Obywatelska inicjatywa legislacyjna - czy można składać podpisy elektronicznie?

Tak się zastanawiam nad tym... Zgodnie z ustawą z dnia 24 czerwca 1999 r. o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli - grupa obywateli polskich, licząca co najmniej 100.000 osób, mających prawo wybierania do Sejmu, może wystąpić z inicjatywą ustawodawczą przez złożenie podpisów pod projektem ustawy. To wcale nie jest proste, ale przecież można by do tego zastosować "bezpieczny podpis elektroniczny weryfikowany za pomocą ważnego kwalifikowanego certyfikatu". Wiadomo, że z podpisem elektronicznym są w Polsce "kłopoty". Zdaje się jednak, że to nie wszystkie kłopoty, z którymi trzeba by się zmierzyć rozważając ten problem.

Bo chociaż tak wiele mówi się o wyborach "przez internet" (ostatnio zresztą więcej, a jak zauważają niektórzy "sieciowi komentatorzy" - może to być rozpaczliwa próba politycznego "pozycjonowania się"), to chyba wykonanie "zdalnej" inicjatywy ustawodawczej przez obywateli, z wykorzystaniem współczesnych możliwości komunikacji elektronicznej, może być bardziej doniosłe społecznie...

Ale przepisy ustawy mogą stwarzać problem, bo poza tym, że "w miejscu zbierania podpisów obywateli musi być wyłożony do wglądu projekt ustawy" (art. 9 ust. 1 ustawy), co jeszcze jakoś karkołomnie można próbować obejść, to niestety ust. 2 tego artykułu stwierdza:

2. Obywatel udziela poparcia projektowi ustawy, składając na wykazie, obok swojego imienia (imion) i nazwiska, adresu zamieszkania oraz numeru ewidencyjnego PESEL, własnoręczny podpis. Na każdej stronie wykazu musi znajdować się nazwa komitetu i tytuł projektu ustawy, której obywatel udziela poparcia.

I chociaż skutki prawne posługiwania się podpisem elektronicznym są określane (mniej więcej) zarówno w Kodeksie cywilnym jak i w ustawie o podpisie elektronicznym, to "wzór wykazu" (o którym mowa wyżej, w cytowanym przepisie ustawy o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli) ustala, w drodze rozporządzenia, Prezes Rady Ministrów po zasięgnięciu opinii Państwowej Komisji Wyborczej (i takie rozporządzenie zostało wydane: Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 28 września 1999 r. w sprawie ustalenia wzoru wykazu obywateli, którzy udzielają poparcia projektowi ustawy stanowiącej przedmiot inicjatywy ustawodawczej).

Rozporządzenie oraz sam "wzór wykazu" są dość proste, ale norma wynikająca ze sposobu uregulowania tej kwestii "trąci papierem". Stawiam tezę, że nie da się dziś wykonać obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej zdalnie, przez internet.

A przecież z "obywatelską inicjatywą legislacyjną" może być mniej problemów niż z "wyborami przez internet", bo przecież tu nie jest wymagana anonimowość (tajność głosu), wręcz przeciwnie. A z ustawy już i tak wynika, że raz danego poparcia dla projektu ustawy wycofać się nie da, więc tego też zmieniać bym nie sugerował...

Może raczej wyjaśnijmy to, zamiast proponować "elektroniczne wybory"?

Przeczytaj również:

PS. A w kontekście poprzedniego tekstu, tj. Wielki królik wstrząśnie filmowym światem, który to tekst od wczoraj (dzięki Wykopowi) odwiedzono ponad 10 tys razy, ciekawi mnie ile osób chciałoby się podpisać pod projektem ustawy o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, dajmy na to w brzmieniu:

(...)
Art. 1. W art. 18 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. 1994 Nr 24 poz. 83 z póź. zm.) skreśla się ust. 3.

Art. 2. Ustawa wchodzi w życie 14 dnia od jej ogłoszenia.

