Kto pierwszy przygotuje aplikacje dot. polskiego procesu legislacyjnego na urządzenia mobilne?

Mam zamiar przekonywać Fundację ePaństwo, by na podstawie API serwisu Sejmometr.pl uruchomiła podobną aplikację na Androida, jak ta, którą dostarcza amerykańska Sunlight Foundation, a która dotyczy amerykańskiego procesu legislacyjnego. Obok serwisu Sejmometr (który stale się rozwija i być może zaraz będzie dostarczał ustrukturalizowane treści projektów ustaw) aplikacja na urządzenia mobilne mogłaby stać się wzorowym przykładem zastosowania koncepcji "ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego" (re-use).

The Sunlight Foundation również zabiega o zwiększenie przejrzystości państwa z wykorzystaniem możliwości, jakie daje internet. Aplikację Congress można pobrać z Sieci bezpłatnie. Wykorzystuje ona API GovTrack.us oraz Sunlight Congress API. API jest dostarczane w taki sposób, że każdy może z jego wykorzystaniem budować własne aplikacje (serwisy).

Już wiem, że temat stworzenia mobilnej aplikacji jest interesujący dla Fundacji ePaństwo. Jak napisał mi właśnie Daniel Macyszyn, Prezes Zarządu Fundacji ePaństwo:

Planujemy napisanie aplikacji mobilnej Sejmometru, ale na pierwszy ogień pójdą urządzenia Appla (iPhone, iPad). Jednak i tak, zanim to nastąpi, zaczniemy udostępnianie wszystkiego co mamy w technicznie otwartych formatach (Open Data). Także może znajdzie się ktoś, kto na podstawie naszego interfejsu Open Data napiszę aplikację na Androida zanim my to zrobimy.

A może znajdzie się ktoś, kto chciałby podjąć się tego już teraz? Wtedy potraktowalibyśmy zrobienie interfejsu Open Data priorytetowo, tak, żeby ten człowiek mógł teraz zacząć pracę nad aplikacją na Androida?

Na razie w oparciu o dane quasi publiczne Tomasz Zieliński przygotował aplikację Transportoid. Dzięki niej użytkownicy aplikacji mają dostęp do rozkładów jazy publicznej komunikacji miejskiej działającej w 40 miastach (twórcy aplikacji parsują udostępnione na stronach internetowych rozkłady).

Jak widać - ktoś już dziś może przygotować aplikację w oparciu o dane z sektora publicznego (chociaż w przypadku komunikacji miejskiej może pojawić się wątpliwość, czy tego typu dane są objęte prawami wyłącznymi przysługującymi np. spółkom komunalnym). Poza samymi aplikacjami chodzi też o to, by takie bazy danych były publicznie i powszechnie dostępne do dowolnego wykorzystania. Gdyby się tak stało - na rynku aplikacji ułatwiających planowanie podróży środkami komunikacji miejskiej pojawiłaby się konkurencja. Podobnie musiałoby być z aplikacjami prezentującymi dane związane z procesem legislacyjnym w Polsce.

Jak powinna wyglądać taka aplikacja, jakie powinna mieć funkcje? Proszę o Państwa komentarze i sugestie.

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Konkurencja

Moim zdaniem poważną przeszkodą na drodze wprowadzenia konkurencji w aplikach informujących o procesach legislacyjnych jest brak oficjalnego źródła tych danych w formatach otwartych. Powoduje to konieczność samodzielnego tworzenia mechanizmów do parsowania kodu html, a nie to powinno być istotą konkurencji. "Suche" dane powinno zapewniać Państwo, a dalej konkurencja powinna się odbywać na polach tworzenia coraz to lepszych interfejsów dostępowych do tych danych.
1) Niestety wszyscy wiemy jakie są szanse, że Sejm wprowadzi interfejs Open Data :(
2) Na szczęście Sejmometr wkrótce udostępni interfejs Open Data do danych sejmowych, ale wtedy i tak nie będzie to pełna konkurencja, skoro wszyscy będą uzależnieni od danych podmiotu, z którym konkurują.

