Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych w projekcie Ministerstwa Finansów

Skrzynki na aktaMinisterstwo Finansów ogłosiło pomysł na "Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych". Podstawą ma być dodany w ustawie Prawo telekomunikacyjne art. 179a. Nie wiadomo, w jakim trybie będzie się dokonywało wpisu do takiego rejestru. Wiadomo tylko, że rejestr ma być prowadzony w systemie informatycznym, że jest jawny i, że prowadzić go będzie Prezes UKE. Dokona on wpisu "na żądanie podmiotu uprawnionego lub Służby Celnej", a zrobi to niezwłocznie. Nie ma słowa o zaskarżalności decyzji o wpisie (nawet o tym, że podejmowana będzie jakaś decyzja), nie ma mowy o tym, czy będzie można dochodzić odszkodowań. Za to jest propozycja, zgodnie z którą - jeśli ktoś chciałby wykreślenia jego strony z Rejestru - musi dołączyć do wniosku "dokument potwierdzający tytuł prawny do posiadanej strony internetowej lub oświadczenie o świadczeniu usługi". Jaki dokument powinienem przedstawić, gdyby do Rejestru wpisano VaGla.pl?

Projekt nowelizacji ustawy o zmianie ustawy o grach hazardowych oraz niektórych innych ustaw ogłoszono w BIP Ministerstwa Finansów: Projekt nowelizacji – wersja z dnia 13.11.2009 r. oprac. w trybie § 6 ust. 1b Regulaminu pracy Rady Ministrów. Jest też dedykowana projektowi strona, gdzie opublikowano również uzasadnienie projektu (PDF), OSR (PDF) oraz pisma, w tym prośbę o zgłaszanie uwag (PDF) w terminie do 19 listopada.

To jest ten projekt, o którym pisałem wcześniej w tekście Chciałbym przeczytać ten projektowany art 170a prawa telekomunikacyjnego (czujny komentator pod tym właśnie tekstem zwrócił uwagę, że to nie chodzi o art. 170a, a o art. 179a ustawy Prawo telekomunikacyjne), a wcześniej w Kilka dni temu Rząd przyjął założenia do ustawy hazardowej, w których mowa o internecie.

Jakie przepisy Ministerstwo Finansów proponuje dodać w ustawie Prawo telekomunikacyjne?

Art. 179a. 1. Prezes UKE prowadzi Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych. Rejestr jest prowadzony w systemie informatycznym.

2. Prezes UKE, na żądanie podmiotu uprawnionego lub Służby Celnej, dokonuje niezwłocznie wpisu do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych danych pozwalających na identyfikację lokalizacji strony internetowej lub usługi zawierających:

1) treści propagujące faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa;

2) treści pornograficzne z udziałem małoletniego, treści pornograficzne związane z prezentowaniem przemocy lub posługiwaniem się zwierzęciem, treści pornograficzne zawierające wytworzony lub przetworzony wizerunek małoletniego uczestniczącego w czynności seksualnej;

3) treści, których prezentowanie umożliwia podstępne wprowadzenie w błąd, w celu osiągnięcia korzyści majątkowych, poprzez wyłudzenie informacji mogących służyć do dokonania operacji finansowych bez zgody dysponenta środków finansowych;

4) treści stanowiące niedozwoloną reklamę lub promocję albo informowanie o sponsorowaniu w rozumieniu ustawy z dnia o grach hazardowych (Dz. U. Nr poz. ) lub umożliwiające urządzanie gier hazardowych bez udzielonego zezwolenia lub uczestniczenie w tych grach.

3. Przedsiębiorca telekomunikacyjny świadczący usługi dostępu do Internetu, jest zobowiązany do niezwłocznego blokowania dostępu do stron internetowych lub usług wpisanych do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych.

4. Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych jest jawny.

5. Podmiot, którego strona internetowa została objęta wpisem do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych, lub który udostępnia usługi objęte takim wpisem, może wystąpić do Prezesa UKE z wnioskiem o wykreślenie z Rejestru danych dotyczących tej strony internetowej lub usługi. Do wniosku dołącza się dokument potwierdzający tytuł prawny do posiadanej strony internetowej lub oświadczenie o świadczeniu usługi.

6. Prezes UKE niezwłocznie przekazuje wniosek, o którym mowa w ust. 5, organowi, na którego żądanie dokonano wpisu do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych.

7. W przypadku uwzględnienia wniosku, o którym mowa w ust. 5, organ, na którego żądanie dokonano wpisu do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych, przekazuje Prezesowi UKE informację o cofnięciu żądania. Prezes UKE niezwłocznie wykreśla wpis z Rejestru.

8. Organ, na którego żądanie dokonano wpisu do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych, odmawia cofnięcia żądania, w drodze decyzji, w przypadku gdy nie ustały przesłanki, o których mowa w ust. 2.

9. Prezes Rady Ministrów określi, w drodze rozporządzenia, wzór żądania dokonania wpisu do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych oraz sposób prowadzenia Rejestru, uwzględniając w szczególności przedstawienie w żądaniu i Rejestrze danych niezbędnych do wykonania obowiązku blokowania dostępu do stron internetowych lub usług i zapewnienie przejrzystości i dostępności Rejestru.

Z uzasadnienia do projektu:

(...)
Zmiany w ustawie - Prawo telekomunikacyjne polegające na dodaniu przepisu art. 179a mają na celu utrudnienie dostępu za pomocą sieci Internet do stron www, które zawierają:

1) treści propagujące faszystowską lub inną totalitarną ideologię, faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa,

2) pornografię z udziałem małoletniego poniżej 15 lat, pornografię związaną z prezentowaniem przemocy lub posługiwaniem się zwierzęciem, pornografię zawierającą wytworzony lub przetworzony wizerunek małoletniego,

3) treści, których prezentowanie umożliwia podstępne wprowadzenie w błąd, w celu osiągnięcia korzyści majątkowych, poprzez wyłudzenie informacji mogących służyć do dokonania operacji finansowych bez zgody dysponenta tych środków,

4) treści stanowiące niedozwoloną reklamę lub promocję albo nieuprawnione informowanie o sponsorowaniu w rozumieniu ustawy o grach hazardowych lub usługi umożliwiające urządzanie niedozwolonych gier hazardowych.

a tym samym zmniejszenie kręgu osób z nich korzystających.

Zaproponowane rozwiązanie ma na celu stworzenie jawnego rejestru danych identyfikujących strony internetowe, które zawierają takie treści lub umożliwiają korzystanie z tych usług.

Baza danych prowadzona przez Prezesa UKE będzie zasilana informacjami dostarczanymi przez właściwe organy zgodnie z ich ustawowymi kompetencjami. Wpis do rejestru skutkować będzie obowiązkiem przedsiębiorcy telekomunikacyjnego świadczącego usługi dostępu do Internetu polegającym na blokowaniu dostępu do stron internetowych lub usług wpisanych do rejestru.

Koszty ponoszone przez przedsiębiorcę telekomunikacyjnego będą ograniczone do stworzenia prostego oprogramowania filtrującego oraz dokonującego aktualizacji blokowania adresów. Powszechność tego obowiązku zlikwiduje niebezpieczeństwo migracji użytkowników do sieci innych przedsiębiorców telekomunikacyjnych, którzy nie byli zobowiązani do realizacji takiego obowiązku.

Wprowadzono również instytucję wniosku o wykreślenie wpisu do rejestru. Wniosek taki mógłby być składany przez podmiot udostępniający treści lub usługi wpisane do rejestru, za pośrednictwem Prezesa UKE, do podmiotu uprawnionego lub organu Służby Celnej, na żądanie którego został dokonany wpis w rejestrze. Określono również dokumenty, które trzeba będzie załączyć do przedmiotowego wniosku. Przepis reguluje również sposób postępowania Prezesa UKE w przypadku uwzględnienia wniosku. Poza przypadkami, w których nie ustały okoliczności uzasadniające zasadność wpisu właściwy organ jest zobowiązany do cofnięcia takiego wniosku. Odmowa cofnięcia żądania następuje w drodze
decyzji organu, który wystąpił z żądaniem wpisu do rejestru. Przewidziano również delegacje ustawową dla Prezesa Rady Ministrów do określenia w drodze rozporządzenia wzoru żądania o dokonanie wpisu do rejestru oraz sposób prowadzenia rejestru.
(...)

Kilka linków do wcześniejszych tekstów na podobny temat:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Na jednym numerze IP może

Na jednym numerze IP może być wiele różnych stron www, więc blokowanie można przeprowadzić na poziomie DNSu lub HTTP.

Pisałem o domenach. Jeśli poruszamy się w tym obszarze, to wystarczy, że ISP zbanuje Twoje zapytania o określone domeny przez serwer DNS (jeśli jest jego dostawcą), bez potrzeby analizowania pakietów.

Jeśli będzie to na podstawie HTTP, to ISP musi zajrzeć w treść ramki HTTP GET. W obu przypadkach jest to analiza na wyższych warstwach ISO/OSI.

I znowu muszę powtórzyć: domeny i DNS. W takim przypadku posługiwanie się pojęciem "analiza" wyglądałoby nieco pokracznie. Co innego gdybyśmy rozważali filtrowanie ruchu w postaci badania zawartości pakietów (np. treści strony) - tutaj definicja "analizy" miałaby swoje uzasadnione zastosowanie. Użycie tego terminu w odniesieniu do komparacji zapytań DNS byłoby niezręcznym nadużyciem. Osoby nieusatysfakcjonowane moim uzasadnieniem zapraszam tutaj.

Jak najbardziej jest to tajemnica

Nie jest to tajemnica korespondencji, o której napisałeś. W Twoim przykładzie może chodzić o art. 23 i 24 KC lub 267 KK.

Sieci osiedlowe są jak najbardziej przedsiębiorcami telekomunikacyjnymi, choć czasem o tym nie wiedzą i łamią prawo

Muszę potraktować to jako żart. Problem w tym, że akurat z prawem telekomunikacyjnym miałem trochę do czynienia.

Przykład I
Mieszkam w bloku. Razem z dwudziestoma innymi osobami (czyli jest nas dwudziestu jeden) tworzymy sieć LAN. Sieć polączona jest kablem ethernetowym do portów LAN naszych komputerów. W sieci udostępniamy wspólne zasoby. Nie współdzielimy łącza internetowego.

