Co wolno wojewodzie, czyli o serwisie odsiebie.com

logo serwisu odsiebie.comTwórcy YouTube chyba nie zostali nigdy aresztowani, za to czytam właśnie, że policja "aresztowała" (a chyba w rzeczywistości zatrzymała?) twórcę serwisu OdSiebie.com. Wrocławianin udzielał wywiadów, zachwalał serwis i nawet snuł plany na przyszłość. Twierdził, że zamieszanie dotyczące szwedzkiego serwisu The Pirate Bay wzięło się stąd, że jego twórcy nie współpracowali z żadną z "grup antypirackich". Nie wiem, czy to znaczy, że sam z taką "grupą" współpracował, ale jeśli tak, to mu - jak się wydaje - nie pomogło (chociaż dopiero jutro dowiemy się oficjalnie, jak sprawę ocenia Policja, a w późniejszym terminie dowiemy się, jakie jest stanowisko samych zatrzymanych, a na chwilę obecną - już uwolnionych osób, które na razie sprawy nie komentują).
Aktualizacja: w komentarzach kolejne materiały i dyskusja po konferencji prasowej Policji i prokuratury.

O "aresztowaniu" prowadzącego serwis odsiebie.com i o zabezpieczeniu logów "wszystkich użytkowników serwisu" można przeczytać w tekście OdSiebie.com – serwis zamknięty, twórca aresztowany! Artur Kurasiński podrzucił też na blipie materiał video (akurat opublikowany w serwisie YouTube), który pierwotnie - jak rozumiem - został dołączony do tekstu Szef OdSiebie.com odpiera zarzuty o piractwo, opublikowanego na stronach internetowych Radia Wrocław. Artur pyta również na blipie: "Teraz czas na Chomikuj.pl?", a w swoim tekście Barely legal zadaje również pytania o kilka innych serwisów internetowych, ujawnionych w Megapanelu za sierpień 2009...

Nie jestem pewny, czy właśnie serwisu Odsiebie.com dotyczy notatka na stronach dolnośląskiej Policji, zatytułowana Administratorzy jednego z portalu zatrzymani. Czytamy tam:

Administratorzy jednego z portalu zostali zatrzymani. Szczegóły dotyczące tej sprawy omówione zostaną na konferencji w Zespole Prasowym KWP we Wrocławiu 4 listopada 2009 r. o godz. 10.00.
Serdecznie zapraszamy.

Mało wiadomo, chociaż pojawiają się jakieś pierwsze komentarze, jak na przykład taki, na stronach polishwords.com.pl.

Mam za mało danych na temat serwisu Odsiebie.com oraz na temat samego zatrzymania jego twórcy (twórców? administratorów?), ale przynajmniej, dla celów archiwalnych, odnotuję te doniesienia i komentarze, a także zachowam sobie screenshot niedostępnego już serwisu:

screenshot serwisu odsiebie.com

Screenshot serwisu Odsiebie.com z "zamazanymi" awatarami użytkowników "najbardziej aktywnych" oraz "ostatnio zalogowanych". Jak twierdzi Krzysztof Bartnik w linkowanym wyżej serwisie vbeta (chociaż nie podaje źródła tej informacji): policja "nie wyklucza kontroli legalności posiadanego przez nich oprogramowania"...

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Nasuwa się kilka pytań. Na

Nasuwa się kilka pytań.

Na jakiej podstawie zamknięto serwis? - coś mi się wydaje, że zamykanie serwisu internetowego "bo policja kazała", lub zabieranie sprzętu równoważne z zamknięciem serwisu jest rażącym nadużyciem (o ile nie łamaniem prawa). Gdzie prawomocny wyrok? Ale cóż - sensownych rozwiązań u nas jak na lekarstwo, bo i politycy jacy są każdy widzi (dane można zabezpieczyć bez zabierania sprzętu do ekspertyzy - i wie to każde dziecko w przedszkolu, ale nie policja).

Na jakiej podstawie aresztowano prowadzących serwis? To już nie ma w Polsce możliwości wezwania w celu złożenia wyjaśnień lub przesłuchania?

Retusz po złym wrażeniu pozostawionym przez "agenta Tomka"? Rozumiem, że policji bardzo zależało na kolejnej "spektakularnej" akcji - tyle, że zaczynają one wychodzić im w stylu pałowań studentów w czasach PRLu.

Czyli co - komuś bardzo zależy na otrzymaniu "złotych blach" (nie uznanie tego za formę łapówki spowodowało, że praktycznie możemy mówić o Polsce jako państwie bezprawia)?
Jak planują sobie poradzić z prawdopodobnym pozwem o zniszczenie legalnie działającej firmy? Zastraszenie? Kontr-pozew?

Właściciele mają zdaje się duże szanse na wygranie procesu o odszkodowanie - zapłacimy my podatnicy - czy polecą głowy w prokuraturze i policji (tak wiem - retoryczne pytanie)?

Hosting za granicą

Jedynym wyjściem dla tego rodzaju portali, jest hosting za granicą, najlepiej w Kanadzie. Tam polska policja nic by nie mogła zamknąć.

Piszę do ku uwadze potencjalnych naśladowców i/lub innych polskich portali tego typu, bo przecież "odsiebie" nie miał monopolu.

bo sprawa nie cierpiała

bo sprawa nie cierpiała zwłoki... tak naprawdę to nic nie cierpi zwłoki, wszystko można tak wytłumaczyć, ponadto wszystko jest uzasadnionym przypadkiem i wyższą koniecznością... uzbrojony w te argumenty policjant może wszystko

prawo to tylko fasada tak naprawdę liczą się tylko tylne drzwi i ten kto je otwiera

Jeszcze "uzasadnione podejrzenie"

I masz komplet.

Klusce zrobili to samo

Szefowi optimusa skarbówka zrobiła to samo. Blokada kont, likwidacja firmy, niewinność i odszkodowanie śmiechu warte. Tyle warte jest prawo w naszym kraju. Nie wiem czy mafijne metody nie są bardziej ludzkie.

OdSiebie w komentarzach Sieci

(Prawie) wszyscy, jak jeden mąż, powtarzają informację, że "twórca OdSiebie.com aresztowany", podczas gdy chodzi zatrzymanie. Obecnie już obie zatrzymane osoby zostały wypuszczone i przygotowują się do obrony. Nie komentują sprawy. Jutro będzie konferencja prasowa Policji, która też dziś wiele nie ujawnia. Dla porządku podlinkuję inne doniesienia medialne na ten temat:

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Panie Piotrze, czy ma pan

Panie Piotrze, czy ma pan jakiekolwiek pewne źródło tego, że twórcy serwisu odsiebie.com zostali aresztowani? Jeśli tak to prosił bym o jego podanie bo wszędzie przewijają się niepotwierdzone nigdzie informacje.

Nie zostali aresztowani, a zatrzymani

Nie zostali aresztowani, a zatrzymani (jest różnica). Zainteresowani nawiązali ze mną kontakt. Nie zostałem upoważniony do podawania dalszych informacji. Jutro Policja przeprowadzi konferencję prasową. Opinia publiczna pozna wówczas prawdopodobnie to, co mają do powiedzenia organy ścigania w tej sprawie. Osoby prowadzące serwis podejmą własną decyzje odnośnie kontaktów z opinią publiczną.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Osobiście nie sądzę by

Osobiście nie sądzę by serwis zamknięto dlatego, że "policja kazała". Z doświadczenia zakładam, że powód miał raczej korzenie tradycjonalistyczne: "bo Hetman prosił". Wbrew pozorom ta organizacja ma największą siłę przebicia w strukturach pionów gospodarczych polskiej policji. BSA to tylko wizerunek... o który dba Hetman.

Policja sama w sobie ma setki ważniejszych priorytetów niż walka z tak dyskusyjnym tematem, jak piractwo. Dlatego kilka lat temu rolę aparatu zapłonowego przejął Hetman, który dumnie "reprezentuje podmioty z branży audio/video/IT tracące miliony złotych rocznie". Obecnie to już raczej pełnosprawny rozrusznik.

Wracając do głównego wątku: takie akcje były, są i będą. Policjanci nie są w ogóle szkoleni w tematyce własności intelektualnych. Nie mam na myśli śmiesznych seminariów w Szczytnie, czy Legionowie. Także nie mam na myśli samych funkcjonariuszy z pionów dochodzeniowo-śledczych, ale również ich kolegów z wydziałów do walki z przestępczością gospodarczą, jak i laboratoriów kryminalistycznych, które w tematyce technicznych i prawnych możliwości ustalenia co jest piractwem, a co nie jest, mają, powiedzmy szczerze, mało do powiedzenia. Oczywiście są wśród nich fachowcy. Są to osoby same w sobie. Część z nich zdaje sobie sprawę, że ich podpis determinuje KPK i ci ludzie próbują na własną rękę, w prywatnym czasie, rozróżniać pojęcia typu autor, producent, wydawca, dystrybutor, sprzedawca. Zła wiadomość jest taka, że tych ludzi jest bardzo, bardzo mało.

Zdarza się, że prokuratorzy polecają biegłemu "weryfikację legalności oprogramowania" (które to polecenie, o dziwo, prawie zawsze jest wymienione jako ostatnie) ale to tylko na wypadek braku dowodów w sprawie, która była podstawą wydania postanowienia. Tak naprawdę zarówno prokuratura, jak i sąd, same w sobie nie są zainteresowane tą tematyką jeśli jej poruszenie nie ma na celu uzasadnienia środków, które zostały zastosowane we wcześniejszych etapach. Pisząc wprost: "jak nie ma niczego z pierwotnych zarzutów to karcimy za piractwo". Wynik musi być. Statystyki nie kłamią.