Kto pierwszy… chyba nie ten najlepszy…

Kto pierwszy przygotuje aplikacje dot. polskiego procesu legislacyjnego na urządzenia mobilne?

Ten, kto wygra przetarg, Ten Przetarg, który nawet jeśli nie będzie ustawiony, to się po czasie okaże, że wagi miał źle ustawione.
Dzieło będzie doskonałe i tylko coś mało ważnego nie będzie działać, jak np. na sejm.gov.pl wyszukiwarka, która nie zwraca adresu do zbioru wyszukania, i nikt o tym nie wspomni, by się nie narażać… a dowiemy się o tym od Vagli, który opisze całą sprawę, bo kto by nie opisał mając taki kejs w ręku… i tylko w pl nic się nie zmieni, bo tu nawet lądowanie musi być po naszemu…

Wbrew pozorom ten post jest pełen litości, dla nas wszystkich, bo musimy w tym żyć i jakoś żadne prawo tego nie zmienia.
PZDR
m

Konkret

Prowadzę zajęcia na PW z programowanie mobilnego. W ramach zajęć każdy ze studentów musi napisać aplikację mobilną. Wielu studentów ma problem z wybraniem odpowiedniego tematu. Jeśli opisalibyście co aplikacja ma robić (ekran po ekranie) i udostępnili API, ja chętnie namówię jakiegoś zdolnego studenta do zajęcia się tematem. Aplikację można później rozwinąć w pracę inżynierską.

Poza ekranami

Poza ekranami ważne jest też uregulowanie statusu prawnego tak powstającej aplikacji. Prace studentów podlegają ochronie jako utwory w rozumieniu prawa autorskiego. Programy komputerowe są wyłączone z przepisów o dozwolonym użytku osobistym. Ponieważ mówimy o utworach chronionych prawem autorskim, to również do takich aplikacji będą miały zastosowanie przepisy dot. opracowań i modyfikacji (art 2), a więc bez zgody twórcy (w zaproponowanym rozwiązaniu: studenta) nie będzie można wprowadzić do takiej aplikacji zmian. To tak na marginesie. Niezależnie od tego - dziękuję za ten konkret. Pytanie, czy potrafimy tu (lub gdziekolwiek indziej) zaprojektować taką aplikację. A może na jakiejś uczelni są też zajęcia dotyczące usability, gdzie taką aplikację można by profesjonalnie zaprojektować?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Rozwiązujemy problem praw

Rozwiązujemy problem praw poprzez udostępnianie projektów open-source na jakiejś otwartej licencji.

Nie do końca...

Czyli studenci mają obowiązek publikowania na otwartej licencji? :) Jeżeli zajęcia są obowiązkowe, to nie można studenta do niczego zmuszać. Jeżeli jest to projekt poza zajęciami, to można podpisać dowolną umowę.

Koniec świata

Ponieważ mówimy o utworach chronionych prawem autorskim, to również do takich aplikacji będą miały zastosowanie przepisy dot. opracowań i modyfikacji (art 2), a więc bez zgody twórcy (w zaproponowanym rozwiązaniu: studenta) nie będzie można wprowadzić do takiej aplikacji zmian.

Wedle mojej pamięci (ale pamięci wyłącznie) zgoda na opracowania i tzw. nadzór autorski wyłączone są w dziale programy komputerowe.

Byłaby to istna tragedia - gdyż są to prawa osobiste - gdyby projektant MS Office 2010 o numerze identyfikacyjnym 43271 podniósł skutecznie, że zmiana koloru ikonki o identyfikatorze 324 z szarego na brązowy spowodowała u niego depresję, ponieważ to ON tą ikonkę w 1998 roku projektował...

A tak na serio to jest to przykład ilustrujący, że tego typu instrumenty muszą być wyłączone, jeśli chronimy programy jako utwory. W moim przekonaniu programy to nie utwory w sensie ontologicznym. Bliżej im do wzoru użytkowego czy patentu, niż utworu. Stały się nimi jedynie na mocy stosownych zapisów sui generis w ustawie (czyli odnośnej dyrektywie), więc są jej przedmiotem nie spełniającym już samej definicji z artykułu bodajże 2.

