14-lecie serwisu w roku dwudziestolecia internetu w Polsce

VAGLA SWATMinął rok od notatki 13-te urodziny serwisu: czy to był pechowy rok?, zatem przyszedł czas na zaznaczenie czternastych urodzin serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Stali czytelnicy pamiętają pewnie, że to symboliczne urodziny - nie pamiętam dokładnie którego dnia stycznia 1997 roku serwis pojawił się w Sieci. Ja wiem, że pojawiał się stopniowo, wraz z tym, jak opanowywałem kolejne tagi html-a. Symboliczność urodzin bierze się również stąd, że domena vagla.pl zaistniała dopiero w 2001 roku (wcześniej serwis funkcjonował m.in. w ramach serwera UW, co sygnalizowałem z okazji dziesiątych urodzin). 14-lecie nie jest "okrągłym" jubileuszem. Okrągły będę obchodził dopiero za dwa lata, gdy - jeśli nie zdarzy się nic niespodziewanego - serwis będzie obchodził szesnaste urodziny (wszystko zależy w jakim paradygmacie się liczy). Co roku jednak stawiam na linii czasu kolejne kropki podsumowań.

Tradycyjnie odnotuję roczny "urobek" tekstów publikowanych w serwisie: od 13-tych urodzin pojawiło się tu 436 notatek. To mniej, niż w poprzednim "roku obrachunkowym" (578). Staram się systematycznie odnotowywać interesujące zjawiska, chociaż czasu potrzebnego na redagowanie serwisu wcale nie przybywa. Wręcz przeciwnie.

Z drugiej strony pojawiły się już w powszechnym użyciu takie narzędzia, które pozwalają bardziej efektywnie śledzić przebieg zdarzeń oraz pojawiające się w Sieci komentarze. W sieci jest też więcej serwisów, które podejmują problematykę podobną do podejmowanej na łamach tego serwisu. Jeden człowiek nie będzie w stanie zarchiwizować przebiegu globalnej dyskusji. Może trzeba pomyśleć o czymś, co pozwoli łatwiej ustalać wagę pojawiających się w Sieci informacji? Coś na kształt "wykopu" informacji o pawie społeczeństwa informacyjnego? Muszę o tym pomyśleć, chociaż nie udało mi się w minionym roku zmienić layoutu i mechanizmów serwisu w taki sposób, jak planowałem. Teraz zaś, wraz z upowszechnianiem się mobilnych narzędzi społecznej partycypacji, muszę również pomyśleć nad zwiększeniem dostępności serwisu również w takich urządzeniach. To jedno z wyzwań kolejnego roku.

Na liście "Top Ten najczęściej komentowanych tekstów" (obejmującej całą historię serwisu) znajdują się dwa z roku 2010, chociaż materiał Rząd przyjął dziś projekt zakładający powstanie Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych opublikowany został 19 stycznia, tj. w momencie objętym poprzednim "sprawozdaniem". Odnotowuję go tutaj, ponieważ dyskusja pod tekstem toczyła się już po poprzednich urodzinach. Drugi z tekstów, który wzbudził zainteresowanie komentatorów, dotyczy WikiLeaks: Każdy jest rewolucjonistą na własny rachunek, czyli WikiLeaks i jego zaplecze infrastrukturalne (92 komentarzy; tekst opublikowany 4 grudnia 2010 r.).

WikiLeaks i dyskusja dotycząca zjawiska systemowego blokowanie stron internetowych stały się - wedle mojej oceny - najważniejszymi tematami zeszłego roku. Oba te zagadnienia mają bardzo ważne miejsce w dyskusji o przyszłości społeczeństwa informacyjnego. W Polsce, co prawda, dynamikę dialogu z władzami publicznymi na ten temat brutalnie przerwała katastrofa smoleńska. W efekcie katastrofy mobilizacja, w wyniku której doszło do debaty z premierem, nie mogła zostać efektywnie wykorzystana.

Spotkanie z Premierem 5 lutego 2010 r.