Co jest naczęstszym błędem "podejrzanych" w sprawach "piractwa"? Brak wiedzy, który w 99% przypadków skutkuje przyznaniem się "winy" podczas pierwszego przesłuchania. Kto odmówi policjantowi, który już roztacza wizję punishmentu prawno-socjalnego będącego niechybną sankcją za brak przyznania się do winy? Takich spraw widziałem już sporo. Żadna, podkreślam: żadna, z którą miałem do czynienia nie była prowadzona prawidłowo. Na podstawie cytatów akt sprawy, włącznie z opiniami biegłego można by napisać niezły kwartalnik humorystyczny.

Zawsze rozbawia mnie jedno: biegły stwierdza, nie wiadomo skąd, że coś jest nielegalne. Po prostu ("bo plik znajdował się w katalogu 'crack'", "bo płyta była wielokrotnego zapisu", "bo utwór był w formacie mp3" itp., itd.). Ale wcześniej nikt nie raczy przesłuchać podejrzanego (a czasami występującego w roli... świadka) na ewentualną okoliczność posiadania licencji lub źródła i sposobu ich pozyskania. Pytania bezcenne dla podejrzanego są bezmyślnie (?) pomijane. To oczywiście temat na osobny wątek, bo jest to droga, którą, cytując klasyka, "należałoby podążać" aby dokonać destrukcji materiału badawczego i dowodowego zgromadzonego przez prokuraturę.

Podejrzawam, że w komentowanej sprawie będzie dość podobnie... Jedyna nadzieja w osobie Piotra, któremu szczerze życzę powodzenia.

A jest jeszcze migracja personelu

A jest jeszcze migracja personelu. Dawniej "specjalista od przestępczości komputerowej i naruszeń własności intelektualnej z Komendy Głównej Policji" i kierownik tamtejszego Zespołu do walki z przestępczością komputerową i intelektualną, insp. mgr inż. Jan Hajdukiewicz, zaczął realizować się następnie jako Zastępca Dyrektora Generalnego Fundacji Ochrony Twórczości Audiowizualnej.

Przyczyna i skutek.

W świetle wypowiedzi Wiecznie Młodego/ej nie sądzę, by tego typu migracje działały jako motywacja (poza tym ile osób może zmigrować z policji).

Raczej organizacja mając napotykając kompetentnych ludzi zaprasza ich do siebie. Zyskują przeszkolonego pracownika, z trudno dostępną wiedzą o powiązaniach w Policji i sposobach prowadzenia postępowań. Efektem ubocznym jest ograniczenie sprawności służb mundurowych (i ich możliwości weryfikacji zgłoszeń), ale to jest efekt poboczny, niezamierzony.

To tradycja

Panowie, taka migracja to patologiczny standard.

Co do zyskiwania "przeszkolonego pracownika" to pozwólcie, że skieruję uwagę na inny tor. Doświadczenie i umiejętności w takich przypadkach są oczywiście cenne ale czynnikiem determinującym podjęcie decyzji są znajomości.

To znajomości, czy też pisząc wprost: układy, są bezcenne dla nowego pracodawcy. Żadna wiedza nie zdziała tyle, ile dobry układ.

Sprawiedliwość a koszty...

Obawiam się, iż chęć obrony przed takimi zarzutami może też w dużej mierze zależeć od "przewidzianego" wymiaru kary i warunków jakimi dysponuje podejrzany.

Dobrowolne poddanie się karze wcale nie musi być wyborem nieracjonalnym dla oskarżonego. Nawet jeśli materiał dowodowy jest ogólnie słaby, czy wręcz go nie ma. W polskiej rzeczywistości, w której samo uczestnictwo w pracach wymiaru sprawiedliwości może być uciążliwe, może się okazać, że szybciej i taniej będzie się przyznać, dostać symboliczną karę i zakończyć procedurę.

Większy problem mają użytkownicy niż twórca serwisu

Moim zdaniem trzeba będzie się raczej skoncentrować na tym co czeka użytkowników serwisu, zwłaszcza tych bardzo aktywnych.

O ile twórcy serwisu można zarzucić co najwyżej mało skuteczne usuwanie materiałów do których prawa ma strona trzecia(ale nie wiemy czy zgłoszenia dotyczące takich materiałów do niego trafiały), uwaga na boku - gorzej jeśli do reklamowania serwisu używał haseł "filmy", "muzyka" itp., o tyle użytkownicy tego serwisu łamią ustawę prawo autorskie masowo.
I policja BĘDZIE MUSIAŁA coś z tym zrobić, bo jeśli weszli w posiadanie logów które dowodzą rozpowszechniania np. oprogramowania to raczej nie mogą o tym zapomnieć. A użytkowników jest dużo, nawet bardzo dużo.

Wartość logów

Sam log może być jedynie podstawą do wydania nakazu przeszukania u osoby, która w danym czasie dysponowała dowodowym adresem IP. Nikła wartość logów wynika ze specyfiki tworzenia i administreowania takimi zapisami.

Ich wartość dowodowa, sama w sobie, jest prawie żadna. To tylko informacja dla służb gdzie mają dalej szukać.

Trzeba przypisać osobę do czynności w określonym miejscu i czasie. A to już nie lada sztuka. Chyba, że, tak jak bywa w większości przypadków, podejrzany przyzna się na pierwszym przesłuchaniu. Nawet jeśli to, co zrobił nie było przestępstwem.

jest notatka dolnośląskiej policji

Administratorzy portalu zatrzymani. Generalnie Policja koncentruje się oprogramowaniu. To jest punkt zaczepienia dla Policji": "podejrzanych o paserstwo nielegalnych plików i programów. Jako osoby administrujące portalem hostingowym przyjmowały oprogramowanie i umożliwiały pobieranie go innym osobom". "Nielegalne pliki" są tu raczej dodatkiem napisanym bez przekonania.

Ważne też, że policja nazywa tą działalność "portalem hostingowym", ponieważ należy sobie zadać pytanie, czy przed zatrzymaniem były jakieś próby skorzystania z przepisów ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (art 14) w zakresie notice and takedown? Tego policja nie pisze, a to wydaje się być istotne, ponieważ ten przepis zaczyna się słowami "Nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto...".

Odbyła się konferencja prasowa policji, którą relacjonuje Radio Wrocław w tekście Kilka tysięcy użytkowników OdSiebie.com usłyszy zarzuty?. Po tej konferencji wiadomo, że zawiadomienia o przestępstwie złożone były "przez przedstawicieli organizacji zajmujących się ochroną praw autorskich - ZPAV i FOTA".

Jeśli chodzi o stanowisko drugiej strony, to Radio Wrocław pisze:

Zarzutów nie komentuje też właściciel portalu. Mówi jedynie, że nie będzie udzielał żadnych informacji. - Nie czujemy się winni - dodaje.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Panie Piotrze, kilka pytań

Panie Piotrze, kilka pytań odnośnie zarzutów dla użytkowników serwisu - jak to może wyglądać w praktyce?
Kto ma największe szanse na usłyszenie zarzutów - wrzucający czy ściągający?
Czy będzie to wyglądać tak, że policja zapuka do drzwi tylko tych, którzy NAJWIĘCEJ wrzucali/ściągali?
Czy może wizyty policji mogą spodziewać nawet ci, którzy ściągnęli z serwisu ledwie kilka plików?

Nie jestem rzecznikiem prasowym ewentualnych pokrzywdzonych

Nie jestem rzecznikiem prasowym ewentualnych pokrzywdzonych, więc nie odniosę się do przyjętej przez nich strategii procesowej. Zgodnie z art 122 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych: ściganie przestępstw określonych w art. 116 ust. 1, 2 i 4, art. 117 ust. 1, art. 118 ust. 1, art. 1181 oraz art. 119 następuje na wniosek pokrzywdzonego. Najpierw muszą złożyć wniosek, a mogą sobie wybierać, kogo w takim wniosku ująć (piszę: "mogą", bo w wymienionych w ustawie przypadkach "pokrzywdzonym jest również właściwa organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub prawami pokrewnymi"). Przy czym również w kodeksie karnym są przepisy, które mogą chcieć zastosować.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Jedno pytanie dotyczące

Jedno pytanie dotyczące procedury.
Na jakich zasadach potencjalni poszkodowani (producenci utworów chronionych lub organizacje ich reprezentujące) mogą otrzymać dostęp do materiałów dochodzeniowych zgromadzonych przez policję (w tym przypadku owych logów)?

Czy policja może/jest zobowiązana/nie może udostępnić stronie tych materiałów na potrzeby przygotowania nowych wniosków o ściganie użytkowników?

Może trochę spekuluję, ale moim zdaniem będzie to kluczowa kwestia, jako że inne przykłady pokazywały że materiał w postaci logów z serwisów p2p jest wystarczający do przeprowadzania innych działań np. przeszukania w lokalu osoby z łączem o danym IP.

Więc jeśli producenci/organizacje będą miały dostęp do tych materiałów, będą mogły przygotować wnioski o ściganie użytkowników, co biorąc pod uwagę popularność serwisu może skutkować akcją o zasięgu masowym.