Koń stał się zebrą, bo nakazano go w całej UE pomalować w paski.

autorskie prawa majątkowe do programu

Prawo do modyfikacji jest jednym z autorskich praw majątkowych do programów komputerowych. Natomiast faktycznie, prawo do integralności oraz do nadzoru zostało wykluczone z autorskich praw osobistych twórcy programu.

Opisanie co aplikacja ma

Opisanie co aplikacja ma robic na wlasnie jest ta najwazniejsza czesc zadania... Samo klepanie to pikus.

Requirements capture

Ale na polskich uczelniach informatycznych uczy się chyba zarządzania projektami? Przecież opisanie wymagań zamawiającego to jeden z podstawowych etapów tego procesu. Jedna osoba może napisać pracę z dziedziny zarządzania a druga - implementacji.

Wydaje mi się, że Kubie chodzi raczej o to by ktoś wystąpił w roli "zamawiającego" i sporządził funkcjonalny opis tego, co chciałby ostatecznie osiągnąć. Bo specyfikacja projektu w postaci "wicie rozumicie, niech coś tam robi" to gwarantowana porażka projektu.

Dobrze wie o tym nasza administracja publiczna - patrz historia KSI ZUS, SIMIK i wielu innych projektów.

--
Paweł Krawczyk
IPSec.pl - Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
Echelon.pl - Blog o gospodarce, konkurencyjności i sprawach społecznych

Akurat Sejmometr.pl jest do

Akurat Sejmometr.pl jest do niczego. Niech mi ktoś znajdzie tam status druku 2771, bo niestety szukajki ja nie widzę :/

Chodzi o to?

Druk nr 2771. Ale rzeczywiście - ciężko znaleźć.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Od wyszukiwania sa wyszukiwarki

Taki app trzebaby napisać

Taki app trzebaby napisać na wszystkie Symbiany , stado Anroidów, Blackberry, iOS - kupa zabawy. Jeszcze Windowsy.
Przygotowanie aplikacji mobilnej uwazam za bezcelowe i niepotrzebne.
Ja słyszałem, mogę się mylić, o takim programie jak przeglądarka stron internetowych - podobno niektóre smartfony go mają w standardzie.
Potrzebny byłby bardziej solidny serwis prawniczy z solidną mobilna wersją.
Serwis dla ludzi.
Po co się męczyć niech przeglądarka dżwiga. Są jakieś takie html5 i jakieś css3, czy coś takiego.
Teraz przeglądarki mogą daną stronę jako apikację odpalić.
Nie dajmy sie zwariować modzie na appy.

Argumenty za tym, by nie robić appy też są cenne

Argumenty za tym, by nie robić appy też są cenne. Postulat korzystania z witryny dostępnej online jednak wymaga, by być online, aby móc z niej korzystać. W przypadku aplikacji można synchronizować wybrane przez obserwującego dany proces legislacyjny dane i można potem taki proces analizować offline.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

html5

Przedpiśca napomyka o html5 z podtekstem właśnie takiego offline browsing.

Mechanizm śledzenia ustaw,

Mechanizm śledzenia ustaw, obojętnie czy w apce, czy w serwisie www jest ciekawy, pod warunkiem, że będzie aktualizowany na biężąco, zgodnie ze stanem faktycznym.

Aplikacja mobilna to całkiem niezły pomysł. Przeglądarki też mają swoje wady, a flash nie zawsze jest dobrym wyjściem w modelach, które mają problem z jego obsługą (np. windows mobile - heh pokażcie html5 modelom które ledwo obsługują css2). Argumentacja z wersją offline serwisu i potencjalną możliwością przeglądania poza siecią jest bardzo trafna.

