"Lech Kaczyński ma jasną wizję państwa"... i nowe strony beta za 363 tysiące

Logo serwisu Prezydent.pl (beta)10 czerwca 2009 r. dowiedzieliśmy się, że w wyniku rozstrzygnięcia postępowania realizowanego w trybie negocjacji z ogłoszeniem na wykonanie strony internetowej Prezydenta RP do realizacji zamówienia wybrano - jako najkorzystniejszą - ofertę nr 3 złożoną przez Konsorcjum firm QUMAK-SEKOM SA oraz IDEO Sp. z o.o. oraz, że wykonawca zrealizuje zamówienie za kwotę 363.318,44 zł brutto. Mam kilka wątpliwości, jak zwykle, gdy pojawiają się nowe strony "głowy państwa". Opiekujący się beta-stronami zachęcają do testowania i zgłaszania uwag. Teraz "blogerzy" testują beta-strony serwisu prezydent.pl. Cóż tu powiedzieć? Mam wrażenie, że moje uwagi nie zostaną zauważone.

Serwis beta.prezydent.pl został postawiony na systemie zarządzania treścią jednego z konsorcjantów (dokumenty przetargowe są dostępne online), o którym napisano na stronach dostawcy, że "jest specjalistycznym systemem umożliwiającym łatwe zarządzanie strukturą oraz treścią w serwisie internetowym bez konieczności znajomości zaawansowanej technologii informatycznej". CMS ładuje na początku sporo javascript-ów, kilka css-ów (chociaż może warto, aby ładował tylko po jednym...; czepiam się, bo u mnie ładuje się kilka, ale wiem, że powinien być tylko jeden, aby szybciej się strona ładowała, no, ale ja nie robię serwisów "na zlecenie" Prezydenta RP). Strona główna bety Prezydenta zgodna jest z deklaracją ("This document was successfully checked as XHTML 1.0 Transitional!"). To pewien postęp. Ale...

Screenshot nowych beta-stron Prezydenta RP

Screenshot nowych beta-stron Prezydenta RP

Jak wiadomo: "strona internetowa Prezydenta nie spełnia przesłanek warunkujących do zaliczenia jej do czasopisma lub dziennika określonych w art. 7 ust. 2 pkt 2 i 3 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo Prasowe". Nadal nie wiemy, jaka jest podstawa prawna, by Prezydent RP prowadził serwis internetowy inny, niż BIP, chociaż - jak napisała mi Kancelaria Prezydenta - "utworzony serwis internetowy www.prezydent.pl stanowi realizację przez organ państwa jakim jest Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej przysługującego obywatelom na podstawie art. 61 Konstytucji prawa do informacji publicznej". To samo mógłby załatwić Biuletyn Informacji Publicznej, ale wówczas nie dałoby się "sprzedać" go marketingowo. Strony Prezydenta, wraz z "wirtualną wycieczką po Pałacu" marketingowo można już "sprzedać", dlatego strona własna jest ważna.

Dziś na nowych stronach zachęca się internautów do zgłaszania uwag. Trochę to trwało, zanim w Kancelarii Prezydenta podjęto wysiłek poprawienia tego, co było wcześniej. A co było wcześniej? Na początku domena prezydent.pl należała do prywatnej osoby, a została przepisana na Kancelarię Prezydenta RP dopiero pod koniec drugiej kadencji Prezydenta Kwaśniewskiego (nie wiem nadal, czy to Aleksander Kwaśniewski sobie zarejestrował w toku swojej kampanii wyborczej taką domenę, czy też ktoś z jego sztabu, w każdym razie ten stan rzeczy trwał przez prawie dwie kadencje urzędowania Prezydenta Kwaśniewskiego i zmienił się w styczniu 2005 roku). W 2005 roku, w notatce Ile za prezydent.pl?, wskazywałem na pewne problemy z serwisem oraz na to, że stroną w istocie nikt się nie opiekował (wówczas również było przed prezydenckimi wyborami, a za "wówczas nowy" serwis zapłacono nieco ponad 70 tys. złotych; co wybory będzie chyba to samo). Jestem zbyt krytyczny, bo stroną opiekował się ktoś, a konkretnie jeden webmaster, który nie mógł zbytnio przebić się w Kancelarii ze swoimi koncepcjami. Szklany sufit.

