prawo.vagla.pl pod hasłem pornografia i żaden nie posiadał podobnych zdjęć.
Proszę wybaczyć
Najwyraźniej tracę wyczucie. Rozumiem, że chodzi o screenshot ex-kasy chorych, ponieważ screenshot serwisu widocznego pod byłą domeną placówek dyplomatycznych estetyką przypomina nieco sklepy z bielizną. Zmodyfikowałem nieco screenshot pokazujący serwis ex-kasy chorych, by nie bulwersować tak bardzo.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Witam! Faktycznie chodziło
Witam!
Faktycznie chodziło mi przede wszystkim o ten drugi. Dziękuję za poprawkę.
Wydaje mi się, że wpis nic by nie stracił (a może nawet zyskał), gdyby w zupełności zrezygnować z takich ilustracji. Proszę mnie nie zrozumieć źle - nie mam nic przeciwko zdjęciom atrakcyjnych kobiet w bieliźnie - tak, jak Pan pisze, są one bardzo na miejscu w przypadku sklepu z damską bielizną. Razi mnie tylko, gdy pojawiają się one zbyt nachalnie i bez potrzeby.
Jeśli ktoś jest ciekawy, jak wygląda strona linkowana z witryny ministerstwa, to sam to zrobi.
Przepraszam za odejście od tematu.
Pozdrawiam!
Już się tłumaczę
Screenshoty pojawiają się ze względów archiwalnych (dlatego staram się ich nie modyfikować). Zjawiska w Sieci są ulotne. Dziś strona jest, jutro jej nie ma i nie ma jak zilustrować problemu, który był jej udziałem (jeden obraz wart tysięcy słów). Nie raz zdarzyło się, że zebrane tu screenshoty stanowiły uzupełnienie i ilustracje materiałów szkoleniowych (nota bene - nie tylko moich).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Odpowiedź MSZ na pytania dziennikarza
Po raz kolejny wykorzystuję efekt interwencji dziennikarskiej p. Michała Charzyńskiego (Fakty i mity), który w grudniu zapytał Ministerstwo Spraw Zagranicznych o ministerialne serwisy i serwisy placówek dyplomatycznych. Poniżej fragment odpowiedzi, którą otrzymał dziennikarz:
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
To, że w jakiś sposób,
To, że w jakiś sposób, nasze państwo powinno ten problem załatwić wydaje się oczywiste. Nawet w tej dyskusji pojawia się kilka głosów mówiących co należy zrobić. Mnie jednak dręczy ostatnio pytanie, co zrobić, żeby takie pomysły trafiały do odpowiednich osób i żeby znalazł się ktoś, komu by na ich realizacji zależało.
Na różnych forach czytam wypowiedzi proponujące konkretne działania. Pytam się jednak, do kogo takie wypowiedzi powinny być skierowane, żeby mały szansę na realizację.
normalnie
Niniejszym uprzejmie donoszę, że strona polskiego konsulatu w Karachi jest z powrotem na swoim miejscu.
a jednak nie
Przepraszam ale się nieco pospieszyłem z tą radosną nowiną. Niemniej jednak strona nie razi już roznegliżowanymi niewiastami.