Przykład II
Mieszkam w domku. Razem z pięcioma sąsiadami (czyli jest nas sześciu) składamy się na łącze internetowe, które współdzielmy za pomocą rutera WiFi. Dostęp do sieci zabezpieczony jest hasłem. W ramach wspólnej domeny udostępniamy sobie zasoby.

Proszę o podanie podstaw prawnych, które w tych przypadkach skutkują zobowiązaniem do zawiązania przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego.

Co do ostatniego punktu (5), to tutaj się zgadzamy.

domeny to tylko nieistotny dodatek do Internetu

jeśli poruszamy się w tym obszarze, to wystarczy, że ISP zbanuje Twoje zapytania o określone domeny przez serwer DNS (jeśli jest jego dostawcą), bez potrzeby analizowania pakietów.

1. Można ustawić sobie dowolny DNS, nie musi to być ten domyślny stosowany przez dostawcę Internetu. Oczami wyobraźni widzę rozwój wielu alternatywnych serwerów DNS (hostowanych poza terytorium Najjaśniejszej RP), reklamujących się hasłem "nasz DNS resolwuje naprawdę wszystkie domeny!". Ba, nawet widzę tu szansę na ruch społeczny - wszyscy korzystamy z "naszych" DNSów i tworzymy sobie na nich domenę np. ".wolnapolska". (Analogicznie jak w sieci TOR korzysta się z domen ".onion")

2. Nikt nie zabroni stronom hazardowym reklamować się po prostu (nawet na ulotkach, bannerach czy w satelitarnej TV) adresami typu: http://1539880970 albo http://1295463482 i żaden DNS nie jest tu do niczego potrzebny (to, że akurat te adresy nie działają, o niczym nie świadczy - właściciel strony w 3 sekundy je może tak skonfigurować, żeby działały). Na przykład ten: http://3283847179 - proszę, działa!

Anonimizery

1 - Generalnie już w dyskusji z Kraviet'em zgodziłem się co do URLa, jako efektywniejszego rozwiązania. Wracając jednak do Twojej sugestii o DNSach (z którą się zgadzam): podążając tym tropem spotkalibyśmy się w podobnym miejscu - programy anonimizujące (na przykład wymieniony przez Ciebie TOR). I znowu klapa.

2 - Teoretycznie masz rację. Praktycznie zapraszam tutaj.

oczy wyobraźni

A ja oczyma wyobraźni widzę Prezesa UKE zmuszonego wymierzyć karę przedsiębiorcy telekomunikacyjnemu, który nie przekierował na swoim firewallu wszystkich zapytań DNS do serwerów obsługujących "czarną listę", wskutek czego agent policji udający jego abonenta połączył się ze stroną wpisaną do Rejestru :-(
Albo w łagodniejszej wersji, widzę, jak policja i inne służby usiłują wpisać do Rejestru wszystkie serwery DNS na świecie poza tymi, które obsługują "czarną listę" - jako usługę niedozwoloną...
A potem widzę jeszcze długi szereg kar wymierzanych tym providerom, którzy przeoczyli możliwość łączenia się ich abonentów do "numerków" i nie zainstalowali sobie proxy filtrującego :-(

> Pisałem o domenach.

> Pisałem o domenach. Jeśli poruszamy się w tym obszarze, to > wystarczy, że ISP zbanuje Twoje zapytania o określone
> domeny przez serwer DNS (jeśli jest jego dostawcą), bez
> potrzeby analizowania pakietów.

To o czym piszesz, ma sens tylko i wyłącznie, gdy klient korzysta z serwera DNS, należącego do ISP. Nie ma takiego obowiązku. No chyba, że w ramach projektu będzie obowiązek blokowania zapytań DNS kierowanych do obcych serwerów - ale to może spowodować problemy w extranetach firmowych.

> Przykład II
> Mieszkam w domku. Razem z pięcioma sąsiadami (czyli jest
> nas sześciu) składamy się na łącze internetowe, które
> współdzielmy za pomocą rutera WiFi.

Na kogo jest wystawiana faktura za łącze internetowe. Na jakiej podstawie rozlicza się z pozostałymi osobami. Jeśli robi to bezpłatnie (bez faktury) to pozostałe osoby uzyskują nieopodatkowany przychód - czy dopisały to do swojego PIT'a? Jeśli faktura jest wystawiana, to jest prowadzona działalność gospodarcza. W tym zakresie wypełnia ona definicje z Prawa Telekomunikacyjnego usługi telekomunikacyjnej (usługa polegająca głównie na przesyłaniu sygnałów), a twoja działalność wypełnia definicję "operatora".

Udostępnianie łącza a zobowiązanie podatkowe

DNS
Zgadza się. To nie była propozycja wdrożenia tej techniki, a jedynie wykazanie, że można filtrować ruch bez niskopoziomowych i kosztownych rozwiązań. Bez względu na to, jak ustawodawca zdefiniuje filtr, podążając trikami polegającymi na zmianach ustawień sieciowych i tak dojdziemy do tego samego wniosku: sieci anonimizujące.

Prawo telekomunikacyjne.
Bezzasadnie oddaliłeś się z miejsca kolizji, ale podążę za Tobą. Faktura od dostawcy usługi wystawiana jest imiennie na abonenta, który udostępnia łącze (zgodnie z warunkami umowy). Odbiorcy fizyczni nie wykazują żadnego przychodu podlegającego opodatkowaniu. Być może miałeś na myśli sytuację z najmem, która jest uregulowana odrębnymi przepisami. Z uwagi na brak stosunku służbowego lub działalności gospodarczej (przy której w analizowanej sprawie i tak nie zawsze wystąpi przychód podlegający opodatkowaniu) odbiorca świadczenia nie wykazuje przychodu podlegającego opodatkowaniu. Oczywiście mam na myśli współdzielenie łącza - ta teoria może nie mieć zastosowania przy innych rozważaniach (w szczególności dotyczących bezpłatnego najmu).

Osoby zainteresowane dalszą analizą (nie z moją osobą) zapraszam do zapoznania się z treścią interpretacji ITPB1/415-442/09/WM. Proszę dokładnie przeczytać przytoczony dokument ponieważ tytuł i wstęp są nieco mylące w stosunku do literalnego zasięgu zajętego stanowiska. Na deser można wyobrazić sobie hot-spoty, które rozwieją wszelkie wątpliwości.

Tutaj muszę uciąć polemikę, bo dalsze rozważania co do możliwości powstania zobowiązań podatkowych są nie na miejscu, a ich istota przekracza moją wiedzę.

Przeczytałem uważnie -

Przeczytałem uważnie - zobowiązanie podatkowe nie powstaje ponieważ świadczona przez spółkę usługa płatna pełnego dostępu do internetu różni się od darmowej promocyjnej usługi internetu ograniczonego do kilku protokołów i małej prędkości.

Czy dobrze zrozumiałem -

Czy dobrze zrozumiałem - konkretną stronę internetową (pytanie tylko czy IP, domenę, czy konkretne URI?) będzie blokowane nie na skutek decyzji sądu, tylko na żądanie uprawnionego podmiotu? O tak po prostu? Jaka odpowiedzialność będzie ciążyć na osobie wysyłającej to żądanie?

I drugie pytanie - jaka odpowiedzialność ciąży na dostawcy usług (ISP) jeśli nie wprowadzi blokady u swoich klientów.
A co jeśli wprowadzi, a użytkownik ją przełamie/ominie?
Czy odpowiedzialność będzie spoczywać tylko na dostawcy, z tytułu niedostosowania się do wymogów ustawy, czy też może również na użytkowniku? Np. za złamanie zabezpieczeń?

Oczywiście pojawia się mnóstwo innych pytań, cześć z nich jest absurdalna, jak sam projekt, ale na razie interesują mnie te kwestie.

Odpowiedzialność ISP

I drugie pytanie - jaka odpowiedzialność ciąży na dostawcy usług (ISP) jeśli nie wprowadzi blokady u swoich klientów.

Odpowiedź jest w projekcie (art. 4, pkt. 6):

6) w art. 209 w ust. 1:
a) pkt 28 otrzymuje brzmienie:
„28) nie wypełnia obowiązków wynikających z art. 179a ust. 3 i art. 180g;”.

Chodzi o art. 209 ustawy "Prawo telekomunikacyjne", którego odpowiedni fragment po zmianie wyglądałby tak:

Art. 209. 1. Kto:
(…)
28) nie wypełnia obowiązków wynikających z art. 179a ust. 3 i art. 180g
‒ podlega karze pieniężnej.
(…)

Przy okazji rzuca się w oczy niechlujność, z jaką przygotowano projekt: w art. 4 nie ma punktu 4 (bezpośrednio po punkcie 3. pojawia się 5., w dodatku z nieoczekiwanym dodatkowym wcięciem), a punkt 6 zawiera jedynie podpunkt a) (zastosowanie pojedynczego podpunktu nie ma sensu).

Niestety, dobrze zrozumiałeś...

"Jaka odpowiedzialność będzie ciążyć na osobie wysyłającej to żądanie?"

Formalnie żadna. Ewentualne odszkodowanie w przypadku niesłusznego wpisania do Rejestru zapłaci Skarb Państwa, czyli my wszyscy.

"A co jeśli wprowadzi, a użytkownik ją przełamie/ominie?"

Jak to co - nie zablokował, a miał taki obowiązek, więc kara do 3% przychodu. :-/
Skoro para się tą działalnością, to nie może się zasłaniać niewiedzą albo wysokimi kosztami. Niedbalstwo.
Możliwe, że specjalni agenci będą sprawdzać skuteczność blokad.

Mam malutką niekomercyjną

Mam malutką niekomercyjną sieć i te 3% mnie nie przeraża. Jeśli za około 20zł (bo tyle te 3% wyniesie) co jakiś czas mamy ominąć debilne przepisy, to sobie to wkalkulujemy w koszty podnosząc opłaty za neta np o 2zł :)

Sens jawności listy?

Pomijając już wszystkie aspekty techniczne i konstytucyjne, zastanawia mnie logiczna sprzeczność wynikająca z zapewnień, że lista ma być jawna. Zakładając, że jakoś uda się skutecznie wprowadzić opisane mechanizmy, żaden Polak nie będzie mógł zweryfikować poprawności takiej listy -- bo wszak nie sprawdzi czy dana strona blokowana jest słusznie. Do tej grupy wliczyć należy także sądy, samo ministerstwo finansów, etc. -- przypomina to nieco piłowanie gałęzi, na której się siedzi.

