"Błąd techniczny" - czy ktoś mógłby naprawić elektroniczny system do głosowania w Parlamencie Europejskim?

Zastanawiam się, czy system teleinformatyczny Parlamentu Europejskiego, który wdrożony jest po to, by usprawnić proces imiennego oddawania głosów, rzeczywiście zaliczył "błąd techniczny"? Kiedy ostatnim razem powiedziałem "sprawdzam" - dowiedziałem się, że jeden z posłów po prostu się pomylił (por. Jeden był przeciw, ale przez pomyłkę). To było w polskim Sejmie. Po nagłośnieniu "problemu Pakietu teleinformatycznego" w internetowym świecie wielu ubiegających się o reelekcję parlamentarzystów europejskich zarzekało się, że popierają internautów (nie jestem pewny, czy przeczytali dokumenty, których dotyczyły parlamentarne głosowania, ale niech im będzie). Być może to nowa jakość, że internauci patrzą wybranym na ręce i nie każdy się tego spodziewał, ale po głosowaniu w Parlamencie Europejskim wiadomo na przykład, że poseł Czarnecki w ogóle nie wziął udziału w głosowaniach, zaś głos posła Rosatiego był podobno "błędnie policzony". Ten ostatni przypadek może prowokować pytania o wirtualizację życia publicznego i o to, czy sposób, w jaki posłowie głosują ma w ogóle jakiekolwiek znaczenie? No i ile było wcześniej przypadków "błędnego zliczenia głosów", o których nie dowiemy się nigdy, bo sprawy, których głosowanie dotyczyło, nie były tak nagłośnione?

Trwa kampania wyborcza. Masa wyborców nie ma czasu, by wnikać w szczegóły spraw, których dotyczą procesy decyzyjne życia politycznego. Kampania zaś może polegać na "upraszczaniu relacji" oraz na "polaryzacji stanowisk", by w jak najbardziej jaskrawy sposób odróżniać się od kontrkandydatów. Dlatego tak ważne jest, by sprawdzić wszystkie głosowania, nie zaś tylko to, które było nagłośnione. Głosowanie w nagłośnionym może być wynikiem koniunkturalizmu. Inna sprawa, że na ogólną ocenę kandydata może mieć wpływ nie tyle samo głosowanie, a to, jak on potem będzie je wyjaśniał. Sprawny polityk może wykręcić kota ogonem, wskazywać na inne ważne przesłanki takiego, lub innego wyboru (np. wcale nie jest powiedziane, że "ważne dla internautów" poprawki rzeczywiście rozwiązują ich problemy społeczne, bo przecież internautami również się da manipulować, a sami internauci często nie przeszkadzają sobie w oglądzie rzeczywistości docieraniem do źródeł i próbami ich rozumienia; kto mi powie, czy "ważne dla internautów poprawki" były zgodne z zasadami poprawnej legislacji?).

Jedną z tradycyjnych form manipulacji jest fragmentaryzacja informacji. Nie mówię wyłącznie o ostatnich głosowaniach, ale ogólnie. Fragmentaryzacja informacji sprawia, że widzimy tylko część całości i w zależności od tego co chcemy uzyskać możemy pokazywać innym dobrą część (np. komunikat "głosowałem tak jak chcieliście w tej sprawie" z pominięciem informacji, że we wszystkich innych sprawach głosowałem inaczej), albo "złą" część informacji (np. "mój konkurent głosował wczoraj przeciwko waszym interesom", z pominięciem informacji, że we wszystkich innych głosowaniach głosował zgodnie z wolą adresatów tezy). Techniki te są z powodzeniem stosowane w życiu społecznym i gospodarczym. Można się zastanawiać, jak zrobić, by obywatele mieli dostęp do pełnej, rzetelnej i wiarygodnej informacji na temat aktywności reprezentantów (jeden z postulatów pokazałem w tekście Przejmujemy państwo).

