Wielka Brytania i wyroki w sprawach o internetowe zniesławienia

Onet publikuje potencjalnie interesujący - z perspektywy ostatnich doniesień na temat wyroku w sprawie publikacji tygodnika Wprost (por. O amerykańskim wyroku, zasądzającym 5 milionów dolarów zadośćuczynienia od Wprost) - artykuł z The Sunday Times. Mowa tam o "turystyce sądowej" oraz o tym, że "Londyn stał się sądową stolicą świata w sprawach o zniesławienie, a tutejsze sądy gotowe są przyjmować pozwy w sprawach w znikomym stopniu związanych z Wielką Brytanią". Ale czy istotnie powinno to szokować?

Tekst w Onet.pl dostępny jest pod tytułem Ocal swoją reputację na Wyspach (podtytuł tego artykułu brzmi: "Czujesz się zniesławiony? Idź do brytyjskiego sądu"). Gdyby ktoś wolał w oryginale, to tekst dostępny jest w serwisie TimesOnline: Libel tourists flock to 'easy' UK courts. Artykuł ukazał się 1 listopada w The Sunday Times, a jego autorami są Jon Ungoed-Thomas oraz Michael Gillard.

Autorzy opisują tam przypadek Hannesa Gissurarsona, profesora nauk politycznych. Podlinkowana tu Wikipedia przypadek ten opisuje słowami:

In the 1990s, Hannes Hólmsteinn Gissurarson was a vocal critic of an Icelandic businessman, Jón Ólafsson, who was the chief owner of the private television channel, Stöð tvö. Jón Ólafsson was then seen by many as one of the bitterest enemies of Prime Minister Davíð Oddsson, Hannes’ friend and ally. In a paper (originally in English) to a conference of journalists in Reykholt in the autumn of 1999, Hannes made some disparaging remarks about Jón Ólafsson’s past, which he subsequently put on his homepage (in English, as in the original). In 2004, on the basis of those remarks on Hannes’ homepage, Jón Ólafsson took Hannes to court in England, for libel, and obtained a judgement of £100,000. (Jón Ólafsson had sold all his property in Iceland in 2003, and moved to England.) This was a judgement by default, as Hannes did not, on the advice of the Icelandic Ministry of Justice, and also the lawyer of the University of Iceland, defend himself before the English court. Hannes appealed this judgment, arguing that a correct procedure had not been implemented against him, since he had not been served the claim form, or writ, according to Icelandic rules. The Royal High Court of Justice in London ruled in Hannes’ favour and invalidated the decision against him on 8 December 2006. However, the case is far from over and a ruling in March 2008 allowed the case to continue before English courts.

Jak wynika z tego cytatu - sprawa Gissurarsona przed brytyjskim sądem toczy się już dość długo. Ponieważ kontrowersyjny tekst był opublikowany w języku angielskim i potencjalnie był dostępny dla mieszkańców Wielkiej Brytanii - tamtejszy sąd uznał, że sprawę może rozpatrywać.

To może przypominać inne tego typu sprawy na świecie, jak chociażby relacjonowane na łamach tego serwisu: Po australijskim orzeczeniu..., Dow Jones - kolejne komentarze oraz Jaki sąd jest właściwy? Mamy stanowisko sądu apelacyjnego w Kanadzie. Wiedząc, że również sądy w innych krajach praktykują takie orzeczenia - sprawa Gissurarsona chyba nie dziwi.

Media przenikają dziś przez granice a teksty lub inne materiały opublikowane w jednym państwie - dzięki globalizacji dostępne są dla odbiorców mediów w innych krajach.

Autorzy tekstu w The Sunday Times starali się profesorski przypadek powiązać również z innymi, podobnymi (chociaż warto tu odnotować, że polscy tłumacze, napisali: "Jego przypadek, podany został do publicznej wiadomości w minionym miesiącu po wydaniu orzeczenia przez Wysoki Trybunał, potwierdza, że Londyn stał się sądową stolicą świata w sprawach o zniesławienie, a tutejsze sądy gotowe są przyjmować pozwy w sprawach w znikomym stopniu związanych z Wielką Brytanią", co w oryginale brzmiało: "His case — which was revealed in a High Court judgment last month — confirms London’s role as the libel capital of the world and the readiness of its courts to rule on cases with scant connection to the UK.")... Niezależnie od tego, jak długo znana jest sprawa profesora z Uniwersytetu Islandzkiego, autorzy z the Sunday Times wymieniają także inne przypadki, w których brytyjskie sądy zajmowały lub mają zająć stanowiska:

Recent and pending libel cases in the London courts include:

- A Palestinian politician who is suing the Qatar-based television network Al-Jazeera for a broadcast in Arabic;

- A Greek citizen who has launched proceedings against The New York Times;

- A political exile from Tunisia who sued the German newspaper Die Zeit.

Ciekawe?

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Aborcyjna, seksualna, teraz jeszcze sądowa...