Zdjęcia z debaty organizacji społecznych i "blogerów" z Prezesem Rady Ministrów oraz doradcami Premiera (zdjęcie autorstwa Jana Rychtera). Obietnic "strony urzędowej", które tam oraz bezpośrednio po tej debacie padły, nie zrealizowano.

Coś jednak pozostało. Wedle mojej oceny internetowe środowiska (reprezentowane przez różne organizacje społeczne) nauczyły się wspólnie rozmawiać o problemach społeczeństwa informacyjnego i podejmować wspólne inicjatywy. Tworzy się społeczeństwo obywatelskie, krzepną struktury organizacji społecznych, zwiększa się konsekwencja realizacji podjętych projektów.

Skoro mowa o pracy organicznej (w tym serwisie upowszechniam wypracowywane w organizacjach stanowiska i podejmowane tam dyskusje), to w minionym roku dokonałem pewnych reorganizacji: złożyłem mandaty Członka Zarządu Stowarzyszenia Internet Society Poland (ISOC Polska) oraz Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji (PIIT). Nie oznacza to wcale, że przestałem funkcjonować w tych organizacjach. Po prostu nie pełnię tam funkcji w statutowych organach. Podjąłem się za to koordynacji działań prawnych Związku Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska. Zmianie nie uległy moje afiliacje w Fundacji Nowoczesna Polska (no, może tylko tak, że od marca 2010 roku pełnię funkcję wiceprzewodniczącego Rady Fundacji, a wcześniej tylko członka tej Rady). Celebrowanie Dnia Domeny Publicznej, którego obchodów w Polsce czuję się ojcem chrzestnym, nabiera tempa z roku na rok. W Fundacji formułujemy też postulaty dotyczące prawa autorskiego i innych praw własności intelektualnej. Nie zmieniła się też moja afiliacja w Fundacji Panoptykon, gdzie organizujemy dyskusję o prywatności oraz "społeczeństwie nadzorowanym". Nadal udzielam się w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji przy Fundacji im. Stefana Batorego, biorę udział również w kilku jeszcze innych inicjatywach.

W stosunku do poprzedniego roku w serwisie pojawiło się więcej prac magisterskich: było ich tym razem 8 (w roku poprzednim: 5). Wiadomo, że to nie jedyne prace magisterskie dotyczące prawa nowych technologii i społeczeństwa informacyjnego, które bronione są w Polsce. Autorzy tych prac jednak zdecydowali się na ich publikację w tym serwisie, za co jestem im wdzięczny. Chodzi wszak o upowszechnianie tego typu opracowań z pożytkiem dla kolejnych badaczy. Wiem też, że tego typu działalność publikacyjna może przyczynić się do promocji samych autorów. Wiem o kilku, którzy dzięki opublikowaniu pracy mogli włączyć się w działania innych osób, które ściśle wiązały się z ich obszarem zainteresowań. To krzepiąca wiedza.

W roku 2011 będziemy celebrować symboliczne dwudziestolecie internetu w Polsce (liczone od momentu, gdy Rafał Pietrzak, fizyk z Uniwersytetu Warszawskiego wysłał maila do Jana Sorensena z Uniwersytetu w Kopenhadze, co nastąpiło 17 sierpnia 1991 roku). 20 lat to szmat czasu. W sam raz tyle, by próbować gromadzić pewne wspomnienia, podsumowania. Wiem, że przygotowywane są imprezy okolicznościowe z okazji 20-lecia. Czytelników tego serwisu zachęcam do dzielenia się swoimi własnymi wspomnieniami. Jak zapamiętaliście swoje pierwsze zetknięcie z internetem? Czy dzisiejszy internet znacznie różni się od tego, który pamiętacie z przeszłości? Czy pamiętacie czasy sprzed internetu? Tego ostatniego pytania oczywiście nie kieruję do dzisiejszych 19-sto latków :)

