wolność słowa

UE na temat "narzędzi hackerskich", IP spoofingu, odpowiedzialności osób prawnych

Komisja Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE) Parlamentu Europejskiego głosowała niedawno nad propozycjami związanymi z przepisami karnym dot. przestępczości komputerowej. Zgodnie z propozycją: za ataki na systemy teleinformatyczne będzie w Unii groziła kara pozbawienia wolności do dwóch lat. Latem czeka nas zatem interesująca dyskusja na ten temat na forum Parlamentu. W ramach niej zobaczymy, jak europejski prawodawca podejdzie do regulacji IP spoofingu, przygotowywania i dystrybucji "narzędzi hackerskich", itp. Tu też będą propozycje dotyczące odpowiedzialności producentów oprogramowania i dostawców systemów IT za ich produkty oraz działania (i przypuszczam, że nagle paru producentów oprogramowania zainteresowało się tą notatką, skoro do tej pory zawsze wszędzie pisali w licencjach, że nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za działanie ich kodu).

"Obywatel", "każdy", próba odebrania organizacji prawa dostępu do informacji publicznej w Płocku

"Prawo do informacji określone w art. 61 Konstytucji odnosi sie wyłącznie do obywateli. Gdyby ustawodawca chciał przyznać wszystkim prawo do informacji mocą art. 61 Konstytucji, wówczas zrobiłby to stosując słowo "każdy" zamiast słowa "obywatel" (vide glosa do wyroku NSA z dnia 5 grudnia 2001 r. II SA 155/01)"

Wyszukiwarki i serwisy społecznościowe - dwie rekomendacje Rady Europy

W trakcie 1139. posiedzenia Komitetu Ministrów Rady Europy, które odbyło się 4 kwietnia 2012 r.) przyjęto dwie rekomendacje dotyczące praw człowieka: o ochronie praw człowieka w związku z funkcjonowaniem serwisów społecznościowych oraz o ochronie praw człowieka w związku z funkcjonowaniem wyszukiwarek.

Epitafium dla serwisu CodziennikPrawny.pl (2009-2011)

Przypięty do tablicy korkowej znaczek promujący serwis CodziennikPrawny.plPortal internetowy CodziennikPrawny.pl został uruchomiony w czerwcu 2009 roku. Odnotowałem ten fakt w niniejszym serwisie, w notatce CodziennikPrawny.pl za 65 tys z plusem. CodziennikPrawny.pl był przygotowywany przez Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, Centrum Edukacji Obywatelskiej oraz wydawnictwo C.H. Beck. Kiedy uruchamiano Portal apelowano do obywateli: "Pomóż nam w rozbudowie portalu, by jeszcze lepiej służył interesom obywateli. Twoja opinia jest dla nas ważna". Zebrano tam szereg pytań "z zakresu różnych dziedzin prawa" wraz propozycjami odpowiedzi na nie. Obok tego zbierano "wzory pism" (np. Wniosek o zarejestrowanie pobytu, Wniosek o dział spadku, Umowa o pracę, Wezwanie do zaprzestania naruszania dóbr osobistych, Wniosek o stwierdzenie nadpłaty podatku, i inne). Od początku swojego działania CodziennikPrawny.pl rodził sporo pytań. Jedno z podstawowych, przynajmniej dla mnie, to pytanie o podstawę prawną takiej aktywności publicystycznej Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Rozumiejąc ważne motywy, które obejmują m.in. działanie na rzecz upowszechnienia świadomości prawnej obywateli, zastanawiałem się, czy rzeczywiście takiej publicystyki oczekuję od RPO. I odpowiedziałem sobie: nie. Nie tego oczekuję od Rzecznika. Znacznie lepiej można wydatkować energie i środki publiczne tworząc po prostu rzetelny Biuletyn Informacji Publicznej RPO, w którym publikowano by wszystkie wystąpienia generalne Rzecznika, odpowiedzi na te wystąpienia, informacje o podejmowanych działaniach, wynikających wprost z przepisów. Dziś mogę napisać, że CodziennikPrawny.pl zakończył działalność. Jestem z tego faktu zadowolony. Biuro RPO doszło do wniosku, że prowadzenie takiego serwisu wymaga zbyt wielu nakładów. Serwis odszedł do historii, ale pozostają pytania. Gorzej, że nie ucząc się na cudzych błędach teraz Trybunał Konstytucyjny postanowił podbijać rynek mediów elektronicznych, wprowadzając nań serwis Obserwator Konstytucyjny. Nie tędy droga.

Obserwator Konstytucyjny zaczyna się przeobrażać, chociaż pytania wciąż pozostają

13. marca, w związku z serią tekstów na temat "3 miliardów euro" i okolic, wysłałem do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o udostępnienie informacji publicznej: treści decyzji Prezesa Trybunału Konstytucyjnego, za pomocą której powołany został do życia serwis internetowy pn. Obserwator Konstytucyjny. Wniosek wysłałem ponieważ nie mogłem (i nadal nie mogę) znaleźć treści tej decyzji (w tym daty wydania, podstawy wydania, sygnatury, etc.) w Biuletynie Informacji Publicznej Trybunału Konstytucyjnego. Wniosek wysłałem pocztą elektroniczną. Dziś otrzymałem maila z odpowiedzią na mój list. I chociaż nadal nie znam decyzji (numeru, podstawy wydania), to przywołam odpowiedź.

