Urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole w orzecznictwie sądów administracyjnych

Na podstawie art. 4 ust. 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych: nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole. Pytanie zatem brzmi: co to są te dokumenty, materiały, znaki i symbole urzędowe, o które chodzi w tym przepisie? Sąd Najwyższy wydał wyrok z dnia 26 września 2001 r. (sygn. akt IV CKN 458/00), w którym wywiedziono, że materiałem urzędowym będzie "to, co pochodzi od urzędu lub innej instytucji państwowej, bądź dotyczy sprawy urzędowej, bądź powstało w rezultacie zastosowania procedury urzędowej". Powołują się na niego sądy administracyjne, gdy muszą rozwikłać problem prawa autorskiego do różnych "materiałów". Jasne, że jeśli na dane dokumenty, materiały, znaki i symbole nie rozciąga się monopol prawno-autorski, to wcale nie jest powiedziane, że nie istnieją gdzieś prawa zależne producenta baz danych, w których takie materiały się znajdują, być może wykorzystanie takich materiałów będzie - w pewnych sytuacjach - ograniczone ze względu na inne wartości chronione prawem (prywatność, tajemnica przedsiębiorstwa, itp.). Z niniejszej notatki nie wynika odpowiedź na pytanie, czy "procedurą urzędową" jest postępowanie o udzielenie zamówienia publicznego? Ale, czy to nie jest interesujące pytanie w kontekście przywołanej tezy SN (np. w przypadku zamówień publicznych dot. oprogramowania lub czegoś innego, np. opracowania, raportu, audytu; por. Outsourcing w przygotowywaniu "dokumentów urzędowych" a prawa autorskie i Prawo autorskie do programów informatycznych wykorzystywanych przez administrację publiczną)? A publikacja w BIP - czy nie jest rezultatem takiej procedury?

Jeśli ktoś zastanawiałby się jaki temat pracy magisterskiej wybrać (przypominam o giełdzie tematów prac magisterskich), a chciałby zajmować się dostępem obywateli do informacji (a przy okazji: wtórnego ich wykorzystania), to może mógłby się zainteresować właśnie tym zagadnieniem. Generalnie - piszący prace magisterską - mogliby (to tylko jeden z elementów układanki) skorzystać z wyszukiwarki Centralnej Bazy Orzeczeń Sądów Administracyjnych, by sprawdzić praktykę stosowania prawa dotyczącego dokumentów urzędowych i innych tego typu kwestii. Szukając "znaku urzędowego" trafi się na urzędowe znaki akcyzy, szukając "urzędowego dokumentu" - znajdzie się wyrok, w którym mowa o "dzienniku budowy, który stanowi urzędowy dokument przebiegu robót budowlanych oraz zdarzeń i okoliczności zachodzących w toku wykonywania robót", w innym zaś o tym, że "czynności notarialne dokonywane przez notariusza zgodnie z prawem mają charakter dokumentu urzędowego", a w jeszcze innym, że jakiś fakt jest bezsporny "w świetle znajdujących się w aktach administracyjnych dokumentów - wypisu z rejestru gruntów oraz urzędowego dokumentu geodezyjnego z zaznaczonymi linami granicznymi pasa drogowego ulicy P. i oznaczeniem usytuowania tablicy istniejącej, a także kserokopii fotografii tablicy w tle ulicy"... Materiał urzędowy? Jest wyrok, który stwierdza, że "własna, wstępna ocena wartości rynkowej przedmiotu czynności cywilnoprawnej dokonana przez organ podatkowy, nie może być oceną dowolną. Powinna zatem znaleźć oparcie w urzędowych materiałach informacyjnych dostarczających wiadomości co do kształtowania się cen rynkowych na dane ruchomości, nieruchomości lub prawa majątkowe, na danym terenie i w czasie dokonania transakcji"...

W Wyroku WSA w Opolu z dnia 17 stycznia 2008 r. (sygn. II SAB/Op 20/07) pojawiają się następujące rozważania:

