Podyskutujmy o przekroczeniu uprawnień administracji publicznej w aktywności internetowej
Zastanawiając się nad tym, w jaki sposób można próbować przekonać administrację publiczną do działania zgodnie z konstytucyjną normą art. 7 (zasada legalizmu) przyglądam się normie karnej z art. 231 § 1 Kodeksu karnego (przekroczenie uprawnień funkcjonariusza publicznego). Myślę, że będzie ona miała zastosowanie w kontekście zakładania (polecania zakładania) "oficjalnych" kont administracji publicznej na Facebooku, Twitterze i w innych serwisach "społecznościowych" - tu naruszony może być interes prywatny przedsiębiorcy i zasady uczciwej konkurencji. Podobnie wówczas, gdy na stronach urzędu umieszcza się ikonki serwisów społecznościowych (dyskryminacja innych przedsiębiorców, których znaki towarowe - pełniące też funkcję reklamową - na stronie urzędu się nie znajdują). Podobnie musi być w przypadku zakładania innych serwisów niż BIP (gdy nie wynika to z przepisów prawa) - tu interes publiczny - wydawanie publicznych pieniędzy bez podstawy prawnej, również w przypadku tworzenia serwisów niezgodnie z przepisami (w tym niezgodnie z zasadami web accessibility - tu szkoda w sferze interesu prywatnego osoby niepełnosprawnej). Jeśli tak, to takie działania, jeśli się ich dopuszcza funkcjonariusz publiczny, zagrożone są karą pozbawienia wolności do lat trzech.
Art. 7 Konstytucji stwierdza, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa. Jeśli przepisu prawa nie ma - administracja publiczna nie działa. Co więcej - nie można sobie wziąć "ogólnej normy blankietowej" i powołać się na nią w uzasadnieniu swoich działań. Potwierdził to Sąd Najwyższy postanowieniem 7 sędziów SN z 18 stycznia 2005 r. (sygn. WK 22/04), gdy stwierdził:
Art. 7 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 r. stanowiący, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa, zawiera normę zakazującą domniemywania kompetencji takiego organu i tym samym nakazuje, by wszelkie działania organu władzy publicznej były oparte na wyraźnie określonej normie kompetencyjnej.
Wyraźnie określonej normie kompetencyjnej. W tym kontekście uważam, że nie jest określoną normą kompetencyjną art. 8 ustawy Prawo prasowe, który stwierdza, że "...W szczególności wydawcą może być organ państwowy...". Owszem, może być wydawcą prasy, jeśli określona norma kompetencyjna danemu, określonemu organowi na to wprost i wyraźnie pozwala.
Taką "wyraźnie określoną normą kompetencyjną" w sferze internetowych publikacji jest - jak uważam - art. 8 ust. 3 ustawy o dostępie do informacji publicznej:
Podmioty, o których mowa w art. 4 ust. 1 i 2, obowiązane są do udostępniania w Biuletynie Informacji Publicznej informacji publicznych, o których mowa w art.
6 ust. 1 pkt 1–3, pkt 4 lit. a) tiret drugie, lit. c) i d) i pkt 5. Podmioty, o których mowa w zdaniu pierwszym, mogą udostępniać w Biuletynie Informacji Publicznej również inne informacje publiczne.
Co stwierdza art. 231 § 1 Kodeksu karnego?
Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Kiedy urzędnik zakłada konto na Twitterze lub na Facebooku, to zawiera umowę z takim podmiotem. Pytanie, czy mógł taką umowę zawrzeć (czy był uprawniony do tego, by w ramach swojej działalności taką umowę zawrzeć). Pytanie, czy ktoś mógł stworzyć regulamin, który przewiduje zakładanie kont w serwisach społecznościowych. Czy nie przekracza się uprawnień, gdy poleca się opublikowań na stronach urzędu reklamy niektórych przedsiębiorstw, czy nie przekracza się uprawnień, gdy poleca się uruchomienie serwisu internetowego, którego działanie nie wynika z przepisów prawa. Takim interesem publicznym, który tu może być narażony na szkodę, może być podważenie konstytucyjnej gwarancji wolności prasy, gdy administracja publiczna, bez wyraźnej normy kompetencyjnej, wchodzi w sferę publicystyki.
