media

Wielka Brytania i wyroki w sprawach o internetowe zniesławienia

Onet publikuje potencjalnie interesujący - z perspektywy ostatnich doniesień na temat wyroku w sprawie publikacji tygodnika Wprost (por. O amerykańskim wyroku, zasądzającym 5 milionów dolarów zadośćuczynienia od Wprost) - artykuł z The Sunday Times. Mowa tam o "turystyce sądowej" oraz o tym, że "Londyn stał się sądową stolicą świata w sprawach o zniesławienie, a tutejsze sądy gotowe są przyjmować pozwy w sprawach w znikomym stopniu związanych z Wielką Brytanią". Ale czy istotnie powinno to szokować?

Przeprosiny online: co można zrobić z domenami, czyli jak Super Express przeprasza Kotecką

Skoro już się pojawił temat wyroków polskich sądów, w których sądy zobowiązują wydawców i autorów, a także redaktorów naczelnych, do przeproszenia kogoś za publikowane słowa (por. I pomyłka w osobie przepraszanego i zniknięcie notatki z salonowego "bloga"), to warto odnotować również niedawne przeprosiny, do których zobowiązał sąd wydawcę gazety Super Express. Sprawa zaczęła się od opublikowania w 2007 roku przez Super Express obnażonego zdjęcia obnażonej p. Patrycji Koteckiej. Ciekawostką jest sposób, w jaki ówczesny wydawca Super Expressu postanowił zrealizować wyrok sądu. Są przeprosiny, ale opublikowane jako bitmapa (co - jeśli dobrze rozumiem - ma przeciwdziałać automatycznej archiwizacji tych treści przez wyszukiwarki). Przeprosiny wiszą również na byłej głównej stronie internetowej dziennika. Dziś zaś wszystkie strony SE z jakimikolwiek treściami dla czytelników wskazują na inny adres... Inną ciekawostką są przeprosiny SE wobec p. Kożuchowskiej.

"Wrocławski sukces" (nie) zniknął z Sieci

Skoro przeprosiny znikają niedługo po publikacji należy również odnotować, że także artykuły prasowe potrafią zniknąć z serwisów, które je pierwotnie opublikowały. Tak się stało z tekstem opublikowanym w sierpniu 2009 roku w Gazeta.pl, a zatytułowanym "Odsiebie.com - kolejny wrocławski sukces". Dziś tekstu tego nie ma w pierwotnej lokalizacji, co może mieć związek z niedawnymi zatrzymaniami (por. Co wolno wojewodzie, czyli o serwisie odsiebie.com). Również to, że "wrocławski sukces" zniknął z internetu dostrzegli komentatorzy, ale od razu wskazują jego "przedruki".

I pomyłka w osobie przepraszanego i zniknięcie notatki z salonowego "bloga"

Jan Pospieszalski ma przeprosić Andrzeja Morozowskiego za swoje komentarze na temat rzekomej aktywności dziennikarza TVN, który miał - jak twierdził Pospieszalski - uprzedzać Zbigniewa Siemiątkowskiego o planowanych publikacjach na temat kontaktów Aleksandra Kwaśniewskiego z Władimirem Ałganowem. Dlaczego? Morozowski pozwał Pospieszalskiego, a Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że przeprosiny się należą i, że mają ukazać się "w blogu". Potem jeszcze rozstrzygał Sąd Apelacyjny w Warszawie i ten uznał, że Pospieszalski ma przeprosić nie tylko "w blogu", ale i na łamach dwóch gazet. Ciekawostka jest taka, że przeprosiny "w blogu" się ukazały, ale z przekręconym nazwiskiem, a niedługo po opublikowaniu tekst z Salon24.pl zniknął.

ACTA: Stanowienie prawa odrywa się od woli obywateli (również w Polsce)

Opisywane ponad rok temu w tym serwisie negocjacje w sprawie Anti-Counterfeiting Trade Agreement (ACTA) nabierają rumieńców. Wydaje się, że na podstawie tego, co już wiadomo, możne próbować formułować jakieś bardziej ogólne tezy, dotyczące współczesnego procesu stanowienia globalnego prawa, w którym to korporacje zyskują podmiotowość i ... suwerenność(?). Oto okazuje się, że projektodawcy potrafią przekazywać projekt założeń "wybranym lobbystom", potrafią też niektórym firmom przekazywać dane po "zobowiązaniu ich do zachowania poufności", etc. To trochę chyba nie tak, jak zakładał kiedyś Monteskiusz, gdy myślał o trójpodziale władz, które wzajemnie się kontrolują. To trochę też nie tak, jak zakładały niektóre konstytucje z zeszłego wieku, że władza zwierzchnia należy do Narodu, a sprawowana jest przez jego przedstawicieli (to zakłada, że zwierzchnicy przynajmniej wiedzą, co ci przedstawiciele robią). To chyba temat dla badaczy z zakresu politologii i dla prawników interesujących się teorią państwa i prawa, a także konstytucjonalistów. Polska też pracuje nad ACTA...

