Dziennikarska ochrona źródeł, a wydobywanie dziennikarskich bilingów

Dla porządku odnotuję, że kilka dni temu Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa uchylił cztery decyzje prokuratora wojskowego dotyczące żądania informacji na temat dziennikarzy. Wcześniejsze notatki na ten temat opublikowałem pod tytułami: O tym, że przedsiębiorcy nie przekazali treści SMS-ów oraz, że prokurator działał w sposób nieuprawniony oraz O retencji w kontekście ochrony danych informatorów prasy. W wydanym 19. marca postanowieniu Sąd Rejonowy stwierdził, że żądanie przez prokuraturę wojskową od operatorów billingów i treści sms-ów dwóch dziennikarzy w sprawie o przecieki ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej było "ominięciem prawa zakazującego ustalania źródeł dziennikarzy".

Chodzi tu o bilingi dwóch dziennikarzy: Macieja Dudy (Tvn24.pl) i Cezarego Gmyza ("Rzeczpospolita"). Sąd rozpatrywał w tej sprawie zażalenia obu dziennikarzy od decyzji prokuratura wojskowego. O sprawie można przeczytać w kilku źródłach: Sąd o inwigilacji dziennikarzy - bezpodstawna, Billingowanie dziennikarzy łamie prawo, Billingi chroni tajemnica dziennikarska.

Uzasadniając postanowienie Sąd miał powiedzieć:

Prokurator znał doskonale numery telefonów dziennikarzy. Miał pełną świadomość, do kogo one należą. Sprawdzając ich billingi i SMS-y, celował w osoby, z którymi ci dziennikarze się kontaktowali, i chciał w ten sposób poznać chronione tajemnicą dziennikarską źródła ich informacji.

Te rozważania dotyczące ochrony tajemnicy dziennikarskiej będą również aktualne przy innych tajemnicach, np. tajemnicy adwokackiej.

Odrębna sprawa to kwestia ustalenia zakresu tajemnicy dziennikarskiej wobec współczestnego rozwoju środków społecznego przekazu. Wiadomo przecież, że tajemnica dziennikarska (a więc m.in. tajemnica chroniąca źródła dziennikarskie) obejmuje nie tylko samych dziennikarzy piszących (tworzących materiał prasowy), ale również innych pracowaników mediów. A jakby tak sąd miał rozważać zakres ochrony tajemnicy dziennikarskiej obejmującej kogoś, kto samodzielnie prowadzi serwis internetowy?

Mamy oto taką rekomendację Komitetu Ministrów Rady Europy R (2000)7 z 8 marca 2000 r. o prawie dziennikarzy do nieujawniania źródeł informacji. Do tego zalecenia odnosił się w swoich rozważaniach również Sąd Najwyższy. Na przykład w Postanowieniu SN z 15 grudnia 2004 r. (sygn. III KK 278/04) Sąd Najwyższy stwierdził (wytłuściłem fragment):

