Rzecznik Praw Dziecka: trzeba zamknąć web 2.0 dla nieletnich
W dniu dzisiejszym Rzecznik Praw Dziecka zorganizował debatę „Portale społecznościowe - zagrożenia dla najmłodszych użytkowników". W czasie spotkania zaprezentowano również Raport "Internetowe portale społecznościowe a bezpieczeństwo dzieci". Główne tezy stawiane przez Rzecznika: "Serwisy społecznościowe (w szczególności randkowe) mogą umożliwiać pedofilom znalezienie ofiary oraz kontakt i możliwość uwiedzenia w sposób bardzo szybki i łatwy", "Dzieci mogą uzyskać łatwy dostęp do materiałów o charakterze pornograficznym oraz zawierających drastyczne sceny przemocy", należy też zwrócić uwagę na kolejne zagrożenie: "prześladowanie i znęcanie się na innymi osobami". Jak ma wynikać z analizy 15 portali internetowych, której dokonali eksperci Rzecznika: żaden z nich nie był w pełni bezpieczny dla dzieci i nie wyłącza całkowicie możliwości korzystania z niego przez małoletnich...
Do Rzecznika Praw Dziecka trafia coraz więcej skarg oraz próśb o podjęcie interwencji, dotyczących zagrożeń w Internecie, na przełomie lutego i marca br. przeprowadzono badanie kilkunastu największych portali internetowych (randkowych oraz oferujących możliwość umieszczenia zdjęć oraz materiałów audio-wideo w sieci), pod kątem bezpieczeństwa użytkowników. Przeanalizowano funkcjonowanie serwisów: fotofilrt.pl fotoflirt.pl, twarzeee.pl, randka.wp.pl randka.iq.pl, randki.org, e-randka.pl, znajomi.interia.pl, eAmore.com.pl, sympatia.pl, randki.o2.pl, cafe.gazeta.pl, randki24.pl, grono.net, wrzuta.pl, video.google.pl
Na stronie Rzecznika Praw Dziecka można zapoznać się z komunikatem zapraszającym do udziału w dzisiejszej debacie: Rzecznik Praw Dziecka zbadał portale społecznościowe. Czytamy tam m.in.:
(...)
Biuro Rzecznika Praw Dziecka przeprowadziło badania wśród 15 największych portali internetowo-randkowych. Problem zagrożeń w wirtualnej rzeczywistości narasta a niektóre zdarzenia mają tragiczny wymiar i zbulwersowały opinie publiczną, np.: przypadek Ani z Gdańska (jedną z przyczyn samobójstwa dziewczynki była groźba opublikowania w Internecie filmu z jej udziałem), przypadek uczniów, którzy nagrali stosunek seksualny z koleżanką, a potem umieścili film w Internecie, czy film z nagraniem bójki dzieci w wieku 7-9 lat z Kozłowa.
(...)
Chociaż - jak czytam - celem spotkania było "wypracowanie skutecznego modelu zabezpieczenia najmłodszych użytkowników Internetu przed zagrożeniami w sieci", spotkałem się też z komentarzem uczestnika tego spotkania, który skwitował je słowami: "Rzecznik postuluje zamknięcie web 2.0 dla osób nieletnich".
Ale sięgnijmy do komunikatu prasowego związanego z badaniem (komunikat opracowano na podstawie przywołanego wyżej raportu: „Badanie zagrożeń wynikających z korzystania przez dzieci z portali społecznościowych i randkowych”, Bogdan Kaniuk, Zespół Badań i Analiz, BRPD, Warszawa, maj 2007 r.):
- W opinii RPD umieszczanie anonsów osób poniżej 15-ego roku życia jest niedopuszczalne. Taki anons może zostać zauważony przez osoby o skłonnościach pedofilskich, co w konsekwencji może prowadzić do uwiedzenia dziecka.
- Zdaniem RPD treści umieszczone przez użytkowników powinny być pogrupowane, a te niebezpieczne oddzielone i oznaczone. W serwisach powinny zostać umieszczone skuteczne filtry rodzinne.
- Portal powinien zapewnić łatwy kontakt użytkownika z administratorem. Dla każdego serwisu powinna istnieć osobna skrzynka kontaktowa, gromadząca wyłącznie informacje dotyczące łamania prawa lub regulaminu portalu (tzw. abuse box).
- Analiza regulaminów portali społecznościowych wykazała również, że właściciele nie przestrzegają przepisów konsumenckich, doprowadzając do uszczuplenia praw użytkowników, a przez to znaczącego obniżenia poziomu ich bezpieczeństwa (brak w regulaminie procedury reklamacyjnej, regulamin niejednokrotnie w języku obcym, brak informacji dotyczących przedsiębiorcy). Ponadto nagminnie regulaminy zawężały odpowiedzialność administratorów za umieszczane w portalu treści w stosunku do zakresu określonego w Ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
- Rzecznik Praw Dziecka proponuje stworzenie przez środowisko właścicieli portali zbioru zasad dotyczących bezpiecznego funkcjonowania serwisów. Liczy na odpowiedzialność właścicieli portali. W przypadku bierności RPD będzie zgłaszać przypadki łamania prawa do UOKiK, UKE i policji.
- Aby przeciwdziałać zagrożeniom wynikającym z korzystania z Internetu przez dzieci eksperci Rzecznika Praw Dziecka i Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej przygotowują kampanię edukacyjną dotyczącą zagrożeń w Internecie.
Komunikaty prasowe RPDz:
- Informacja prasowa: Niebezpieczne portale internetowe (DOC)
- Konferencja prasowa: Rzecznik Praw Dziecka zbadał portale społecznościowe (DOC)
Podobne doniesienia i komentarze gromadzę w dziale dzieci niniejszego serwisu.
Aktualizacja: Na stronach Rzecznika Praw Dziecka opublikowano omawiany wyżej Raport pt. Internetowe portale społecznościowe a bezpieczeństwo dzieci (DOC)
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Takiej "listy życzeń" już dawno nie widziałem
Takiej listy życzeń już dawno nie widziałem. Nasuwa się po prostu pytanie "jak?". Kilka lat wstecz bawiłem się w administrowanie w pracowni internetowej jednej z podstawówek i wtedy nie było ani jednego skutecznego narzędzia blokującego treści niepożądane (no może poza odłączeniem Internetu albo dopuszczeniem tylko kilku bezpiecznych adresów), gdyż dzieciaki zawsze znajdowały jakiś adres, którego nazwa nie sugerowała zawartości (zapewne robiły to z czystej ciekawości). Podejrzewam, że teraz jest podobnie, a takowe stronki wcale nie muszą być na polskich serwerach.
