Mapa drogowa otwartego rządu: przeczytaj i skrytykuj
Wszyscy potrafimy krytykować, ale krytyka konstruktywna jest sprawą trudniejszą (zwłaszcza, że trzeba mniej więcej orientować się w tym, co się krytykuje). Warto, jak uważam, się w tej sztuce wprawiać. Jest dobra okazja. Począwszy od połowy zeszłego roku Centrum Cyfrowe Projekt: Polska publikuje kolejne wersje mapy drogowej otwartego rządu. Stopniowo wzbogaca materiał o dodatkowe informacje, aneksy. Koordynatorką projektu jest Justyna Hofmokl. Ja mam propozycję dla tych wszystkich, którzy chcieliby się jakoś włączyć w dyskusję nt. reformy państwa. Jeśli wcześniej nie czytaliście opublikowanych przez CC materiałów - przeczytajcie. Pochylcie się nad tym przez chwilę, przeanalizujcie diagnozę i proponowany kierunek zmiany, rozejrzyjcie się dookoła, porównajcie tezy raportu z doświadczeniami interakcji z administracją publiczną. Skrytykujcie raport. Przy czym kiedy proponuję krytykę, to nie dlatego, że niecnie planuję w ten sposób napuścić czytelników na kolegów z CC, a dlatego, że rzetelna, konstruktywna krytyka pobudzi dyskusje na poruszane w raporcie tematy. Sprawi również (w co wierzę), że pojawi się dodatkowy materiał, który będzie mógł być wykorzystany dla rozwijania samego raportu. Ale najpierw trzeba przeczytać to, co już przygotowano. Jeśli udałoby się to wspólnie przedyskutować, to potem można by wspólnie uprzejmie poprosić rząd, by - jak w przypadku dyskusji o ACTA - był tak miły i pochył się nad sygnalizowaną problematyką. O ile tego właśnie będziecie chcieli.
Zaciekawionych zachęcam do odwiedzenia strony projektu mapy drogowej, jak również do sięgnięcia, bo od czegoś warto zacząć, do skrótu raportu Mapa drogowa otwartego rządu w Polsce.
W tymże skrócie przeczytacie państwo m.in.:
(...)
Analiza wyników licznych badań wycinkowych na ten temat oraz wywiady przeprowadzone z obserwatorami zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz administracji pozwalają wyróżnić cztery główne bariery na drodze do dalszego skutecznego otwierania polskiej administracji. Są to:
- brak ogólnej wizji, która jednoczyłaby wdrażane projekty cząstkowe, oraz niekonsekwencja i bałagan w realizowaniu przyjętych zamierzeń;
- ustrój administracji kształtowany resortowo, a nie zadaniowo, przy słabej koordynacji ze strony centrum;
- negatywna spirala wzajemnego braku zaufania urzędników i obywateli;
- nikłe zainteresowanie Polaków sprawami publicznymi i małe poczucie wpływu na nie.
(...)
Przy okazji zachęcam również do przeczytania Stanowiska Obywatelskiego Forum Legislacji przy Fundacji im. S. Batorego w sprawie zasad i trybu przeprowadzania konsultacji publicznych projektów ustaw oraz ich założeń (PDF). Mógłbym również zaproponować materiały Andrzeja Sobczaka na temat architektury korporacyjnej, a w szczególności Architektura korporacyjna państwa – próba diagnozy.
Skoro czytasz te słowa to wiedz, że coś się dzieje.
Materiały na podobny temat gromadzę w niniejszym serwisie w działach e-government, bip, informatyzacja, re-use i innych... Niedawno utworzyłem też odrębna kategorię sejmometr, w której gromadzę materiały poświęcone rozwijanej przez Fundację ePaństwo platformie.
Przeczytaj również: Open Government Partnership zamiast ACTA oraz Projekt stanowiska rządu w sprawie europejskiej strategii otwartego dostępu do danych.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Mapa drogowa
Sam tytuł, ma bardzo złe konotacje.
Przypomnę, że "Road Map" to nazwa planu przedstawionego 24 czerwca 2002 r. przez prezydenta USA George W. Bush 'a, który miał być punktem "startowym do utworzenia dwóch państw, państwa Izrael żyjącego w poczuciu bezpieczeństwa oraz demokratycznego i spokojnego państwa Palestyna." Minęło prawie 10 lat a sprawy dalej toczą się po krętych ścieżkach dyplomacji.
Każdemu kojarzy się z czymś innym
Każdemu kojarzy się z czymś innym. Była też mapa drogowa przyjęcia euro przez Polskę, europejska mapa drogowa dojścia do energetyki bezemisyjnej w roku 2050, były też inne mapy drogowe. Tego bym się nie czepiał.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Różne mapy drogowe.
Dla mnie nie ma żadnych konotacji, bo "Roadmap" to nic innego jak nasz swojski "Plan działania". Na każdej stronie od CERN-u, przez IBM-em, po NASA jest pełno "map drogowych". To taki, jak określa się w necie, mem. Kiedyś mówiło się idiom.
