Depozycjonowanie: prowokuję do dyskusji

O ile tworząc serwis internetowy można się przy okazji czegoś dowiedzieć na temat "pozycjonowania", czyli działania zmierzającego do zwiększenia widoczności serwisu w wynikach popularnych wyszukiwarek, to praktyka "towarzysząca" - depozycjonowanie potencjalnych konkurentów (no, bo ktoś to pierwsze miejsce w wynikach zajmuje, więc można albo być lepszym, albo sprawić, że aktualny lider będzie gorszy) - jest dla mnie zjawiskiem zupełnie nierozpoznanym. A wydaje się, że to interesujący obszar badań z zakresu deliktów nieuczciwej konkurencji, a także nieuczciwych praktyk rynkowych. Z racji tego postanowiłem napisać felieton, licząc na dyskusję.

Rynek SEO (Search Engine Optimization) się rozwija. W Sieci można znaleźć oferty usług polegających na pozycjonowaniu witryn internetowych, a powód jest prosty - zdobycie jak największej liczby odwiedzających. Dziś hegemonem wyszukiwania w internecie jest spółka Google, która oferuje usługi na całym świecie (i chociaż działania SEO nie ograniczają się wyłącznie do wpływu na sposób działania usługi Google, a dotyczą też usług wyszukiwania oferowanych przez inne korporacje, to jednak w dalszej części skoncentruję się na Google; Dlaczego? Dlatego, że patrzę w swoje statystyki i widzę, że udział przekierowań z wyników wyszukiwania Google w stosunku do przekierowań z innych serwisów wyszukiwawczych jest "znacznie większy"). Wielu osobom Google myli się już z internetem jako takim. Wyszukując informacje za pomocą usług Google myślą, że wyszukują informacje w internecie właśnie - czego zatem nie znajdą na pierwszej stronie wyników wyszukiwania Google - to dla nich nie istnieje (por. Ograniczanie i kontrola dostępu oraz kanałów dystrybucji).

Na światło dzienne wychodzą różne praktyki dotyczące pozycjonowania witryn. W Polsce można już zaobserwować delikatne symptomy zainteresowania tymi praktykami organów ścigania (por. Za SEO i znieważenie Prezydenta RP akt oskarżenia, Akt oskarżenia za wykorzystanie stron policyjnych do pozycjonowania - w pierwszym przypadku chodziło o wykorzystanie mechanizmów wpływania na sposób wykonania usługi przez Google w taki sposób, by znieważyć Prezydenta, co stanowi naruszenie art. 135. § 2. kodeksu karnego; w drugim przypadku osią zainteresowania organów ścigania było przekroczenie uprawnień z chęci zysku). Tam, gdzie infrastruktura techniczna szeroko pojętej administracji publicznej jest celem, albo wykorzystywana jest do działań pozycjonerskich, tam - potencjalnie - większą rolę odgrywają przepisy karne (por. również: BIP Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu jak słup ogłoszeniowy SEO). A infrastruktura publiczna jest chętnie wykorzystywana w takich praktykach z racji tego, że w wielu przypadkach nie ma kto nią kompetentnie zarządzać (dlatego właśnie jest podatna na nadużycia; dodatkowo - jak się wydaje - twórcy algorytmów Google uznali, że jeśli dany serwis tworzony jest przez administracje publiczną, co może być rozpoznawane przez proste sprawdzenie, czy dany zasób dostępny jest pod domeną wykorzystującą "gov", to można przyjąć, że siła oddziaływania treści takiego serwisu na usługi Google powinna być większa, a sam serwis bardziej "wiarygodny"). Z tego względu kusi, by marnie zarządzane serwisy administracji publicznej wykorzystać jako narzędzie w realizacji oferty dla podmiotów, którym faktycznie zależy na wysokich wynikach w wyszukiwarkach.

Rynek SEO w Polsce rozwija się już kilka lat. Rozwój ten jest dynamiczny, ponieważ również na tym rynku działa konkurencja, która podpatruje aktywność innych (formy działań, sztuczki i tricki), ale również Google reaguje na obserwowane praktyki pozycjonerów, wprowadzając "usprawnienia" w algorytmach, wprowadzając filtry, zatrudniając osoby, które "naocznie" sprawdzają treści w serwisach, odnośnie których algorytmy raportujące sugerują, iż mogło dojść do nadużycia. Każdej akcji Google towarzyszą kolejne reakcje pozycjonerów. A trzeba przy tym wyraźnie napisać: to jest "taniec" w sferze usług oferowanych przez podmioty działające na komercyjnym rynku (chodzi mi o to, by podkreślić, że Google nie jest podmiotem "publicznym" - to dostawca usług świadczonych drogą elektroniczną, tyle, że działający na rynku globalnym).

Można zatem rozpoznać sytuację w sposób następujący: podmioty działające w ramach swobody działalności gospodarczej pragną mieć lepszą sytuację w wynikach działania usługi oferowanej przez inny podmiot gospodarczy; w związku z tym, że często same nie potrafią tego uzyskać własnymi zasobami, korzystają z usług wyspecjalizowanych podmiotów działających na tym rynku (i - jak zostało powiedziane wcześniej - od czasu do czasu wykorzystywana jest do celów pozycjonerskich infrastruktura publiczna państwa).