Przy okazji przygotowywania ostatnich analiz (np. Po głosowaniu nad Pakietem telekomunikacyjnym w drugim czytaniu - czeka nas komitet pojednawczy), w trakcie których musiałem posiłkować się stronami Parlamentu Europejskiego, doszedłem do wniosku, że w tym serwisie internetowym niezwykle trudno cokolwiek znaleźć, część informacji znika, a cześć zupełnie nie jest publikowana (por. Brak transparentności procesu stanowienia prawa w UE może sprzyjać robieniu wody z mózgu, Chodzi o to, żebyśmy mogli sprawdzić, jak głosowaliście). W tych okolicznościach - kto ma informacje, ten jest w lepszej sytuacji. Kto ma informacje może nią również manipulować. Odwracając sytuację: kto informacji nie ma, ten jest w sytuacji gorszej i prawdopodobnie to on jest manipulowany. Obawiam się, że wyborcy nie mają pełnej informacji...

Ciekawe, że w trakcie głosowań, co widać na udostępnionym przez Parlament Europejski nagraniu z przebiegu głosowania (mp4), jedna z parlamentarzystek zabrała głos i powiedziała, że posłowie nie mają treści proponowanych, kompromisowych poprawek Komisji... To się wydarzyło już w bloku głosowań, na 4 minuty przed koniecznością podniesienia ręki. Jeśli posłowie nie mają treści poprawek w czasie głosowania, to jak obywatele mają realizować swoje prawa do monitorowania procesu decyzyjnego?

Okazuje się, że król jest jeszcze bardziej nagi, niż mi się wydawało.

Nie wiem, czy prawdziwe są słowa, które zacytował użytkownik afri pod jednym z tekstów Dziennika Internautów, zatytułowanym Jak głosowali polscy eurodeputowani. Użytkownik ten zacytował list pochodzący rzekomo o posła Dariusza Rosati, który - jak wiadomo skądinąd - po głosowaniu opublikował w swoim serwisie entuzjastyczny komunikat Wolność Internetu obroniona w Parlamencie Europejskim. Problem w tym, że Dziennik Internautów zrobił zestawienie dotyczące sposobu głosowania polskich eurodeputowanych i wyszło z tego zestawienia, że poseł Rosati głosował przeciw jednej z poprawek, uznawanych aktualnie przez vox populi za będące w interesie "wolnego internetu".

Nie wnikam teraz w to, czy rzeczywiście poprawka jest "w interesie", czy też nie jest. Zainteresowało mnie natomiast to, co poseł Rosati rzekomo miał przesłać listownie internaucie (drobna uwaga: sprawdziłem na stronie internetowej posła i nie widzę tam komunikatu, który potwierdzałby poniższe słowa "u źródła", proszę pamiętać, że jest kampania wyborcza i różni ludzie stosują różne tricki wpływu, więc samodzielnie proszę oceniać wiarygodność cytowanych przez kogoś innego słów, które nie są poza tym powszechnie dostępne). Oto poseł Rosati miał napisać w liście adresowanym do cytującego jego słowa internauty:

Szanowny Panie,

Moje zdumienie bylo rownie ogromne, kiedy w srode wieczorem dowiedzialem sie o wynikach opublikowanego na stonach Parlamentu glosowania. Tym bardziej, iz wczesniej informowalem Panstwa w e-mailu o tym, iz udalo sie obronic poprawki, ktore gwarantuja swobode w Internecie, za ktorymi lobbowalismy od kilku tygodni. Okazalo sie ze byl to blad techniczny, ktory wyjasnilem juz z odpowiednimi sluzbami Parlamentu Europejskiego, a korekta ww. glosowania ukazala sie juz na stronie Parlamentu. Nie wyobrazam sobie sytuacji, ze informuje o tym, iz glosowalem przeciwnie do stanu faktycznego, to bylby jakis absurd.
Pozdrawiam serdecznie,
DR

Skoro "błąd techniczny" został już wyjaśniony ze służbami Parlamentu Europejskiego, to ja również chciałbym dowiedzieć się, na czym ów "błąd techniczny" polegał.