To tylko niezobowiązujący przykład, bo przecież można by też skreślić art. 70....

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Pomys na znowelizowanie obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej

Grupa senatorów chce znowelizować ustawę o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli. W Senacie jest projekt ustawy (PDF), który przewiduje następującą nowelizację:

Projekt ustawy, w stosunku do którego postępowanie ustawodawcze nie zostało zakończone w trakcie kadencji Sejmu, w której został wniesiony, jest rozpatrywany przez Sejm następnej i kolejnych kadencji bez potrzeby ponownego wniesienia projektu ustawy. W takich wypadkach Marszałek Sejmu zarządza ponowne drukowanie projektu ustawy oraz jego doręczenie posłom

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

po co .....

niewątpliwie sama inicjatywa jest cenna, głosowanie za pomocą internetu lub telefonu komórkowego jeszcze ciekawsze, a przypomnę ze tak ma być w Estonii [głosowanie za pomocą telfonów komórkowych]
niektórzy, tak jak my, idą dalej.
Ponieważ ustały przyczyny dla których powstał system demokracji pośredniej, możemy dzięki nowym technologiom wrócić do dawnego systemu demokracji bezpośredniej,
Dzięki intenetowi i telefonom komórkowym sami obywatele moga głosować za lub przeciw ustawom http://libertasinfo.blogspot.com/2009/01/po-co-nam-parlament-w-czasach.html
"trzymający władzę" nie oddadzą dobrowolnie wolności i prawa decydowania o sobie obywatelom, i nie co się łudzić że tak sie stanie,
-ale kropla drąży skałę

Jest Pan pewny, że sami obywatele będą decydować?

Jest Pan pewny, że sami obywatele będą decydować, a nie ci, którzy mają kontrolę nad "nowymi technologiami"? Przypuszczam, że zainteresowani nawet nie zauważyliby tej subtelnej różnicy.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Zaufanie

I tutaj pojawia się problem otwartości i przejrzystości procedur, które mają decydujący wpływ na zaufanie poszczególnym organizacjom czy kontrolowanej przez nie infrastrukturze. Niestety, pojawia się problem, bo otwartość koliduje z prywatnością i -- na przykład -- prawem do tajności głosowania. Są różnego rodzaju rozwiązania próbujące to godzić, ale już sam stopień ich skomplikowania niestety odbija się na przejrzystości. Idealnego rozwiązanie nie będzie -- zresztą dziś też nie ma. Kwestia tego, jaki kompromis jest w danej chwili akceptowalny.

Oczywiście każdy ciągnie w swoją stronę: ci, co rozumieją i kontrolują technologie będą za wprowadzeniem technologii; ci, co rozumieją i kontrolują polityków -- za zwiększeniem wpływu polityków; ci, co rozumieją i kontrolują przepisy -- za wzmocnieniem ich; w końcu ci co nic nie rozumieją i nie kontrolują będą za całkowitą rewolucją i powrotem do natury.

To chyba nie tak

Wydaje mi się, że diagnoza jest nieprawidłowa. Wiedza (rozumienie) na temat tego, jak coś działa, nie oznacza zaufania do takiego procesu:

Oczywiście każdy ciągnie w swoją stronę: ci, co rozumieją i kontrolują technologie będą za wprowadzeniem technologii; ci, co rozumieją i kontrolują polityków -- za zwiększeniem wpływu polityków; ci, co rozumieją i kontrolują przepisy -- za wzmocnieniem ich;

Z mojej perspektywy wygląda to obecnie tak, że politycy wierząc, że nowinka z obszaru "nowych technologii" zostanie podchwycona przez masy wyborców, chętnie dywagują nad potrzebą, koniecznością wprowadzania takiego rozwiązania. Wyborcy - w swojej masie - nie są ekspertami od technologii, ale wierzą, że to się "da zrobić". To jest kwestia wiary, nie zaś wiedzy.

Podobnie z innymi "narzędziami" (kontrola polityków, kontrola prawa).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>