Czy prawo do kopiowania jest prawem konstytucyjnym?

Niemiecki Federalny Sąd Konstytucyjny oddalił skargę złożoną przez obywatela Niemiec, który protestował przeciwko umieszczaniu na płytach CD i DVD zabezpieczeń, uniemożliwiających ich kopiowanie. Pojawia się ciekawe pytanie: czy prawo do kopiowania może być uznane za prawo konstytucyjne (może być wywiedzione z przepisów konstytucyjnych)?

IDG: "w werdykcie wyrażono wątpliwość, czy niemiecka konstytucja w ogóle gwarantuje konsumentowi prawo do wykonywania kopii zapasowych płyt."

Chętnie bym się zapoznał z treścią samego werdyktu... IDG pisze, że Trybunał miał stwierdzić, iż choć niemieckie prawo nie przewiduje żadnej kary za samodzielne skopiowanie płyty CD lub DVD, to jednak nie znaczy to, że producenci płyt z muzyką i filmami nie mają prawa do zabezpieczania płyt przed takim procederem.

Zdaje się, że konkretyzuje się dyskusja wokół praw człowieka i obywatela w społeczeństwie informacyjnym. Jednym z dotychczas podstawowych praw człowieka był dostęp do dóbr kultury i swoboda prowadzenia i publikowania prac naukowych...

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Hmm przy całym szacunku...

Olgierd's picture

...ale nawet jeśli zagwarantowanie dostępu do dóbr kultury i swoboda publikowania jest podstawowym prawem człowieka, to nie mniej podstawowym prawem jest prawo do NIEPUBLIKOWANIA, a już na pewno prawo do ochrony dorobku. Wyrok nie kwestionuje wszakże prawa do dostępu do dóbr kultury - płytkę z przebojami Mandaryny można sobie wszakże kupić za ciężko zarobione pieniądze, a jeśli ktoś chce mieć dwie płytki to nic prostszego - trzeba wydać dwa razy tyle pieniędzy - natomiast niewątpliwie ma znaczenie z punktu widzenia ochrony interesów twórców.
Przy wszystkich tych debatach zapominamy, że to jest efekt czyjejś pracy i że twórca ma prawo oczekiwać godziwej zapłaty za efekty swej pracy. I nawet ewentualne braki w dostawach w.w. nagrań do sklepów nie usprawiedliwiają utyskiwania nad utrudnianiem życia kopistom!

--
Olgierd
JID: olgierd@jabber.org ||| gg: 3657597

Nie zapominamy

VaGla's picture

Nie zapominamy o prawach twórców, a przynajmniej ja nie zapominam. Podobnie jak wielu innych - jestem autorem dostępnej na rynku pozycji książkowej. Być może nie jest ona zbytnio wartościowa albo przełomowa, jednak autorem jestem i potrafię patrzeć z perspektywy autora na to, co się dzieje (a na pewno przyglądać się w jaki sposób potencjalnie zagrożone są moje interesy). Jeśli publikuje taki komentarz jak powyżej, to dlatego, że dostrzegam potrzebę znalezienia równowagi. Pamiętaj drogi Olgierdzie (jeśli mogę się tak do Ciebie zwracać), że również prawo własności (tej prawdziwej własności, dotyczącej rzeczy materialnych) ma swoje ograniczenia. Skądś się one biorą.
--
[VaGla] Vigilent Android Generated for Logical Assasination

Ależ oczywiście, że możesz Piotrze

Olgierd's picture

Książki nie czytałem wprawdzie (jeszcze?) ale wiem, że podobnie jak masz prawo do chcenia, żebym ją czytał, masz też prawo do niechcenia (realizujesz je poprzez niewydanie napisanej książki). Masz też prawo życzyć sobie nienaruszania swojego prawa do niekopiowania książki (chyba że udzielisz zezwolenia na kopiowanie - to przecież możliwe), jeśli jest papier, którego "nie chwyta" ksero, możesz poprosić wydawcę o wydanie książki właśnie na takim papierze.
To jest oczywiście dwugłos nt. dyspozycji art. 23 ust. 2 pr.aut. i zdaje się, że przy naszych poglądach wytrwamy - conajmniej dopóki sprawa nie dotrze do SN.