Zakładam, że czynności

Zakładam, że czynności były realizowane na wnioskek lub w imieniu poszkodowanych podmiotów, więc oczywiście wgląd do akt będzie. Tak naprawdę oni tego dostępu nie potrzebują bo finał sprowadza się najczęściej do udzielenia odpowiedzi na pytanie czy dany materiał jest oryginalny (ponieważ biegli rozkładają ręce). Osobną kwestią jest wartość procesowa takiej odpowiedzi.

Akcji o zasięgu masowym nie będzie. Policja od dwóch lat monitoruje sieć pod kątem pedofilii i nielegalnego oprogramowania. W pierwszym przypadku działają w miarę sprawnie (jak na dostępne zasoby ludzkie). W drugim w ogóle (poza interwencjami rodem z Hetmana). Mają dużo ważniejszych priorytetów.

W kilku portalach pojawila

W kilku portalach pojawila sie informacja taka:

Miał wyjątkowego pecha, bowiem policja wykryła podczas rutynowego przeszukania dodatkowo 200 pirackich płyt CD oraz cztery dyski twarde z filmami i pornografią

Zaraz napisza ze dostanie za to krzeslo elektryczne...

Na tym etapie nie ma mowy o piractwie

Posiadanie pornografii nie jest karalne.

A stwierdzenie, że coś jest "pirackie" na etapie przeszukania to kolosalny błąd, który jest każdorazowo popełniany przez policjantów. Nawet oświadczenie podejrzanego, że "to są piraty" niewiele tu zmienia.

Żadna z tych stron nie jest uprawniona do oceny zabezpieczonego materiału bez ustalenia żródła ich pochodzenia, formy i metody wejścia w posiadanie oraz wykonania badań i kontaktu z właścicielem (lub właścicielami) praw autorskich na danym terytorium.

Czyli teraz powinni

Czyli teraz powinni wytoczyć procesy policji i każdemu portalowi, który napisał cokolwiek o pirackich plikach, pirackim portalu lub pornografii - przecież to publiczne zniesławienie.

ad vocem

Posiadanie określonego rodzaju poronografii jest karalne

Art. 202 KK
§ 4a. (79) Kto sprowadza, przechowuje lub posiada treści pornograficzne z udziałem małoletniego poniżej lat 15,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

A co do zarzutów w sprawie odsiebie.com, to pomocnictwo jest karalne: art. 18 par. 3 KK (pomocnictwo dot. przestępstw z art. 116 i 117 prawa autorskiego).

Nie przeczytałeś całego wątku

Nie przeczytałeś całego wątku. Będę egoistą i zacytuję sam siebie:

Oczywiście, że nie jest karalna jeśli nie dotyczy naruszenia praw autorskich.

Co innego pedofilia i zoofilia, jako szczególne przypadki pornografii. W tych przypadkach odpowiedzialność karna występuje już an etapie posiadania. Bez względu na okoliczność rozpowszechniania, czy też naruszenia zapisów ustawy o ochronie praw autorskich.

Co do pomocnictwa, to pozwól, że całkowicie się nie zgodzę. W rozpatrywanej sytuacji, moim skromnym zdaniem, nie ma żadnych możliwości przypisania pomocnictwa właścicielowi portalu. Nie widzę możliwości udowodnienia zamiaru.

Jest to dość ciekawa

Jest to dość ciekawa sprawa bo zakłada, a raczej przedstawiciele w formie "organizacji" zakładają, że przyzwolenie na hostowanie nielegalnych plików przez portal miało miejsce i chodź w tym zakresie jest nie wiele informacji bo nasuwają się - zresztą słusznie - o to czy wcześniej przed samym zawiadomieniem przez "organizacje" wykonały dajmy na to bezpośredni ruch w kierunku portalu z prośbą czy też żądaniem usunięcia takich czy innych plików? Osobiście miałem podobną sytuacje ktoś paczkował moje zdjęcia i wrzucił na Rapidshare tam procedura jest jasna - http://rapidshare.com/abuse.html wszystko odbyło się dość sprawnie pliki zostały usunięte i zablokowane nazwy oraz wielkości (z sumami kontrolne) na serwerach aby uniemożliwić ich ponowny upload.

Z drugiej strony jeśli tłumaczyć jakoś właściciela czy właścicieli portalu to czy - posługując się pewnego rodzaju metaforą - wynajmując mieszkanie osobie, która bez naszej wiedzy otworzy w nim agencje towarzyską stajemy się winnymi sutenerstwa, stręczycielstwa i czerpania korzyści z nierządu?

Taka analogia jest nieuprawniona

Taka analogia jest nieuprawniona, ponieważ przepisy w inny sposób regulują porównywane aktywności.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Zgadza się, ale ja wcale

Zgadza się, ale ja wcale tak nie powiedziałem bo przecież metafora to nie zupełnie to samo co analogia jeśli mamy być ściśli ;). Chodziło mi bardziej o "Kowal zawinił, cygana powiesili" pytanie czy cygan w tym przypadku dawał przyzwolenie na postępowanie kowala ;).

Przy okazji dodałem linki do prawo.vagla.pl na swoich blogach ;)

odsiebie.wikidot.com

Jeśli taki sposób działania policji jest wam obcy zapraszam do współredagowania strony informacyjno-protestacyjnej: http://odsiebie.wikidot.com/.

Związane ze sprawą

Związane ze sprawą pytania:

Czy PORNOGRAFIA w Polsce jest nielegalna?
Jeśli tak, to jakie przepisy to regulują?

Pornografia nie jest karalna

Oczywiście, że nie jest karalna jeśli nie dotyczy naruszenia praw autorskich.

Co innego pedofilia i zoofilia, jako szczególne przypadki pornografii. W tych przypadkach odpowiedzialność karna występuje już an etapie posiadania. Bez względu na okoliczność rozpowszechniania, czy też naruszenia zapisów ustawy o ochronie praw autorskich.

że co proszę ?

"Oczywiście, że nie jest karalna jeśli nie dotyczy naruszenia praw autorskich."

że niby jak narusza prawa autorskie to jestem karany za posiadanie pornografii ?

Dobre :-) Oczywiście, że nie.

Dobre :-)
Oczywiście, że nie. Wtedy wchodzimy w kwestie praw autorskich. Wbrew pozorom, spotkałem sporo osób, które były zdziwione taką logiką ("Bo przecież karana jest tylko pedofilia. Pornusy mogę mięc"). Zastanawiało mnie wtedy to zaćmienie.

Odpowiedzialność usługodawcy i policji za.. legalne pliki.

Policja i "organizacje" wydają się zakładać, iż 100% plików w serwisie to pliki, które znalazły się tam z naruszeniem prawa.. Być może jest to większość, ale na pewno są też osoby wykorzystujące go w inny sposób, umieszczając pliki, których są właścicielami. Jaka odpowiedzialność spoczywa na organach ścigania i usługodawcy wobec tych osób, właścicieli tych plików, które mogą zostać w skutek ich działań utracone?

Odpowiedzialność organów ścigania

Myślę, że osoby przechowujące własne materiały na serwerach odsiebie.com mają przede wszystkim roszczenie w stosunku do administratorów odsiebie.com, bo to z nimi łączyła ich umowa dotycząca hostingu plików. Jakkolwiek zgodne z prawem, czy też nie zachowanie administratorów portalu - to ich ryzyko; przed użytkownikami serwisu, za utratę danych odpowiadają bezpośrednio oni; jeżeli zarzuty się nie sprawdzą, uważam, że mogą mieć wtedy roszczenie regresowe w stosunku do Skarbu Państwa.

Mnie przeraża fakt a raczej

Mnie przeraża fakt a raczej sposób w jaki Ci ludzie zostali zatrzymani oraz bardzo sugestywny sposób przedstawienia tego opinii publicznej na stronie Wrocławskiej KWP , każdy człowiek który to czyta jest utrzymywany w przekonaniu iż owi ludzie popełniali przestępstwo np: "Jak ustalili policjanci administratorzy nie podjęli żadnych działań mających na celu ograniczenie przestępczego procederu" czy też "Wstępne ustalenia policjantów wskazują, że straty jakie spowodowali sprawcy są nie mniejsze niż 250 tysięcy złotych".

Czy aby nie odpowiednie osoby zatrzymała policja? Producent samochodu ma odpowiadać za szaleńca na drodze? Przecież dał mu narzędzie... tak samo oni dali ludziom platformę wymiany plików.

Pliki były nadsyłane przez użytkowników i jestem pewien że owi "administratorzy" byli by skłonni współpracować, w celu zatrzymania osób które nielegalne pliki nadsyłają oraz wprowadzeniu regulacji które pozwalały by nie wgrywać pirackich plików (np blokada md5 checksum plików które raz zostały wgrane czy choćby jakiś "straszak" na userów).

Oczywistym jest że tego się nie da kontrolować(całkowita legalność treści nadsyłanych), można jedynie działać po fakcie, współpracować z pokrzywdzonymi i organami/instytucjami które działają w celu ochrony praw autorskich, oczywiście że pliki nielegalne były - tak samo jak są przechowywane w każdym podobnym serwisie tego typu, i niech przykładem będzie choćby: youtube, przeklej pl, sendspace pl, gdzie można znaleść wszystkie pliki które hosting trzyma (odsiebie com - jedynie mp3) czy bardzo kontrowersyjne chomikuj pl (które w mojej ocenie jest znacznie bardziej "ukierunkowane na piractwo" niż odsiebie com.

Cała sprawa jest mocno kontrowersyjna, szczególnie ze względu na jednoczesne istnienie serwisów plików typu rapidshare czy treści video jak youtube czy polskie "ala youtube", których odsiebie jest (było?) połączeniem - z czym wcale autorzy się nie kryli.