Jeśli chodzi o "serwisy społecznościowe" (czymkolwiek one są) oczywiście pamiętam odpowiedź, jakiej udzielił przedstawiciel Centrum Informacyjnym Rządu (por. Pytania o charakter prawny serwisu internetowego Premiera przy okazji clippingu artykułów z The Economist):
Obsługą strony internetowej KPRM oraz profili w portalach społecznościowych zajmuje się Centrum Informacyjne Rządu. Zakres jego działalności określa Regulamin KPRM (http://bip.kprm.gov.pl/kprm/organizacja/departamenty/161_1106.html). Aktualizacja profili została dopisana do zakresu obowiązków wybranych pracowników Centrum.
W kontekście wskazanej tezy Sądu Najwyższego wydaje się, że Regulamin KPRM nie jest wystarczającą podstawą prawną dla zakładania i uzupełniania treściami serwisów internetowych innych niż Biuletyn Informacji Publicznej. Inna sprawa, że norma karna z art. 231 KK dotyczy "funkcjonariusza publicznego", a więc nie wszystkich pracowników szeroko pojętej administracji publicznej. Tu też jest orzecznictwo Sądu Najwyższego, które doprecyzowuje to pojęcie, np. postanowienie SN z 8 grudnia 2004 roku, sygn. akt. IV KK 126/04, gdzie SN rozważał związek art. 231 KK z art. 115 § 13 kk. Zgodnie z tym ostatnim przepisem:
Funkcjonariuszem publicznym jest:
1) Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej,
2) poseł, senator, radny,
2a) poseł do Parlamentu Europejskiego,
3) sędzia, ławnik, prokurator, funkcjonariusz finansowego organu postępowania przygotowawczego lub organu nadrzędnego nad finansowym organem postępowania przygotowawczego, notariusz, komornik, kurator sądowy, syndyk, nadzorca sądowy i zarządca, osoba orzekająca w organach dyscyplinarnych działających na podstawie ustawy,
4) osoba będąca pracownikiem administracji rządowej, innego organu państwowego lub samorządu terytorialnego, chyba że pełni wyłącznie czynności usługowe, a także inna osoba w zakresie, w którym uprawniona jest do wydawania decyzji administracyjnych,
5) osoba będąca pracownikiem organu kontroli państwowej lub organu kontroli samorządu terytorialnego, chyba że pełni wyłącznie czynności usługowe,
6) osoba zajmująca kierownicze stanowisko w innej instytucji państwowej,
7) funkcjonariusz organu powołanego do ochrony bezpieczeństwa publicznego albo funkcjonariusz Służby Więziennej,
8) osoba pełniąca czynną służbę wojskową
9) pracownik międzynarodowego trybunału karnego, chyba że pełni wyłącznie czynności usługowe.
Zatem jeśli pracownik administracji rządowej nie pełni wyłącznie "czynności usługowych" - będzie funkcjonariuszem publicznym. Dalej można rozważać co to też są "czynności usługowe" i co to znaczy "wyłącznie" w kontekście przepisu karnego...
W uzasadnieniu swojej uchwały z dnia 29 stycznia 2004 r. (sygn. I KZP 38/03) Sąd Najwyższy stwierdził - odpowiadając na pytanie prawne Sądu Okręgowego we Wrocławiu na temat art. 231 § 3 kk:
Poza dyskusją pozostaje pogląd, ukształtowany na gruncie tego przepisu, że również "istotna szkoda" w rozumieniu art. 231 § 3 k.k., to nie tylko szkoda majątkowa, ale również niemajątkowa, co wynika z zestawienia § 3 tego przepisu z § 1; skutek w postaci "istotnej szkody" musi być spowodowany przez funkcjonariusza publicznego działającego na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, przy czym ustawodawca nie wskazuje konkretnego charakteru tych interesów. Należy zatem zakładać (podobnie jak w art. 246 d.k.k.), że może to być każdy interes, co oznacza, że szkoda w rozumieniu art. 231 § 3 k.k. nie jest zawężona wyłącznie do szkody materialnej (majątkowej), ale może obejmować także szkodę niemajątkową, a więc szkodę moralną, krzywdę stanowiącą znaczącą dolegliwość.
