wolność słowa

Parlament Europejski odrzucił #ACTA, czyli preludium do dramatycznych wyborów

maska Guya Fawkesa na tle sali obrad plenarnych Parlamentu EuropejskiegoDziś na sesji plenarnej w Strasburgu Parlament Europejski zdecydował o ACTA. Grupa polityczna EPL, czyli Europejska Partia Ludowa (do niej należą eurodeputowani z Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego), próbowała jeszcze sprawić, by ACTA wróciła do parlamentarnej komisji ds handlu międzynarodowego, ale wniosek w tej sprawie został odrzucony. Następnie Parlament głosował nad samą umową ACTA. ACTA została odrzucona (478 za odrzuceniem, 39 przeciwko odrzuceniu, 165 osób wstrzymało się od głosu - zaraz pewnie pojawią się analizy uwzględniające nazwiska deputowanych). Historię prac nad ACTA można prześledzić w niniejszym serwisie od maja 2008 roku, gdy opublikowałem notatkę O tym się mówi: Anti-Counterfeiting Trade Agreement (ACTA). Dziś mamy "ACTA Tango down". Ale to dopiero początek wielkiej dyskusji o kształcie przyszłego społeczeństwa informacyjnego.

Narzędzia do monitorowania państwa - tkamy "szarą sieć" społecznej kontroli

Jakby tak próbować podsumować aktywne wątki w dyskusji na temat prawa w Polsce i tylko w sferze, którą zajmuję się w tym serwisie, to trzeba by wskazać dyskusję o prawie autorskim, dyskusję o ACTA, dyskusję o zbiórkach publicznych i crowdfundingu, dyskusję o neutralności Sieci, dyskusję o dostępie do informacji publicznej oraz o re-use, dyskusję o retencji danych, o ochronie dzieci, dyskusję o prawie prasowym. Jest i dyskusja o prywatności i ochronie danych osobowych, jest dyskusja o przetwarzaniu danych w chmurze. Mamy też dyskusję o e-government i o informatyzacji - tu zaraz MAiC zaproponuje nowelizację ustawy. Jest dyskusja o regulacji procesu konsultacji publicznych. Do głównego nurtu powraca dyskusja sprzed roku o "audiowizualnej usłudze medialnej na żądanie". Zaczyna się nowa dyskusja o "otwartych zasobach" - tu też zaraz będą udostępnione założenia... Wszystkich wątków wymienić chyba już nawet nie będę potrafił. Kiedyś jedna osoba dawała radę monitorować wszystkie działania rządu (i nie tylko rządu) w sferze proponowanych regulacji społeczeństwa informacyjnego. Te czasy już nie powrócą. Ale nie jest wcale tak źle. Społeczeństwo próbuje dostosowywać się do zmieniających się okoliczności. W ciągu ostatnich dziesięciu lat powstało wiele organizacji pozarządowych, w tym organizacji strażniczych. W ramach takich organizacji współpracują ze sobą różne osoby. Organizacje się też specjalizują w różnych wątkach dyskusji, a jeśli trzeba - zawiązują koalicje. By wymienić niektóre z organizacji: mamy Helsińską Fundacje Praw Człowieka, która zajmuje się prawami człowieka, jest Fundacja Panoptykon, która zajmuje się społeczeństwem nadzorowanym. Jest Fundacja Nowoczesna Polska, która zajmuje się edukacją medialną i prawem autorskim - zwłaszcza w kontekście wolnej kultury. Jest Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich, które zajmuje się dostępem do informacji publicznej. Jest Stowarzyszenie Internet Society Poland, które zajmuje się standardami i regulacjami internetu. Jest Fundacja Batorego i jej programy, jest cały szereg organizacji, które zajmują się poszczególnymi aspektami życia społecznego. Wszystkich nie dałbym rady wymienić, zatem wybrałem te, których działania obserwuję z bliska, lub wręcz od środka. W Fundacji ePaństwo (wydawcy Serwisu Sejmometr.pl) postanowiliśmy wesprzeć organizacje pozarządowe, a także obywateli, którzy nie czują potrzeby zrzeszania się w takich organizacjach. W jaki sposób? Chcemy obywatelom dostarczyć fragmenty wędki (nawet nie wędkę) - narzędzia do stałego monitorowania procesu legislacyjnego.