W 2006 roku, już po wyborach i po tym, gdy głową państwa został aktualny Prezydent, znów zmiany serwisu i prośby o komentarze. Odnotowałem to w tekście Uwagi do serwisu prezydent.pl. Po tamtych uwagach mogłem nawet wymienić się kilkoma mailami z prezydenckim webmasterem. Teraz zlecenie za 363 tysiące. Być może - jak niektórzy spekulują - nowe strony Prezydenta można było wreszcie jakoś poprawić, ponieważ zbliża się szybko czas kampanii reelekcyjnej. Niektórzy podnoszą, że ktoś wpadł na pomysł naśladowania Obamy. Zobaczymy.

To nie jest tak, że dopiero teraz część materiałów udostępniono na jednej z wolnych licencji. Tekst Część materiałów z prezydent.pl na licencji GFDL opublikowałem w marcu 2008 roku, a więc już od ponad roku wolne licencje zagnieżdżają się na prezydenckim serwerze. Problem jednak nadal pozostaje i - być może - zostanie wreszcie załatwiony wraz z transpozycją Dyrektywy 2003/98/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 17 listopada 2003 r. w sprawie ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego. Prezydenta RP to również będzie musiało dotyczyć. Wówczas może nie tyle strona prezydenta będzie istotna, co mechanizmy pozwalające na automatyczne pobieranie z serwerów prezydenckich specjalnie zestrukturalizowanych treści i możliwość ich swobodnego wykorzystywania gdzie się będzie chciało i w dowolny sposób (por. Rola mashupów w rozwoju demokracji - kiedy w Polsce "informacyjny wyścig zbrojeń" oraz Przejmujemy państwo). Ten sposób myślenia w polskiej administracji należy jeszcze do science fiction.

Co do uwag szczegółowych... No, cóż. Obrazki wykorzystywane w nowym serwisie nie są opisywane. Brakuje im opisu "alt". Kiedy wyłączyć prezentowanie obrazków - nie pojawia się alternatywny tekst. Oznacza to, że serwis nie jest tak zrobiony, by spełniać wymogi Web Accessibility (por. dział accessibility niniejszego serwisu, a szczególnie Parlament Europejski w drodze do zatwierdzenia Konwencji ONZ w sprawie osób niepełnosprawnych oraz Przeoczyłem, a Polska już podpisała traktat ONZ). Po prostu niewidomi i niedowidzący nie są "targetem" nowych stron Prezydenta (nie chcę wpadać w demagogiczny ton i sugerować, że Prezydent RP godzi się na przygotowanie jego nowego serwisu w taki sposób, że będzie to dyskryminowało pośrednio lub bezpośrednio pewne grupy obywateli, no, ale fakt jest taki, że "altów" nie dopisano; por. również Strony Parlamentu Europejskiego dyskryminują ze względu na technologię, warto też zaproponować tekst WCAG 2.0).

Znaczki alternatywnego tekstu przewidywane są przez system zarządzania treścią, ale najwyraźniej redakcja ignoruje fakt, że one do czegoś służą

Znaczki alternatywnego tekstu przewidywane są przez system zarządzania treścią, ale najwyraźniej redakcja ignoruje fakt, że one do czegoś służą. Niestety, na drodze do dostępności cyfrowych zasobów potrzebne jest współdziałanie wszystkich osób odpowiedzialnych za publikowanie treści. Nie tylko twórca systemu zarządzania musi coś o tym wiedzieć, ale świadomość barier muszą mieć również redaktorzy, a także osoby, którym redaktorzy podlegają - aż na samą górę struktury. Prezydent RP również powinien wiedzieć, że niektóre osoby nie zobaczą wszystkiego na Jego stronie. Musi wiedzieć, aby mógł wymagać od swojego personelu stosownej rzetelności i niedyskryminowania grup obywateli. Przeczytaj tekst Dostępność polskich witryn administracji publicznej na stronach Internet Society Poland.

