Pirate Coelho i demokratyzacja promocji autorów i ich twórczości

Paulo CoelhoSieć obiegła informacja, że Paulo Coelho, autor m.in. Alchemika, wykorzystuje sieć BitTorrent do promocji swoich książek. Nie dość, że "seeduje torrenty" książek w sieci P2P, ale jeszcze "pobłogosławił" stronę Pirate Coelho (nieoficjalny serwis dla fanów), gdzie umieszczane są linki do opublikowanych przez internautów plików (zresztą: również linki do serwerów FTP, tam też torrenty, etc.). Powód? Jak twierdzi sam autor: "Możecie w to wierzyć, lub nie, ale dzięki stronie zwiększa się sprzedaż książek". Napisałem, że "pobłogosławił" piracki serwis, bo sprawa wydaje się być delikatna. Wszystko wskazuje na to, że sam jest inicjatorem tej strony (chociaż stronę przygotowała pewna dziewczyna)... Delikatność sytuacji może dotyczyć relacji z wydawcami i tłumaczami...

Serwis Pirate Coelho - Un-official website for fans! to swoiste zjawisko. Ale bardziej zjawiskowa jest inna aktywność autora, który na oficjalnej swojej stronie linkuje do opublikowanych w Sieci własnych utworów: Official Site Paulo Coelho Free Downloads.

W tekście opublikowanym przez TorrentFreak: Alchemist Author Pirates His Own Book cytowana jest wypowiedź autora, którą miał wygłosić w czasie konferencji "Digital, Life, Design". Coelho zauważył, że opublikowanie w internecie "pirackiej" wersji przekładu jego książki na język rosyjski spowodowało wzrost sprzedaży wydania papierowego w Rosji: z tysiąca egzemplarzy rocznie do stu tysięcy, a potem setek tysięcy:

In 2001, I sold 10,000 hard copies. And everyone was puzzled. We came from zero, from 1000, to 10,000. And then the next year we were over 100,000. […]

I thought that this is fantastic. You give to the reader the possibility of reading your books and choosing whether to buy it or not. […]

So, I went to BitTorrent and I got all my pirate editions… And I created a site called The Pirate Coelho.

W Polsce, przy okazji kolejnych akcji antypirackich, pojawiają się znane twarze artystów, które wypowiadają kwestie w stylu: jesteśmy okradani, każda piracka płyta to złodziejstwo. Mam wrażenie, że powoli tworzy się "starorzecze". Przykład Coelho jeszcze o niczym nie świadczy. W tym biznesie relacje są bardziej skomplikowane. Umowy wydawnicze, przekłady, dystrybucja (wraz z wielorakimi układami dotyczącymi ułożenia utworów, np. książek, płyt, albumów, na półkach w wielkich sieciach sprzedaży, że bardziej na widoku, że w większych stosach, że budynki oplecione wielkimi anonsami ze zdjęciem autora i okładką książki czy płyty)... A właśnie. Jest różnica między dystrybucją cyfrową książek, a dystrybucją cyfrowej muzyki. Muzyka nie potrzebuje "nośnika". Książkę czyta się fajniej w wersji papierowej. Poza tym: ja na przykład lubię mieć ładny egzemplarz książki (a zdarzyło mi się już przeczytać książkę elektronicznie i dopiero potem kupić ją w wersji hardcopy - tak było np. z Wolną Kulturą wydaną na licencji cc).

Wydaje się jednak, że Paulo Coelho dostrzegł, iż istnieje sposób na "wyzwolenie się" ze skomplikowanego świata relacji (chociaż wpadł od razu w relacje inne). Aby być uczciwym trzeba jednak dostrzec, że swoim działaniem może naruszać prawa przysługujące innym - zarówno wydawcom, jak i tłumaczom. Ktoś podpisał umowę, ktoś wykonał pracę. To prawda, że Coelho napisał książkę, ale sam nie potrafił jej przetłumaczyć na język rosyjski. Osoba, która dokonała tłumaczenia może teraz być lekko zdenerwowana, gdyż pewnie ktoś (chyba słusznie) zauważy, że działania autora mogą wpływać na sytuację prawną również innych ludzi. Ale... Jeśli dzięki internetowi skraca się dystans między autorem a czytelnikiem, to wraz ze skróceniem się tego dystansu wyłączają się poszczególne łańcuchy pośredników (a pojawiają się w ich miejsce inni). Coelho opowiada o rozmowie ze swoim wydawcą. Wydaje się, że również ten wydawca dostrzegł związek między upowszechnieniem kopii książek w internecie a lawinowym wzrostem sprzedaży wersji papierowych (pewnie nie będzie miał nic przeciwko temu, że "zaczął wreszcie zarabiać"). Pewnie i tłumacze na różne języki mogą zmienić zdanie na temat ochrony prawnoautorskiej, jeśli mają udział w zysku ze zwiększającej się sprzedaży papierowych egzemplarzy. Zainteresowani wskazanym wyżej wystąpieniem autora mogą sięgnąć do nagrania tego wystąpienia: DLD08 - Day1 - Creating universes (wypowiedź: 1:46:48).


