Obserwator Konstytucyjny - tyle jest pytań, tyle niepewności co do istnienia prawa...

Pozostaję obecnie w "obiektywnej niepewność stanu prawnego lub prawa", a to w związku z tym, że nie mam pojęcia, czy przez publikację mojego tekstu na stronach internetowych Obserwatora Konstytucyjnego nie doszło aby do "wywłaszczenia" mnie z praw autorskich do wycenianego przeze mnie wcześniej na miliard euro tekstu Administracja publiczna w Polsce pomaga budować Google profile obywateli. Nie wiem, co robić. Możemy sobie prowadzić debaty na temat przyszłości prawa autorskiego, ale jak na razie jestem w kropce. Otóż kiedyś Sąd Najwyższy był uprzejmy dokonać interpretacji pojęcia "materiał urzędowy", no i mamy art 7 Konstytucji. Zakładając, że muszą przecież istnieć jakieś podstawy prawne działania powołanego przez Trybunał Konstytucyjny (jego Biuro) serwisu internetowego, to może publikowane tam materiały są w istocie takimi "materiałami urzędowymi". A materiały urzędowe - co wynika z art 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych - nie są przedmiotem prawa autorskiego. Mój tekst był utworem, ale może już nie jest? Skąd mam wiedzieć? Wydaje się, że mam interes prawny, by zamiast od razu poszukiwać trzymiliardowego odszkodowania, próbować wcześniej poszukiwać odpowiedzi przed sądem - w ramach powództwa o ustalenie prawa.

Wątpliwości mogą wynikać np. z tego, że już w jednej sprawie Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi pochylił sie nad relacją materiału urzędowego i utworu. Pisałem o tym w tekście Argument za koncepcją "urzędowego wywłaszczenia z praw autorskich". Wówczas sąd doszedł do wniosku, że o ile na potrzeby egzaminu pytania opracowali różni autorzy, a pytania te były utworami w rozumieniu art. 1 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych, to pytania-utwory niewykorzystane przez organ przy opracowywaniu i ustalaniu testu egzaminacyjnego, służącego do przeprowadzenia Państwowego Egzaminu Specjalistycznego, stały się materiałem urzędowym w rozumieniu art. 4 pkt 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Te wykorzystane stały się dokumentem urzędowym.

Jak wspominałem przy przywołanym tekście - Sąd uwzględnił interpretację Sądu Najwyższego, której ten dokonał w wyroku Sądu Najwyższego - Izba Cywilna z dnia 26 września 2001 r. (sygn. akt IV CKN 458/00). Sąd Najwyższy uznał, że:

Przepis art. 4 pkt 2 pr. aut. z 1994 r. wyłącza spod wspomnianej ochrony nie tylko dokumenty urzędowe, ale także urzędowe materiały, znaki i symbole. O ile pojęcie dokumentu urzędowego jest dosyć ściśle określone, o tyle pojęcie materiału urzędowego jest niezwykle pojemne. W zakresie tego pojęcia mieścić się będzie to wszystko, co - nie będąc dokumentem - jest „urzędowe” (tak wyrok NSA z dnia 19 lutego 1997 r. I SA/Kr 1062/96 Przegląd Podatku Dochodowego 1998/9 str. 38, powoł. w: B. Kurzępa: Prawo autorskie. Orzecznictwo, akty wykonawcze, konwencje międzynarodowe, Kraków 2001, str. 25-26). Materiałem urzędowym będzie zatem to, co pochodzi od urzędu lub innej instytucji państwowej, bądź dotyczy sprawy urzędowej, bądź powstało w rezultacie zastosowania procedury urzędowej. Pytania składające się na „bank pytań” testowych, stosowanych przy egzaminach na prawo jazdy, pozostaną w obrębie tak rozumianego „materiału urzędowego”.

Ponieważ trudno sobie wyobrazić, by Trybunał Konstytucyjny w swojej aktywności nie kierował się procedurami (bo przecież również musi oceniać skarżone do niego akty przez pryzmat art. 7 Konstytucji RP, a ten - jak wiadomo - stanowi, że "organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa"), to jestem pełen obaw, że wykorzystanie mojego tekstu w serwisie, którego wydawcą jest Trybunał Konstytucyjny, również musiało spowodować powstanie materiału urzędowego z tekstu, który dumnie wcześniej nazywałem własnym utworem.