Ostatnio poczynione uwagi są również niezmiernie istotne dla ustalenia, czy wycena nieruchomości sporządzona przez rzeczoznawcę majątkowego w sprawie związanej z nabyciem przez [...] Spółdzielnię Mieszkaniową "[...]" gruntu gminnego posiada walor informacji publicznej. Stosownie do przepisów ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (tekst jedn. Dz. U. z 2004 r. Nr 261, poz. 2603 ze zm.), właściwym do gospodarowania nieruchomościami gminnymi jest w rozpoznawanej sprawie - Prezydent Miasta [...], który w postępowaniu związanym z przeniesieniem praw do nieruchomości zobligowany jest oprzeć się na wycenie nieruchomości (operacie szacunkowym), sporządzonej przez rzeczoznawcę majątkowego. Jak słusznie zauważono w wyroku WSA w Gdańsku z dnia 21 lutego 2006 r. (II SA/Gd 897/05, ONSAiWSA 2007/2/41), wyceny te nie są dokumentami urzędowymi. Uznać je należy za materiały urzędowe w rozumieniu art. 4 ust. 2 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (tekst jedn. Dz. U. z 2006 r. Nr 90, poz. 631 ze zm.), zgodnie z którym, nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole. Są to więc materiały niezbędne do wykonywania zadań publicznych przez organy władzy publicznej powołane do gospodarowania mieniem publicznym, skierowane do tych organów i wykorzystywane przy załatwianiu konkretnych spraw, co - w ocenie Sądu - przesądza o uznaniu ich za informację publiczną w przedmiocie majątku jednostki samorządu terytorialnego (art. 6 ust. 1 pkt 5 lit. c u.d.i.p.). W tym miejscu zaznaczenia wymaga, że przedstawiona argumentacja w kwestii objęcia zakresem przedmiotowym u.d.i.p. operatów szacunkowych sporządzonych przez rzeczoznawców majątkowych, dotyczy również innych wycen nieruchomości zgromadzonych na potrzeby postępowania związanego ze zbyciem nieruchomości gminnej. Tu jednak wyjaśnić trzeba, iż zadaniem Sądu było stwierdzenie, czy wszystkie żądania wniosku z dnia 8 października 2007 r. (sprecyzowane w postępowaniu sądowoadministracyjnym) mają walor informacji publicznej i w związku z tym, czy w niniejszej sprawie zastosowanie znajdowały przepisy u.d.i.p. Inną kwestią natomiast jest wyjaśnienie przez organ, o jakiej wycenie nieruchomości - poza wyceną sporządzoną przez rzeczoznawcę majątkowego - wspomina skarżący, skoro w odpowiedzi na skargę nie wskazano, by w sprawie prowadzonej z wniosku [...] Spółdzielni Mieszkaniowej "[...]" w O. sporządzone były dwie opinie o wartości nieruchomości. Sąd nie dysponuje dokumentacją pozwalającą na rozstrzygnięcie tej wątpliwości, natomiast - w zależności od poczynionych ustaleń - rzeczą organu będzie podjęcie odpowiednich kroków w celu załatwienia wniosku skarżącego w tym zakresie.

Jest też Wyrok WSA we Wrocławiu z dnia 24 stycznia 2007 r. (sygn. II SA/Wr 688/06), w uzasadnieniu którego czytamy najpierw ustalenia w sprawie:

(...)
Odnosząc się natomiast do kwestii naruszenia przez organ ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, organ odwoławczy wskazał, że zgodnie z treścią przepisu art. 4 pkt 2 tej ustawy, nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole. Operat szacunkowy sporządzony przez rzeczoznawcę majątkowego jest - zgodnie ze Standardem Vll.1 pkt 1 ppkt 1.1 - opinią autorską o wartości nieruchomości i stanowi dokument urzędowy zawierający między innymi określenie nieruchomości i zakresu wyceny, podstawę formalną wyceny nieruchomości oraz źródła danych o nieruchomości, analizę i charakterystykę rynku nieruchomości w zakresie dotyczącym celu i sposobu wyceny, a także wskazanie przeznaczenia wycenianej nieruchomości wynikającego z planu miejscowego lub innych dokumentów.
(...)

Tam również przywołanie uzasadnienia do Postanowienia z dnia 13 października 2005 r. Nr 12/2005 Dyrektor Wydziału Mienia i Geodezji Urzędu Miejskiego W.:

Takie sformułowanie przepisu pozwala przyjąć, że omawianą regułę ustanowiono dla przypadków, które dotyczą dokumentu o tak szczególnym charakterze i znaczeniu dla strony, że jego odpis wymaga uwierzytelnienia i jako taki może być skutecznie wykorzystany przez nią w innym postępowaniu (np. administracyjnym lub cywilnym). Jednocześnie należy zauważyć, że operat szacunkowy - poza walorami dokumentu stanowiącego dowód w sprawie - jest z pewnością utworem w rozumieniu ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. Nr 24, poz.83 z późn. zm.). Podlega więc z tego tytułu szczególnej ochronie przed rozpowszechnianiem i wykorzystywaniem.

Ale WSA do kwestii praw autorskich operatu szacunkowego się nie odniósł...

Jest za to tezowany Wyrok WSA w Gdańsku z dnia 21 lutego 2006 roku (sygn. II SA/Gd 897/05), a tezy tego wyroku zawierają interesujące nas kwestie:

Zgodnie z art. 4 pkt 2 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych /Dz.U. 2000 nr 80 poz. 904 ze zm./ nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole. Wyceny sporządzone przez rzeczoznawców majątkowych na potrzeby gospodarowania nieruchomościami jednostek samorządu terytorialnego lub Skarbu Państwa są materiałami w rozumieniu powołanego przepisu.

Przepis art. 3 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej /Dz.U. nr 112 poz. 1198 ze zm./, określający zakres prawa do informacji, należy wykładać w zgodzie z Konstytucją i w konsekwencji przyjąć, że dostęp do dokumentów innych niż urzędowe jest zagwarantowany w art. 3 ust. 1 pkt 1 cyt. ustawy, który mówi o dostępie do informacji publicznej w ogólności.

Dostęp do informacji publicznej jest sam w sobie na tyle istotny dla interesu publicznego, że przetworzenie informacji polegające na usunięciu pewnych danych z dokumentu po to, aby można było go udostępnić, nie może stać na przeszkodzie udostępnieniu informacji

W uzasadnieniu tego wyroku jest odpowiedź na pytanie rodzące się po lekturze poprzedniego. WSA w Gdańsku mianowicie stwierdził w uzasadnieniu:

Nie ma też racji Samorządowe Kolegium Odwoławcze, gdy przyjmuje, że operaty szacunkowe w niniejszej sprawie są chronione przez prawo autorskie. Zgodnie z art. 4 pkt 2 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. nr 80 z 2000 r., poz. 904 ze zm.) nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole. W ocenie Sądu wyceny sporządzone przez rzeczoznawców majątkowych na potrzeby gospodarowania nieruchomościami jednostek samorządu terytorialnego lub Skarbu Państwa są materiałami urzędowymi w rozumieniu powołanego przepisu.

