reklama i marketing

Co słychać w kulturze w erze cyfrowej?

Ministerstwo Kultury ogłosiło Projekt założeń do projektu ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej oraz zmianie niektórych ustaw, ogłosiło również Projekt założeń projektu ustawy o zmianie ustawy o państwowych instytucjach filmowych oraz ustawy o kinematografii, od pewnego czasu jest też Projekt ustawy o Instytucie Kultury Polskiej. Jest również Projekt założeń do nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji w związku z implementacją dyrektywy o audiowizualnych usługach medialnych... Małe tsunami wywołuje właśnie również pomysł na to, by ze sprzedaży detalicznej przeróżnych odtwarzaczy multimediów dofinansować działalność Narodowego Instytutu Audiowizualnego (por. No i powstał Narodowy Instytut Audiowizualny). Do ceny telewizorów, MP-trójek, telefonów komórkowych, etc., doliczono by 1% ceny i ta kasa poszłaby na cyfryzację materiałów audiowizualnych... Z szacunków wynika, że zebrano by ponad miliard złotych w przeciągu 4 lat...

Koalicja pisze do ministra w sprawie kuli

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego postanowiło przygotować i udostępnić w internecie specjalny serwis dla dzieci. Koalicja Otwartej Edukacji z uznaniem przyjęła inicjatywę, ale uprzejmie zapytała ministra o klauzule praw autorskich, która tam znalazła. Koalicja napisała bardzo politycznie: "Na stronie kula.gov.pl naszą uwagę zwrócił pewien niefortunny zapis na temat polityki prywatności, który – jak sądzimy – można by w łatwy sposób poprawić"...

Chmura zastąpi pudełka, czyli dlaczego mi ręce opadły, gdy Prezydent RP promuje Google

Tekst Prezydent RP promuje korporację Google sprowokował próby komentarzy politycznych, których jednak nie przepuściłem w moderacji (gdyż sam nie ujawniam publicznie politycznych preferencji, mam wrażenie, że komentuje równo działania prawno-internetowe różnych ugrupowań, ten serwis zaś nie jest poświęcony tematom politycznym, a "prawnym aspektom społeczeństwa informacyjnego"). Państwo i aparat urzędniczy są ważnym rynkiem dla firm, które oferują komercyjnie swoje rozwiązania. Na licencje na oprogramowanie dla administracji publicznej przygotowuje się przetargi. Pudełka stopniowo wypierane są przez "usługi sieciowe". Zarzucono mi, że atakuję Prezydenta i czepiam się po prostu, bo co komu przeszkadza takie małe Google na prezydenckiej stronie, więc spróbuję pokrótce pokazać problem na przykładzie uruchomionego właśnie w USA repozytorium aplikacji sieciowych dla administracji publicznej...

Prezydent RP promuje korporację Google

Przyznam, że ręce mi trochę opadają. Rozumiem, że nowa strona Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej jest wciąż w fazie "beta". Rozumiem, że zbliżają się prezydenckie wybory i trzeba szybko i tanio uatrakcyjnić oficjalną witrynę Głowy Państwa. Ale efekt jest taki, że oficjalna witryna Prezydenta RP zaczęła niniejszym promować serwis internetowy jednej z komercyjnie działających na polskim (i globalnym rynku) spółek. Przypuszczam, że nikogo to nie wzrusza, podobnie, jak nikogo nie wzrusza to w przypadku strony głównej Biuletynu Informacji Publicznej (por. Nowa odsłona Biuletynu Informacji "Publicznej")...
Aktualizacja w górę osi czasu: Chmura zastąpi pudełka, czyli dlaczego mi ręce opadły, gdy Prezydent RP promuje Google

Po wycieku danych z Wykop.pl Nasza-klasa resetuje hasła użytkownikom

Sytuacja robi się coraz bardziej interesująca. Serwis Nasza-klasa.pl (prowadzony przez spółkę Nasza Klasa Sp. z o.o.) postanowił zmienić (zresetować) niektórym użytkownikom hasło dostępu do swoich usług. Stało się to - jak wynika z maila rozesłanego do tych użytkowników - na podstawie danych udostępnionych Naszej-klasie przez spółkę Wykop sp. z o.o., co zaś nastąpiło w wyniku "porozumienia" między tymi dwoma podmiotami... Rozumiem, że na tak małym rynku wszyscy prowadzący serwisy internetowe znają się i lubią, ale zastanawiam się, jak do tej sytuacji odniesie się Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, który został o sprawie poinformowany przez Wykop. Warto dowiedzieć się od strażnika danych osobowych, jak ocenia tego typu praktyki.