Poza tym, czy projekt przewiduje zamknięcie wszystkich komunikatorów internetowych? W końcu w większości z nich w ustawieniach profilu użytkownika można podać wiek i ustawić go jako kryterium wyszukiwania, co może "zostać wykorzystane przez osoby o skłonnościach pedofilskich". Czy zamknięte zostaną też wszelkie serwisy skierowane do dzieci, gdyż one też mogą zostać "wykorzystane jako narzędzie ułatwiające pracę
A może niedługo chcąc poudzielać się jako twórca w Wikipedii lub aby opublikować swoją fotkę na serwisie randkowym będę musiał gdzieś dostarczyć notarialnie potwierdzoną kopię jakiegoś dokumentu potwierdzającego mój wiek?
Najlepszą metodą unikania zagrożeń wydają mi się jednak wychowanie i kontrola poczynań nieletnich przez ich opiekunów/nauczycieli, zamiast dziurawych rozwiązań prawnych, które są skazane na porażkę już w przedbiegach.
lokalizacja serwerów
Primo - literówkę masz, Piotrze - fotofilrt.pl - taka domena nie istnieje. Chodziło zapewne o fotoflirt.pl
Secundo - jedna trzecia z badanych serwisów znajduje się poza zasięgiem polskiej jurysdykcji. Ech, ten drogi polski hosting.
fotoflirt.pl - Frankfurt nad Menem, Niemcy
twarzeee.pl - Gersthofen, Niemcy
eamore.com.pl - Monachium, Niemcy
grono.net - Murray, UT, Stany Zjednoczone
video.google.pl - Mountain View, CA, Stany Zjednoczone
Podaję za http://www.maxmind.com/app/locate_ip.
raport
Zachęcam do zapoznania się z raportem. Nie dziwię się reakcjom typu "tego się nie da zrobić". To bardzo łatwe wytłumaczenie. Skoro nic się nie da zrobić to może nie podejmujmy żadnych działań, nie róbmy raportów, nie zwracajmy adminom uwagi na zaniedbania. Tak byłoby najłatwiej...
Uważam że nasze postulaty nie są niemożliwe do spełnienia. Oczywiście od dobrej woli administratorów będzie zależało czy zostaną one wprowadzone czy nie. To z resztą nie są wszystkie problemy raczej wycinek i pewien sygnał. To co z pozycji użytkownika (a nie administratora) rzucało się najbardziej w oczy.
Tytuł tego artykułu jest bardzo mylący. Uważamy że osoby poniżej 15-ego roku życia nie powiny mieć dostępu (chodzi o umieszczanie anonsów) do portali randkowych oraz niektórych części innych portali społecznościowych (np. wulagarnych forów tematycznych vide grono), co staraliśmy się podkreślać na spotkaniu za każdym razem.
Bogdan Kaniuk
BRPD
Czy raport będzie online?
Szanowny Panie Bogdanie, czy można się spodziewać, że Rzecznik Praw Dziecka Opublikuje raport na stronach internetowych w taki sposób, by można było do niego odesłać czytelników (i najlepiej w jakimś "czytelnym" formacie)? Ja raport mam, ale na stronie internetowej tego raportu nie widzę.
Co do tytułu - być może wyszedł mi tym razem trochę skandalizujący, ale oddaje otrzymaną przeze mnie relacje uczestnika spotkania. Poza wszystkim mam nadzieje, że do treści nie można się przyczepić (poza tą literówką, którą wszak poprawiłem).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
debata
Miałam przyjemność uczestniczyć w tym spotkaniu i tak sobie myśle, że warto przytoczyć dwa problemy, o których Pan Kaniuk wspominał podczas swojej prezentacji:
1. brak regulaminów albo całkowite umowne wyłączenie odpowiedzialności ISP za cokolwiek co się dzieje na portalach.
2. braki w działaniu punktów abuse albo brak możliwości kotaktu z ISP
Tak sobie myślę, że często radykalizm w pomysłach bierze się właśnie z bezradności i bezsilności. Pewnie pomysłów cenzury prewencyjnej by nie było, gdyby ISP działali sprawnie i usuwali treści naruszajace prawo. Albo przynajmniej nie byłoby społecznego poklasku dla cenzurowania, zakazywania korzystania itd.
I tu się moim zdaniem ostry pstryczek w nos należy administratorom i zarządzającym portalami. Zupełnie mnie nie przekonuje argument, który padał podczas tego spotkania, że regulamin nie ma znaczenia, bo nikt tego i tak nie czyta, a dla 1% świadomych użytkowników nie ma co się męczyć i pisać.
Natomaist praktycznie, dużo poważniejszy problem jest z punktami abuse. Jedna z Pan Prokurator zwracała uwagę, iż zdaża się czekać nawet trzy miesiące na reakcję ze strony ISP, gdy prokuratura żąda usunięcia treści o charakterze pedofilskim. Wieć w łatwy sposób rodzi się pokusa - zakarzmy korzystania dzieciakom z internetu, to przynajmniej będzie spokój. Pedofile przestaną szukać swoich ofiar w sieci a dzieci "w świecie of-line" będą przynajmniej pod kontrolą.
Kolejny ciekawy przykład, to anons który Pan Kaniuk znalazł na jednym z portali a który zamieściła 13 latka "prezentująca" się jako osoba zaintersowana sexem. Przypadek ten zgłoszono do punktu abuse. Jednak ISP nie zareagował w żaden sposób. Ani nie usunięto treści, ani nie zmoderowano opisu ani nie odpisano zgłaszającemu, że z punktu widzenia portalu nie doszło do złamania prawa ani regulaminu. Bo zdaje sobie sprawę, że ten "casus" może oczywiście być dyskusyjny. Ale brak jakiejkolwiek reakcji mnie martwi.
J.U.S.T. Journeying Unit Skilled in Troubleshooting
nie wiem, czy dobrze zrozumiałem
Jeśli jednak przez ISP rozumieć firmę która zajmuje się hostingiem setek/tysięcy stron/portali/blogów to żądania jakie można wysuwać wobec niej wydają się ograniczone.