liczba internautów w Polsce

Liczba internautów w Polsce na podstawie danych Banku Światowego (powyższy wykres jest wizualizacją tych danych w wykonaniu mechanizmów Google). Wynika z tego, że w 1994 roku, gdy zaczynałem swoją przygodę z internetem, w Polsce korzystało z tego medium tylko 150 tys ludzi. W chwili uruchomienia serwisu było ich 800 tys. W roku 2008 było w Polsce już ponad 18,5 miliona. Dane spływają z opóźnieniem, a przy tym są różne metodologie badań. Dlatego wykres ten pokazuję jedynie ilustracyjnie. Niektóre wskaźniki zbiera InternetStats.pl, inne można wyczytać w Raporcie strategicznym IAB Polska Internet 2009 Polska - Europa - Świat. Warto też sięgnąć do opublikowanych przez GUS badań Społeczeństwo informacyjne w Polsce. Wyniki badań statystycznych z lat 2006-2010...

Teraz w serwisie zebrałem już 9335 notatek. Do 10 K tekstów dobiję może za jakiś rok, albo raczej półtora (coraz mniej czasu). Przy 10 K tekstów i 16 latach pracy online chyba będę mógł uczciwie myśleć o jakiejś internetowej "emeryturze"?

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Pogratulować

Zadzior's picture

Tylko pogratulować wytrwałości. Jestem pełen szczerego podziwu dla Twojej działalności, co mogę wyrazić tylko jednym słowem - szacun!
Jacek Zadrożny

Wiszę Ci opracowanie.

VaGla's picture

Wiszę Ci opracowanie. Ehhh...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Gratulacje wielkie

14 lat, prawie 10 K notatek (a większość na kilka stron) serdecznie dziękuję za Twoją pracę i serwis. Co do tej emerytury to poważnie ?

Z siecią 1 raz zetknąłem się jako 12 latek, nowy komputer
i podłączony do Internetu. Stosunkowo niedługo po zakupie, podłączyłem się przez modem, wszedłem na jakieś zagraniczne strony - pewnie Microsoftu (IE) :), odkryłem jak się poruszać i po tym jak zaspokoiłem swoją ciekawość(wiedziałem jak podłączyć się i poruszać po stronie) dałem sobie spokój.
Kilka lat później (3-4) w kawiarence założyłem konto pocztowe na gazeta.pl, i wykorzystywałem sieć jako pomoc edukacyjną do szkoły.
Natomiast od paru lat czuję się bez ręki, jeżeli nie mam dostępu do www.

Czas sprzed Internetu, pamiętam tyle, że więcej jako dziecko bawiłem się na powietrzu :) Ze światem miałem kontakt przez gazety
i telewizję. Teraz nie kupuję gazet, nie posiadam tv, a to co mnie interesuje czytam i oglądam w sieci.
Uważam, że rozwój Internetu dał nam wybór, w tym co możemy czytać, stał się świetną platformą komunikacyjną (Wikipedia,facebook, nasza klasa, inne serwisy społecznościowe, portale i wortale hobbystów, fora)i przede wszystkim miejscem gdzie można pokazać światu, że istniejemy.

Kiedyś nie było takiej okazji, ograniczało się to do listu do redakcji, do dyskusji w gronie znajomych -tyle mi do głowy przychodzi teraz. Oczywiście chodzi mi raczej o, kolokwialnie mówiąc, zwykłych ludzi. Teraz klik i jest blog, konto serwisu X, konto pocztowe. Wszystko od razu, od ręki.

IMHO, dzisiejszy Internet różni się od tego z czasów mojego liceum.
To jednak moja subiektywna opinia, ponieważ jak wspomniałem wtedy tak nie korzystałem z sieci jak obecnie.

Teraz gdy potrzebuję jakiś informacji to sprawdzam w sieci, gdzie, kiedy, co. Jakie godziny otwarcia, kiedy pociąg, jaki adres, jaka pogoda etc.
Internet uważam za duże ułatwienie życia. Choć wady swoje ma, jak wszystko zresztą.

z pozdrowieniami
Piotr Stanek

gratulacje

No cóż, piękna rocznica, tylko gratulować. Mam nadzieję, że i moje serwisy doczekają tak pięknego wieku.