--
Olgierd
JID: olgierd@jabber.org ||| gg: 3657597

Art. 23 ust. 2

Włączam się w dyskusję z dużym opóźnieniem, ale mam jedno pytanie. Czym, przy interpretacji art. 23 ust. 2 wykluczającej całkowicie prawo do zwielokrotniania utworu w ramach dozwolonego użytku, wytłumaczyć pozostawienie w ustawie artykułów 20 i 20(1)?

W tym drugim określenie "zwielokrotnianie utworów dla własnego użytku osobistego" pada wprost.

Słuszna uwaga.

Słuszna uwaga.
Poza tym pragnę zwrócić uwagę, że ustawodawca posłużył się zwrotem "pojedynczych ezgemplarzy utworów" a nie "pojedynczego egzemplarza utworu". Można zatem uznać, że ustanawia w ten sposób wymóg by w każdym pojedynczym akcie eksploatacji wchodzącym w zakres dozwolonego użytku prywatnego wykorzystywany był jeden egzemplarz, choć niekoniecznie we wszystkich wypadkach ten sam. Zatem jako użytkownik mam prawo przekonwertować utwór na odpowiadający mi format (co wiąże się ze skopiowaniem) o ile korzystam tylko z jednego egzemplarza naraz, mam nawet prawo skopiować utwór i podarować koledze pod warunkiem, że jest to tylko jeden egzemplarz. Takie rozumienie zmodyfikowanego art. 23 upapp nie prowadzi do konfliktu z art. 20 i art. 20(1), zatem wydaje mi się właściwsze.

Poza tym witam wszytskich, bo to mój pierwszy komentarz. :)

Co właściwie kupujemy?

Jerry's picture

płytkę z przebojami Mandaryny można sobie wszakże kupić za
> ciężko zarobione pieniądze, a jeśli ktoś chce mieć dwie
> płytki to nic prostszego - trzeba wydać dwa razy tyle
> pieniędzy - natomiast niewątpliwie ma znaczenie z punktu
> widzenia ochrony interesów twórców.

Kupując płytę z muzyką nie stajesz się właścicielem nagrań na płycie, a zyskujesz prawo do ich ograniczonego odtwarzania - zwróć uwagę na napisy na płycie ograniczające Twoją swobodę wyboru sposobu odtwarzania nagrań. Natomiast jesteś właścicielem nośnika, na którym zapisano nagrania. Jednak nie interesuje Cię przecież nośnik jako taki, tylko nagrania - to na nie zdecydowałeś się wydać Twoje ciężko zarobione pieniądze. Zatem musisz mieć możliwość zabezpieczenia swojej inwestycji. Możesz to zrobić na kilka sposobów. Pierwszy z nich to uzyskanie od producenta nagrań gwarancji, że w przypadku uszkodzenia nośnika wymieni Ci go na nowy po kosztach nośnika. Drugi to samodzielne wykonanie kopii zapasowej, co jest praktykowaną metodą gdyż: (1) jest szybsze - masz zapewniony ciągły dostęp do nagrań; (2) nie musisz tracić czasu na udowadnianie producentowi, że nośnik Ci się zepsuł.

Zwróć czasem uwagę na swoje prawa, nie tylko na prawa korporacji. One prowadzą zakrojoną na szeroką skalę akcję prania mózgów, w której z grubsza chodzi o to aby wszyscy myśleli, że osoby fizyczne nie mają żadnych praw. :(

Pozdrawiam,
Jerry

--
Jarek Witkowski | Linux user #136162 | http://www.jerry.prv.pl
This posting is covered by PPL - http://ppl.7thGuard.net

