legislacja

O prośbie pilnego przygotowania zmian w projekcie ustawy hazardowej

"W nawiązaniu do ustaleń podjętych przez Prezesa Rady Ministrów na spotkaniu w dniu 5 lutego 2010 r. zwracam się z uprzejmą prośba o pilne przygotowanie zmian w projekcie ustawy o zmianie ustawy o grach hazardowych oraz niektórych innych ustaw, w zakresie wyłączenia z tego dokumentu przepisów dotyczących Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych".

Poszerzamy definicję abonenta po wyroku C-492/07 przeciwko Polsce

Wczoraj Rada Ministrów przyjęła również, poza pracami nad dozorem elektronicznym, projekt nowelizacji ustawy Prawo telekomunikacyjne. Zmianę wymusił wyrok Trybunału Sprawiedliwości i w związku z nim należy zmienić definicję abonenta (która, po przyjęciu ustawy, będzie obejmowała szerszy krąg podmiotów). Chodzi o sprawę C-492/07. Notatki rządu i ministerstwa infrastruktury, które dotyczą przeprowadzanej właśnie przez rząd nowelizacji, wspominają o "wyroku ze stycznia", ale nie doprecyzowują, że 22 stycznia 2009 r. Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że Polska nie dokonała właściwie transpozycji do polskich przepisów definicji pojęcia „abonent usług telekomunikacyjnych”, a więc, że ten wyrok dotyczy konkretnie polskiego porządku prawnego i tam stwierdzonych uchybień.

Rząd proponuje zmiany w systemie dozoru elektronicznego: objęcie systemem większej grupy skazanych

Na wczorajszym posiedzeniu Rady Ministrów zostały przyjęte m.in. dwa projekty ustaw, które są interesujące z perspektywy tego serwisu. W tej notatce przybliżę Projekt ustawy o zmianie ustawy o wykonywaniu kary pozbawienia wolności poza zakładem karnym w systemie dozoru elektronicznego. Drugi z projektów to Projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo telekomunikacyjne, któremu poświęcę kolejną notatkę. Jeśli chodzi o dozór - rząd postanowił poprawić kryteria stosowania dozoru elektronicznego, gdyż "okazały się w praktyce zbyt wąskie".

Grupa robocza blogerów/internautów, przedsiębiorców, organizacji i rządu będzie się zajmowała...

Ktoś z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ogłosił dziś na... Blipie (dlaczego tam?), że "Rząd pracuje nad formułą grupy roboczej ws. internetu. Stworzenie grupy zapowiedział premier podczas debaty z internautami ws. rejestru stron niedozwolonych". Zaraz potem, w drugim blipnięciu: "Najprawdopodobniej grupa będzie składała się z przedst. blogerów/internautów, przedsiębiorców, org. pozarządowych, ekspertów oraz strony rządowej". Potem: "W KPRM powstaje także katalog projektów, które staną się przedmiotem dyskusji w ramach Grupy. Więcej informacji w przyszłym tygodniu". I wreszcie: "Prace Grupy zostaną uzupełnione o platformę online, która zapewni przejrzystość prac i umożliwi zaangażowanie szerszej grupy zainteresowanych osób i instytucji"... Tymczasem chyba w Ministerstwie Gospodarki ktoś chce uruchomić konkurencyjną w stosunku do działań Pana Premiera platformę do konsultacji społecznych. Warto może postulować, by rząd wewnętrznie się między sobą dogadał, bo wielość takich platform pogarsza sprawę i powoduje, że "resortowość" się pogłębia

W Wielkiej Brytanii ferment w sferze struktury elektronicznej władzy

Wielka Brytania się stara. Może nie wszystkie rządowe agendy stosują się do zaproponowanej przez rząd strategii, może nie każdy rozumie, że to wszystko po to, by - dzięki nowym formom kontaktów obywatela z władzami, a to z wykorzystaniem elektronicznych środków komunikacji - usprawnić zarządzanie państwem. Widzą, że rządowi chodzi o to, by obywatele mogli łatwiej dotrzeć do informacji, by inwestycje w infrastrukturę stanowiącą zaplecze elektronicznego rządu były planowane bardziej racjonalnie... W Wielkiej Brytanii ma powstać "G-Cloud", czyli chmura rządowych, wzajemnie wspierających się i uzupełniających się serwisów z rządowymi "e-usługami" dla obywateli i pracowników administracji. Tak stwierdza opublikowany w 2009 roku raport The Digital Britain. Raport ten również wspomina, że ramach struktur rządu potrzebne jest silne przywództwo w planowaniu i nadzorowaniu rozwiązań rządowego sektora ICT i chociaż mają tam Chief Information Officera, to dopiero rozważają, by nadać mu konkretne uprawnienia i zakres odpowiedzialności. Poza tym w Wielkiej Brytanii działa niezależny regulator, który odpowiedzialny jest za kształtowanie polityki w sferze ochrony danych osobowych oraz dostępu do informacji publicznej, współpracuje on z Archiwami Jej Królewskiej Mości, a w prace rządu zaangażował się sam Tim Berners-Lee...

