Dyskusja: Anonimowość w Internecie i mowa nienawiści
Fundacja Wiedza Lokalna organizuje dyskusję pt. "Anonimowość w Internecie. Zbawianie czy przekleństwo? Niezbywalne prawo czy kłopotliwy przywilej?". Panel stanowi część drugiej odsłony Raportu mniejszości – projektu poświęconego monitorowaniu i zwalczaniu mowy nienawiści oraz języka wrogości w polskiej Sieci. Dyskusja odbędzie się 28 lutego w warszawskim Teatrze Dramatycznym.
Na początku 2011 r., Fundacja Wiedza Lokalna we współpracy z Centrum Badań nad Nowymi Mediami Collegium Civitas, opracowała sieciowe narzędzie przeszukujące fora internetowe oraz prowadzące analizę językową publikowanych tam treści. Opracowany mechanizm rozróżnia poszczególne posty i klasyfikuje je pod względem poziomu nacechowania negatywnymi emocjami. Jak twierdzą autorzy badania: "Zbierane informacje są wiarygodne, ponieważ ocena wypowiedzi (stopnia demonstrowanej wrogości) nie jest pochodną subiektywnych odczuć twórców Raportu, ale wynikiem odnoszącym się do skali opracowanej w badaniu grupy 800 osób, odwzorowującej populację internautów w Polsce ze względu na wiek, płeć, wielkość miejsca zamieszkania oraz poziom wykształcenia".
Zdaniem autorów: już pierwszy pomiar Raportu mniejszości, przeprowadzony wiosną ubiegłego roku, ujawnił 85 tys. przejawów rasizmu, homofobii, ksenofobii. Okazało się, że większość internetowych spontanicznych wypowiedzi Polaków na temat mniejszości, to mowa nienawiści lub język wrogości. Żydzi, Rosjanie i homoseksualiści to grupy najczęściej padające ich ofiarą.
Podczas planowanego spotkania i dyskusji, twórcy monitoringu przedstawią wyniki kolejnego pomiaru (Raport mniejszości 2), a także, wraz z zaproszonymi gośćmi, zastanowią się m.in., czy uczestnicy dyskusji publicznej w Internecie mogą anonimowo wyrażać dowolne opinie, czy powinni komentować rzeczywistość pod własnym imieniem i nazwiskiem?
Projekt „Raport mniejszości” jest finansowany z programu „Demokracja w działaniu. Tolerancja” Fundacji im. Stefana Batorego. Współpraca: Centrum Badań nad Nowymi Mediami Collegium Civitas.
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Bez sensu...
Pachnie wywieraniem presji na wprowadzenie poprawności politycznej rodem z USA. Język wypowiedzi Polaków w Internecie to żywy obraz wypowiedzi Polaków na żywo. Ale jakoś nikt nie chodzi po ulicach i nie zlicza...
Próbowano wprowadzić
Próbowano wprowadzić cenzurę pod pozorem walki z pedofilią, potem było ACTA, teraz to.
W końcu im się uda.
Ciekawi mnie definicja "mowy nienawiści". Vagla twierdzi, że nie jest blogerem, bo.... nie ma definicji słowa "bloger". Tak samo jest z mową nienawiści.
Pewnie wielu pamięta sprawę kobiety, która musiała zapłacić kilkanaście tysięcy za nazwanie sąsiada "pedałem". Nie ma nigdzie odniesienia, że to słowo jest wulgaryzmem, a mimo to sąd skazał nieszczęsną. Czy skazano kogoś na zapłacenie kilkunastu tysięcy za nazwanie drugiego człowieka chu...m, sku...em, kur..ą?
Tak samo będzie z "mową nienawiści". Karani będą tylko ci , którzy będą głosić niepopularne hasła, ale tylko w odniesieniu do konkretnych grup. Np. nie wolno mówić źle (cokolwiek to będzie znaczyło) o homoseksualistach, ale jak najbardziej można jechać np. po kościele.
Wystarczy wejść na forum wyborczej, żeby poczuć przedsmak tej walki z "mową nienawiści" :)
Owa "nieszczęsna" kobieta
Owa "nieszczęsna" kobieta publicznie nazywała sąsiada pedałem, co w oczywisty sposób miało go upokorzyć. Notki prasowa o wyroku: TVN24, WP.