Roadmap
Bardzo Cię proszę, Piotrze, o unikanie tłumaczenia roadmap -> mapa drogowa. Roadmap może być mapą drogową, ale tutaj jest planem, planem ramowym, harmonogramem, szkicem ...
Powyższe przychodzą mi do głowy jako adekwatne tłumaczenia.
Mam nadzieję, że nie zostanie uznane to za czepianie się (tak samo "czepiałbym się" wszystkich zacytowanych poprzednich przypadków użycia).
Z poważaniem,
Robert
Nie jestem autorem
Nie jestem autorem proponowanego wyżej raportu. Dla mnie tytuł mniej istotny niż to co w środku, ale lekturę i krytykę istotnie warto zacząć od tytułu. Pytanie czy pójdziemy dalej, poza tytuł, w lekturze i krytyce?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
To może ja się przyczepię
To może ja się przyczepię do czegoś innego (choć na marginesie, również razi mnie kalka językowa, jaką jest "mapa drogowa") - w raporcie postuluje się, aby urzędnicy i instytucje obowiązkowo komunikowali się przez portale społecznościowe. Uprzejmie nie zgadzam się na to, aby kontakt z instytucjami miał był uzależniony od zewnętrznego dostawcy darmowej usługi. Nie chcę też być zmuszany do zakładania sobie kont w jakichś portalach, aby móc się dowiedzieć, co władza porabia. Instytucje i urzędy powinny publikować informacje w BIP-ie (jednym!) lub we własnym, dedykowanym systemie, a nie w jakichś facebookach.
Dodatkowo raport postuluje, aby administracja korzystała z usług sieciowych w sposób neutralny, bez preferencji dla określonych serwisów. Ów wymóg, choć słuszny, kłóci się z poprzednią rekomendacją posiadania kont w portalach społecznościowych. Chyba że urzedy miałyby zakładać konta (i publikować informacje) we wszystkich możliwych portalach, żeby żadnego nie preferować... A to zakrawa na absurd.
Pozdrawiam,
Przejrzystość kluczem do otwartości
Od pierwszych stron zastanawiałem się: czy autorzy raportów pracują za wersówki?
Takie kwiatki jak: "Za wartości kluczowe dla modelu OTWARTEGO RZĄDU często uznaje się PRZEJRZYSTOŚĆ..." i "Działania podejmowane w imię OTWARTOŚCI służą PRZEJRZYSTOŚCI RZĄDU..." to chyba niestety już standard.
Ale to: "Proponujemy także, aby zamiast jedynie o partycypacji, mówić o zaangażowaniu – a jako części składowe tego pojęcia wyróżniamy partycypację i współpracę."
bardzo mnie zaciekawiło, bo przecież partycypacja może być bierną, czyli prawem do: informacji, wysłuchania skarg i zażaleń, opiniowania, i doradztwa; lub czynną, inaczej prawem: do wyrażania sprzeciwu lub zgody oraz do wspólnego lub wyłącznego rozstrzygania.
Po co tworzyć nowy tautologicznie zdefiniowany byt pt."współpraca", który oznacza oddolną współpracę obywateli (tak jakby w tym konkretnym wypadku odgórna też możliwą była) z instytucjami publicznymi (czyli dokładniej administracją publiczną, bo przecież o niej raport traktuje) i następnie używać go zamiennie z partycypacją.
Partycypacja raz jest to udział w podejmowaniu decyzji innym razem w procesach rządzenia czyli mówiąc najprościej w podejmowaniu decyzji i ich wdrażaniu.
Np.: " współpraca obejmuje działania mające na celu uzyskanie realnego wpływu na proces rządzenia. Kilka stron dalej: "...koncepcją angażowania (współpracą) obywateli nie tylko w partycypację w podejmowaniu decyzji, ale też we współdziałanie w całym procesie rządzenia". Po czym już: "Dane o funkcjonowaniu administracji (...) są podstawą przejrzystości rządzenia i warunkiem skutecznej partycypacji obywateli w procesie rządzenia".
Ale do rzeczy czyli rekomendacji. Skoro realizacja ma być procesem stopniowym, to dlaczego reszta pkt. rekomendacji nie jest przyporządkowana do etapów?
Idąc dalej, dlaczego np. (w ramach 1go etapu), pkt. 3,4,5 nie są podpunktami pkt.2, a z kolei pkt. 7 i 8 podpunktami pkt. 5?
Przecież realizacja podpunktów jest warunkiem koniecznym do realizacji punktów a tych do realizacji etapów. Widzę tu tylko papkę ogólników bez ładu i składu zamiast rekomendacji.
Mapa drogowa
Dziękuję bardzo za odpowiedź.
przyczepiłem się do tytułu. Ale jak inaczej mam zacząć analizę, jeśli nie wiem, po co powstał dany dokument? Kto jest odbiorcą?
Jeśli już na początku pojawia się: "eksperci Centrum Cyfrowego Projekt: Polska przygotowują dokument o charakterze mapy drogowej,", to to przecież niczego nie wyjaśnia. To jest harmonogram? Plan? Propozycja planu? Analiza stanu bieżącego?
Streszczenie jest za długie dla zwykłego obywatela. Czy da się to napisać krócej, prostszym językiem, używając zrozumiałyc przykładów?