Na stronie znalazł się link "BIP", chociaż stosowne rozporządzenie coś wspomina o jakimś logo, o jakichś wymogach, o jakichś wytycznych (w tym o "minimalnych wymaganiach"). Jutro w MSWiA odbędzie się spotkanie w sprawie nowego Biuletynu Informacji Publicznej (por. dział BIP niniejszego serwisu, a szczególnie Nowa odsłona Biuletynu Informacji "Publicznej"), szykuje się nowelizacja ustawy o dostępie do informacji publicznej, znaczy: nowe strony Prezydenta pewnie będą musiały być zmienione, albo pozostać w stanie sprzecznym z aktualnym stanem prawa.

Prezydent RP (wykonawca?) promuje konkretne, komercyjne firmy. Po pierwsze: na nowych stronach Prezydenta pojawiło się logo YouTube. Nie wiem, czy mogłoby się tam pojawić również logo VaGla.pl? A jeśli nie mogłoby się pojawić, to dlaczego pojawia się logo innego podmiotu działającego na rynku? Chodzi o to, że "serwis prezydencki" ma swój profil w serwisie YouTube, a nie ma takiego profilu w moim serwisie? Kto i w jakim trybie zdecydował o wykorzystaniu serwisu YouTube w autopromocyjnych działaniach Prezydenta? Czy Prezydent uzyskuje jakieś przychody z tytułu reklamowania jednego z serwisów Google? Wszak to nie jedyny serwis tego typu w globalnym internecie. Wybór akurat tego powinien chyba być jakoś uzasadniony. Zwłaszcza jeśli chodzi o serwis "głowy państwa", "strażnika konstytucji" ("Prezydent Rzeczypospolitej czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium"). W innych krajach (por. Meta warstwy dla multimediów - co z tym zrobić? oraz komentarze pod tym tekstem) pojawiają się spisane zasady prezentowania urzędowych (oficjalnych, czy jak je nazwiemy) materiałów audiowizualnych. Prezentowane są one zwykle z infrastruktury urzędu, bo to trochę niebezpieczne, gdy coś takiego przechowuje się i prezentuje się z obcej infrastruktury teleinformatycznej (por. również Czy sprawdzając dziury CERT sprawdza też legalność witryn rządowych? oraz W konsultacjach: Rządowy program ochrony cyberprzestrzeni RP). Ktoś mógłby się zastanawiać nad "suwerennością" (por. Gruzja: Wojna elektroniczna - potwierdzono atak na infrastrukturę teleinformatyczną). Ale poza miejscem, z którego się prezentuje, jest jeszcze sygnalizowana kwestia dostępności, a więc m.in. audiodeskrypcji, wersji alternatywnych dla wszystkich audiowizualnych materiałów. To sporo roboty, by wszystko zrobić jak należy, a efekt może nie być doceniony przez licznych komentatorów, skupiających się jedynie na przepięknie migających obrazkach, które - tak wyszło - mogą oni zobaczyć (bo nie są oni np. obarczeni niepełnosprawnością).

Pod koniec ładowania się nowych stron Prezydenta RP ładuje się również Google Analytics. W ten sposób dane odwiedzających witrynę głowy państwa lądują gdzieś na serwerach korporacyjnych. Owszem, Konstytucja stwierdza, że "nikt nie może być obowiązany inaczej niż na podstawie ustawy do ujawniania informacji dotyczących jego osoby", no, ale wiadomo... Przecież chodzi o serwis internetowy. Nikt przecież o to nie będzie miał do Prezydenta RP pretensji... Nie będzie miał, prawda? Nie będzie miał pewnie również pretensji o to, że Czuwający nad przestrzeganiem Konstytucji na swoich stronach, przy każdej notatce, promuje również takie serwisy jak Wykop.pl, Delicious.com oraz Gwar.pl. Chodzi o to, by więcej osób mogło zobaczyć różne prezydenckie notatki, prawda? Nie godzi to w zasady "równego traktowania przez władze publiczne" (art. 32 ust. 1 Konstytucji RP). Nie godzi?