Gratulacje

Olgierd's picture

i dzięki :-)

--
pozdrawiam serdecznie, Olgierd

To ja

VaGla's picture

To ja dziękuję :) Może postawimy wspólnie serwis "Planeta społeczeństwa informacyjnego" (lub coś w ten deseń), żeby w jednym feedzie RSS był dostęp do tekstów różnych autorów?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Gratulacje

Cóż więcej dodać? Świetny serwis.

Graturalcje wraz z życzeniami wytrwałości

Gratulacje!!!
Twój serwis wnosi wspaniały wkład w uregulowania prawne internetu w Polsce. I nie myśl o "internetowej emeryturze"!!!

... pamiętam, pamiętam.

Wtedy królowała sieć BBSów opartych na wymianie danych przez modemy. Poczta i grupy dyskusyjne FIDO. Sam miałem BBSa w domu. (eh, to stukanie modemu po nocy).
Potem moje LO dostało konto na CIUWie na VAXach chyba. Dziwne to to było. Ale można było wymieniać maila i łączyć sie FTPem! Do dziś pamiętam wypieki na twarzy, że łączę się z Norwegią i ściągam jakieś pliczki z FTPa.
Dla szerokiego grona internet otworzyła Maloka BBS, no a potem 0202122 i czasy ogromnych rachunków :).

Wspominki, wspominki. Tak przy okazji: Dziękuję za ten serwis. :)

Moje pierwsze zetkniecie z

Moje pierwsze zetkniecie z sieciami rozleglymi nastapilo najpierw z siecia PLEARN http://pl.wikipedia.org/wiki/PLEARN (polski EARN / BITNET) w 1993 r. na uczelni.
Wowczas to na PC (bodajze z CPU 386 DX), ktory pelnil tez funkcje komputera dla sekretariatu, utworzono jeden wirtualny tekstowy terminal (emulacja terminala na PC) - w zasadzie jedyne co mozna bylo na nim zrobic to wyslac e-maila, oczywiscie jak sie mialo do kogo wyslac. Trzeba bylo najpierw ze skserowanej instrukcji nauczyc sie jak sie obsluguje ten pseudo-terminal, a nie bylo to takie calkiem banalne (w porownaniu do dzisiejszego - user friendly - korzystania z internetu).

Dowiedzialem sie, ze znajomy znajomego w USA mial e-mail w internecie (prawdopodobnie wlasnie wtedy po raz pierwszy w realnym swiecie (a nie w ksiazkach) uslyszalem o internecie) i chyba wlasnie do niego (wzglednie na ktoras liste dyskusyjna) poprzez bramke BITNET <-> internet (o ile pamietam lezaca gdzies w Szwecji) wyslalem pierwsza wiadomosc e-mail do konkretnej osoby; oprocz tego pozapisywalem sie na rozne e-mailowe listy dyskusyjne.
Ten system nie dzialal zbyt sprawnie, czesto sie zawieszal, a w dodatku komputer przez wiekszosc czasu byl uzywany przez sekretarke do innych celow niz terminal, wiec najlepiej bylo napisac e-mail na innym komputerze jako zwykly tekst i przeniesc go na dyskietce do terminala - przeniesienie tego tekstu z dyskietki do terminala nie bylo takie calkiem banalne - nie pamietam juz szczegolow, ale raczej ten proces byl dosc karkolomny (porownujac z dzisiejszymi czasami).

W kazdym badz razie mozliwosc tak szybkiej komunikacji z kims po drugiej stronie "kaluzy" byla dosc ekscytujaca.

