Tąpnięcie podsłuchowe we Włoszech

[Logo Telecom Italia] Konflikt pomiędzy prawem do prywatności a dostępem do informacji narasta. Obok afery w Gracji (por. Jak podsłuchiwano polityków w Grecji oraz Kto tego słucha i dlaczego może to robić?), obok nagrania posłanki Beger, które właśnie wstrząsa polską sceną polityczną, obok japońskich robaków jawności, retencji danych czy listy, która wyciekła z IPN, okazuje się, że we Włoszech ujawniono aferę podsłuchową na niespotykaną dotąd skalę.

Onet.pl opublikował tłumaczenie artykułu opublikowanego w Süddeutsche Zeitung. Czytamy tam m.in.: "Oprócz córki najbogatszego człowieka Włoch [Silvio Berlusconi - dopisek mój, PVW] tysiące innych obywateli przez całe lata podsłuchiwano, śledzono i rejestrowano w tajnych kartotekach. Niemal co godzina wychodzą na jaw kolejne nazwiska prominentnych ofiar – ich listę czyta się prawie jak Who is Who w tym kraju". Wśród podsłuchiwanych "znalazło się wielu liderów gospodarki, jak były prezes włoskiego związku przemysłowców, ale obok jego danych w zabezpieczonych aktach i dyskach DVD znajdują się także informacje na temat dziennikarzy, sportowców, a przede wszystkim polityków".

Mowa jest to inicjatywie prawodawczej, która miałaby polegać na wydaniu rozporządzenia premiera (Romano Prodiego), które przewidywałoby "surowe kary za nielegalne podsłuchiwanie rozmów telefonicznych". W czasach retencji danych trudno jednak - tak uważam - wyznaczyć granicę pomiędzy podsłuchem legalnym i nielegalnym. Spór przenosi się nagle na płaszczyznę semantyki. Jeśli organy władzy podsłuchuja na podstawie przepisów prawa - podsłuch jest legalny, jeśli ktoś inny - nielegalny. Jednak warto zadać sobie pytanie jak kształtować prawo odpowiednich służb, bo można dojść do wniosku, iż odpowiednie organy państwa mogą nawet na podstawie przepisów, albo źle przygotowanych przepisów (niejasnych, nieprecyzyjnych) naruszać prawa obywateli. Ta próba ustalenia na nowo granic prawa do prywatności i możliwości inwigilacji obywateli ma miejsce na całym świecie. Wystarczy rzut oka na tytuły kolejnych notatek: Sprawa EFF przeciwko AT&T - bitwa o prywatność obywateli, Rząd nielegalnie podsłuchuje obywateli - stwierdził amerykański sąd, Irlandzka próba podważenia europejskiego prawa inwigilacji obywateli, Wyrok TK - dostęp do informacji publicznej a prywatność...

W przywołanym wyżej artykule Süddeutsche Zeitung czytamy dalej: "Niektórzy politycy żądają już odebrania koncesji Telecom Italia, która znalazła się w centrum skandalu. Prokuratorzy przesłuchują obecnie 21 policjantów: carabinieri, prywatnych detektywów i menedżerów, zatrzymanych w związku z podejrzeniem utworzenia organizacji przestępczej mającej na celu szpiegowanie tysięcy Włochów". A przecież i w Polsce znamy przypadki wycieków: 12 dysków MSZ, udzielanie informacji oszustom przez policję, wycieki z PTC oraz Telekomunikacji Polskiej. A przecież wycieki zdarzają się również w bankach (por. Przejęli ponad 300 banków, Z kont bankowych wyciekły pieniądze, Stracili dane 3.9 miliona klientów, albo Dane klientów Banku Millennium).

Skoro mowa o Włoszech, to informowałem jakiś czas temu, że włoscy przedsiębiorcy, którzy umożliwiają publiczny dostęp do internetu (tak jak np. w kawiarence internetowej) powinni podjąć odpowiednie kroki, by zidentyfikować swoich klientów. Powszechna inwigilacja - zgodnie z tezami stawianymi wielokrotnie w tym serwisie - powoduje łatwość wycieków, brak kontroli, nie sprzyja polepszeniu bezpieczeństwa państwa i obywateli.