Jak żyć? Jak to wszystko interpretować? Do kogo się zwracać, gdzie szukać pomocy?

System prawny przewiduje pewnego rodzaju pomoc. Oto na podstawie art. 189 Kodeksu postępowania cywilnego:

Powód może żądać ustalenia przez sąd istnienia lub nieistnienia stosunku prawnego lub prawa, gdy ma w tym interes prawny.

Mógłbym zatem zwrócić się do sądu powszechnego z powództwem przeciwko Skarbowi Państwa, by tenże sąd odpowiedział mi, czy aby zostałem wywłaszczony z praw autorskich w wyniku działań Trybunału Konstytucyjnego, czy też inaczej należy interpretować ten jakże skomplikowany związek między niezdefiniowanymi w ustawie "materiałami urzędowymi", a utworami? Do tej pory zawsze interpretowałem sytuację w ten sposób, że jeśli coś zostało opublikowane w internetowych serwisach administracji publicznej, to to muszą być materiały urzędowe (tak np. w tekście Notatki prasowe Policji to materiały urzędowe).

Wobec zaistniałej sytuacji (niewątpliwie wykorzystano mój tekst na stronach Obserwatora Konstytucyjnego), wydaje się, że spełniona jest przesłanka z przywołanego art. 189 KPC, to znaczy, że mam tu interes prawny. Ale na wszelki wypadek sprawdzam jeszcze interpretacje. I tak - mogę sięgnąć do Wyroku Sądu Najwyższego z dnia 5 lutego 2009 r. (sygn. I CSK 332/08), który to sąd zajmował się problemem interesu prawnego przy powództwie o ustalenie prawa (pisałem o tym w tekście W przypadku powództwa o ustalenie prawa interes prawny należy rozumieć szeroko (Sygn. akt I CSK 332/08)). Co powiedział Sąd Najwyższy?

Zasadny jest również zarzut naruszenia art. 189 k.p.c. w związku z art. 45 ust. 1 i art. 8 ust. 2 Konstytucji RP, który nawiązuje do utrwalonego stanowiska judykatury. Interes prawny należy bowiem rozumieć szeroko, tzn. nie tylko w sposób wynikający z treści określonych przepisów prawa przedmiotowego, lecz także w sposób uwzględniający ogólną sytuację prawną powoda. Ta podstawowa materialnoprawna przesłanka zamieszczona w art. 189 k.p.c. powinna być obecnie interpretowana z uwzględnieniem szeroko pojmowanego dostępu do sądów w celu zapewnienia ochrony prawnej w konstytucyjnie określonym zakresie (art. 45 Konstytucji RP), ponieważ prawo do sądu jest standardem międzynarodowym w myśl art. 14 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych - ratyfikowanego przez Polskę (Dz. U. z 1977 r. Nr 38, poz. 167). Wykładnia art. 189 k.p.c., a zwłaszcza użytego w nim pojęcia „interes prawny”, musi więc uwzględniać te postanowienia (zob. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 2 lutego 2006 r., II CK 395/05, niepubl.).

Czy to znaczy, że mógłbym domagać się na drodze sądowej jednoznacznej odpowiedzi na tak nurtujące mnie od dawna pytania o charakter prawny i zasady funkcjonowania przeróżnych, pączkujących tu i ówdzie serwisów internetowych administracji publicznej, a także na pytania o skutki prawne publikacji w takich serwisach, a może nawet na pytania o zasady odpowiedzialności za naruszenia prawa dokonywane w takich, publicznych serwisach? Czy to znaczy, że składając pozew w trybie 189 KPC mógłbym potwierdzić (lub zaprzeczyć) tezie o możliwości "wywłaszczenia" autora z praw autorskich przez państwową publikację (nawet jeśli doszło do niej z naruszeniem prawa)?

Wszyscy inni zapierają się rękami i nogami przed stwierdzeniem gdziekolwiek, że oto zostali wywłaszczeni. Raczej - często na drodze ugód - starają się stworzyć wrażenie, że po prostu doszło do naruszenia prawa, które jeszcze można "odwrócić", doprowadzić do stanu z prawem zgodnego. Tak na przykład było w przypadku, który odnotowałem w komentarzu Pozwy przeciwko gminom w związku z naruszaniem praw autorskich, gdzie przybliżyłem otrzymaną od jednego z czytelników ugodę sądową w sprawie, w której gmina wykorzystała na swoich stronach fragmenty publikacji pokrzywdzonego (publikacja właściwie została przyjęta jako załącznik do uchwały). W efekcie tej ugody z Biuletynu Informacji Publicznej (o którym wiemy, że to wszak urzędowy publikator teleinformatyczny, któremu nawet dedykowano stosowne rozporządzenie) zniknęła jedna uchwała, a to przecież - jak się wydaje - rejestr uchwał Rady Gminy i Zarządu Gminy, o którym mowa była w obowiązującym wówczas Rozporządzeniu Prezesa Rady Ministrów z dnia 22 grudnia 1999 r. w sprawie instrukcji kancelaryjnej dla organów gmin i związków międzygminnych:

