bip

Ważny wyrok dot. ekspertyz przygotowanych na zlecenie organu, materiałów urzędowych i dostępu do informacji publicznej

Kilkanaście dni temu Naczelny Sąd Administracyjny wydał wyrok w sprawie dostępu do ekspertyz przygotowanych na zlecenie MSWiA. Chodzi o wyrok NSA z 7 marca 2012 roku, sygn. I OSK 2265/11, którym NSA oddalił skargę kasacyjną MSWiA od wyroku WSA w Warszawie z 8 września 2011 roku, sygn. II SAB/Wa 174/11. Kiedyś pisałem o wcześniejszym etapie tej sprawy: Ekspertyzy przygotowane dla MSWiA przez stowarzyszenie są informacją publiczną (II SAB/Wa 155/09 - Wyrok WSA w Warszawie). Tu również sprawa trafiła do NSA i zapadł potem wyrok z 3 sierpnia 2010 roku, sygn. I OSK 757/10. Potem sprawa wróciła do WSA i znów trafiła do NSA. Powyżej przywołany wyrok NSA stanowi niejako finał sądowy tej sprawy. NSA uznał m.in., że jeżeli ekspertyzy zewnętrznego podmiotu, a przygotowane na zlecenie organu dotyczą projektu informatyzacji sfery publicznej i wiążą się z wydatkowaniem środków publicznych, to są informacją publiczną w rozumieniu art. 1 ust. 1 u.d.i.p.. Odnoszą się bowiem do "sprawy publicznej" jaką jest kwestia programów w zakresie realizacji zadań publicznych, sposobu ich realizacji, wykonywania i skutków realizacji tych zadań oraz informacji, dotyczącej majątku publicznego, w tym majątku Skarbu Państwa. Dlatego tak ważne jest pytanie o to, jakie to też "zadanie publiczne" jest realizowane przez organ i w oparciu o jakie przepisy prawa organ działa (zasada legalizmu kłania się ponownie). Zdaniem NSA nie przeszkadza w udostępnieniu informacji publicznej również to, że wnioskowana informacja publiczna w ustalonej formie może być chroniona przepisami ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Ale w tej sprawie NSA wprost stwierdził wręcz, że: "ekspertyzy sporządzone na zlecenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji są materiałami urzędowymi w rozumieniu art. 4 pkt 2 ww. ustawy. Pełnią funkcję służebną w procesie podejmowania decyzji przez organ władzy wykonawczej i nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego". Mamy zatem kolejny argument za koncepcją "wywłaszczenia z praw autorskich". Warto bliżej przyjrzeć się tezom sądów w tej sprawie.

Kilka uwag do Raportu otwarcia MAiC

23 kwietnia na stronach Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji opublikowano "Raport Państwo 2.0 – Nowy start dla e-administracji". Jest to 80-stronnicowy dokument "autorski" - w tym sensie, że dokument ten nie jest strategią, lub dokumentem programowym, a próbą wskazania stanu zastanego, bilansem otwarcia, próbą podsumowania sytuacji zastanej na początku drogi, którą kroczy nowe ministerstwo. W tym sensie dokument ma charakter "subiektywny" i "autorski", nie jest przeznaczony do konsultacji publicznych. Przedstawiono go Radzie Informatyzacji już po jego przygotowaniu i zaraz przed jego publikacją na stronach ministerstwa. Nie zmienia to faktu, że Ministerstwo chętnie zbiera wszystkie komentarze i uwagi dotyczące tego dokumentu, a także dotyczące tez tam zawartych.

Nie ważne, że "robocza" lub "wewnętrzna" - chcę poznać informację publiczną

W wyroku z 1 grudnia 2011 roku Naczelny Sąd Administracyjny "rozprawia się" z tym dziwnym tworem, który pojawia się czasem w orzecznictwie, czyli z "dokumentem roboczym o charakterze wewnętrznym", który rzekomo ma nie być informacją publiczną wedle niektórych. Problem w tym, że informacja publiczna, to każda informacja w sprawach publicznych i może nawet być to dokument roboczy, a i wewnętrzny nawet. W ten sposób NSA orzekł o "karcie badania znaku towarowego" wewnątrz Urzędu Patentowego RP.

