Arbitraż w sprawie gmail.pl: umorzenie ze względów proceduralnych
A tekście Krótko o poetach i gmail.pl pisałem o Grupie Młodych Artystów i Literatów, którzy pod domeną gmail.pl uruchomili serwis z wierszami i różnymi innymi wpisami (serwis stoi na Drupalu i widać, że jest tam już 1913 różnych tekstów). Spółka Google Inc. domagała się w arbitrażu przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji praw do domeny gmail.pl. W czwartek, 24 stycznia, arbiter umorzył postępowanie. Artyści pozostali przy swojej domenie. Nie musi to oznaczać końca sporu.
O sprawie pisze Gazeta.pl w tekście Domena Gmail.pl jednak dla poetów: "Google, które pod nazwą Gmail oferuje skrzynki pocztowe milionom internautów na całym świecie, uznało, że łodzianka narusza prawa koncernu. Prawnicy zasugerowali dobrowolne wyrejestrowanie domeny, a kiedy Krawczyk się nie zgodziła, złożyli wniosek do sądu polubownego ds. domen internetowych przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji o rozstrzygnięcie sporu". Dalej właśnie Gazeta.pl napisała o umorzeniu postępowania (a nie o wyroku, który oddalałby powództwo). Sąd Polubowny ds. Domen Internetowych przy PIIT publikuje orzeczenia tylko po uzyskaniu zgody zainteresowanych stron. W przypadku umorzenia postępowania możemy nie dowiedzieć się jakie argumenty rozważał arbiter. Powody, dla których arbiter może umorzyć postępowanie można znaleźć w Regulaminie Sądu. W tej konkretnie sprawie powody umorzenia miały charakter proceduralny - arbiter uznał, że "wniosek kancelarii obsługującej Google o wszczęcie postępowania nie był prawidłowy".
Tymczasem, co warto odnotować, Sąd Polubowny przy PIIT poszukuje mediatorów. Na stronie Sądu Polubownego można znaleźć ogłoszenie o następującej treści:
Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji w Warszawie nawiąże współpracę z osobami zainteresowanymi problematyką własności intelektualnej, w tym domen internetowych w celu prowadzenia postępowań mediacyjnych w Sądzie Polubownym ds. Domen Internetowych.
Zgodnie z treścią Art. 18 ust. 2 Regulaminu Sądu Polubownego ds. Domen Internetowych na Listę Mediatorów może być wpisana osoba mająca pełną zdolność do czynności prawnych, korzystająca w pełni z praw publicznych, dysponująca odpowiednią wiedzą prawniczą i doświadczeniem życiowym, która ukończyła wyższe studia prawnicze oraz wykonuje zawód adwokata, radcy prawnego, rzecznika patentowego lub posiada co najmniej stopień doktora nauk prawnych.
(...)
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
ja wiem
ale nie powiem :)
lepiej żeby tego nie wiedziały niepowołane osoby, bo sąd ten stracił od kilku miesięcy rację bytu w zakresie sporów 'cybersquaterskich" czyli jakiś 99% wszystkich spraw.
a co do śmiesznej propozycji PIIT w zakresie powoływania mediatorów to szkoda, że nie wprowadzono obowiązku posiadania habilitacji na temat prawa domen. Żenada.
Żadna tajemnica
Rejestr klauzul niedozwolonych UOKIK:
dla porządku
Bo to wisi w powietrzu - pod tymi numerami aktualnie Rejestr klauzul niedozwolonych ujawnia informację następującą: "Postanowienie SOKiK z dnia 13 października 2008 r. o wznowieniu postępowania zakończonego prawomocnym Postanowieniem z dnia 26 stycznia 2007 r." W obu przypadkach chodzi o Sygn. akt XVII AmC 170/05.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Pełnomocnik Google
Jak ja bym chciał się dowiedzieć, cóż to za przecudna merytorycznie kancelaria prawna reprezentowała Google'a - że wniosek został - delikatnie mówiąc - "uwalony" z powodów proceduralnych :) Naprawdę - dobra reklama - kogo się wystrzegać :)
Nie wiem...
W sprawie domeny gmail.com.pl była to kancelaria Kochański Brudkowski i Wspólnicy Sp.j. Zobacz wyrok Sadu Polubownego ds. Domen Internetowych przy PIIT, z dnia 2 sierpnia 2007 r., sygn. akt 9/07/PA. Plik PDF.
Powinni oddalić
Powinni oddalić i jasno odmówić Googlowi prawa do tej domeny, jeżeli obecny właściciel faktycznie ją użytkuje do prezentowania własnego serwisu i nie nosi to znamion cybersquattingu. Takie zdaje się przynajmniej zasady są przyjęte w ICANN, przy arbitrażu dokonywanym przez WIPO...
A swoją drogą uważam że nie powinno być żadnych arbitraży itp., powinna bez żadnych wyjątków obowiązywać zasada "kto pierwszy ten lepszy". A sprzedaż domen np. na aukcjach powinna być zakazana. Domena jest i powinna być - tak jak było dawniej - tylko technicznym ułatwieniem, słowną reprezentacją adresu IP, a nie obiektem marketingowego szaleństwa. Nie obchodzi mnie, że głupi użytkownicy nie umieją korzystać z wyszukiwarki, tylko chcąc znaleźć coś o samochodach wpisują www.cars.com. Niech się nauczą.
Zwróćcie uwagę, że we wszystkich tych sprawach o "cybersquatting" to zawsze duża korporacja domaga się praw do domeny, która rzekomo się jej należy - tylko dlatego, że ona jest duża. "Duży" myśli - tak jak w tym przypadku - że nawet jeżeli istnieje "mały", który używa tej samej nazwy, to i tak prawa do tej nazwy należą się "dużemu". Gdzie tu jest równość wobec prawa? Czy kiedykolwiek złożono jakąkolwiek skargę o to, że duża korporacja używa nazwy domeny, która - zdaniem małej firmy lub organizacji - należałaby się jej? Nie, bo wiadomo, że taka skarga nie miałaby szans na pozytywne rozpatrzenie, po prostu w starciu "duży" - "mały" domyślnie przyznaje się rację "dużemu", i trzeba dopiero udowadniać, że tak nie jest. Jeszcze raz pytam, gdzie tu jest równość wobec prawa???
masz rację
Jest nierówność, bo setki drobnych cwaniaczków wykupują wszystkie nazwy wiążące się z daną firmą, aby zmusić ją do odkupienia domeny za grube tysiące. W jednej sprawie spotkałem się z żądaniem okupu w wysokości 80 tys złotych. I to dlatego musi być sąd, aby takie spory rozstrzygać.