Sam ISP nie może przecież zmieniać treści portalu - nie mówiąc o treści pojedynczego ogłoszenia. Jedyną rzeczą, jaką może zrobić, jest całkowite zablokowanie strony. Jeśli jednak właściciel portalu płaci grube pieniądze za ten hosting, zapewne z zagwarantowaną ciągłością usługi pod sporymi karami - to trudno oczekiwać aby taki ISP zablokował cały portal za pojedyncze ogłoszenie nastolatki.
Jeśli zaś chodzi o całkowite usunięcie strony z serwera, na które trzeba czekać 3 miesiące... Jeśli żądanie ogranicza się do napisania do np. abuse@firma_hostujaca.pl , to się nie dziwię.
Można mieć w podpisie prokurator, ale akurat emaile można tak łaaaaaatwo podrobić. Jeśli jednak można organizować wielką akcję przeciwko studentom w akademikach, to można chyba też posłać jakiegoś policjanta z odpowiednim papierem w ręku do ISP. A jeśli taki całkiem odpowiedni papier nie wystarczy, to chyba prokurator powinien wiedzieć co robić dalej.
Dlatego naprawdę zostawiłbym ISP w spokoju. Jeśli za kogoś się brać, to za administratorów konkretnych portali - ale to też z umiarem. Taki administrator/moderator też się nie rozdwoi, więc reakcja musi trochę trwać. No i rzadko kiedy moderator/administrator jest biegłym prawnikiem, aby na poczekaniu orzekać - to jest zgodne z prawem, a to nie.
A nie oszukujmy się - informacji, że komuś nie podoba się czyjaś wypowiedź z pewnością ma dużo.
I spójrzmy, jak szybko działa u nas wymiar sprawiedliwości. Sprawy ciągnące się latami nie są niczym niezwykłym. Trochę więc głupio wytykać komuś innemu, że on się trochę nie wyrabia z robotą...
Nie wiem zresztą, jak miałoby wyglądać wyegzekwowanie takiego zakazu?
- kary dla nauczycieli, jeśli wyda się, że dzieci korzystały z grona, albo innych "podejrzanych" serwisów w szkole?
- tak samo z właścicielami kafejek?
- donoszenie przez jedne dzieciaki na drugie? A Jasio to ma konto na gronie, trzeba obniżyć mu ocenę ze sprawowania...
I jeszcze lepiej- najpierw dziecko będzie korzystało, a jak go już coś złego spotka to usłyszy: nikomu nic nie mów, bo to nielegalne i Cię/rodziców ukarzą...
ISP też wazny
ISP ma również możliwość blokowania swoich konkretnych użytkowników końcowych. Jeżeli ktoś posiada łącze ze zmiennym IP, to administrator serwisu web 2.0 nie może go skutecznie zablokować albo aby to zrobić musi jednocześnie zablokować kilka tysięcy innych osób. Dlatego uważam, iż rola ISP jest tu równie ważna.
Zgadzam się
Jeśli poprzez ISP rozumiemy dosłownie Internet Service Providera, czyli firmę przez którą człowiek łączy się z internetem - a nie firmę hostingową.
Rzeczywiście, np. zmienne IP w Neostradzie bardzo utrudnia administrowanie serwisami, banowanie nieodpowiedzialnych użytkowników itd. Wtedy współpraca ISP (czytaj TPSA) byłaby bardzo pomocna. Z drugiej strony - co z prawem do prywatności? Dynamiczne IP w Neostradzie ma też swoje plusy. Oczywiście nie dla tych, którzy chcieliby wszystko i wszystkich kontrolować...
Firma hostingująca ma dokładnie takie same informacje o łączącym się do niej użytkowniku, jak administrator portalu umiejscowionego na serwerach tejże firmy.
ISP
Przepraszam za wrzucienie wszystkich do jednego worka. Mówiąc o ISP nie miałam na myśli operatorów telekomuniakcyjnych ani firm hostujących serwisy a firmy rzeczywiście "prowadzące" portale i administratorów. Nikt nie wymaga od operatora telekomuniakcyjnego usunięcia wpisu, czy zmodeowania opisu na portalu.
Natomiast, jeżeli administartor nie jest w stanie reagować na zgłoszenia w rozsądnym terminie (nie mówię w ciągu godziny, ale w ciągu doby) to moim zdaniem powinien zrezygnować z prowadzenia interaktywmego serwisu.
J.U.S.T. Journeying Unit Skilled in Troubleshooting
uwazam ze administrator to
uwazam ze administrator to wciaz nie jest odpowiednia osoba do ktorej powinny byc kierowane takie zadania
rozsadna droga byloby natomiast zglaszanie takich problemow wlascicielowi strony, ktory podejmuje decyzje jak sie do takiego zglosznia ustosunkuje a nastepnie w przypadku decyzji o podjeciu dzialan skutkujacych uzunieciem/zablokowaniem watpliwej czesci strony przekazaniem sprawy do wykonania administratorowi, to jest przyzwoite rozwiazanie, ma ono jednak duza wade - ograniczanie czasu reakcji w duzych serwisach do jednego dnia jest zbyt drastycznym posunieciem dla serwisow spolecznosciowych, po prostu administrator i wlasciciel moga nie byc w stanie rozpatrzyc i wykonac odpowiedniej ilosci czynnosci (patrz sprawa digg i aacs)
nie mozna takze zrzucac na samego wlasciciela serwisu ciezaru decydowania o tym czy dane zglosznie jest sluszne czy nie, powinno miec ono jakas moc prawna w przeciwnym wypadku caly ten mechanizm zaczyna wygladac jak donosy i cenzurowanie zawartosci serwisu (a takich rozwiazan nie trawie)
ps odnosze wrazenie (byc moze mylne), ze probuje sie wybrac jedna z dwoch metod - wychowcza lub programistyczna, dlaczego? przeciez obie te metody osobno maja oczywiste braki ktore moglyby jednak dzialajac razem (czesciowo przynajmniej) uzupelniac
Re: debata
Pytanie w kwestii:
Pewnie pomysłów cenzury prewencyjnej by nie było, gdyby ISP działali sprawnie i usuwali treści naruszajace prawo.
Skąd mają wiedzieć, że dana treść narusza prawo? Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie jest bardzo istotna.
