Australia: gdzie dwóch się bije, tam trzeci chce mieć pewność prawa i również walczy

Spór o możliwość korzystania z informacji jest coraz bardziej zacięty. Każdy walczy o utrzymanie się na rynku i o to, by mieć źródło przychodów. Jednak tam, gdzie jedni tracą na przemianach społeczno-gospodarczych, inni mogą zyskiwać, a jeśli w wyniku różnych nerwowych działań zasady prawne przesuwane są na szachownicy legislacyjnej bez jakiejś spójnej koncepcji, byle zapewniać czasowo status quo, tam pojawia się niepewność tego prawa (por. Pewność prawa i objawy postępującej nerwicy pośredników). Dziś to niebezpieczne dla dostawców infrastruktury. W Australii, gdzie następuje zaostrzanie reglamentacji obiegu informacji w kilku sferach (por. m.in. Plan globalnego filtrowania treści w Australii), jeden z głównych dostawców infrastruktury postanowił domagać się od sądu stwierdzenia, że nie stanowi naruszenia prawa autorskiego przesyłanie sobie plików torrentowych.

O sprawie pisze serwis smh.com.au w tekście iiNet faces the music in landmark case. Chodzi o to, że australijski dostawca usług internetowych iiNet nie chce ujawnić pozywającym go przedsiębiorstwom z branży rozrywkowej (filmy, muzyka) danych dotyczących swoich użytkowników. Siedem wytwórni pozwało iiNet twierdząc, że dostawca infrastruktury ułatwia użytkownikom bezprawne pobieranie z internetu plików zawierających chronione prawem autorskim filmy. Broniąc się iiNet kwestionuje to, że wymiana torrentów jest naruszeniem prawa autorskiego, a konkretnie, że komunikacja jeden do jednego ("one-to-one", albo "peer-to-peer") jest tym samym, co w myśl australijskiego prawa oznacza udostępnienie (czyli "available to the public"). iiNet podnosi również, że zasada działania sieci torrentowej jest taka, że użytkownicy z różnych źródeł pobierają fragmenty plików i dopiero w efekcie korzystania z narzędzi peer-2-peer "składają" utwory w całość na swoim komputerze.

iiNet, trzeci co do wielkości dostawca internetu w Australii, nie zaakceptował rządowych planów filtrowania treści "szkodliwych dla dzieci", chociaż przystąpił do testów, ale jedynie po to, by udowodnić, że rządowy plan nie ma szans powodzenia (por. iiNet Withdraws from Federal Internet Filtering Trial (PDF); pisałem o tym przy okazji, w tekście Techniczna czkawka poszukiwania linii demarkacyjnej między wolnością słowa, a odpowiedzialnością za słowo, ale proponuję również tekst Grodzenie Sieci pod hasłem obrony dzieci - globalna dyskusja o przyszłości). To nie są jednak jedyne problemy firmy. O stanowisku iiNet w sprawie zarzutów branży filmowej - a więc w innej nieco sferze, niż ochrona dzieci, ale również związanej z obiegiem informacji - można przeczytać w innej notatce prasowej przedsiębiorstwa, iiNet to Lodge Defence in Federal Court Case (PDF).

To, jak się wydaje, dalszy ciąg globalnej dyskusji, w której już Sąd Najwyższy USA uznał odpowiedzialność jednego z serwisów p2p, a to w ten sposób, że skonstruowano odpowiedzialność za promowanie używania jakiejś usługi w celu naruszenia prawa autorskiego, czy to przez jasne wskazanie takiego używania, czy też inne działania akceptujące naruszenia. W efekcie Grokster został obarczony przez Sąd Najwyższy USA odpowiedzialnością za podejmowane przez osoby trzecie działania, naruszające prawo (por. Grokster przegrał! oraz Grokster znika z Sieci). Są też inne doniesienia, jak np. 30 milionowa ugoda i zamknięcie eDonkey. Do tej pory nie podnoszono takich zarzutów przeciwko firmom providerskim (dostawcom infrastruktury), ale wydaje się, że działania przeciwko iiNet są właśnie tego typu akcją (a wiadomo, że Kto ma rurę, ten ma władzę i spory przenoszą się stopniowo "coraz niżej" w rozbudowanej strukturze obiegu informacji; por. również: Ograniczanie i kontrola dostępu oraz kanałów dystrybucji). Zresztą to właśnie w Australii doszło do zawarcia ważnej ugody w sprawie serwisu KaZaa (por. KaZza z branżą zawarła milionową ugodę), a więc australijski wymiar sprawiedliwości ma już pewne doświadczenia (ważne dla globalnego rynku; por. również Umowa Australia - USA oraz O tym się mówi: Anti-Counterfeiting Trade Agreement (ACTA)).