Moment głosowania nad poprawkami do Pakietu telekomunikacyjnego
Moment głosowania nad poprawkami do Pakietu telekomunikacyjnego - klatka z nagrania udostępnionego przez Parlament Europejski. Widać tu maszynę do głosowania, rękę eurodeputowanego, wsuniętą do maszyny kartę... Na czym może polegać "błąd techniczny" takiego systemu? Może ktoś powinien się zaniepokoić, że tak zaawansowany, elektroniczny system działa wadliwie?

O ilu przypadkach "błędów technicznych" nie wiemy? Ile z takich błędów mogło wpłynąć na ostateczny wynik głosowań w sprawach ważnych dla obywateli Unii Europejskiej (skoro już się coś głosuje na poziomie UE, to pewnie musi być ważne, prawda)? Na czym polega "błąd techniczny", który dostrzegł w "ogromnym zdumieniu" poseł Rosati? Czy polegał na wciśnięciu guzika "za" zamiast guzika "przeciw", czy też może na generalnej wadliwości systemu teleinformatycznego, o którym wielu myśli, że jest zupełnie nie podatny na błędy i postuluje nawet czasem wprowadzenie "elektronicznych wyborów powszechnych"? Czy zdarzało się już wcześniej, że posłowie weryfikowali oddane przez siebie głosy? Kto konserwuje elektroniczny system do głosowania w Parlamencie Europejskim? Czy są przeprowadzane jakieś audyty sprawności takiego systemu, od którego zależy los 500 milionów konsumentów? Czy istnieje jakiś sposób zmanipulowania systemu zliczającego głosy na sali plenarnej? To są pytania, które mogliby teraz zweryfikować dziennikarze.

Moment sugerowania sposobu oddania głosu w czasie głosowań w Parlamencie Europejskim

Moment sugerowania sposobu oddania głosu w czasie głosowań w Parlamencie Europejskim - lider wskazuje pozostałym posłom (którzy nie koniecznie przeczytali treść dokumentów i którzy nie koniecznie muszą się orientować, o co w danym głosowaniu w ogóle chodzi), jak należy zagłosować w danym głosowaniu.

Dzień przed głosowaniem w drugim czytaniu Pakietu telekomunikacyjnego poseł Czarnecki powiedział w programie telewizyjnym, prowadzonym przez p. Igora Janke, że w Parlamencie Europejskim nie ma dyscypliny partyjnej w głosowaniach. Każdy może zagłosować jak chce.

Poseł Czarnecki wyciąga ręce do kontroli
Na zakończenie programu p. Igor Janke stwierdził, że internet umożliwia to, by polityków dociskać i trzymać za ręce. Wówczas poseł Czarnecki teatralnym gestem wyciągnął ręce i powiedział: "Proszę bardzo". Dziś można powiedzieć: "sprawdzam".

Poseł Czarnecki zadeklarował na antenie telewizyjnej, że następnego dnia będzie głosował zgodnie ze swoim sumieniem, jednak następnego dnia nie wziął udziału w żadnym głosowaniu. Był nieobecny. Ktoś mógłby teraz p. Posła zapytać cóż ważniejszego wypchnęło z jego kalendarza wykonanie obowiązków europosła. A może poseł napisze o tym na swoim blogu? Wyborcy pewnie chętnie się dowiedzą.

Być może zaczyna się jakaś ewolucja społeczna i zaczynamy przejawiać obywatelskie postawy, ale - umówmy się - w wielu sprawach internauci nie interesują się czy dany poseł był na głosowaniach, czy nie był. Nie interesują się jak głosował. Być może coś się zmieni i częściej będą patrzeć na ręce wybranym, a w związku z tym oni częściej będą brali pod uwagę to, co sobie wyborcy o nich pomyślą. Nie tylko w czasie kampanii wyborczej.