Stanowisko systemu Rady Europy w zakresie tajemnicy dziennikarskiej najpełniej wyraża zalecenie Komitetu Ministrów z dnia 8 marca 2000 r. dotyczące prawa dziennikarzy do niewyjawiania źródeł informacji. Komitet w treści tego zalecenia stwierdził, że nieskrępowane wykonywanie przez dziennikarzy ich zawodu ma zasadnicze znaczenie dla demokratycznego społeczeństwa oraz dla zapewnienia wolności. W załączniku do zalecenia Komitet sformułował szereg szczegółowych zasad. Wskazał przede wszystkim, że prawo krajowe i praktyka w krajach członkowskich Rady Europy powinny zagwarantować bezpośrednią ochronę prawa dziennikarzy do nieujawniania źródeł informacji, zgodnie z art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i zasadami określonymi w tym zaleceniu, które winny być traktowane w kategoriach minimalnych standardów w tym zakresie. Ochrona ta dotyczyć ma też innych osób, współpracujących z dziennikarzami, które posiadły wiedzę pozwalającą na zdefiniowanie źródła informacji w procesie jej uzyskiwania, redagowania lub upowszechniania. Prawo dziennikarzy do nieujawniania źródła informacji nie może podlegać ograniczeniom szerszym niż te, które zostały zawarte w art. 10 ust 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. W ustalaniu faktu, czy zaistniał interes publiczny uzasadniający odstępstwo od zasady nieujawniania źródła informacji, władze publiczne powinny brać pod uwagę szczególnie znaczenie prawa do zachowania przez dziennikarza tajemnicy zawodowej oraz domniemanie zasadności nieujawniania, na gruncie którego stanął Europejski Trybunał Praw Człowieka. Odstępstwo od tej zasady może mieć miejsce wtedy, gdy wystąpiły okoliczności „wystarczająco ważne i o poważnym charakterze”. Do takiego ujawnienia nie może wszakże dojść tak długo, dopóki nie zostało w sposób przekonywujący ustalone, że: a) nie istnieją rozsądne alternatywne sposoby nieujawnienia lub zostały one wyczerpane przez osoby lub instytucje publiczne zabiegające o ujawnienie; b) legitymowany interes w zakresie ujawnienia jasno przeważa nad nieujawnieniem, z zastrzeżeniem wszakże, że przeważające argumenty na rzecz ujawnienia zostały udowodnione, okoliczności są wystarczająco ważne i o poważnym charakterze, konieczność ujawnienia następuje w odpowiedzi na presję wynikającą ze społecznej potrzeby, a państwa członkowskie mają pewną swobodę w ocenie, czy ta potrzeba jest uzasadniona. Trybunał zaznaczył jednak, że w tym zakresie znajdują się one pod kontrolą Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Zalecił także, by procedura identyfikacji źródła mogła być wszczynana przez osobę lub władzę publiczną, która ma w tym określony przez prawo interes (zob. Recommendation No. R(2001) 7 of the Committee of Minister to Member State on the right of journalists not to disclose their sources of information; w: „Recommendations and Resolu-tions adopted by the Committee of Minister of the Council of Europe In the media Fidel”, Directorate General of Human Rights, Strasbourg 2000, s. 125-126; Appendix to Recommendation Nr R(2000) 7: Principles concerning the right of journalists not to disclose their sources of information; tamże s. 126-128).

Porównując treść tego Zalecenia z zasadami wynikającymi z rozwiązań polskich wypada zauważyć, że rozwiązania polskie spełniają z naddatkiem standardy określone przez system Rady Europy, gdyż uniemożliwiają one w ogóle zwolnienie z tajemnicy dziennikarskiej przez sąd, w kwestiach dotyczących danych umożliwiających identyfikację autora materiału prasowego, listu do redakcji lub innego materiału o tym charakterze, jak również identyfikację osób udzielających informacji opublikowanych lub przekazanych do opublikowania, pozostawiając sprawę jej ujawnienia sumieniu dziennikarza, którego nikt nie może środkami prawnymi zmusić do złamania tajemnicy dziennikarskiej, ale który może sam zdecydować się na ujawnienie danych.

Tymczasem w dziale prasa kilka razy odnotowywałem proponowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego projekty nowelizacji ustawy Prawo prasowe. Tam też m.in. usiłowano zaproponować ograniczenie zakresu pojęcia "prasa" (proponując m.in. tzw. "negatywną definicję prasy"). Postanowienie Sądu Rejonowego w kontekście ochrony tajemnicy dziennikarskiej i retencji danych oraz dostępu do bilingów powinno być zatem zderzone z dyskusją o rozwoju środków społecznego komunikowania się (por. Dlaczego warto rozmawiać o definicji "bloga", czyli projekt noweli Prawa prasowego trafił na posiedzenie rządu). Zwłaszcza wobec jednej z tez postanowienia WSA w Warszawie z 30 października 2008 roku (sygn. II SA/Wa 1885/07):

