Konsultacje założeń do otwartych zasobów publicznych

MAiC rozpoczął bardzo ważne konsultacje publiczne. Chodzi o konsultacje założeń do ustawy o otwartych zasobach publicznych. Uwagi i opinie do projektu założeń można zgłaszać do 21 stycznia 2013 r. Zgodnie z konceptem ministerstwa: projektowana ustawa będzie regulowała zasady nabywania, udostępniania oraz ponownego wykorzystywania zasobów publicznych. W toku dyskusji środowiskowych organizowanych przez ministerstwo sygnalizowaliśmy, że istnieje tu pewien problem związany z rozróżnieniem reżimów projektowanej ustawy i ustawy o dostępie do informacji publicznej (a w szczególności tych przepisów, które dotyczą ponownego wykorzystania informacji publicznej). Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji opublikowało założenia i ogłosiło konsultacje, dlatego teraz bardzo istotne jest, by obywatele przesłali swoje uwagi w tych konsultacjach. W gruncie rzeczy będzie tu chodziło o takie informacje, które powstają w sferze nauki, edukacji i kultury. Zachęcam do włączenia się w te prace.

Ogłoszenie konsultacji można znaleźć na stronie MAiC: Otwarte zasoby – zaczynamy konsultacje założeń do ustawy. Dostępny jest też sam Projekt założeń projektu ustawy o otwartych zasobach publicznych.

Spodziewam się, że projektowana ustawa może być uznana przez niektóre środowiska za ingerujące w ich interesy. Uważam przy tym, że kierunek myślenia dotyczący "otwartych zasobów" jest funkcją braw, które w trakcie spotkania "z internautami" otrzymał kiedyś Premier stwierdzający:

To, co powstaje za publiczne pieniądze jest własnością publiczną, a więc także tych, którzy chcą z tego korzystać w sposób wybrany przez siebie.

Jeśli nie weźmiecie udziału w konsultacjach wspierając lub krytykując zaproponowane rozwiązania i koncepcje - ktoś inny na pewno w takich konsultacjach weźmie udział i będzie proponował i wspierał rozwiązania, które mogą wam się nie spodobać. Wzięcie udziału w tych konsultacjach jest zatem czymś, co każdy powinien rozważyć w imię realizacji swojego, dobrze pojętego interesu.

Z mojej perspektywy chodzi nie tylko o to, by pojawiły się zasady dostępu i możliwości wykorzystywania tego, co powstaje za pieniądze publiczne w sferze nauki, edukacji i kultury, ale też o to, by system prawny tworzony nową ustawą był spójny. Chodzi też o to, by nie pozwolić na dowolność tam, gdzie uznaniowa decyzja urzędnika może "siłą grawitacji" oznaczać przyjęcie najniższego z możliwych stopni dostępności/otwartości. Ważne generalnie, by uznaniowość była ograniczana gdzie tylko to jest możliwe. A jednocześnie, by kwestie regulowane projektowaną ustawą były zgodne np. z podstawowymi zasadami prawa cywilnego (np. w sferze kontraktów), chociaż przy założeniu, że państwo jest tu szczególnym podmiotem kontraktującym i nie powinno nikogo niepokoić, że dając na coś kasę oczekiwać będzie, że efekt takiej pracy będzie następnie powszechnie i bez dalszych ograniczeń wykorzystywany publicznie.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

w kwesti formalnej

Przejrzałem "Projekt założeń projektu ustawy o otwartych zasobach publicznych" i mam pytanie. Czy jest to kolejny głos w debacie o pożytkach płynących z anonimowości?
Czy ten projekt miał autora/autorów?
Nawet jeżeli jest to myśl zbiorowa to chyba łatwo określić zbiór ludzi, którzy wnieśli wkład w ten projekt.

Mówiąc szerzej, czy nie pora aby dokumenty, wytwarzane przez władzę publiczną, pokazywały autorów? Także prawników biorących udział w realizacji "woli politycznej" i odpowiednio formujących zdania.

Zawsze możesz wystąpić w

Zawsze możesz wystąpić w ramach dip o udostępnienie takich informacji :)

Przejrzałem "Projekt

Przejrzałem "Projekt założeń projektu ustawy o otwartych zasobach publicznych" i zastanawiam się nad tymi konsultacjami społecznymi.