Prośba do Dziennika Internautów - sprawdźcie, jak głosowali posłowie w czasie pierwszego czytania Pakietu telekomunikacyjnego, gdy opinia publiczna jeszcze tak silnie nie uświadomiła posłom, że ich działanie może mieć wpływ na ostateczny wynik kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego nowej kadencji.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Deputowany Czarnecki

Sprawdziłem w źródłach (lista obecności 6.5.2009 oraz imienne wyniki głosowania) i z przykrością stwierdzam, że Pan oczernia deputowanego Czarneckiego. Według wspomnianych dokumentów w minioną środę w pracy był i głosował, chociaż przestał to robić przed 13:00 i na głosowaniach telekomunikacyjnych już go nie było.

Listę podpisał

Diabeł tkwi w szczegółach. Deputowany Czarnecki owszem głosował tego dnia, ale deputowany Czarnecki Marek Aleksander, nie zaś Czarnecki Ryszard. To prawda jednak, że wedle jednego ze wskazanych dokumentów Ryszard Czarnecki podpisał listę obecności 6 maja 2009, jednak protokół z głosowań z tego dnia wymienia jedynie pierwszego z wymienionych. Przed napisaniem notatki, pod którą właśnie zostawiamy komentarze, sprawdziłem protokoły głosowań. Teraz zaś sprawdziłem raz jeszcze i potwierdziłem swoje wcześniejsze ustalenia.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

... ale nie głosował.

Mój błąd. Ryszard Czarnecki o którym mowa w artykule należy do UEN zaś ten, który głosował (Marek Aleksander Czarnecki) jest członkiem ALDE. Czytać, czytać, czytać!

diabeł tkwi w szczegółach

Cztery ważne głosowania (gwarancja nieselekcjonowanego dostępu do treści, usług i aplikacji (neutralność sieci) – poprawka 166 i zapobieganie arbitralnemu odcinaniu od sieci – poprawka 138) w pierwszym i drugim czytaniu (2x2):

NAJLEPSI
4 głosy za: Geringer, Siwiec, Staniszewska

Grand Prix
Lidia Geringer w pierwszym czytaniu proponowała poprawkę do
Artykuł 1 – punkt 16
Dyrektywa 2002/22/WE
Artykuł 28 – ustęp 1 – akapit drugi
Tekst proponowany przez Komisję Europejską:
W każdym przypadku z osobna krajowe
organy regulacyjne mają możliwość
zablokowania dostępu do numerów lub
usług, gdy jest to uzasadnione
podejrzeniem oszustwa lub niewłaściwego
korzystania.
dodać:
Państwa członkowskie
zapewniają, że decyzja o zablokowaniu
dostępu do niektórych numerów lub usług
podlega ocenie sądowej.

NAJGORSI
3 glosy przeciw/wstrzymał się: Jałowiecki, Rutowicz
2 glosy przeciw/wstrzymał się: Chruszcz, Grabowska, Grabowski, Wojciechowski Bernard, Zapałowski

Szczyt obłudy (stenogram z debaty 5 maja):

Bernard Wojciechowski (IND/DEM). - Pani Przewodnicząca! Ludzie mają obawy, że takie działania jak telecoms package są ograniczeniem ich wolności. Otrzymałem setki listów w tej sprawie, nie tylko z Polski. Zacytuję jeden z nich: „Parlament Europejski proponuje wprowadzić zmiany w prawie, które wpłyną na mój dostęp do Internetu i które mogą ograniczyć lub uczynić warunkową możliwość mojego korzystania ze stron i serwisów internetowych. Zmiany w prawie proponowane przez Parlament Europejski pozwolą mojemu dostawcy Internetu oferować mi ograniczone i warunkowe usługi. Obawiam się, że takie zmiany zabiją życie Internetu i mogą wywrzeć ujemne konsekwencje na gospodarkę Unii Europejskiej”.

To są głosy Europy, głosy wyborców. Popieram je. Wyborcom zaś doradzam ostrożność w głosowaniu, szczególnie jeśli chodzi o kandydatów z Polski. Tam zarówno Platforma Obywatelska, jak i Prawo i Sprawiedliwość nie wiedzą, o co chodzi. (Dalej mówca przemawiał w języku angielskim.) And to Mr Harbour, it seems that some clowns from civic platform and law and justice circles care more for seals and monkeys than for people.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>