Interesujący będzie również Wyrok WSA w Opolu z dnia 14 października 2004 r. (syn. II SA/Wr 1833/02), w uzasadnieniu którego najpierw przywołano wcześniejsze stanowiska w tej sprawie:

W ocenie organu odwoławczego, skarżąca bezzasadnie natomiast twierdzi, że "...dokumenty składane w biurach podawczych urzędów nie stanowią przedmiotu praw autorskich", przez co również "...przedmiotowa ekspertyza jest dokumentem urzędowym..." i winna być udostępniania na zwykłych zasadach. Cytowany w zażaleniu art. 4 pkt 2 ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych (tekst jednolity: Dz. U. z 2000 roku, Nr 80, póz. 904 z późn. zm.) nie mówi bowiem o "...dokumentach składanych w biurach podawczych urzędów...", lecz o "urzędowych dokumentach, materiałach, znakach i symbolach". W skład tego pojęcia nie wchodzi utwór (ekspertyza) techniczna w branży budowlanej, nawet jeśli jest ona wykorzystywana w toku prowadzonego postępowania. Urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole to takie, które sporządzone zostały przez urząd, a nie przez twórcę, którego utwór jest jedynie wykorzystywany w postępowaniu prowadzonym przez urząd. Zgodnie art. l ust. 2 pkt 6 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych przedmiotem, prawem autorskim objęte są również utwory architektoniczne, architektoniczne - urbanistyczne i urbanistyczne. Art. l ust. 3 cyt. ustawy stanowi z kolei, że utwór jest przedmiotem prawa autorskiego od chwili jego ustalenia, chociażby miał postać nieukończoną. Z powyższych względów nieuprawnione zwielokrotnianie i rozpowszechnianie przedmiotowej ekspertyzy wyczerpywałoby znamiona ustawowe przestępstwa z art. 117 § l ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Bez wątpienia przestrzeganie prawa, także w/w ustawy jest "ważnym interesem państwowym" w rozumieniu art. 74 § 2 K.p.a., dlatego też zasadna jest odmowa organu I instancji wydania kopii przedmiotowej ekspertyzy.

A potem możemy przeczytać stanowisko WSA:

(...) ekspertyzy technicznej wykonanej na użytek prowadzonej sprawy dotyczącej samowoli budowlanej, organ nadzoru nie zakwalifikował na podstawie art. 4 pkt 2 ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych (tekst jednolity: Dz. U. z 2000 roku, Nr 80, póz. 904 z późn. zm.- zwaną dalej ustawą)) do "urzędowych dokumentów, materiałów, znaków i symboli". W ocenie organu odwoławczego ekspertyza techniczna jest utworem po myśli art.1 ust. 2 pkt 6 ustawy, gdyż przedmiotem prawa autorskiego są również utwory architektoniczne, architektoniczno- urbanistyczne i urbanistyczne, a nieuprawnione zwielokrotnianie i rozpowszechnianie przedmiotowej ekspertyzy wyczerpywałoby znamiona ustawowe przestępstwa z art. 117 § l ustawy, zaś przestrzeganie prawa, w tym w/w ustawy jest "ważnym interesem państwowym" w rozumieniu art. 74 § 2 K.p.a.

W tym zakresie z takim stanowiskiem organu, zdaniem tut. składu orzekającego, nie można się zgodzić. Bezspornie ekspertyza techniczna nie jest utworem architektonicznym, architektoniczno- urbanistycznym, czy też urbanistycznym, ponieważ przedmiotem prawa autorskiego jest utwór. Utworem zaś jest rezultat działalności o charakterze twórczym, kreacyjnym, oryginalnym, charakteryzujący się indywidualnością. Nie jest nim natomiast taki rezultat pracy, który opiera się na przepisach prawa przy uwzględnieniu określonego stanu faktycznego, założonego celu (funkcji), i jest jednym z możliwych do osiągnięcia przez specjalistów (rzeczoznawców) podejmujących się tego samego zadania. Ekspertyza techniczna jest pozbawiona cech twórczych, kreacyjnych, oryginalnych, gdyż opiera się na przepisach prawa i podlega określonym wymogom prawa, dokonując, m. in. oceny wykonanych przez inwestora robót budowlanych z obowiązującymi przepisami prawa w tym przedmiocie. Nie jest na pewno dokumentem urzędowym, ponieważ pojęcie dokumentu urzędowego jest ściśle określone w art.76 § 1 i 2 K.p.a., lecz materiałem urzędowym. W wyroku SN z dnia 26 września 2001 r. (sygn. akt IV CKN 458/00 opub. lex 52711) wywiedziono, że materiałem urzędowym będzie "to, co pochodzi od urzędu lub innej instytucji państwowej, bądź dotyczy sprawy urzędowej, bądź powstało w rezultacie zastosowania procedury urzędowej". Nie uprawniony jest także pogląd organu odwoławczego, że w niniejszej sprawie ma zastosowanie art. 74 § 1 K.p.a., albowiem z akt sprawy nie wynika, iż ekspertyza techniczna została wyłączona z akt ze względu na ważny interes państwowy. Także przestrzeganie prawa nie jest "ważnym interesem państwowym" w rozumieniu art. 74 § 1 K.p.a. Stosownie, bowiem do treści art. 6 K.p.a. organy administracji publicznej działają na podstawie przepisów prawa. Działanie na podstawie prawa oznacza działanie na podstawie obowiązującej normy prawnej, ustalając prawidłowe znaczenia normy prawnej oraz stwierdzenie, że dany fakt sprawy mieści się w zakresie uregulowanym stosowaną normą prawną i prawidłowe ustalenie następstw prawnych prawa materialnego jak i procesowego.