Audiowizualna usługa medialna na żądanie - nowy projekt noweli ustawy medialnej skierowany do konsultacji

Niektórzy pamiętają jeszcze wielką dyskusję na temat nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, gdzie - implementując stosowną dyrektywę (dyrektywę 2007/65/WE) - proponowano uregulowanie tzw. "audiowizualnej usługi medialnej na żądanie". To był jeden z tematów, które poruszane były na spotkaniach "internautów z Premierem", a potem na spotkaniach z Ministrem Bonim (tuż przed tym, jak wybuchła ACTA). Projekt Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego był przedmiotem żywych dyskusji i komentarzy w mediach. A to za sprawą zamieszania, które sprawiło, że Premier poprosił Senatorów, by podczas procesu legislacyjnego w Parlamencie zdecydowali o usunięciu z procedowanej ustawy kontrowersyjnych przepisów. Wydzielono je w ten sposób do dalszej dyskusji. Nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji została przeprowadzona, chociaż tylko częściowo. No, więc temat teraz wraca w Polsce. Wczoraj Minister Ostrowski (temat teraz pilotuje Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji) podpisał pisma z prośbą o uwagi do projektu ustawy i prosi o uwagi do 4 lipca 2012 roku.

W celu ochrony domeny publicznej idziemy do sądu, by ustalić datę śmierci Korczaka

Fundacja Nowoczesna Polska zwróciła się (przez pełnomocnika) z wnioskiem do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód o stwierdzenie zgonu Henryka Goldszmidta, używającego pseudonimu literackiego Janusz Korczak, syna Józefa. Fundacja domaga się, by sąd potwierdził, że Janusz Korczak zmarł 6 sierpnia 1942 r. o godz. 24:00. Nie tak dawno sygnalizowałem problem związany z przejściem dzieł Janusza Korczaka do domeny publicznej: Z upływem roku, w którym obchodzimy 70. rocznicę śmierci Janusza Korczaka, jego dzieła powinny przejść do domeny publicznej. Działania Fundacji Nowoczesna Polska są związane właśnie z tym wątkiem. Chodzi o to, że w 1954 roku sąd stwierdził, że Korczak zmarł 9 maja 1946 (z chwilą zakończenia wojny), a więc blisko 4 lata później niż miało to miejsce w rzeczywistości.

Czy materiał urzędowy można (sobie) objąć klauzulą prawno-autorską?

Czytelnicy tego serwisu nie raz spotkali się tu z tezą, że wszystko to, co w internecie publikuje administracja publiczna to "materiały urzędowe" w rozumieniu art. 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Skoro tak, to takie materiały "nie są przedmiotem prawa autorskiego". Nie są przedmiotem prawa autorskiego, zatem sa "nie-utworami". Jako "nie-utwory" nie mogą być zatem objęte jakąkolwiek licencją prawno-autorską. Nie powinno być też żadnych przeszkód prawno-autorskich w tym, by takie materiały dowolnie wykorzystywać. Jednocześnie strona internetowa Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji umieszcza w swojej stopce następującą klauzulę: "Wszystkie treści serwisu będące przedmiotem praw autorskich, o ile nie jest to stwierdzone inaczej, są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 3.0 Polska". To w stopce serwisu, w którym - jak uważam - nie ma miejsca na jakiejś treści będące przedmiotem praw autorskich. Ale teksty na stronach MAiC są też dodatkowo opatrywane klauzulami indywidualnie... Gratulując kolegom z Creative Commons obchodzonych właśnie urodzin Stowarzyszenia oraz oddzielając wartą wspierania aktywność Stowarzyszenia od tego, co z wypracowanymi przez nie licencjami robi administracja publiczna warto przy okazji zapytać o charakter i znaczenie klauzul prawnoautorskich stosowanych przez ministerstwo. Tego właśnie dotyczy wniosek o dostęp do informacji publicznej, który w zeszłym tygodniu został przesłany do MAiC.

Przejrzystość vs. bezpieczeństwo - "gra o wszystko" w strukturach Unii

My tu sobie oglądamy Euro, a tymczasem kibicując reprezentacji warto się przyglądać temu, co się dzieje w UE. Z jednej strony w UE toczy się spór o nową wersję - proponowaną przez duńską prezydencję - zmian regulacji dostępu do informacji publicznych w instytucjach unijnych. Propozycje dot. przejrzystości zdaje się właśnie upadły. Tu ostatnie działania podejmowane były w ramach Rady. Z drugiej strony w Strasburgu odbyła się sesja plenarna Parlamentu Europejskiego i deputowani opowiedzieli się właśnie za wzmocnieniem ochrony przed cyberprzestępczością w UE. "Pozwoli to na odcięcie dostępu do najważniejszych stron i zasobów w momencie poważnego ataku". A to dlatego, że - jak czytam w komunikacie - "Cyberwojna nie należy już do science fiction, ale jest rzeczywistością". Z jednej strony mamy zatem spór o przejrzystość, z drugiej zaś troskę o bezpieczeństwo.

