media

Bezpieczniej jest nie oglądać publicznie sportu i miliony pixeli wolności obywatelskiej

Skoro dziennikarze przy okazji ACTA o to nie pytają, a właśnie wielu poczuło się rozczarowanymi, że nie mogą na stadion Narodowym ponoć zwanym wnieś aparatu fotograficznego o rozdzielczości większej niż 5 mln pixeli, to przypomnę swój tekst z 2009 roku, w którym próbowałem zebrać "zobowiązania" polskiego rządu, niektórych ministrów i szefów niektórych urzędów w Polsce wobec "prywatnego podmiotu UEFA": Euro 2012: zaplecze przyszłej ustawy chroniącej własność intelektualną UEFA. Czy obywatele mają coś do powiedzenia?. Wielokrotnie mnie tu już uspokajano od czasu opublikowania tego tekstu, że wszystko jest OK i nie ma się czym martwić. Jedno ze zobowiązań "wobec podmiotu prywatnego Union of European Football Associations (UEFA)" (uparcie to przywołuję, bo tak nawet napisano w analizie dla Ministerstwa Gospodarki; por. Własność intelektualna dla kibiców piłki nożnej) polegało na tym, że Polska zmieni przepisy dotyczące oglądania meczów przed telewizorami. Zobowiązanie to podjął p. Tomasz Lipiec, ówczesny Minister Sportu w Rządzie RP, a polegało ono na "podjęciu wszelkich działań zmierzających do spełnienia warunków odnośnie prawa dotyczącego publicznego oglądania (public viewing)". I w ostatniej noweli ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych wpisano stosowne regulacje na ten temat. Ja sam nie wiem, jakie znaczenie ma zobowiązanie rządu wobec prywatnego podmiotu, ale historia przyjmowania w Polsce ACTA może być tu interesującym odesłaniem intelektualnym.

Czas na podsumowanie projektu Pierwsza działka gratis

Kilka dni temu, kiedy niepokoje społeczne przybrały znacznie na sile, rozdzwonił się telefon. Dzwonili dziennikarze, którzy na gwałt potrzebowali mieć kogoś, kto powie im "co jest w tym ACTA". Poniedziałek był morderczy, ponad 10 programów telewizyjnych, kilkanaście radiowych, prasa drukowana. A przecież dziennikarze, gdyby rzeczywiście sprawowali swoją kontrolną funkcję w państwie, dawno wiedzieliby o porozumieniu ACTA (pierwszy tekst na ten temat opublikowałem w maju 2008 roku), znaliby historię walki o udostępnienie informacji publicznej, dotarliby do udostępnionego na stronach Kancelarii Premiera nagrania ze spotkania z internautami, gdzie temat ACTA klarowany był Prezesowi Rady Ministrów w maju zeszłego roku (mieliby tak im potrzebne obrazki), wiedzieliby nawet, że tematem już się zajmował polski Sejm, Parlament Europejski, Rada UE, a nawet wiedzieliby, że "cynk" w tej sprawie dostał Prezydent RP. I wiedzieliby to nie w momencie, kiedy padały strony rządowe, nie wówczas, gdy zaczęły się zamieszki, tylko wówczas, gdy następowały poszczególne zdarzenia. Media opłacają swoich dziennikarzy, opłacają researcherów, mogą zamawiać dodatkowe analizy, mogą zatrudnić własnych ekspertów. To wszystko media głównego nurtu mogły zrobić już dawno. Śledząc temat znaliby też stanowiska i analizy w sprawie ACTA przygotowywane przez różne organizacje na świecie. Mogliby samodzielnie analizować sytuację i zadawać politykom pytania nie czekając na ściągi. Mogliby korzystać z prawa autorskiego, które przewiduje licencje ustawowe dla prasy, a także prawo cytatu dla wszystkich. Tylko musieliby podawać źródła.

Trzy "komitety", czyli elementy konstruktywnej agendy dla "postpolitycznego społeczeństwa informacyjnego"

Znane są słowa Jacka Kuronia, który rzucił kiedyś hasło: "nie palcie komitetów, ale zakładajcie własne". To, co - moim zdaniem - się dzieje obecnie, to to, że proces stanowienia prawa odrywa się od woli obywateli (sygnalizowałem tą obserwację na przykładzie ACTA w listopadzie 2009 roku). Wiele osób nie wie, co ma myśleć o zamieszaniu związanym z ACTA. Ja postuluję, by myśleli samodzielnie. A gdyby ktoś chciał znać moje zdanie, to uważam, że istotą tego wszystkiego nie jest prawo autorskie, "piractwo", czy ściganie złodziei, a dojrzewający spór o kierunek rozwoju cywilizacyjnego. Żeby mieli o czym rozmawiać i by nie przyszedł im do głowy pomysł spalenia z nudów jakiegoś kiosku ruchu - dzielę się pomysłem na trzy elementy pozytywnej agendy, które mogą - jeśli będą chcieli - wykorzystać ludzie deklarujący w tych dniach wymarsz na miasto pod hasłami "Nie dla ACTA".

Pierwsza działka gratis

Projekt ACTA rozpoczyna się inwokacją ustalającą pewien, akceptowany - jak się wydaje - przez zwolenników umowy standard: "skuteczne dochodzenie i egzekwowanie praw własności intelektualnej ma decydujące znaczenie dla trwałego wzrostu gospodarczego we wszystkich gałęziach przemysłu oraz na całym świecie". Myślę sobie, że może jestem frajerem. Może trzeba zerwać z romantycznymi przyzwyczajeniami i rzeczywiście za najdrobniejszy komentarz do mediów wystawiać fakturę?

Proszę o spokój. Nie było żadnego ataku, przynajmniej początkowo.