Globalna dyskusja nie omija roli providerów (dostawców infrastruktury), którzy we Francji, Wielkiej Brytanii i innych krajach UE wciągani są w różne porozumienia branży muzycznej i filmowej z udziałem rządów (por. Rząd, ISP i wydawcy dogadali się w UK, teraz jeszcze zmiany w ustawach, a także o koncepcji "Tri-strike and you're out" (por. Czechy dołączają do dyskusji o systemowym blokowaniu treści (i usług) w internecie, P2P w Unii Europejskiej, petycja przeciwko koncepcji "tri-strike and you're out" oraz Parlament Europejski dostrzegł "prawa fundamentalne" w walce z cyber-przestępczością). Wydaje się, że firmy telekomunikacyjne wiele zyskują na tym, że ich abonenci (klienci) mają dostęp do przeróżnych treści w Sieci. Gdyby tych treści nie było, oferta dostawców infrastruktury byłaby mniej atrakcyjna (po co kupować dostęp do Sieci, jeśli nic nie można z niej ściągnąć, a zwłaszcza ściągnąć bezpłatnie). Można nawet się zastanawiać nad tezą, że "piractwo stymuluje rozwój internetu" (to stwierdzenie oczywiście jest nacechowane oceną pewnych działań internautów, przesądzając, że obieg informacji to "piractwo"; wydaje się jednak, że proces przemian jeszcze się nie zakończył i wciąż nie wiemy kto komu i za co powinien płacić i czy - skoro budujemy "społeczeństwo informacyjne" - reglamentacja prawna obiegu informacji nie poszła już zbyt daleko). Na razie wiemy, że wcześniejsze strategie branży muzycznej i filmowej spotykają się z miejscowym oporem (por. Wertepy strategii "sue'em all" czyli co może się stać, gdy owce są uzbrojone ), a i providerzy niechętnie udostępniają informacje o swoich użytkownikach (por. ETS: nie muszą przekazywać danych w celu zapewnienia ochrony praw autorskich w ramach postępowania cywilnego).

Co będzie dalej? Dowiemy się niebawem (por. Potrzebne są dobre "prowadnice" i interpretacje właściwości "obiektów", bo przyjdzie gość z siekierą).

Wracając do iiNet - to jest interesujący spór, gdyż wcześniej dostawcy infrastruktury postarali się o to, by w przepisach regulujących świadczenie usług drogą elektroniczną znalazły się przepisy wprost stwierdzające brak możliwości ponoszenia odpowiedzialności za przekazywane treści, jeśli dany podmiot nie ma wpływu na inicjowanie transmisji, albo gdy nie wie o bezprawnym charakterze przesyłanych danych (pod warunkiem - upraszczam, że taki podmiot uniemożliwia dostęp do danych treści, gdy dowie się o ich charakterze; chodzi o koncepcję notice and takedown; por. "Notice and takedown" od drugiej strony, czyli jeśli dojdzie do nadużycia, Dystrybutorzy w trosce o prawa twórców, Pytania prejudycjalne na temat działania internetowych wyszukiwarek, Roszczenie przeciwko serwisom aukcyjnym o zaniechanie naruszenia).

W Europie czekamy na wyrok w szwedzkiej sprawie the Pirate Bay (por. Przegląd wydarzeń - proces TPB, ugoda Google Book, pytania prejudycjalne o internetowy clipping...), który spodziewany jest 17-tego kwietnia. Tam też chodzi o odpowiedź na pytanie, czy promowanie pewnych treści, a tak można określić zawartość plików torrent, może być samo w sobie naruszeniem prawa autorskiego (por. Dostęp a prawa autorskie - czym jest torrent).

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>