Być może to wyjaśnia dlaczego nie przewidziano procedury usuwania stron z listy.

Sens jest prosty.

Lista jest jawna, bo "przedsiębiorca telekomunikacyjny świadczący usługi dostępu do Internetu, jest zobowiązany do niezwłocznego blokowania dostępu do stron internetowych lub usług wpisanych do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych." Przy czym projekt wprowadza zmianę w art. 209 ust. 1, dodając zapis: "28) nie wypełnia obowiązków wynikających z art. 179a ust. 3 i art. 180g;", więc chodzi o to, że przedsiębiorca, który nie zablokuje niezwłocznie podlega karze pieniężnej, czyli ma obowiązek sprawdzać czy strony, które, no właśnie co? może zablokować? nie są w rejestrze. Przy czym przedsiębiorca telekomunikacyjny to: "przedsiębiorcę lub inny podmiot uprawniony do wykonywania działalności gospodarczej na podstawie odrębnych przepisów, który wykonuje działalność gospodarczą polegającą na dostarczaniu sieci telekomunikacyjnych, udogodnień towarzyszących lub świadczeniu usług telekomunikacyjnych" - art. 2 pkt 27 ustawy przedmiotowej.

Prezes UKE o Rejestrze Stron i Usług Niedozwolonych

Anna Streżyńska, prezes UKE, na pytanie o to, czy UKE było konsultowane w procesie tworzenia projektu tej ustawy (por. Konferencja i transmisja: Konstytucja Polski cyfrowej): "Oczywiście widzieliśmy tę ustawę. W piątek..." Urząd teraz ma świadomość istnienia projektu. Prezes Streżyńska jeszcze nie ma wyrobionego zdania co do tego przepisu. Widzi, że jest to ograniczenie prawa do sądu.

Inne cytaty: "Jest tu bardzo dużo za i przeciw", "zobaczymy co z tym zrobi Parlament", "nie mamy inicjatywy legislacyjnej, więc jedynie zaopiniowaliśmy"...

Z wywiadu kuluarowego wynika, że opinii UKE do projektu nie ma w formie pisemnej, uwagi zostały złożone ustnie, na posiedzeniu i "zapewne nie da się ich odtworzyć", UKE ma nadzieje ze będzie "normalny proces konsultacji" i wtedy powstaną uwagi w formie pisemnej.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

zło

W tym projekcie widzę jeden, dokładnie jeden pozytywny element: rejestr ma być jawny. Jednak w imię harmonizacji z innymi krajami filtrującymi pewnie w następnej wersji to zniknie.

Generalnie całość wygląda na typowe dobre chęci, którymi wiemy co jest wybrukowane. Państwo ma ochraniać poddanego przed szkodliwymi treściami, bo onże na pewno się zdemoralizuje i zepsuje jeśli tylko choć mały okruszek paskudztwa wpadnie mu na ekran. Wierząc w stałą i niezmienną niekompetencję polityków (z dowolnej partii, niestety) mógłbym ten projekt uznać za kolejny chybiony pomysł i przejść nad nim do porządku dziennego (ja sobie jakoś poradzę, zresztą ani pornografia z nieletnimi ani manifesty faszystowskie nie są moim hobby, więc bezpośrednio mnie to nie boli).

Z drugiej strony jednak, wprowadzenie tego systemu doprowadza do stworzenia pewnej infrastruktury technicznej, która może być użyta do blokowania wszelkiego rodzaju treści. Podobnie jak w innych krajach, zaczyna się od pewnego katalogu treści, których blokowanie nie wzbudza sprzeciwu (albo nawet jest popierane - porno z nieletnimi), po czym powoli lista się rozszerza, obejmując informacje i poglądy coraz dalsze od pierwotnej listy ale irytujące władzę. Zwykle dość szybko trafiają tam strony krytyków filtrowania.

Ciekawie się też komponuje z niedawnymi pomysłami Policji. Kto następny?

Defekty prawne już inni komentatorzy i autor wpisu wypunktowali więc sobie odpuszczę poza jedną dywagacją. Jeśli czyjaś strona zostanie niesłusznie zarejestrowana jako zawierająca jeden z rodzajów zakazanych treści, w jawnym rejestrze, to czy nie jest to pomówienie?

I jeszcze jedna myśl, jaka mi się nasunęła w ostatniej chwili. Kiedy provider zablokuje komuś dostęp do strony, to zapewne powstaną z tego logi. Specyficznie dokumentujące próbę dostępu do zakazanej treści i podlegające retencji. W ten prosty sposób służby państwowe na koszt operatora odfiltrują sobie podejrzanych, bez konieczności grzebania w terabajtach ogólnych logów.

--
Nieznajomość prawa szkodzi, znajomość - przeraża.

Re: zło

Dlatego też, jestem zdania, że jako obywatele i użytkownicy Internetu nie możemy zgadzać się na to, żeby taki projekt przeszedł - w dowolnej formie.

Tak, jak nie zgadzaliśmy się np. na słynne "patenty na oprogramowanie". W tamtym przypadku, inicjatywa Internautów zadziałała. Tu powinno być analogicznie.

Ten projekt to czyste, tytułowe ZŁO. Nie ma sensu rozdrabniać się i dzielić włosa na czworo - czy taki zapis, czy inny. Po prostu całość jest zupełnie nieakceptowalna - sama idea jest zła, bez względu na formę/treść pojedynczych zapisów. Te - jak wiemy - potem bardzo łatwo się zmienia na drodze wszelakich rozporządzeń itd. Po prostu - ma nie być czego zmieniać.

Cenzurze mówimy zdecydowane NIE!

"Art. 3aa. W przypadku, w

"Art. 3aa. W przypadku, w którym chociażby usługobiorca posiada miejsce zamieszkania lub siedzibę na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, świadczenie usług drogą elektroniczną w zakresie gier hazardowych podlega prawu polskiemu."

A czy przypadkiem to nie jest naruszenie prawa wspólnotowego? Ograniczenie swobody gospodarczej?

"Art. 179a. 4) treści stanowiące niedozwoloną reklamę lub promocję albo informowanie o sponsorowaniu w rozumieniu ustawy z dnia o grach hazardowych (Dz. U. Nr poz.) lub umożliwiające urządzanie gier hazardowych bez udzielonego zezwolenia lub uczestniczenie w tych grach."

Z tego wynika, że wszystkie bwin.com; bet365.com; unibet.com itp. mogą spać spokojnie, bo projekt ustawy o grach hazardowych (obecna ustawa również) nic nie mówi o bukmacherach internetowych.

Chaos i pośpiech zlym doradcą

Zadziwiająco pojemna jest definicja:
"4) treści stanowiące niedozwoloną reklamę lub promocję albo..."
Dla mnie najważniejsze to punkt 2 art. 179a "Prezes UKE, na żądanie podmiotu uprawnionego lub Służby Celnej, dokonuje niezwłocznie wpisu do..."

Nie może być tak, że "urzędnik" zadecyduje. Moim zdaniem może to nastąpić tylko po prawomocnym wyroku sądu. Jeśli sąd uzna, że coś jest nielegalne to automatycznie ukarze winnych o ile zostaną wskazani.

Ponadto zastanawia mnie fakt, czy strony i serwery zagraniczne też mają być blokowane. Jeśli tak to do Chin nam niedaleko.

I na koniec:
Ustawa powstaje w pośpiechu i dla publiki co zawsze rodzi buble prawne. Moim zdaniem nie można wrzucać do jednego worka hazardu i blokowania stron.

adresy domenowe a inne adresy (w ustawie hazardowej)

W dyskusji nad projektem wskazuje się jeszcze inny ciekawy przepis, który planowany jest w ustawie o grach hazardowych:

(...)
Art. 15d. 1. W przypadku urządzania zakładów wzajemnych przez sieć Internet, urządzenia przetwarzające i przechowujące informacje oraz dane dotyczące tych zakładów wzajemnych, a także ich uczestników, powinny być zainstalowane i przechowywane na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.

2. Podmiot urządzający zakłady wzajemne przez sieć Internet może wykorzystywać do ich urządzania wyłącznie stronę internetową, której krajowa domena najwyższego poziomu jest przypisana do polskich stron internetowych.

3. Podmiot urządzający zakłady wzajemne przez sieć Internet jest obowiązany przeprowadzać transakcje wynikające z tych zakładów wyłącznie za pośrednictwem rachunku bankowego prowadzonego w banku mającym siedzibę na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej lub w oddziale banku zagranicznego znajdującym się na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.

Tymczasem słusznie zwracają uwagę na to komentatorzy (wymieniający się obecnie komentarzami również w formie poczty elektronicznej), że strona internetowa wcale nie musi być dostępna pod "domeną", a może być dostępna po prostu pod numerem IP.

Wydaje mi się też, że powyższy cytat to bodaj pierwszy projekt w którym do polskiego systemu prawnego zamierza się wprowadzić pojęcie "domeny" (ale mogę się mylić). W ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną mowa o adresie...

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Art. 15d projektu ustawy o

Art. 15d projektu ustawy o grach hazardowych będzie miał odniesienie tylko do firm znajdujących się fizycznie na terytorium Polski. Jak np. Toto-mix, który już teraz oferuje zakłady przez internet. Tak mi się przynajmniej wydaję. Przecież sam rząd powiedział, że będzie osobna ustawa regulująca obstawianie przez internet, zgodna z prawem Unii Europejskiej. Wymaga to konsultacji z Komisją Europejską. Potrzeba na to czasu. Ustawa o grach hazardowych ma wejść do końca listopada.

Poza tym w projekcie ustawy jest powiedziane jasno, kto oferuje zakłady wzajemne:

Art. 2.
ria fantowe, loterie promocyjne, loterie audiotekstowe.
2. Zakładami wzajemnymi są zakłady o wygrane pieniężne lub rzeczowe, polegające na odgadywaniu:
1) wyników sportowego współzawodnictwa ludzi lub zwierząt, w których uczestnicy wpłacają stawki, a wysokość wygranej zależy od łącznej kwoty wpłaconych stawek - totalizatory;
2) zaistnienia różnych zdarzeń, w których uczestnicy wpłacają stawki, a wysokość wygranych zależy od umówionego, między przyjmującym zakład a wpłacającym stawkę, stosunku wpłaty do wygranej - bukmacherstwo.

