Krótko o poetach i gmail.pl
W ramach notowania ciekawostek - pozew związany z domeną gmail.pl trafił do Sądu Polubownego. Nie wiem do którego, pewnie do Sądu Polubownego ds Domen Internetowych przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji. Z jednej strony stanęła spółka Google Inc., z drugiej Grupa Młodych Artystów i Literatów. Nie wiadomo jak się sprawa rozwinie, na razie w Sieci jest sporo komentarzy i domysłów.
Gazeta.pl: "Skąd się więc wziął gmail.pl? - Przypadkowo. Szukaliśmy domeny dla naszej grupy, czegoś z końcówką "mail" - mówi "Gazecie" łodzianka Izabela Krawczyk. Razem ze znajomymi wpadła na pomysł serwisu, w którym każdy może publikować własne wiersze. Nazwali się Grupą Młodych Artystów i Literatów. - Gmail.pl było wolne i na początku listopada zarejestrowaliśmy domenę - opowiada Krawczyk. (GMAiL to akronim nazwy grupy)".
Screenshot serwisu znajdującego się pod domeną gmail.pl. Na tej witrynie gromadzone są wiersze (chociaż niezbyt wiele jeszcze) osób, które piszą same o sobie tymi słowami: "Jesteśmy nieformalną akademicką grupą artystów oraz literatów, która zajmuje się promowaniem młodych twórców, których nie stać na wystawy czy publikacje swojego dorobku twórczego. Mamy nadzieję, że dzięki naszej stronie wiele prac ujrzy światło dzienne, ujawnią się drzemiące talenty, a niektórzy zostaną odkryci przez wydawców!"
Dziennik Internautów donosi: "Niedługo po zarejestrowaniu wspomnianej domeny oraz powyższym oświadczeniu, o istnieniu gmail.pl przypomniała sobie firma Google. Oprócz wyszukiwarki internetowej, Google prowadzi także wiele innych usług i serwisów, m.in. oferując bezpłatne elektroniczne konta pocztowe o nazwie GMail, która to jest pochodną od słów Google Mail". W tym źródle wiele ciekawych informacji na temat historii domeny w Polsce, prób jej spieniężenia w serwisach aukcyjnych. To prawie efekty "śledztwa" w tej sprawie.
Jest też komentarz Olgierda Rudaka: Gmail.pl - cybersquatting czy nadużycie?. Ale sprawa zatacza też kręgi międzynarodowe: Google sues Polish poets over gmail.pl, Google Wants Gmail.pl From Polish Poets albo Google trying to get control of gmail.pl...
Wyciąga się też problemy z domeną gmail.de czy związany z tym fakt, iż spółce Google nie udało się zarejestrować paneuropejskiego znaku towarowego przed The Office for Harmonisation in the Internal Market ze względu na spór z niemieckim inwestorem Danielem Giersch'em. Wspomina się też problemy Google w Wielkiej Brytanii, gdzie Gmail jest nazwą oprogramowania analitycznego spółki Independent II Research (co potwierdzono ugodą pozasądową z Google; sama spółka Google zaś w Wielkiej Brytanii prowadzi swój serwis pod marką Google Mail).
Poczekam na informacje dotyczące wyniku zamieszania. Na razie redaktorzy serwisu poetyckiego po konsultacjach z arbitrem z sądu polubownego mają zamiar walczyć o swoje. W liście cytowanym przez Dziennik Internautów czytam: "...Tego samego dnia skonsultowaliśmy się z prawnikiem, który pracuje jako arbiter w sądzie polubownym ds. domen. Poznaliśmy naszą sytuację i zdecydowaliśmy, że zostajemy przy GMAIL i będziemy walczyć". Ciekawe, który z arbitrów konsultował sprawę wiedząc, że być może będzie w niej później orzekał?
Aha. A ktoś inny jest abonentem domeny gmail.com.pl. Tak.
Doniesienia i komentarze na podobne tematy gromadzę w dziale domeny niniejszego serwisu. Polecam zwłaszcza: Domena nie musi mieć związku z prowadzoną działalnością gospodarczą na temat orzeczenia w sprawie domeny sitagroup.pl.