Najważniejsze, bo umieszczone na pasku nawigacyjnym, jest jednak to, że "Lech Kaczyński ma jasną wizję państwa". Tak twierdzi Szef Kancelarii Władysław Stasiak. Nowy Szef Kancelarii, bo właśnie odwołano dotychczasowego. Gdyby nowy Szef Kancelarii miał inne zdanie, niż wynika to z "cytatu dnia", to przecież nie dostałby nominacji.

Mam wrażenie, że mój komentarz nie zostanie odnotowany na prezydenckich stronach, obok linkowanych tam innych recenzji. A może się mylę?

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Z utęsknieniem czekam...

... aż w komentarzach pojawi się jakiś "cywilny" politruk, który zdemaskuje Pana jako wroga jednej partii, a zwolennika innej. Oczywiście zamaskowanego. Normalnie piątą kolumnę wymierzoną prosto w cztery litery tej czy innej [baczność!]"władzy"[/baczność!] :)

Chyba będzie z tym kłopot...

Chyba będzie z tym kłopot, ponieważ ja w swoich komentarzach nie patrzę na to "kto" coś robi, tylko filtruję wszystko przez jakieś tam zasady, które uważam za ważne. W tym serwisie komentowałem już działania bodaj wszystkich głównych partii politycznych (chociaż za każdym razem odżegnuję się od komentarzy "politycznych", bo w tym serwisie nie o "polityczne", w znaczeniu pop-masowym, komentarze chodzi; co nie zmienia faktu, że prawo jest też kategorią polityczną) i zwolennicy dowolnej z nich mogą uznać, że ich atakuję. A ja po prostu staram się realizować w praktyce coś, co w tym serwisie opisałem zdaniem "Z racji zmian u steru władzy trzeba teraz baczniej patrzeć na ręce wygranym". Piąta kolumna? Nie jestem wrogiem żadnej partii. Jestem zwolennikiem społeczeństwa obywatelskiego, w którym obywatel - w tym przypadku ja sam - ma podmiotowość w publicznej dyskusji.

PS
Przynajmniej raz się już zdarzyło, że w pełni świadomie podziękowałem za propozycję udziału w gabinecie politycznym jednego z ministrów, nie przyjmując takiej propozycji. Mam wrażenie, że nie przyjąłbym propozycji udziału w gabinecie politycznym niezależnie od tego, jaką partię reprezentowałby proponujący.

PPS
W Radzie Informatyzacji, organie opiniodawczo-doradczym ministra właściwego do spraw informatyzacji zasiadałem z rekomendacji stowarzyszenia Internet Society Poland (parytet organizacji pozarządowych wynika z ustawy). W czasie, w którym tam zasiadałem Ministrem Spraw Wewnętrznych i Administracji był najpierw Premier Ludwik Dorn, a potem minister Janusz Kaczmarek. Nie spotkałem wówczas żadnego z wymienionych. Napiszę jeszcze, że Krzyż Zasługi nadał mi Prezydent Kwaśniewski, ale wręczał go minister Ludwik Dorn. No, nie ma tu politycznych wskazówek, chociaż wielu się ich jakoś dopatrywała (i "z lewa" i "z prawa")...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Ależ Szanowny

Ależ Szanowny Piotrze,

Przecież to ja przypinałem Ci odznaczenie do piersi, a wraz ze mną gratulował Ci prof. M.Kleiber. Premier L.Dorn przemówił do Was uroczyście, po czym pilnie udał się na lotnisko.

Premier L.Dorn był osobiście obecny na pierwszym posiedzeniu Rady Informatyzacji za jego kadencji. Wtedy - o ile pamiętam - nie byłeś jeszcze jej Członkiem. Potem kolejnym ministrem obecnym na posiedzeniu Rady Informatyzacji był min. W.Stasiak, który zawitał na inauguracyjne posiedzenie RI, która właśnie obecnie skończyła swoją kadencję.

pozdrawiam, Grzegorz

W tym sensie "wręczał", że przemówił :)

W tym sensie "wręczał", że przemówił :)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

No proszę jaka jest potęga

No proszę jaka jest potęga internetu. Dzięki niemu prawda historyczna została doprecyzowana i ujawniona, nawet pomimo tego, że dotyczy działań wyższych szczebli władzy państwowej. Cool. ;)

Inne komentarze na temat bety Prezydenta

- Powiedz mi po co jest ten

- Powiedz mi po co jest ten serwis?
- Właśnie, po co?
- Otóż to! Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten serwis? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest serwis na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym serwisem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest serwis społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie padnie, do jesieni przez hakcerów i co się wtedy zrobi?
- Zawiadomienie do prokuratury...
- Prawdziwe pieniądze zarabia się tylko na drogich, słomianych inwestycjach...

oparte na "Misiu" (Bareja/Tym/ZF Perspektywa)

kto opisywał zakładki ?