Biuletyn Informacji Publicznej Gminy Widawa

W wyniku ugody sądowej Gmina zobowiązała się do zapłaty "za wykorzystanie publikacji". Ugoda została zawarta przed Sądem Okręgowym w Warszawie, zaś rozpoczęło się od powództwa przeciwko gminie o ochronę praw autorskich. Elementem ugody było zobowiązanie do opublikowanie w BIP gminy stosownego oświadczenia, które miało tam być udostępnione nie krócej niż 2 tygodnie.

Wszyscy zatem zabiegają o to, by raczej doprowadzić ewentualny spór do takiego stanu, w którym będzie uznane naruszenie prawa autorskiego, które można przywrócić do stanu poprzedniego, nie zaś do tego, by okazało się, że pewne działania państwa (samorządu), urzędowe działania, powodują stan nieodwracalny - wywłaszczenie z praw autorskich (por. również Czy zdjęcia opublikowane w "Raporcie Millera" przeszły do domeny publicznej?).

Tymczasem państwo w sferze rozpowszechniania informacji może mimochodem - jak uważam - dokonywać istotnych ingerencji w sferze praw i wolności jednostek, bo państwo tu nie działa tak, jak obywatele. Państwo jest związane przepisami. Jeśli działa - działa na podstawie prawa. Jeśli nie ma przepisu - państwo nie może działać w takiej sferze.

Zgodnie z art. 17 ustawy z dnia 1 sierpnia 1997 r. o Trybunale Konstytucyjnym:

1. Organizacyjne i administracyjne warunki pracy Trybunału zapewnia prezes Trybunału oraz podległe mu Biuro Trybunału.

2. Biurem Trybunału kieruje szef, którego powołuje i odwołuje Zgromadzenie Ogólne na wniosek prezesa Trybunału.

(...)

4. Szczegółowy zakres zadań i strukturę Biura Trybunału określa statut.
(...)

W ustawie nie widzę nic o Obserwatorze Konstytucyjnym. A Obserwator Konstytucyjny wszak działa. Na jakiej podstawie? Może jest coś w statucie Biura? Muszą być procedury i przepisy, które go jakoś powołały do życia i przy tym życiu utrzymują.

Sprawdzam zatem Statut Biura TK, który stanowi Załącznik do Uchwały Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Trybunału Konstytucyjnego z dnia 4 lutego 2002 r., zmienionej Uchwałą z dnia 18 maja 2004 r. i Uchwałą z dnia 2 marca 2011 r.

Zgodnie z tym Statutem w Biurze TK działa Zespołu Prasy i Informacji. §12 Statutu stwierdza:

1. Do podstawowych zadań Zespołu Prasy i Informacji należy:

1/obsługa prasowa Trybunału Konstytucyjnego,

2/podejmowanie działań na rzecz - stosownego do rangi i pozycji w systemie ustrojowym państwa oraz życiu publicznym - wizerunku medialnego Trybunału Konstytucyjnego i jego prac,

3/wykonywanie zadań związanych z informowaniem - przy wykorzystaniu odpowiednich środków komunikowania - opinii publicznej o pracach Trybunału Konstytucyjnego, a w szczególności o treści oraz istocie rozstrzygnięć zawartych w orzeczeniach Trybunału Konstytucyjnego,

4/ścisła współpraca z komórkami organizacyjnymi Biura w celu realizacji zadań wymienionych w pkt. 1-3,

5/ wykonywanie obowiązków związanych z realizacją ustawy o dostępie do informacji publicznej.

2.Zespołem Prasy i Informacji kieruje Rzecznik Prasowy Biura Trybunału Konstytucyjnego.

3.Rzecznik Prasowy Biura Trybunału Konstytucyjnego uzgadnia z Prezesem lub Wiceprezesem Trybunału istotne aspekty merytoryczne wypowiedzi w sprawach orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego.