--
@piper , prosta odpowiedz - realnie to żadna, możesz wytoczyć im proces na podstawie art.77 Konstytucji RP, jednaj jeśli się nie mylę musiałbyś wykazać że działali oni bezprawnie, także oszacować wartość tego co straciłeś, jednak jaki będziesz mieć dowód że cokolwiek tam przechowywałeś skoro teoria zakłada, że dane te straciłeś?

Czy myślisz że policja na (własną szkodę) przekopywała by się przez terrabajty a może nawet petrabajty danych w celu odnalezienia twoich plików?

"odsiebie com - jedynie mp3"

Ponieważ nie korzystałem z tego serwisu, więc nie potrafię zweryfikować tezy, którą komentujący sformułował we fragmencie "odsiebie com - jedynie mp3". Czy serwis ten pozwalał również na publikowanie tam programów komputerowych? To istotne o tyle, że programy komputerowe są wyłączone z przepisów o dozwolonym użytku osobistym.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Ja tak trochę z innej

Ja tak trochę z innej beczki: A jak jest z utworami audiowizualnymi (filmy, seriale) z netu? Może ktoś potwierdzić czy ich posiadanie i ściąganie (nie udostępnianie) jest w Polsce w 100% legalne (wg Kodeksu Karnego)?
Jak to wygląda w przypadku np książek, e-booków?

dozwolony użytek

Tu istnieje - mówiąc oględnie - kontrowersja, albo inaczej - spór w doktrynie. Proszę sięgnąć do tekstu Co dziś, po ogłoszeniu projektu nowelizacji ustawy autorstwa wydawców, wiemy o dozwolonym użytku osobistym?

Ja uważam, że pobieranie z internetu i posiadanie utworów w wersji cyfrowej (o ile nie dotyczy programów komputerowych, bo tu jest wprost wyłączenie ustawowe) może być uznane za działanie w ramach dozwolonego użytku osobistego. Przeciwnicy tej tezy zwracają uwagę na użycie w przepisie określenia "egzemplarz".
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Zasadność zastosowanych środków

Dozwolony użytek osobisty, moim skromnym zdaniem, mógłby mieć szczególne zastosowanie w komentowanej sprawie.

Poza tym, aby w ogóle rozpatrywać jakiekolwiek zarzuty dla właścicieli portalu związane z jego użytkownikami należałoby odpowiedzieć na te pytania:

1. Jaka jest idea portalu?
2. Jaki jest regulamin portalu?
3. Jaka jest historia i efektywność zgłoszeń dotyczących naruszenia praw autorskich przez użytkowników portalu?
4. Czy istnieją metody techniczne umożliwiające jednoznaczą detekcję utworu (audio/video) oraz bezbłędną ocenę jego legalności?
5. Jakimi możliwościami technicznymi ograniczającymi możliwość naruszenia regulaminu (wynikającymi z ideii portalu oraz środków finansowych pozostających w dyspozycji właściciela) dysponowano w dniu dokonania czynności?
6. Czy zaimplementowane zabezpieczenia techniczne ograniczające naruszanie prawa były wystarczające w stosunku do możliwości finansowych właściciela?
7. Czy architektura portalu wskazuje na piractwo, jako jeden z głównych elementów jego funkcjonowania?
8. Czy właściciel portalu odmawiał współpracy w przypadku wiarygodnych zgłoszeń dotyczących naruszenia praw autorskich?

To tylko kilka pytań, które przychodzą na myśl podczas obiadu.

Naprawdę jem obiad

W poprzedniej wypowiedzi popełniłem rażący błąd.

Zamiast "zarzutów dla użytkowników" miałem na myśli "zarzuty dla właścicieli" - to wina widelca trzymanego w jednej ręce podczas pisania.

Zarzuty dla właścicieli to priorytet. Do czynności, które ewentualnie mogą mieć miejsce wobec użytkowników droga jest dłuższa.

ciekawi mnie, czy w

ciekawi mnie, czy w przypadku plików skompresowanych algorytmem stratnym można mówić o powielaniu np. utworów muzycznych zgranych z CD? innymi słowy - czy plik mp3 może być uznany za "egzemplarz" takiego utworu?

Pytanie na wagę orzeczenia

Świetne pytanie.

Ono nie dotyczy tylko plików audio ale również - a nawet przede wszystkim - plików video.

Rok 2007 - sprawa dotyczy "posiadania nielegalnych materiałów muzycznych w postaci plików MP3". Tak naprawdę był to nacisk na krnąbrnego funkcjonariusza, więc obrona klienta była etycznie uzasadniona. Pierwsza rozprawa i krótkie oświadczenie "To nie jest utwór autorstwa [tutaj nazwa wykonawcy]".

Prokurator: "Jak to? Przecież biegły wyraźnie napisał".
Obrona: "Przepraszam, jaki biegły?"
Prokurator: "[prokuraotr podaje dane i specjalność]"
Obrona: "Biegły z zakresu badań informatycznych nie ma uprawnień i możliwości technicznych badania utworu muzycznego w przypadku gdy do jego utworzenia zastosowano kompresję stratną wykluczającą binarną identyfikację z materiałem porównawczym dostarczonym przez właściciela praw autorskich".

Mina prokuratora: bezcenna.

Kto ma takie uprawnienia? Jedynie biegli fonoskopii Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego bo tylko oni posiadają najcenniejsze uprawnienie: identyfikację mówcy. Średni czas oczekiwania na ekspertyzę: 10 miesięcy. Ale to nic.

Prokurator głupi nie jest:

Prokurator: "W takim razie niezbędnę będzie powołanie biegłego z zakresu fonoskopii"
Obrona: "Ale po co?"
Prokurator: "W celu identyfikacji nagrania"
Obrona: "Badanie fonoskopijne nie ma takiej możliwości"
Prokurator: "???"
Obrona: "Badanie fonoskopijne ma na celu zbadanie autentyczności nagrania, odtworzenia i spisania treści rozmowy, identyfikację mówcy na podstawie analizy mowy"
Prokurator: "I do tego zmierzam"
Obrona: "Przecież w sprawie podejrzanego nie chodzi o to czy jest to głos [tutaj pada pseudonim]. Chodzi o jednoznaczną identyfikację materiału dowodowego w celu ustalenia źródła jego pochodzenia i właściciela praw autorskich. Postać binarna oraz czas trwania utworu wykluczyły zbieżność z materiałem porównawczym".
Prokurator: "Biegły fonoskopii wykaże te cechy".

Skracając rekonstrukcję: nic nie zostało wykazane. Nie tylko dlatego, że powołano biegłego bez uprawnień do identyikacji mówcy. Sprawa na trzeciej rozprawie została umorzona z uwagi na bezsilność prokuratury. Nie ona jedna.

Dziwna sprawa...

Naprawdę dziwną sprawę Pan opisuje.

Przede wszystkim nigdy nie słyszałem o takim czynie zabronionym jak "posiadanie nielegalnych materiałów muzycznych w postaci plików MP3". Nie bardzo chce mi się wierzyć, aby w roku 2007 prokurator postawił komuś tak absurdalny zarzut.

Dywagacje na temat biegłych również brzmią dziwnie. Źródło pochodzenia nagrania nie ma jakiegokolwiek znaczenia dla oceny czy doszło do naruszenia autorskich praw majątkowych. Teoretycznie takie nagranie mógłby zarejestrować nawet sam oskarżony. Liczy się jedynie tożsamość utworu, tj. kompozycji i tekstu. W typowych przypadkach (rozumiem, że dyskutujemy o zwykłych mp3 zgranych z płyty) dla oceny tych elementów nie potrzeba żadnych wiadomości specjalnych, a zatem nie ma również potrzeby powoływania biegłego. W razie wątpliwości właściwy jest natomiast biegły z zakresu muzykologii (tożsamość tekstu może ocenić sam sędzia).

Potrzeba stwierdzenia tożsamości nagrań występuje jedynie w przypadku zarzutu naruszenia praw pokrewnych (praw do artystycznych wykonań, praw producenta fonogramu). O ile mi wiadomo w takich sprawach właściwy jest biegły z zakresu inżynierii dźwięku.

"Naprawdę dziwną sprawę

"Naprawdę dziwną sprawę Pan opisuje"

Proszę mi wierzyć na słowo, że ta sprawa nie nosi znamion wyjątkowości. Jej przebieg nie pretendue nawet do miana spraw dziwnych, z którymi miałem do czynienia.

"Przede wszystkim nigdy nie słyszałem o takim czynie zabronionym jak "posiadanie nielegalnych materiałów muzycznych w postaci plików MP3"

Służę pomocą tutaj. Określenie "nielegalne utwory muzyczne" jest powszechnie stosowane zarówno przez policję, biegłych, jak i prokuratorów. To nie ja wymyśliłem ten egzotyczny skrót.

"Źródło pochodzenia nagrania nie ma jakiegokolwiek znaczenia dla oceny czy doszło do naruszenia autorskich praw majątkowych"

Źródło pochodzenia nagrania ma krytyczne znaczenie "dla oceny czy doszło do naruszenia autorskich praw majątkowych".

Pytania dla Pana:

1. Jeśli dokładnie ten plik jest ogólnodostępny na stronie internetowej X, której wygląd i informacje ogólne nie budzą wątpliwości co do legalności materiałów na niej zamieszczanych to w jaki sposób chciałby Pan skonstruować w omawianej sprawie skuteczny zarzut?