Art. 4.1.
Ilekroć w ustawie jest mowa o:
2) punkcie przyjmowania zakładów wzajemnych - rozumie się przez to wydzielone miejsce, w którym przyjmowane są zakłady totalizatora lub bukmacherstwa, na podstawie zatwierdzonego regulaminu.

Bwin.com ; unibet.com ; bet365.com nie mieszczą się w tej definicji. Także według mnie art. 15d odnosi się tylko do Toto-mixów itp. Czyli nic się przez ten art. nie zmieni.

Toto-Mix przez Internet

Chciałbym sprostować, żaden tzw. naziemny bukmacher w Polsce nie prowadzi zakładów wzajemnych przez Internet. Rozwiązanie zastosowane przez Toto-Mixa to jest usługa pre-paidowa - wpłaca się pieniądze w punkcie przyjmowania zakładów i potem w domu można dokonać zawarcia zakładów przez stronę internetową. Jest to próba ominięcia nielegalności prowadzenia zakładów przez Internet. Z drugiej strony Polscy bukmacherscy nie będą w stanie konkurować z zagranicznymi m.in. ze względu na 10% podatek obrotowy wpływający na wysokość tzw. marży czyli obniżenie kursów.

A jak sie maja prawa

A jak sie maja prawa obywatelskie przy takim scenariuszu:
Gram przez internet tylko na dozwolonych stonach polskich, ale dla poszerzenie wiedzy i zwiekszenia szansy wygranej przegladam obce (w przyszlosci nielegalne i niedostepne) serwisy. Czy blokada tych serwisow nie powinna dotyczyc tylko i wylacznie dokonywania zakladow, a powinienem miec dalej mozliwosc dostepu do nich? Przeciez informacja na temat stawek zakladow poza granicami Polski nie bedzie nie legalna.

Wątpliwość słusznej uwagi

Tymczasem słusznie zwracają uwagę na to komentatorzy (wymieniający się obecnie komentarzami również w formie poczty elektronicznej), że strona internetowa wcale nie musi być dostępna pod "domeną", a może być dostępna po prostu pod numerem IP

Poddałbym tę słuszność w wątpliwość.

Wypowiedź dotyczyła zakładów wzajemnych. Powstaje pytanie: kto zna serwer zakładów wzajemnych, dla którego nie przypisano domeny?

Poza tym, z art. 15d wynika dyspozycja utworzenia domeny, więc przytoczona uwaga może być nieco abstrakcyjna.

obowiązek utworzenia domeny?

Z art. 15D wynika, że podmiot nie może posługiwać się adresem np. zakladywzajemne.de.

Więc niech się posługuje adresem zakladywzajemne.pl

Tak czy siak, jego serwer musi mieć jakieś IP i nikt nie może zabronić Internautom wpisywać te cyferki zamiast "zakladywzajemne.pl".

krajowa domena najwyższego poziomu przypisana jest... o rany

Tak z ciekawości: czy taka konstrukcja jest zgodna z zasadą swobody świadczenia usług w UE?

Czyli w czarnej wersji

Czyli w czarnej wersji (ustawa wejdzie w życie, będzie zgodna z konstytucją itd) rzeczywistość będzie wyglądała tak:
Abonament za internet np 59 zł/mc + 5-8 euro miesięcznie za szybki, komercyjny VPN do "normalnego" kraju ;-) Ewentualnie w wersji bezpłatnej TOR - ale jego wydajność jest niska.

Ubaw będzie dopiero jak na

Ubaw będzie dopiero jak na liście "ksiąg zakazanych" znajdzie się strona google.

Jak zrobia ten rejestr to

Jak zrobia ten rejestr to sam zglosze google.com na podstawie wynikow wyszukiwania dla slow: hazard, zaklad, betting itp. - powinno podpadac pod Art. 179a.2.4

Re: Ubaw będzie dopiero jak na

Zmartwię Cię, żadnego ubawu nie przewidziano. Dlaczego?
Otóż Google przećwiczyło już odpowiednie mechanizmy nawiązując współpracę z rządem ChRL. Skoro wersja Google dla Chin może się "autocenzurować" zgodnie z wytycznymi chińskich komunistów, to dlaczego nie miałaby sobie dać rady na poziomie Polski, czy np. UE?

Zauważ, że pomysł blokowania dostępu do "trefnych" treści nie jest jakimś wynalazkiem naszego Ministerstwa Finansów, tylko elementem szerokiej akcji, prowadzonej w wielu krajach.. jestem skłonny podejrzewać, że centrum tej "akcji" jest międzynarodowe... analogicznie jak w przypadku "epidemii" itd. Słowem, ponieważ wszystko zdaje się wskazywać na to, że ta "operacja" to część większej całości - nie sądzę, aby Google, Yahoo czy inny Microsoft nie były przygotowane do radosnego ucieleśnienia wymogów (vide: temat o ACTA - o tym też Vagla pisał).

art. 179a ust. 1 pkt 4 projektu a usługa AdSense

Odpowiadając na apel o merytoryczne uwagi, mam wątpliwość co do treści art. 179a ust. 1 pkt 4 projektu. Załóżmy taką hipotetyczną sytuację. Zakładam stronę internetową w formie np. bloga, komentuje tam różne interesujące mnie sprawy, także związane z hazardem. Na tej stronie instaluje skrypt Google do wyświetlania „automatycznych” reklam związanych z kontekstem prowadzonej strony (program Google AdSense). Co w przypadku, gdy Google wyświetli mi taką niedozwoloną reklamę? Chyba idą ciężkie czasy dla takich usług….

Najbardziej mnie przeraża

Najbardziej mnie przeraża nieprecyzyjność definicji owych "treści zakazanych" oraz brak klauzuli mówiącej, że blokada mogła by wystąpić po prawomocnym wyroku sądu.

Pedofilski raj tworzony na żądanie państwa?

Pedofilski raj tworzony na żądanie państwa? Przecież taki jawny spis będzie świetnym przewodnikiem dla każdego kto szuka np. serwisów pedofilskich. Adresy dostanie jak na dłoni od państwa, a znalezienie proxy czy wykupienie za granicą shella który pozwoli obejść "blokadę" operatora to dwa kliknięcia myszką. Nawet jeśli dziś 95% internautów nie wie co to VPN, to przecież wraz z blokadą serwisów bookmacherskich natychmiast pojawi się mnóstwo firm oferujących za kilka złotych "Wolny wybór w internecie" i świadomość od razu wzrośnie. A wracając do treści. Adresów serwisów bukmacherskich i wirtualnych kasyn będzie kilkaset. Witryn faszystowskich i rasistowskich również kilkaset. Za to strony pedofilskie to plaga, takich stron będzie pojawiało się tysiące. Państwo samo stworzy wielki, publiczny, jawny katalog pedofilskich treści, dostępny dla każdego niezdrowo zainteresowanego. Jeden z dziwaczniejszych pomysłów o jakich słyszałem.

ps. Kto dokładnie będzie decydował, czy np. Białoruś to państwo totalitarne. I jeśli ten ktoś zadecyduje, że tak, to zablokują dostęp do rządowych serwisów Białoruskich? Białoruscy studenci studiujący w Polsce stracą możliwość sprawdzenia informacji o placówkach dyplomatycznych, przepisach itd.?

Te przepisy będą równie bzdurne co nieskuteczne, niestety również groźne.

Pakiet telekomunikacyjny...

A ja pytam jeszcze raz: jak taka propozycja prawa ma się do wynegocjowanego ostatnio po wielkich trudnościach zapisu w "Pakiecie Telekomunikacyjnym", w którym mówi się że "środki dotyczące dostępu użytkowników końcowych do usług i aplikacji [...] mogą być wprowadzane [...] w zgodzie z Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności i z ogólnymi zasadami prawa wspólnotowego, w tym efektywnej ochrony sądowej i właściwych procedur. [...] Musi być zagwarantowana wcześniejsza uczciwa i bezstronna procedura, włącznie z prawem do wysłuchania osoby lub osób, których to dotyczy", a ograniczanie dostępu do sieci bez takiej procedury może być dopuszczalne tylko "w nagłych przypadkach"...?
Moim zdaniem ten art. 179a w sposób ewidentny łamie ten zapis.

to chyba będzie dobre miejsce

to chyba będzie dobre miejsce, by wkleić tekst: Pakiet telekomunikacyjny: prawa polskich internautów a Karta praw podstawowych...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

I dlatego ustawa padnie ...

Po pierwsze będzie niezgodna z Konstytucją, po drugie z Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.

A co z pokerem sportowym?

4) treści stanowiące niedozwoloną reklamę lub promocję albo informowanie o sponsorowaniu w rozumieniu ustawy z dnia o grach hazardowych (Dz. U. Nr poz. ) lub umożliwiające urządzanie gier hazardowych bez udzielonego zezwolenia lub uczestniczenie w tych grach.

Czy udział w międzynarodowych rozgrywkach pokera sportowego, organizowany przez kraj w którym zezwolenie nie jest wymagane będzie sankcjonowane czy nie?

Wydaje mi się, że

Wydaje mi się, że przedmówcy nie podnieśli jeszcze jednego a dosyć istotnego aspektu prawnego. Otóż treści spod ust. 2 pkt 1-3 mają charakter przestępczy i ich rozpowszechnianie jest penalizowane w kodeksie karnym. Decyzja administracyjna o uznaniu strony WWW za spełniającą kryteria pkt 1-3 będzie wiązała sąd karny. Co to oznacza, nie muszę mówić - to decyzja administracyjna będzie rozstrzygać, czy popełniono przestępstwo (a przynajmniej zrealizowano jego znamiona przedmiotowe), a rola sądu ograniczy się tylko do wymiaru kary.

To niekoniecznie musi być przestępstwo

Jeżeli serwer stoi poza granicami Polski, to niekoniecznie rozpowszechnianie takich treści musi być przestępstwem. Są kraje, gdzie propagowanie faszyzmu, publikowanie "wytworzonych wizerunków" (czyli po prostu rysunków albo komputerowych grafik) małoletnich dokonujących czynności seksualnych albo też pornografii z udziałem zwierząt jest legalne.