W świetle poczynionych wywodów prawnych, skoro w rozpoznawanej sprawie skarżąca żądała sporządzenia jedynie kserokopii sprecyzowanych we wniosku dokumentów, odmowa wydania kserokopii ekspertyzy technicznej wydana została z naruszeniem przepisu art. 73 § 1 K.p.a., a uzasadnienie postanowienia oparto na błędnej normie prawa materialnego.

Wyrok NSA z dnia 10 grudnia 1997 roku (III SA 889/96) przynosi nam następujący fragment uzasadnienia:

Jak chodzi o prawo materialne, to należy podnieść, że powoływany w zaskarżonej decyzji art. 4 ust. 2 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych /Dz.U. nr 24 poz. 83/ wyłącza z przedmiotu tego prawa urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole.

Zdaniem Naczelnego Sądu Administracyjnego, pojęcie "dokumentu urzędowego" należy interpretować w świetle przepisów art. 244 par. 1 i 2 Kpc oraz art. 76 par. 1 i 2 Kpa. Definicje zawarte w obu kodeksach są tożsame co do ich treści. Wynika z nich, że dokumentem urzędowym jest dokument sporządzony w przepisanej formie przez powołane do tego organy państwowe w ich zakresie działania. Stanowią one dowód tego, co zostało w nich urzędowo stwierdzone lub zaświadczone. Dzieło wykonane przez Skarżącą, w formie karty zabytków ruchomych, na podstawie umowy z dnia 16 sierpnia 1995 r. takich cech nie nosi.

Tezowany Wyrok NSA oz. w Krakowie z dnia 21 listopada 1996 roku (sygn. I SA/Kr 829/96) przynosi nam najpierw ciekawą tezę:

1. Opinia biegłego nie jest dokumentem urzędowym lecz dowodem w postępowaniu sądowym, który należy uznać za materiał urzędowy i nie są przedmiotem prawa autorskiego.

A w uzasadnieniu czyatamy:

Zgodnie z art. 4 pkt 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych przedmiotem prawa autorskiego nie są "urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole".

Jeżeli idzie o interpretację tego przepisu w postępowaniu przed sądami, to wykładnia pojęcia dokumenty urzędowe musi nawiązywać do art. 244 par. 1 i 2 Kpc. W myśl tego przepisu dokumentami urzędowymi są dokumenty sporządzone w przypisanej formie przez powołane do tego organy państwowe w zakresie ich działania, a także dokumenty sporządzone przez organizacje narodowe, samorządowe, spółdzielcze i inne organizacje społeczne w zakresie powierzonych im przez ustawę spraw z dziedziny administracji państwowej.

Dowód z opinii biegłego sąd dopuszcza jeżeli wypadek wymaga wiadomości specjalistycznych /art. 278 par. 1 Kpc/.

Z powyższego wynika, że opinia biegłego nie jest dokumentem urzędowym lecz dowodem w postępowaniu sądowym, który należy uznać za materiał urzędowy.

Art. 4 pkt 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych wyłącza spod ochrony także materiały urzędowe. Formuła "materiały urzędowe" oznacza się stosunkowo dużą pojemnością. Jest ona bowiem zdolna pomieścić wszystko co nie będąc dokumentem jest urzędowe. Przy czym cechę tę materiał może uzyskać gdy pochodzi od urzędu lub innej instytucji państwowej bądź dotyczy sprawy urzędowej, bądź wreszcie dlatego, że powstał w rezultacie zastosowanej procedury urzędowej.

W formule tej umieszcza się opinie biegłych wykonane na zlecenie sądów. Procedurami urzędowymi są bowiem procedury sądowe, które regulują przeprowadzenie dowodu z opinii biegłych. Opinie biegłych powstające w rezultacie zastosowania procedury urzędowej, nie są więc przedmiotem prawa autorskiego.

Jest też interesujący Wyrok NSA oz. w Rzeszowie z dnia 23 stycznia 1997 r. (sygn. SA/Rz 1529/96) z tezą: "Gmina nie może stanowić flagi miasta mocą przepisów gminnych". W wyroku tym NSA stwierdził niezgodność z prawem zaskarżonej uchwały, a uzasadniał to w sposób następujący (poniżej przywołuję uzasadnienie w całości):