2. Jeśli dokładnie ten plik był rozpowszechniany bezpłatnie na nośniku magazynu drukowanego X, którego ani egzemplarza, ani nośnika nie mam obowiązku przechowywania?

3. Jeśli dokładnie ten plik był zakupiony w internetowym sklepie muzycznym, który przestał istnieć w czasie pomiędzy jego zakupem, a rozpoczęciem sprawy sądowej? (rocznie powstaje i ginie co najmniej kilka takich sklepów)

4. Jeśli oskarżenie nie potrafi ustalić źródła materiału dowodowego (plik MP3), a ja twierdzę, że ten plik był utworzony przeze mnie z kopii legalnie zakupionego oryginalnego nośnika, który uległ zniszczeniu?

"Teoretycznie takie nagranie mógłby zarejestrować nawet sam oskarżony"

Stwierdzenie "teoretycznie" nie ma racji bytu w procesie. Chyba, że uprawdopodabnia obronę podejrzanego. Oskarżenie musi operować na faktach, a nie teoretyzować.

"Liczy się jedynie tożsamość utworu, tj. kompozycji i tekstu"

Nie można procesowo stwierdzić toższamości utwóru jeśli nie ma identycznego materiału porównawczego, którego charakterystyka i czas trwania (rozmawiamy o MP3) są zgodne. Wystarczy subtelna różnica w czasie trwania i wracamy do pierwszego pytania: gdzie ten utwór był zamieszczony?

"W typowych przypadkach (rozumiem, że dyskutujemy o zwykłych mp3 zgranych z płyty) dla oceny tych elementów nie potrzeba żadnych wiadomości specjalnych, a zatem nie ma również potrzeby powoływania biegłego"

Niestety źle Pan rozumie. Już na wstępie Pana wypowiedzi widać błąd powielany w takich postępowaniach. Nie dyskutujemy o "mp3 zgranych z płyty". Dyskutujemy o materiale dowodowym w postaci pliku mp3, dla którego należy ustalić prawa autorskie i/lub majątkowe oraz wszelkie możliwe sposoby jego pozyskania aby ustalić sam fakt zaistnienia przestępstwa. Potrzeba powołania biegłego jest oczywista i niezbędna. W tym momencie odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że reprezentuje Pan organy ściagnia lub podmioty z nimi powiązane. To widać po konstrukcji myślowej. To oczywiście nic złego, poza powielaniem błędnych schematów.

"W razie wątpliwości właściwy jest natomiast biegły z zakresu muzykologii (tożsamość tekstu może ocenić sam sędzia)"

Potraktuję to jako symaptyczny żart i zadam pytanie: jaką wartość dowodową ma opinia biegłego z zakresu nauki humanistycznej (muzykologia) w sprawie, której istota i natura dotyczy utworu muzycznego zapisanego w postaci pliku binarnego zawierającego strumień danych w formacie stratnej kompresji cyfrowej? Dobrze, że nie spotykamy się na sali bo w momencie dostojnej ciszy, która nastałaby po pierwszym pytaniu zadałbym kolejne: "Który z działów muzykologii uzasadnia powołanie biegłego w przedmiotowej sprawie?". Pana pozostawiam z odpowiedzią.

"Potrzeba stwierdzenia tożsamości nagrań występuje jedynie w przypadku zarzutu naruszenia praw pokrewnych (praw do artystycznych wykonań, praw producenta fonogramu)"

Powyżej napisałem dlaczego nie zgadzam się z tym twierdzeniem.

"O ile mi wiadomo w takich sprawach właściwy jest biegły z zakresu inżynierii dźwięku"

I tu dochodzimy do swego rodzaju konsensusu. Nie byłbym sobą, gdybym nie wytknął pewnej różnicy :-). Mianowicie to właśnie inżynier dźwięku byłby pierwszą osobą, która z racji swojej wiedzy wykluczyłaby jednoznaczną możliwość identyfikacji materiału porównawczego przekazanego przez właściciela praw autorskich w stosunku do pliku MP3, którego charakterystyka możliwa do poddania analizie uległa zniszczeniu w chwili dokonania konwersji. Format MP3 nie ma jednego standardu, który gwarantuje, że plik wynikowy z pliku źródłowego będzie zawsze jednakowy. Liczba unikatowych plików wynikowych dla jednego materiału źródłowego = liczbie programów z opcją konwersji MP3 pomnożonych razy liczbę dostępnych w nich opcji.

Czyli w twoim przypadku,

Czyli w twoim przypadku, jeśli każdy mój plik mp3 (legalny i ściągnięty z sieci p2p) prze konwertował jednocześnie soląc i następnie go dalej nie rozpowszechniał. To nic by mi nie mogli udowodnić?

W "moim" przypadku nie było

W "moim" przypadku nie było rozpowszechniania. Zarówno fakty, jak i dowody były wyjątkowo zbieżne. Co innego chęć "dokopania" wyrażana ustami prokuratury.

Jeśli pytasz się jak wyglądałby werdykt przy celowej modyfikacji pliku MP3 i jego rozpowszechnianiu, to odpowiedź brzmi: nie wiem. Jaki sąd, taki werdyk. Jaki prokurator, takie oskarżenie. Jaki adwokat, taka obrona.

Osobiście kupuję pliki MP3 na sieci, bo są nieprzyzwoicie tanie (pomińmy kwestię odprowadzania tantiemów przez te sklepy), więc nawet teoretycznie nie mam takiego problemu.

Jeśli pytasz czy podjąłbym się próby umorzenia własnej sprawy, w której występowałbym jako oskarżony o rozpowszechnianie utworów MP3, to w zależności od binarnej postaci tych utworów, ich liczby, źródła uzyskania oraz historii eksploatacji programu udostępniającego istnieje prawdopodobieństwo, że podjąłbym się takiego sprawdzianu.

Zarzuca mi Pan niewiedzę,

Zarzuca mi Pan niewiedzę, podczas gdy okoliczności, a nawet sam przedmiot sprawy, o której mowa, opisał Pan dopiero kilka postów dalej. Moje uwagi odnosiły się do sytuacji opisanej w komentowanym artykule. Artykuł ten nie dotyczy natomiast sieci P2P, ale udostępniania utworów w "w taki sposób, aby każy mógł mieć do nich dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym".

Możliwe, że w stanie faktycznym opisywanej przez Pana sprawy występowała potrzeba powołania biegłego specjalności, na którą Pan wskazał - na ten temat wypowiadać się nie będę, ponieważ nie znam technicznych aspektów funkcjonowania sieci P2P i nigdy sią tą tematyką nie zajmowałem. Nie wiem natomiast, jaki cel miałoby prowadzenie opisanych przez Pana dowodów w ewentualnej sprawie użytkownika serwisu odsiebie.com. Zgodzi się Pan chyba, że w takiej sprawie liczyłoby się wyłącznie to, jaki utwór dany użytkownik rozpowszechnił, a nie to skąd ten utwór wziął.

Jeżeli chodzi o kwestię biegłego z zakresu muzykologii, która tak Pana rozbawiła, to może wyjaśni mi Pan jaki inny biegły miałby rozstrzygnąć, czy np. utwór "Billy Jean" śpiewany przez nikomu nieznanego Jana Kowalskiego to ten sam utwór, który ongiś wykonywał Michael Jackson? A może jest to opracowanie? A może jedynie utwór inspirowany? Jeżeli jednak utwór jest ten sam, to jego publikacja bez stosownej licencji stanowi naruszenie praw do "oryginalnego" utworu Jacksona.

Co się tyczy mojego miejsca pracy, to muszę Pana rozczarować - nie tylko nie pracuję w organach ścigania, ale w ogóle nie zajmuję się zawodowo prawem karnym.

odsiebie.com to inna bajka

W żadnym miejscu nie zarzuciłem Panu niewiedzy. Taki zarzut, jeśli już formułuję, to raczej wobec siebie. Nietrudno go znaleźć w kilku moich komentarzach.

Proszę zwrócić uwagę, że przedstawiona bardzo skrótowo przeze mnie sprawa ma się nijak do serwisu odsiebie.com. Zupełnie inne zarzuty, inne grono podejrzanych, inny cel medialny, "inna specyfikacja techniczna", ale... zbieżna tematyka.

Moja historyjka była wrzucona jako poboczna ciekawostka. Nie nawiązywałem do sprawy odsiebie.com bo tutaj zarówno oskrażenie, jak i obrona dla osiągnięcia stawianych sobie celów powinna pójść zupełnie inną drogą. Analogia po prostu nie ma zastosowania. W sprawie, którą Pan opisuje (odsiebie.com) ustalanie źródła pozyskania utworu jest bezcelowe, bo ono będzie jednoznaczne wykazane w zabezpieczonych logach. Przywołana przeze mnie argumentacja "historyczna" w tym konkretnym przypadku nie znajdzie odniesienia. Nie wsytępuję w roli adwokata właścicieli serwisu.

Co do pytania o "Billy Jean" - nie mogę odpowiedzieć z prostego powodu: nie widzę związku z moją wypowiedzią, która dotyczyła stricte technicznego aspektu identyfikacji zabezpieczonego materiału dowodowego. Pan zadaje pytanie o materię humanistyczną. W sumie uważam, że i tak dalej moglibyśmy się spierać ale naprawdę nie widzę związku z prezentowanym przez Pana problemem, a moją wypowiedzią.