No bo się nie da
I nie jest bezpodstawne, RIAA i jej podobne wydają ogromne pieniądze na zablokowanie dostępu tzw. "piratom" do "chronionych" utworów, a efekty jakie są sam Pan widzi. Tylko rodzice i nauczyciele mogą skutecznie tego dokonać, ale też pod warunkiem że są w pobliżu. Nawet jeżeli jakimś cudem zablokuje Pan wszystkie "złe" strony, to jeszcze musi Pan na pozostałych stronach wyłapać wpisy o sposobach obejścia tych blokad.
Moim zdaniem lepiej edukować rodziców/nauczycieli, ale pewnie łatwiej "zwalić" całą robotę na adminów, i taniej w dodatku :\
Juz bylo omawiane
Dwa lata temu - wiosna - poprzedni RPD byl patronem konferencji Safer Internet. Owczesny RPD pojawil sie na tej konferencji, powiedzial pare okraglych i nic nie wnaszacych slow i zniknal. A szkoda.
Dyskusja bowiem byla bardzo ciekawa i chyba nie do konca udokumentowana w materialach. Co prawda pojawil sie specjalny numer "Dziecka Krzywdzonego" o problemach Internetu, ale to stalo sie "na konferencje" a nie "po konferencji".
Podczas tejze konferencji dokladnie omawiano dlaczego filtry nie sa rozwiazaniem i dlaczego obowiazkowe filtrowanie w Wielkiej Brytanii zakonczylo sie porazka. Sprawa jest godna omowienia ponownie. Konieczne jest tez uczulenie nas Internautow na te problemy.
Prowadze zajecia z prawa Internetu na Uniwersytecie Gdanskim. Bawi mnie gdy studenci odkrywaja nagle, ze ja nie mowie o tym jak ich (studentow) chronic, tylko jak oni maja uczyc mlodszych jak sie chronic.
Wielu studentow mowi, ze nigdy nie uwazali dotad, ze to ich spoleczne zadanie by chronic dzieci przed niewatpliwie ogromnymi zagrozeniami plynacymi z serwisow Web 2.o
Pozdrawiam
Wojciech Wiewiorowski
Tak sobie czytam i nasuwają
Tak sobie czytam i nasuwają się pytania:
co to jest "skuteczny filtr rodzinny"?
kto ma grupować? automat? a jeśli nie to kto zapłaci za grupowanie? kolejny podatek/zestaw urzędników? co z swobodą działalności gospodarczej?
Dlaczego znowu mam wrażenie, że temat zagrożeń dziecka w sieci kolejny raz próbuje się rozwiązać od tyłu? Nie oszukujmy się - zagrożenia te są realne i niestety dzieci zwykle (jak to dzieci) same się w nie pchają (13 latki flirtujące na IRC, itd...) - może czas pomyśleć nad reformą edukacji w kierunku wychowywania świadomego człowieka a nie trybiku w socjokapitalistycznej maszynie?
Proszę czytać ze
Proszę czytać ze zrozumieniem co już zostało napisane. Jedną z naszych propozycji jest właśnie kampania edukacyjna. Już podjęliśmy działania mające na celu stworzenie poradnika dla rodziców (na razie). A filtry? to jest element układanki moim zdaniem równie ważny. Oczywiście edukacja i jeszcze raz edukacja ale zwracajmy też uwagę na niedoskonałości aplikacji filtrujących tym bardziej, że ktoś (rodzic) zaznaczając opcję "uruchom filtr rodzinny" powinien spodziewać się skutecznego programu.
Z resztą, w chwili obecnej NASK prowadzi badania programów filtrujących i z tego, co nieoficjalnie się dowiedziałem wynika, że skuteczność nawet płatnych programów pozostawia wiele do życzenia. Chyba jest coś na rzeczy?
A propos raportu to powinien być on dostępny w zakładce prezentacje i badania ale rzeczywiście go jeszcze nie ma. Cóż nowe technologie ;) myślę, że do końca dnia będzie dostępny dla każdego.
Proszę czytać ze
Mógłbym powiedzieć to samo, ale po co trollować? Przed podjęciem działań proponowałbym jednakże zapoznać się nie dosyć dogłębnie z publikacjami na temat bezpieczeństwa/filtracji itp.
Dostępne filtry są nieskuteczne - Amen. Nie warto wydawać pieniędzy tylko na prowadzenie badań, których wynik jest znany przed ich rozpoczęciem. Od dawna wiadomo, że jeśli jest filtr - to jest sposób jego obejścia. Tak samo jak od dawna wiadomo, że nie ma filtru potrafiącego klasyfikować z zadowalającą skutecznością. O braku skuteczności filtrów rodzinnych pisano w chyba wszystkich portalach informacyjnych. Podając m.in. informacje od administratorów szkół.
Jedyny skuteczny filtr na ten moment to 1cm przerwy w kablu sieciowym. I dziecko na podwórku, a nie przed komputerem. Ale tu wracamy do tematu kształcenia świadomości rodzicielskiej. Koło się zamyka - prawda? To ile czasu dziennie dzieci spędzają przed komputerem? (Córka Billa M$owego ma prawo do 45min dziennie z komputerem - jak wieść gminna niesie - może wydawać się drastyczne, ale na pewno wychodzi jej na zdrowie)
Znajduję się w ekipach moderatorów OGame.pl, supportu IRCa OGame.pl i muszę stwierdzić, że praca moderatora/supportera to wcale nie łatwy kąsek do zgryzienia. Ręczne przeglądanie setek dziennych postów i częste reagowanie "na czuja", bo prawnikiem/językoznawcą/botem google się nie jest. Nie każdy portal ma możliwości stworzenia tak prężnej grupy moderatorów jak OGame. Dlatego atakowanie "administratora" jako winnego jest jak dla mnie frendly fire. Nie strzela się do sprzymierzeńców.
Dlaczego uważam, że całość to zabieranie się do sprawy od tyłu? Z prostej przyczyny ataku z jednoczesnym umyciem rąk przez rządzących (tak to odbieram. Jeśli jest inaczej, to może inaczej trzeba sformułować swoje postulaty? Bynajmniej nie jestem uprzedzony do LPR - oceniam efekty a nie plakietkę) - "my wam nakażemy/zakażemy"
Problem to możliwość weryfikacji statusu "dorosły"/"powyżej 15 lat" u odwiedzającego.
Jest 21 wiek. Dajcie nam - producentom oprogramowania portalowego - narzędzie pozwalające jednoznacznie zidentyfikować osobę dorosłą, a dostaniecie równocześnie wysoce skuteczną możliwość filtracji zawartości stron.