Miliardy na serwisy internetowe administracji publicznej - to wszystko idzie z naszych kieszeni

Jeśli w ramach "społecznej inwentaryzacji serwisów internetowych administracji publicznej" potrafimy wskazać dziś 3893 serwisy (przy czym są to serwisy inne niż BIP; BIP-y mają umocowanie prawne w ustawie, a takie marketingowo-wizerunkowe serwisy nie mają), a z informacji od Prezesa Trybunału Konstytucyjnego wynika, że oszacowano tam roczny koszt działania serwisu internetowego na 129000 złotych, to proste przemnożenie (przy założeniu, że wszystkie te serwisy działają mniej więcej w takich samych warunkach, co nie jest prawdą, bo np. przy niektórych pracuje więcej osób niż jedna) daje nam koszt działania takich serwisów w wysokości 891497000 złotych rocznie. Czyli blisko miliard złotych rocznie. W ramach "społecznej inwentaryzacji" nie mamy jeszcze wszystkich serwisów finansowanych z budżetu - tu ostrożne szacunki z sufitu podpowiadają jakieś 12-15 tysięcy serwisów (innych niż BIP). W tej prostej kalkulacji nie uwzględniono kosztu stworzenia serwisu (a te są różne - jedne kosztują 20 tysięcy, inne 70 tysięcy złotych, a jeszcze inne może i 700 tysięcy)...

Co zawiera, a czego nie zawiera, koperta z Trybunału Konstytucyjnego

pieczęć Biura Trybunału Konstytucyjnego na kopercieJak część czytelników pamięta - 18 kwietnia złożyłem do Prezesa Trybunału Konstytucyjnego trzy wnioski o dostęp do informacji publicznej. Wnosiłem o tematycznie ułożone informacje: o dostęp do informacji publicznej w zakresie decyzji i zarządzeń dot. serwisu internetowego pn. „Obserwator Konstytucyjny”, o dostęp do informacji publicznej w zakresie umów dot. serwisu internetowego pn. „Obserwator Konstytucyjny” oraz o dostęp do informacji publicznej w zakresie funkcjonowania serwisu internetowego pn. „Obserwator Konstytucyjny” oraz jego prawno-prasowego statusu. Dziś z Trybunału Konstytucyjnego, listem poleconym za zwrotnym poświadczeniem odbioru, przyszła do mnie koperta. Nie jestem usatysfakcjonowany jej zawartością, chociaż płacę podatki. Uwaga: niniejszy tekst jest dość długi...

Opinia Rzecznika generalnego w sprawie C-138/11 - re-use a działalność gospodarcza podmiotów władzy publicznej

Jeszcze nie pojawił się oficjalny komunikat prasowy, ale w serwisie Trybunału Sprawiedliwości UE pojawiła się angielskojęzyczna opinia Rzecznika generalnego w sprawie C-138/11, o której wcześniej pisałem w tekście Doktryna urządzeń kluczowych i podmiot władzy publicznej, który za kasę udziela wglądu do rejestru handlowego. Opinia w sprawie Compass-Datenbank GmbH v Republik Österreich wpłynęła do Trybunału 26 kwietnia, a wiec kilka dni temu. Opinia Rzecznika generalnego nie jest jeszcze wyrokiem, ale ma istotne znaczenie dla przyszłego rozstrzygnięcia. Warto zatem przeczytać to, co napisał Rzecznik generalny Niilo Jääskinen. Moim zdaniem sprawa C-138/11 dopiero uruchamia potencjalnie gigantyczną dyskusję o aksjologii "społeczeństwa informacyjnego", a także "demokratycznego państwa prawnego" w warunkach "informacyjnego" społeczeństwa. Chodzi o sytuację, w której państwa, podmioty dysponujące wszak uprzywilejowaną pozycją wobec obywateli (w tym obywateli prowadzących działalność gospodarczą i mogących realizować taką działalność w formie spółek), mogą mieć pokusę, by reglamentować dostęp do informacji na swój temat na gruncie nie tylko przepisów o tajemnicy (państwowej), ale również na gruncie monopoli własności intelektualnej. Ponowne wykorzystanie informacji z sektora publicznego nie jest wyłącznie "prawem gospodarczym". Jest też normatywnym narzędziem, dzięki któremu obywatele mogą realizować swoją zwierzchnią władzę w państwie, sprawować w państwie kontrolną funkcję.