To może gdzieś indziej są zadania wydawnicze? Są takie w §13 Statutu, który dotyczy Biblioteki Trybunału Konstytucyjnego. W ust. 2 tego przepisu stwierdzono, że:

2.W ramach działalności wydawniczej do zadań Biblioteki należy:

1/planowanie i realizacja przedsięwzięć wydawniczych, w szczególności w zakresie redagowania i publikowania materiałów oraz opracowań związanych z orzecznictwem i działalnością Trybunału Konstytucyjnego,

2/redagowanie i wydawanie Zbioru Urzędowego Orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego,

3/przekazywanie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, a także wybranych materiałów i opracowań, do publikacji na stronach internetowych Trybunału.

Co ciekawe - o stronach internetowych Trybunału mowa też w §16 Statutu, w którym znalazły sie postanowienia dotyczące Wydziału Informatyki. Na podstawie tego przepisu do podstawowych zadań tego wydziału należy m.in.

5/techniczne projektowanie i edycja stron internetowych Trybunału Konstytucyjnego we współpracy z Zespołem Prezydialnym oraz, w miarę potrzeby, innymi komórkami organizacyjnymi Biura,

Bo to właśnie do zadań Zespołu Prezydialnego, o których w mowa w §11 Statutu, należy:

10/prowadzenie, we współpracy z innymi komórkami organizacyjnymi Biura, stron internetowych Trybunału Konstytucyjnego,
(...)
12/ organizacja przedsięwzięć edukacyjnych i popularyzatorskich związanych z pozycją ustrojową, rolą i działalnością Trybunału Konstytucyjnego.

Ani słowa o Obserwatorze Konstytucyjnym, ale mowa o stronach internetowych Trybunału. Ponoć Obserwator powołano do życia decyzją prezesa Trybunału Konstytucyjnego (szukam tej decyzji w BIP Trybunału Konstytucyjnego, ale z marnym skutkiem, bo nawet nie znam numeru - co i tak nie jest istotne, bo w BIP nie widzę żadnej decyzji Prezesa TK), a celem powołania serwisu miało być "promowanie instytucji, postaw obywatelskich oraz edukowania społeczeństwa w problematyce konstytucyjnej, prawnej oraz legislacyjnej w ramach organizacji przedsięwzięć edukacyjnych i popularyzatorskich związanych z pozycją ustrojową, rolą i działalnością samego Trybunału".

Czy to znaczy, że znajdują się tam materiały urzędowe? A może ten serwis to po prostu prasa, której wydawcą - na gruncie art. 8 ustawy Prawo prasowe - może być organ państwowy, a nawet "jednostka organizacyjna, choćby nie posiadała osobowości prawnej". Zgodnie z art. 9 tej ustawy nie stosuje się jej m.in. do "orzecznictwa sądów oraz innych urzędowych publikacji o tym charakterze". Jaki zatem ma mieć charakter Obserwator Konstytucyjny? Czy to dziennik? Czy to czasopismo? Czy ma znaczenie, że nie ma tam dźwięku? Czy jeśli to dziennik lub czasopismo, to przed rozpoczęciem wydawania zarejestrowano jego wydawanie w sądzie rejestrowym tak, jak podpowiada nam art. 20 ustawy Prawo prasowe?

Na marginesie napiszę, że Sąd Okręgowy w Warszawie VII Wydział Cywilno Rejestrowy oddalił swego czasu wniosek Fundacji ePaństwo, uzasadniając to tak:

Pismem procesowym z dnia 18 kwietnia 2011 r. wnioskodawca wystąpił do tutejszego sądu o zarejestrowanie strony internetowej "Sejmometr". Sąd dwukrotnie wezwał wydawcę do złożenia oświadczenia czy wnosi o zarejestrowanie strony internetowej, czy też dziennika ukazującego się w Internecie. Pismem procesowym z dnia 6 lipca 2011 r. wydawca odmówił udzielenia odpowiedzi na ww. pytanie.
Strona internetowa nie podlega rejestracji na podstawie przepisów ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe, podlega jej natomiast dziennik i czasopismo publikowane na stronie internetowej.
Mając na uwadze, iż wnioskodawca we wniosku z dnia 18 kwietnia 2011 r. wskazał, iż wnosi o rejestrację strony internetowej oraz odmówił udzielenia odpowiedzi na pytanie sądu, czy wnosi o zarejestrowanie dziennika ukazującego się w Internecie, czy też strony internetowej, sąd przyjął, iż przedmiotowy wniosek dotyczył strony internetowej i w związku z tym na podstawie art. 20 ust. 1 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe, postanowił jak na wstępie