Projektowane zmiany International Telecommunication Regulations (ITR) - najpierw źródła

Rozumiem, że w Polsce piejemy teraz "spoko-koko" w euroszale, ale jest temat, który związany jest z internetem, związany jest z regulacją internetu i - jak uważam - wymaga uwagi. Znów mamy do czynienia z projektami dokumentów, które wyciekły. A więc znów mamy do czynienia z negocjacjami globalnej regulacji, które odbywają się poza oczami obywateli. W USA toczy się dyskusja z udziałem Izby Reprezentantów, a w Polsce - jak się wydaje - jest względna cisza (nie liczę grupy kosmitów, którzy śledzą takie sprawy i usiłują zwracać publiczną uwagę na takie historie). Może po prostu ważniejsze są teraz gole, może autostrady do Berlina, albo to, która spółka upadnie po zbudowaniu którego stadionu... Rozdają się właśnie karty w wielkiej dyskusji o kształcie globalnego internetu w niedalekiej przyszłości. Chodzi o kasę i kontrolę. W tej dyskusji, podobnie, jak w przypadku dyskusji o ACTA, ważne jest dotarcie do źródłowej informacji, uważne jej przeczytanie (wysłuchanie), przeanalizowanie, samodzielne myślenie, rozpoczęcie zadawania właściwych pytań właściwym osobom (np. a jakie jest stanowisko Polski w tym wszystkim?). W grudniu czeka nas decyzja ITU (czyli Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego, lub - jak niektórzy wolą - Międzynarodowej Unii Telekomunikacyjnej - agendy ONZ). Czy może tam zapaść polityczna decyzja dotycząca podatków od informacji, cenzury, lub innych aspektów działania Sieci? Najpierw warto sięgnąć do źródeł.

Neutralność Sieci: konsultacje raportów BEREC, holenderskie propozycje legislacyjne

Kilka dni temu (29. maja) ukazał się oczekiwany od kilku miesięcy raport BEREC pt. "Guidelines for Quality of Service in the scope of Net Neutrality". To zaś sprowokowało komisarz Neelie Kroes do stwierdzenia, że owszem, że chcemy by konsumenci mieli pełny dostęp do szybkiego internetu, a dostęp taki powinien być chroniony prawnie, jednak Komisja powstrzyma się jeszcze od regulacji, ponieważ "lekarstwo" może być groźniejsze od "choroby". BEREC czeka na uwagi dot. opublikowanych właśnie dokumentów do 31 lipca 2012 r. Tymczasem jakiś czas temu świat obiegła informacja, że Holandia przyjęła przepisy gwarantujące neutralność sieci...

Innowacyjna gospodarka, czyli każdy myśli o sobie, tylko ja myślę o mnie

Brałem dziś udział w panelu pt. "Nowe media i nowe technologie – jaki mają wpływ na współczesną gospodarkę?", który odbył się w czasie organizowanego przez Krajową Izbę Gospodarczą trzeciego już Kongresu Innowacyjnej Gospodarki. Nie wiem, czy będą nagrania (kamery Onet.pl były na sali Centrum Kopernika w Warszawie). Odnotuję jedynie kilka spostrzeżeń, w tym, że miałem wrażenie braku wiary u niektórych uczestników dyskusji w podbój rynku konsumenckiego przez autoreplikujące się drukarki 3D. Wizję "drukarki", która w wykonaniu jednego z podstawowych swoich programów "produkuje" części potrzebne do złożenia drugiej takiej drukarki została skwitowana żartem, że to niemal jak pop-corn wylatujący z piekarnika. Uważam, że jest tylko kwestią czasu, gdy takie drukarki, które będą sterowane oprogramowaniem dostępnym bezpłatnie w Sieci, podbiją biurka, szafki i kredensy konsumentów. To będzie dla wielu szok, gdy zorientują się, że będzie można w domu wydrukować (wyprodukować) wiele przedmiotów, których modele 3D dostępne są już dziś w Sieci. Kto na tym wygra? Moim zdaniem producenci materiałów eksploatacyjnych do takich drukarek, ponieważ te przedmioty trzeba będzie z czegoś fizycznego drukować. Ale już sobie wyobrażam, ile będzie przy tym głosów oburzenia, które będą odmieniały słowo "piractwo" przez wszystkie przypadki.

Co wynika z Raportu Zespołu do spraw wdrażania procedury anonimizacji i publikacji orzeczeń w Sądzie Najwyższym? (ePF vs SN #2)

Jak sygnalizowałem w (dość długim, przyznaję) tekście Historia zmagań Fundacji ePaństwo o dostęp do orzeczeń Sądu Najwyższego - część pierwsza (ePF vs SN #1): znamy treść Raportu Zespołu do spraw wdrażania procedury anonimizacji i publikacji orzeczeń, który został przygotowany w wykonaniu Zarządzenia Nr 13/2011 Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego z dnia 13 maja 2011 r. w sprawie powołania zespołu do spraw wdrożenia procedury anonimizacji i publikacji orzeczeń Sądu Najwyższego. Warto zatem pochylić się przez chwilę nad wnioskami, do jakich doszedł ów Zespół, a szybko będzie jasne, dlaczego też Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego odmówił swoją decyzją dostępu do orzeczeń, o które wnioskowała Fundacja ePaństwo (wydawca m.in. serwisu Sejmometr.pl).