To co obserwowaliśmy w grupie znajomych z Internet Society Poland to m.in. wiele zamieszkania, zaciekawienie szeroko pojętej publiczności internetowej oraz spory ruch idący na różne serwery wymieniane w petycjach, odwołaniach, źródłach dotyczących ACTA. Nie było włamania ani ataku na VaGla.pl Prawo i Internet (chociaż serwer ledwo dyszy). Nie było włamania na serwer Fundacji Panoptykon, chociaż w pewnym momencie musiał ustąpić pod naporem zainteresowania internautów. Podobnie było z innymi serwisami, o których media piszą, że zostały zaatakowane. Była awaria serwisu Sejmu, który w pewnym momencie wyciął zewnętrzny ruch na firewallu. Serwis MKiDN padł nie dlatego, że wyłączyli go "hakerzy", tylko dlatego (a przynajmniej tak to wyglądało), że wyczerpały się limity transferu zakupionego tam łącza. Potem istotnie mogli się do całego zamieszania przyłączyć różni zadymiarze. Nie trzeba mieć wysokiego IQ, by odpalić jeden albo drugi skrypt wysyłający pakiety w kierunku obranego celu. Przy dowolnym zamieszaniu pojawiają się ludzie, którzy mają ochotę wybić jakąś witrynę sklepową, albo spalić zaparkowany niedaleko samochód. Tego typu działania uważam za szkodliwe społecznie. Ponieważ przeszkadzają prowadzić rzeczową dyskusję oraz przeszkadzają mnie osobiście korzystać z serwisów publicznych, postawionych i funkcjonujących za moje pieniądze - z moich podatków.
Aktualizacja: przeczytaj komentarz Komunikat kolektywu Anonimous dot. Polski

Pytania o ACTA - ściąga dla dziennikarzy interesujących się tematem

Ponieważ w sprawie negocjacji i sposobu przepychania Traktatu ACTA wiele jest pytań i wątpliwości, postanowiłem spisać kilka z nich, które - to prośba do dziennikarzy interesujących się tym tematem - warto poruszyć/zadać w rozmowach z urzędnikami i politykami (rząd, Parlament). Poznanie odpowiedzi na te pytania - mam nadzieje - nie będzie chyba stanowiło zagrożenia dla bezpieczeństwa i porządku publicznego, a próba uchylenia się od odpowiedzi nie powinna chyba być uzasadniana znowelizowanymi niedawno przepisami ustawy o dostępie do informacji publicznej, w szczególności przepisami art. 5 ust. 1a tej ustawy?

Radiowe komentarze dot. SOPA

Dziś rano w TOK FM komentowałem wczorajsze protesty Wikipedii (oraz innych serwisów) związane z amerykańskim procesem legislacyjnym dotyczącym SOPA i Protect IP. Wspomniałem też o ACTA i spodziewanego biegu wypadków w Polsce. Wczoraj ten sam temat komentowałem w Trójce Polskiego Radia. Pomyślałem, że podlinkuję tu nagrania z tych wystąpień, ponieważ obie rozgłośnie były tak miłe, że udostępniły je w internecie.

Amerykańska administracja usiłuje chyba gasić pożar wywołany pracami nad SOPA i innymi ustawami

Jutro Wikipedia i kilka innych serwisów wyłączą się w proteście przeciwko amerykańskim pracom legislacyjnym nad SOPA (por. Internet Society przeciwko projektowi amerykańskiej ustawy SOPA), natomiast ja dziś odnotuję komunikat, który opublikowano w oficjalnym serwisie Prezydenta USA.

Ekstradycja z UK do USA za linki do chronionych prawem autorskim treści

Sąd w Londynie zgodził się na ekstradycję do USA 23-letniego brytyjskiego studenta. Student ów prowadził serwis internetowy (TV Shack), który zawierał linki do chronionych prawem autorskim treści (filmy, programy telewizyjne). W ramach swojej działalności chłopakowi udało się sprzedać reklamę w prowadzonym przez siebie serwisie o wartości 230 tys. dolarów. Obrońca chłopaka podnosił w czasie postępowania, że jeszcze się nie zdarzyło w historii, by jakikolwiek Brytyjczyk został poddany ekstradycji do USA w związku z naruszeniami prawa autorskiego, a w przypadku jego klienta w ramach serwisu internetowego nie publikowano nawet chronionych treści, a jedynie linki. Obrona twierdzi, że chłopak nie robi nic innego, niż to, co robi Google.

Nowa wersja projektu noweli Prawa telekomunikacyjnego zasługuje na uwagę również branży internetowej

Tak sobie głośno myślę, że ten projektowany właśnie w nowej iteracji projektu nowelizacji ustawy Prawo telekomunikacyjne przepis chyba idealnie będzie się nadawał jako podstawa prawna do wycinania reklam w urządzeniach mobilnych: "Art. 175c. 1. Przedsiębiorca telekomunikacyjny, z uwzględnieniem art. 160 ust. 2, może podjąć środki techniczne, organizacyjne i prawne mające na celu eliminację przekazu komunikatu, który stwarza ryzyko dla bezpieczeństwa sieci lub usług lub może skutkować ich degradacją." Oczywiście nie wiem, jak takie "eliminowanie przekazu" będzie wpływało na kwestie odpowiedzialności z art. 12 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, ale możliwość modyfikowania/usuwania przekazu w Prawie telekomunikacyjnym się pojawia. Prawdopodobnie z intencją antyspamową. Z projektu zniknęła Rada właściwa do rekomendacji w obszarze integralności oraz neutralności sieci i usług, jako organ opiniodawczo-doradczy ministra właściwego do spraw łączności w sprawach z zakresu bezpieczeństwa i integralności sieci i usług. Za to w nowy sposób proponuje się regulację serwowania cookiesów.