Nie jest jednak celem tej notatki dokładne analizowanie tych wszystkich elementów normy karnej (chociaż mile widziane są komentarze na ten temat). Celem jest coś innego: poddanie pod dyskusję możliwości zastosowania normy karnej z art 231 w sytuacji, w której administracja publiczna wykracza poza przepisy, a związane jest to z aktywnością "w internecie".
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Piotrze, urzędnicy czytają
Piotrze, urzędnicy czytają Twojego bloga - niepotrzebnie wpadną w popłoch ;-)
Czy ten artykuł oznacza, że zamierzasz zgłosić podejrzenia popełnienia przestępstwa do prokuratury?
Oznacza tylko tyle
Oznacza tylko tyle, że chcę skonfrontować swój sposób rozumowania z krytycznym podejściem osób, które zechcą merytorycznie pochylić się nad przedstawionym tu zagadnieniem.
PS
Nie wiem, co to jest "blog".
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Blog
http://sjp.pwn.pl/slownik/2552388/blog
Definicja bloga chyba dobrze pasuje do tego serwisu...
Co się stanie ...
Co się stanie jeśli po skonfrontowaniu okaże się, że tezy zawarte w treści artykułu są słuszne? Ja od dawna uważałem zakładanie kont na portalach społecznościowych przez urzędników za skrajną głupotę. Bo jeśli ja np. nie chcę mieć tam konta to oni "urzędowo" na mnie będą to wymuszać? Od początku coś z tym pomysłem było nie tak. Popłoch wśród urzędników jakoś mnie nie martwi, od dłuższego czasu widać, że wiele osób owczym pędem robi wiele głupot. Bo tak wypada, bo wszyscy tak robią itd. Ale faktycznie takim głupim pomysłom należy chyba powiedzieć "STOP". Dodatkowo jak widać takie pomysły są chyba nawet nielegalne. Może warto by było wybrać kilka najbardziej jaskrawych przypadków i jednak złożyć doniesienia do prokuratury?
Co do artykułu to mam
Co do artykułu to mam podobne zdanie.
Nie był bym przekonany co do tego popłochu.
Niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego co czynią. Ale myślę że również trzeba zwrócić uwagę na to że urzędnicy są "zmuszani" do rejestracji, zakładania kont w e-PUAP celem polepszenia statystyk rejestracji czy użytkowników.
Drugie takie spostrzeżenie... urzędnicy mają naciski z "góry" o dokonywanie czynności kontrolnych tzw. e-kontroli. Nie ma innej możliwości wglądu w portal społecznościowy bez możliwości rejestracji.
obawiam się,
że to kolejny, znamy mi przejaw rażącego braku kompetencji wielu "mądrzejszych od radia" urzędników, rozpisujesz się o tym, że "być może" nie znają wyżej wymiennych przepisów dość "dalekich" od "urzędowania", ja praktycznie za każdym razem w projektach natykam się na niestosowanie (w tym łamanie) takiego dokumentu jakim jest własna instrukcja kancelaryjna.
Zawsze mnie zastanawiało jak to się dzieje, że wielu urzędników nie zna przepisów regulujących bezpośrednio pracę która wykonuje....
czekam na precedensowy wyrok z puli jak w artykule...