Dlaczego informacje o tak istotnym aspekcie działalności Prezydenta RP jak jego decyzje w ramach procesu legislacyjnego ukryte są pod niejednoznacznie zatytułowaną zakładką "aktywność" ? W ostatnim czasie "aktywność prezydencka" kojarzy mi się bardziej z joggingiem Sarkozego niż z inicjatywami/vetami/podpisami naszego Lecha. Nie dało się prościej, jak na przykład u Prezydenta Słowacji ? Tam "ÚSTAVNÉ PRÁVOMOCI" bije po oczach już na głównej stronie i poza tym człowiek nie jest rozpraszany kinematograficzną erudycją autora strony ("Ludzie prezydenta" ? proponuję jeszcze zamiast "Pary prezydenckiej" dać "Prezydent - miłość w Belwederze").

w zasadzie pisanie czegokoliwke jest zbędne

ale tytułem "głosowania" przyłącze sie do tezy, że czyny nie słowa świadcza o czlowieku i Pana Prezydenta (nie tylko zresztą) oceniam po tym co robi on i jego "eksperci" a nie po tym co mówi. Najgorsze jednak jest to, że patrząc na wartość tego kontraktu od razu przypominają mi się próby zrekrutowania mnie do tego rodzaju projektów:
[Ktoś] czy potrafi Pan.... i jakie sa Pana stawki..
[Ja] Tak, potrafię, moja stawka to ...
[K] Czy jest Pan dyspozycyjny w okresie ...
[J] Tak
[K] Prosze przesłać nam swoje CV bo potrzebujemy je do oferty na przetarg
[J] wysylam
[K] jaki upust Pan nam da?
[J] nie dam
[K] dlaczego, przecież my też musimy na tym kontrakcie zarobić?
[J] zarobi Pan na wlasnej pracy, np. ja jestem ekspertem a Pan kierownikiem projektu ze stosowna stawką, chyba każdy tu zarabia uczciwie na swojej pracy?
[K] zapłacimy Panu najwyżej połowę Pana stawki
[J] nie, cała albo nie biore uziału w tym projekcie, zamiast upustu możemy porozmawiać, o odliczeniu moich kosztów promocji i pozyskania kontraktu jeśli będzie on trwał ponad miesiąc
[K] ... cisza....

Czasem dowiaduje się, że moje CV znalazło sie w ofercie dzięki czemu spełnila ona wymogi formalne ale potem pojawil dokument o zastąpieniu jednego z ekspertów....

Być może nie znam sie na biznesie (a może byznesie) ale ... takie przetargi budzą moj niesmak ...

--
Jarek
„Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem.” (Arystoteles),

mała opinia

Bardzo popieram zdanie o promowaniu właśnie wykopu, gwaru, youtube. Jest to bardzo nie na miejscu.
Albo jest to strona rządowa, albo prywatna L. Kaczyńskiego.

Do tego skąpo potraktowany temat dotychczasowych prezydentów po '89.
W końcu doszukałem się w dziale nasz kraj, byle jak wklejony tekst, bez zdjęć itp. Ale oczywiście ludzie prezydenta mają swoje foty... Żal.

BTW: Dlaczego w ważnych linkach jest SKOZK?!?

domena prezydent.pl

Abonentem domeny prezydent.pl od 1996 roku niezmiennie jest Kancelaria Prezydenta RP, w informacji z WHOIS,a na porcie 43 nie są podawane dane abonentów, widać tylko czy domena zarejestrowana jest na osobę prywatną (INDIVIDUAL) czy na podmiot (CORPORATE). Pełne dane można uzyskać przez WHOIS na stronie http://www.dns.pl/cgi-bin/whois.pl.