Skoro w ramach prowadzonej działalności skarżący samodzielnie redaguje, tworzy i przygotowuje materiały, a nadto wyłącznie w jego gestii pozostaje publikacja opracowanych materiałów i całokształt działalności redakcji, to tym samym skupia on trzy wymienione w prawie prasowym funkcje (odpowiednio pkt 5, 6 i 7 art. 7 ust. 2), tzn.: dziennikarza, redaktora i redaktora naczelnego. Zatem działalność skarżącego mieści się w pojęciu "prasa"

A sądy coraz częściej odnoszą się do czegoś takiego, jak "blog". Przed chwilą opublikowałem tekst Odpowiedzialność dyscyplinarna za prywatny "blog" funkcjonariusza Policji, w którym zreferowałem wyrok NSA z 9 czerwca 2011 r. (sygn. I OSK 1056/11). Tam wówczas NSA uznał za oczywiste, że:

w sytuacji, w której policjant, działając poza godzinami służby, wykorzystuje w celach prywatnych informacje zdobyte na służbie, narusza zasady etyki zawodowej, popełniając w ten sposób przewinienie dyscyplinarne.

Ta sprawa dotyczyła "bloga" funkcjonariusza. Zasygnalizowałem w komentarzu, że na gruncie tej sprawy powstaje ciekawy problem ochrony tajemnicy dziennikarskiej w zakresie źródeł informacji, który zderza się z inną tajemnicą, co do której system prawny uznaje, że warto ją chronić.

Czy redagując w wolnym czasie swój "blog" funkcjonariusz ów przestał być "dziennikarzem" skupiającym - tu patrzę na przywołaną wyżej tezę wyroku WSA z Warszawy - w jednym ręku trzy funkcje: dziennikarza, redaktora i redaktora naczelnego?

Czy urzędnik redagujący notatki w innym niż BIP serwisie internetowym urzędu jest dziennikarzem i urzędnikiem, czy tylko urzędnikiem? Czy można być urzędowym dziennikarzem? Jakie zasady prawne w takiej sytuacji obowiązują? Czy należy raczej przestrzegać zasad obiektywizmu, czy raczej wykonywać polecenia służbowe?

Czy "bloger" korzysta z ochrony tajemnicy źródeł informacji (a zatem nie powinno się takich "blogerów" podsłuchiwać, jak również nie powinno się domagać od przedsiębiorstw telekomunikacyjnych ich bilingów bez wcześniejszego postanowienia wydanego przez sąd w przedmiocie zwolnienia z tajemnicy dziennikarskiej)?

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

No to ciekawe

Teraz pcha mi się na usta pytanie, czy rodzi to skutki dla operatorów telekomunikacyjnych? Bo w zasadzie można by oczekiwać, że taki operator, jak zobaczy w bazie "Monika Olejnik" to mógłby - w oparciu o przytoczony przypadek - odmówić udostępnienia danych.
Inna sprawa, że w większości przypadków ta wykładnia pozostanie martwa, bo 99% dziennikarzy nie dowie się o tym, że ktokolwiek prosił o ich bilingi, jako że ta informacja albo nie wejdzie do akt postępowania, albo zostanie ujawniona dopiero po jego zamknięciu, kiedy i tak będzie "po ptokach" bo służby wiedzę zdobyły. Więc fajnie, że ktoś w końcu zwrócił na to uwagę, szkoda tylko, że nie skutkuje to automatycznie np. nowelizacją odpowiednich przepisów.

Potrzebna sygnatura

VaGla's picture

Przeglądam doniesienia medialne na temat tego postanowienia Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa, ale dziennikarze nigdzie nie przywołują sygnatury. Jakby ktoś akurat miał pod ręką...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Wystarczy zadzwonic do

Wystarczy zadzwonic do Sądu.

Skontaktowałem się

VaGla's picture

Skontaktowałem się z jednym ze składających zażalenie (Sygn. akt: V Ds. 115/11) i już wiem, że to było zażalenie z dnia 29 grudnia 2011r. na postanowienie z dnia 15 grudnia 2010r. o zwolnieniu z obowiązku zachowania tajemnicy służbowej i wydaniu rzeczy.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>