--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl
"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)
Oczywiście wygodniej
Oczywiście wygodniej byłoby dla obywateli, gdyby aparat państwa mógł samodzielnie załatwiać takie sprawy. Czytam tu w archiwalnym tekście Rośnie liczba zawiadomień NIK do organów ścigania, że "Jeśli podczas kontroli inspektorzy NIK natrafią na dowody świadczące o zaistnieniu przestępstwa, wówczas Izba kieruje do organów ścigania zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia czynu zabronionego". W tym kontekście zastanawiam się, czy w trybie dostępu do informacji publicznej dałbym radę uzyskać z NIK informacje na temat ew. takich zawiadomień związanych z aktywnością administracji publicznej "w internecie".
Oczywiście obywatele też mają obowiązek zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, ale to obowiązek "społeczny". Wynika on z art. 304 § 1. Kodeksu postępowania karnego:
Mam wrażenie, że obywatele raczej nie palą się do realizacji takiego "społecznego obowiązku". Są pewnie ku temu różne powody, jak np. niechęć do "wychylania się", "zajmowanie się własnymi sprawami", "i tak z tego nic nie będzie/nie da się nic zmienić", "dlaczego właściwie ja mam być pierwszy" i inne. Chociaż wielu twierdzi, że nie wysokość sankcji, a jej nieuchronność jest czynnikiem, który wpływa na kształtowanie się postaw, a jeśli obywatele nie wezmą na siebie części odpowiedzialności za działanie państwa, to rzeczywiście niewiele się zmieni. Tylko, że osoba, która zacznie działać tak, jakby "o coś jej chodziło", a w szczególności "o zasady", może być uznana za "niebezpieczną".
Z drugiej strony wpisuje się to w działania pod hasłem "przejmujemy państwo"...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Mam wrażenie, że obywatele
To też, ale weź pod uwagę, że obywatele w większości nie są prawnikami. Uważam, że to Ty powinieneś zamiast gdybać zawiadomić prokuraturę. Przeciętny zjadacz razowca, nawet jeśli by chciał to nie wie jak to zrobić, jak napisać proste pismo, a co dopiero takie zawiadomienie poparte sensownymi argumentami.
właśnie wpadłem na "genialny" pomysł :)
Np. na FB poza okonką Like! powinna być ikonka np."NIK" albo "prokurator", bo ikonka "donos" może być złe odebrana ;)
nie wiem czy FB zareaguje na taka propozycję... ;)
zaś ku mojemu zaskoczeniu policja nie ma adresu mail do zgłaszania "spraw", tylko nr telefonu..
http://www.policja.pl/portal/pol/49/606/KONTAKT.html
--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl
"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)
A w urzędach nie mogą weryfikować kompetencji kandydata?
Witam.
Problem, który zawarł Pan w zdaniu: "wielu urzędników nie zna przepisów regulujących bezpośrednio pracę która wykonuje", powstaje zaraz na samym początku zatrudnienia. Pracownik kandydujący na urzędnika, powinien mieć obowiązkowy egzamin ze znajomości obowiązujących przepisów na jego stanowisku pracy. Umowa o pracę zawsze powinna być najpierw na 3 miesiące (okres próbny) i potem egzamin. Jak nie zda egzaminu to musi opuścić zajmowane miejsce pracy. Co prawda, kandydat może zdawać taki egzamin zaraz po przyjęciu na okres próbny. Wielu jest ludzi mających tak chłonny umysł, że przyswojenie określonego zasobu przepisów nie stanowi dla nich problemu i nie ma potrzeby dawać im terminu 3-ch miesięcy na naukę. Metoda nie jest nowa, ale problematyczna. Wielu rekomendowanych nie przeszłoby takiego sita naboru na stanowisko urzędnicze.
Pozdrawiam.
???
czy to znaczy, ze w zasadzie należy zacząć płakać???? :(((
--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl
"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)
ależ tak jest, jest to tak
ależ tak jest, jest to tak zwana służba przygotowawcza kończona obowiązkowym egzaminem, który jeżeli nie zostanie zgany skutkuje rozwiązaniem umowy (umowy na czas określony ;-) - okres próbny )
Ja tylko pytam
Podstawa prawna i kompetencje
Czy wywieszenie przez urzędnika informacji na tablicy ogłoszeń urzędu gminy czy ogłoszenie jej w osiedlowym radiowęźle też winno być ukarane mocą art. 231 § 3 k.k. ? Bo akty takie będą obciążone podobnym „brakiem” podstawy prawnej jak poza bip-owy serwis internetowy urzędu.