Każdy nowoczesny biometryczny dowód osobisty powinien posiadać wbudowaną strukturę PKI. Na pewno da się stworzyć odpowiedni WebService, który da portalom możliwość weryfikacji wieku osoby przeglądającej. I co najważniejsze - nie próbujcie zwalić kolejnych kosztów na ISP/IAP - internet w Polsce i tak jest za drogi.
Tak jeszcze na koniec tego przydługiego wywodu - czy nikt nie widzi tego, że główny problem to nadopiekuńczość państwa? Rządzący robią wszystko by nie wychować świadomego społeczeństwa, a potem dziwią się, że w starciu z brutalną rzeczywistością (także wirtualną) ludzie "giną". Droga państwa (nad)opiekuńczego to droga donikąd.
identyfikacja aktorów a filtrowanie
O filtrowaniu było i w tym serwisie, np. w tekście Zaczną filtrować dostęp w szkołach albo Filtrowanie, blokada, cenzura, ale też Czarna lista Beniamina, Powiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Ministra Edukacji... lub Grodzenie Sieci pod hasłem obrony dzieci - globalna dyskusja o przyszłości. Więcej tego typu tekstów w dziale dzieci czy edukacja tego serwisu.
Napisał Pan też:
To w prostej linii doprowadza nas do problemu prywatności. Zachęcam do sięgnięcia do tekstu Rozważania o anonimowości i o przesyłaniu niezamówionych informacji. Jest dość długi, a kończy się on pytaniami: "Czy postulat ograniczenia anonimowości jest jedynym sposobem na ochronę przysługujących jednostce w społeczeństwie informacyjnym praw? Gdzie robię błąd?"
Zwracam uwagę również na komentarz Wyznaczenie granicy jest dość trudne, który linkuje filtry dla dzieci ze spamem i prawem autorskim oraz włamaniami...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Takie myśli na
Takie myśli na gorąco.
Coś w rodzaju "ring of trust" mogłoby w znacznej mierze ułatwić działanie administratorom.
W wielu serwisach trzeba podać e-mail. Wystarczyłoby umożliwić autoryzowanie adresu jako posiadanego przez osobę pełnoletnią (wymagać certyfikatu z np. CACert.org?).
W celu zwiększenia anonimowości - może opracowanie czegoś na kształt idei onion routingu? By maksymalnie utrudnić odnalezienie źródła (rozproszyć je?) weryfikacyjnego.
Umożliwienie autoryzacji wieku bez podania danych jednoznacznie powiązanych z danymi osobowymi jest do wykonania. Pozostaje jednak obawa, że zostanie to wykorzystane do nabicia portfeli kilku osób - tak jak to ma miejsce z realizacją podpisu elektronicznego, która jak dla mnie jest ustawowym napędzaniem klientów kilku firmom. Ale to już rozmowa na inny temat i okazję.
Jest w tym troche racji.
Jest w tym troche racji. Niestety, każdy psycholog może potwierdzić że wychowanie i uświadamianie dzieci co do zagrożeń ma ograniczoną skuteczność, a nawet będzie w pewnych wypadkach bronią obosieczną. Dzieci nie są jeszcze w pełni ukształtowane psychicznie (funkcje psychiczne podlegają podobnemu rozwojowi i dojrzewaniu jak ciało), a co gorsza okres pokwitania jest związany z nasileniem się zachowań które możemy uznać za ryzykowne. Dlatego przesuwanie odpowiedzialności na edukacje uważam za spory błąd. Na pewno jest potrzebna, ale jej skuteczność będzie ograniczona. Jeszcze inną sprawą jest problem zabezpieczeń technicznych. Nie oszukujmy się. Młodzież posiada o wiele lepszą wiedze na temat działania komputerów i internetu niż większość rodziców, więc raczej nie będzie miała problemów z obejściem zabezpieczeń. Wiem że niewiele to mówi o tym jak skutecznie zabezpieczyć dzieci przed dostępem do niebezpiecznych treści - ja tylko wskazuje na słabości pewnych metod. Warto chyba wziąść to pod uwagę dyskutując o problemie dostępu nieletnich do pewnych usług sieci web.
Czy na pewno trzeba edukować dzieci?
Pytanie trochę prowokacyjne, ale chodzi o dość prostą rzecz: na razie jeszcze to dzieci mają większą wiedzę o tym jak obsługiwać komputer i poruszać się w Internecie niż rodzice. Dopóki rodzice nie będą mieli wystarczającej wiedzy, to nawet nie będą w stanie uświadomić sobie zagrożeń, o kontroli dzieci nie wspominając. Co z tego, że rodzic zainstaluje "oprogramowanie chroniące", jeżeli sam nie jest świadomy jego braków? Dziecko... trochę się zirytuje, a potem znajdzie sposób na ominięcie. Edukować trzeba ... rodziców.
Skuteczne zabezpieczenie
Myślę, że nasi urzędnicy i ministerstwo pogubili się w tym, co chcą zrobić. To kolejna akcja w popularnym w Polsce trendzie "zabrońmy (filmów, kreskówek, dostępu do internetu), żeby chronić dzieci przed (oglądaniem przemocy, pornografią, pedofilią itd.)".
Myślę, że zapominają panowie na górze o jednej, trywialnej sprawie. Istnieje filtr doskonały, narzędzie które pozwoli dzieciom odróżniać dobro od zła, ochroni je przed tymi, którzy chcą je skrzywdzić. Jakie to narzędzie? RODZIC - tak, to rodzic ma taki obowiązek i jeśli będzie poświęcał dziecku czas i wychowywał je, wtedy niepotrzeba dodatkowych barier.
Czy to telewizja, portale randkowe i inne technologiczne usprawnienia są winne? Nie..., to beztroskie oddawanie dzieci w niczyją opiekę, przed telewizor, z lenistwa, braku czasu (a ten da się znaleść nawet w najcięższych warunkach finansowych), braku chęci kontaktu z dzieckiem.
Z dziećmi trzeba rozmawiać, trzeba się nimi interesować, słuchać uważnie tego, co mówią, doceniać, gdy odnoszą nawet mały sukces i pouczać, gdy robią coś złego.
Może nasze drogie ministerstwo wzięłoby się za wychowanie rodziców i nauczenie ich, jak postępować z dziećmi?