Oczywiste jest, że w takich konsultacjach biorą udział (lobbują) różne podmioty zainteresowane takim kształtowaniem prawa żeby wynieść z tego jak najwięcej korzyści.

Gdzie tu jednak rola szarego obywatela? Czy ja mam całymi dniami siedzieć na różnych stronach urzędowych i czytać dziesiątki (bywa że setki) stron różnych dokumentów? Potem i tak skończy się tak jak z deklaracją Tuska "To, co powstaje za publiczne pieniądze jest własnością publiczną, a więc także tych, którzy chcą z tego korzystać w sposób wybrany przez siebie.", albo "Tylko facet, który nie ma prawa jazdy może chcieć stawiać tyle fotoradarów".

"Gdzie tu jednak rola

"Gdzie tu jednak rola szarego obywatela?"

rola Sz.Obywatela jest poinformowanie "wladzy" o swojej opinii - majac nadzieje (byc moze plonna), ze po otrzymaniu takich opinii, wladza wezmie je pod uwage....

"Czy ja mam całymi dniami siedzieć na różnych stronach urzędowych i czytać dziesiątki (bywa że setki) stron różnych dokumentów?"

... a opinie swoja wyrazasz po zapoznaniu sie z propozycjami, jakie przedstawiono na dziesiatkach / setkach stron roznych dokumentow, zgadza sie. A niby jak inaczej? Klikajac "lubie to"?

"Potem i tak skończy się tak jak z deklaracją Tuska."

Jesli nie chce Ci sie "calymi dniami siedziec" i zapoznac z propozycjami, ktore Cie (moze) dotycza, to masz 100% racji - wszystko skonczy sie tak, jak z deklaracjami Tuska.

nb, do konsultacji zaproszono, oprocz tzw. obywateli, cos ponad 20 instytucji. Liczba opinii wyrazonych do tej pory: 17 (siedemnascie). Z tego wiekszosc, jesli nie wszystkie, daje glowe, to te wlasnie instytucje. A pozniej ludzie marudza, ze nie maja dostepu do materialow w archiwum, ze im pani w bibliotece odmawia tego czy tamtego, ze sie wykreca, ze zbywa, itd. Jak na kilkanascie milionow Polakow zdanie zabralo KILKU (gora), to nie ma co marudzic.

Przesunięto termin zakończenia konsultacji

Dowiedziałem się dziś, że przesunięto termin zakończenia konsultacji w sprawie otwartych zasobów na 5 lutego.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Komentarz twórcy do ustawy o zasobach.

Witam.
Czy komentarz zamieszczony jako wpis na blogu Coryllusa, link: http://tiny.pl/h2rzm - uzna Pan za realną interpretację założeń do otwartych zasobów publicznych czy jest to jednak raczej demagogia? Czy twórcy rzeczywiście mogą się obawiać o swoje prawa autorskie?

Miejmy nadzieję że

Miejmy nadzieję że wreszcie wszystko co powstanie za publiczne pieniądze (czyli pieniądze nas wszystkich) będzie własnością publiczną czyli naszą wspólną i każdy będzie miał pełne prawo do nieodpłatnego wykorzystywania każdego rodzaju tworu i utworu wedle swojego uznania.

Co do Twórców tworzących swe dzieła za własne pieniądze to powinni mieć oni pełnię praw do swoich utworów natomiast jeśli twórca działa na zlecenie instytucji publicznej i jest opłacany za pieniądze publiczne (w tym dofinansowania dotacje itp) winien domagać się takiej zapłaty jaka zrekompensuje mu prawa przekazane na rzecz nas wszystkich. Nikt nigdy i nikomu nie nakazuje przyjmowania zleceń od instytucji publicznych stąd dobrowolnie przystępując do takiego zlecenia Twórca automatycznie wyraża zgodę na przekazanie pełni praw.

Fakt że w dobrym tonie (i tak też powinno stanowić prawo) jest by dzieło posiadało opis kto go stworzył.

I nie ważne jest czy mówimy o projekcie mostu (na drodze publicznej) czy o fotografii zrobionej do serwisu internetowego ministerstwa zasady powinny obowiązywać takie same.