Federalny Główny Informatyzator USA - elektroniczna administracja w strukturze władzy

Administracja federalna USA ma osobę, która będąc wysoko umocowaną w strukturach władzy wykonawczej (w administracji Prezydenta USA) odpowiada za koordynację przeróżnych działań amerykańskiego rządu w sferze e-government. Wbrew pozorom nie jest to funkcja czysto techniczna. Osoba będąca formalnie Administratorem Biura Rządu Elektronicznego w Biurze Zarządzania i Budżetu ma często decydujący głos w planowaniu i dysponowaniu finansami przez poszczególne agencje federalne. Zajmuje się takimi kwestiami, jak prywatność albo dostępność infrastruktury informacyjnej dla osób niepełnosprawnych. O p. Viveku Kundrze pisałem m.in. w tekście Rejestry publiczne da się wyposażyć w XML i udostępniać obywatelom informacje bezpłatnie. Zanim jednak w USA dopracowali się silnego Federalnego Głównego Informatyzatora przeszli pewną drogę.

Blokowanie treści a przepychanki nad ustawą o wspieraniu usług i sieci

Kiedy w tekście pt. "Wspieranie rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych" w pracach rządu z listopada 2009 roku, relacjonowałem rządowe prace nad ustawą o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych, napisałem, że dzięki tej ustawie otwiera się możliwość budowania bezpłatnego dostępu do internetu w niektórych rejonach, ale również - furtka do blokowania pewnych treści. Projekt rządowy przewiduje, że w pewnych warunkach Prezes UKE może wydać decyzję, w której określi "warunki świadczenia usługi dostępu do sieci Internet dla użytkowników końcowych, w tym maksymalny czas, po upływie którego następuje zakończenie połączenia oraz obowiązek blokowania dostępu do treści zakazanych dla dzieci lub młodzieży, lub sprzecznych z publicznym charakterem zadań realizowanych przez jednostki samorządu terytorialnego lub ich związki". Dziś ten projekt jest elementem przepychanki o rozwiązania dotyczące Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych.

Kolejny projekt noweli Prawa prasowego zabiera prawa dziennikarzom

prasa śrubowaSzef Zespołu Doradców Strategicznych Premiera Michał Boni zadeklarował w piątek, 5 lutego, "wstrzymanie prac nad projektami ustaw, które dotyczą Internetu, do czasu wysłuchania opinii internautów". Nieco wcześniej jednak Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego udostępnił w swoim (nieczytelnie prowadzonym) Biuletynie Informacji Publicznej Projekt ustawy o zmianie ustawy - Prawo prasowe z dnia 27 stycznia 2010r. Projekt ten skierowano pod obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów. Szefem Komitetu Stałego jest Minister Boni. To będzie test sprawdzający, w jaki sposób deklaracje strony rządowej pokrywają się z realnymi działaniami. Dlaczego? W dziale prasa kilkakrotnie komentowałem problem projektowanej nowelizacji... Dziś pojęcie "prasa" i "dziennikarz" obejmuje internetowych freelancerów i ich formy publikacji. Ministerstwo postanowiło to zmienić.

RSiUN: z kim rozmawiamy

Kurz opadł, w Sieci opublikowano już bardzo dużo relacji na temat debaty. Następuje wspólne ustalanie ocen: kto wygrał, kto przegrał, co z tego wynika... Dla mnie temat wciąż jest aktualny (relacjonować można każdy etap, również w Sejmie, potem w Trybunale Konstytucyjnym, jeśli ktoś zdecyduje się posłać tam ustawę). Tymczasem czekam na opublikowanie treści projektu ustawy oraz uzasadnienia - potem będzie procedura notyfikacji... Przy okazji pomyślałem, że warto przedstawić drugą stronę tej dyskusji, ponieważ niektórzy myślą, że rozmawiamy z Panem Premierem. To znaczy.... Rozmawiamy z Panem Premierem, oczywiście. To on podejmuje decyzje. Ale Pan Premier nie jest tam sam...

Społeczna, elektroniczna partycypacja w Polsce - ucieczka do przodu

Korzystając z rozgrzewki i tego, że tak wiele osób zdecydowało się zainteresować aktualnymi pracami rządu (wiadomo - chodzi mi o "Rejestr") chciałbym wrócić do proponowanego już w tym serwisie pomysłu: rozważenie możliwości elektronicznego składania podpisów w ramach obywatelskiej inicjatywy legislacyjnej (to tekst sprzed dwóch lat). Stali czytelnicy pamiętają, że jestem przeciwnikiem wprowadzenia "wyborów przez internet" i "wyborów wspieranych elektronicznie" (więcej o tym w dziale wybory). Ale dyskusja o usprawnieniu istniejącego już instrumentu prawnego, jakim jest możliwość zgłoszenia do Sejmu projektu ustawy, nie jest - jak uważam - obarczona tymi zagrożeniami, z którymi trzeba by się zmagać projektując system wyborczy. Sto tysięcy obywateli może podpisać się dziś na papierowym formularzu z poparciem pod projektem. Musi to zrobić jawnie, imieniem i nazwiskiem. A gdyby tak dać możliwość podpisania się elektronicznie?