Niecaly rok pozniej zlikwidowano zawodny terminal PLEARN, a zamiast niego na tym samym pececie utworzono emulator tekstowego terminala do serwera systemu Unix polaczonego z internetem. Wowczas raczej nie zdawalismy sobie sprawy, ze to akurat internet podbije swiat, ot byla to kolejna siec rozlegla, mielismy nadzieje, ze bedzie lepsza niz PLEARN.
Po zakupie i przestudiowaniu paru ksiazek typu "Biblia systemu UNIX V":
(http://merlin.pl/Biblia-systemu-UNIX-V-polecenia-i-programy-uzytkowe_Stephen-Prata-Donald-Martin/browse/product/1,65224.html#fullinfo) bylem gotowy na podboj internetu, a scislej na podboj systemu Unix, bo jedynym sposobem, aby korzystac z internetu bylo posiadanie konta shellowego. Emulator terminala na pececie umozliwial bowiem wylacznie prace w trybie tekstowym na zdalnym uniksowym serwerze.

Po wypelnieniu papierowego formularza o zalozenie konta e-mail - co rownalo sie wowczas zalozeniu tez konta shellowego, mozna bylo wysylac e-maile bezposrednio z serwera korzystajac z uniksowego programu mail lub mailx, a pozniej takze pine.

Polaczenie z serwerem odbywalo sie za pomoca łącza dzierżawionego (telefonicznej linii dzierzawionej od TPSA) z "zawrotna" predkoscia 9600 bps. Z taka sama predkoscia polaczone tez bylo poczatkowo cale miasto (wszystkie znajdujace sie w nim uczelnie wyzsze) z reszta kraju i ze swiatem. Linia byla wiec wiecznie zapchana i powodowalo to rzecz jasna same komplikacje (nawet pozniej, gdy szybkosc polaczenia miasta ze swiatem zwiekszono do 14400 bps, a pozniej jeszcze bardziej, niewiele to pomagalo, tym bardziej ze uzytkownikow przybywalo szybciej niz zwiekszanie predkosci polaczenia i tak bylo do czasu zainstalowania swiatlowodu wiele lat pozniej). Czasami nawet (na szczescie dosc rzadko) jakims cudem e-maile wpadaly nie do tych skrzynek co trzeba lub przychodzily poprzerywane. I tak jednak cud, ze to jakos dzialalo (kiedy dzialalo, bo serwer czesto sie wykladal z powodu jakiegos bledu przez dlugi czas niezdiagnozowanego) przy takim obciazeniu linii.

Najgorzej bylo z uslugami interaktywnymi typu talk, irc, gopher, ftp, telnet (www jeszcze wtedy nie znalismy, bo w tekstowym trybie emulacji terminala nie dalo sie stron www przegladac i nawet chyba nie wiedzielismy o ich istnieniu, nie pamietam juz kiedy tam pojawila sie tekstowa przegladarka lynx, a jescze pozniej links, wtedy jeszcze ich nie bylo na serwerze).

Nie bylo wtedy wyszukiwarek takich jak teraz, trudno wiec bylo sie w sieci poruszac i cos znalezc w ubogich wtedy jeszcze zasobach. Tekstowego gophera (ktory wowczas zastepowal WWW: http://pl.wikipedia.org/wiki/Gopher ) wiec zbytnio nie lubilem.

Najczesciej wykorzystywanymi uslugami byly poczta elektroniczna z uzyciem mailx (a pozniej pine), talk, write, irc, ftp oraz telnet.

Bardzo fajnie bylo sobie moc "porozmawiac" (tj. popisac) na zywo przez talk (pozniej takze przez irc) z osoba z USA, niestety dobra zabawe psulo wolne polaczenie miasta ze swiatem, czasami slowa pojawialy sie na ekranie z opoznieniem nawet kilku minut albo i dluzej (choc powinny sie pojawiac praktycznie natychmiast), nieraz polaczenie bylo zrywane.

Po kilku miesiacach zlikwidowano terminal na pececie w sekretariacie, a zamiast niego utworzono nowy (bodajze wciaz z procesorem 386) w bibliotece, ale tutaj tez nie sluzyl on wylacznie do polaczen z internetem, a jego glownym zadaniem byl dostep do bazy danych abstraktow na plytach CD. Najczesciej wiec z internetu (szczegolnie z serwisow interaktywnych) korzystalo sie poznym wieczorem, a nawet noca, kiedy juz wszyscy inni sobie poszli do domow i nie chcieli komputera do innych celow. Internet byl ciagle przez wiekszosc traktowany bardziej jak zabawa niz powazne narzedzie. Wiekszosc osob, ktora z niego korzystala ograniczala sie jedynie do wysylania e-maili, odnosnilo sie wiec wrazenie, ze jedynie e-mail byl brany pod uwage jako powazna i przydatna usluga.

