media

Społeczna inwentaryzacja: "Tu jest OK"

W ramach "przejmowania państwa" i społecznej inwentaryzacji zasobów rządowych przeglądane są różne adresy domenowe (i sprawdzane są różne "serwisy") utrzymywane w infrastrukturze teoretycznie kontrolowanej przez rząd. Wychodzą niekiedy ciekawe sprawy. Weźmy taki "serwis", który znajduje się pod adresem https://ogloszenia.kprm.gov.pl. Jego jedyną treścią jest komunikat "Tu jest OK". Oczywiście wydaje się, że akceptowalną społecznie reakcją obywatela na taki serwis może być gromkie: "WTF?", ale można też sprowokować rząd do tego, by na poważnie i systematycznie wziął się za te różne przejawy "informacyjnego pączkowania".

Transportoid vs. MPK Kraków

Transportoid to serwis oferujący mobilny rozkład jazdy na telefony komórkowe z systemem Android i Windows Phone. Wydawcą serwisu Transportoid jest FTL Software Tomasz Zieliński. Obserwuję ten serwis od dawna i uważam, że to ciekawy przykład komercyjnych działań w sferze ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego (re-use). Kiedy zatem na zlecenie Komisji Europejskiej przygotowywano raport na temat oceny różnych modeli dostarczania oraz odpłatności za PSI w Europie, a twórcy raportu poszukiwali informacji z polskiego rynku - wskazałem ten właśnie serwis. Został on uwzględniony w raporcie jako przykład polskiego re-use. Tym razem jednak chciałbym zasygnalizować zmagania prawne wydawcy serwisu Transportoid z Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacyjnym S.A. w Krakowie.

Wyszukiwarki i serwisy społecznościowe - dwie rekomendacje Rady Europy

W trakcie 1139. posiedzenia Komitetu Ministrów Rady Europy, które odbyło się 4 kwietnia 2012 r.) przyjęto dwie rekomendacje dotyczące praw człowieka: o ochronie praw człowieka w związku z funkcjonowaniem serwisów społecznościowych oraz o ochronie praw człowieka w związku z funkcjonowaniem wyszukiwarek.

Nowego projektu jeszcze nie ma, ale pojawiło się zaniepokojenie o regulację ciasteczek

No tak. Zastanawiam się, czy ktoś z dziś oburzonych pogłoskami o tym, że w kolejnej odsłonie projektu nowelizacji ustawy Prawo telekomunikacyjne będą regulacje opt-in w stosunku do plików cookies, był łaskaw wysłać swoje stanowisko/uwagi w niedawnych konsultacjach tego tematu, organizowanych przez MAiC. Zakładam, że nie. Zakładam również, że wiele osób dziś rwących sobie włosy z głowy na myśl o tym, że przed "zasadzeniem ciasteczka" trzeba będzie (być może, bo przecież projektu z takimi regulacjami jeszcze nie widziałem w BIP ministerstwa) prosić o uprzednią zgodę użytkowników, nie czytało nawet projektów poddanych konsultacjom. Cookiesy i pomysły na opt-in związane są z wcześniejszymi przepisami europejskimi (pisałem o tym w serwisie, gdy relacjonowałem prace nad Pakietem telekomunikacyjnym). No cóż. Ale przecież nie ma obowiązku czytania wszystkiego, co dotyczy przyszłych regulacji internetu. Tylko błagam: nie miejcie potem pretensji do innych, że nie wiedzieliście, nie zauważyliście, było nudne, albo było za długie, więc nie przeczytaliście, a nawet jak przeczytaliście, to nie chciało wam się wysłać opinii.

Coraz bliżej ratyfikacji przez Polskę Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych

ONZ oraz niepełnosprawni - Convention on the Rights of Persons with Disabilities - grafika przedstawiająca flagę ONZ i znak dostępności dla niepełnosprawnychPo latach gardłowania za ratyfikacją Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych mogę dziś opublikować informację, że Rada Ministrów podjęła uchwałę w sprawie przedłożenia Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych sporządzonej w Nowym Jorku 13 grudnia 2006 r. do ratyfikacji. To jeszcze nie znaczy, że Konwencja, a więc umowa międzynarodowa, będzie ratyfikowana. Ale znaczy to, że jesteśmy bliżej niż dalej. Dlaczego to ważne z perspektywy tego serwisu? Dlatego, że Konwencja dotyczy również dostępu do infrastruktury teleinformatycznej. Kiedy ONZ przyjmowała "UN Convention on the Rights of Persons with Disabilities" był to pierwszy traktat poświęcony prawom człowieka w XXI wieku. To oczywiście jeszcze nie koniec. To pewien proces. Bez systemowego podejścia do dostępności w administracji publicznej przyjęcie Konwencji i jej ratyfikacja jeszcze niewiele zmieni. Paradoksalnie: aby zwiększyć dostępność np. serwisów internetowych administracji publicznej najpierw trzeba ograniczyć ich liczbę, a pozostawionych przy życiu pilnować i poprawiać ich jakość.