Wojewoda P. wniósł skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego na uchwałę Rady Miasta J. z dnia 6 października 1995 r. w sprawie przyjęcia flagi Miasta J. z wnioskiem o stwierdzenie jej nieważności. Żądanie uzasadniono następująco: uchwała zawiera postanowienie o przyjęciu /par. 1/, postaci /par. 2/ i wykorzystaniu flagi /par. 3/. Do ustanawiania przez gminy flagi brak jest podstaw zarówno w ustawie samorządowej, jak też w innych przepisach prawa. W zakreślonych przez ustawę samorządową granicach urzędowego sankcjonowania tradycji lokalnych mieści się m.in. prawo do podejmowania uchwał w sprawie herbu gminy /art. 18 ust. 2 pkt 13/, ale nie ma podstaw do przyjmowania przez gminy flagi. Skoro ustawodawca unormował kwestię urzędowego symbolu gminy poprzez wprowadzenie możliwości posiadania przez nie własnego herbu, to taką materię należy uznać za prawnie uregulowaną. Nie ma podstaw prawnych do podejmowania przez gminy uchwał w sprawie ustanowienia flagi, nawet jeżeli jest ona ugruntowana w lokalnej tradycji. W obowiązującym stanie prawnym gmina posiada jedynie te kompetencje, jakie są jej przyznane konkretnymi przepisami ustawowymi, dlatego każde rozstrzygnięcie podejmowane przez organy gminy musi być wywiedzione z ustawowego upoważnienia, a takiego w konkretnym przypadku zabrakło.

W odpowiedzi na skargę podpisanej przez Przewodniczącego Rady Miasta J. wniesiono o oddalenie skargi. W motywach tego wniosku stwierdzono, że podstawą prawną zaskarżonej uchwały był przepis art. 18 ust. 1 ustawy o samorządzie terytorialnym. Uchwała regulowała sprawy wzoru graficznego flagi oraz sposobu jej wykorzystania. Rada podejmując uchwałę kierowała się przede wszystkim faktem jej ugruntowania w tradycji lokalnej.

Naczelny Sąd Administracyjny zważył, co następuje:

Zaskarżona przez Wojewodę P. uchwała Rady Miasta J. z dnia 6 października 1995 r. /zwana dalej "uchwałą"/ doręczona została organowi nadzoru zgodnie z art. 90 ust. 1 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie terytorialnym /Dz.U. 1996 nr 13 poz. 74 ze zm./ w terminie instrukcyjnym siedmiu dni od daty jej podjęcia, tj. w dniu 16 października 1995 r. Organ nadzoru /Wojewoda/ nie skorzystał z przysługującego mu, zgodnie z art. 91 ust. 1 ustawy o samorządzie terytorialnym, prawa do wydania rozstrzygnięcia nadzorczego o ewentualnym stwierdzeniu nieważności uchwały jako sprzecznej z prawem. Wniósł zatem skargę na omawianą uchwałę na podstawie art. 93 ust. 1 ustawy o samorządzie terytorialnym. Wniesienie takiej skargi było dopuszczalne, jednakowoż sąd badając zgodność z prawem w ten sposób zaskarżonej uchwały ograniczony jest normą gwarancyjną, jaką ustanowił dla gmin ustawodawca w przepisach art. 94 ust. 1 i 2 ustawy o samorządzie terytorialnym. Oto po myśli art. 94 ust. 1 powołanej ustawy nie stwierdza się nieważności organu gminy po upływie jednego roku od daty jej podjęcia, chyba że uchybiono obowiązkowi przedłożenia uchwały w terminie określonym w art. 90 ust. 1. W konkretnym przypadku temu obowiązkowi nie uchybiono. Jeżeli nie stwierdzono nieważności uchwały z powodu upływu wskazanego rocznego terminu, a istnieją przesłanki stwierdzenia nieważności, to wówczas sąd może orzekać jedynie o niezgodności z prawem zaskarżonej uchwały. Od podjęcia zaskarżonej uchwały okres jednego roku już upłynął, co oznacza ograniczenie w orzekaniu sądu z art. 94 ust. 2 ustawy samorządowej, nie oznacza jednak zmniejszenia zakresu kontroli zgodności z prawem zaskarżonej uchwały.

Zaskarżona uchwała wedle oceny sądu podjęta została bez postawy prawnej. W treści uchwały oraz w odpowiedzi na skargę powołano się nieprecyzyjnie na art. 18 ust. 1 ustawy o samorządzie terytorialnym, który stanowi, iż do właściwości rady gminy należą wszystkie sprawy pozostające w zakresie działania gminy, o ile ustawy nie stanowią inaczej. Wskazany przepis nie zawiera samoistnej normy kompetencyjnej, w szczególności do stanowienia przez rady gminy uchwał zawierających w swej treści przepisów prawa lokalnego.

Analiza treści zaskarżonej uchwały wskazuje ponad wszelką wątpliwość, że nadano jej charakter normatywny /obowiązujący na terenie Gminy/ poprzez ustalenie obowiązującego wzoru flagi. Przepis art. 40 ust. 1 ustawy o samorządzie terytorialnym wyraźnie stanowi o prawie gmin do stanowienia przepisów powszechnie obowiązujących na terenie gminy na podstawie upoważnień ustawowych, wyjątki od tej zasady mogą wynikać tylko z ustawy /art. 40 ust. 2, 3 i 4/. Umocowania prawnego do podjęcia zaskarżonej uchwały nie mogła też Rada wywodzić z przepisu art. 18 ust. 2 pkt 13 ustawy, gdzie mowa jest m.in. o prawie gminy do uchwalenia własnego herbu. Powołanego przepisu żadną miarą nie można interpretować rozszerzająco i wywodzić z niego możliwości uchwalania flagi gminy, zwrócił na to trafnie uwagę Wojewoda w odpowiedzi na skargę.