W 2005 roku była zmiana

w 2005 roku była zmiana z osoby prywatnej (której danych nie podawano ze względu na ochronę danych osobowych, zgodnie z polityką NASK - "Domena prezydent.pl istnieje") na to, co widać teraz, czyli na Kancelarię Prezydenta RP. Sprawdzałem to wówczas intensywnie. Jest stosowny link w tekście do ówczesnych relacji na ten temat.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

A jednak nie bylo

Wg. mojej wiedzy (pracuję od 1999 roku w Dziale Domen NASK) od 1996 roku abonentem domeny prezydent.pl jak i president.pl tak jak napisałem wcześniej jest Kancelaria Prezydenta RP. Ze względu na ręczne "weryfikację wniosków" NASK nikomu innemu nie przyznałby tej nazwy w 1996 roku. Od momentu wprowadzenia system Registry w NASK (rok 2003) nie było żadnej zmiany abonenta tej domeny.

No cóż.

Jak wspomniałem - badałem sprawę w stosownym momencie. Rozmawiałem na ten temat również z pracownikami NASK w tamtym czasie, zwracając ich uwagę na domenę. W pewnym momencie, w styczniu 2005 roku, w rejestrach ujawniono Kancelarię Prezydenta RP. Wcześniej zainteresowanym pojawiał się komunikat, który przywołałem. Tak to wyglądało spoza NASK.

Czy NASK nie przyznałby domeny prezydent.pl komuś innemu? Właściwie czemu nie? Wszak nie jeden jest prezydent (korporacje również mają swoich prezydentów, są też takie marki). Głowa państwa mogłaby raczej spodziewać się serwisu w domenie gov.pl. No, ale to już odrębny temat.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

własna historia?

Czytając ten wątek komentarzy przychodzi mi do głowy, że być warto jest jednak prowadzić własny dziennik takich zmian, bo "oficjalna" historia może się różnić od przeżytej. Coraz bardziej wierzę w pomysły realizowane przez www.archive.org i podobne serwisy -- być może niektóre z nich powinny nawet być prowadzone/wspierane (i oczywiście w związku z tym skrzętnie rozliczane) przez, na przykład, bibliotekę narodową? Choć mógłby się z tego zrobić kolejny instytut pamięci narodowej...

Opisy grafik

Alternatywne opisy są stosowane, choć nie konsekwentnie. Zgłoszę to administratorowi. Przyznam jednak, że postęp w obszarze accessibility jest ogromny. Przedtem ta strona była mocno niepełnosprawna.
A swoją drogą... Potężna kasa za taki serwis. A może takie są stawki?
Jacek Zadrożny

Dlaczego teraz?

A dlaczego teraz? Oczywiście spiskowa teoria głosi: bo zbliżają się wybory (i tak powie każdy obiektywny specjalista od marketingu politycznego). Zrozumiałbym jeszcze, by dekoracje zmienić zaraz po wyborach, mieć gdzieś w zanadrzu tajną wersję strony i odpalić ją w minutę po zaprzysiężeniu... to byłby fakt medialny! (Zresztą polecam ten manewr następnemu prezydentowi)

Kto to powiedział: "Uważamy, że wystarczy pokazać prezydenta takim, jakim jest. Taki cel sobie postawiliśmy. Budowanie wizerunku sugeruje, że jest to jakiś sztuczny zabieg kreowania wrażenia, często nie mającego wiele wspólnego z rzeczywistością. Od tego jesteśmy dalecy". Czyli przedtem był źle pokazywany, a teraz będzie właściwie? A może druga teoria spiskowa: jednak deklaracje jedno a działanie drugie i wizerunek prezydenta jednak wymaga pewnych działań? :)

A co z kodem?

Jeżeli umowa nie przekazywała kodu i praw do niego to za 15 miesięcy mamy pewny kolejny przetarg, na niemniejsze pieniądze :/

Moje trzy grosze ...