I na koniec: miejsce pracy. To nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Miejsce pracy jest dla mnie jak kolor skóry. Zupełnie obojętne (oby tylko było legalne). Jeśli nie zgadłem, to trudno - dalej pozostaję przy stanowisku, że akurat tamta Pańska wypowiedź nosiła znamiona schematów powielanych przy szablonowych sprawach. Nie twierdzę, że była nielogiczna, głupia, czy bezwartościowa. Twierdzę, że według mnie była mylna. Tak samo, jak moja dedukcja związana z Pana pracą.

utwór

W celu wykazania naruszenia praw autorskich nie jest konieczne wykazanie, że dokonano zwielokrotnienia/rozpowszechnienia egzemplarza identycznego z oryginałem.

Prawo autorskie pozwala twórcy dokonywać zmian w utworze. Twórca nie może jedynie zakazywać takich zmian, które prowadzą do stworzenia opracowania (czyli zmian polegających na twórczej ingerencji w oryginał). Ale wtedy twórca oryginału musi wydać zgodę na korzystanie i rozporządzanie opracowaniem (czyli również na jego zwielokrotnianie i rozpowszechnianie), bo inaczej dojdzie do naruszenia prawa, o którym mowa w art. 2 pr. aut.

Nietwórczych zmian w utworze bez zgody twórcy nie może czynić nawet osoba, która nabyła od niego całość praw (chyba że są one spowodowane oczywistą koniecznością, a twórca nie miałby słusznej podstawy im się sprzeciwić - art. 49 ust. 2 pr. aut.). Konwersja z CD do mp3 jest moim zdaniem nietwórczą zmianą. O ile nie jest dokonana w ramach licencji lub dozwolonego użytku (a zazwyczaj konwersji dokonuje się właśnie w ramach dozwolonego użytku osobistego), to stanowić będzie naruszenie praw autorskich.

Utwór zmieniony w ten sposób, że został przekonwertowany na inny format pozostaje zatem utworem, którego dotyczy ochrona. W takiej sprawie moim zdaniem nie będzie zatem potrzeby powoływania biegłego na okoliczność, czy utwór rozpowszechniony jest "identyfikowalny z materiałem porównawczym dostarczonym przez [podmiot] praw autorskich". Identyfikacja nie wymaga bowiem wiadomości specjalnych - wystarczy, że sąd odsłucha oba materiały i stwierdzi ich daleko idące podobieństwo. A doświadczenie życiowe pozwoli mu wykluczyć, że nie doszło do niezależnej twórczości.

Choć z drugiej strony - może być konieczne powołanie biegłego z zakresu muzykologii, jeżeli skonwertowany plik będzie na tyle zniekształcony, że rozpoznanie utworu wymagać będzie specjalnych muzycznych zdolności...

Trudno byłoby natomiast w ogóle postawić zarzut naruszenia prawa poprzez "posiadanie nielegalnych materiałów muzycznych", bo takie posiadanie w większości przypadków (a może nawet i zawsze) jest dozwolone na podstawie art. 23 pr. aut., przez co nie ma czegoś takiego jak "nielegalny materiał muzyczny". No, chyba dałoby się skonstruować jakiś zarzut przygotowania do publicznego odtworzenia ballad nawołujących do przemocy na tle rasowym lub coś w tym guście.

dodam jeszcze tylko

Dodam do powyższego jeszcze link: Bitrate w dyskusji o prawie autorskim
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

konwersja

"Nietwórczych zmian w utworze bez zgody twórcy nie może czynić nawet osoba, która nabyła od niego całość praw (chyba że są one spowodowane oczywistą koniecznością, a twórca nie miałby słusznej podstawy im się sprzeciwić - art. 49 ust. 2 pr. aut.). Konwersja z CD do mp3 jest moim zdaniem nietwórczą zmianą. O ile nie jest dokonana w ramach licencji lub dozwolonego użytku (a zazwyczaj konwersji dokonuje się właśnie w ramach dozwolonego użytku osobistego), to stanowić będzie naruszenie praw autorskich."

Pozwoli Pan, że zaprotestuję. Konwersja utworu do innego formatu nie tylko nie jest "nietwórczą" zmianą w tym utworze, ale sama w sobie w ogóle nie może być uznana za zmianę. Format zapisu nie jest bowiem cechą utworu, a jedynie jego egzemplarza. Wytworzenie nowego egzemplarza w nowym formacie jest po prostu "zwielokrotnieniem określoną techniką".

Konwersja mogłaby być uznana za zmianę w rozumieniu art. 49 ust. 2 ustawy wyłącznie gdyby łączyła się z istotną utratą jakości. Stosowanie tego przepisu do konwersji z CD na MP3 wydaje mi się wątpliwe.

Konwersja

Podpisałbym się pod tą wypowiedzią.

O dziwo, bo w pierwszej konwersacji nasze stanowiska się rozjechały...

to zależy jak kto ma czułe ucho

Myślę, że granica pomiędzy "nietwórczą zmianą" a "zwielokrotnieniem określoną techniką" jest płynna i zależy m.in. od stanu techniki oraz od osoby, którą poprosimy o porównanie oryginału i wyniku konwersji. Z drugiej strony może jednak decyduje tu intencja osoby dokonującej manipulacji utworem - konwertujący nie chce utworu zmienić, lecz skopiować, co potwierdzałoby nieprawidłowość mojego rozumowania.

Jeżeli chodzi o konwersję z płyty CD do pliku MP3 o parametrach uznawanych w danym momencie powszechnie za w miarę dobrą jakość to faktycznie mogłem się zagalopować - istotnie będzie to raczej zwielokrotnienie określoną techniką, a nie wprowadzenie zmian do utworu. Ale w zasadzie nie o tym myślałem pisząc poprzedni komentarz (a pisałem go dość szybko) - chodziło mi o wykazanie, że o naruszeniu praw autorskich można mówić nie tylko wtedy, gdy ktoś obraca oryginalnym egzemplarzem, ale także wtedy gdy obraca egzemplarze wytworzonym samodzielnie lub przez osobę trzecią, który może się w ten lub w inny sposób różnić od egzemplarza oryginalnego.

Nie zmienia to zatem konstatacji (a wręcz wzmacnia), że w każdym przypadku mamy do czynienia z tym samym utworem (poza przypadkiem opracowania, gdzie jednak też naruszenie polega na braku zgody twórcy oryginału na korzystanie i rozporządzanie). Zatem w opisanej przez Forever Young sprawie nie będzie miało znaczenia, że ktoś rozpowszechnia pliki MP3, a nie oryginalne, nieskonwertowane dane z CD. Osoba ta nadal wkracza w prawa autorskie do tego samego utworu.

Jedno słowo ode mnie w

Jedno słowo ode mnie w ramach ostatniego akapitu Pana wypowiedzi: nigdzie nie pisałem, że w "moja" sprawa posiadała wątek rozpowszechniania. Jak przed chwilą napisałem w innym komentarzu na tej stronie, nie było kwestii rozpowszechniania.

Sprawa z jednej strony była trudna, z drugiej łatwa. Nie miejsce i czas na szczegóły. Wątek MP3, obok plików DIVX to tylko część tej sprawy. Reszta to zupełnie inne zarzuty.

nowy utwór

No proszę, a w USA ktoś na poważnie ciągnie przed sądem coś podobnego do omawianej tu przez nas teorii "innego/zmienionego utworu" (Wired).

Powoływany jest tam przepis prawa amerykańskiego regulujący prawa autorskie do nagrań dźwiękowych (odpowiednik naszych praw do fonogramów), zgodnie z którym

"The exclusive rights of the owner of copyright in a sound recording under clauses (1) and (2) of section 106 do not extend to the making or duplication of another sound recording that consists entirely of an independent fixation of other sounds, even though such sounds imitate or simulate those in the copyrighted sound recording." (Sec. 114(b) U.S. Copyright Act)

Niezwykłość zwykłych spraw

"W celu wykazania naruszenia praw autorskich nie jest konieczne wykazanie, że dokonano zwielokrotnienia/rozpowszechnienia egzemplarza identycznego z oryginałem"

To jest nie tylko konieczne ale i niezbędne do sformułowania oskarżenia. Napisałem o tym w odpowiedzi na wypowiedź Pig Star. Zachęcam do zerknięcia.

"Konwersja z CD na MP3 jako nietwórcza zmiana"

Moim skromnym zdaniem to bardzo duża pomyłka. Nie będę zaśmiecał serwisu uzasadnieniem, bo Pig Star zrobił to kompatybilnie z moją opinią.

"Trudno byłoby natomiast w ogóle postawić zarzut naruszenia prawa poprzez "posiadanie nielegalnych materiałów muzycznych"

Sprawy, do których się odnoszę to nie kaliber nalotów na akademiki. Takie rzeczy mnie nie interesują. Jeśli piszę o jakiejś sprawie to dotyczy ona przeważnie innej, znacznie bardziej skomplikowanej "perspektywy". W takich sprawach nie ma rzeczy "dziwnych" lub "trudnych do postawienia". Jest namiar i polecenie, jest oskarżenie. Proste. Pisałem o tym w komentarzu dotyczącym charakteru pracy operacyjnej.

To, co jest niezwykłe dla jednego obywatela, będzie codziennością dla jego kolegi.

dozwolony użytek osobisty

Rozumiem, że jest Pan wyznawcą poglądu, że osoba korzystająca z utworu w ramach dozwolonego użytku osobistego musi wykazać, że sam utwór nabyła z legalnego źródła. Nie jest to moim zdaniem prawidłowe rozumienie art. 23 pr. aut. - dla zastosowania tego przepisu nie ma znaczenia, skąd utwór trafił do użytkownika.