Lecz moim zdaniem, to lepszym pomysłem byłby mechanizm, który udostępniałby możliwość wglądu w obiecanki wyborcze polityków w danym zakresie legislacyjnym. Aby było jasne kto co obiecał i ile zrobił i kogo należy rozliczyć za bezproduktywną lub wręcz "krecią" pracę. Wtedy trudno byłoby się leniom lub krętaczom wyprzeć i skasowanie obietnic wyborczych, vide grupowa akcja PO kasowania programów wyborczych w ostatnich miesięcach, już by nie przeszła.

Gdyby ktoś napisał taką apkę i zrobił serwis śledzenia i komentowania, to by było coś. Zakładając, iż Sejmometr może znaleźć potencjalne zmiany w ustawach, to znajduje tylko jakieś "efekty" pracy polityków, i trudno powiedzieć czy efekty ich pracy są zgodne z tym co obiecywali.

Koncepcja tej aplikacji trochę od złej strony

Tworzenie aplikacji monitorującej proces legislacyjny w obecnym stanie prawnym jest trochę bez sensu. Chodzi przede wszystkim o bałaganiarski charakter publikacji w BIP i brak standardyzacji podstawowych spraw takich jak formaty czy aktualizacje (RSS).

Tworzenie systemów dekodowania zeskanowanych bitmap i bałaganiarskich publikacji w BIP to bezsensowne marnowanie czasu.

Proszę mnie dobrze zrozumieć - Sejmometr to świetna sprawa i dobrze, że powstał. Aplikacja mobilna - też super. Ale kontynuacja wysiłków rekompensujących nieudolność lub indolencję sektora publicznego oznacza legitymizację obecnych patologii i przyznanie, że tak ma być.

Ja takie uwagi przesłałem do RCL w 2010 roku. Niedawno podobne argumenty do RCL przesłał KPRM. Ale jak widać nie znalazły one odzwierciedlenia ani w regulacjach ani w praktyce urzędowej.

Zamiast zatem marnować setki osobogodzin na bezsensowne bo skazane na porażkę próby OCR-owania faksów publikowanych w BIP proponuję wszystkim zainteresowanym osobom podjęcie zorganizowanych wysiłków mających na celu zmuszenie MSWiA do ustalenia jasnych zasad publikacji, a urzędy do ich przestrzegania. Działania te powinny obejmować:

  • Przygotowanie specyfikacji tego, czego oczekujemy od dokumentów publikowanych w BIP. Ja już swoje opisałem powyżej. Oczekiwania te nie muszą być jednolite ani nawet zbieżne. Ich kompilacja to robota rządu, od tego mają proces OSR i za to im płacimy.
  • Przekazanie tych oczekiwań do rządu przez jak największą liczbę organizacji oraz osób prywatnych. Zwłaszcza w środowisku open-source łatwiej jest przez miesiąc wysyłać milion maili na listę dyskusyjną niż wysłać do urzędu jedno pismo na pół strony A4, ale chyba warto się przemóc w tym przypadku :)
  • Monitorowanie i dokumentowanie przypadków kiedy urzędy publikują dokumenty w formacie nieprzyjaznym dla użytkownika. Ja robię to od kilku lat i albo piszę o tym na stronie, albo zgłaszam mailem do urzędów (włącznie z pismem do ABW o bezsensowności zabezpieczania hasłem publicznego raportu CERT.GOV).

Żeby powtórzyć kluczowe tezy, dwie rzeczy, które na pewno nic nie zmienią to a) tolerowanie obecnego stanu przez użytkowników BIP, oraz b) jego legitymizacja przez tworzenie systemów tłumaczących dokumentów BIP na ludzkie formaty.

--
Paweł Krawczyk
IPSec.pl - Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
Echelon.pl - Blog o gospodarce, konkurencyjności i sprawach społecznych

Nie do końca. Po pierwsze,

Nie do końca. Po pierwsze, tworzenie działających rozwiązań w oparciu o obecnie istniejącą infrastrukturę powoduje, że wchodzi się na celownik ludziom z ministerstw, gdy oni się biorą za rozwiązywanie problemu po swojej stronie. Dobrym przykładem tego jest Sejmometr zaproszony przez ministerstwo gospodarki do konsultacji. (Inna sprawa, to mocno ograniczona użyteczność tego typu projektów. Co komu po tym, że jedno albo dwa ministerstwa będą miały jakiś sprawniejszy system?)