Czy (tak tu propagowana) realizacja wszelakich API do zasobów administracji publicznej też winna się spotkać ze stosowną represją ? Bowiem z pewnością nie mieści się w ramach nakreślonych przez ustawę o informacji publicznej. Ja tylko pytam.
Ustawy, na podstawie których działa samorząd terytorialny, upstrzone są zapisami, które IMHO dają podstawy do prowadzenia serwisów innych niż BIP-y i które nie będą się mieścić w formule wyznaczonej przez ustawę o informacji publicznej.
To nie tylko, wspominana już w poprzednich postach, ustawa o samorządzie, która w zadaniach własnych gmin wymienia np: promocję gminy (a także prowadzenie polityki prorodzinnej czy wspierania i upowszechniania idei samorządowej).
Ale chociażby (przykład pierwszy z brzegu) ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. W Rozdziale 2 - "Zadania gmin" stanowi:
8) prowadzą działania informacyjne i edukacyjne w zakresie prawidłowego gospodarowania odpadami komunalnymi, w szczególności w zakresie selektywnego zbierania odpadów komunalnych;
9) udostępniają na stronie internetowej urzędu gminy oraz w sposób zwyczajowo przyjęty informacje o: (. . .)
BTW - dla wielu obecnych użytkowników sieci, komunikacja via Facebook może się okazać jedyną „zwyczajowo przyjętą”.
Serwisy społecznościowe
Zdaję sobie sprawę, że (zachłyśnięte modą na Facebooki czy Twittery) działy promocji urzędów wszelakich do niemożności nadużywają tej formy komunikacji, wlewają tam najczęściej morze bezwartościowej propagandy (zwanej obecnie pijarem). Nie jestem entuzjastą zaangażowania administracji publicznej w portalach społecznościowych, nie mam konta na Facebooku czy Twitterze - jako urzędnik winieniem jednak uwzględniać rzeczywistość. Portale społecznościowe realnie istnieją i są powszechnie wykorzystywanym sposobem komunikacji i wyszukiwania informacji. Gdyby przyszło mi więc prowadzenie szerszej akcji promocyjnej gminy, jakiś nakazanych ustawowo działań edukacyjnych czy informacyjnych nie powinienem ich ignorować (chyba że miała by to być symulacja realnego działanie przeprowadzona dla odfajkowania formalnego nakazu).
Jeśli wszystkie informacje, które zostaną w takim portalu umieszczone, zostaną także umieszczone w miejscu do którego dostąp nie będzie limitowany regulaminem konkretnego portalu, nie widzę zasadniczych zastrzeżeń.
Zaś co do prawomocności akceptacji regulaminu takiego portalu.
Jest mniej więcej taka sama jak np. prawomocność akceptacji licencji Firefoxa na urzędowym komputerze czy dzieła (np. grafiki) na licencji Creative Commons użytego w publikacji gminy.
Na pewno problemem są wszelakie ikony czy odwołania do portali społecznościowych widoczne na stronach prowadzonych przez administracją publiczną (i przy okazji szpiegujące na użytek owych portali użytkowników stron tejże), tak jak i wszelakie działania o charakterze reklamowym na urzędowych stronach. Nawet tutaj znajdzie się jednak trochę przypadków spornych w których neutralność, kłócić się będzie z użytecznością przekazu (można tu np. przywołać dyskutowaną tu niegdyś kwestię informacji o oprogramowaniu do odtwarzania plików pdf).
Co do wywieszenia na tablicy
Art. 11. ustawy o dostępie do informacji publicznej: "Informacja publiczna może być udostępniana: 1) w drodze wyłożenia lub wywieszenia w miejscach ogólnie dostępnych..."