Jeśli przepis szczególny nie zezwala Trybunałowi Konstytucyjnemu wprost na wydawanie dziennika lub czasopisma, a Trybunał również działa w granicach wyznaczonych przez art. 7 Konstytucji, to na jakiej właściwie podstawie Trybunał miałby zajmować się taką działalnością prasową? Czy istnieje różnica, między działalnością prasową, a działalnością wydawniczą? Działalnością wydawniczą zajmuje się wszak - na podstawie przywołanych przepisów Statutu Biura TK - Biblioteka Trybunału, ale działalność taka w Statucie Biura TK jest ograniczona tylko do niektórych sfer wydawniczych (chociaż sprytnie stwierdzono tam, że "w szczególności" - czy tak niedookreślona podstawa prawna jest wystarczająca dla uznania za realizowaną zasadę praworządności art. 7 Konstytucji?). Czy jeśli Trybunał Konstytucyjny zajmowałby się działalnością prasową, to czy publikowane w takiej "prasie" materiały miałyby walor "materiałów urzędowych"?

A więc może tam znajdują się materiały urzędowe, a skoro mój tekst się w takim serwisie pojawił, to zostałem wywłaszczony, bo państwo, jak już coś opublikuje, to na amen?

A jeśli nie? Czy Trybunał Konstytucyjny może nagle zacząć wydawać dziennik lub czasopismo hmm.. bulwarowe? Takie, w którym usiłowałby dotrzeć do czytelników pasjonujących się historiami w stylu "nie śpię, bo trzymam kredens"? Czy Trybunał mógłby dowolnie sobie założyć jeszcze trzy, dziesięć serwisów internetowych? Czy musiałby się ograniczać do jakiejś konkretnej tematyki, czy też mógłby np. zacząć wydawać serwisy poradnikowe dla hodowców zwierząt, przeglądy dla szachistów, etc?

Czy takie "wydawnictwa" również można by "ponownie wykorzystywać" w ramach systemu re-use informacji publicznej, czy też może raczej miałyby tu zastosowanie przepisy stricte gospodarcze i zasady zwalczania nieuczciwej konkurencji (gdyby Trybunał Konstytucyjny zaczął wydawać pismo szachowe, to przecież na rynku inne takie pisma nie miałyby szans!). Czy Trybunał - na wzór tego, co zrobiło Ministerstwo Finansów w ramach dwumiesięcznika Biuletyn Skarbowy Ministerstwa Finansów - również mógłby zawrzeć sobie z kimś umowę koncesji na sprzedaż prenumeraty (por. Koncesja MinFinu na dwutygodnik internetowy)?

Co tu zrobić, jak żyć?

Gdybym poszukiwał wsparcia w sądzie powszechnym, który - ze względu na szeroko rozumiany mój interes prawny - mógł rozstrzygnąć oparte na art. 189 KPC powództwo o ustalenie prawa dotyczącego tego jednego mojego artykułu, to musiałbym chyba poszukiwać odpowiedzi na te wszystkie powyższe pytania...

Tymczasem czytam sobie ten Statut Biura Trybunału Konstytucyjnego i nie widzę tam nigdzie komórki organizacyjnej, do której przypisano by w jakikolwiek sposób odpowiedzialność za Biuletyn Informacji Publicznej Trybunału Konstytucyjnego. A prowadzenie takiej strony podmiotowej wynika z ustawy, z ustawy o dostępie do informacji publicznej. Prawdę mówiąc - Statut Biura TK o stronach podmiotowych BIP Trybunału Konstytucyjnego nie wspomina wcale.

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Generalnie, jak już dojdzie

Generalnie, jak już dojdzie do naruszenia prawa i powodowi służy roszczenie o zapłatę, to powództwa o ustalenie na podstawie art. 189 kpc wnieść się raczej nie da (tzn. można, ale szanse będą niewielkie). Podobnie będzie i w tej sytuacji.

wątpliwość

VaGla's picture

Mam wątpliwość czy po naruszeniu prawo istnieje.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Wywłaszczenie i ustanie prawa to nie to samo

DiskDoctor's picture

Jeżeli wywłaszczenie nie powoduje iż tekst staje się tekstem urzędowym, mamy do czynienia jedynie z przeniesieniem prawa, przymusowym, za odszkodowaniem (dla mnie to swoista "licencja przymusowa", znana nb. z PWP).