Dzieki internautom z sasiedniej uczelni posiadajacym konta shell na tym samym serwerze nauczylem sie (oczywiscie kontaktujac sie z nimi zdalnie przez internet) jak sobie zautomatyzowac pewne rzeczy korzystajac z polecen shella i tworzac proste skrypty pod unixem; w rozwinieciu tej wiedzy pomogla tez w/w Biblia Systemu Unix V i inne ksiazki.

Po ok. 2 latach meczarni z emulatorem tekstowego terminala (ale nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo, bo dzieki temu mozna bylo poznac troche unix, shell, skrypty i prace zdalna w trybie tekstowym) zostala zalozona komputerowa siec wewnetrzna (karty sieciowe na magistrali ISA zarowno ze zlaczem BNC i (majac na uwadze przyszlosc) ze zlaczem UTP; polaczenia szeregowe na BNC byly zawodne, czesto gdzies cos nie kontaktowalo i cala siec wewnetrzna lezala) polaczona z internetem za pomoca "routera", ktorym byl znowu ten sam pecet w sekretariacie z zainstalowanym na nim programem routujacym pakiety danych K9Q.

W kazdym badz razie skonczyla sie juz epoka tylko jednego terminala na caly wielopietrowy budynek. Mozliwe juz bylo korzystanie pod M$ Windows z klienta poczty, np. z darmowego Pegasus Mail (http://www.pmail.com ) z komputerow w sieci wewnetrznej. Pojawil sie takze Netscape (http://pl.wikipedia.org/wiki/Netscape_Navigator) i mozliwosc przegladania stron WWW. HTMLa nauczylem sie i pierwsza strone WWW stworzylem w 1996 r.

Pozniej polaczenie z uczelnianym serwerem pod shellem bylo mozliwe takze dial-upem z domu - predkosc takiego polaczenia: 9600 bps lub 14400 bps w zaleznosci od tego na jaki modem po drugiej stronie sie trafilo (byly chyba 3), niestety wiazalo sie to z oplatami takimi samymi jak za zwykla rozmowe telefoniczna.

Podobnie bylo gdy TPSA w 1996 r. umozliwila ogolnopolskie laczenie sie dla wszystkich z internetem poprzez dialup na numer 0202122. O tyle lepiej, ze tu polaczenie bylo szybsze (teoretyczne maks. w zaleznosci od modemu jaki sie trafil po drugiej stronie 33600 lub 56000 bps, w praktyce zawsze bylo wolniej), ale i tak bylo zgrzytanie zebami ze wzgledu na oplaty liczone za kazda minute polaczenia jak za zwykla rozmowe telefoniczna. Czasami gdy sie chcialo zapoznac z jakims nowym serwisem WWW sciagalo sie najpierw taki serwis w calosci (lub kilka pierwszych poziomow) odpowiednim oprogramowaniem (np. Offline Explorer) i czytalo strony WWW offline po rozlaczeniu sie z modemem tepsy. Niemniej jednak i tak duzo czasu spedzalo sie surfujac on-line co powodowalo wysokie rachunku za telefon.

W zwiazku z tym gdy tylko pojawila sie (w niektorych miejscach kraju juz w 1999 r., w wiekszosci innych jednak pozniej) usluga TPSA SDI (HiS na modemach Ericsson http://pl.wikipedia.org/wiki/SDI_%28internet%29 ) umozliwiajaca polaczenie z interentem na stalym laczu, ze stalym IP, z predkoscia nominalna 115 kb/s bez blokowania lini telefonicznej, natychmiast z niej skorzystalem, pomimo ze byla to usluga dosc droga, a modem jedynie dzierzawiony, a nie na wlasnosc.