Może przydałaby się definicja drugiego i trzeciego sektora? Sektora czego? Ja nie muszę tego wiedzieć.
Stręczenie, jego język, jego długość mnie odstręcza. Czy tak ma być? Czy mam rozumieć, że nie jest to dokument dla mnie? Czy też powinienem więcej od siebie wymagać jako od obywatela?
Przepraszam, sądzę, że było mało konstruktywnie, jak sam zauważyłeś - taka krytyka jest łatwiejsza ...
Z poważaniem,
Robert
oj ciężko
Ciężko być konstruktywnym więc na razie pozostanę tylko krytycznym i odniosę się do pewnych pomysłów zawartych we wprowadzeniu.
Od e-administracji do otwartego rządu
Kierunek powinien być dokładnie odwrotny. Na początku należy otworzyć instytucje państwowe na obywatela a dopiero potem je komputeryzować. Nowe metody i procedury działania powinny być tak pomyślane by mogły być realizowane prawie niezależnie od wybranych narzędzi. Zastosowanie cyfrowych technik komunikacji powinno umożliwić "jedynie" lepszą skalowalność usług administracji, a więc zmianę ilościową. Zmiana jakościowa, uporządkowanie według nowej filozofii powinno nastąpić wcześniej.
Wolne oprogramowanie nie jest demokratyczne
Model rozwoju wolnego oprogramowania, zwłaszcza w przypadku dużych projektów (odnoszę się do projektów z którymi się zetknąłem, być może w innych, których nie znam daje się zaprowadzić bardziej demokratyczne reguły) bliższy jest absolutyzmowi oświeconemu niż demokracji. Kierownik/właściciel projektu ma decydujący głos w kwestiach spornych. Mimo długotrwałych dyskusji na temat konkurujących rozwiązań ostateczne decyzje bywają zarzewiem konfliktu w społeczności. W przeciwieństwie do państwa, projekt wolnego oprogramowania, w którym doszło do takiego konfliktu daje możliwość "pójścia na swoje" poprzez stworzenie i dalszy rozwój własnej gałęzi.
Jeżeli do takich konfliktów nie dochodzi to tylko dlatego, że wszyscy uczestnicy projektu są odpowiedzialnymi jego "obywatelami" skłonnymi do kompromisów i wrażliwymi na merytoryczną argumentację.
Państwo, ze swej natury, takich możliwości rozwiązywania konfliktów nie może zapewnić.
Rząd jako platforma
Należy dokładnie zdefiniować jakie usługi publiczne rząd musi zapewnić i nigdy z nich nie zrezygnować. Nawet jeżeli znajdą się ich niezależni dostawcy. Konieczne też mogą okazać się jakieś regulacje rynku takich usług.
Demokracja partycypacyjna
To niestety jest wciąż prawdą. A twierdzenie, że "w masie obywateli można znaleźć osoby o odpowiednich kompetencjach, jeśli umożliwi się im swobodne zaangażowanie" jest naiwne pomija bowiem kwestie rozwiązywania konfliktów i nie uwzględnia, wagi różnych decyzji. Czym innym jest decyzja dotycząca kolejności łatania dziur w jezdniach a czym innym zawartość listy leków refundowanych.
RAZEM
Otwarcie dostępu informacji? Jak najbardziej, 100xTAK! Budzi natomiast moje poważne wątpliwości (niestety jest to pobudka mało konstruktywna) hurraoptymistyczny pomysł masowego zaangażowania obywateli w procesy decyzyjne. Wymaga to zmiany nastawienia nie tylko po stronie "rządu" ale również ogromnych zmian w świadomości społecznej. Zmian, być może, nierealnych.
Osobiście skłaniałbym się do pomysłów prezentowanych już na tych stronach na "wpięcie" e-obywateli w istniejące dziś procedury takie jak: obywatelska inicjatywa ustawodawcza czy też możliwość "wywołania" referendum poprzez zebranie e-podpisów (IMHO powinno być ich więcej niż zwykłych, żeby zapewnić układowi odpowiednie tłumienie).
Uznanie budzi rozdział dotyczący zagrożeń, nawet jeżeli nie do końca podzielam przedstawiony tam punkt widzenia lub miałbym coś do dodania.
CDN.
>steelman<
PS1. "Internet" pisze się wielką literą bo to nazwa własna
PS2. Informacja jest raczej niepoliczalna zatem powinniśmy mówić o jej "ilości"(str.89., akapit 2.)
Czym innym jest decyzja
Szkoda tylko, że posłowie bardzo często nie wiedzący nawet nad czym głosują wcale nie mają lepszych kwalifikacji.
Tak naprawdę problemem - widzianym np. przy ACTA - jest brak porządnej analizy przed podejmowaniem decyzji. Przeciętny obywatel nie nadaje się lepiej(ani gorzej) niż przeciętny poseł do analizy tego jak np. ACTA wpłynie na Polskie prawo, czy jakie leki refundować i jakie będzie to miało skutki.
Jednak decyzja o tym jakie leki refundować powinna być podjęta na podstawie analiz - a na ich podstawie można podjąć decyzję.