Natomiast jeżeli tekst (np.) staje się dokumentem urzędowym, wtedy prawo wygasa, jego przedmiotowość.

Uważam, że nie można rozszerzać w nieskończoność terminu "materiał urzędowy". Materiał urzędowy to nie krótka notatka Pani z urzędu na karteluszce. Materiał urzędowy to banknot (w kontekście wygaśnięcia prawa), ustawa (także ten sam skutek) itd.

Na tej zasadzie możnaby rzec, że strony administracji używające google translate pozbawiają google jakiejś części kodu itd. To jest ad absurdum oczywiście.

Dlatego IMAO uważam że do wywłaszczenia skutkującego ustaniem prawa (wygaśnięcia? nie orientuję się precyzyjnie) winno się wymagać - co najmniej - specjalnego trybu.

Ergo: prawo nadal istnieje.

Nie można przenieść

Nie można przenieść więcej praw niż się samemu posiada. Jeśli TK nie posiadało praw do utworu, to nie mogło ich np. przenieść na kogoś innego i tym bardziej nie mogło doprowadzić do wyłączenia takiego utworu spod ochrony poprzez publikację go jako materiału urzędowego. A nawet jeśli..., to i tak autorowi przysługiwac będzie roszczenie odszkodowawcze.

Ja wiem, że to burzy trochę konwencję tego wpisu, ale nie sądzę, by jakikolwiek sąd chciał pochylać się nad tą sprawą w trybie art. 189 kpc, skoro autor może pozwać naruszyciela o odszkodowanie (lub stosowne wynagrodzenie).

Wywłaszczenie na tym polega

VaGla's picture

Wywłaszczenie na tym polega, że Skarb Państwa nie posiada prawa i wywłaszcza jego aktualnego dysponenta. To z przeniesieniem więcej praw niż się ma nie ma nic wspólnego. Chodzi tylko o procedurę i działanie państwa, które ma w systemie prawnym szczególną pozycję.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Wywłaszczenie w ACTA

A kto zauważył, że ACTA przewiduje właśnie taką sytuację - tzn. w art 8 ust. dozwala organom Państwa przejąć IPR za odszkodowaniem, ale bez możliwości żądania zaprzestania naruszenia?

Niekoniecznie wywlaszczenie wygasza prawo

DiskDoctor's picture

Tak jak pisalem, vide: licencja przymusowa, PWP, odpowiednio.

Lub wynalazek tajny.

DD

Niejasne prawo

Twoje miotanie się pomiędzy przepisami pokazuje jak niejasne i niejednoznaczne jest prawo. Jak można przestrzegać przepisów, których się nie rozumie?

A ja mam takie dość

SpeX's picture

A ja mam takie dość praktyczne pytanie, czy oprócz "suchych" rozważań nad tym tematem, będziesz robił coś jeszcze (szedł do sądu itp).

Choćby tylko po to, by pojawiło się kolejne orzecznictwo (jeśli planujesz odpuścić te 3 miliony lub pójść na ugodę.)

Na razie poprosiłem o

VaGla's picture

Na razie poprosiłem o udostępnienie informacji publicznej - decyzji Prezesa TK w sprawie powołania Obserwatora Konstytucyjnego :)

Zdaje się, że obecnie o "problemie" wie już cały zespół Biura TK.

Z deklaracji pochodzącej od Redaktora Naczelnego OK wynika, że ustosunkują się do "problemu".

Nie mam wpływu na dziennikarzy, którzy piszą pytania w sprawie zasad działania serwisów internetowych administracji publicznej, jak również na tych, którzy ewentualnie przygotowują interpelacje poselskie.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Warto rozwikłać te

Warto rozwikłać te kwestię, czy organ władzy sądowniczej może prowadzić serwis internetowy, na który są prezentowane opinie "niezależne" od tego organu. Co na to konstytucja?

zdaje się, że już od

zdaje się, że już od ponad roku działa analogiczna strona powiązana z NBP (Obserwator Finansowy). Na stronie publikowane są różne materiały, nie prezentujące oficjalnego stanowiska NBP, a jak dotąd nikt nie podnosił, że NBP zrobił coś nielegalnego.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>