wolność słowa

Wyrok Sądu Okręgowego w sprawie GBY.pl - przegrana i "wygrana"

prasa do serwetekZaczyna się robić coraz poważniej. Media donoszą: "Sąd Okręgowy w Słupsku orzekł, że prowadzenie portalu, w myśl Prawa prasowego, wymaga rejestracji. Leszek Szymczak, właściciel i redaktor naczelny internetowego portalu Gazeta Bytowska.pl został uznany winnym niedotrzymania obowiązku rejestracji". To dalszy ciąg sprawy, w której zarówno oskarżony jak i prokuratura złożyli apelacje (sygnatura sprawy przed Sądem Okręgowym w Słupsku: VI Ka 409/07). Nie mogę skontaktować się z samym oskarżonym, ale mam sygnały, że sprawa może mieć ciąg dalszy. Mowa o zwróceniu się do Rzecznika Praw Obywatelskich z wnioskiem o złożenie kasacji, mowa o podjęciu starań by przepisom przyjrzał się Trybunał Konstytucyjny. Poza tym sąd w części uchylił wcześniejszy wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia (tak więc tu ciąg dalszy będzie na pewno), w części podtrzymał wcześniejszy wyrok. To drugie stanowisko jest bardziej niebezpieczne.

Nie czuł się zobowiązany do dalszego świadczenia i dał temu wyraz

pier... nie robię na stronie UrzęduUrząd Miasta Zakopane stanął przed jasnym sygnałem, że może warto poważniej podejść do swoich zasobów informacyjnych, w szczególności do negocjacji umów o utrzymanie witryny internetowej. Sygnał wysłał niedawny wykonawca witryny, kiedy wywiesił pod internetowym adresem urzędu znak "pie***lę nie robię". Urząd Miasta powiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, a to właśnie z powodu tego napisu. Zdaniem urzędu dotychczasowy usługodawca "naruszył dobre imię urzędu". Interesująco wygląda jednak relacja drugiej strony, tj. relacja wykonawcy, a dotycząca prób dogadania się z urzędem jeszcze przed tym, gdy umowa o opiekę nad witryną wygasła...

Handel środkami wczesnoporonnymi ...jeśli uda się wyświetlić stronę

Ciekawe doniesienie: Prokuratura Rejonowa w Piasecznie prowadzi sprawę dotyczącą "nielegalnego handlu środkami wczesnoporonnymi przez internet". Prokurator rejonowy z Piaseczna poinformowała, że wie, iż istnieje konkretna strona, która taki handel umożliwia, ale prokuratura nie może jej "odwiedzić". Wiadomo też, że zlecono zebranie materiałów policji: "Prokurator zlecił policji wejście do internetu i wydrukowanie tych stron internetowych. Otrzymał odpowiedź, że mimo kilkakrotnych prób strony te nie chciały się wyświetlić". Udzielanie kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży jest w Polsce zagrożone karą do 3 lat pozbawienia wolności. W Kanadzie i Holandii "aborcja na życzenie" nie jest karana.

Włochy na drodze do cyberkultury: znowelizowano prawo autorskie...

...i nie wiadomo co z tego wyniknie. W grudniu zeszłego roku znowelizowano włoską ustawę rozszerzając zakres dozwolonego użytku (licencji ustawowej) w celu zwiększenia dostępności do dóbr kultury. Wcześniej art. 70 tamtejszej ustawy przewidywał prawo cytatu - podobnie do naszego odpowiednika (art. 29 polskiej ustawy), a więc można było przywołać fragment chronionego prawem autorskim utworu w zakresie analizy krytycznej (uproszczając - w zakresie potrzebnym do komentowania), chociaż i u nas są przepisy dedykowane celom dydaktycznym i naukowym. W wyniku nowelizacji dodano we Włoszech paragraf w art. 70, który dopuszcza publikację utworu, o ile jest to utwór muzyczny lub graficzny, jakość tego utworu (?) jest zmniejszona (wł.: "a bassa risoluzione o degradate"), a zakres takiej publikacji ogranicza się do wykorzystania naukowego lub edukacyjnego. Dodatkowym warunkiem jest to, by wykorzystanie utworu nie było związane z uzyskaniem korzyści. Nowelizacja miała na celu umożliwienie cyrkulacji chronionych utworów w takich publikacjach internetowych jak wolne encyklopedie czy blogi.

Per devia rura viarum: dyskusja o kształcie regulacji mediów, czyli nas

kamera wycelowana w szumiący telewizorW Sejmie proces legislacyjny dotyczący nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji nabiera tempa. Tradycyjnie już, wraz ze zmianami politycznymi (o których nie chcę pisać) przyszła dyskusja na temat kontroli środków społecznego przekazu. Media to 4 władza. Dziś też słychać głosy o konieczności włączenia internetu w krąg zainteresowania regulatora rynku medialnego (kimkolwiek będzie regulator i jakkolwiek będzie powoływany on sam, czy też jego skład - jeśli będzie kolegialny). W 2005 roku pisałem w Quo vadis Dwunasta Muzo?: "Odnoszę wrażenie, że ktoś właśnie stara się nakryć jedną czapką dwa niezależne i teoretycznie obce sobie światy". Po przeczytaniu całego tego tekstu raz jeszcze - doszedłem do wniosku, że w wielu miejscach pozostał aktualny, chociaż odnośnie zacytowanego wyżej zdania mam wątpliwości. Te "dwa światy" nie są sobie tak zupełnie obce. Mam wątpliwości, bo coś się zmieniło: nabyłem sobie cyfrową kamerę. W praktyce testuję, co znaczy konwergencja.

