własność intelektualna

Terminarze meczów ligowych piłki nożnej a ich ochrona prawnoautorska i bazodanowa

Bramkarz stojący na bramceMamy kolejny wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który może zasilić nowo powstały dziś dział sport niniejszego serwisu. Oto wczoraj Trybunał uznał, że "Terminarz meczów piłki nożnej nie może być chroniony prawem autorskim, jeżeli jego stworzenie jest uwarunkowane zasadami lub ograniczeniami, które nie pozostawiają miejsca na swobodę twórczą". Jest jeszcze druga teza związana z tym orzeczeniem, a mianowicie: "Fakt, że stworzenie terminarza wymagało ze strony jego autora znacznego nakładu pracy i dużych umiejętności nie uzasadnia sam w sobie objęcia go ochroną prawa autorskiego". W ten sposób stopniowo rozbrajane są zapędy niektórych organizatorów rozgrywek, by móc zmonopolizować informacje na temat poczynań sportowców, albo wyników ich poczynań.

"Zatomizowane audytoria", problem płatnej dostępności treści i publicznych źródeł informacji

Nie mam nic przeciwko temu, by wydawcy zamykali bezpłatny dostęp do publikowanych przez siebie w internecie treści. To ich wybór i jeśli będzie się to "biznesowo spinało" (a nawet jeśli nie), to czemu miałbym mieć coś przeciwko temu? Być może nawet wymusi to zwiększenie poziomu rzetelności dziennikarskiej. Wymusi też dziennikarską czujność, chociaż nie wierzę za bardzo, że realizujące głównie komercyjne cele serwisy internetowe będą podawały źródła. Wszak jedno kliknięcie dzieli konsumenta od konkurencji, która podała wcześniej, więc może ten abonament się informacyjnie nie zwraca? A jeśli to samo państwo podało wcześniej? Ktoś może chcieć i z tym sobie poradzić, jeśli będzie postulował ograniczenie informacyjnej aktywności państwa, które - pod wpływem kolejnych litygacji strategicznych i osób zabiegających o dostęp do informacji publicznej - będzie coraz częściej publikowało informacje na temat własnej działalności.

Przejmujemy państwo: skąd wziąć statystyki oglądalności poszczególnych serwisów administracji publicznej?

Przy okazji przyglądania się temu, co wiadomo o stronach rządowych (a to w ramach społecznej inwentaryzacji serwisów, by można było części z nich się pozbyć w celu racjonalizacji wydatków publicznych i narzucenia jakichś warunków ewaluacyjnych; por. Przejmujemy państwo: początek społecznej inwentaryzacji), okazuje się, że i tu wychodzi ACTA na wykresach. Same wykresy nie są doskonałe, bo nie mając dostępu do "twardych danych" postanowiłem sięgnąć do serwisu Alexa.com, aby dowiedzieć, się, co tam wiedzą o polskiej administracji publicznej. Publicznie dostępne raporty Alexa.com nie są doskonałe. Dane opierają się na szacunkach, spekulacjach. No, ale byłem ciekawy.

O tym, że również działania Pana Prezydenta RP mogą podlegać społecznej kontroli

"Słuchając wywodów pana mecenasa, miałam wrażenie, że pomylono władzę prezydencką z władzą królewską, która pochodziła od Boga i nie podlegała żadnej kontroli"

Trzy grosze w dyskusji o "szwedzkim stole" kultury

Dyskusja na temat reformy prawa autorskiego, którą uruchomiła sprawa ACTA, trwa w najlepsze. Dyskusja na poziomie krajowym nic lub niewiele tu zmieni, bo system prawnoautorski ma charakter bardziej globalny. Aby dokonać zmian zgodzić musieliby się wszyscy zainteresowani (w tym USA, Japonia i inni, którzy chcieli, aby ACTA weszło w życie - jak uważam - dla utrzymania status quo). Nie zmienia to faktu, że dyskusja trwa, a w jej ramach pojawia się koncepcja "szwedzkiego stołu", czyli opłaty na rzecz twórców, którą płaciliby wszyscy korzystający z internetu. To nie jest nowy koncept. Już w 2006 roku takie pomysły - jako uzupełnienie mechanizmów rynkowych - pojawiały się w Polsce: Powraca pomysł na opłatę kompensacyjną, Pomysł na kompensacyjną opłatę internetową. Nie chodziło o zastąpienie istniejącego systemu nowym, a o uzupełnienie starego, by więcej pieniędzy zebrać w ramach takiej opłaty. Nawet jednak, gdyby miało chodzić o zastąpienie nową instytucją "szwedzkiego stołu" istniejącego systemu uważam, że nie tędy droga. Mam świadomość, że wykreowanie nowej instytucji prawnej nie jest banalnym zadaniem, a skrytykować da się wszystko. Mogę jednak uzasadnić (publicystycznie), dlaczego jestem przeciwnikiem takiej opłaty kompensacyjnej.