W tym właśnie sęk

Olgierd's picture

Fajnie byłoby robić sobie kopię zapasową płytki Mandaryny, aczkolwiek uznaję też fakt, że albo Pani Wiśniewska albo korporacja, która jej płaci za to, że tak ładnie śpiewa może sobie tego nie życzyć - wobec czego ryzyko uszkodzenia/utracenia nośnika spoczywa na mnie. Druga sprawa to rippowanie takiej płytki do formatu mp3 - powtarzać się nie będę, bo moje wywody mogą już nudzić.
Trzecia sprawa to istnienie w ogólności prawa do tworzenia kopii zapasowych: w odniesieniu do programów komputerowych wynika ono z ustawy i jeśli chcesz, żeby prawo takie istniało także wobec innych utworów nie ma nic prostszego jak napisać o tym do swojego posła. Osobiście jestem za - aczkolwiek brałbym także pod uwagę ryzyko zwiększenia cen, ponieważ koncerny musiałyby sobie powetować "straty" wywołane tego rodzaju działaniami.

--
Olgierd
JID: olgierd@jabber.org ||| gg: 3657597

Najprosciej...

Tomasz Rychlicki's picture

Mysle ze najwygodniej byloby pozdzielic sobie dywagacje na temat dozwolonego uzytku osobistego w nawiazaniu do majatkowych praw autorskich, na zagadnienia normatywne (takie mamy prawo pozytywne) i aksjologiczne (takie chcielibysmy/chcemy miec prawo).

Albo luka w prawie czyli zapomnieli albo...

Olgierd's picture

urządzenia i nośniki, o których mowa w art. 20 ust. 1 pr.aut. mogą służyć wyłącznie wykorzystaniu w procesach określonych np. w art. 27, 28 pkt 2 i 3, 33(1), 33(2), no i jest jeszcze kopia zapasowa.
Oczywiście możesz też samemu odegrać "Dziady" i to sobie sfilmować.
Poza tym oczywiście mówimy o swego rodzaju fikcji, aczkolwiek IMHO w świetle takiego prawa wszelkie głosy domagające się penalizacji wytwarzania urządzeń zdejmujących zabezpieczenia etc. nie są nieuzasadnione.

--
Olgierd
JID: olgierd@jabber.org ||| gg: 3657597

Faktycznie. Trudno Cie przekonać :>

VaGla's picture

Cóż. Ja sobie dziś podyskutowałem na ten temat z prof. Ewą Nowińską z UJ w kuluarach konferencji dotyczącej prasy i internetu. Zgodziła się z moimi poglądami dotyczącymi dozwolonego użytku prywatnego (chociaż przedstawiłem również Twoje :) Z tej dyskusji wynikało, że dozwolony użytek pozwala na kopiowanie, przekonwertowywanie czy cokolwiek chcesz, byle ten użytek był prywatny. Pani Profesor zgodziła się również ze mną, że nie ma znaczenia, z jakiego źródła pochodzi utwór, z którego się korzysta w ramach dozwolonego użytku prywatnego (np. MP3, które ktoś z naruszeniem prawa umieścił w Sieci)... Liczę, że takie właśnie poglądy Pani Profesor będzie prezentowała również w mniej ulotny sposób, np. w jakiejś publikacji, która dałoby się zacytować. Ale pewnie musiałbyś sam z nią pogadać, by zostać przekonany :) Nie zmienia to faktu, że orzeczenia polskiego w tym przedmiocie nie ma.

--
[VaGla] Vigilent Android Generated for Logical Assasination

OK OK ... ;-)

Olgierd's picture

Na czym zatem polega wzmiankowana nowela art. 23 ust. 2 pr.aut.? Jaki jest jej sens?
--
Olgierd
JID: olgierd@jabber.org ||| gg: 3657597

Na niczym nie polegało :-)

LadyA's picture

Ustawa z dnia 1 kwietnia 2004 r. o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2004 r. Nr 91, poz. 869), Art. 1. W ustawie z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2000 r. Nr 80, poz. 904, z późn. zm.)[1] wprowadza się następujące zmiany: (...) 5) w art. 23 ust. 2 otrzymuje brzmienie: "2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.";

http://ks.sejm.gov.pl/proc4/ustawy/2465_u.htm

Prace legislacyjne można również znaleźć na stronach Sejmu:
http://ks.sejm.gov.pl/proc4/opisy/2465.htm

