W sumie - mógłbym chyba poprowadzić telewizyjny program publicystyczny o regulacjach internetu
Dziś w Polsat News komentowałem ostatnią aktywność Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w sferze nowelizacji Prawa prasowego. Zadeklarowałem, że jestem wiernym krytykiem ministerstwa, bo to chyba dobrze, jeśli ministerstwo ma jakiegoś partnera do dyskusji o swoich projektach? Byłem pytany również o pomysły sygnalizowane przez premiera, które dotyczą (przepisów technicznych) "blokowania szkodliwych stron". Niestety nie ogłoszono jeszcze treści projektu, którą mógłbym komentować (a przynajmniej nie udało mi się znaleźć takich propozycji przed wejściem do studia). O ACTA nie rozmawialiśmy, ponieważ zabrakło czasu. W mijającym tygodniu praktycznie codziennie pojawiały się jakieś doniesienia ważne dla internautów. Być może w czasie antenowym trudno wygospodarować czas, by zadowolić wszystkich, ale uważam, że tematy "internetowe" zaczną interesować coraz liczniejszą rzeszę telewidzów.
Kolejne notatki na temat prawa prasowego można znaleźć w dziale prasa niniejszego serwisu. Jeśli chodzi o blokowanie "niebezpiecznych stron" - odsyłam no notatki Chciałbym przeczytać ten projektowany art 170a prawa telekomunikacyjnego i dyskusji pod nią. Dziś w nocy usiłowałem znaleźć na stronach rządowych jakieś informacje na ten temat, ponieważ ogłoszono wczoraj, że projekty w zakresie walki z hazardem (również internetowym) zostały już ustalone. Jedyne, do czego dotarłem, to Komunikat w sprawie projektu ustawy o grach hazardowych, w którym informuje się, że na stronie Biuletynu Informacji Publicznej został opublikowany projekt (6.11.09) ustawy o grach hazardowych. Jest tam sam projekt ustawy (PDF), jego uzasadnienie oraz "dokumenty powiązane", na które składają się: pismo do RCL (PDF), w którym minister informuje o zaakceptowaniu niektórych, zgłoszonych do projektu uwag oraz drugie pismo kierowane do RCL (PDF), w którym minister Kapica prosi RCL m.in. o wyłączenie z projektu ustawy o grach hazardowych do projektu odrębnego aktu prawnego przepisów zawierających "normy techniczne", a tam m.in. "przepisów wprowadzających zakaz urządzania i uczestnictwa w grach i zakładach wzajemnych w sieci Internet".
O co chodzi z tymi "normami technicznymi"? Temat związany jest z Dyrektywą 98/34/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 czerwca 1998 r. ustanawiającą procedurę udzielania informacji w zakresie norm i przepisów technicznych (potem zmienioną jeszcze przez dyrektywę 98/48/WE). Celem "systemu notyfikacji norm i przepisów technicznych" jest wyeliminowanie z systemu prawnego UE potencjalnych barier w swobodnym przepływie towarów, swobodzie świadczenia usług oraz swobodzie zakładania przedsiębiorstw. Jak ten system działa w praktyce można prześledzić na przykładzie wyroku Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich w sprawie C-20/05 (por. "Przepisy techniczne" a oznaczenia płyt "pozwalające odróżnić produkt legalny od pirackiego" (Sprawa C-20/05)). Tam Trybunał stwierdził w sentencji wyroku z 8 listopada 2007 r. (wytłuszczenie moje):
Dyrektywę 98/34/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 czerwca 1998 r. ustanawiającą procedurę udzielania informacji w dziedzinie norm i przepisów technicznych oraz zasad dotyczących usług społeczeństwa informacyjnego, zmienioną dyrektywą 98/48/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 20 lipca 1998 r. należy interpretować w ten sposób, że takie przepisy krajowe jak te będące przedmiotem sporu przed sądem krajowym, w zakresie w jakim ustanowiły one po tym, jak zaczęto stosować dyrektywę Rady 83/189 z dnia 28 marca 1983 r. ustanawiającą procedurę przekazywania informacji dotyczących norm i przepisów technicznych, obowiązek umieszczania na płytach kompaktowych zawierających dzieła sztuki figuratywnej znak wyróżniający „SIAE” w celu ich sprzedaży w danym państwie członkowskim, stanowią przepis techniczny, na który wobec tego, że nie został notyfikowany Komisji, nie można się powoływać wobec jednostek.
Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że analizowanie ostatnich przejawów aktywności legislacyjnej polskiego rządu (m.in. w zakresie Prawa prasowego, ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, dostępu do informacji publicznej i ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego, infrastruktury informacji przestrzennej, Prawa telekomunikacyjnego, wspierania rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych, ustawy o Policji, ustawy o podpisach, gier i zakładów wzajemnych, ustawy o lobbingu - by wymienić jedynie doniesienia z ostatniego tygodnia), a także aktywności prawodawczej Unii Europejskiej (tu sztandarowym przykładem są prace nad Pakietem telekomunikacyjnym), a także aktywności w sferze innych umów międzynarodowych (np. Anti-Counterfeiting Trade Agreement (ACTA)) - to nie jest taka prosta sprawa. Tymczasem w ciągu 7 minut programu informacyjnego da się wspomnieć o jednym, może o dwóch aspektach jednej z propozycji.
Jeśli dobrze wypadam w telewizji - może ktoś mi zaproponuje prowadzenie stałego programu publicystycznego na tematy regulacji społeczeństwa informacyjnego? Temat coraz bardziej zdaje się interesować opinie publiczną, chociaż dziennikarze - jak obserwuję - nie wiedzą o co pytać polityków. A pytań jest sporo (por. m.in. komentarz Czemu dziennikarze i obywatele nie pytają rządu?).
- VaGla's blog
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Popieram, pod warunkiem...
...że nagranie z audycji będzie dostępne online, najlepiej z możliwością "wklejania" do blogów i serwisów internetowych. Dzięki temu można byłoby obejrzeć wreszcie porządne przesłuchania odpowiedzialnych za różne projekty, a przynajmniej byłby dostępny rzetelny komentarz.
--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net
Szczerze pisząc, wolę
Szczerze pisząc, wolę czytać felietony autorstwa Pana Vagli w Internecie na http://prawo.vagla.pl/ - do TV zerkam odświętnie co najwyżej.
Ale jeśli to miałoby zmienić opinię publiczną - i co najważniejsze - wywrzeć ogólnospołeczną świadomość jak ważna jest wolność Internetu, oraz, że należy samodzielnie o nią dbać, póki jeszcze w nikłym stopniu ona istnieje... To czemu nie?
Szkoda by tylko było, gdyby stracił na tym ten serwis...
--
Pozdrawiam, Michał G.
W sumie - mógłby chyba Pan
W sumie - mógłby chyba Pan poprowadzić telewizyjny program publicystyczny o regulacjach Internetu. Nie ma drugiego takiego jak Pan powiem nieskromnie. Ja już mam dosyć mielenia w tv w kółko tych samych tematów, wszędzie to samo tylko trochę inne twarze, inne dekoracje. Chyba dlatego oglądam tv tylko w czasie posiłków.
Ten program musiałby być strawny dla przeciętnego "użytkownika" (widza) tego strasznego RAMÓWKOWEGO medium. Poza aktualnymi tematami (m.in. to co jest wymienione w powyższym temacie) chciałbym usłyszeć coś o koncepcjach e-głosowania, e-votingu, e-governmentu itp. Tu kiedyś w komentarzach pamiętam wypowiadał się prof. dr hab. Mirosław Kutyłowski na te tematy. Gdyby naukowcy, inżynierowie byli zapraszani do takiego programu wtedy różnego rodzaju koncepcje techniczne zderzały by się aspektami prawnymi. Chciałbym się dowiedzieć też czegoś o pl.ID o nieistniejącym Płatniku dla innych niż Windows systemów operacyjnych (co się stało z Janosikiem?).