Dyskusja: Anonimowość w Internecie i mowa nienawiści

2012-02-28 12:00
2012-02-28 14:30
Etc/GMT+1

Fundacja Wiedza Lokalna organizuje dyskusję pt. "Anonimowość w Internecie. Zbawianie czy przekleństwo? Niezbywalne prawo czy kłopotliwy przywilej?". Panel stanowi część drugiej odsłony Raportu mniejszości – projektu poświęconego monitorowaniu i zwalczaniu mowy nienawiści oraz języka wrogości w polskiej Sieci. Dyskusja odbędzie się 28 lutego w warszawskim Teatrze Dramatycznym.

ACTA stymuluje twórczość

Gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości, że ACTA wspiera twórczość, to są dobre przykłady na to, że taka twórczość wybuchła. Międzynarodowa umowa funkcjonująca w świadomości społecznej jako "Anti Counterfeiting Trade Agreement" (a w oficjalnych polskich dokumentach jako "Umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrobionymi między Unią Europejską i jej państwami członkowskimi, Australią, Kanadą, Japonią, Republiką Korei, Meksykańskimi Stanami Zjednoczonymi, Królestwem Marokańskim, Nową Zelandią, Republiką Singapuru, Konfederacją Szwajcarską i Stanami Zjednoczonymi Ameryki") stała się motywem piosenek i teledysków utrzymanych w różnych nurtach i gatunkach. Jest Hip-hop, jest punkowy protest song, jest też ballada, jest Rock'n'Roll. Do wyboru do koloru. Słowa, muzyka, wideo.

Przejmujemy państwo: początek społecznej inwentaryzacji

W czasie posiedzenia Rady Informatyzacji, które odbyło się 15. lutego, istotnie zaproponowałem, by "stworzyć spójne kryteria, jakimi mają się rządzić strony internetowe administracji publicznej, i dwie trzecie wyciąć w pień, bo to marnowanie pieniędzy i traci się na wiarygodności informacji". To nie nowa koncepcja, a jedynie sięgnięcie do wzorców z Wielkiej Brytanii (por. Brytyjski rząd policzył koszty i zdecydował, że zamknie 3/4 rządowych serwisów internetowych). W Wielkiej Brytanii te prace trwają od lat. Tamtejszy raport pt. "Central Government websites 2009-10" był tylko jednym z elementów dyskusji, która niedawno zaowocowała pierwszymi próbami z jednym spójnym serwisem administracji rządowej (por. Jeden uczciwy serwis rządu zamiast chmury witryn marketingu politycznego ministrów). U nas w Polsce nie wiemy ile mamy internetowych serwisów rządowych, nie wiemy ile one kosztują, prawdopodobnie nie ma zbiorczych informacji na temat tego jaką mają oglądalność, a więc trudno ocenić czy są rzeczywiście potrzebne. Nie ma też - jak się wydaje - spójnej polityki państwa w sferze tworzenia takich serwisów. W Wielkiej Brytanii serwis rządowy nie może powstać, jeśli nie zostanie pozytywnie zaopiniowany przez the Cabinet Office Efficiency Board.

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie C-360/10 (filtrowanie w społecznościówkach)

Operator sieci społecznościowej online nie może zostać zobowiązany do wprowadzenia ogólnego systemu filtrowania obejmującego wszystkich jego użytkowników w celu zapobieżenia bezprawnemu używaniu utworów muzycznych i audiowizualnych. To wynika z wydanego dziś przez Trybunał Sprawiedliwości UE wyroku w sprawie C-360/10, w której - na poziomie krajowym, tj. przed sądem zwracającym się do TS - po jednej stronie sporu stanęła belgijska organizacja SABAM skupiająca dysponentów praw autorskich, a po drugiej spółka Netlog NV (świadczący usługi drogą elektroniczną). Interpretując przepisy dyrektyw Trybunał stwierdził, że wprowadzenie ogólnego systemu filtrowania naruszałby zakaz nakładania na takiego usługodawcę ogólnego obowiązku nadzoru oraz wymóg zapewnienia odpowiedniej równowagi pomiędzy, z jednej strony, ochroną prawa autorskiego a, z drugiej strony, wolnością prowadzenia działalności gospodarczej, prawem do ochrony danych osobowych oraz wolnością otrzymywania i przekazywania informacji.

Taka opinia Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego - głos w dyskusji o jednolitym prawie autorskim...

Z datą 18 stycznia 2012 roku objawiła się Opinia Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego w sprawie komunikatu Komisji do Parlamentu Europejskiego, Rady, Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego i Komitetu Regionów „Jednolity rynek w obszarze praw własności intelektualnej – Wspieranie kreatywności i innowacji celem zapewnienia wzrostu gospodarczego, atrakcyjnych miejsc pracy oraz wysokiej jakości produktów i usług w Europie” COM(2011) 287 wersja ostateczna. Warto przeczytać.