PS. Jakoś nie chcą na konferencjach umieszczać w moim biogramie miana "poeta", chociaż od czasu do czasu próbuje czy się uda. Co z tego, że nie piszę wierszy? Tu chodzi o stan ducha.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
co za bzdury
co za bzdury - domena gmail.pl była wystawiona na sprzedaż w zeszłym roku i to we wszystkich polskich serwisach aukcyjnych:
http://www.swistak.pl/aukcje/2406872
naciąganie że to jakaś grupa i że domena była wolna to totalna bzdura żeby naciągnąć Google
i nikt jej w ubiegłym roku nie chciał kupić :)
Co w tym złego?
Jakbym ja na to wpadł to pewnie sam bym ją zarejestrował i usiłował komuś opchnąć ;-)
Ale, ale: ktoś inny ma też domenę Gmail.net - i co? Pod Gmail.org jest jakiś przedziwny serwis, nie zdziwiłbym się gdyby miał coś wspólnego z próbą wyciągnięcia od użytkowników haseł do kont pocztowych.
Coś nie słyszę, żeby panowie z Mountan View brali się za te tematy.
Pozdrawiam Gospodarza :-)
--
Olgierd
wolne zarty
naciagnac google? hola hola... kazdy ma prawo zakupic domene o dowolnej nazwie jezeli tylko jest wolna. nic ponadto.
to ze jakas firma posiada produkt x lub sama nazywa sie y nie znaczy ze przysluguja jej jakies szczegolne prawa do domeny x.pl czy y.pl. na zdrowy rozsadek chociazby dlatego ze nazwa domeny moze oznaczac skrot od dowolnej rzeczy jaka na mysli mogl miec rejestrujacy i przedewszystkim dlatego ze to ICANN czy tez NASK decyduja o regulach przyznawania domen, a te sa jasne - kto pierwszy ten lepszy.
trzymam kciuki za naszych poetow :) nie dajcie sie zastraszyc, tylko sprzedajcie domene googlowi za ladna kaske :)stac ich wkoncu:)
ps. sprawa podobna do http://prawo.vagla.pl/node/6627
chyba nie jest tak prosto
"to ze jakas firma posiada produkt x lub sama nazywa sie y nie znaczy ze przysluguja jej jakies szczegolne prawa do domeny x.pl czy y.pl. na zdrowy rozsadek "
chyba nie jest tak prosto. Fakt, dawno nie zaglądałam do regulaminu NASK ale zapis o działaniu w dobrej wierze przy rejestracji nazwy domenowej chyba nadal tam jest.
Ponadto, nie tylko zasada kto pierwszy, ten lepszy ma zastosowanie. Decydując się na daną nazwę domenową oświadczam, że nie naruszam tym samym praw wyłącznych np. do znaku towarowego, przysługujących innemu podmiotowi.
To co piszesz, trochę mi podpada pod tzw. cybersquatting czyli spekulacyjną rejestrację domen internetowych, która przynajmniej może stanowić delikt nieuczciwej konkurencji w postaci utrudniania podmiotowi uprawnionemu dostępu do rynku.
Natomaist, zupełnie na marginesie casusu "gmail" inna ciekawa sprawa to jednak możliwość posłużenia się cudzym znakiem towarowym w calach informacyjnych. W kilku wyrokach ETS potwierdził jakiś czas temu, że jeżeli sprzedaję produkty firmy X, to mogę jako dystrybutor, bez konsulatcji i zgody uprawnionego korzystać z jego znaku towarowego w celu informowania konsumentów o moim asortymencie. Fakt żaden z tych wyroków, które czytałam nie dotyczył domeny internetowej, ale myślę że nie ma przeszkód aby stosować te wytyczne per analogiam.
Just
Gmail.pl
Z tym, że Google Inc. nie posiada praw do znaku towarowego "Gmail", nie w Polsce i nie w Europie.
Zresztą sprawa ze znakiem towarowym też nie zawsze jest taka prosta, odruchowo powiedzielibyśmy, że prawa do domeny ford.pl powinny zatem przysługiwać producentowi aut, tymczasem co na to odparłby np. reżyser Aleksander Ford?