I teraz najciekawsze: w Polsce legalne jest (póki co) czytanie i oglądanie treści propagujących faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa"! Legalne jest również czytanie i oglądanie treści pornograficznych z udziałem małoletniego, związanych z prezentowaniem przemocy i z posługiwaniem się zwierzęciem - tu zabronione jest sprowadzanie i posiadanie takich treści, ale tylko w celu rozpowszechniania (art 202 par. 3 kk - chyba że wspomniany małoletni ma poniżej 15 lat, to wtedy w grę wchodzi art. 202 par. 4a kk).

Więc jeśli wchodzę na stronę faszystów, która stoi sobie legalnie na serwerze w USA i czytam znajdujące się tam treści, to ani ja, ani właściciel strony nie popełniamy przestępstwa. A mimo to dostęp do takiej strony ma być mi blokowany. Gdzie tu moje konstytucyjne prawo do pozyskiwania informacji?

tak czy siak musi

Legalne jest również czytanie i oglądanie treści pornograficznych z udziałem małoletniego, związanych z prezentowaniem przemocy i z posługiwaniem się zwierzęciem - tu zabronione jest sprowadzanie i posiadanie takich treści, ale tylko w celu rozpowszechniania

1. Skąd Pan wziął to "w celu rozpowszechniania"? Zabronione jest już samo posiadanie takich treści, niezależnie od przeznaczenia (no powiedzmy, że kontratyp dla ich posiadania przez policję, sąd czy biegłego dałoby się wywnioskować z odrębnych przepisów, choć opinie na ten temat wcale nie są jednoznaczne)

ergo

2. Czytanie i oglądanie możliwe jest jedynie z daleka, na przykład przez ramię współpasażerowi w pociągu. Inne formy oglądania (np. wzięcie zdjęcia do ręki, albo wyświetlenie strony www) są już związane z "posiadaniem" (np. obejrzenie strony www zapisuje plik w cache).

Jeżeli oglądający ogląda taki obraz w Polsce, to przestępstwo zaistniało.

Skąd wziąłem?

Z Kodeksu Karnego, art. 202:

§ 3. Kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, przechowuje lub posiada albo rozpowszechnia lub publicznie prezentuje treści pornograficzne z udziałem małoletniego albo treści pornograficzne związane z prezentowaniem przemocy lub posługiwaniem się zwierzęciem, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

§ 4a. Kto sprowadza, przechowuje lub posiada treści pornograficzne z udziałem małoletniego poniżej lat 15,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

(źródło: http://isip.sejm.gov.pl/servlet/Search?todo=file&id=WDU19970880553&type=3&name=D19970553Lj.pdf)

Jak widać, posiadanie, przechowywanie i sprowadzanie (a nawet produkowanie i utrwalanie) takich treści jest karalne wyłącznie, jeśli ma to na celu ich rozpowszechnianie. Wyjątkiem są treści pornograficzne z udziałem małoletniego poniżej lat 15 - tu jest karalne zawsze.

Nawiasem mówiąc, polskie prawo jest łagodniejsze wobec treści pornograficznych z udziałem realnego małoletniego w wieku powyżej 15 lat (czyli 15-18 lat) niż w przypadku treści pornograficznych wyobrażających takiego małoletniego narysowanego:

§ 4b. Kto produkuje, rozpowszechnia, prezentuje, przechowuje lub posiada treści pornograficzne przedstawiające wytworzony albo przetworzony wizerunek małoletniego uczestniczącego w czynności seksualnej podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Zwróćmy uwagę - tu już nie trzeba mieć na celu rozpowszechniania.

podstawowe pytanie

Aż się dziwię, że nikt dotąd nie zadał najbardziej podstawowego pytania: jaki właściwie byłby charakter prawny wpisu do takiego Rejestru? Wydaje się z resztą, że sami autorzy projektu starali się jakoś "prześliznąć" nad tą bardzo dla nich niewygodną kwestią. Rozważmy potencjalne możliwości:

1. Wpis ma charakter abstrakcyjno-generalny

W tym momencie trafiamy jednak na Konstytucję i zamknięty katalog źródeł prawa powszechnie obowiązującego. Myślę, że dalsze rozważanie tej ewentualności możemy sobie darować.

2. Wpis ma charakter konkretno-indywidualny

... a zatem zgodnie z art. 206 prawa telekomunikacyjnego w zw. z art. 104 kodeksu postępowania administracyjnego taki wpis jest po prostu decyzją administracyjną. Co za tym idzie każdy wpis do Rejestru winien być poprzedzony przeprowadzeniem przez Prezesa UKE postępowania z udziałem wszystkich stron w rozumieniu art. 28 kpa. W postępowaniu musiałby zatem wziąć udział nie tylko administrator blokowanej strony internetowej, ale również wszyscy działający na rynku dostawcy Internetu. Co więcej niektóre strony internetowe umożliwiają zakładanie kont. Czy nie jest przypadkiem tak (to pytanie do administratywistów), że w takim wypadku wszyscy zamieszkali w RP posiadacze kont również byliby stronami postępowania? A może stronami byliby wszyscy polscy użytkownicy Internetu? Przecież wpis do Rejestru wywierałby bezpośredni wpływ na ich prawa i obowiązki wynikające z umowy zawartej z ISP. Niezawinione nieuczestnictwo strony w postępowaniu stanowi natomiast podstawę dla jego wznowienia.

Niestety powyższych problemów autorzy projektu nie widzą, albo udają, że nie widzą.

Charakter wpisu

Szczerze mówiąc, było to jedno z pierwszych pytań, które przyszło mi do głowy.

Nie przelewałem myśli na klawiaturę, bo wyszedłem z założenia, że - mimo wszystko - istnieją możliwości prawne poradzenia sobie z istotą tego pytania.

Co do trybu, to rozsądną opcją wydaje się druga popozycja rozważana przez Ciebie (pomimo przedstawionych wątpliwości, z którymi akurat się nie zgadzam).

Tak to wygląda w Finlandii

http://webhosting.pl/Cenzura.Internetu.w.Finlandii

To powinno być w gestii producentów antywirusów i przeglądarek internetowych, a nie urzędów państwowych. Tak naprawdę chodzi o przeciwników politycznych i miejsca pracy dla znajomych królika. Wystarczy włamać się na czyjąś stronę i umieścić na niej trojana, by znalazła się na czarnej liście. Proste, skuteczne i "zgodne" z prawem. Szukałem kiedyś stron z Angielskiej czarnej listy i byłem przekierowywany za każdym razem na stronę open dns.

Ad ea, quae frequentius accidunt, iura adaptantur (?)

Wystarczy włamać się na czyjąś stronę i umieścić na niej trojana, by znalazła się na czarnej liście

I tutaj pojawia się ciekawy temat. Akurat w tym akcie prawnym wykładnia literalna nie jest obligatoryjna, więc można się zapomnieć.

Przytoczona wypowiedź, pozornie trywialna, ma swoje odniesienie w naszej krajowej rzeczywistości. W bieżącym roku zetknąłem się ze sprawą, w której pewna legalna organizacja została zaatakowana dwukrotnie, właśnie w taki sposób. Zresztą, całkiem skuteczny.

Pytanie brzmi: jak ma postąpić regulator, jeśli przyjmiejmy zainfekowaną stronę (np. w postaci komponentu Flash lub PDF), która instaluje wirusa w komputerze osoby odwiedzającej, a działanie wirusa sprowadza się do interferencji ruchu sieciowego podczas korzystania z bankowości elektronicznej? Czy art. 179a ust. 2 pkt 3 znajdzie zastosowanie?

Przy okazji wypada przywołać pomocnicze pytanie Pig Stara.

Myślę, że nie ma co daleko szukać

Myślę, że nie ma co daleko szukać: Juwenalia w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie. Tu nie zauważyłem (może warto raz jeszcze się przyjrzeć), by Policja ogłosiła zatrzymanie hackera, który skompromitował szkołę.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

ad. OpenDNS: strona OpenDNS

ad. OpenDNS: strona OpenDNS wyświetlała Ci się dlatego, że tak właśnie skonfigurowane są te serwery. Ustawione są na blokowanie zapytań odnośnie określonych stron/zasobów.

Informacja ze strony OpenDNS:
"How we're safer: Content filtering where protection isn't a racket

OpenDNS gives you the option to block dozens of categories on your networks, for free. From social networking to job sites, from gambling to video sharing, from webmail to alcohol and more: with OpenDNS, you make the choice about what's available on your network."

Prawdopodobnie masz zatem ustawione serwery OpenDNS jako podstawowy serwer DNS w systemie. Bardzo często ustawia się te DNS'y w małych firmach czy sieciach osiedlowych, bo dzięki temu choć cześć "niebezpiecznych" stron zostanie "wyłączona".

W praktyce niewykonalne

Pomijając już inne kwestie uważam, że skuteczne blokowanie stron z czarnej listy jest w praktyce niewykonalne. Skuteczne mogłoby być jedynie wprowadzenie bardzo ograniczonej białej listy stron dozwolonych, a to na szczęście nam nie grozi (mam nadzieję).

Przez ostatnie kilka lat miałem okazję wprowadzać tego typu "cenzurę" w życie i zawsze po wprowadzeniu blokady, użytkownicy okazywali się sprytniejsi. Głównym sposobem były zawsze anonimowe proxy, których są tysiące. Jedynym działającym sposobem na przeciwdziałanie próbom zabawy w kotka i myszkę z administratorami jest wprowadzenie konsekwencji "w realu". A i to nie daje gwarancji, że nie znajdzie się jakiś cwaniak, który sobie poradzi.

Tak więc nawet po wprowadzeniu tej czarnej listy, nie będzie ona miała najmniejszego znaczenia dla osób, które chcą dotrzeć do określonych treści. Wcale nie trzeba być specjalistą od bezpieczeństwa sieci, aby zapytać Google o to jak obejść blokadę strony www czy o listę anonimowych proxy (jak już wiemy czego szukać). Poradzi sobie z tym każdy - od dzieciaków z podstawówki zaczynając.

gwiazdka

Swoją drogą można zbudować piękny scenariusz katastroficzny: dopisujemy [1] do listy wzorzec "*", filtry blokują wszystkie możliwe strony www, blokują także dostęp do serwera, z którego pobiera się listę w związku z czym usunięcie gwiazdki niczego nie naprawia bo filtry same się blokują, internet w Polsce zamarza :)

fn1. nie... to przecież nie możliwe - lista będzie dobrze zabezpieczona ;)

Poruszyłeś aspekt, który

Poruszyłeś aspekt, który od początku chodzi mi po głowie. Zabezpieczenie rejestru. Sądzę, że ISP nie będą czytać treści rejestru a blokowanie będzie odbywać się automatycznie z wykorzystaniem oprogramowania, które tę listę zaimportuje.