A pozniej juz zaczely sie czasy nowozytn(i)e, a wiec wszystkim znane. ;)

W uzupelnieniu jeszcze

W uzupelnieniu jeszcze dodam, ze z tamtego pierwotnego okresu uzywania sieci rozleglych pozostal nawyk pisania bez uzycia polskich znakow diakrytycznych (w nieformalnych, luznych dyskusjach i wypowiedziach), gdyz w tamtym czasie pisanie z polskimi znakami w e-mailach nie bylo mozliwe, nie bylo wiec wyboru. Na samym poczatku troche trudno bylo sie przyzwyczaic do pisania bez ogonkow, odruchowo wciskalo sie prawy alt, ale dosc szybko, bo juz po dwoch tygodniach, ani czytanie, ani pisanie bez polskich znakow diakrytycznych nie stanowilo najmniejszego problemu.

Moje pierwsze strony WWW byly zwiazane z moimi e-mailowymi listami dyskusyjnymi, ktore jednakze byly juz od razu w sieci internet, a nie jak lista Vagli w sieci PLEARN polaczonej z internetem i obslugiwal je inny server niz listserv (nazwy oprogramowania pierwszego serwera list dyskusyjnych juz nie pamietam, adres do wysylania komend zaczynal sie jednak tez od listserv, ale byl to inny listserv niz na plearn, natomiast drugi to byl listproc).

Nie pamietam juz dokladnie kiedy zaczalem uzywac usenetowych grup news, ale w 1996 przegladalem je juz z uzyciem Free Agenta pod MS Windows.
Teraz juz nikt do tego nie wraca pamiecia, ale wtedy grupy news byly archiwizowane przez serwis Deja News http://pl.wikipedia.org/wiki/Deja_News , ktory zostal pozniej ostatecznie przejety przez Google.

Obecnie nikt sobie nie wyobraza swiata bez Google, a kiedys Google w ogole nie istnialo. Natomiast, gdy juz strony WWW sie upowszechnily, powstalo jeszcze przed Google co najmniej kilkanascie innych, mniej wiecej rownorzednych miedzy soba, internetowych wyszukiwarek, jak lycos.com, altavista.com, yahoo.com, hotbot.com, alltheweb.com, a pozniej polskie netoskop.pl (chyba pierwsza polska wyszukiwarka internetowa), polski infoseek (http://infoseek.icm.edu.pl/ ), szukaj.onet.pl, netsprint.pl i kilka innych.
Oprocz tego istnialy tez wyszukiwarki wyspecjalizowane w wyszukiwaniu plikow na serwerach ftp, jak np. archie.icm.edu.pl http://pl.wikipedia.org/wiki/Archie_%28internet%29

Wiele z nich wciaz istnieje, ale tak naprawde jakims cudem Google je praktycznie calkowicie wyparlo z rynku (kiedys kilkakrotnie sprawdzilem, ze gdy Google nie potrafilo wystarczajacych danych na temat jakiegos nietypowego hasla znalezc, to niejednokrotnie udawalo mi sie odpowiednie informacje odszukac z uzyciem np. lycos.com lub altavista.com, ale to bylo lata temu). Mowilo sie wtedy, ze wyszukiwarki internetowe zgromadzily wiedze tylko (albo az) o ok. 30% wszystkich stron WWW jakie istnieja w internecie.

Dzis natomiast dla wielu niezorientowanych osob internet = strony WWW.

A jak bylo przed korzystaniem z komputerow i sieci rozleglych? No coz, calkiem inaczej. ;) Inaczej tez jednak bylo, jak widac z chociazby z powyzszego opisu, na poczatku istnienia internetu i w okresie pozniejszym jego istnienia.
Teraz internet w duzym stopniu zastepuje ksiazki i biblioteki jako zrodlo podrecznej wiedzy, mozna tez sie wybrac na wirtualne zakupy zamiast na rzeczywiste oraz utrzymywac calymi latami wirtualne kontakty miedzy ludzmi (z niektorymi internetowymi znajomymi utrzymuje w ten sposob kontakt od 15 lat - nigdy nie widzielismy sie IRL (In Real Life), choc z niektorymi innymi po latach dochodzilo do kontaktu IRL).