We Włoszch - podobnie jak w Grecji - niewiadomo kto stał za grupą zbierającą informacje o obywatelach. I znów cytat z artykułu: "Całe Włochy zadają sobie teraz pytanie, które drążyło już starożytny Rzym: cui bono – komu miało to przynieść pożytek? Antonio Di Pietro, obecny minister infrastruktury, a wcześniej ds. antykorupcji zachodzi w głowę: „Kto jest dyrygentem tej orkiestry?”. Inaczej mówiąc, kto miał powiązania ze wszystkimi strukturami władzy, pozwalające przez całe lata inwigilować pół kraju i założyć archiwum, jakiego zdaniem prokuratorów mogłyby pozazdrościć nawet tajne służby? Jak więc nazywa się ów Wielki Brat?".

Na razie zatrzymano dwóch ludzi. Są to: Emanuele Cipriani, szef biura detektywistycznego Polis d’Istinto z siedzibą we Florencji, i Giuliano Tavaroli, szef ds. bezpieczeństwa Telecom Italia. Jak ustalono: na zlecenie nieznanego mocodawcy pracownicy tych właśnie ludzi zbierali "haki" na wskazane osoby. Mowa o zapisach o popełnionych czynach karalnych, operacjach na kontach bankowych, informacje o majątku, informacje o rozmówcach, ustalenie rozmów, które podsłuchuje wymiar sprawiedliwości... W sprawę zamieszany jest też Marco Mancini – do niedawna człowiek numer dwa włoskiego kontrwywiadu wojskowego Sismi.

To nie omija Polski. Na antenie TOK FM zadałem po raz kolejny to pytanie: kto kontroluje tych, którzy kontrolują nas? Pytanie to zadawałem wcześniej w takich tekstach jak Zaraz w Polsce będzie pięcioletnia retencja czy Ujarzmić informacyjne społeczeństwo. Można w tym miejscu odesłać czytelnika do rozważań innej natury: czy czeka nas zweryfikowanie podejścia do ochrony prywatności? Tematowi temu przyglądałem się m.in. w felietonie: Rozważania o anonimowości i o przesyłaniu niezamówionych informacji. A przecież informacje o nas, o użytkownikach, o obywatelach społeczeństwa informacyjnego, zbierane są również przez każdego "pośrednika" w naszych kontaktach ze światem zewnętrznym (por. Ograniczanie i kontrola dostępu oraz kanałów dystrybucji).

Tak jak odzyskanie danych z dysku minister Jakubowskiej (por. felieton Różne historie twardych dysków) pokazało politykom możliwości współczesnej technologii w tym zakresie, tak również sposób nagrania rozmowy pomiędzy ministrem Adamem Lipińskim a posłanką Beger (co porównywane jest również do wydarzeń na Węgrzech, gdzie opublikowano wypowiedź premiera, w której stwierdził, że okłamywał wyborców) pokazało politykom, że dziś nie trzeba już spcjalnie wyrafinowanych technik operacyjnych by dokonać rejestracji otoczenia (dźwiękowego - to już po tzw. Aferze Rywina było wiadomo, a w ostatnim przypadku: materiału video). Miniaturyzacja urządzeń do nagrywania, polepszenie jakości nagrań, zwiększenie pojemności nośników... Gdy nałożyć na to zupełnie niekontrolowaną, ustawową retencję danych telekomunikacyjnych i brak przygotowania organizacyjnego do tego, by faktycznie zagwarantować poufność informacji (a ta, jak mówią niktórzy: "chce być wolna") - wizja, która z tego wszystkiego się wyłania jest wstrząsająca.

Być może ktoś wpadnie na pomysł, by samemu - dla własnego bezpieczeństwa - rejestrować wszystko co go otacza, by w ten sposób móc w odpowiednim czasie przedstawić własną wersję wydarzeń. Tymczasem 28 września (czyli m.in. dzień wczorajszy) to Międzynarodowy Dzień Prawa do Informacji

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Kto...

Napisał pan w powyższym artykule:

To nie omija Polski. Na antenie TOK FM zadałem po raz kolejny to pytanie: kto kontroluje tych, którzy kontrolują nas?

Cóż, podobne pytanie było zadawane wielokrotnie, na kartach doskonałego komiksu "Watchmen" stworzonego przez ekscentrycznego Alana Moore'a , mianowicie brzmi ono: "Who watches the watchmen" (prawda jak to pięknie brzmi po angielsku?).

Ujawniam tajne nagranie

Postanowiłem zorganizować prowokację, która zobrazuje opisane wyżej zjawisko totalnego podsłuchiwania się wszystkich przez wszystkich. Poniżej nagranie w dwóch formatach: mp3 i ogg:

Czy tak to będzie wyglądało w przyszłości?

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>