Ten przepis był w złożonym projekcie rządowym. Pan Miller napisał w liście do Marszałka Sejmu, że to ma być ze względu na dostosowanie do prawa UE. Tam w uzasadnieniu jest napisane, że "doprecyzowano art. 23 akcentując, że zakres własnego użytku osobistego obejmuje jedynie korzystanie z pojedyńczych egzemplarzy utworu", czyli - sądząc po dyskusji, która się tu toczy, to nic nie doprecyzowano, a to uzasadnienie to żadne uzasadnienie.

http://orka.sejm.gov.pl/Druki4ka.nsf/wgdruku/2465 tam jest 2465.pdf (1226 kb)

Tylko w tabelce, tam na końcu tego złożonego projektu, tam gdzie jest "zestawienie przepisów dyrektywy 2001/29/WE (...) których wdrożenie jest celem projektu...", jest napisane, że ten przepis (czyli nowy art. 23 ust. 2) jest odpowiednikiem Art. 5 ust. 2 lit. b) Dyrektywy, czyli: "Państwa członkowskie mogą przewidzieć wyjątki lub ograniczenia w odniesieniu do prawa do rozpowszechniania, o którym mowa w art. 2, w następujących przypadkach: b) w odniesieniu do rozpowszechniania na dowolnych nośnikach przez osobę prywatną, do użytku osobistego i do celów ani bezpośrednio ani pośrednio handlowych, pod warunkiem, że właściciele praw autorskich otrzymają stosowną rekompensatę, uwzględniającą zastosowanie lub nie zastosowanie środków technicznych, o których mowa w art. 6, w odniesieniu do danych utworów lub przedmiotów objętych ochroną;"

I nikt na ten temat nie dyskutował w czasie prac w Komisjach, albo ja nie znalazłam :-(

Wniosek z tego taki, że nie wiedzieli co przyjmują, mieli za dużo roboty, żeby dokładnie się przyglądać, albo nie rozumieli nic z tego nad czym pracowali...

Czyli odpowiadając na pytanie szanownego przedpiszcy - nie mieli żadnej wizji tego jak to ma być, po prostu ktoś w ministerstwie napisał takie brzmienie nowego przepisu, powołali się na dyrektywę, a reszta przytaknęła i teraz jest o czym dyskutować :-)

No ale ja myślę, że dozwolony użytek osobisty jednego egzemplarza nie zabrania zrobienia z tego jednego egzemplarza utworu, dowolnej ilości kopii, o ile to na użytek "osobisty"...

Dokladnie tak...

Tomasz Rychlicki's picture

Wlasciwa analiza historyczna tej legislacji :) Podstawowy problem, ktory z tego wynika to ewidentna luka prawna, nieuzupelniona jak narazie zadnym orzecznictwem ani nowelizacja prawa. Nie wdajac sie w dyskusje na temat aksjologii "dozwolonego uzytku osobistego", ani w dywagacje na temat "nieodplatnosci", chce zwrocic uwage, ze dazenie do wykladni, ktora usprawiedliwiala by dzialanie polegajace na usprawiedliwianiu "uzytkiem osobistym" czynnosci polegajacych na "sciaganiu", "korzystaniu" i "posiadaniu" (celowo cudzyslow) dziel chronionych prawem autorskim, (zakladajac oczywiscie, ze okreslona osoba nie posiada zadnych innych uprawnien do dziela oprocz tego, co mozna wyinterpretowac z instytucji "dozwolonego uzytku osobistego") IMHO jest dzialaniem stricte fraudem legis. Zeby sie nie rozpisywac, nie wnikam takze w zagadnienia dotyczace praw konsumenckich. Nie wiem czy wykladnia systemowa powyzszego zagadnienia nie powinna isc w kierunku uznania prymatu ochrony interesu wlasciciela praw autorskich. Z drugiej strony byc moze potrzebna jest jednak nowelizacja. Stanowczo wole jednak znaki towarowe i inne zagadnienia z dziedziny prawa wlasnosci przemyslowej ;)

Nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałem przesłanie

VaGla's picture

Dla porządku spieszę donieść, że rząd przyjął 13 września taki dokument, który zatytułowany jest "Strategię działań na rzecz ochrony własności intelektualnej w Polsce na rok 2005"

A co do tego contra legem to nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałem przesłanie Twojej wypowiedzi. Niezgodne z prawem jest rozpowszechnianie utworów bez stosownej podstawy w postaci nabycia prawa autorskiego (na odpowiednim polu eksploatacji), lub na podstawie przepisów ustawy. Z mojej strony – co kilka razy już wcześniej artykułowałem - nie ma zgody na to, że art 23 cokolwiek mówi o tym, z jakiego źródła można, a z jakiego nie można pobierać. Ustawa wyraźnie mówi, że wolno, a co wykazane wyżej - ust. 2 wnosi niewiele nowego do obowiązującego wcześniej stanu prawnego. Nota bene - zacytowany przez LadyA fragment dyrektywy mówi o ograniczeniach prawa do rozpowszechniania, nie zaś do pobierania. Dozwolony użytek jest wyjątkiem od generalnej zasady monopolu autorskiego, a jeśli jest wyjątkiem, to znaczy, że tego monopolu w sferze osobistej nie ma. Ściągać sprawców rozpowszechniających – takie powinno być w mojej opinii przesłanie. Na gruncie obowiązującego prawa – oni popełniają przestępstwo (nawet kilka różnych), nie zaś ci, którzy korzystają z utworów w ramach dozwolonego użytku (a więc wyjątku od zasady monopolu autorskiego).

W przywołanym wyżej dokumencie rządowym (sprawozdaniu po posiedzeniu rządu) jest cytowana wypowiedź ministra Dąbrowskiego: "Zasadnicza myśl strategii przede wszystkim polega na usystematyzowaniu i skoordynowaniu wszystkich działań wszystkich resortów, które związane są z tym zagadnieniem. To jest kwestia nie tylko Policji, Straży Granicznej, Służby Celnej, Prokuratury, sądownictwa czy ministra kultury jako strażnika interesów środowisk twórczych. To jest także kwestia edukacji, bo w moim przekonaniu wciąż najpoważniejszym problemem w Polsce jest problem natury etycznej (...) Następuje zasadnicze zdziwienie, kiedy się mówi, że kradzież praw autorskich jest równorzędna kradzieży portfela. Tego ludzie nie pojmują w ten sposób. Więc jest tu jakiś problem natury etycznej, który wiąże się z koniecznością podjęcia działań o charakterze wychowawczym, edukacyjnym, w szczególności wobec młodego pokolenia".

Co prawda mamy ciszę przedwyborczą, stwierdzę jednak (co nie będzie - mam nadzieję - naruszeniem tej ciszy): własność intelektualna nie jest własnością, i nie można porównywać kradzieży portfela do naruszenia prawa autorskiego, podobnie jak nie należy porównywać gwałtu do naruszenia tajemnicy korespondencji (albo w inny sposób prawa do prywatności), chociaż w obu przypadkach naruszane jest dobro osobiste pokrzywdzonego.

Cóż niejasnego jest w przepisie art. 23 ust. 1?

--
[VaGla] Vigilent Android Generated for Logical Assasination

Przeczytaj prosze uwaznie...