Pakiet telekomunikacyjny: komitet pojednawczy uzyskał porozumienie w sprawie "poprawki 138"

Końcowe negocjacje nad Pakietem telekomunikacyjnym, fot. Sandra Baqirjazid/RegeringskanslieZe strony zaangażowanych polityków płyną sygnały dotyczące uzyskania porozumienia w sprawie tzw. "poprawki 138" Pakietu telekomunikacyjnego. Dziennikarze przygotowujący wczoraj dzisiejsze teksty prasowe nie wiedzieli (bo nie mogli) o porozumieniu, dlatego komentują np., że "upór przy poprawce 138 jest trochę bez sensu, bo ta poprawka jest... sprzeczna z prawem europejskim" - tak przynajmniej napisał p. Niklewicz w dzisiejszej Gazecie Wyborczej (przygotowywanej wczoraj). Tymczasem komitet pojednawczy porozumienie uzyskał. Dziś w nocy. Na obrazku końcowe negocjacje związane z Pakietem (fot. Sandra Baqirjazid/Regeringskanslie, serwis szwedzkiej Prezydencji).

Dalszy ciąg dyskusji na temat pojęcia "prasa" w erze demokratyzowania się mediów (elektronicznych)

Sławomir Wikariak publikuje dziś w Rzeczpospolitej tekst, w którym sygnalizuje wektory krytyki nowej wersji projektu nowelizacji Prawa prasowego. Co ciekawe - ujawniono tam stanowisko dyrektora generalnego Izby Wydawców Prasy, który nie jest zadowolony z tego, że elektroniczne "dzienniki lub czasopisma" będzie można - wedle projektu - rejestrować na zasadzie dowolności (bo to "prowadzi do jawnej nierówności między podmiotami..."). W trakcie niedawnej dyskusji w Centrum Prasowym na ul. Foksal w Warszawie miałem wrażenie, że środowisko wydawców przychylało się do pomysłu dobrowolnego rejestrowania. Osobiście uważam, że rejestracja "elektronicznych publikacji" w sądzie nie jest w ogóle potrzebna dla realizacji sygnalizowanego celu, tj. wskazania odpowiedzialnego za publikacje online (mamy np. rejestry domenowe). Tak czy inaczej łagodząc nieco stanowisko w kwestii "rejestracji" ministerstwo swym nowym projektem dokonuje próby ingerencji w sferę definicji pojęcia "prasa", a robiąc to - jak uważam - usiłuje (intencjonalnie lub nieintencjonalnie) ograniczyć zakres oraz instytucjonalną ochronę wolności słowa w Polsce. W tej zaś notatce przybliżam kilka dokumentów Rady Europy, które warto uwzględniać w tej dyskusji, co się zresztą dzieje.

Transpozycja INSPIRE (infrastruktura informacji przestrzennej) przyjęta przez Rząd

Pracujemy sobie nad ustawą o ponownym wykorzystaniu informacji publicznej (a może raczej nad nowelizacją ustawy o dostępie do informacji publicznej?), tymczasem rząd właśnie przyjął projekt ustawy o infrastrukturze informacji przestrzennej, przedłożony przez ministra spraw wewnętrznych i administracji. Czyli chodzi o transpozycję dyrektywy INSPIRE (por. Projekt ustawy o infrastrukturze informacji przestrzennej). Trochę słabo, że prace nad transpozycją tej dyrektwy nie toczyły się razem z transpozycją dyrektywy Re-use, ale w sumie... W każdym razie obecnie nad jedną materią, tj. nad dostępem do informacji publicznej, MSWiA pracuje już chyba dwutorowo (raz, gdy mówi o reformie BIP-ów, drugi raz, gdy chce zmieniać definicje informacji publicznej dla potrzeb Re-use)...

Co wolno wojewodzie, czyli o serwisie odsiebie.com

logo serwisu odsiebie.comTwórcy YouTube chyba nie zostali nigdy aresztowani, za to czytam właśnie, że policja "aresztowała" (a chyba w rzeczywistości zatrzymała?) twórcę serwisu OdSiebie.com. Wrocławianin udzielał wywiadów, zachwalał serwis i nawet snuł plany na przyszłość. Twierdził, że zamieszanie dotyczące szwedzkiego serwisu The Pirate Bay wzięło się stąd, że jego twórcy nie współpracowali z żadną z "grup antypirackich". Nie wiem, czy to znaczy, że sam z taką "grupą" współpracował, ale jeśli tak, to mu - jak się wydaje - nie pomogło (chociaż dopiero jutro dowiemy się oficjalnie, jak sprawę ocenia Policja, a w późniejszym terminie dowiemy się, jakie jest stanowisko samych zatrzymanych, a na chwilę obecną - już uwolnionych osób, które na razie sprawy nie komentują).
Aktualizacja: w komentarzach kolejne materiały i dyskusja po konferencji prasowej Policji i prokuratury.

Co interesuje mainstream?

W Sejmie twa burzliwa dyskusja nad tym, co "w aferze hazardowej" ma badać sejmowa komisja śledcza. Dyskusja ta jest dla mnie mało interesująca (ponieważ - jak rozumiem - skierowana jest ona głównie do odbiorców mediów). Zastanawia mnie tylko fakt, że o ile ustawa o grach i zakładach wzajemnych nie została zmieniona w wyniku prac nad projektem ustawy, to - jak wiele osób pewnie pamięta - w Dzienniku Ustaw opublikowano w zeszłym roku "dziwne" rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 25 kwietnia 2008 r. w sprawie wymagań technicznych dokumentów elektronicznych zawierających akty normatywne i inne akty prawne, elektronicznej formy dzienników urzędowych oraz środków komunikacji elektronicznej i informatycznych nośników danych (por. Dziennik Ustaw nr 75 z 2008 roku, poz 451, strona 4216... ). Opublikowano, potem rozporządzenie zmieniono. Nawet NIK się wypowiedziała i właściwie tyle.