To stworzy idealne miejsce dla hakerów. Wystarczy włamać się do serwera przechowującego listę by odciąć od internetu dla zabawy wybrane serwisy np. Onet czy Allegro. Że będzie dobrze zabezpieczone? Przypomnę, że włamywano się już do serwisów NASA, Pentagonu a w Polsce do NASKu. A jeśli nie dla zabawy? W gorącym okresie przedświątecznym można zablokować konkurencyjny sklep internetowy. Czy administrator listy będzie w stanie odpowiednio szybko zareagować i odtworzyć dostęp?

Jakie skutki dla spółek giełdowych może mieć odcięcie dostępu do ich stron internetowych? A odcięcie strony GPW?
I czy urząd administrujący listą będzie za takie straty odpowiadał?

Wyrażenia regularne

Nie tak szybko, Panowie :-)

W treści projektu ustawy widoczny jest brak krytycznych definicji niezbędnych do interpretacji jej zapisów, ale ciężko byłoby mi uwierzyć, że rejestr - w zamierzeniach protoplastów - ma interpretować wyrażenia regularne.

Nie tylko ze względów bezpieczeństwa byłoby to brawurowe rozwiązanie.

Realne zagrożenie

Od dłuższego czasu chodziło mi to po głowie, ale komentarze najpierw chciałem doczytać do końca.

Scenariusz jest jak najbardziej realny. Jeśli będzie taki rejestr istniał, będzie automatycznie aktualizowany i wdrażany przez ISP, to powstaje zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. I nie ważne są drobiazgi (np. czy będą wildcardy, czy haker będzie musiał uploadować całą listę, itp.)
Wyłączenie całego internetu w kraju stanie się możliwe ot, tak! Wyobraźcie sobie np. blokadę w dniu wyborów (żadna komisja się nie może połączyć aby przekazać wyniki, a co dopiero przy wyborach przez internet!), straty firm (np. blokada dostępu wszystkich oddziałów do serwerów centralnych), itp, itd...

Skoro da się to zrobić, to na bank ktoś to zrobi...

Czy rejestr będzie blokował też google.com?

... bo przecież nic łatwiejszego jak skorzystać z wyszukiwarki aby odnaleźć sobie strony z treściami zabronionymi (hazardować się nie da ale poczytać o faszyźmie owszem) i kliknąć na "Pokaż kopię strony".

Poza tym rejestr nie zablokuje również aplikacji hazardowych, korzystających z innych form komunikacji niż http.

debergerac - no, w

debergerac - no, w przypadku gdy google współpracuje z opresyjnym rządem to rozwiązanie nie będzie działać, vide Chiny.

A jeśli to rozwiązanie będzie działać, to następnego dnia zgłosiłbym googla do tego rejestru.

I jeszcze jedna generalna

I jeszcze jedna generalna uwaga. W prawie polskim zabronione jest propagowanie treści faszystowskich i totalitarnych itp, a nie zapoznawanie się z nimi. Mam prawo kupić za granią książkę faszystowską i na własny użytek się z nią zapoznać. Nie wolno mi tego pochwalać, publikować itp.

Nowelizacja PT stawia sprawę na głowie, zostaje nałożony zakaz zapoznawania się z treściami, które zostały legalnie wydane w innych krajach (np. książki wydane w Rosji i wychwalające Stalina).

A co z zablokowanymi już domenami ?

Nie jestem pewien czy ktoś już tego pytania nie zadał - temat się rozwinął w zaskakującym tempie.

Mam pytanie związane z domenami, które np. zostały by "zablokowane" na mocy takiego nowego prawa. Rozumiem, że pod konkretną domeną może wisieć sobie strona jakiegoś polityka a może też strona fana techno (wiadomo user decyduje co zamieszcza). Jeżeli np. domena fana techno trafi na czarną listę - to czy to oznacza że ten adres www jest skazany do końca życia na niebyt ? Czyli równie dobrze można by włamać się na serwer np. VaGli, napisać coś w miejscu którego on nie przyuważy, domena następnie zostaje zablokowana a VaGla nigdy przenigdy więcej nie może z niej już skorzystać tak samo jak reszta świata??

Nie wiem, czy rozumuję

Nie wiem, czy rozumuję logicznie w sensie prawniczym, ale...
Czy na podstawie tego przepisu (art 179a ust. 8) organ odmawia w drodze decyzji, w konkretnym przypadku tzn. gdy nie ustają przesłanki a w pozostałych uwzględnia wniosek, czy też odmawia w drodze decyzji tylko gdy nie ustaną przesłanki, ale może odmówić w inny sposób uzasadniając w inny sposób. Bo z treści samego przepisu może wynikać jedynie obligatoryjność decyzji w tym konkretnym przypadku, co zamyka drogę sądową w pozostałych.

ludzie dobrzy chrześcijanie!

Rozpowszechnianie treści, które mają być objęte tym rejestrem jest w świetle polskiego prawa karalne. Urząd administracji państwowej (a takim jest ministerstwo) ma obowiązek prawny złożenia do prokuratury doniesienia o popełnieniu przestępstwa, o którym poweźmie wiadomość. Pomysł rejestru jest - jakby to grzecznie ująć... nie umiem.... jest jaki jest, bo są dwie możliwości:
1. Będzie funkcjonował obok zgłoszenia do prokuratury a zatem będzie kilku urzędników robiących to samo (część w MinFin cześć w prokuraturze, na dodatek - przepraszam ale inaczej nie mogę - diabli wiedzą jak się będą miały decyzje jednych do drugich - przed sądem Iksinski będzie argumentował, że "przecież MinFin moją stronę wykeśliło", czy może z wyrokiem sądu będzie zaiwaniał (to od rosyjskiego imienia Iwan, niektórzy mówią że od Iwana Groźnego i jego forsownych marszów wojennych) do MinFin, żeby stronę wykreślić (i tu i tu będzie to pomieszanie kompetencji władzy wykonawczej i sądowniczej i zamach na niezawisłość sądów a więc złamanie konstytucji)
2. Będzie funkcjonował zamiast zgłoszenia podejrzenia popełnienia przestępstwa i podówczas będzie jawnym złamaniem konstytucji

Myślę, że można w ogóle twórczo rozszerzyć ten pomysł: na żądanie uprawnionego organu lub straży granicznej nanosić na jawne i powszechnie dostępne listy (oczywiście w trybie administracyjnym) informacje o tym, że np "Iskiński to morderca", "Igrekowski to pedofil", "Trocki to wróg narodu" a "Abecadłowski jest wielbłądem" i usuwać je stamtąd ewentualnie na uzasadnione pisemne żądanie zainteresowanego o ile znajdzie ono uznanie w oczach urzędnika i o ile zainteresowany uiści odpowiednia opłatę skarbową.

Że tak zacytuję luźno a z pamięci (i w związku wyłącznie z inkryminowanym powyżej Trockim i Iwanem IV Wasiliewiczem, żeby się utrzymać w klimacie) Wiktora Suworowa: "po paru latach takich rządów naród czekałby na każdego agresora z niecierpliwością i nadzieją".

Prawo, którego nie rozumiem ...

Znowu proponuje nam się następny akt prawny, dający jakimś urzędnikom prawo do monopolu na prawdę i sprawiedliwość (jakiekolwiek skojarzenia są niezamierzone), decydowania o tym co jest dobre, a co jest złe. Podkreślam słowo "jakimś". Może się mylę, może to brak mojego prawniczego wykształcenia, ale czy tymi jakimiś nie miała być instytucja Sądu oraz prawo, którym tenże Sąd powinien się posługiwać oraz mechanizm odwoławczy, którego celem, jak sądzę, jest poddanie sprawy pod osąd kilku instancji?
Tak naprawdę, to znowu ktoś próbuje wprowadzić zasady, mające na celu arbitralne i subiektywne decydowanie, o tym co jest właściwe, a co nie. To pachnie cenzurą! I po co nam była demokracja i wolność słowa?

Mam na ten temat....

...pogląd bardziej optymistyczny albo bardziej naiwny niż niektórzy dotychczasowi komentatorzy. Nie uważam, że projekt Ministerstwa Finansów to element spisku człekokształtnych jaszczurów i grupy Bilderberg w celu Odebrania Nam Wolności, a raczej że autorzy projektu nie wiedzieli, co piszą. Teraz sprawa tych, co wiedzą (znają się w odpowiednim stopniu na prawie albo na informatyce albo na jednym i drugim), żeby wystarczająco energicznie doprowadzić do utrącenia tego pomysłu.

Małpa z brzytwą + naiwność.

Jedyny problem w Twojej teorii to fakt, że MSZ średnio rozgarnięty nastolatek byłby w stanie zrozumieć skutki takiego prawa. Innymi słowy - nie wierzę, że kwiat (kalafior?) naszego narodu nie wie, co czyni, również raczej nie wierzę w przypadki.
Co do wytłumaczenia - a i owszem, ale możliwie dobitnie.

Krótki komentarz, ponieważ

Krótki komentarz, ponieważ wątek rozwija się w zawrotnym tempie.

Jestem nawet w stanie zrozumieć chęć (próbę) zakazania grania polskim obywatelom w zakłady wzajemne u bukmacherów spoza Polski (nie mających przedstawicielstwa w Polsce). W końcu chodzi o ściągalność podatków. Zakaz odnośnie grania jest zrozumiały, tylko w tym kontekście nie mogę się zgodzić na blokowanie dostępu do stron bukmacherów zagranicznych. Nie chcę nielegalnie obstawiać, ale chciałbym mieć dostęp do informacji tam zawartych (statystyki, kursy, informacje o zbliżających się wydarzeniach sportowych). W tej chwili na tych portalach firm bukmacherskich jest mnóstwo ciekawych informacji o sporcie, no i statystyki. Dlaczego przeglądanie tych stron ma być zakazane? To jest właśnie zabranie mi prawa do informacji. Chcę wiedzieć jakie kursy wystawia znany bukmacher (William Hill, Ladbrokers) bo to są od wielu lat eksperci w dziedzinie ustawiania kursów. W ogóle mi się to nie podoba.