Luki w programie Plagiat.pl i problem prac magisterskich

Uczelnie masowo kupują program (system) "Plagiat.pl". Ma to na celu weryfikowanie tego, czy studenci samodzielnie piszą prace magisterskie. Internet pomaga wielu osobom w przebrnięciu przez wąskie gardło oddania administracji uczelni oprawionego w bordowe (lub inne) okładki zbioru kartek. Tyle jest wszędzie wiedzy, gotowych opracowań. Skoro weryfikacji gotowości do samodzielnego życia zawodowego zależy od tej "pracy" - istnieje pokusa, by skorzystać z internetowego dorobku. A chodzi przecież o pracę, której często nikt poza magistrantem nie czyta (wiem, że czyta czasem promotor, ale przecież znane są również przypadki, że jest przeciwnie). Zastanawiam się tylko, czy faktycznie system uzyskiwania tytułu zawodowego magistra powinien opierać się na oddaniu kartek, zatytułowanych w sposób, którego często zainteresowany nie mógł wybrać samodzielnie, a zakres przygotowywanego przez studenta opracowania czasem dziwnie zbiega się z tematyką poruszaną następnie w monografiach promotorów?

ETS: nie muszą przekazywać danych w celu zapewnienia ochrony praw autorskich w ramach postępowania cywilnego

temidaIdzie fala powiadomień. Ludzie przesyłają sobie SMS-ami informacje o wyroku Trybunału Sprawiedliwości w sprawie C-275/06, który został wydany z dzisiejszą datą. W skrócie: dyrektywy 2000/31/WE, 2001/29/WE, 2004/48/WE i 2002/58/WE nie zobowiązują państw członkowskich do ustanowienia obowiązku przekazania danych osobowych w celu zapewnienia skutecznej ochrony praw autorskich w ramach postępowania cywilnego. Mogą się z tego chwilowo ucieszyć użytkownicy P2P. O tym, jak to hiszpański sąd zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich (ETS) o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym pisałem w tekście Udostępnienie danych dotyczy spraw karnych. Pisałem również w komentarzu Nie zapominamy. Dziś wielki finał tej sprawy.

BIP Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu jak słup ogłoszeniowy SEO

Tym razem mam pozdrowienia dla Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu, st. kpt. Tomasza Antuszewskiego, którego osoba służy za nośnik dla reklamy sklepu internetowego, specjalistów biznesu internetowego, obiektów turystycznych, chirurgii plastycznej, internetowej giełdy nieruchomości, ofert samochodowych czy noclegów na Mazurach. A wszystko to w kodzie strony podmiotowej Biuletynu Informacji Publicznej. Ludzie od SEO nie mają żadnych skrupułów. Czemu się dziwić, skoro zaplecze internetowe sądów rejonowych reklamuje hostessy (por. Akt oskarżenia za wykorzystanie stron policyjnych do pozycjonowania), a strona główna BIP reklamuje Google (por. Nowa odsłona Biuletynu Informacji "Publicznej").

Aukcja "przyjaciela" wydawała się niedorzeczna

Nie chce mi się już pisać o Naszej-klasie, ale pewnie okazja ku temu pojawi się wielokrotnie. Tym razem chodzi o aukcje na którą ktoś wystawił siebie jako "przyjaciela". Najpierw przedstawiciel Allegro, Patryk Tryzubiak, stwierdził, że nie widzi podstaw do uznania aukcji za niezgodną z Regulaminem (a tym samym potwierdził, że aukcja nie narusza regulaminu Allegro), zaraz po tym Bartek Szambelan, a więc tym razem już rzecznik Allegro, stwierdził, że "usuwane będą aukcje naruszające dobro Naszej-Klasy, czyli m.in. wykorzystujące znak graficzny, zastrzeżony dla NK czy też łamiące regulamin tego serwisu". "Przyjaciel" na aukcji osiągnął cenę prawie miliarda złotych (blisko 980 mln). Wszyscy mieliby pewnie niezłą zabawę, gdyby nie to, że relacje prawne związane z "aukcjami internetowymi" jak i "serwisami społecznościowymi" to poważna sprawa. Serwisy społecznościowe - z racji osiągnięcia takiej popularności - zaczęły współpracować z Policją. A dzięki tej współpracy Policja mogła zatrzymać studenta, który wyłudzał pieniądze na Naszej-klasie, podszywając się pod Marię Peszek.

Pirate Coelho i demokratyzacja promocji autorów i ich twórczości

Paulo CoelhoSieć obiegła informacja, że Paulo Coelho, autor m.in. Alchemika, wykorzystuje sieć BitTorrent do promocji swoich książek. Nie dość, że "seeduje torrenty" książek w sieci P2P, ale jeszcze "pobłogosławił" stronę Pirate Coelho (nieoficjalny serwis dla fanów), gdzie umieszczane są linki do opublikowanych przez internautów plików (zresztą: również linki do serwerów FTP, tam też torrenty, etc.). Powód? Jak twierdzi sam autor: "Możecie w to wierzyć, lub nie, ale dzięki stronie zwiększa się sprzedaż książek". Napisałem, że "pobłogosławił" piracki serwis, bo sprawa wydaje się być delikatna. Wszystko wskazuje na to, że sam jest inicjatorem tej strony (chociaż stronę przygotowała pewna dziewczyna)... Delikatność sytuacji może dotyczyć relacji z wydawcami i tłumaczami...