Internet niezbezpieczny?
Bardzo jestem ciekaw, w jaki sposób Internet jest niebezpieczny? Sam czytalem o przypadku, gdy jakiś młody chłopak umarł z wycieńczenia po kilkudziesięciogodzinnej sesji przy grach komputerowych. Ale to zbyt drastyczny przykład i raczej odosobniony.
A inne zagrożenia internetowe? Jeżeli chodzi o przypadki "uwiedzenia", "groźby sfilmowania", czy też "ułatwienia kontaktu", to przecież dotyczy to tak naprawdę realnego świata, a Internet jest tu takim samym medium, jak telefon czy list wysłany normalną pocztą. Jakoś nikomu nie przyszło do głowy zatrudniać cenzora na poczcie albo sprawdzać wiek użytkowników telefonów, tylko dlatego, że można kogoś uwieść w trakcie pogaduszek telefonicznych albo rozesłać jakieś nagie fotki zwyczajną pocztą...
--
dexter
Nie mogę się tu kompletnie
Nie mogę się tu kompletnie zgodzić. W świecie realnym dziecko odpowiednio pouczone może trafnie rozpoznawać zagrożenia a system kontroli społecznej, lepiej lub gorzej, ale jednak działa. W necie rozpoznanie zagrożenia może być dla dziecka trudniejsze z uwagi na postrzeganie kontaktu wirtualnego jako bezpiecznego, nierzeczywistego. Po drugie dziecko nie ma możliwości sprawdzenia z kim weszło w kontakt. Czy jest to rzeczywiście rówieśnik, czy też dorosła osoba? Poza tym są jeszcze pewne treści do których dzieci nie powinny mieć dostępu, a których będą poszukiwać, nieważne jak byśmy tego zabraniali.
Żyjemy w materialnym świecie
Skoro w świecie realnym dzieci są uczone rozpoznawania zagrożeń, to w takim razie może ktoś powinien je edukować, jak rozpoznawać zagrożenia także w Internecie? Blokowanie treści, zamiast odpowiedniej edukacji, to wylewanie (nomen-omen) dziecka z kąpielą.
Jeśli chodzi o treści nieprzyzwoite, jak strony pornograficzne czy pełne przemocy - tu także jest pełna analogia z rzeczywistością. Zapytajcie się dowolnego trzecioklasisty, czy widział już jakiegoś świerszczyka, i nie mam tu na myśli tej gazetki dla dzieci. Skoro w "realu" są z tym problemy, nie wyobrażam sobie jego rozwiązania w Internecie.
Niestety, w dyskusji na te tematy zwykle ludzie reagują zbyt emocjonalnie i nawet nie wydaje mi się to dziwne, bo każdy chciałby ochronić swoje dziecko przed "złym światem". Pozostanę jednak sceptyczny - nie wierzę po prostu, że blokady Internetu przyniosą pożytek i zamierzony skutek. Nie tędy droga.
--
dexter
Może nie wyraziłem się
Może nie wyraziłem się wcześniej jasno, ale również nie jestem zwolennikiem stosowania rozwiązań w postaci blokad dostępu do internetu (przynajmniej nie "mocnych" blokad). Trzeba sobie jasno powiedzieć że żadna metoda działania która była wymieniona w temacie nie będzie w 100% skuteczna i jedynie ich sensowne połączenie może zmniejszyć prawdopodobieństwo dostępu dziecka do treści i usług do których dostępu mieć nie powinno. Oczywiście nie wyeliminuje to całkowicie zagrożeń a jedynie je ograniczy. Tak jak w realu. W moim przekonaniu najważniejszym czynnikiem są rodzice i ich zainteresowanie dzieckiem oraz odpowiedni kontakt, którego nie zastąpi żadna zinstytucjonalizowana edukacja ani zapory w dostępie do internetu. Pozdrawiam.
ułatwienie dla ścigania
A ja ostatnio w serwisie flickr.com (zlokalizowany w Stanach Zjednoczonych) widziałem takiego użytkownika, który wśród swoich ulubionych zdjęć miał poodhaczane same rozebrane dzieci (zdjęcia niepornograficzne - takie byłyby usunięte, bo a to dzieci ulicy z Kambodży, których nie stać na ubrania, a to czyjeś dzieci w kąpieli lub na plaży czy w innych sytuacjach zapewne nie stanowiących naruszenia prawa za oceanem). Wydaje się, że mogłaby być to przesłanka do szczegółowego przyjrzenia się pewnym członkom społeczeństwa. Zaraz ktoś wspomni domniemanie niewinności i że to mógł być badacz/naukowiec :/. Nie ma anonimowości w Internecie. Z przesłanek takich jak IP, względna stałość nicka, emaila czy identyfikatora komunikatora używanego w sieci, nagłówki żądania pobrania strony (przeglądarka, system operacyjny), może styl wypowiedzi (także wskazujący na wiek), może powoływanie się na te same linki w kilku miejscach i na pewno coś jeszcze, czego teraz jeszcze nie wiem, wydedukować można historię wirtualnej aktywności realnej osoby. Przynajmniej mi się wydaje, że znam dość skutecznych legalnych technik poszukiwawczych.
Być może Web 2.0 z drugiej strony ułatwia również odnalezienie osobników zagrażających dzieciom. Taką przedstawiam stronę problemu, choć jeszcze nie wiem, co o tym sądzić - obawiam się, że moimi technikami nie dałoby się zebrać materiału do postawienia aktu oskarżenia, a jedynie kierunkowskazy, gdzie - z wysokim prawdopodobieństwem - jest groźnie.
serwisy społecznościowe źródłem danych
O, no właśnie, ta bardziej rozwinięta część świata udokumentowała już parę śledztw, w których źródłem danych były serwisy społecznościowe: Use of social network websites in investigations.
badanie w Iranie
Istnieją na świecie państwa, które już blokują serwisy zasilane ciężkokontrolowalną treścią generowaną przez użytkowników (tzw. Web 2.0) - np. Iran, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie - nawet dla całej ludności. Może istniałaby możliwość zbadania, jaki wywarło to wpływ na przestępstwa i ogólnie sprawy pozostające w szczególnym zainteresowaniu Biura Rzecznika Praw Dziecka. Piszę to zupełnie bez przekąsu.
