media

Trójwymiarowe drukarki, czyli od wirtualności do realności (problemów)

Istnieją "drukarki" trójwymiarowe. Urządzenia takie potrafią wykonać realnie istniejący przedmiot "warstwa po warstwie". Jeśli mamy przy sobie aparat fotograficzny o znośnej jakości, a w domu program do obróbki grafiki trójwymiarowej, a także trochę umiejętności operowania tym programem, możemy przygotować model 3D, który będzie nadawał się do "wydruku". Pozostaje problem dostępu do "drukarki", które chyba nie są jeszcze powszechnie dostępne na konsumenckim rynku, ale przedstawiony wyżej sposób wykorzystano do wyprodukowania klucza otwierającego kajdanki holenderskiej policji.

"Hurraa" online, Kult dopadnie sprawcę

Gdy wycieka do internetu płyta przed premierą, to nie internet jest temu winien. Warto się zastanowić przez chwilę skąd w internecie biorą się przedpremierowe utwory? Wytwórnie czasem usiłują sprawić wrażenie, że wyciek nastąpił po "ataku hackerskim" na serwery wytwórni, ale to coraz rzadziej przyjmowane jest bez komentarza (por. Historia oceni rok po wycieku "Precious"), a poza tym jak to możliwe, że utwory o tak wielkiej wartości rynkowej przechowywane są na serwerach podłączonych do internetu?

Sarkozy nie odpuszcza, czyli HADOPI 2 przechodzi przez Zgromadzenie Narodowe

Frederic Mitterrand przed rozpoczęciem przemówienia w Zgromadzeniu NarodowymWe Francji od 1 lipca urzęduje nowy minister Kultury i Komunikacji - Frederic Mitterrand. Usiłuje on przeforsować projekt ustawy HADOPI 2, chociaż wcześniejszy projekt ustawy, pozwalający odcinać internautów od Sieci, został poddany ocenie konstytucyjnej, a po uznaniu części przepisów za niezgodne z konstytucją pozostawiono "wydmuszkę". Administracja prezydenta Sarkozego jest wyraźnie zdeterminowana, by przepisy pozwalające na odcinanie internautów od Sieci jednak przyjąć. Wczoraj nowa ustawa została przegłosowana przez Zgromadzenie Narodowe (co jeszcze nie kończy procesu legislacyjnego), ale opozycja znów przygotowuje się do batalii konstytucyjnej.

O tym, skąd pochodzi słowo "kurdupel"

"Pomimo pochodzenia tego określenia z języka francuskiego, dzisiaj traktowane jest jako obelga. Użycie go wobec osoby fizycznej byłoby traktowane jako znieważające."

MSWiA ogłosiło, że ma projekt założeń do ustawy o ponownym wykorzystaniu informacji

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji posługuje się konsekwentnie określeniem "projekt ustawy o ponownym wykorzystaniu informacji publicznej", chociaż mamy dokonać transpozycji dyrektywy w sprawie ponownego wykorzystania informacji "z sektora publicznego" (por. Potencjalnie szykuje się zmiana definicji "informacji publicznej"). Rząd (MSWiA) przygotowuje projekt, gdyż Komisja podjęła szereg kroków przeciwko Polsce, a to w związku z brakiem transpozycji do polskiego porządku prawnego Dyrektywy 2003/98/WE (por. Komisja daje nam 2 miesiące na transpozycję "ponownego wykorzystania informacji"). Przeciwko niektórym państwom uruchomiono postępowania, które zakończyły się wyrokami Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich. MSWiA ogłosiło teraz na swojej stronie, że powstały założenia do ustawy, ale samych założeń - mam takie wrażenie - nie opublikowano. Może źle szukałem...

Zniewaga Romów była publiczna, bo wyciekła do internetu

Po wyroku sądu okręgowego, który skazał motorniczego MPK za znieważanie Romów "w internecie" (por. Tożsamość znali, więc skazali (wrocławski wyrok za znieważenie Romów), a gdyby nie znali?), oskarżony apelował do sadu wyższej instancji. Sąd apelacyjny jednak nie przychylił się do tez oskarżonego, który podnosił, że Romów obraził nie "publicznie", a "prywatnie" - w rozmowie prowadzonej poprzez internetowy komunikator. Sędziowie uznali, że skoro rozmowa "wyciekła" do internetu (opublikowano ją w serwisie YouTube), to mamy do czynienia z publicznym znieważeniem. Nie wiem, czy sąd zastanawiał się nad tym, kto opublikował znieważający materiał w internecie w taki sposób, że każdy mógł się potencjalnie z nim zapoznać. Wyrok, który zapadł dziś we Wrocławiu, jest prawomocny.