Druga sprawa jest taka, że gdyby rząd rzeczywiście się jakoś szarpnął i postanowił ujednolicić i zmodernizować publikowanie bip-ów w obrębie wszystkich ministerstw (co o ile mi wiadomo nie jest aż takie trywialne, bo każde ministerstwo sobie), to pozostaje jeszcze reszta kraju. Te same rozwiązania technologiczne, które obecnie mogłyby służyć do śledzenia bip-ów ministerialnych, byłyby także do zastosowania w przypadku bip-ów na poziomie gmin. A te, nawet gdyby istniała już teraz duża wola polityczna, by je zmodernizować (nie ma takowej woli), będą straszyły jeszcze ładnych parę lat. I ten stan rzeczy będzie głównie przeszkadzał różnym lokalnym ngo-som, dla których brak choćby podstawowych (niedoskonałych) narzędzi do pracy z bip-ami jest mocno odczuwalny.

Chodzi mi raczej o

Chodzi mi raczej o podlinkowane projekty, których celem jest np. przepuszczanie tego co się da zassać ze stron gov.pl przez OCR i strukturalizacja.

Ten konkretny projekt był akurat głównie naukowy ale w takiej działalności łatwo się zapędzić do momentu, w którym pół kraju zajmuje się noszeniem wydruków z Worda do skanera przerabiającego je na bitmapy PDF, a druga połowa te bitmapy z powrotem OCRuje.

Kwestie formatów i formy publikacji są akurat łatwe do ustandardyzowania za pomocą rozporządzeń. To jest w gestii MSWiA.

Poprawić należy również delegację ustawową tak by np. sądy zaprzestały posługiwania się idiotycznym argumentem, że oni mogą sobie publikować jak im się podoba "bo jest niezależność sądownictwa".

W obu przypadkach resortowość nie ma nic do rzeczy, podobnie jak prawo pracy czy BHP w jednakowym stopniu stosują się do ministerstw czy sądów jak i innych podmiotów.

A co do woli politycznej to nie ma jej bo nikt się tego od rządu nie domaga. I o to mi właśnie chodzi, żeby tę wolę polityczną wywołać bo jest to o wiele tańsze, łatwiejsze i skuteczniejsze niż skanowanie faksów z BIP.

Najprościej wejść na celownik przez wysyłanie stanowisk i pojawianie się na konferencjach rządowych. Wchodzenie na celownik przez OCRowanie faksów i liczenie, że ktoś to zauważy to akurat najmniej efektywna metoda zmiany obecnego stanu rzeczy.

--
Paweł Krawczyk
IPSec.pl - Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
Echelon.pl - Blog o gospodarce, konkurencyjności i sprawach społecznych

Interfejs

A dlaczego w wymaganiach na aplikacje nie np. takiego: interfejs API .. i tu jego specyfikacja (wymagania na to co ma udostępniać).

Opis takiego API opublikować i każdy kogo najdzie sobie napisze klienta na dowolny telefon, smartfon czy co tam człowiek ma w kieszeniach...

--
Jarek Żeliński
http://jarek.zelinski.biz.pl

"Czego nie zabrania prawo, zabrania wstyd" (Seneka Młodszy)

Może nie aplikacja ale zawsze coś

To może jeszcze nie aplikacja a tylko skromny widget - ale zawsze coś.
http://maclawyer.pl/2011/03/sejmometr-pl-dla-iphonea-i-androida/

Albo w iPhonie (bądź urządzeniu z Androidem) w wyszukiwarce wpisz wbxapp.com/sejmometrpl (bez kropki przed pl, bo się pomyliłem w ustaleniu adresu widgetu i już tak zostało) :-)

jmm

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>