Lipszyc's picture

Bardzo ciekawe. Wiedziałem, ze istnieje turystyka sądowa w USA, no ale to jest w ramach jednego systemu prawnego. Tutaj zaś mamy turystykę, w efekcie której pozywający ma na samym starcie zdecydowaną przewagę nad pozywanym - bo to on wybiera nie tylko miejsce rozstrzygania sporu, które wielu wypadkach ono nie jest obojętne dla prawnego rozstrzygnięcia, ale wręcz system prawny. Oczywistym niebezpieczeństwem jest więc, że będziemy w sądach jednego państwa ścigać czyny, które nie są zabronione lub radykalnie inaczej osądzane w innym.

1% na Fundację Nowoczesna Polska, KRS: 0000070056;

Forum shopping

Forum shopping - is the informal name given to the practice adopted by some litigants to get their legal case heard in the court thought most likely to provide a favorable judgment.

Jedna z moich "ulubionych" spraw (przy innym jednak przedmiocie sporu) to Euromarket Designs, Inc. v. Crate & Barrel Ltd., 96 F. Supp. 2d 824 (N.D. Ill. 2000). Już sam wstęp, pisany piórem Sędziego Mortona Denlow, jest ciekawy m.in. ze względu na tematykę serwisu Vagli:

Cyberselling is here to stay. The Internet makes it possible for persons worldwide to buy, sell and ship goods to or from anywhere in the world from their own living room using a computer and an Internet hook-up. 1 Courts and legislatures must keep pace with the ever changing world of cyberspace. This opinion addresses the issue of whether an Irish retailer with an interactive website allowing Illinois residents to order goods from Illinois for shipment to a foreign address can be sued in Illinois by an Illinois company for violation of the Lan-ham Act.

oraz krótkie podsumowanie wyroku:

The court imposed a $5,000 per day fine for so long as the contempt continued, and ordered the arrest of defendant’s president, and any others in active concert or participation with defendant, who enter the United States.

bardzo ciekawe! chociaż to

bardzo ciekawe!
chociaż to się robi trochę niebezpieczne...
naruszenie dóbr osobistych to w dużej mierze pojęcie subiektywne (choć w trakcie orzekania brany jest również pod uwagę wymiar obiektywny) Kto wie czy ktoś gdzieś na świecie nie poczuje się urażony powyższym artykułem i nie wniesie powództwa. Mając nawet wiedzę o toczącym się w jakimś zakątku świata postępowaniu, trudno o zapewnienie prawidłowego prawa do obrony! Trzeba wynająć prawnika, ponieść koszty sądowe itp. Z kolei ignorowanie takiego postępowania może przynieść negatywne konsekwencje, vide sprawa Cimoszewicz vs Wprost.
Z drugiej strony jeżeli mieszkam w Polsce, a New York Times (dostępny online) napisze o mnie kłamliwy artykuł to dlaczego mam dochodzić roszczeń w USA?

No cóż, wyrok to jedno a jego egzekucja to drugie.

Sąd właściwy dla internetu

Czyli wracamy do pytania, gdzie jest sąd właściwy dla naruszeń prawa popełnianych w internecie.
Kiedyś myślałem, że biorąc pod uwagę domniemanie niewinności, sprawa przeciwko mnie powinna być złożona w sądzie właściwym dla mojego miejsca zamieszkania. Jeżeli ktoś uważa, że złamałem prawo pomawiając kogoś, naruszając dobra osobiste lub łamiąc jego prawa autorskie, to on ma to udowodnić. Dopiero w przypadku mojej przegranej musiałbym ponieść jego koszty dotarcia do sądu dla mnie właściwego. Bowiem dlaczego pan Cimoszewicz ma jeździć do USA (przecież wizy może nie dostać i co wtedy?) albo Islandczyk do UK żeby udowadniać swoją niewinność?
Stworzenie globalnego sądu ds. internetu z oddziałami w każdym kraju pewnie się nie uda, bo zawsze pozostanie pytanie w jakim porządku prawnym ma się proces odbywać.

Need more data

Przypominam, że w sprawie Cimoszewicz vs. Wprost pozew został pierwotnie wniesiony do sądu w Karolinie Północnej, który jednak nie uznał za stosowne uznać racji powoda, ponieważ wykazano, że w NC to wydanie Wprost rozeszło się w liczbie 2 egzemplarzy. Dlatego sprawa trafiła do Chicago, gdzie Polonia (czy polonia?) nabiła licznik.

Tutaj przedmiotem badania sądu również powinna być, i pewnie będzie, skala naruszenia, do jakiego doszło, w obszarze jurysdykcji sądu brytyjskiego. Jeśli tak, to trudno będzie mówić o jakiejś turystyce sądowej czy the libel capital of the world.

Dlatego z wyciąganiem wniosków wstrzymałbym się do zakończenia sprawy.

Prawo właściwe

Ciekawe jak to popularność sądów angielskich ma się do wyłaczenia dóbr osobistych z zakresu zastosowania rozporządzenia Rzym II określającego prawo właściwe w zakresie naruszeń. Prowodyrem wyłączenia byli właśnie wydawcy i nadawcy angielscy. Muszę chyba zbadać dokładniej ten wątek... :) Dzięki Vagla za temat - akurat jutro mam wyklad o dobrach osobistych na ppm więc jest jak znalazł - studenci się ucieszą :)

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>