Czy też może w opisanej przez Pana sprawie chodziło o utwór, który nie został rozpowszechniony, a więc nie miał do niego zastosowania art. 23?

Absolutnie nie. W "mojej"

Absolutnie nie. W "mojej" sprawie nie było zarzutu rozpowszechniania utworu, bo materiał zgromadzony w ekspertyzie na to nie pozwalał.

Rozpatrywana przez Pana sytuacja może dotyczyć powszechnie toczących się spraw, ale nie tej konkretnej, którą krótko zaprezentowałem.

ano właśnie

Właśnie miałem zapytać o co dokładnie chodziło w opisanej przez Pana sprawie, czyli o opis stanu faktycznego oraz konkretnych zarzutów z podaniem przepisów.

Mam wrażenie, że brak tej informacji jest źródłem niezrozumienia. Ja nie rozumiem zwłaszcza po co biegły miał stwierdzać tożsamość (identyczność) pliku, skoro bez wiadomości specjalnych można było (jak rozumiem) potwierdzić tożsamość utworu zawartego w obu plikach. Nie rozumiem też w jaki sposób samo posiadanie pliku z muzyką mogło zostać uznane za naruszenie praw autorskich (choć mogę się tego domyślać, bo np. nie każdy posiadacz plików może powoływać się na dozwolony użytek osobisty).

Doprecyzowanie

Potwierdzenie tożsamości i ustalenie źródła było celowym zabiegiem mającym obalić sam etap inicjacji kuriozalnego zarzutu, który od momentu powołania dowodu z opinii biegłego miał na celu wykazanie, że plik został pobrany za pomocą programu P2P i tym samym udostępniony. Jednocześnie uwaga sądu miała zostać skupiona na nieudolności i braku kompetencji prokuratora. To były główne argumenty, bo samo sedno (oskarżenie) było większego kalibru, a dzięki profanacji zarzutu "legalności" znacznie łatwiej było poddać w wątpliwość cel i zasadność głównego oskarżenia.

Pech oskarżenia polegał na tym, że udostępnianie w tym programie było w ogóle wyłączone. To jednak dłuższa historia bo ten sam komputer pracował w otoczeniu sieciowym współdzielącym zasoby na tyle nieodpowiedzialnie, że udostępnionym zasobem była... cała partycja dysku systemowego. Tak więc najefektywniejszym rozwiązaniem było, zgodnie ze starą sztuką wojny, uniknięcie starcia i poddanie w wątpliwość jego zasadności.

W przeciwnym przypadku różnie to mogłoby się skończyć. Oczywiście można było podążyć inną drogą: drążyć wątek oceny celowości i świadomości takiej, bądź co bądź, rażącej nieodpowiedzialności (udostępnianie całej partycji w otoczeniu sieciowym) ale przynajmniej ja nie dostrzegam sensu takiej ryzykownej rozgrywki skoro można było spowodować nokaut techniczny.

Za długa historia do opisywania ale naprawdę nudno nie było. Tylko z jednej takiej przygody można napisać kilka artykułów.

Odsiebie

Na odsiebie.com były pliki wszelkiego rodzaju, od filmów po programy takiej jak Adobe Photoshop CS. Było tam wszystko to co na rapidshare. Pliki mp3 były tam wręcz w mniejszości.

Denerwujące jest to, że ludzie wgrywali tam swoje zdjęcia i wrzucali potem linki do nich na różne fora- np. skyscrapercity.com. Teraz wszystkie zdjęcia w tematach zniknęły i trzeba żmudnie wszystko odzyskiwać.

Właśnie dotarłem do

Właśnie dotarłem do regulaminu odsiebie.com.

Wygląda on nie najlepiej (ale do tragedii też daleko). Brak konsultacji z prawnikiem widoczny jest gołym okiem. Więcej nie będę pisał bo mógłbym tylko zaszkodzić...

Dobreprogramy.pl były na konferencji prasowej Policji?

Ktoś z serwisu Dobreprogramy.pl - wydaje się - był na konferencji prasowej Policji. W tekście Po konferencji prasowej w sprawie zamknięcia Odsiebie.com napisano (poza już wcześniej znanymi informacjami):

Administratorzy zostali zatrzymani nie tyle ze względu na nielegalne udostępnianie treści - podstawą do tak drastycznych działań były zaniechania, jakich dopuścili się prowadząc serwis. Otrzymali precyzyjną listę materiałów, których udostępnianie narusza prawa autorskie, zdecydowali się jednak usunąć jedynie część z tych materiałów. Jak twierdzą przedstawiciele FOTA - wyłącznie pozycje najmniej atrakcyjne. Prokuratura ustaliła, że z tytułu reklam sprzedawanych na stronach pozwalających pobierać nielegalne treści zatrzymani osiągali przychody w wysokości przynajmniej 50 tys. zł miesięcznie. Policjanci ustalili, że mężczyźni przygotowywali się do rozszerzenia swojej działalności.

Ciekawe jest również to, że Policja pod tekstem Administratorzy portalu zatrzymani opublikowali materiał video...

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

:)

Głupie pytanie: a kto i według jakich kryteriów oceniał atrakcyjność?:)

mp3 odsiebie a inne serwisy

Oczywiście że na odsiebie było wszystko - przez filmy, programy, mp3, po rodzinne zdjęcia czy filmy itp.

Pisałem wcześniej o hmm nazwijmy to "dostępność treści" zamieszanej przez użytkowników na hostingach i w mojej ocenie odsiebie wypada całkiem nieźle - tj, zwykły user który natknie się na hosting może pobrać jedynie plik mp3 używając wyszukiwarki (przypomnę - sendspace czy chomikuj pl - znajduję nam każde rozszerzenie)

Ale były też owe zgubne profile użytkowników - które zdaję się były gwoździem do trumny.

Co to nasuwa za ważny fakt ?
A no już piszę:
Administratorzy dali możliwość wymiany plików na platformie (hostingu)do tego przeznaczonej natomiast to użytkownik sam zdecydował że chce się nielegalną treścią dzielić i to on sam promował swoje pliki rozsyłając owe linki do hostingu (które to znajdowały się na jego koncie)na "fora warezowe", bez udziału administracji.

Pomyśl chwilę!
Czy gdy user Facebook czy Twittera skopiuje autorski tekst/zdjęcie z czyjejś strony łamiąc tym samym prawa autorskie poważnej korporacji oraz regulamin tych stron- to czy ta korporacja/pokrzywdzona firma:

1. Wyślę zawiadomienie na policję o popełnionym przestępstwie jako winowajców wskazując administratora/właściciela Twitter'a/Facebooka , po czym ich strona zostanie "jako tako" prześwietlona, zostaną znalezione inne zdjęcia i teksty, bo to jest wszędzie.

2. Skorzysta z DOSTĘPNEJ i przewidzianej przez adm/właściciela formy zgłaszania niepożądanej treści w celu jej usunięcia. (po czym będzie się starać uzyskać dane winowajcy który treść taką umieścił i to userowi wytoczy ew. proces)

W takim toku postępowania jaki został podjęty przeciw odsiebie com powinna też odpowiadać firma która udzieliła im serwerów/miejsca na pliki, dali przecież dostęp, czyli przyczynili się do niejakiego przestępstwa i niech mi nikt nie mówi że nie wiedzieli co tam jest udostępniając im ponad 70 maszyn - to samo co zrobili administratorzy/właściciele platformy odsiebie, stworzyli możliwość i tylko tyle.

A jakoś nie widzę materiału gdzie policja aresztuję kogoś z ovh(...)

Kluczowe więc jest usuwanie treści nielegalnej (i prewencja -lub jej pozór bo to prawie nie możliwe aby tutaj zadziałać przed)- po zgłoszeniu jej przez właściciela praw - tak działa gigant typu rapidshare, i to zdaje się być winą administracji, no chyba że panowie sami udostępniali pliki nielegalne po czym dzielili się nimi z niezliczoną liczba osób - oczywiście w celu osiągnięcia korzyści materialnej, jak tak to biada im.

Jeśli oskarżenie

Jeśli oskarżenie faktycznie za główną linię obierze "hosting" to praca obrońcy sprowadzi się do wykazania absurdu oskarżenia i tym samym ośmieszenia prokuratury. To dość powszechny scenariusz w sprawach IT.

A na końcu doprowadzenia do

A na końcu doprowadzenia do zasądzenia gigantycznego odszkodowania - za które zapłacimy my. Czy polecą głowy?

Płaci zawsze słabszy

Oczywiście, że zapłacimy my. Pojęcie wyrządzenia szkody w mieniu skarbu państwa, czy też narażenia skarbu państwa na straty jest obce dla organów ścigania.

Głowy nie polecą, bo spektrum skręcanych spraw, z którymi miałem do czynienia nie pozwala mi wątpić w pielęglnowanie tych, jakże cennych, tradycji przez sądy i prokuratury.

Analogicznie można zapytać się jaki procent rodziców to perfekcjoniści z cyklu "Moje dziecko nie mogło tego zrobić. A nawet jeśli zrobiło, to zostało sprowokowane"? Odpowiedź: przygniatający procent. Podobnie jest z sądami.

logi użytkowników - czyli które, czyli jak?