--
Olgierd
ford.pl
No akurat abonentem domeny ford.pl zgodnie z dns jest właśnie producent samochodow - Ford Motor Company. Hi hi. Ale to akurat przypadek. Natomaist przykłąd który podajesz jest rzeczywiście ciekawy i tu jest właśnie najwieksze pole do popisu dla prawników - czyje prawo do nazwy domenowej byłoby, w razie sporu, mocniejsze:)
Just
To jest obok
Tu w sąsiednim wątku są dywagacyjki na ten temat: Tym razem aukcja domeny z nazwiskiem Hanny Gronkiewicz-Waltz.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
zadne pole do popisu, jezeli
zadne pole do popisu, jezeli Mr Ford bylby pierwszy nie ma zadnej dyskusji kto ma prawa do domeny :) dlaczego dla mnie jest to takie oczywiste a inni szukaja dziury w calym? przeciez jasne jest ze podmiotow gospodarczych o nazwach x i produktow o nazwach x i stowarzyszen o nazwach/skrotach x i ludzi o nazwiskach x jest cale mnustwo - i dla wszystkch nie wystarczy domena x.pl poniewaz ta jest tylko jedna :) i wcale nie nalezy sie ona najbogatszemu czyli korporacji x
Rozwiązanie jest proste
W tym przypadku rozwiązanie jest proste - należałoby sztywno trzymać się schematu domen funkcjonalnych, czyli ford.com.pl - firma Ford Motor Company, ford.priv.pl (albo ford.art.pl, skoro taki twór jak domena art.pl w Polsce funkcjonuje) - reżyser Aleksander Ford. Coś takiego jak ford.pl nie powinno w ogóle istnieć. Od kiedy pojawiła się pierwsza domena zarejestrowana bezpośrednio pod .pl, byłem przeciwko temu procederowi. To rozwiązałoby zresztą również problem z gmail-em - mielibyśmy gmail.net.pl (.net.pl, bo jest to ogólnodostępna usługa sieciowa, więc taka domena jest dla niej najwłaściwsza) i gmail.art.pl.
Przecież znaki towarowe też rejestruje się w różnych kategoriach działalności i w dwu osobnych kategoriach mogą być zarejestrowane takie same nazwy!
Problem jest dopiero wtedy, kiedy jest dwu konkrentów do tej samej nazwy w tej samej kategorii...
oczywiscie, ze jest to
oczywiscie, ze jest to cybersquatting tyle, ze w zaden sposob nie mozna tego udowodnic poniewaz tak jak w przypadku gmial.pl - osoby, ktore zakupily domene nie odwoluja sie w zaden sposob do produktu google a jedynie do dzialalnosci, ktora kryje sie pod skrotem (czyli grupa mlodych artystow i literatow) wedlug rejestrujacego domene! mozna odwolac sie do ukrytych zamiarow i mysli kupujacego domene ale udowadnianie jakoby takie sie znalo jest naduzyciem!
cybersquatting
Ja się nie czepiam rejestracji nazwy domenowej przez grupę młodych artystów i literatów w celu wykorzystania jej dla prezentacji własnej twórczości. Cybersquattingiem jest natomist spekulacyjne rejestrowanie nazw domenowych, czyli rejetracja w złej wierze w celu odsprzedania. Tak rozumiem Twoje zdanie "trzymam kciuki za naszych poetow :) nie dajcie sie zastraszyc, tylko sprzedajcie domene googlowi za ladna kaske :)stac ich wkoncu:)"
Just
Cybersquatting
Tak mi się nasunęło... Jeśli kupię akcje spółki X i będę próbował je zbyć za wyższą cenę (bo na przykład założyłem, że właściciel większościowy będzie chciał wyeliminować mniejszych udziałowców) to taka transakcja (zakupu) powinna zostać unieważniona bo chciałem żerować na posiadaczu większości udziałów? Ogólnie przypomina mi to hasła "Łapaj szpikulanta!".
Hmmphhhh
Cóż, zasada jest jasna - kto pierwszy, ten lepszy. Google myśli że może wszystko, nie prawda. Chociaż darzę te firmę wielkim szacunkiem, za chociażby ich usługi i jakość, to jednak pamiętajmy że oni z powodu wielkości nie mają pierwszeństwa... Tak samo jak LG nie czepia się o domenę lg.pl ... Nie mają o co, każdy ma prawo zakładać, niektórzy skupują domeny i z tego żyją, to tak jak kupić ziemię. Jest twoja dopóki, dopóty jej nie sprzedasz.