Mam wrażenie, że zdaniem
Mam wrażenie, że zdaniem większości tutaj się wypowiadających nic nie powinno się robić. Edukacja nieskuteczna, zabezpieczenia też bo można obejść etc. Jestem tylko ciekaw co zrobili by Państwo gdyby wasze dziecko umieściło w internecie anons "szukam partnera do seksu"? I kogo obwinialiby gdyby do takiego spotkania doszło. Administratora, który to "puścił" a może takie jest życie i powinniśmy się z tym pogodzić? Otóż moim zdaniem nie można się na to godzić i temu ma służyć ten raport.
W taki sam sposób można traktować działania NASKu. Po co likwidować strony z dziecięcą pornografią skoro w ich miejsce powstaje 100 nowych? To nie jest argument. I o ile działań NASKu raczej nikt nie będzie krytykował bo Komisja Europejska, bo to, bo tamto, to pomysły Rzecznika łatwo sprowadzić do absurdu, "bo przecież to oszołomy z LPRu". Problem w tym, że pisząc ten raport nie myślałem o polityce ani "wartościach katolickich" ale w sposób pragmatyczny opisałem ułamek rzeczywistości(przynajmniej starałem się). Oczywiście przyjmuję krytykę, ale zwracam po raz kolejny uwagę, że o Internecie i bezpieczeństwie należy dyskutować. Z jednym się z Państwem zgadzam w 100% Internet musi pozostać "wolnym" medium, dlatego też nie proponujemy regulowania odgórnego ale samoregulację wskazując gdzie są luki i potencjalne zagrożenia.
Edukować, edukować i jeszcze raz edukować!
Odwrócę pytanie - a co by było, gdyby te dziecko umieściło ten anons w czasopiśmie "Sexoferty" czy jakimś tego typu? Kogo należałoby obwinić? Jak powinno wyglądać zabezpieczenie techniczne przed dostępem do tego typu anonsów? Fakt, dostęp do Internetu jest o wiele łatwiejszy, niż do półki z pornografią w kiosku, ale dla chcącego nic trudnego.
Ja sam bym chętnie zobaczył jaką inicjatywę w postaci programu edukacyjnego chroniącego dzieci przed zagrożeniami, których niemalże nie było np. 20 lat temu. Nie należy jednak się skupiać na samym Internecie, a tym bardziej na jego technicznej stronie!
--
dexter
Myślę że odpowiedzialny
Myślę że odpowiedzialny wydawca nie pozwoli na wydrukowanie takiego ogłoszenia, a odpowiedzialny admin nie pozwoli na takie anonse na swojej stronie. No ale...
Chętnie podyskutowałbym z Panem face to face. Może przekonałbym Pana do tego, że jednak konieczne jest podejmowanie działań mających na celu zwiekszenie bezpieczeństwa użytkowników sieci :)))
Pozdrawiam
Konieczne jest podejmowanie takiech działań, ale...
Owszem podejmowanie działań jest konieczne, ale chyba jednak lepszym rozwiązaniem byłoby podejmowanie skutecznych działań.
Po zapoznaniu się z treścią raportu muszę jeszcze raz podkreślić kilka aspektów.
Po pierwsze administrator portalu ma znikomą możliwość oceny faktycznego wieku osoby, która korzysta z jego serwisu i zapewne stąd te kwestie są potraktowane po macoszemu. Funkcjonalnie po prostu nie ma żadnej różnicy, czy zamieści się informację w regulaminie, która mówi o tym, że osoby poniżej określonego wieku muszą robić to pod kontrolą rodziców, czy też będzie się wymagało każdorazowo potwierdzenia, że jest się uprawnionym do oglądania określonych treści. Tyle, że to drugie rozwiązanie może być irytujące dla zwykłego użytkownika posiadającego owe uprawnienia. Należy do tego dodać również fakt, iż niektóre dzieciaki lubią dodawać sobie lat.
Po drugie raczej nie należy oczekiwać, iż powstanie środowisko reprezentujące portale społecznościowe, które cokolwiek wypracuje. Takich portali jest znacznie więcej, niż te kilkanaście przytoczonych w raporcie oraz znajdują się w różnych częściach świata, czyli podlegają różnym regulacjom prawnym. Poza tym, jeżeli nawet taka grupa by powstała i wypracowała określone zasady, to zawsze może pojawić kolejny podmiot, który może tego nie respektować. A dzieciaki jeżeli będą wiedzieć, że na piętnastu portalach czegoś nie mogą, a mogą na szesnastym, to wybiorą ten szesnasty.
Jakkolwiek w mojej ocenie w tym miejscu RPD może zadziałać na zasadzie "marketingowego" wspierania portali bezpieczniejszych oraz niewspierania portali mniej bezpiecznych. Jeżeli trendy stanie się powiedzenie "ten portal jest bezpieczny dla dziecka", to wtedy te mniej bezpieczne portale zapewne będą chciały dogonić konkurencję.
Inną potencjalną możliwością działania RPD w tej kwestii może być współpraca z instytucjami tego typu z innych krajów (w końcu Internet jest ponadnarodowy, problem częściowo również) oraz wypracowanie wspólnego stanowiska w tej kwestii. Zresztą wtedy możliwe byłoby zapewne również stworzenie skuteczniejszych zabezpieczeń technicznych.
Uważam również, iż dość sensownie byłoby zwrócić uwagę na ten raport placówki oświatowe, gdyż administratorzy szkolnych pracowni internetowych mają większą możliwość spełnienia postulatów RPD dotyczących portali społecznościowych przynajmniej na terenie szkoły. W końcu mają możliwość działania w triadzie dziecko-komputer-opiekun, co w chwili obecnej jest chyba najskuteczniejszym sposobem zapewnienia bezpieczeństwa w Internecie zarówno pod względem technicznym, jak i wychowawczym.
Na zakończenie chciałbym zadać jeszcze takie retoryczne pytanie: Czy jeżeli jakieś dziecko zostanie wypuszczone bez opieki na ruchliwą ulicę, gdzie w każdej chwili może wejść pod nadjeżdżający samochód albo może podejść do niego miły pan z niedokońca miłymi intencjami, to kto ponosi za to największą odpowiedzialność? Opiekun, ten miły pan, kierowca samochodu, czy zarządca drogi? Internet, czy takie portale są trochę jak ruchliwa ulica. I owszem można oczekiwać od zarządców tych ulic, by stosowały jakieś zabezpieczenia na wypadek wtargnięcia dziecka na ulicę, jednak nie wydaje mi się, by zwalenie na nich całej odpowiedzialności miało jakikolwiek sens.