Projekt Google Book Search zderzył się z Europą

Komisja Europejska zorganizowała publiczne wysłuchanie, w trakcie którego rozmawiano o ugodzie sądowej z Google. Nie byłem zaproszony, chociaż jestem autorem, którego książka została przez Google włączona do projektu. Komisja zorganizowała spotkanie "w odpowiedzi na wnioski Rady Ministrów i Parlamentu Europejskiego". Chodziło o to, by wysłuchać wszelkich głosów krytycznych, związanych z amerykańską sprawą sądową The Authors Guild, Inc. i inni przeciw Google Inc., Nr sprawy 05 CV 8136 (S.D.N.Y.) (por. O tym, że nieważne jest stanowisko autorów książek, gdy chodzi o dostęp do rynku). W efekcie tego wysłuchania korporacja Google Inc. ogłosiła, że dopuści do "komitetu sterującego", zarządzającego cyfryzacją książek w ramach swojego projektu, dwie osoby spoza USA. Z innych doniesień wynika, że Google "na razie usunie ze swojej bazy wszystkie już zcyfryzowane książki nieosiągalne w USA, ale wciąż możliwe do kupienia w Europie".

Publikacja wizerunków na stronach Policji na przykładzie "szalikowców"

Szukam opinii Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie ujawniania przez Policję na swoich stronach internetowych zdjęć osób, które przez media nazywane są "stadionowymi bandytami". Przejrzałem archiwum serwisu internetowego RPO i nie znalazłem tej opinii. Gazeta Wyborcza "dotarła" do opinii w sprawie zdjęć "anonimowych pseudokibiców", chociaż nie wiem, w jaki sposób. A chodzi o to, że jakiś czas temu Prokuratura Rejonowa w Chorzowie najpierw wydała zgodę na publikację takich zdjęć na stronie www.slaska.policja.gov.pl, a teraz mowa o tym, że - po interwencji RPO - już nie będzie wydawać takich zgód. Jak się wydaje - oznacza to przyznanie przez prokuraturę, że argumenty RPO są zasadne i doszło do naruszenia przepisów. A jeśli doszło (doszło?) do naruszenia przepisów przez prokuraturę, to czy będzie - w związku z tym - jakieś postępowanie w tej sprawie? Kwestia publikacji wizerunków na "stronach internetowych Policji" przewija się w tym serwisie od pewnego czasu...

Konsultacje w sprawie reformy prawa autorskiego w Kanadzie

Flaga Kanady wraz z (c)W Kanadzie trwają konsultacje społeczne w sprawie prawno-autorskiej inicjatywy legislacyjnej, wzorowanej - jak chcą niektórzy - na amerykańskiej ustawie DMCA. W istocie konsultacje dotyczą szeregu ogólnie postawionych pytań, takich jak "w jaki sposób prawo autorskie dotyczy ciebie?". Ostatnia duża nowelizacja prawa autorskiego w Kanadzie odbyła się 10 lat temu. Władze zastanawiają się, w jaki sposób należy zreformować system prawa, ponieważ od ostatniej dużej nowelizacji pojawiły się takie zjawiska, jak MP3 i wymiana plików, itp. W tym czasie pojawiły się też pierwsze wyroki, które wskazują na to, że system prawny w Kanadzie nie jest taki, jak chcieliby go widzieć główni gracze na komercyjnym rynku autorskim. Tak więc zorganizowano publiczne wysłuchania, opublikowano materiały multimedialne, poszczególne grupy interesów mogą się wypowiedzieć... Warto przyjrzeć się temu, jak wygląda tamta dyskusja. Kiedyś tak będzie również w Polsce. Być może.

BBC zagraża niezależnemu dziennikarstwu, czyli czas zastrzelić królewskiego kowala, by przejąć kuźnię

James Murdoch, szef News Corporation, postanowił zaatakować BBC, a konkretnie "dominację" tego ośrodka informacji, wskazując, że ta "dominacja" jest zagrożeniem dla niezależnego dziennikarstwa w Wielkiej Brytanii. Oto pojawia się nowy wątek w dyskusji na temat "społeczeństwa informacyjnego". Media publiczne, które publikują informacje na "odpowiednim poziomie", są zagrożeniem dla tych wszystkich, którzy chcieliby zarabiać na udostępnianiu informacji społeczeństwu. Wydaje mi się, że następnym krokiem powinno być zakwestionowanie podstawowej roli organizacji państwowej, a konkretnie: zakwestionowanie bezpłatnego udostępniania obywatelom informacji publicznej. Przecież nieograniczona dostępność informacji (publicznej) również stanowi zagrożenie dla tych, którzy chcieliby zarabiać na udostępnianiu informacji.