Poeci zrobią jak zechcą, mogą zatrzymać, a mogą odsprzedać - ich biznes. Ale niech sie skończy paranoja z sondowaniem się o to że ktoś się spóźnił...
Niestety nie jest tak jak
Niestety nie jest tak jak mówisz. Zasada first come, first served odnosi się tylko do rejestracji domen. Nie można ignorować uprawnień do znaków towarowych czy też czynów nieuczciwej konkurencji. Przykładowo: możesz nazwać swój sklep Pull and Bear? Inną sprawą, ale zupełnie nie związaną ze stricte prawnymi aspektami jest to że domena w konkretnej domenie gTLD lub ccTLD może być tylko jedna. I to dlatego konflikty są tak zażarte. Porównanie z kupnem ziemi ma się do tego nijak - rejestrując domenę np. znana_firma.pl korzystasz z renomy jaką sobie ta firma wyrobiła. To że nie zarejestrowała tej domeny wcześniej wcale nie usprawiedliwia Cie do jej rejestracji. Przykładowo, istnieje wiele znaków towarowych (abstrahując już zupełnie od wspólnotowego znaku który w Polsce jest również chroniony), które choć zarejestrowane w UPRP nie są wykorzystywane na szeroką skalę w działalności gospodarczej - nie zmienia to faktu, że nie masz prawa wykorzystać takiego znaku w swojej działalności. Rozważania oczywiście są bardzo ogólne i w poszczególnych przypadkach ochrona domeny może wynikać zupełnie z innej podstawy prawnej. Chodzi mi tylko o ogólnie rozumiane "prawo do domeny", które zazwyczaj rozumiane jest błędnie
microsoft.pl
Głośna była swego czasu sprawa domeny microsoft.pl... O ile pamiętam, pewien pan ją zarejestrował prawdopodobnie licząc na to, że pewna duża amerykańska firma ją odkupi za niemałe pieniądze. Były tam jakieś spory, procesy, firma Microsoft handlująca herbatkami ziołowymi (a tak! i z zarejestrowaną nazwą i logo) i w ogóle mnóstwo rozrywki.
Google pewnie znajdą, jak ktoś chce się zapoznać z historią.
I tu jeszcze krótkie uzupełnienie
Ostatni chyba w tej sprawie był wyrok zaoczny z dnia 22 czerwca Sądu Okręgowego w Łodzi X wydział Gospodarczy (sygn. akt X GC 1245/03).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Co powie ustawodawca i co powie sędzia
Trudno mi jest jednoznacznie rozsądzić czy zarejestrowanie nazwy coca-cola.waw.pl jest sięgnięciem po znak towarowy. Wszakże znak towarowy musiałby widnieć na towarze lub firmować usługę, która podrabia daną markę. W tym przypadku gmail.pl byłby nielegalny, gdyby podrabiał pocztę internetową. A jest nazwą forum poetów. Po za tym wykupywanie domen to sprawa prywatna - każdy domenę może kupić. Jeśli jest wolna można ją mieć, toteż moim zdaniem nie ma prawa google żądać zwrotu. Przeczyłoby to prawu do kupowania domen, nieprawdaż? Osobiście uważam, że handlowanie domenami to taki sam handel jak każdy inny i domena lech-kaczynski.pl jest najzwyklejszą w świecie nazwą.
Wiadomo, że firma chce mieć za friko całą przestrzeń domen i wiadomo, że google ma kupę kasy, żeby próbować wydrzeć gmail.pl Ale dużo bardziej uczciwie byłoby po prostu kupić domenę od stowarzyszenia młodych poetów. Jeśli ma być inaczej niech ustawodawca określi, że wszystko co jest przed kropką stanowi własność firmy, a firma niech płaci za cała przestrzeń domen jeśli ma ochotę i tyle.
Moim zdaniem decyzja sądu powinna oddalić żądania googla lub - o ile to możliwe - nakazać polubowne kompromisowe rozwiązanie sprawy.
Już o braku rejestracji znaku towarowego GMAIL w Europie nie wspomnę.