Jak widać prawodawca przewidział wprost taką możliwość. Facebooka, czy Twittera nie uwzględnił.
Co do API - nie tylko chodzi o API, ale też o takie przepisy, które pozwolą na jego działanie. Takie przepisy muszą wynikać z ustawy o informatyzacji podmiotów realizujących zadania publiczne (i rozporządzeń do tej ustawy; tymczasem wciąż nie przyjęto rozporządzenia w sprawie minimalnych wymagań, chociaż wcześniej zmieniła się delegacja ustawowa do wydania tego rozporządzenia, a więc - jak uważam - rozporządzenie przestało obowiązywać).
Co do strony internetowej urzędu gminy - taką stroną jest właśnie BIP. Zgodnie z art. 8 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej:
Powszechnie przyjętym sposobem dotarcia do odbiorców mogą być też ogłoszenia w telewizji. Wielu obywateli zaczęłoby się uważnie przyglądać, gdyby budżet gminy szedł na takie ogłoszenia.
(Znaczna) część z "publikacji gminy" będzie miała walor materiału urzędowego w rozumieniu art. 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, a zatem nie będzie przedmiotem prawa autorskiego. W takiej sytuacji opatrzenie takiego materiału licencją prawnoautorską (w tym CC) będzie wprowadzeniem w błąd i - jak uważam - przekroczeniem uprawnień.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
tablica ogłoszeń urzędu
która ma taki zapis "regulaminu używania":
publikowanie czegokolwiek w serwisie jakimkolwiek społecznościowym nijak się ma do np. tablicy ogłoszeń urzędu czy jakiegokolwiek BIPu, ma to taki sens jak pozycjonowanie w sieci za pieniądze podatnika np. Min. Finansów (bo bez tego pozycjonowania zapewne nikt nie znajdzie jego stron.....).
--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl
"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)
I jeszcze tezy Trybunału Konstytucyjnego, sygn. SK 52/08,
Przy okazji zachęcam do lektury Wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 czerwca 2010 r., sygn. SK 52/08, w którym to wyroku TK uznał, że art. 231 § 1 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (Dz. U. Nr 88, poz. 553, ze zm.) jest zgodny z art. 42 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Polecam też uzasadnienie (całość ma 32 strony), w szczególności następujące fragmenty:
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Piotrze,Dyskutowaliśmy o
Piotrze,
Dyskutowaliśmy o tym jakiś czas temu na FB i - przynajmniej dla mnie - sprawa jest prosta. To są działania organów władzy publicznej, ale nie o charakterze władczym. To znaczy, że nie wymagają wprost wyrażonej podstawy prawne w powszechnie obowiązujących przepisach prawa. Mogą sobie być aktywni w Internecie i nie potrzebują do tego przepisu.
Link to dyskusji tu: https://www.facebook.com/piotr.vagla.waglowski/posts/232288993520560
Pozdrawiam,
Paweł
A co ma zrobić ktoś kto nie ma konta na FB?
Witam.
Pomimo szczerych chęci zapoznania z treścią wskazanej w linku dyskusji, nie mam możliwości, ponieważ nie mam konta na FB. Wiem, że ogólnym pojęciu, ktoś kto nie ma konta na FB "to nie istnieje", ale na tak wysublimowanym istnieniu całkowicie mi nie zależy. Chciałbym za to mieć możliwość zapoznania się z polemiką, bo to ponoć niezbywalne prawo do powzięcia informacji, o ile ta nie jest objęta ochroną przez osobami postronnymi.
Podany link w wypowiedzi nie ma żadnej wartości użytkowej dla mnie, a dodatkowo ujawnia jak chybionym pomysłem jest udzielanie się urzędników na portalach społecznościowych. Czy jako obywatel polski muszę mieć konto na FB żeby dowiedzieć się o tym co oferuje urząd? Biuletyn Informacji Publicznej nie wymaga logowania aby zapoznać się z informacją jaką zamieścił urzędnik. A społecznościowcy mogą sobie podać link do Biuletynu Informacji Publicznej. Informacja zamieszczona w BIP-ie urzędu jest dostępna dla każdego, bez względu na wirtualną przynależność społeczną.