Co tu konsultować??

Mowa jest o konsultacjach, jawności/niejawności, trybie odwołania - bzdurach, moi mili. Mam wrażenie, że w ten sposób właśnie przepycha się temat kierując dyskusję na takie bzdury. Z całym szacunkiem do wszystkich przedmówców: trzeba skupić się na meritum:

1. Awykonalności: blokowanie takie jest prawie tak samo wykonalne, jak postawienie przy każdym internaucie policjanta, który będzie go pilnował. Szczegóły technicznie i merytorycznie podało już kilka osób.

2. Absurdalności: strony i adresy internetowe powstają tak, że nie da się tego wpisywać do jakiegoś rejestru! A co jak ktoś zarejestruje adresy z datą? Np. XXX-2009-11-19? Strona co dzień pod innym adresem, a urząd będzie się gonił.

3. Kasa, misiu, kasa: to wszystko za nasze pieniądze... Bo przecież (co też zostało wspomniane) koszty (olbrzymie!) zostaną przerzucone na klientów!

Historia Blue Frog

Może warto przypomnieć tę historię i koniec firmy która jako jedyna wymyśliła skuteczne narzędzie do walki ze spamem:

http://www.pcworld.pl/news/92748/Kto.spamem.wojuje.od.spamu.ginie.czyli.triumf.Niebieskiej.Zaby.html

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3360691.html

Też chcieli blokować :)

Prawie jak w raju

Generalnie mnie ten pomysł śmieszy, ale dopatrzyłem się też plusów ;)
Np.:
3) treści, których prezentowanie umożliwia podstępne wprowadzenie w błąd, w celu osiągnięcia korzyści majątkowych, poprzez wyłudzenie informacji mogących służyć do dokonania operacji finansowych bez zgody dysponenta środków finansowych;

Wychodzi na to, że rząd ochroni nas przed phishingiem. Sam jestem ciekaw jak, ale skoro tak mówią, to znaczy, że tak zrobią ;) Co jeśli mimo ochrony rządu przed phishingiem stanę się ofiarą takiego ataku? Dostanę odszkodowanie od państwa? No i jak polski rząd chce chronić przed phishingiem obywateli posiadających np. konta mailowe na zagranicznych serwerach?

Idąc dalej, jeśli rząd się naprawdę przyłoży do tego zadania, to w Polsce rację bytu stracą wszelkie programy antywirusowe :-) Zatem Symantec, AVG i inne mogą już zamykać polskie oddziały ;) Będziemy mieć bezpieczny internet, hehe ;)

Wyjaśnijcie mi jedną rzecz.

Jak już pisze się podanie do tego podmiotu uprawnionego o odblokowanie strony to jak ten podmiot uprawniony sprawdzi że strona jest już porządna i szykowna? Przecież ta strona jest zablokowana! I to dla wszystkich, również dla podmiotu uprawnionego. Co, podmiot uprawniony będzie stosować różne sztuczki (tunele, proxy) żeby tę stronę obejrzeć? Jak tak, to niewiele bardziej inteligentny internauta też zastosuje te sztuczki i tyle po cenzurze.

ad

ad Maciej_Szmit
"Rozpowszechnianie treści, które mają być objęte tym rejestrem jest w świetle polskiego prawa karalne. Urząd administracji państwowej (a takim jest ministerstwo) ma obowiązek prawny złożenia do prokuratury doniesienia o popełnieniu przestępstwa"

myli się Pan - ma to być po prostu rejestr stron o treściach "zakazanych" - również zagranicznych, więc tu prawo polskie nic do ich publikowania nie ma, bo są legalne w miejscu publikacji, np. USA czy Burkina Faso :) vide np. http://www.americannaziparty.com/ nb. ciekawe, czy strona ta będzie zakazana :)

w

w temacie:

Gazeta.pl: Walka z sieciowym hazardem idzie jak po grudzie: "W rządzie pojawia się coraz więcej wątpliwości w sprawie walki z hazardem w internecie..."

Jest już nowa wersja projektu

Tym razem są dwa warianty art. 179a.
Nowa propozycja wydaje się być sensowniejsza, bo to sąd miałby decydować o wpisie strony do rejestru, a nie organy administracyjne:

http://www.mf.gov.pl/_files_/bip/bip_projekty_aktow_prawnych/oc/2009/projekt__krm/projekt__nowelizacji__07_12_09_po_zm__mf_g.pdf

Proszę się nie bać, w tej szafie jest UPIÓÓÓÓRRRRR

Sensowniejsza??? To chyba inaczej rozumiemy zakres pojęciowy słowa "sens".

1. Co to jest za tryb... sąd na żądanie policji w quasi-nieprocesowym trybie wydaje postanowienie dla organu administracji państwowej, który na jego podstawie ma żądać zaprzestania świadczenia przez prywatna firmę niektórych usług, a którego to postanowienia podstawą jest stwierdzenie popełnienia przestępstwa przez nie wiadomo kogo dokonane gdzieś na schodach między policją a sądem...
2. Pomówiony/skazany właściciel serwisu w ogóle nie jest stroną w tym postępowaniu (quasi-nieprocesowym)
3. Sędzia natychmiast powiadamia prokuraturę o przestępstwie, którego zaistnienie właśnie stwierdził (powiadomić musi - w końcu sąd to urząd państwowy jakby nie popatrzeć) i ta ma już "udowodnione" że przestępstwo było (powaga rzeczy osądzonej, czy może raczej zadekretowanej?)
4. Po drodze zgubiliśmy instytucję biegłego. Dzielnicowy jako znany fachowiec od pedofilii, reklamy, nieuczciwej konkurencji i informatyki stwierdza, sędzia jako spec od tego samego "przyklepuje", prezes UKE nadal "robi za długopisa" i już. Gdyby ktoś zechciał biegłego zawezwać to i tak nie może no bo w jakim trybie?
5. Gdyby sędzia nie przyklepał albo miał wątpliwości to policjant MUSI złożyć odwołanie (bo ono nie "przysługuje" tylko "się składa").
6. W zasadzie biorąc pod uwagę, że proponowany tryb łączy postępowanie administracyjne (postanowienie dla UKE, charakter quasi-nieprocesowy), karne (stwierdzenie popełnienia przestępstwa) i gospodarcze (skutek w postaci nakazu dla firm prywatnych) na dodatek przebiega bez zachowania prawa do obrony, zresztą jakiej obrony skoro nie ma kontradyktoryjności ani wyroku tylko nakaz zamilczenia..., należałoby opracować przepisy proceduralne. proponowałbym nawet nazwę Kodeks Postępowania Kapturowego
7. Nadal technicznie trzeba zjeść te same żaby (automatyczna rejestracja domeny w stylu grudzien_11_2009.costam.com.pl, TOR, VPN, proxies) i nadal lepszym rozwiązaniem jest złota tarcza
8. Jaka jest odpowiedzialność policjanta składającego - no właśnie co - denuncjację? wniosek o zamilczenie? "pozew karny" a może "oskarżenie administracyjne" jeśli okaże się, że przestępstwo nie miało miejsca (i jak miałoby się okazać? W trybie zaskarżenia decyzji quasi-administracyjnej (???) sądu do sądu, bo dopiero tam dałoby się powołać biegłego, tylko do jakiego sądu? Chyba do Najwyższego jeśli decyzję wydaje SO) - czy tylko cywilna czy też karna za złożenie fałszywych zeznań (i nawet nie można kontrargumentować, że był przekonany że mówi prawdę, bo nie złożył doniesienia o popełnieniu przestępstwa... a jeśli je złożył to tak dalej jak wyżej - prokuratura nie będzie mogła powołać biegłego bo przestępstwo [materialne] już stwierdził sąd ale będzie musiała z uwagi na KPK)

Dajemy spokój czy mam pisać dalej

Wstęp do reorganizacji rządu

dotychczas wykonawczy "znój" państwa opierał się na służbach podległych MSWiA; projekt uzmysłowić ma społeczeństwu że serce rządu bije gdzie indziej - w MinF.
UKE jako "długopis" to wstęp do podporządkowywania mu kolejno urzędów centralnych?
Nie zaryzykuję tezy, że usprawni to struktury.

kto zagra rolę św. Franciszka i odeśle projekt do kosza
- Prezydent RP przekazując ustawę do TK; zdumiewająca strategia wsparcia konkurenta tj. kandydata do reelekcji

RSUiN - ujawniona koncepcja istniejących narzędzi?

przez przedmówców poruszone zostały kwestie jawności/niejawności rejestru;
poruszono kwestie fundamentalne ad kk, kpk; lokowania RSUiN w UKE, etc
czyli jak daleko można się posunąć?

blacklist'y MSWiA (CBŚ, KGP, SG), MinFin (AWC, IC), MON (SWW, SKW), ABW, AW, itd
są, jak przypuszczam, stale udoskonalanym narzędziem/źródłem danych w ich codziennej pracy - monitorowania, rozpoznania, ścigania i prewencji użycie ich w sposób zintegrowany dla w/w jest oczywistą konsekwencją usprawniania struktur i podnoszenia efektywności.
USA po 11 IX zrozumiała do czego prowadzi konkurencja służb

Po 11 września 2001 roku i kolejnych komisjach kongresowych rozpoczęto koordynację współpracy między agencjami rządowymi, m.in. FBI, NSA, CIA itd. Aby ułatwić tę procedurę powołano Department of Homeland Security.

Głównym powodem utworzenia DHS, oprócz ataków terrorystycznych, był brak koordynacji między agencjami wywiadowczymi i bezpieczeństwa, m.in. CIA, NSA, FBI, oraz policją stanową i departamentami policji miejskiej, straży granicznej Stanów Zjednoczonych itd., co utrudniało przekaz ważnych informacji do odpowiednich struktur w rządzie.

