własność intelektualna

Kilka słów o dyskusji na temat zasobów publicznych w dniu zakończenia konsultacji

W dyskusji o "zasobach publicznych" należy - jak uważam - zadać wcześniej pytanie o to, jaki powinien być system społeczno-gospodarczy Rzeczypospolitej Polskiej w erze społeczeństwa "informacyjnego". Założenia przedstawione przez MAiC (por. Konsultacje założeń do otwartych zasobów publicznych) dotykają cząstki problemu, ale nie odpowiadają na fundamentalne pytanie o ten system społeczno-gospodarczy, który projektodawcy chcieliby (politycznie) wspierać. Oczywiście rozumiem, że MAiC ma świadomość oczekiwań ze strony różnych interesariuszy. Wśród tych interesariuszy są pewnie i tacy, którzy czują się zagrożeni, że oto "otwieranie" zasobów publicznych spowoduje, że stracą dostęp do kranika z publicznymi pieniędzmi. MAiC musi jakoś "zarządzać" takimi oczekiwaniami i szuka "kompromisu". Ja uważam, że nie jest możliwy kompromis w kwestii tego, jak odsunąć wygodnie usadzonych blisko kranika z publicznymi pieniądzmi.

Lipszyc prosi o pozew za Damę

Jarosław Lipszyc, Prezes Fundacji Nowoczesna Polska, dał się sfotografować obok reprodukcji pewnego obrazu. Przy okazji opublikował komentarz: "pozwijcie mnie". O co chodzi? Chodzi o milion złotych, o którym pisałem swego czasu w tekście Finanse damy z gronostajem, a dostęp do informacji publicznej. Otóż Fundacja Nowoczesna Polska wystąpiła do MKiDN w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej, by sprawdzić u źródeł z jakiego powodu i w jakim trybie milion złotych przeznaczono dla Fundacji xx. Czartoryskich. Milion złotych pochodzi z pieniędzy publicznych. A w tej sprawie chodzi o obraz pt. "Dama z gronostajem", a ściślej o prawa z nim związane.

Europejskie prace nad rozporządzeniem zmieniającym przepisy o ochronie danych osobowych

W Parlamencie Europejskim trwają prace dotyczące europejskiej reformy ochrony danych osobowych, co m.in. oznacza głosowania w komisjach Parlamentu nad projektem rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie ochrony osób fizycznych w zakresie przetwarzania danych osobowych i swobodnego przepływu tych danych (por. MAiC konsultuje projekt unijnych przepisów dotyczących ochrony danych osobowych).

Konsultacje założeń do otwartych zasobów publicznych

MAiC rozpoczął bardzo ważne konsultacje publiczne. Chodzi o konsultacje założeń do ustawy o otwartych zasobach publicznych. Uwagi i opinie do projektu założeń można zgłaszać do 21 stycznia 2013 r. Zgodnie z konceptem ministerstwa: projektowana ustawa będzie regulowała zasady nabywania, udostępniania oraz ponownego wykorzystywania zasobów publicznych. W toku dyskusji środowiskowych organizowanych przez ministerstwo sygnalizowaliśmy, że istnieje tu pewien problem związany z rozróżnieniem reżimów projektowanej ustawy i ustawy o dostępie do informacji publicznej (a w szczególności tych przepisów, które dotyczą ponownego wykorzystania informacji publicznej). Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji opublikowało założenia i ogłosiło konsultacje, dlatego teraz bardzo istotne jest, by obywatele przesłali swoje uwagi w tych konsultacjach. W gruncie rzeczy będzie tu chodziło o takie informacje, które powstają w sferze nauki, edukacji i kultury. Zachęcam do włączenia się w te prace.

Niech rok 2013 będzie rokiem walki z anomią

Anomia to taki termin, którego używał Emil Durkheim na określenie stanu społecznego, który polega na "niepewności w systemie aksjonormatywnym spowodowany najczęściej jego transformacją". W takim stanie członkowie społeczności nie wiedzą, jak należy działać, co jest zgodne z przyjętymi normami, a co z nimi sprzeczne. Nie wiedzą nawet, jakie te normy są. Normy te, to nie tylko normy powszechnie obowiązującego prawa, które stanowione są w jakimś procesie politycznym. Dziś spieramy się m.in. o prawo autorskie i jedni mówią "masz prawo dzielić się z innymi", a inni, że to "piractwo" i "złodziejstwo". Wydaje się, że już czas, by jakoś domknąć proces transformacji, którego początki są jakoś związane z pojawieniem się i upowszechnieniem internetu. Czas, by prawo jasno odpowiadało na pytanie "jak żyć?".