Wynikające z uregulowań prawa pozytywnego prawne gwarancje samodzielności gminy, zwłaszcza samodzielność w zakresie stanowienia przepisów powszechnie obowiązujących na obszarze gminy, nie oznaczają autonomii gminy w zakresie prawotwórstwa, a tym bardziej dowolności. Granice owej samodzielności są wyznaczone obowiązującym prawem. Każda kwalifikowana istotna sprzeczność z prawem uchwały rady gminy skutkuje jej nieważnością /art. 91 zd. pierwsze ustawy o samorządzie terytorialnym/. O istotnym naruszeniu prawa przez uchwałę organu gminy można mówić zarówno wtedy, gdy treść uchwały pozostaje w sprzeczności z treścią nakazu lub zakazu ustanowionego przepisem prawa, jak i wówczas kiedy przepisy prawa nie przewidują wydania uchwały o oznaczonej treści, a więc wówczas gdy brak jest podstawy prawnej do jej wydania. Pogląd taki znajduje dodatkowe oparcie w art. 77 ust. 1 Ustawy Konstytucyjnej z dnia 17 października 1992 r. o wzajemnych stosunkach między władzą ustawodawczą i wykonawczą Rzeczypospolitej Polskiej oraz o samorządzie terytorialnym /Dz. U. nr 84 poz. 426/ stanowiącym, iż samorząd terytorialny wykonuje w ramach ustaw istotną część zadań publicznych, z wyłączeniem zadań zastrzeżonych ustawowo do kompetencji rządowej. Tak więc Rada Miasta J. podejmując uchwałę w sprawie ustalenia flagi dopuściła się istotnego naruszenia przepisów prawa w znaczeniu wyżej podanym. Wyrażone zapatrywanie znajduje dodatkowe oparcie w dotychczasowym orzecznictwie Naczelnego Sądu Administracyjnego dotyczącym oceny zgodności z prawem uchwał rad gmin w sprawie flagi gminy /wyrok z dnia 9 maja 1995 r., SA/Rz 765/94 oraz wyrok z dnia 3 kwietnia 1996 r., SA/Rz 47/95/.

Rzeczą Rady Miasta w J. będzie wyeliminowanie z obrotu prawnego zaskarżonej uchwały, która z powodów wcześniej wyłożonych nie znajduje oparcia w obowiązujących przepisach prawa. Brak zadośćuczynienia takiej oczywistej potrzebie pozostawać będzie w sprzeczności ze standardami obowiązującymi w demokratycznym państwie prawa.

Sąd daleki jest od sugerowania jakoby faktyczne korzystanie z flagi miejskiej było zakazane, nie można jednak ustanawiać takiej powinności w formie uchwały rady mającej mieć walor przepisu prawnego powszechnie obowiązującego na terenie gminy.

Z wyłożonych przyczyn sąd, zgodnie z art. 16 ust. 1 pkt 5 oraz art. 53 ust. 2 i art. 54 ust. 1 ustawy z dnia 11 maja 1995 r. o Naczelnym Sądzie Administracyjnym /Dz. U. nr 74 poz. 368 ze zm./ w zw. z art. 94 ust. 1 cytowanej wcześniej ustawy o samorządzie terytorialnym, orzekł o niezgodności z prawem zaskarżonej uchwały

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

notatka z Rzepy

VaGla's picture

W charakterze notatki dodanej do wcześniejszych odnotowuję tekst opublikowny w Rzeczpospolitej pod tytułem: Jak gminy ustanawiają swoje symbole, a w nim:

Zgodnie z art. 3 ust. 1 ustawy z 21 grudnia 1978 r. o odznakach i mundurach organami właściwymi do ustanawiania w drodze uchwały przez jednostki samorządu gminnego własnych symboli są rady gmin. Ustawa wskazuje przy tym przede wszystkim na herby, flagi, emblematy i insygnia. Nie jest to jednak katalog zamknięty, o czym świadczy użyty w cyt. artykule zwrot „inne symbole”. Do symboli tych zaliczyć można więc także chociażby sztandar, logo, hejnał, pieczęć bądź odznakę. Kompetencje do podejmowania uchwał w sprawie herbu gminy przyznaje radzie gminy ponadto art. 18 ust. 2 pkt 13 ustawy o samorządzie gminnym.

Tam też przywoływane jest orzeczenie NSA z 25 maja 2006 r. (sygn. I OSK 462/06), w którym sąd analizował przyjmowania symboli.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

precedensowy wyrok w OPOLU - plagiat w Kędzierzynie - Koźlu

Dzień dobry,
W Sądzie Okręgowym w Opolu Sąd orzekł o plagiacie "Gminnej Strategii ...". Więcej informacji na stronie:

http://www.radiopark.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=5787&Itemid=48

Czy każda Norma to Utwór Literacki ?

Cześć,
od wielu lat nie mogę zrozumieć obwarowań prawnych związanych z Normami. Dziś znalazłem Twój artykuł, który skłonił mnie do zadania pytań :
1. Pol­skie Normy są trak­towane jak utwór lit­er­acki, więc zachodzi pytanie czy uży­wanie tych norm nie narusza prawa autorskiego szczegóły PKN informacja o kopiowaniu norm oraz Ustawa z dnia 12 września 2002 r. o normalizacji.
2. Czy część Norm zawartych w Roz­porządze­niu Prawa Budowlanego to Doku­men­ty Urzędowe i te Normy nie podle­gają ochronie jak utwór lit­er­acki ?
3. Jak w pro­jek­cie budowlanym uszanować Autorów Norm, prze­cież brak oznaczeń na stronach tytułowych kto jest Autorem, Współtwórcą Normy ?