Prawo do oznaczenia utworu

Fakt że w dobrym tonie (i tak też powinno stanowić prawo) jest by dzieło posiadało opis kto go stworzył.
Ustawa o prawie autorskim przecież tak stanowi. Autor ma prawo do oznaczenia utworu swoim nazwiskiem lub pseudonimem.
Tyle tylko, że wszyscy walczą o autorskie prawa majątkowe, a prawa osobiste mają w głębokim poważaniu. Czasem tylko trafia się jakiś tekst o ściąganiu (w sensie przypisywania sobie autorstwa, a nie pobierania plików) i plagiatach, którego głównym motywem nie są korzyści majątkowe.

Ja wcale nie twierdzę że

Ja wcale nie twierdzę że dzisiejsze prawo nie gwarantuje Autorowi możliwości oznaczenia swojego dzieła. Moja wypowiedź tyczyła się sytuacji w której Autor działa na zlecenie publiczne np projektując most i tym samym wszelkie inne prawa są przekazywane do domeny publicznej.

Zresztą jakiekolwiek prawo w tym zakresie powinno regulować jedynie kwestie występujące na styku państwo-autor natomiast wszelkie inne sytuacje powinny podlegać regulacji ustanowionej albo przez autora albo umowom cywilno-prawnym.

Projekt minimalistyczny i maksymalistyczny zarazem

Melduję, że w konsultacjach zgłosiłem propozycję następującą:

Aby prawo było proste i skuteczne, mam następujący wniosek: aby zamiast tworzyć nową ustawę, dopisać jedynie artykuł 37a w Ustawie o Prawie Autorskim i Prawach Pokrewnych, o treści:

37a
Autorskie prawa majątkowe gasną w momencie nabycia ich przez jednostkę sektora finansów publicznych

Zaś w ustawie wprowadzającej dodatkowo:

W dniu wejścia w życie niniejszej ustawy wygasają majątkowe prawa autorskie należące do jednostek sektora finansów publicznych

I tyle. Nic ponadto. Nec plus ultra. Prawa osobiste autorów pozostają ich niezbywalnymi prawami osobistymi, natomiast monopol ekonomiczny (tzw. "prawa majątkowe") wygaśnie, czyli będzie należał do nas wszystkich.

To by najlepiej zrealizowało hasło: "to, co powstaje za pieniądze publiczne, jest własnością publiczną".

Marek Jerzy Minakowski (minakowski.pl)

Nie do końca

Ale - o ile rozumiem ustawę - można mieć prawa majątkowe na różnych polach eksploatacji. A pewnie można mieć nawet wspólnie takie prawa majątkowe.

Czyli - powiedzmy - państwo zakupuje określone prawo do wykorzystania utworu na danym polu eksploatacji. I od tej pory - przy założeniu, że państwo było jedynym posiadaczem praw na tym polu eksploatacji - nie będzie możliwe naruszenie tych praw, bo będą niczyje.

Ale Vagla pisał, że niemożliwe jest całkowite zrzeczenie się praw autorskich (przekazanie do Public Domain) zgodnie z polskim prawem? Więc to "gasną" jest jakimś nowym pojęciem.

Dlatego ta droga mi nie odpowiada. Też byłbym za "refactoringiem" ustawy o ochronie praw autorskich, a nie tworzeniu nowych ustaw - ale raczej w kierunku doprecyzowania "dokumentów urzędowych" oraz związanej z tym kwestii "wywłaszczania" autorów.

Zrzeczenie

Pisałem o zrzeczeniu, ale pisałem też o "wywłaszczeniu" (celowo w cudzysłowie): Argument za koncepcją "urzędowego wywłaszczenia z praw autorskich". Jeśli coś zyskuje walor "materiału urzędowego", to - z mocy art. 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych - nie jest już przedmiotem prawa autorskiego. Nie ma legalnej definicji "materiału urzędowego" (por. Urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole w orzecznictwie sądów administracyjnych), chociaż Sąd Najwyższy bardzo szeroko zakreślił taką definicję w swoim wyroku. Stwierdził mianowicie, że:

Materiałem urzędowym będzie zatem to, co pochodzi od urzędu lub innej instytucji państwowej, bądź dotyczy sprawy urzędowej, bądź powstało w rezultacie zastosowania procedury urzędowej.