Dziennikarska ochrona źródeł, a wydobywanie dziennikarskich bilingów

Dla porządku odnotuję, że kilka dni temu Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa uchylił cztery decyzje prokuratora wojskowego dotyczące żądania informacji na temat dziennikarzy. Wcześniejsze notatki na ten temat opublikowałem pod tytułami: O tym, że przedsiębiorcy nie przekazali treści SMS-ów oraz, że prokurator działał w sposób nieuprawniony oraz O retencji w kontekście ochrony danych informatorów prasy. W wydanym 19. marca postanowieniu Sąd Rejonowy stwierdził, że żądanie przez prokuraturę wojskową od operatorów billingów i treści sms-ów dwóch dziennikarzy w sprawie o przecieki ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej było "ominięciem prawa zakazującego ustalania źródeł dziennikarzy".

Osoba publiczna a osoba publiczna w zakresie wystąpień na forach internetowych

Wyrok nie jest nowy, bo sprzed czterech miesięcy, ale wart odnotowania. Zrobił to zresztą już i Olgierd Rudak i Tomek Rychlicki. Jeden ostrożnie, chociaż z podaniem sygnatury, drugi zaś zdobył sam wyrok z uzasadnieniem i go opublikował. Chodzi o wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 12 grudnia 2011 r. (sygn. akt III C 202/09). Dla mnie jest on interesujący nie dlatego, że sąd rozważał, czy nazywanie kogoś "trollem internetowym" stanowi bezprawne naruszenie jego dóbr osobistych, ale z innego powodu: z powodu rozważań sądu na temat osób publicznych.

Obserwator Konstytucyjny - tyle jest pytań, tyle niepewności co do istnienia prawa...

Pozostaję obecnie w "obiektywnej niepewność stanu prawnego lub prawa", a to w związku z tym, że nie mam pojęcia, czy przez publikację mojego tekstu na stronach internetowych Obserwatora Konstytucyjnego nie doszło aby do "wywłaszczenia" mnie z praw autorskich do wycenianego przeze mnie wcześniej na miliard euro tekstu Administracja publiczna w Polsce pomaga budować Google profile obywateli. Nie wiem, co robić. Możemy sobie prowadzić debaty na temat przyszłości prawa autorskiego, ale jak na razie jestem w kropce. Otóż kiedyś Sąd Najwyższy był uprzejmy dokonać interpretacji pojęcia "materiał urzędowy", no i mamy art 7 Konstytucji. Zakładając, że muszą przecież istnieć jakieś podstawy prawne działania powołanego przez Trybunał Konstytucyjny (jego Biuro) serwisu internetowego, to może publikowane tam materiały są w istocie takimi "materiałami urzędowymi". A materiały urzędowe - co wynika z art 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych - nie są przedmiotem prawa autorskiego. Mój tekst był utworem, ale może już nie jest? Skąd mam wiedzieć? Wydaje się, że mam interes prawny, by zamiast od razu poszukiwać trzymiliardowego odszkodowania, próbować wcześniej poszukiwać odpowiedzi przed sądem - w ramach powództwa o ustalenie prawa.

Internetowy crowdfunding, a przepisy o zbiórkach publicznych - wyrok Sądu Rejonowego w Krakowie

świnka skarbonkaW tekście pt. Trzy konkrety w okolicy dyskusji o ACTA sygnalizowałem, że mamy już wyrok w sprawie, w której MSWiA (dziś: MSW) dokonywało takiej interpretacji przepisów o zbiórkach publicznych, która uniemożliwiała korzystanie np. z serwisu PayPal, by uzyskiwać finansowe wsparcie dla działania serwisu internetowego w formie crowdfundingu. Zdaniem MSWiA ogłoszenie, że można przelewać pieniądze na konto (lub skorzystać z pośrednich rozwiązań), by wesprzeć jakiś projekt, jest taką zbiórką publiczną. Jeśli nie uzyskało się stosownego pozwolenia i zacznie się zbierać pieniądze - twierdzi ministerstwo - to można mówić o wykroczeniu z art. 56 ustawy Kodeksu wykroczeń (co zagrożone jest karą grzywny). Jak sygnalizowałem - w takiej właśnie sprawie mamy wyrok Sądu Rejonowego z lutego, który to sąd uniewinnił osobę związaną z serwisem internetowym od zarzucanego mu wykroczenia. Przy czym sąd wskazał przy okazji, że wydane na podstawie ustawy o zbiórkach publicznych rozporządzenie wykonawcze jest z tą ustawą sprzeczne.

Terminarze meczów ligowych piłki nożnej a ich ochrona prawnoautorska i bazodanowa

Bramkarz stojący na bramceMamy kolejny wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który może zasilić nowo powstały dziś dział sport niniejszego serwisu. Oto wczoraj Trybunał uznał, że "Terminarz meczów piłki nożnej nie może być chroniony prawem autorskim, jeżeli jego stworzenie jest uwarunkowane zasadami lub ograniczeniami, które nie pozostawiają miejsca na swobodę twórczą". Jest jeszcze druga teza związana z tym orzeczeniem, a mianowicie: "Fakt, że stworzenie terminarza wymagało ze strony jego autora znacznego nakładu pracy i dużych umiejętności nie uzasadnia sam w sobie objęcia go ochroną prawa autorskiego". W ten sposób stopniowo rozbrajane są zapędy niektórych organizatorów rozgrywek, by móc zmonopolizować informacje na temat poczynań sportowców, albo wyników ich poczynań.