Czy jakaś telewizja skusi się na chociaż jednogodzinny taki program raz w tygodniu? Ja mam nadzieję, że tak i to najlepiej w godzinach między 18:00 a 22:00.
PS
Quis custodiet ipsos custodes? ... jak nie Vagla ;)
Jest Youtube - w czym
Jest Youtube - w czym problem?
VaGla w YouTube
Dla mnie problem byłby w tym, że YouTube to synonim globalnego śmietnika video. Korzystam, oczywiście. Jednak to nie znaczy, że chciałbym identyfikować się z tym miejscem.
Nie chciałbym otwierać nowego okna przeglądarki tylko po to, aby odpalić YouTube i oglądnąć pojedynczy materiał z VaGla.pl bez interaktywnej możliwości dyskusji jaką mam tutaj (zostawianie komentarza na YouTube jest dla mnie porównywalne z komentowaniem wiadomości Wirtualnej Polski i Onet).
Nie miałbym za to nic przeciwko aby takie materiały stanowiły integralną część serwisu. Spotkania, seminaria, wywiady, dyskusje, analizy, reportaże. Gorących tematów są setki. Pomimo moich skromnych dochodów byłbym skłonny zapłacić za dostęp do takiego serwisu.
Bo rozwiązaniem idelanym
Bo rozwiązaniem idealnym jest właśnie program własny we własnej telewizji. Pan Tomasz Lis próbował z Agorą i jeśli to co tam się produkowało miało by być nazwane efektem pracy profesjonalistów to poprzeczka jest bardzo nisko, właściwie leży na ziemi.
Kłopot polega na tym, że program tv to goście, a żeby gościa zaprosić (znaczy żeby przyszedł) trzeba czegoś więcej (mniej?) niż zdrowego podejścia do tematu i jego zrozumienia.
No i trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie czy czułbyś się Piotrze tak samo dobrze w roli prowadzącego jak w roli gościa? Szczególnie gdybyś miał rozmawiać z twórcami pewnych dziwnych rozwiązań w sytuacji kiedy oni może je wymyślili, ale kompletnie nie rozumieją.
Coś za coś
Pański serwis jest bardzo cenną pozycją na wirtualnej półce. Jednak, według mojej oceny, to właśnie jego postać - obok wyjątkowo nośnych tematów - determinuje skalę popularności.
Przymiarka telewizyjnej migracji niesie za sobą wiele komercyjnych zagrożeń, wśród których przynajmniej jedno jest oczywiste i bezdyskusyjne - sterowalność.
Przekraczając próg telewizji każdy redaktor traci swoją tożsamość i autonomię. Nie ma wyjątków. Możemy dyskutować o skali, ale nie fakcie. W Pańskim przypadku niechybnie doszłoby do deklasacji. Wiarygodność, która dzisiaj jest Pana atutem, pozostałaby miłym wspomnieniem. Dekrementacja tego wyróżnika byłaby jedynie kwestią czasu.
Występ pod szyldem medialnego giganta, bez względu na próbę zachowania obiektywizmu, nie będzie oceniany tak samo entuzjastycznie, jak Pańska aktualna rola.
Oczywiście osobnym i prywatnym Pana tematem jest przyszłość zawodowa i możliwość rozwoju w świetle ilości czasu poświęcanego na prowadzenie serwisu. Pomysłów na profesjonalizację serwisu na pewno nie zabraknie. Pod kilkoma wymienionymi powyżej sam bym się podpisał.
popieram kanał youtube
W ogóle uważam, że prawo.vagla.pl i cały koncept który za tym stoi, wymaga trochę dobrego marketingu.
Tematyka jest bardzo chwytliwa, ale serwis jest dosyć hermetyczny. Poza tym brakuje czasami prostszej formy przekazu.