Tam m.in., że ochrona treści na podstawie prawa do kopii (copyright) to przegrana bitwa. Tam również o zmianach w relacji autora z czytelnikami: do tej pory autor nie miał takiej interakcji z czytelnikami, nie mógł uzyskać od nich komentarzy. Coelho przedstawił mechanizm: ktoś znajduje w Sieci jego książkę, przegląda ją, stwierdza, że podoba mu się to, co znalazł, a następnie chce mieć wersje papierową. Opublikowanie treści w internecie zwiększa zatem - jak twierdzi Coelho - sprzedaż wersji papierowych. Ilustracja we wstępie niniejszej notatki pochodzi właśnie z tego materiału.

To pokazuje, że alternatywne "modele biznesowe" są możliwe. Następuje zmiana. A widać to również w emitowanych w Polsce reklamówkach jednego z producentów sprzętu, który posługuje się hasłem "komputer znów stał się osobisty" (the computer is personal again). W tych reklamówkach pojawiał się również... Coelho.

I teraz uwaga. Nikt mi nie zapłacił za reklamowanie HP, a przecież umieszczam poniżej reklamę (!) przygotowaną w celu promocji marki producenta sprzętu. Całkiem świadomie robię coś, na co liczyli autorzy "wirusowej kampanii" promocyjnej. Ale czy ta kampania reklamuje tylko producenta sprzętu, czy też może promuje także autora Alchemika? Kto kogo okrada i gdzie są moje pieniądze za "wsparcie" tej promocji?


Świat się zmienia. Zmieniają się modele biznesowe. Pewnie - jak już ktoś inny to zauważył - pojawi się autorska "klasa średnia". Dzięki wielkim nakładom sił i środków można było (i nadal przecież jest to możliwe, a raczej jest to bardziej normą niż wyjątkiem) wykreować idola, celebrities, postać, markę... Demokratyzacja obiegu informacji może utrudnić tego typu działania, ale może być i przeciwnie, bo internet to "nowe narzędzie" do stosowania technik promocyjno-hmm...-manipulacyjnych. W czasach łeb-dwa-zero i euforii "user generated content" ktoś, kto ma pieniądze, może zarabiać na tym, że internauci z uśmiechem sami wymyślą, wyprodukują, wypromują i zapakują (z ładną czerwoną kokardą) coś, co chronione jest krótką wszak tradycją prawa autorskiego, ale zarabia dziś na tym już nie autor, a ktoś inny. Dotychczasowym pośrednikom, którzy do tej pory zyskiwali na utrzymaniu status quo "się to nie spodoba".

Nie chciałbym wykazać się nadmierną naiwnością, ale zmianę widać również w Polsce. Wystarczyło opublikować w internecie stare klipy Ivana Mládka (i dostrzec polski szał związany z piosenką "Jožin z bažin"), by od razu wpaść na pomysł wykorzystania pojawiającej się szansy. Pisze o tym Dziennik.pl: Nagrają "Jożina z bażin" po polsku:

"W Polsce wybuchło wokół tego jakieś nierzeczywiste medialne i ogólne szaleństwo" - tak Ivan Mladek, autor czeskiego hitu "Jożin z bażin", komentuje niezwykłą popularność swojej piosenki sprzed 30 lat. I ogłasza, że chciałby nagrać ją jeszcze raz - po polsku.

A to przecież dzięki "pirackiemu internetowi".

Coś się zmienia. Kto tu jest piratem, kto reklamodawcą i czy chodzi w tym zamieszaniu o twórczość, czy o kasę?

Przeczytaj również:

A już zupełnie "na zakończenie", to myślę sobie, że w szkołach poza "przedsiębiorczością", poza "edukacją medialną" i "wiedzą o społeczeństwie", powinien pojawić się przedmiot "autopromocja". Coelho byłby chyba dobrym przykładem.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Non omnis moriar

Bo co tak naprawdę jest ważniejsze dla Twórcy - pieniądze, czy odbiorcy?


O mnie Moskwa i będą wiedzieć Tatarowie,
I róznego mieszkańcy świata Anglikowie;
Mnie Niemiec i waleczny Hiszpan, mnie poznają,
Którzy głęboki strumień Tybrowy pijają.

Niech przy próznym pogrzebie żadne narzekanie,
Żaden lament nie będzie ani uskarżanie:
Świec i dzwonów zaniechaj, i mar drogo słanych,
I głosem żałobliwym żołtarzów spiewanych!

Jan Kochanowski, PIEŚŃ XXIV

Coś nowszego:

Kazimierz Tetmajer - "EVVIVA L´ARTE!"


Evviva l'arte! Człowiek zginąć musi -
cóż, kto pieniędzy nie ma, jest pariasem,
nędza porywa za gardło i dusi -
zginąć, to zginąć jak pies, a tymczasem,
choć życie nasze splunięcia niewarte:
evviva l'arte!

Evviva l'arte! Niechaj pasie brzuchy,
nędzny filistrów naród! My, artyści,
my, którym często na chleb braknie suchy,
my, do jesiennych tak podobni liści,
i tak wykrzykniem: gdy wszystko nic warte,
evviva l'arte!

Evviva l'arte! Duma naszym bogiem,
sława nam słońcem, nam, królom bez ziemi,
możemy z głodu skonać gdzieś pod progiem,
ale jak orły z skrzydły złamanemi -
więc naprzód! Cóż jest prócz sławy co warte?
evviva l'arte!

Evviva l'arte! W piersiach naszych płoną
ognie przez Boga samego włożone:
więc patrzym na tłum z głową podniesioną,
laurów za złotą nie damy koronę,
i chociaż życie nasze nic niewarte,
evviva l'arte!

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>