Przed epoka internetu to nie bylo mozliwe, marnowalo sie wiec wiecej czasu na zalatwienie pewnych spraw, ale tez mialo wiecej ruchu fizycznego (kiedys np. jezdzilo sie na delegacje do stolicy, zeby zapoznac sie z fachowa literatura w bibliotekach stolecznych, lepiej zaopatrzonych niz akademickie biblioteki w innych miastach, bowiem zagraniczne czasopisma naukowe kosztowaly wtedy - jak na nasze warunki - duzo, wiec wiele bibliotek ich nie nabywalo, bardziej sie oplacalo wyslac pracownika w delegacje na poszukiwanie literatury do innego miasta (na co jednak marnowalo sie caly dzien, z czego polowe w podrozy, w pociagu)).

Mimo tego czasu wciaz brakuje, tak jak i wtedy brakowalo, tyle ze przeznacza go sie teraz w znacznej czesci na dzialanie w internecie.

Obecnie nikt nie wyobraza sobie chyba powrotu do czasow sprzed powszechnego dostepu do komputerow osobistych i internetu, powrot do poprzedniej epoki bylby analogiczny do zaprzestania uzywania samochodow i powrot do transportu konnego.
Podobnie jest z jeszcze krocej istniejaca niz internet technika telefonii komorkowej, niektorzy tez juz sobie bez niej zycia nie wyobrazaja, a przeciez jeszcze nie tak calkiem dawno temu takie medium komunikacji nie istnialo w powszechnym uzyciu.
Postep w niektorych dziedzinach odbywa sie wykladniczo, choc skokowo (tak by mozna sie zapatrywac na internet, komputery osobiste i telefony komorkowe, ktore nagle wyskoczyly jako nowe uslugi i blyskawicznie, w ciagu niewielu lat, podbily swiat; przypomina to tez naturalna ewolucje w przyrodzie, ktora tez odbywa sie podobnie skokowo, choc skoki te wydaja sie mniejszych rozmiarow).

Co ciekawe - i co zauwazyl rowniez Staniwslaw Lem - nie sposob jest (z wystarczajaca dokladnoscia) przewidziec przyszlosci.
W polowie wieku XX wyobrazano sobie, ze w roku 2000 ludzie nie beda jezdzic samochodami, tylko beda latac w spodkach niczym UFO, a loty na Marsa i bazy na Ksiezycu nie beda niczym nadzwyczajnym (pod wplywem pierwszych osiagniec w dziedzinie podboju kosmosu stawiano na jej dalsze burzliwe rozwijanie sie, tymczasem brak nowych, tanich i skutecznych metod napedu (np. cos w rodzaju napedu antygrawitacyjnego) powstrzymal podboj kosmosu), wyobrazano sobie tez, ze w obecnym czasie ludziom beda uslugiwac humanoidalne roboty obdarzone sztuczna inteligencja dorownujaca lub przewyzszajaca nasza, a wiekszosc chorob, ktore nas ciagle drecza, bedzie pokonanych, mialo tez nie byc problemow z energia dzieki wykorzystaniu elektrowni termojadrowych (ktore pomimo wielu lat badan i znacznych srodkow na to przeznaczonych ciagle nie powstaly), natomiast o globalnej komputerowej sieci rozleglej typu internet, komputerach osobistych i telefonii komorkowej niewielu futurologow i pisarzy sci-fi w ogole pomyslalo.
Swiat jest wiec teraz niemal zupelnie inny, niz go sobie wtedy wyobrazano, ze bedzie. Zapewne wiec bedzie tez inny za 50 czy 100 lat od tego ktorybysmy probowali sobie teraz wyobrazic. Przyszlosc jest zatem nieprzewidywalna. Oby tylko nie zakonczylo sie to wszystko jakas katastrofa cofajaca nas do epoki kamienia lupanego.

Gratulacje

VaGla, tak 3maj!

Pozdrowienia

BN

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>