Epitafium dla serwisu CodziennikPrawny.pl (2009-2011)

Przypięty do tablicy korkowej znaczek promujący serwis CodziennikPrawny.plPortal internetowy CodziennikPrawny.pl został uruchomiony w czerwcu 2009 roku. Odnotowałem ten fakt w niniejszym serwisie, w notatce CodziennikPrawny.pl za 65 tys z plusem. CodziennikPrawny.pl był przygotowywany przez Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, Centrum Edukacji Obywatelskiej oraz wydawnictwo C.H. Beck. Kiedy uruchamiano Portal apelowano do obywateli: "Pomóż nam w rozbudowie portalu, by jeszcze lepiej służył interesom obywateli. Twoja opinia jest dla nas ważna". Zebrano tam szereg pytań "z zakresu różnych dziedzin prawa" wraz propozycjami odpowiedzi na nie. Obok tego zbierano "wzory pism" (np. Wniosek o zarejestrowanie pobytu, Wniosek o dział spadku, Umowa o pracę, Wezwanie do zaprzestania naruszania dóbr osobistych, Wniosek o stwierdzenie nadpłaty podatku, i inne). Od początku swojego działania CodziennikPrawny.pl rodził sporo pytań. Jedno z podstawowych, przynajmniej dla mnie, to pytanie o podstawę prawną takiej aktywności publicystycznej Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Rozumiejąc ważne motywy, które obejmują m.in. działanie na rzecz upowszechnienia świadomości prawnej obywateli, zastanawiałem się, czy rzeczywiście takiej publicystyki oczekuję od RPO. I odpowiedziałem sobie: nie. Nie tego oczekuję od Rzecznika. Znacznie lepiej można wydatkować energie i środki publiczne tworząc po prostu rzetelny Biuletyn Informacji Publicznej RPO, w którym publikowano by wszystkie wystąpienia generalne Rzecznika, odpowiedzi na te wystąpienia, informacje o podejmowanych działaniach, wynikających wprost z przepisów. Dziś mogę napisać, że CodziennikPrawny.pl zakończył działalność. Jestem z tego faktu zadowolony. Biuro RPO doszło do wniosku, że prowadzenie takiego serwisu wymaga zbyt wielu nakładów. Serwis odszedł do historii, ale pozostają pytania. Gorzej, że nie ucząc się na cudzych błędach teraz Trybunał Konstytucyjny postanowił podbijać rynek mediów elektronicznych, wprowadzając nań serwis Obserwator Konstytucyjny. Nie tędy droga.

Obserwator Konstytucyjny zaczyna się przeobrażać, chociaż pytania wciąż pozostają

13. marca, w związku z serią tekstów na temat "3 miliardów euro" i okolic, wysłałem do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o udostępnienie informacji publicznej: treści decyzji Prezesa Trybunału Konstytucyjnego, za pomocą której powołany został do życia serwis internetowy pn. Obserwator Konstytucyjny. Wniosek wysłałem ponieważ nie mogłem (i nadal nie mogę) znaleźć treści tej decyzji (w tym daty wydania, podstawy wydania, sygnatury, etc.) w Biuletynie Informacji Publicznej Trybunału Konstytucyjnego. Wniosek wysłałem pocztą elektroniczną. Dziś otrzymałem maila z odpowiedzią na mój list. I chociaż nadal nie znam decyzji (numeru, podstawy wydania), to przywołam odpowiedź.

Dziennikarska ochrona źródeł, a wydobywanie dziennikarskich bilingów

Dla porządku odnotuję, że kilka dni temu Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa uchylił cztery decyzje prokuratora wojskowego dotyczące żądania informacji na temat dziennikarzy. Wcześniejsze notatki na ten temat opublikowałem pod tytułami: O tym, że przedsiębiorcy nie przekazali treści SMS-ów oraz, że prokurator działał w sposób nieuprawniony oraz O retencji w kontekście ochrony danych informatorów prasy. W wydanym 19. marca postanowieniu Sąd Rejonowy stwierdził, że żądanie przez prokuraturę wojskową od operatorów billingów i treści sms-ów dwóch dziennikarzy w sprawie o przecieki ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej było "ominięciem prawa zakazującego ustalania źródeł dziennikarzy".

Odpowiedzialność dyscyplinarna za prywatny "blog" funkcjonariusza Policji

Już wcześniej zastanawiałem się jak się mają zasady deontologii dziennikarskiej (ustawowy obowiązek przestrzegania zasad etyki zawodu dziennikarza) do aktywności publicystycznej różnych urzędów (organów). Jak mantrę powtarzam stale tezy dotyczące konieczności uregulowania kwestii tworzenia stron internetowych administracji publicznej (głównie postulat zaprzestania tworzenia takich stron). Zastanawiam się przy tym, czy osoby redagujące takie serwisy, a także ich zwierzchnicy, mogą - i na jakich zasadach - ponosić odpowiedzialność z tytułu swoich publikacji. Jakiś czas temu Naczelny Sąd Administracyjny wydał interesujący wyrok, który dotyczył "prywatnego bloga" prowadzonego przez funkcjonariusza policji. Cóż z tego, że robił to po godzinach, skoro - jak uznały sądy - sprzeniewierzył się zasadom etyki (a to w ten sposób, że w celach prywatnych wykorzystywał informacje zdobyte na służbie), popełniał w ten sposób przewinienie dyscyplinarne i - wobec tego - zasłużył na karę.

Interpelacja w sprawie reklamy na stronach Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych

W dniu 21 grudnia 2011 r. Poseł Szymon Giżyński złożył do ministra obrony narodowej interpelację poselską nr 934 w sprawie udostępnienia strony internetowej Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych do reklamy jednego z serwisów spółki medialnej TVN SA. Odpowiedzi - z upoważnienia ministra - udzielił podsekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Marcin Idzik.