Działający w jego ramach SAFECOM to model przyszłego UKE by projekt MinFin?
Sądzę że zarówno międzynarodowy kryzys finansowy jak i blamaż PrOminentnych polityków przy okazji "afery hazardowej" mógł stanowić dla MinFin ładunek inicjujący działania zmierzające do uporządkowania newralgicznej kwestii służb tak jak atak 11/9 "urodził" DHS
Dlaczego w projektach nowelizacji ustaw w PL jest to tak rozproszone i niedbałe - to pytanie otwarte.
Wystąpienie przez rząd przy "otwartej przyłbicy" z projektem super-urzędu np odmienionego RCB lub fuzji(?!) MinFin-MSWiA podparte racjonalną argumentacją, konsultacjami społecznymi przy poszanowaniu Konstytucji i regulacji międzynarodowych przyniosło by PR'owsko lepszy skutek.
Gdybym był zwolennikiem spiskowej teorii dziejów to próba przewrotu/kataklizm/atak terrorystyczny powinien się wydarzyć do wiosny 2010 aby plan się powiódł ;)
Jak postulowałem wcześniej - chodzi o to aby, acz od "d...y strony" najpierw zbiorowo "namieszać" w ustawach, a gdy poparcie (np ściganie pedofilii) nie spadnie, "wstrząsnąć" Konstytucją

Jeszcze dodałbym do tego

np. to:

Policjanci myśli, czyli raport wykonany na zlecenie MSWiA.
Raport przygotowany na zlecenie MSWiA, Poznańskie Centrum Praw Człowieka Instytutu Nauk Prawnych PAN, Poznań 2007

Monitorowanie treści rasistowskich, ksenofobicznych i
antysemickich w polskiej prasie

Raport mniejszości - będzie PAN zadowolony

Odpowiedź z MSWiA w sprawie raportu

Świetnie się ubawiłem przy czytaniu, ale za 10 000 zł można było zorganizować ciekawszy spektakl. Teraz patrzę na to trochę inaczej. Wyobrażam sobie, że np. tacy "eksperci" (biegli) biorą udział przy ocenianiu poszczególnych stron.

Wojciech

Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej 17.11.2009

Opinia Europejskiego Inspektora Ochrony Danych w sprawie komunikatu Komisji do Parlamentu Europejskiego i Rady dotyczącego przestrzeni wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości w służbie obywateli (2009/C 276/02)

w nim np:

(...)
I. WPROWADZENIE
1. W dniu 10 czerwca 2009 r. Komisja przyjęła komunikat
Komisji do Parlamentu Europejskiego i Rady dotyczący
przestrzeni wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości
w służbie obywateli ( 1 ). Zgodnie z art. 41 rozporządzenia
(WE) nr 45/2001 Inspektor przedstawia niniejszą opinię.
2. Przed przyjęciem przedmiotowego komunikatu Komisja
przesłała w jego sprawie Inspektorowi – w piśmie z dnia
19 maja 2009 r. – nieformalną prośbę o konsultację.
Inspektor odpowiedział na tę prośbę o konsultację
w dniu 20 maja 2009 r., przesyłając nieformalne uwagi,
których celem była dalsza poprawa brzmienia komunikatu.
Ponadto Inspektor miał aktywny wkład w powstanie pisma
Grupy Roboczej ds. Policji i Wymiaru Sprawiedliwości
w sprawie programu wieloletniego w przestrzeni wolności,
bezpieczeństwa i sprawiedliwości z dnia 14 stycznia
2009 r.
(...)
23. Zdaniem Inspektora komunikat bardzo dobrze uwzględnia
potrzebę takiej równowagi, w tym konieczność ochrony
danych osobowych. Uznaje on potrzebę przesunięcia
punktu ciężkości. Jest to istotne, ponieważ polityka dotycząca przestrzeni wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości nie powinna wspierać stopniowej przemiany naszego społeczeństwa w społeczeństwo nadzoru. Inspektor oczekuje, że Rada przyjmie takie samo podejście w programie sztokholmskim, w tym z uwzględnieniem wskazówek zawartych w pkt 25 niniejszego dokumentu.

24. Jest to tym ważniejsze, że przestrzeń wolności, bezpieczeństwa
i sprawiedliwości jest przestrzenią, która „wpływa na
warunki życia obywateli, w szczególności na prywatną
przestrzeń ich własnej odpowiedzialności oraz bezpieczeństwa
osobowego i społecznego, którą chronią prawa
podstawowe”, co niedawno podkreślił niemiecki Trybunał
Konstytucyjny w swym orzeczeniu z dnia 30 czerwca
2009 r. nawiązującym do traktatu lizbońskiego
(...)

a u nas uwagi do 19.11.2009 kpina...

kiedyś biło się w dzwony na trwogę...
- teraz mają się rozdzwonić telefony (wszystkie we wszystkich organach administracji centralnej?)

wizerunek małoletniego

Trochę odkopię, ale przeglądając przed chwilą joemonstera, trafił się tam tekst ze zdjęciami małych miss... Czy to to nie zaczyna podchodzi pod pedofilię? Znaczy się, wiem że to jeszcze nie pornografia, ale np to pozowanie w 3 zdjęciu od góry, czy to dziecko w różowo czarnym stroju, gdzieś w środku - no, nie wyglądają jak niewinne kilkulatki...

W realnym świecie to oczywiście wina rodziców, ale jak by sąd interpretował taka zdjęcia na dysku osoby trzeciej?

12.03. dzień przeciw cenzurze internetu

tak nie bardzo wiedziałem gdzie umieścić info:
ten temat wydał się najbardziej medialnie nośny

TO DZIŚ 12.03 !
World Day Against Cyber Censorship
akcja informacyjna prowadzona przez Reporterów bez Granic

Teraz się robi naprawdę

Teraz się robi naprawdę ciekawie bo do pary dołączył Bitcoin - potężny pieniądz którego nie umieją kontrolować. Dni do końca międzynarodowej finansjery są policzone :)

Niby tak, ale trochę inny.

Przeczytałem sobie projekt podlinkowany tamże i wydaje mi się, że jest on bardziej rozsądny niż poprzednio. Pewne moje wątpliwości budzą:
- proponowane na stronie 10 projektu "nieodpłatne blokowanie dostępu do adresów elektronicznych";
- brak, przynajmniej na tyle na ile zauważyłem, wskazanej procedury odwoławczej
- brak narzucenia ram czasowych na realizację wpisu do rejestru i jego usunięcia po ustaniu przyczyny.

O ile "utrudnianie dostępu do strony" nie budzi moich obaw, o tyle "blokowanie dostępu do adresów elektronicznych" już tak. W pierwszym wypadku treść ustawy jest moim zdaniem dość luźna by nie musieć zagłębiać się w technikalia, w końcu nie ma mowy o skuteczności utrudniania, w drugim jednak blokowanie to blokowanie. I zaczynają się problemy definicyjne, choćby co to zacz "adres elektroniczny"?

Co mnie bardziej niepokoi to sposób procedowania ustawy: http://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12285702 - taka ładna stronka, a tyle pustych, niewypełnionych faz projektu... Dobrze, że jest Ocena Skutków Regulacji w której w wykazie podmiotów na które oddziałuje projekt nie załapali się... dostawcy usług telekomunikacyjnych.

Swoją drogą, kto Waszym zdaniem powinien tworzyć Ocenę Skutków Regulacji? Autor regulacji? Czy nie ma tu jakiejś pętli logicznej?

Tym razem chyba jest

Tym razem chyba jest wszystko w porządku.

Wiadomo, że do rejestru mają trafić strony oferujące gry hazardowe bez koncesji, a nie jakieś tam "treści zabronione", wiadomo, że rejestr jest jawny, wiadomo, że ma być aplikowany na poziomie DNS i są procedury odwoławcze.

Moim zdaniem jest ok, no, może poza tym na kim konkretnie spoczywa obowiązek filtracji. To jest czy na każdym dostawcy, czy na tym, który ma pieczę nad serwerem DNS, no i czy w zakresie danych, które serwuje ze swojego serwera, czy wszystkich zapytań, także tych, które przerzuca do serwerów nadrzędnych. Bo chyba tak działa system DNS?

Pozdrawiam,
Tomasz Sztejka.

faktycznie uporządkowano

Pod tym względem, o którym Pan pisze (co trafia do rejestru, jakie są procedury odwoławcze, jak to ma działać) faktycznie jest dużo lepiej niż poprzednio. To co jednak moim zdaniem jest nie "w porządku" to w ogóle uruchamianie takiego systemu i jego ustawowe umocowanie. Boję się, że jak raz to powstanie, to potem drogą prostych nowelizacji będzie się okazywało, że coraz więcej rzeczy do takiego rejestru ma trafiać. Jedyna pociecha jest taka, że blokowanie czegoś za pomocą DNS jest tak zupełnie nieskuteczne, że w sumie nie ma sensu się całym tym rejestrem przejmować, skoro jedyne miejsce gdzie on faktycznie może zadziałać to wyobraźnia jego pomysłodawców.

rejestr po raz 3

orka.sejm.gov.pl/opinie8.nsf/nazwa/795_u/$file/795_u.pdf

wczoraj do sejmu wpłynął projekt z linku i jak z niego wynika rejestr stron niedozwolonych wraca po raz kolejny tylnymi drzwiami

z przykrością stwierdzam że zgraja rządząca nie nauczyła się niczego

wciąż jednak chodzi o "nazwy domen"

Ponieważ projekt ustawy wciąż bazuje na rejestrze zawierającym "nazwy domen internetowych wykorzystywanych do urządzania gier hazardowych [niedozwolonego typu]" oraz nakazaniu dostawcom Internetu "uniemożliwienia dostępu do stron internetowych wykorzystujących nazwy domen internetowych wpisanych do Rejestru poprzez ich usunięcie z
systemów teleinformatycznych [...] służących do zamiany nazw domen internetowych na adresy IP" - nie ma zupełnie czym się przejmować. Takie zakazy są możliwe do wdrożenia na poziomie dostawców internetowych praktycznie bezkosztowo (kwestia prostego przeprogramowania serwera DNS) oraz jednocześnie są całkowicie nieskuteczne po stronie użytkowników. Ustawa nie przewiduje żadnych działań w kierunku uniemożliwienia korzystania z adresów wykorzystujących wyłącznie numery IP, jak również nie nakazuje dostawcom internetu blokowania użytkownikom połączeń z innymi serwerami DNS niż ich własne.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>