Mam pytanie którego nigdzie nie znalazłem. Jak wg Pana interpretować wszyscy mają słowa, że logi użytkowników zostały zabezpieczone?? Na odsiebie.com można było pobierać bez rejestracji i logowania. Chodzi im o to, czy zabezpieczyli logi tylko zarejestrowanych użytkowników pobierających po zalogowaniu się, czy będą ścigać wszystkich tych którzy pobierali bez rejestracji i logowania? Pytam, ponieważ wtedy różnica w ilości osób będzie drastyczna. Zdecydowana większość pobierających na pewno nie logowała się w tym celu. Jak te słowa rozumieć?

Ciekawe pytanie

Ciekawe pytanie. Niestety nie wiem jakie są regulacje w tego typu działalności i jaki jest zasięg (również czasowy) logów o których tutaj mowa. Na pewno policja nie będzie ścigać wszystkich którzy z serwisu korzystali, bo to było by ewenementem na skalę światową. Jeżeli wierzyć statystykom wyborczej (http://wyborcza.pl/1,76842,6543031,Raport__Gazety_Wyborczej___Piratujemy_w_sieci.html), z serwisu miesięcznie korzystało ponad milion osób.

Ja rozumiem to tak iż

Ja rozumiem to tak iż zostały zabezpieczone logi uploadu na serwer. Tak więc po namierzeniu pirackich plików na serwerach (zostały zabezpieczone jako dowody, ew operator ma zakaz kasacji materiałów odsiebie?) ew na podstawie tej wcześniej listy, Policja będzie sprawdzać kto te materiały uploadował i ich odwiedzi.

Ciekawe w ilu przypadkach,

Ciekawe w ilu przypadkach, odwiedzeni zostaną właściciele np. fotek budynków i ulic ze Skyscrapercity... Chyba, że wizerunki tych budynków i ulic również są chronione prawem autorskim...

Wezwanie w charakterze świadka

Policja wcale nie musi ich odwiedzać. Tę drogę można skrócić: wezwanie w charakterze świadka (oczywiście w jednostce właściwej terenowo dla miejsca zamieszkania świadka).

Witam, byłem użytkownikiem

Witam,

byłem użytkownikiem serwisu, zarejestrowanym. Raczej nie przypominam sobie uploadowania treści chronionych, aczkolwiek mogę się mylić. Wrzucałam tam przede wszystkim screenshoty, zdjęcia, pliki (typu frimware) itp. Trochę, szkoda bo sporo plików mi uciekło. Chciałbym jednak zauważyć, że przy ulpoadowaniu czegokolwiek można było zaznaczyć "Plik jest publiczny" lub odznaczyć tę opcję. Gdy nie była zaznaczona pliki nie pojawiały się na głównej tudzież wyszukiwarce(?) Czy w kontekście udostępniania może to być istotna rzecz?

Ilość uploaderów

Znając co nieco ten serwis, przypuszczam że ilość uploaderów wynosi ok. 20 tys....to z tymi, którzy wystawili choćby tylko kilka mp3. Nie mówimy wiec o milionach. Ciekawe jakie kryteria przyjmie policja w ich ściganiu, bo to przecież też duża liczba.

Zatrzymanie ścigającycyh?

Nie wiem na ile są to informacje wiarygodne (vide: nius na temat autora tej informacji), ale podobno przedstawiciele ZPAV i FOTA zostali zatrzymani przez CBA pod zarzutami korupcji oraz powoływania się na nie swoje prawa (w tym autorskie i pokrewne).

Jeśli ktoś wie coś więcej albo dokładniej (to może mieć lub nie mieć związku z serwisem odsiebie), to proszę o komentarz.

Tu nie ma co komentować

Tu nie ma co komentować. Panu Szklarskiemu kończą się pomysły na buzz (por. Dymisja komisarza w związku z informowaniem o akcji przeciwko napisy.org?). Usunąłem już kilka komentarzy z kolejki moderacyjnej na ten temat. Będę usuwał kolejne.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Omatko...

Myślałem, że są granice napędzania się, np. nie zmyśla się... =/ W takim razie jeśli uważasz za stosowne to wywal i ten mój komentarz, chyba że ma zostać jako szczepionka przed braniem tego na poważnie. =}

Pan Szklarski tym razem mianował mnie doktorem filozofii

Pan Szklarski tym razem mianował mnie doktorem filozofii. No cóż.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Jeśli państwo pozwolą

Jeśli państwo pozwolą przy okazji tej sprawy chciałbym poruszyć inny aspekt praw autorskich. Mam na myśli fakt posiadania pliku mp3 w sytuacji gdy:

1. mp3 jest backupem i nie posiadam materiału źródłowego - oryginalna płyta CD została zniszczona. Podobno wówczas wskazane jest posiadanie dowodu zakupu. Przy okazji warto zastanowić się nad innym aspektem tej sytuacji, dość kuriozalnym: robię backup płyty właśnie po to aby mieć jej zawartość po utracie oryginalnego egzemplarza. Po zniszczeniu oryginalnego egzemplarza nie mam dowodu że kopia pochodzi właśnie z niego. Jaki w takim razie jest sens prawa zrobienia kopii zapasowej?

2. mp3 zostało kupione w sklepie internetowym który już nie istnieje. Jak mam udowodnić że posiadane mp3 pochodziło z legalnego źródła?

W obu przypadkach człowiek nie jest w stanie udowodnić że posiadane pliki mp3 pochodzą z legalnego źródła. Tak więc czy posiadanie plików mp3 zawierających treści chronione prawem autorskim jest legalne?

ignorantia iuris

Dla rozwiązania tego problemu pomocna jest wiedza o zasadzie ciężaru dowodu/domniemania niewinności, która nakazuje powodowi/oskarżycielowi wykazać, że określone działanie jest naruszeniem praw/nielegalne, a nie pozwanemu/oskarżonemu wykazywać, że nie naruszył prawa.

Ale przede wszystkim pomocne jest zapoznanie się z art. 23 pr. aut., który nie uzależnia dozwolonego użytku osobistego od nabycia egzemplarza utworu w legalny sposób. A osobom, które twierdzą inaczej proponuję odnalezienie dowodów zakupu wszystkich posiadanych przez siebie ubrań, a następnie wyjście na ulicę tylko w tych ubraniach, co do których są w stanie wykazać legalność ich nabycia. Może to być nieco uciążliwe zwłaszcza w miesiącach zimowych...

Prawa autorskie bardzo kłopotliwe

Oczywiście wg. ZPAV czy FOTA każdy AVI/MP3 jest nielegalny i X zł/film Y zł/utwor

Jednak w rzeczywistości ktoś musi ustalić, czy np. prawa autorskie nie przedawniły się, właściciel praw od nich odstąpił itd? Jeśli nie biegły od komputerów to kto?

Ciekawi mnie też, czy jeśli nagram program TV/radiowy nadany przez niekodowaną TV/rozgłośnię a następnie go udostępnię to czy łamię prawa autorskie? Teoretycznie to moje nagranie i nie łamię żadnych zabezpieczeń.

Myślę że w tym wypadku

Myślę że w tym wypadku sprawa jest prosta. Tak jak nie można rozpowszechniać kopii materiałów z kupionej płyty CD czy DVD, tak samo nie można tego rozbić z programami nagranymi w TV. Można jedynie podzielić się tym materiałem ze znajomymi w ramach prawa do dozwolonego użytku.

Nie tak prędko i nie tak prosto

Jeśli mówimy o emitowanych filmach/muzyce itp. to dana stacja wykupiła/dostała prawa do emisji, i jeśli chcemy je udostępnić dalej, musimy zrobić to samo - proste.

Ale jeśli mówimy o ogólnodostępnych programach których nadawca jest równocześnie twórcą chyba nie ZPAV dane decydować, czy dokonano piractwa. Zwłaszcza jeśli program jest dostępny na WWW twórcy.

Z drugiej strony "co wolno wojewodzie" .... wszak swego czasu stacje TV kasowały fragmenty swoich programów na youtube, podczas gdy same często publikują cudze materiały z youtube.

Ciekawi mnie też, czy faktycznie mają prawo do kilkudziesięciu tysięcy tematów muzycznych. W jednym odcinku programu typu "mam talent" wykorzystuje się ich kilkadziesiąt.

same często publikują

same często publikują cudze materiały z youtube

No właśnie. Słynne "źródło: youtube", jakby tak trudno było dodać "użytkownik: abcde". Wychodzi na to, że prawa do filmików należą do... Youtube.
To ja teraz otwieram serwer z tysiącami MP3 zripowanymi z płyt i uczciwie podaję źródło...

znajomy?

a jak wygląda sprawa wykładni terminu "znajomy"? wystarczy, że każdy gość, który ściągając plik kliknie jednocześnie w disclaimer mówiący iż "pobierając niniejszy utwór oświadczam, iż zawieram znajomość z osobą, która umieściła go na serwerze X". w końcu można mieć w sieci tysiące znajomych, których znamy przelotnie z awatara, lub nicka.

Nie biegły

Biegły "od komputerów" nie wypowiada się o stanach prawnych. A w zasadzie czasami niestety są biegli, którzy się wypowiadają, co powoduje, że opinia jest odrzucana na wniosek pierwszego z brzegu adwokata. nie dalej niż tydzień temu tłumaczyłem jednemu prokuratorowi [---] (tajemnica postępowania przygotowawczego) :)

Mamy podobne doświadczenie

Widzę, że mamy podobne doświadczenie. To dobrze, bo po niektórych wpisach zadawałem sobie pytanie czy oby moja pamięć nie jest autokreowana przez chore neurony :-)

Czy na podstawie IP

Czy na podstawie IP komputera / logów można postawić zarzuty czy tylko przeszukać komputer i mieszkanie potencjalnego pirata?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>