Sąd "powołał się na badania CBOS sprzed kilku lat, w których większość respondentów wśród obelżywych słów na pierwszym miejscu stawiało właśnie słowo "pedał".
Aby określenie było obelżywe, nie musi być wulgaryzmem. Ciekaw jestem, czy również broniłbyś kogoś, kto publicznie nazywałby cię onanistą? Przecież to słowo nie jest wulgaryzmem.
A co do definicji tzw. "mowy nienawiści" - proszę przyjrzeć się art. 256 i 257 kodeksu karnego, a także art. 212, 216 i ew. 190. Karalność tego, co potocznie nazywane jest mową nienawiści, jest już uregulowana.
Szkopuł w tym, że za
Szkopuł w tym, że za "onanistę" sąd nie kazałby ci zapłacić kilkunastu tysięcy złotych, o ile w ogóle zająłby się tą sprawą.
Chodziło mi o to, że pewne grupy są pod szczególna ochroną, która roztacza się nad nimi pod pozorem mowy nienawiści. Podałem przykład podejścia do tematu na forum wyborczej.
a to co?
Tak sobie właśnie znalazłem a propos czytając dziś wiadomości:
Powstanie archiwum stron, które odwiedzamy, a każdy nasz ruch będzie w pełni kontrolowany - ostrzega "Dziennik Gazeta Prawna". Ktoś coś wie, czy to może jakaś dziennikarska wrzutka? Swoją drogą zarchiwizowanie informacji "z jakimi stronami łączył się użytkownik oraz jakie pliki pobierał niewiele pomogłoby w ustalaniu przyczyn odczuwalnego spadku komfortu korzystania z usługi www (bo jak rozumiem o tym mowa). Przyczyn "spowolnienia" może być kilkanaście (od systemu operacyjnego klienta począwszy, przez problemy infrastrukturą aż do problemów po stronie serwera) i nie wszystkie da się zdiagnozować mając do dyspozycji tylko wiedzę o tym, że Jan Kowalski przeglądał akurat Gazetę Wyborczą. Nawet zarchiwizowanie całego ruchu u ISP (swoją drogą: jak i na czym przechwytywać w czasie rzeczywistym dane z np 10 Gbps Ethernetu i na czym to archiwizować - istnieje odpowiedni sprzęt, ale nie wiem kogo byłoby nań stać w ilościach hurtowych) nie zawsze pozwoli na ustalenie ze stuprocentową pewnością (szczególnie w rok po wystąpieniu problemu), co było jego przyczyną.
Wolność słowa ma swoją
Wolność słowa ma swoją cenę - jest nią m.in. to, że można usłyszeć coś niemiłego/poniżającego na swój temat.
Czytając kolejne teksty o niby "mowie nienawiści" mam wrażenie, że twórcy takich raportów siedzą mentalnie blisko cenzorów w PRLu uzurpując sobie prawo do kneblowania ludziom ust i lansowania swojej jedynie słusznej "politycznie poprawnej mentalności".
Brak rzetelności badawczej w przedstawionych raportach pokazuje np. to, że nie spotkałem się z wskazaniem wszechobecnej agresji słownej wobec np. Kościoła Rzymsko-Katolickiego, czy szerzej różnych religii. Przeglądając choćby fora gazeta.pl czy onet.pl śmiem twierdzić, że agresja wobec religii chrześcijańskiej i islamu jest większa nisz wobec Żydów. No ale zwracanie na to uwagi nie jest w tej chwili modne - prawda?
Brak publicznego dostępu do samego raportu też może wskazywać na strach przed publiczną krytyką zarówno metodologii, wyników jak i wniosków. Wyjaśnienie dostępne na stronce brzmi jak dobra wymówka.
Fatalne to czasy, że za np. teorie historyczne lub krytykę wybranej nietykalnej grupy społecznej można trafić do więzienia.
krytyka sposobu dyskusji != cenzura
Odpowiadając komentującym tutaj - Zauważanie niedobrych tendencji w dyskusji publicznej nie jest równoznaczne z cenzurą. Jakość tej dyskusji jest wręcz antidotum na kontrolę środków przekazu.