Chciałem zadać pytanie Panu Prezydentowi (oczywiście żartuję), otwieram stosowną stronę pod Firefoksem 3.5.1 i kicha :(
http://beta.prezydent.pl/zadaj-pytanie-prezydentowi
... szerokość pola na wprowadzenie tekstu - 7 znaków :)
No, a pod IE wszystko OK.

U mnie działa...

Też mam firefoxa 3.5.1

Ale mam inną wątpliwość, czy klauzula:

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych, zgodnie z treścią ustawy z dn. 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 1997 r. Nr 133 poz. 883)

jest w tym wypadku konieczna, a jeśli już jest, to czy nie powinien być sprecyzowany cel przetwarzania danych osobowych?

http://www.giodo.gov.pl/325/id_art/1431/j/pl/

Zgodnie z art. 7 pkt 5 ustawy o ochronie danych osobowych, przez zgodę osoby, której dane dotyczą rozumie się oświadczenie woli, którego treścią jest zgoda na przetwarzanie danych osobowych tego, kto składa oświadczenie. Zgoda nie może być domniemana lub dorozumiana z oświadczenia woli o innej treści.

Z definicji tej nie wynikają szczegółowe zasady formułowania zgody, jednakże podkreśla się, że z treści zgody na przetwarzanie danych osobowych powinno w sposób nie budzący wątpliwości wynikać, w jakim celu, w jakim zakresie i przez kogo dane osobowe będą przetwarzane. Wyrażający zgodę musi mieć pełną świadomość tego, na co się godzi. Stanowisko takie wyraził także Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z dnia 4 kwietnia 2003 r. (sygn. akt II SA 2135/2002), w którego sentencji zawarł stwierdzenie, iż "Zgoda na przekazywanie danych musi mieć charakter wyraźny, a jej wszystkie aspekty muszą być jasne dla podpisującego w momencie jej wyrażania. Czynności takiej nie konwaliduje późniejsze poinformowanie o treści regulaminu, ani możliwość zgłoszenia zastrzeżeń wobec pewnych form przetwarzania danych".

Moim zdaniem...

Dla mnie kompromitacją jest sam fakt, że strona prezydencka ukazała się jako beta czyli "zobaczcie i zgłaszajcie swoje uwagi". Czy w tym kraju nie ma fachowców, którzy opracowali by założenia dotyczące czego oczekują Polacy na stronie internetowej Prezydenta ich kraju ?

Czy ja mam zgłaszać uwagi techniczne do strony ? A za co firma tworzące ten serwis wzięła tyle kasy? to kolejny absurd obecnej, nędznej prezydentury tego Państwa. Kancelaria zatrudnia setki a może tysiące urzędasów, którzy nie mają zielonego pojęcia o tym co robią.

Nie wiem dlaczego znów wszyscy czepiają się brakiem zgodności z Web Accessibility... czy w Polsce żyją sami niepełnosprawni ? Zajmijcie się tym aby niewidomy mógł normalnie głosować a nie stronami internetowymi. Szukacie dziury tam gdzie jej nie ma.

Przecież, to normalna

Przecież, to normalna praktyka, pozwala uczestniczyć użytkownikom w tworzeniu strony. Rąbią tak nawet najwięksi gracze na rynku i polskim (onet, wp) i na zagranicznym (google).

Fachowcy są bardzo kiepskimi betatesterami produktu przeznaczonego dla "szarego użytkownika".
--
http://grizz.pl/

Nie wiem dlaczego znów

Nie wiem dlaczego znów wszyscy czepiają się brakiem zgodności z Web Accessibility...

Ponieważ:
1/ państwo ma obowiązek zapewnić wszystkim równy dostęp do informacji,
2/ o podstawowy poziom dostępności na www wcale nie jest tak trudno zadbać przy wiele mniejszym budżecie.

cloud- (crowd-)sourcing

A moim zdaniem taki rozproszony audyt może być o wiele bardziej skuteczny niż zlecenie badania prawidłowości wykonania strony jakiejś firmie. Jest to zresztą powszechnie stosowany sposób przy produkcji oprogramowania, zarówno własnościowego, jak i wolnego. I jest też tańszy - zamiast zatrudniać audytora zachęcamy użytkowników do zgłaszania uwag. Zrobią to za darmo i bardziej efektywnie, bo mają bezpośrednią motywację do uzyskania lepszego produktu.