Z Pozdrowieniami!
Paweł Zmuda-Trzebiatowski
z takim stwierdzeniem każdy się zgodzi
Dla mnie bezpieczeństwo w sieci wiąże się przede wszystkim z:
a) Zabezpieczeniem przed wirusami/robakami itd.
b) Prawem do anonimowości.Nie chciałbym aby ktoś zbierał informacje o wszystkich moich wypowiedziach, odwiedzanych stronach, wykorzystywanych produktach.
Utrudnianie ze wszystkich możliwych sił użytkownikowi działań, jakie on chce podjąć - to nie jest zwiększanie jego bezpieczeństwa. I co najważniejsze - jest skazane na porażkę. Bo jak nie z jednego komputera, to z innego. Nie tą przeglądarką, to inną. Jak nie w jednym portalu to w innym. Jak zablokujemy jeden adres,
to można wejść z innego
Nie da rady zablokować nastolatkowi dostępu do informacji, jeśli będzie on chciał je znaleźć.
Póki dziecko ma kilka latek trzeba go pilnować, trzymać na oku - bo może sobie łatwo krzywdę zrobić: poparzyć, potłuc, rozchorować. Wtedy jeszcze można tak zrobić.
Kiedy jednak dziecko podrośnie - jedynym wyjściem jest nauka - ogień parzy, w rzece można się utopić, narkotyki uzależniają, nie można ufać ludziom poznanym w internecie...
Filtry programowe mogą być przydatne - ale przy założeniu, że obie strony (rodzic i dziecko) nie mają ochoty trafiać na pewne tematy.
A na koniec polecam opowiadanie z majowego (2007) numeru "Nowej Fantastyki": "Różne rodzaje ciemności", Davida Langforda Podobna tematyka :) - i ciekawe wnioski.
Musze skomentowac jedną
Musze skomentowac jedną kwestię, otóż dziecko, które kłamie co do swojego wieku jest tak samo niewidoczne dla administratora jak i dla pedofila. Pedofil szuka osób młodych. Jak dzieciak napisze że ma 18 lat to przynajmniej wyszukiwarka go nie wyświetli. Może to mało ale już coś.
Komentujący raport zarzucają, że są to propozycje niewystarczające i mogą być nieskuteczne. To prawda i nie będę się w tej kwestii spierał. Potrzeba o wiele więcej różnorodnych, złożonych działań. Zdecydowaliśmy się jednak na wydanie tego dokumentu z jednego powodu. Po pierwsze - jest to pierwsza taka inicjatywa (pomijając kiepski projekt pewnej ustawy). Po drugie - jeżeli dzięki temu raportowi i ewentualnym usprawnieniom jakie wprowadzą administratorzy (a przecież są to detale tak na prawdę - wystarczy zajrzeć do tekstu raportu, nie ma tam propozycji nieosiągalnych technicznie, co więcej opieraliśmy się na funkcjonujących już rozwiązaniach, które chcielibyśmy upowszechnić) uchronimy jedno dziecko przed krzywdą to ja twierdzę, że było warto.
Nie istnieją rozwiązania w 100% skuteczne. Skoro o wiele bogatsze kraje nie mogą się z tym uporać to tym bardziej ja nie miałem ambicji żeby nagle przy pomocy tego raportu uzdrowić świat. Twierdzę jednak, że wymagając od rodziców, nauczycieli, etc musimy też wymagać odpowiedzialności od adminów.
Nie bardzo rozumiem jeszcze jednej kwestii jaka została podniesiona. Jak niby ten raport ma wpłynąć na swobodę użytkowników? Nie rozumiem tego zarzutu. Chyba, że mówimy o użytkownikach poniżej 15-ego roku życia. Pan, który tę kwestię podniósł będzie miał utrudnienie tylko tego rodzaju, że nie znajdzie w portalu randkowym 13 latki/tka. Chyba, że jest świetnym informatykiem i złamie zabezpieczenia albo sam napisze odpowiednią aplikacje, która na innych stronach/forach/etc znajdzie takie osoby. Zaręczam jednak, że nie wszyscy są świetnymi informatykami.
trade-off?
Zgoda, być może takie rozwiązanie utrudni w jakimś stopniu zadanie osobom o skłonnościach pedofilskich lecz widzę tu pewnego rodzaju trade-off polegający na tym, iż zmusi to dzieciaki chcące skorzystać z tego serwisu do kłamstwa. I w sumie wydaje mi się rzeczą dosyć wątpliwą, by działanie przynoszące skutek w tym, że jedno dziecko nie zostanie skrzywdzone powodowało jednocześnie, że tysiąc innych będzie wyrastać w przeświadczeniu, że kłamstwo jest czymś dobrym, bo pisanie prawdy odcina je od możliwości poznawania świata. I chodzi mi w tym przypadku bardziej o portale społecznościowe, aniżeli randkowe.
Czy idea stworzenia bezpiecznego placu zabaw, tzn. bezpiecznego portalu społecznościowego, gdzie dziaciaki mogłyby się spokojnie bawić, a jednocześnie byłyby pilnowanie i bronione przed zagrożeniami przez wykształconych pod tym względem opiekunów administratorów jest aż tak nierealna, że trzeba się odwoływać do gróźb w postaci kar dla wszystkich? Sam takiego "placu zabaw" nie stworzę, przynajmniej nie teraz, gdyż mam inne cele życiowe, ale może ktoś? Natomiast to opiekunom pozostawiłbym decyzję, gdzie pozwalają się bawić swoim podopiecznym. Tyle, że opiekunowie też powinni wiedzieć, gdzie jest plac zabaw, a gdzie ciemna brama.
Niestety bardzo wątpie w
Niestety bardzo wątpię w przydatność takich badań. Pomijając nawet różnice kulturowe i systemu prawnego, można mieć sporo wątpliwości co do metodologii zbierania danych i prowadzenia badań w państwach arabskich (szczególnie w Iranie).
Jak można edukować?
Jak można edukować?
Może ogłosić przetarg na zrealizowanie filmików takie jak te
http://www.youtube.com/watch?v=N80nUa7rhYw
http://www.youtube.com/watch?v=ZJSZYRl5ucg
i wpuszczenie je w Web 2.0 właśnie?