Arek

ps. Przygotowując spis obowiązujących norm z prawa budowlanego, nie mogłem się powstrzymać, od zadania pytań Polskie Normy Budowlane wymagane w projektach budowlanych .
Nie jestem prawnikiem, ale trudno jest mi zrozumieć Instytucje Państwa, które potrzebują ochrony dokumentów właśnie z prawa autorskiego, tym samym Państwo robi wrażenie, że jest Twórcą ....

Normy które podlegają

hub_lan's picture

Normy które podlegają stosowaniu obowiązkowemu (np przywołane w ustawach czy rozporządzeniach) moim zdaniem stały się dokumentem urzędowym a tym samym przestały być przedmiotem prawa autorskiego. Natomiast pozostałe normy które stosujemy dobrowolnie mogą być odpłatne.

Kwestią odrębną jest fakt że PKN jako instytut naukowy jest finansowany z budżetu państwa, stąd jego działalność komercyjna polegająca na opracowywaniu i sprzedaży norm powinna zostać mocno ograniczona a już na pewno mocno uregulowana.

PKN to nie instytut naukowy

http://www.pkn.pl/informacje-podstawowe-o-pn

normy tworzą zainteresowani na własne potrzeby i z własnych środków

PKN nie ma wpływu na treść norm

No to jeśli twierdzisz że

hub_lan's picture

No to jeśli twierdzisz że nie jest jednostką naukową to jaki ma status prawny PKN ?

tak czy siak jest to jednostka dotowana z budżetu i z natury posiadająca monopol więc działania komercyjne powinny być niedopuszczalne

to może na identycznej zasadzie sejm zaczął by sprzedawać ustawy i bez ich uprzedniego zakupu nie dało by się ich treścią posługiwać i wtedy adwokat chcąc reprezentować klienta musiałby sobie kupić np kodeks karny, kodeks postępowania karnego, ustawę o więziennictwie i ustawę o ustroju sądów powszechnych oraz dokupić do tego pakiet aktualizacji

a co do kwestii wpływu na treść norm to sam fakt że to pkn tworzy grupy które normy opracowują jest bardzo mocnym wpływem na treść

Kto Uwolni Normy Budowlane

Polskie Normy Budowlane te z rozporządzeń są niedostępne publicznie. Ciekawe dlaczego nikt, żaden prawnik nie podjął się uwolnić w internecie kopi norm budowlanych ?
Jeżeli ktoś zdecyduje się na Uwolnienie Norm Budowlanych, to pozostanie pytanie o Normy powiązane/cytowane w Uwolnionych Normach.

ps.
Myślę, że PKN wytwarza "papiery wartościowe", a nie "utwory literackie". Często jedna strona normy kosztuje ok 20-50 złotych, a ochrona norm jak utwór literacki nie pasuje.
Czy Autorzy, Współautorzy zagranicznych pierwotnych norm ISO mogą żądać swojego nazwiska na stronie tytułowej polskiej normy, właśnie z powodu "utworu literackiego" ? :)

Z tego co wiem, to

Z tego co wiem, to oficjalnie nie ma "norm obowiązkowych", bo oficjalnie znajdują się one w "części informacyjnej" przepisów i nie stanowią litery prawa.

Taką przynajmniej linię obrony gdzieś spotkałem.

Generalnie jednak prawdą jest, że normy są obowiązkowe, tylko ich obowiązkowe stosowanie wynika z elementów pośrednich, np. z obowiązku pozyskania atestu czy certyfikacji wyrobu.

Z punktu widzenia producenta jest to do zaakceptowania. Niestety, z punktu widzenia klienta już nie. Co klientowi po informacji, że produkt jest zgodny z normą X jeżeli za przyjemność przeczytania normy musi zapłacić? (ok, wiem, są biblioteki... tyle, że tam trzeba udać się per noga i poczytać w czytelni, na miejscu).

Źródłem problemu nie jest oczywiście PKN, który działa tak jak prawie wszystkie organizacje normalizacyjne, ale ci, którzy w sposób pośredni czy bezpośredni wymuszają stosowanie norm lub deklarowania przed klientem zgodności z określoną normą.

W sumie to konfundujące. Norma określa coś "normalnego". Definiuje standard. Generalnie do powszechnego stosowania.... tylko, że znany dla wybranych, gotowych za tą wiedzę zapłacić. Stosowanie norm generalnie, w idei, powinno podnosić jakość i bezpieczeństwo, zatem, znów w idei, im szersza ich znajomość, tym lepiej dla wspólnego dobra.

Dziwne.

Pozdrawiam,
Tomasz Sztejka.

Może ktoś Uwolni Normy Budowlane

Tomaszu znalazłem wyrok o którym wspominasz, chodzi o „słynny wyrok normy butelkowej" z roku 2004 OSK 205/04 wyrok z 2004 o normie butelkowej

Wpisanie Norm Budowlanych do rozporządzenia to zasadnicza różnica między Normami Budowlanymi, a „normą butelkową”,
rozporządzenie z normami obowiązuje od roku 2009
Wygląda, że są przesłanki do Uwolnienie Norm Budowlanych z rozporządzenia.