O tym, że w sensie prawnym wszystko jest w porządku, czyli komentarz ZPAV do kampanii Prawo kultury

"To tak, jakbyśmy podpowiadali ludziom, w jaki sposób kraść w supermarketach. Mówię np. o serwisach, w których muzyka udostępniania jest nielegalnie. To jest działanie na szkodę artystów - i ogólniej: na szkodę kultury. W sensie prawnym wszystko jest w porządku, ale bez wątpienia jednak jest to okradanie artystów i - powtarzam - działanie na szkodę kultury"

Jaka jest polska racja stanu w intelektualnej grze o tron?

Interesując się historią starożytnej Europy (dlaczego? por. Przygoda z DNA, czyli dlaczego mogę mówić, że jestem "ostatnim Mohikaninem") przeczytałem jakiś czas temu książkę pt. "Imperia i barbarzyńcy" autorstwa Petera Heathera. Na podstawie dostępnych źródeł autor stara się analizować powody upadku Cesarstwa Rzymskiego oraz tego, jaki w tym upadku mieli udział członkowie społeczności "barbarzyńskich". Określenie "barbarzyńca" wzięło się od Homera, który określał Karów mianem Barbarophonoi (czyli ludzie mówiący "bar-bar", a więc niezrozumiale; to tak, jak my nazwaliśmy Niemców Niemcami, bo posługiwali się niezrozumiałym językiem, czyli byli niemi). Te społeczności barbarzyńskie miały swoje aspiracje, ale Imperium trzymało je na dystans. Czasem finansowało zamachy na liderów, czasem płaciło plemionom mieszkającym blisko granicy specjalny trybut w złocie, czasem przesiedlało plemiona, dokonując roszady, by inne plemię było przy granicy, a to, które wcześniej było przy granicy musiało się od niej odsunąć. Generalnie teza jest taka, że za pomocą takiej polityki "dziel i rządź" Imperium rozgrywało plemiona barbarzyńskie czyniąc z nich swoich klientów. W pewnym momencie napór na granice był tak wielki (każdy chciał siedzieć przy granicy, by czerpać profity z trybutu płaconego przez Imperium), a bogate, niebronione wszak jakoś szczególnie wille przygraniczne kusiły, zatem barbarzyńcy - mówiąc generalnie - zrobili "wjazd" do krainy płynącej miodem i winem, by zaspokoić swoje apetyty. No i - mam wrażenie, zwłaszcza w kontekście ACTA i "jednolitego patentu europejskiego" - że właśnie mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem we współczesnym, globalizującym się świecie.

Komisja wycofuje się z pytań o ACTA przed Trybunałem Sprawiedliwości. Gdzie źródło?

No dobrze. PAP podała informację o tym, że "Komisja Europejska zdecydowała o wycofaniu z Trybunału Sprawiedliwości UE prośby o opinię na temat umowy ACTA". I to miało być ogłoszone na konferencji prasowej Komisji. No i zwykle jest tak, że materiały z takiej konferencji są na stronach Komisji. Zatem gdzie jest materiał o wycofaniu pytań z Trybunału na stronie EU?

O tym, że przyjęcie jednolitego patentu przez Polskę wydaje się przedwczesne

"Przyjęcie jednolitego europejskiego patentu przez Polskę wydaje się przedwczesne i powinniśmy być tu powściągliwi – w tej kwestii spodziewam się słusznych decyzji rządu. W Polsce póki co nie patentujemy wiele, a wprowadzenie jednolitego patentu przyspieszyłoby proces pojawiania się zagranicznych patentów na naszym rynku. To podwyższyłoby poprzeczkę dla naszych przedsiębiorców – trochę za wcześnie. Jednak pamiętajmy, że najważniejszym wyzwaniem dla nas i istotą problemu nie jest sam jednolity patent, ale to, jak doprowadzić do tego, by Polska stała się źródłem patentów dla innych, najchętniej o zasięgu przekraczającym granicę naszego kraju"

Parlament Europejski przyjął "pakiet patentowy"

Ostatnio mniej się koncentruję na komentowaniu bieżących wydarzeń, a bardziej na tworzeniu narzędzi do śledzenia wydarzeń, dokumentów i zależności między różnymi decyzjami (jestem zaangażowany w tworzenie - w ramach prac Fundacji ePaństwo - serwisu Sejmometr.pl). To chyba ma większe znaczenie, niż samo komentowanie. No, ale może się mylę. W każdym razie dziś posłowie Parlamentu Europejskiego przyjęli "pakiet patentowy", a wczoraj Rada poparła dwa rozporządzenia ws. jednolitego patentu i umowę międzyrządową 25 państw w sprawie powołania sądu patentowego. Do tego systemu nie chce przystąpić Hiszpania i Włochy. W Polsce czeka nas jeszcze ratyfikacja umowy. A potem będzie już "pozamiatane". No, chyba, że Polska nie ratyfikuje umowy w sprawie powołania sądu patentowego (por. również: Jednolity patent europejski ponoć "dogadany").