Biorąc pod uwagę, że mamy art 7 Konstytucji (a więc zasady legalizmu i praworządności) - pytanie brzmi: w jakiej procedurze (urzędowej) państwo zamawia takie dzieła od twórców i jaki jest ich status po ich "przyjęciu" przez zamawiającego (działającego w imieniu państwa/Skarbu Państwa). Najprościej byłoby po prostu uznać, że państwo nie może sobie dowolnie zamawiać (z racji publicznej pozycji tegoż państwa "w obrocie"), a to, co państwo zamawia staje się materiałem urzędowym. A więc nieutworem. A więc czymś, co należy do domeny publicznej.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

no i się zaczęło...

http://muzyka.onet.pl/publikacje/spor-wienczy-dzielo,1,5403322,wiadomosc.html

W końcu jak konsultacje, to konsultacje...:-)

23 lutego (sobota) w

23 lutego (sobota) w Warszawie Centrum Cyfrowe organizuje Hackaton Otwartych Danych

Baza pytań egzaminacyjnych na prawo jazdy 2013

Jako aktualnemu posiadaczowi prawa jazdy zachciało mi się sprawdzić swoje kwalifikacje poprzez rozwiązanie nowego egzaminu teoretycznego na prawo jazdy.

Jak się jednak okazuje,nie ma go dostępnego online, zaś w różnych artykułach medialnych baza pytań określona jest jako "tajna".

Przeczytałem więc właściwe akty prawne, czyli:

Ustawa o kierujących

Rozporządzenie w sprawie egzaminowania

i jakoś nie znalazłem nigdzie zapisów o jakiejś "tajności".

Czy więc taka baza pytań może być tajna, czy też powinno być możliwe uzyskanie poprzez dostęp do informacji publicznej?

http://www.fabrykakierowcow.pl: Czy będzie możliwość “wyuczenia się” 3000 pytań na pamięć oraz czy baza pytań będzie tajna?

Jeszcze:
http://fabrykakierowcow.wordpress.com/

dr inż. Marcin Ślęzak: Przypomnę, że reforma systemu szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców ma polegać przede wszystkim na nauce przyszłych kierowców przepisów i ich stosowania w praktyce, a nie jak dotychczas, na pamięciowej nauce zestawów testów egzaminacyjnych. Jeśli kandydat na kierowcę rzeczywiście będzie znał przepisy i będzie potrafił je wykorzystać na drodze, to z pewnością zda egzamin teoretyczny według nowych zasad. Podsumowując, zamiast oglądać się na nowy bank pytań proponuję zmianę podejścia do szkolenia przyszłych kierowców.

Odpowiadając na pytanie dotyczące jawności bazy pytań informuję, że baza pytań przygotowana przez konsorcjum ITS/Sygnity została sfinansowana z własnych środków i na tą chwilę nie zamierzamy jej publikować, choć rozważamy umożliwienie odpłatnego dostępu do pytań nie wykorzystywanych bezpośrednio w procesie egzaminowania. Jest to powszechnie stosowana praktyka dotycząca egzaminów państwowych, podobnie jak np. w przypadku egzaminów maturalnych.

jakiś komentarz do tego komentarza ?

http://www.wykop.pl/ramka/1401415/ostra-krytyka-ustawy-o-otwartych-zasobach/ ?

KIPA przeciw a nawet za?

Stanowisko KIPA jest napisane bardzo w stylu podpisanego pod nią Macieja Strzembosza, co jest atrakcją samą w sobie - czytelnik na pewno się nie znudzi.

Natomiast uważna lektura pokazuje, że sporo uwag KIPA odnosi się do braku gwarancji, że zasoby publiczne będą istotnie udostępniane (główne obawy są o to, że będą zamykane z uwagi na niewygodne treści lub komercjalizowane przez jakieś podstawione "podmioty zobowiązane", na co miałoby rzekomo pozwalać zdefiniowanie tych podmiotów w ślad za pzp i udip).

Najbardziej ciekawe jest zakończenie, gdzie pojawiają się słowa:

"Czy to jednak oznacza, że nie należy otwierać zasobów publicznych? Przeciwnie – trzeba jak najszybciej."

Następnie prezentowany jest pomysł, który Maciej Strzembosz zgłaszał już nie raz w wielu różnych miejscach. Sprowadza się on, o ile dobrze rozumiem, do wrzucania do Internetu filmów finansowanych z publicznych pieniędzy, po upływie okresu embargo, gdzie będą dostępne zgodnie z ogólnymi zasadami prawa autorskiego, czyli do wykorzystania w granicach dozwolonego użytku.

A najśmieszniejsze jest to, że taki właśnie scenariusz to jeden z wariantów otwartego dostępu proponowanych w projekcie MAiC...

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>