O co chodzi ludziom z The Featured Artists Coalition?

logo The Featured Artists CoalitionThe Featured Artists Coalition to takie zrzeszenie brytyjskich muzyków (twórców i wykonawców), które postanowiło wziąć udział w publicznej dyskusji na temat kształtu praw autorskich i pokrewnych w nowych, bo cyfrowych, czasach dystrybucji muzyki. Chodzi im o to, by uzyskać większą kontrolę nad swoją twórczością, a - jak się wydaje - brak kontroli upatrują w rynkowych postawach przeróżnych wydawców i innych pośredników. Koalicja, jak koalicja, ale z lektury postulatów można wywnioskować, że zrzeszeni w niej brytyjscy muzycy są za tym, by prawa autorskie miały charakter "trudniej przenaszalny", bo jak inaczej odczytywać postulat, by muzycy raczej udzielali licencji, niż przenosili autorskie prawa majątkowe na pośredników?

"Hurraa" online, Kult dopadnie sprawcę

Gdy wycieka do internetu płyta przed premierą, to nie internet jest temu winien. Warto się zastanowić przez chwilę skąd w internecie biorą się przedpremierowe utwory? Wytwórnie czasem usiłują sprawić wrażenie, że wyciek nastąpił po "ataku hackerskim" na serwery wytwórni, ale to coraz rzadziej przyjmowane jest bez komentarza (por. Historia oceni rok po wycieku "Precious"), a poza tym jak to możliwe, że utwory o tak wielkiej wartości rynkowej przechowywane są na serwerach podłączonych do internetu?

Sądowy strzał w Mininova.org

Holenderski sąd z Utrecht 26-tego sierpnia wydał rozstrzygnięcie w sprawie torrent-trackerskiego serwisu Mininova. Z dostępnych źródeł wynika, że sąd miał stwierdzić niezgodne z prawem działanie wydawców serwisu, a to polegające na tym, że świadomie godzą się na naruszanie praw autorskich i praw pokrewnych przez swoich użytkowników, a także podżegają do takich naruszeń oraz czerpią z takich naruszeń korzyści ("giving opportunity to, encouraging and profiting from infringements on copyroght and neighboring rights").

Dotrzeć do źródła

Szum informacyjny jest coraz większy. W "mętnej wodzie lepiej się łowi ryby", ale jeśli ktoś wierzy w "budowanie społeczeństwa obywatelskiego" i znajduje w sobie siłę, by aktywnie się w taki proces budowy zaangażować, to - jak uważam - powinien w swoich komentarzach kierować się zasadą docierania do źródeł informacji. To nie jest tylko problem etyczny (docieranie do źródeł informacji, a także zwracanie uwagi na to, co ma do powiedzenia "druga strona", jest elementem deontologii dziennikarskiej nie od dziś). To również problem "samoobrony intelektualnej" i świadomego wspierania mechanizmów demokratycznych. Jak przekonać ludzi, że docieranie do źródeł informacji jest modne? Jeśli nie będą docierali do źródeł informacji, to łatwo da się nimi sterować, a wielu osobom odpowiada sytuacja, w której nie ponoszą odpowiedzialności za swoje życie.

Edukacja medialna w Europie - Rekomendacja Komisji

Od pewnego czasu w tym serwisie pojawiają się teksty na temat edukacji medialnej (np. Upowszechniajcie wiedzę o edukacji medialnej, albo Pomysły na tematy edukacji medialnej). I nie chodzi mi o to, by napędzić koniunkturę na szkolenia, albo pomagać w wymyślaniu tematów, które nadają się do zdobywania dofinansowań. Chodzi o to, że zagadnienie "media literacy" stało się istotnym tematem w demokratycznym społeczeństwie (informacyjnym). Im mniej będziemy rozumieli otaczającą nas informacyjną rzeczywistość, tym więcej będzie sporów prawnych. Wystarczy przypomnieć tekst Postanowienie sądu okręgowego w sprawie domeny beger.pl. Problem ten będzie coraz większy, zwłaszcza zaś w kontekście nieuczciwych praktyk rynkowych, nieuczciwej konkurencji, ochrony konsumentów. Wczoraj Komisja opublikowała swoją rekomendację, w której mowa m.in. o wspieraniu działań na rzecz powstawania kodeksów dobrych praktyk w sferze medialnej (dotyczyć to musi również internetu), mowa również o narzędziach pozwalających obywatelom korzystać z "obrazów, dokumentów dźwiękowych i tekstów"... Edukacja medialna pozostaje w bliskim związku z problematyką "własności intelektualnej"...