A propos możliwości głosowania dla niewidomych. Jakiś czas temu w mediach pojawiły się informacje, że jakaś organizacja niewidomych popiera wprowadzenie głosowania przez Internet. Argumentem było m.in. to, że jak niewidomy idzie głosować z osobą zaufaną, która stawia za niego "krzyżyk", to musi zaufać tej osobie... I jakoś żaden z wypowiadających się niewidomych ani rozmawiajacych z nimi dziennikarzy nie zadał pytania, czy niewidomy nie miałby problemu z zaufaniem systemowi informatycznemu, który wybierze za niego urzędnik.

Skoro Kancelaria Prezydenta oszczędza na audycie serwisu internetowego stosując "crowdsourcing", to czy możemy liczyć, że zostanie zlecony porządny audyt systemu do głosowania przez Internet przed jego wdrożeniem? Czy taki audyt będzie w stanie zapewnić większą pewność prawidłowo oddanego głosu niż osoba zaufana wybrana przez niewidomego? Skoro obywatelom prezentuje się wersję beta strony internetowej, to czy zostaną również przeprowadzone "beta" wybory? A kiedy będziemy wiedzieli, że to już wersja "1.0"?

Już po testach

Skoro obywatelom prezentuje się wersję beta strony internetowej, to czy zostaną również przeprowadzone "beta" wybory?

Próbne internetowe wybory zakończyły się niepowodzeniem, czyli sukcesem. Przy czym beta nie testowała najsłabszego ogniwa, czyli właśnie dystrybucji kart do głosowania i kart kodujących oraz ataku na komputery użytkowników. Podczas testu nie było aktywnego ataku na system, ale sami zafundowali sobie DoS. Nawet nie chcę się zastanawiać nad tym, co by się stało gdyby ktoś chciał celowo zaburzyć działanie systemu.

i jeszcze jedno

Pomyślałem sobie jeszcze, że użytkownikom (obywatelom) można by zlecić nie tylko audyt gotowego serwisu, ale też i samo stworzenie serwisu. Kto przecież wie lepiej jakie treści zamieścić w serwisie i jak powinny być one zaprezentowane? Należałoby zatem - o czym już pisał wcześniej VaGla - publikować informacje publiczne za pomocą otwartego API, a każdy obywatel mógłby sobie te informacje prezentować w dowolny sposób. Każdy mógłby też stworzyć serwis prezentujący te informacje.

Zresztą jedno nie wyklucza drugiego - oficjalny serwis organu administracji może istnieć razem z otwartym API dla treści zawartych w tym serwisie.

Tak mi się skojarzyło: "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu" (Mały Książę). Serwisy internetowe różnych organów administracji stawiają niestety nacisk na warstwę prezentacji. Wyszukanie w nich istotnie przydatnej treści jest już niestety trudniejsze. A dlaczego nikt nie stworzył serwisu administracji wyglądającego np. jak strona główna Google - biały ekran z wierszem poleceń, po wpisaniu którego wyświetla się przydatna obywatelowi informacja?

Web Accessibility powinna

Web Accessibility powinna być takim samym standardem, jak valid XHTML i valid CSS. Wprowadzenie odpowiednich poprawek zajęłoby jakieś 10 minut pracy, więc tu też nie jest problem.
Accessibility to jednak nie tylko osoby niepełnosprawne. Zawsze przypominam sobie sytuację, gdy kobieta organizująca plan zajęć na pewnej uczelni przygotowała wszystko w Excelu i oznaczyła odpowiednimi kolorami. Potem to wydrukowała i przyniosła na spotkanie. A że drukarka była monochromatyczna, to i oznaczenia były czarne lub szare. Tak samo oznaczenie kolorami jakiejkolwiek treści na stronie internetowej może być nie zauważone na wydruku lub na urządzeniu z wyświetlaczem monochromatycznym.
I tak mógłbym jeszcze długo...
Jacek Zadrożny

zarzuty do kancelarii prezydenta

wiecej info tutaj

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>