Piotrze, wiem że dysponujesz małą ilością czasu, ale może za jakiś czas, spróbujesz odpowiedzieć na pytanie
"Czy można "Uwolnić Normy Budowlane", bez konsekwencji prawno-sądowych ? zgodnie z duchem "dokumentów urzędowych".

ps. Instytucja PKN jest potrzebna, ale przypisywanie Normom ISO ochrony ustawowej, jak dla "utworów literackich" ...

Dziękuję za wskazanie tak

Dziękuję za wskazanie tak obszernego dokumentu.

Cóż, spotkałem się też ze stwierdzeniem, że "powszechnie dostępny" nie znaczy to samo co "za darmo".

Oczywiście moim zdaniem umieszczenie tak twardych przywołań w rozporządzeniu jest albo błędem, albo wyjątkową niestarannością.

Po pierwsze wyraźnie przywołuje normy z konkretnych lat, co z jednej strony gwarantuje niezmienność systemu prawnego, z drugiej jednak oznacza, że stosowanie norm nowszych może budzić wątpliwości.

Po drugie umieszcza w systemie prawnym dokumenty, których dystrybucją i kontrolą zajmują się jednostki, że tak powiem, poza kontrolą demokratyczną.

I po trzecie kosztowny dostęp do dokumentów sprawia, że zapoznanie się z treścią przepisów dla obywatela na przykład pragnącego sprawdzić, czy projekt budowlany wykonano zgodnie z prawem, jest praktycznie nie możliwe (ile wynosi łączny koszt wszystkich przywołanych norm wraz z ich wewnętrznymi odniesieniami? Wedle mojej wiedzy jedna norma to nawet kilkaset złotych).

I to ostatnie jest moim zdaniem najboleśniejsze, bo łamie podstawową zasadę prawa: jeżeli nieznajomość prawa nie usprawiedliwia jego złamania, to musi istnieć możliwość poznania prawa przy sensownych kosztach. W tym wypadku natomiast wprowadza się wyraźny podział na tych obywateli, których na zapoznanie się z kompletną treścią rozporządzenia stać, i tych, których na przestrzeganie prawa po prostu nie stać.

To przykre i niebezpieczne, bo oznacza, że w przyszłości może mnie na przykład nie stać, by przeczytać i przestrzegać wielu innych przepisów. I tylko z tego powodu, że jestem za biedny i mam pecha mogę trafić do więzienia.

Moim zdaniem jednak nie powinniśmy tu mówić o uwolnieniu norm czy temu podobnych działaniach, ale w prost zażądać, i to nie od PKN a od ministra, który wyprodukował rozporządzenie, udostępnienia pełnej treści rozporządzenia po kosztach jej powielenia. A najlepiej opublikowania jej w prawidłowej formie, czyli w Monitorze Polskim (tak to się chyba nazywa?)

Pozdrawiam,

Tomasz Sztejka.

ochrona ustawowa norm ISO

Normy ISO wydaje - jak wskazuje nazwa - ISO czyli International Organization for Standarization i to ta organizacja wymyśliła taką formę ochrony. Gdyby nawet Polska wystąpiła z ISO, to nie zmieniłoby to ich statusu prawnego.

Od momentu zatwierdzenia

hub_lan's picture

Od momentu zatwierdzenia przez PKN normy ISO stają się Polską Normą, natomiast Art. 5 ust. 1 ustawy o normalizacji kształtuje Polską Normę jako normę krajową, powszechnie dostępną. Informacja o tej Normie ma więc również cechy powszechnej dostępności.

Coś mi się zdaje że będące w moim posiadaniu oryginalne normy branżowe w niedługim czasie zostaną przeze mnie opublikowane w kilku ogólnie dostępnych miejscach (w internecie) i będę oczekiwał na pozew od PKN. Jeśli takiego pozwu nie doczekam się w ciągu kilku miesięcy to w tych samych miejscach pojawią się pozostałe normy do których mam dostęp. Jeśli tak postąpi choćby 1% posiadaczy oryginałów norm (a będę w stanie zagwarantować im pełną anonimowość więc zakładam że znajdą się chętni) to w ciągu kilkunastu miesięcy wszystkie aktualne normy będą publicznie dostępne.

normy w Internecie

Życzę powodzenia.

Widziałem kiedyś normę ISO udostępnioną publicznie na serwerze amerykańskiej organizacji normalizacyjnej razem z innymi dostępnymi bezpłatnie normami amerykańskimi.

Czy będzie pierwsza "wolna norma" ?

"hub_lan" podeślij linka do pierwszej "wolnej normy".
Mam nadzieję, że dysponujesz pomocą prawną, bo może się okazać, że sprawa wymaga wielu rozpraw sądowych.

ps. z przyjemnością zalinkuję, zafejsuję, zagoogloplusuję pierwszą "wolną normę" :)
Ciekawe, co sądzi o możliwych konsekwencjach VaGla.

Też jestem ciekawy zdania

hub_lan's picture

Też jestem ciekawy zdania na ten temat Szanownego Gospodarza :)

Zapewniam że jeśli będę publikował to na pewno nie:
- na polskich serwerach
- ze swojego komputera
- ze swojego łącza

"Powszechnie dostępna"

Gdzieś spotkałem się ze stwierdzeniem, że "powszechnie dostępna" nie oznacza "za darmo", a jedynie dla każdego, bez konieczności wykazania interesu, przedstawienia dokumentów itp. Krótko mówiąc, przychodzi człowiek z ulicy, PŁACI i dostaje i wszystko jest w porządku. Każdy może, więc jest "powszechnie dostępne".

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>