Przetargi na pozycjonowanie stron administracji publicznej to przepalanie moich pieniędzy

Myślałem, że już nie będzie takich przetargów, które w istocie - jak uważam - są przepalaniem publicznych pieniędzy, ale właśnie widzę, że 23 marca 2012 ogłoszono przetarg na "Przeprowadzenie usługi pozycjonowania portalu ksu.parp.gov.pl". Wcześniej takie przetargi "na pozycjonowanie" organizowało Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Byłbym wdzięczny, gdyby ktoś to powstrzymał. Nawet wówczas, gdy 17 kwietnia unieważniono ten przetarg PARP. Unieważniono go jednak ze złego - jak uważam - powodu. Uważam, że takie przetargi nie powinny być organizowane, gdyż to przejaw patologii w administracji publicznej. Dokładnie tak samo, jak pączkujące stale nowe strony, portale, serwisy administracji publicznej. Ktoś to powinien wreszcie ogarnąć. Chyba, że właściwą instytucją jest tu prokuratura.
Aktualizacja: w komentarzach pewne wskazówki na temat tego, gdzie mógł ukryć się szatan...

Podyskutujmy o przekroczeniu uprawnień administracji publicznej w aktywności internetowej

Zastanawiając się nad tym, w jaki sposób można próbować przekonać administrację publiczną do działania zgodnie z konstytucyjną normą art. 7 (zasada legalizmu) przyglądam się normie karnej z art. 231 § 1 Kodeksu karnego (przekroczenie uprawnień funkcjonariusza publicznego). Myślę, że będzie ona miała zastosowanie w kontekście zakładania (polecania zakładania) "oficjalnych" kont administracji publicznej na Facebooku, Twitterze i w innych serwisach "społecznościowych" - tu naruszony może być interes prywatny przedsiębiorcy i zasady uczciwej konkurencji. Podobnie wówczas, gdy na stronach urzędu umieszcza się ikonki serwisów społecznościowych (dyskryminacja innych przedsiębiorców, których znaki towarowe - pełniące też funkcję reklamową - na stronie urzędu się nie znajdują). Podobnie musi być w przypadku zakładania innych serwisów niż BIP (gdy nie wynika to z przepisów prawa) - tu interes publiczny - wydawanie publicznych pieniędzy bez podstawy prawnej, również w przypadku tworzenia serwisów niezgodnie z przepisami (w tym niezgodnie z zasadami web accessibility - tu szkoda w sferze interesu prywatnego osoby niepełnosprawnej). Jeśli tak, to takie działania, jeśli się ich dopuszcza funkcjonariusz publiczny, zagrożone są karą pozbawienia wolności do lat trzech.

Trzy wnioski do Prezesa Trybunału Konstytucyjnego o dostęp do informacji publicznej

Zdjęcie nagłówka jednego z wniosków skierowanych do Prezesa TK ze stemplem z biura podawczego TKKorzystając z wizyty w Trybunale Konstytucyjnym (który dziś uznał, że tzw. "poprawka Rockiego" jest niezgodna z Konstytucją) - złożyłem dziś w biurze podawczym Trybunału Konstytucyjnego trzy wnioski o dostęp do informacji publicznej. Wszystkie trzy dotyczą kwestii uruchomienia i działania wydawanego przez Trybunał serwisu internetowego pod nazwą "Obserwator Konstytucyjny". Tym razem zdecydowałem się złożyć wnioski na piśmie i uzyskać stempel "wpłynęło".

Trybunał Konstytucyjny uznał, że "poprawka Rockiego" jest niezgodna z Konstytucją (K 33/11)

napis Trybunał Konstytucyjny na budynku TrybunałuDziś Trybunał Konstytucyjny rozpoznawał wniosek Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej dotyczący tzw. "poprawki Rockiego" - wprowadzonych przez Senat przepisów zmieniających ustawę o dostępie do informacji publicznej (por. Wniosek Prezydenta w sprawie poprawki sen. Rockiego już w Trybunale Konstytucyjnym). Trybunał Konstytucyjny uznał, że art. 1 pkt 4 lit. a i lit. b ustawy z dnia 16 września 2011 r. o zmianie ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz niektórych innych ustaw jest niezgodny z art. 121 ust. 2 w związku z art. 118 ust. 1 konstytucji przez to, że dodaje do ustawy o dostępie do informacji publicznej - odpowiednio - art. 5 ust. 1a i ust. 3 (tzw. poprawka Rockiego).