Pozdrawiam.
Hmmm
To jest szczegółowe spojrzenie na szczególną manifestację ogólnego problemu: administracja państwowa ma kompetencje cyfrowe bardzo bliskie zeru, a to, co je od zera dzieli, to głównie korupcja.
Na pewno wybranie jednego serwisu społecznościowego i zaznaczanie na nim swej oficjalnej obecności łamie neutralność technologiczną, ale czy takie odgryzanie po kawałku ma szanse dokonać większej zmiany?
Samorządowi urzędnicy w Warszawie odcinani są od FB (i dobrze)
W samorządzie warszawskim zaczęto odcinać urzędników od Facebooka, ale na uwagę zasługuje moim zdaniem jeden fragment tekstu pt. Burmistrz odcina urzędnikom Facebooka. A co z Allegro? (wytłuszczenie moje):
W tekście Urzędnicy odcięci od Facebooka czytam:
Oczywiście mieszkańcy mogliby się dowiedzieć o święcie Saskiej Kępy z Biuletynu Informacji Publicznej. Podobnie, jak mogliby tam przeczytać kto i w jakim trybie zatwierdził "oficjalny plakat" i podjął inne decyzje w tej sprawie.
"Event" pod nazwą "Święto Saskiej Kępy" założyło na Facebooku już jakiś czas temu Stowarzyszenie Obywatelskie Saska Kępa. Stowarzyszenia (i obywatele) nie muszą się kierować wyartykułowaną w art 7 Konstytucji zasadą legalizmu/praworządności organów władzy publicznej, ponieważ nie są organami władzy publicznej. Właśnie o to chodzi. Obywatele powinni się dowiadywać o oficjalnych działaniach z oficjalnych źródeł, a sami mogliby - jeśli by chcieli - informować innych w wybrany przez siebie sposób. Nie trzeba wcale dawać dostępu do Facebooka pracownikom wydziału kultury.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
oooo to chodzi.
chodzi o współpracę Urząd - Społeczność, organizacje itp. Rozumiem gdy pracownik urzędu odpowiedzialny za jakieś wydarzenie nawiązuje współpracę z gazetą lokalną, organizacją pozarządową czy portalem, ale nie rozumiem gdy urząd zaczyna konkurować z nimi, bo z reguły kończy się to albo porażką, albo ośmieszeniem albo łamaniem (naginaniem) prawa, a wszystkie trzy przypadki są szkodliwe (np. styczniowe usuwanie komentarzy o ACTA na tak zwanych stronach rządowych na FB).
Rozumiem także zapędy społecznikowskie niejednego urzędnika ale niestety przyjęcie tej roli (urzędnik państwowy) wymusza rezygnację z pewnych "działań" (urzędnicy publicznie nie mogą demonstrować żadnych preferencji politycznych czy nawet sympatii lokalnych, są wyłącznie władzą wykonawczą). Jak się to jakiemuś urzędnikowi nie podoba, wystarczy zrezygnować i samemu założyć np. organizację pozarządową.
--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl
"Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem." (Arystoteles)
wyrok: przekroczenie uprawnień/niedopełnienie obowiązków
Przekroczenie uprawnień/niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego (jak rozumiem - chodzi o 231 KK) - nieprawomocny wyrok: 1,5 roku w zawieszeniu na 4 lata + grzywna: Prezydent Opola skazany przez bielski Sąd Rejonowy. Tu nie chodzi o informatyzację, a o wyłudzenia, ale podstawa prawna jest ta sama.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Chyba nie 231
Z opisu sprawy rozumiem, że sprawa tyczy okresu bycia dyrektorem filii banku (czyli nie był funkcjonariuszem publicznym), więc raczej: