ngo

Rozpoczynają się prace nad realizacją zamówienia na System Konsultacji On-Line Ministerstwa Gospodarki

30 listopada 2011 r. Ministerstwo Gospodarki uruchomiło postępowanie dot. utworzenia Systemu Konsultacji On-Line, które prowadzono w trybie przetargu nieograniczonego. 9 stycznia otworzono oferty i w wyniku ich oceny zwyciężyła spółka eo Networks. Ministerstwo Gospodarki poinformowało o tym 25 stycznia. Potem pojawił się protest, który oceniała Krajowa Izba Odwoławcza. Po rozpatrzeniu protestu spółka utrzymała się w przetargu. Ruszają zatem prace nad realizacją zamówienia. eo Networks zaprojektuje i wdroży platformę do konsultacji on-line za 790 tys. zł. System ma powstać do końca listopada 2012 r.

Przejmujemy państwo: początek społecznej inwentaryzacji

W czasie posiedzenia Rady Informatyzacji, które odbyło się 15. lutego, istotnie zaproponowałem, by "stworzyć spójne kryteria, jakimi mają się rządzić strony internetowe administracji publicznej, i dwie trzecie wyciąć w pień, bo to marnowanie pieniędzy i traci się na wiarygodności informacji". To nie nowa koncepcja, a jedynie sięgnięcie do wzorców z Wielkiej Brytanii (por. Brytyjski rząd policzył koszty i zdecydował, że zamknie 3/4 rządowych serwisów internetowych). W Wielkiej Brytanii te prace trwają od lat. Tamtejszy raport pt. "Central Government websites 2009-10" był tylko jednym z elementów dyskusji, która niedawno zaowocowała pierwszymi próbami z jednym spójnym serwisem administracji rządowej (por. Jeden uczciwy serwis rządu zamiast chmury witryn marketingu politycznego ministrów). U nas w Polsce nie wiemy ile mamy internetowych serwisów rządowych, nie wiemy ile one kosztują, prawdopodobnie nie ma zbiorczych informacji na temat tego jaką mają oglądalność, a więc trudno ocenić czy są rzeczywiście potrzebne. Nie ma też - jak się wydaje - spójnej polityki państwa w sferze tworzenia takich serwisów. W Wielkiej Brytanii serwis rządowy nie może powstać, jeśli nie zostanie pozytywnie zaopiniowany przez the Cabinet Office Efficiency Board.

Mapa drogowa otwartego rządu: przeczytaj i skrytykuj

Wszyscy potrafimy krytykować, ale krytyka konstruktywna jest sprawą trudniejszą (zwłaszcza, że trzeba mniej więcej orientować się w tym, co się krytykuje). Warto, jak uważam, się w tej sztuce wprawiać. Jest dobra okazja. Począwszy od połowy zeszłego roku Centrum Cyfrowe Projekt: Polska publikuje kolejne wersje mapy drogowej otwartego rządu. Stopniowo wzbogaca materiał o dodatkowe informacje, aneksy. Koordynatorką projektu jest Justyna Hofmokl. Ja mam propozycję dla tych wszystkich, którzy chcieliby się jakoś włączyć w dyskusję nt. reformy państwa. Jeśli wcześniej nie czytaliście opublikowanych przez CC materiałów - przeczytajcie. Pochylcie się nad tym przez chwilę, przeanalizujcie diagnozę i proponowany kierunek zmiany, rozejrzyjcie się dookoła, porównajcie tezy raportu z doświadczeniami interakcji z administracją publiczną. Skrytykujcie raport. Przy czym kiedy proponuję krytykę, to nie dlatego, że niecnie planuję w ten sposób napuścić czytelników na kolegów z CC, a dlatego, że rzetelna, konstruktywna krytyka pobudzi dyskusje na poruszane w raporcie tematy. Sprawi również (w co wierzę), że pojawi się dodatkowy materiał, który będzie mógł być wykorzystany dla rozwijania samego raportu. Ale najpierw trzeba przeczytać to, co już przygotowano. Jeśli udałoby się to wspólnie przedyskutować, to potem można by wspólnie uprzejmie poprosić rząd, by - jak w przypadku dyskusji o ACTA - był tak miły i pochył się nad sygnalizowaną problematyką. O ile tego właśnie będziecie chcieli.

Walka o dostęp do statystyk stosowania retencji oraz kontroli operacyjnej (cd.)

Na stronach Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka znaleźć można informacje o 1) uchyleniu przez WSA decyzji Komendanta Głównego Policji odmawiającej udostępnienia informacji publicznej red. B. Wróblewskiemu na temat danych statystycznych dotyczących retencji danych oraz 2) uchyleniu przez WSA decyzji Szefa CBA umarzającej postępowanie z wniosku HFPC o udostępnienie statystyk dotyczących kontroli operacyjnych, w tym m.in. stosowania podsłuchu, prowadzonych przez CBA (sygn. II SA/Wa 2695/11).

Społeczeństwo obywatelskie po dyskusji o ACTA - nagranie z dyskusji

VaGla w czasie dyskusji w siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy PolskichW notatce Czy spór o ACTA wpływa jakoś na dyskusję o społeczeństwie obywatelskim w Polsce? sygnalizowałem, że dziś odbędzie się dyskusja zorganizowana przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Taka dyskusja na ul. Foksal w Warszawie się odbyła i nagranie jej przebiegu dostępne jest online.

Komisja publikuje kolejne informacje w sprawie negocjacji ACTA (pojawia się dysonans poznawczy)

Pan Minister Piotr Żuchowski był uprzejmy napisać w odpowiedzi z 26 stycznia 2010 roku, że "Przedstawiciele Rządu RP nie brali udziału w żadnej z dotychczasowych sześciu sesji negocjacyjnych Porozumienia ACTA". Wymienia w tym piśmie sześć rund negocjacyjnych w sprawie ACTA, które się odbyły do czasu przygotowywania wówczas odpowiedzi z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wymieniono tam m.in. rundę w Paryżu, która odbywała się 18 grudnia 2008 roku. Mam dysonans poznawczy, ponieważ Komisja Europejska właśnie opublikowała notatkę na temat przejrzystości działań w sprawie ACTA i tam napisano, że w paryskiej rundzie negocjacyjnej Polska brała udział. Pewnie jest to zagadka, którą łatwo rozwiązać. Może to Polska brała udział, ale nikt z przedstawicieli Rządu RP, bo jak inaczej to interpretować?

Projekt stanowiska rządu w sprawie europejskiej strategii otwartego dostępu do danych

pudełko z dokumentamiMam prośbę: jeśli ktoś ma wolne zasoby (albo może nieco poprzesuwać zasoby tak, by pochylić się nad czymś takim), to warto zapoznać się z opublikowanym dziś na stronach Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji projektem stanowiska rządu w sprawie europejskiej strategii otwartego dostępu do danych. Ministerstwo czeka na uwagi do 15 lutego 2012 r. Mało czasu (72 godziny to mało czasu!). Wiadomo. Ale warto przeczytać, przemyśleć, spisać uwagi i wysłać. A jeśli nawet nie do ministerstwa (bo ktoś się, nie wiem, wstydzi), to chociażby zachęcam do dyskusji w komentarzach. Tematyka tego stanowiska związana jest w pewnym sensie z formułowanymi przeze mnie postulatami w zakresie "pozytywnej agendy" wobec problemu ACTA. To jest ważna sprawa.

Kancelaria Sejmu może sprawdzać absencje posłów w Sejmometrze

Skoro czytam, że "Kancelaria Sejmu sprawdziła, jak wygląda udział posłów w głosowaniach", a do tego, że pisze o tym "Newsweek", to mógłbym sobie pomyśleć, że jest to jakaś tajna wiedza, do której trzeba było aż zaangażowania Kancelarii Sejmu i pośrednictwa popularnego tygodnika oraz serwisu internetowego Polskiego Radia. Tymczasem frekwencja posłów w trakcie głosowań jest dziś jednym z prostszych narzędzi serwisu Sejmometr.pl, które to narzędzie każdy z internautów może sobie wykorzystywać na bieżąco. Jeśli powstaną moduły sejmometrowe do popularnych CMS-ów, to taka frekwencja na głosowaniach może wisieć na wszystkich stronach, które zechcą wykorzystać dane Sejmometru i informować czytelników tych stron o aktywności przedstawicieli Narodu.

Trzy konkrety w okolicy dyskusji o ACTA

Wysłuchałem przebiegu spotkania zorganizowanego w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z udziałem Pana Premiera, Ministra Michała Boniego (MAiC), Ministra Bogdana Zdrojewskiego (MKiDN), Ministra Igora Ostrowskiego (MAiC), Ministra Piotra Żuchowskiego (MKiDN), byli też ministrowie z Ministerstwa Gospodarki, ministrowie z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, byli również dyrektorzy departamentów, urzędnicy, na sali gościł też Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, Dyrektor Biblioteki Narodowej i wielu innych gości. Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 14:05, a zakończyło się o godzinie 21:20. Na końcu spotkania zarówno gospodarze (którzy murem siedzieli do końca), jak i pozostali na sali uczestnicy (wielu się wykruszyło w trakcie spotkania) wydawali się być bardzo zmęczeni. W Sieci na temat tej dyskusji komentarze są różne, ale jeśli chodzi o mnie, to doceniam, że przedstawiciele rządu wytrzymali tyle czasu. Poza zdarzającymi się wypowiedziami "z kosmosu" było też wiele interesujących, moim zdaniem, wypowiedzi. Zobaczymy co Minister Zdrojewski udostępni jutro na temat ACTA (Pan Premier o to poprosił wprost). Szkoda, że taka dyskusja nie została zorganizowana przed podpisem pod umową, ale usłyszałem też z ust Pana Premiera, że dostrzegł wagę tematów, z którymi ludzie dziś do niego przyszli. Dzięki temu, że spotkanie było transmitowane w Sieci - mogłem pracować nad swoimi projektami, które związane są z moją działalnością pozwalającą mi zarabiać na życie (ostatnie trzy tygodnie miałem praktycznie wyjęte z życiorysu zawodowego, a jutro jadę do Poznania). Ale ja nie o tym. Chciałem tu zasygnalizować trzy sprawy, które dzieją się niejako równolegle do działań podejmowanych przez rząd.

Przy okazji dyskusji o ACTA okazuje się, że król rządzący prawem autorskim jednak jest nagi

Oglądam sobie nagranie dyskusji na temat ACTA, które odbyło się dwa dni temu w Gdańsku, w Sali BHP Stoczni Gdańskiej (byłem wówczas na Improwizowanym Kongresie Wolnego Internetu i dzięki nagraniom odrabiam teraz zaległości, by znać dokładnie przebieg wszelkich dyskusji o ACTA). Pierwsza uwaga jest taka, że - zgodne z przewidywaniem (por. Medialna konstytucyjność ACTA) - pojawiło się odniesienie do udzielonej mediom wypowiedzi Prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Minister Piotr Żuchowski wsparł się tym, co w Radio Zet powiedział prof. Rzepliński. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że sędziowie konstytucyjni powinni powstrzymywać się przed wypowiedziami na temat spraw, które mogą kiedyś trafić formalnie pod ich osąd. Druga sprawa zaś jest taka, że tenże sam minister ze smutkiem przyznał dwa dni temu, że prowadzone jakiś czas temu konsultacje społeczne związane z nowelizacją prawa autorskiego nie przewidywały udziału strony "społecznej", koncentrując się na "twórcach", organizacjach zbiorowego zarządzania oraz "użytkownikach" rozumianych jako pośrednicy, tj. szeroko pojętych mediach korzystających z dzieł chronionych. A ja znów mogę udowadniać swoją tezę o konieczności samodzielnego pilnowania biegu spraw oraz reagowania, chociaż często bez nadziei na powodzenie, bo byłem na publicznym wysłuchaniu w Sejmie wówczas, gdy podnoszono temat m.in. Komisji Prawa Autorskiego i ustalaniu tabel wynagrodzeń i podnosiłem wówczas, że konieczne jest uwzględnienie tego czynnika "użytkowników" (rozumianych, jako końcowi użytkownicy, odbiorcy, konsumenci) w tamtych pracach. Mówiłem wówczas o tym, że jestem twórcą. Ktoś wówczas, mniejsza z tym kto, z pewną pogardą zapytał mnie na sali sejmowej: A czego pan jest autorem?