I nie mam na myśli zarzucania precyzjnych i fachowych artykułów na rzecz chwytliwych skrótów, ale jakoś to połączyć - video jest dobrym pomysłem. I niech to będzie youtube, jest popularny, rozpoznawalny, pozytywnie się kojarzy i pozwala na szerokie komentowanie, co aktywuje ludzi. Nawet jeśli komentarze niewiele wnoszą to tworzą ruch pod filmem, a to daje szansę zwiększyć popularność, w konsekwencji odnieść sukces, czyli dotrzeć z treścią.
Bo tak z perspektywy czasu patrząc, czasem miałem takie myśli że Piotr Waglowski robi wspaniałą rzecz, ale nie zawsze zależy mu na odbiorcy. Mimo że tematyka jest poważna, powinien być utrzymany wysoki poziom redakcyjny i merytoryczny, to formułę warto uzupełnic o bardziej przyjazne dla laika elementy. Trzeba trafiać z takimi tematami do zwyklejszych ludzi, bo dla wielu ten serwis jest "just too serious, too heavy".
W moim odczuciu, żadna telewizja sama z siebie nie pokusi się o program z Vaglą w roli głównej. Może jakaś niszowa stacja, albo któraś ze stacji informacyjnych, ale w jakimś absurdalnym czasie antenowym. Inaczej będzie jeśli powstałoby coś niezależnego, co możnaby przechwycić.
A jak dla mnie to Piotr Waglowski jest osobą medialną, taką której dobrze się słucha. To jest połowa sukcesu.
Jeżeli nie odpowiadają
Jeżeli nie odpowiadają komentarze na youtube i tylko to jest decydującym elementem odrzucającym, proponuje wyłączyć możliwość komentowania filmu..
To może sobie być i
To może sobie być i YouTube i Vimeo a nawet BitTorrent (pewnie znaleźli by się wolontariusze do seedowania). Problem jest inny - czy jakikolwiek polityk przyszedłby porozmawiać do Pana Waglowskiego w ramach jego prywatnego wideo-przedsięwzięcia? Telewizja byłaby jednak lepsza. A może by Pan Lis tak zaprosił kiedy Pana Vaglę, Pana Lipszyca, Pana Bendyka, Bogdana Andrzeja Zdrojewskiego... (tak na szybko sypię nazwiskami). Tak tak Panie Lis CO Z TĄ POLSKĄ ... cyfrową?
Zapomniane prawa autorskie
Wybaczcie moje monotonne zdanie, ale content w takim serwisie powinien być dostępny na miejscu. Skoro coś może być zrobione w domu, to po co wychodzić na dwór (bądźcie łaskawi z zarzutami o limity i bandwidth - jeśli to mają być problemy, to ja je chętnie rozwiążę)?
BitTorrent ze względów wygodnickich i wizerunkowych wydaje się być niezbyt optymalnym rozwiązaniem.
YouTube i Vimeo - ich problem nie polega tylko na tym, o czym pisałem wcześniej. Nie jest sztuką podjąć szybką decyzję, której później będzie się długo żałować.
Jeśli wcześniejsze argumenty podnoszone przeze mnie nie wyglądają poważnie, to poniżej staram się nieco staranniej wykazać dlaczego "nie powinno się podążać tą drogą".
YouTube i Vimeo to, poza kwestiami higienicznymi, przede wszystkim pożegnanie z prawami autorskimi, które chyba szczególnie w tym serwisie mają "jakąś" wartość dla jego właściciela (i nie tylko). Zwolenników YouTube i jego pochodnych zapraszam do zapoznania się z regulaminami tych serwisów.
Oglądanie w telewizji własnych materiałów bez uprzedniego wyrażenia zgody, spotkanie z własnym nagraniem w utworze nieznajomej osoby wykonanym na podstawie opracowania zależnego. To tylko dwa małe przykłady.
Nie sądzę aby definiowały one spełnienie marzeń i szczyt ambicji, nie tylko samego Piotra, ale również kogokolwiek z nas.