Tomasz Rychlicki's picture

Powtorze moze inaczej troche, chociaz znasz moja niechec do takich wystapien:
Konstrukcja dozwolonego uzytku osobistego w obecnej formie jest ewidentna luka prawna jezeli chodzi o "posiadanie" i "sciaganie" dziel chronionych prawem autorskim. Na tej plaszczyznie istnieje wyraznie zagrozenie dla interesow wlascicieli (duzych i malych - malo istotne czy to jakis "wielki" producent oprogramowania czy mala wytwornia muzyczna) praw autorskich (odpuscmy sobie dywagacje na temat zasadnosci terminu wlasnosc intelektualna, wielu juz sie z tym pogodzilo, tak jak kiedys z instytucja wlasnosci jakotakiej - tez nie bede naruszal ciszy przedwyborczej). Skoro prawo jest w tym wypadku niedostosowane pojawia sie zasadnicze pytanie. Jaka wartosc ma istotniejsze znaczenie: czy dostep czlowieka do "informacji" o okreslonym dziele chronionym prawem autorskim mimo, ze nie posiada zadnej do tego legitymacji, czy ochrona interesu tworcy?
W maksymalnym skrocie (zasada ogolna nie stwierdzenie bezposrednio do Ciebie) - nie ruszaj co nie jest twoje, a jezeli cos juz "posiadasz" wbrew tej zasadzie, to prosze nie nadwyrezaj mojej inteligencji i nie mow ze to sie tobie nalezy, stosujac jako "usprawiedliwienie" watpliwa norme prawna. Czyli albo dokonujac wykladni rozszerzajacej intencje prawodawcy (w tym przypadku watpie zeby "prawodawca" sam widzial o co mu chodzi - vide analiza LadyA), albo dzialajac fraudem legis.
Ddoam jeszcze ze przez dyski komputerow, z ktorych "korzystam" przewinely sie terabajty dziel zdolnych do cyfrowej obrobki (chyba kazdy rodzaj jaki mozna spotkac). Nie powolywalem sie "korzystajac" z takich dziel (nie raz nie dwa) ani na watpliwa interpretacje art. 23 ust 1 i 2 pr. autorskiego, ani z ideii kontratypu czy podobnych.

Prosze o komentarz lub polemike z tym co napisalem na jakims IM bo dostaje bialej goraczki jak mam pisac wiecej niz 4 zdania na temat prawa w serwisach internetowych. Dziekuje za wyrozumialosc. ;)

OK, być może posłowie znow

Olgierd's picture

OK, być może posłowie znowelizowali przepis bez głębszego zastanowienia się nad jego sensem i celem, aczkolwiek w żaden sposób nie umniejsza to znaczenia faktu, iż przepis ma jakąś treść i treść ta jest inna od jego poprzedniej wersji. IMHO w rozważaniu nt. zakresu dozwolonego użytku nie można pominąć okoliczności, iż przepis precyzuje ten "jeden egzemplarz".
Nb. wydaje mi się, że jakimś rozwinięciem tematu jest dzisiejsza wiadomość, że koncerny płytowe chcą partycypować w dochodach ze sprzedaży iPodów. Ja to rozumiem tak: udzielimy jakiejś tam licencji na rippowanie płyt do formatu mp3 ale w zamian coś dla nas.
Mnie to wcale nie dziwi, gdybym był (nawet bogatym) piosenkarzem (nawet jeśli równocześnie senatorem RP ;-) też nie podobałoby mi się to co niektórzy robią z moim było nie było efektem pracy.

--
Olgierd
JID: olgierd@jabber.org ||| gg: 3657597

Różnorodność źródeł

Witam!

Po przeczytaniu posta i komentarzy przyszło mi do głowy, że przecież wolno rejestrować np na kasecie czy płycie nagrania wyemitowane przez radio i telewizję. Coraz więcej stacji decyduje się na udostępnianie audycji w sieci w postaci np strumieni mp3. Programy takie jak Winamp pozwalają na przekierowanie strumienia audio już zdekodowanego np na dysk. W ten sposób można stworzyć przyzwoitej jakości pliki audio. Jak się ma trochę cierpliwości można spokojnie zdobyć w ten sposób wszystkie najnowsze pozycje z list przebojów.

Czy może się zdarzyć sytuacja, że ktoś mnie oskarży np o nielegalne skopiowanie pożyczonej od kogoś płyty opierając się na zawartości mojego dysku? Jak mogę udowodnić, że owe materiały zdobyłem legalnie?

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>