Sposób działania algorytmu wyszukiwania Google jest tajemnicą handlową korporacji i bardzo ogólnikowo jest przez spółkę opisywana na stronach takich, jak Omówienie technologii (przy okazji można wspomnieć o tym, że algorytm "PageRank" został przez spółkę opatentowany (por. dział patenty niniejszego serwisu), stąd w poszukiwaniu odpowiedzi na temat sposobu działania tego algorytmu można sięgnąć np. do - zwykle nie dość precyzyjnych - opisów patentowych). Nie wdając się w szczegóły matematyczno-techniczne można chyba dla potrzeb tego felietonu uprościć całą kwestię do stwierdzenia, że na pozycję w wyniku wyszukiwania w usługach Google wpływ ma wiele czynników, w tym: liczba linków zewnętrznych prowadzących do danego zasobu (wraz z "siłą" stron linkujących i sposobem umieszczenia tam linków), historia danej witryny (im dana "strona" dłużej widnieje w bazach danych Google, tym ma większą wartość i - teoretycznie - powinna znajdować się wyżej w wynikach wyszukiwania), ważne są też nazwy domenowe (również ich "wiek" - im wcześniej domena została zarejestrowana, tym ma większą wartość), etc. Jest wiele czynników branych pod uwagę: sposób przygotowania witryny: poprawność kodu (por. dział standardy), niestosowanie ramek, użyte "tagi" meta danych, w tym tytułu strony, nagłówków śródtekstowych, linków wewnątrz serwisu (również wagi tych linków obliczonych przez algorytm Google), "otoczenia" serwisu, historii zmian tego otoczenia... Cała masa czynników (por. m.in. hasło PageRank w Wikipedii).

I tak, jak Google chroni sposób działania algorytmu obliczania pozycji w wynikach wyszukiwania w ramach swoich usług, tak osoby, które oferują usługi wpływu na ten algorytm chronią zdobyte przez siebie "know-how". Do wpływania na wyniki wyszukiwania budowane jest odpowiednie "zaplecze" (no bo skoro ma być dużo zewnętrznych linków przygotowanych w odpowiedni sposób i kierujących z "odpowiednio silnych serwisów", to warto wygenerować "otoczenie", które będzie algorytmowi Google podsuwało stosowną "pożywkę" do obliczeń; elementem takiego "zaplecza" mogą być właśnie spreparowane strony administracji publicznej, o czym wyżej była mowa, mogą być nimi wszelkie farmy linków, katalogi, agregatory, wszystko, co pozwala stosunkowo małym nakładem wygenerować potężny zasób i podsunąć go następnie do analizy crawlerom Google, czy crawlerom innych dostawców usług wyszukiwawczych).

W związku z tym jest kilka problemów i zjawisk, które można zaobserwować, patrząc na konkurujących na rynku usług SEO. O nadużywaniu zasobów informatycznych administracji publicznej już pisałem. Inne zjawiska to np.:

  • wykorzystywanie dla celów pozycjonerskich domen, których poprzedni właściciele zapomnieli przedłużyć ich rejestracji (tu może, chociaż nie musi, pojawić się m.in. problem naruszenia praw ze znaków towarowych, problem ochrony firmy, wynikający z przepisów kodeksu cywilnego, problem naruszenia dóbr osobistych, etc.),
  • "spam" - rozumiany jako umieszczanie odesłań (linków) np. do serwisów spreparowanych w celu pozycjonowania z popularnych i wysoko ocenianych prze algorytmy Google serwisach "społecznościowych", ale też innych serwisach i na innych stronach (w tej kategorii zamknąłbym zarówno intencjonalne "wykopywania" linków do takich serwisów na Wykop.pl, ale również "spamowanie" for internetowych, umieszczanie linków w komentarzach pod tekstami w serwisach, które na to pozwalają (m.in. w "blogach"), a także manipulacje związane z "refererami", które "odkładają się" następnie w statystykach serwisów internetowych, etc.). To zjawisko wiąże się m.in. z potencjalnymi naruszeniami zasad uczciwej konkurencji,
  • naruszanie prawa autorskiego - co może objawić się w ten sposób, że do budowy "zaplecza" wykorzystywane są chronione przez prawo utwory autorstwa osób trzecich, które dla zajmujących się SEO są w istocie "ciastem" wykorzystywanym do wpływania na system wyszukiwania (ten temat wiąże się również z nieuprawnionym wykorzystywaniem baz danych i ich ochroną sui generis),
  • oczywiście są też inne zjawiska.

Wiele uznanych "agencji interaktywnych" w portfolio produktów ma już dziś usługę polegającą na "pozycjonowaniu". Z rozmów z przedstawicielami tych agencji można dowiedzieć się, że oczywiście agencje te stosują się do zasad etycznego działania, nie naruszają prawa, nie działają na szkodę przedsiębiorców, etc. (por. m.in. Marketing bezpośredni, szeptany, a może nieuczciwa konkurencja). Zastanawiam się jednak, czy tego typu tezy w przypadku SEO istotnie można uznać za prawdziwe? O ile w przygotowywaniu kreacji reklamowej chodzi o wysłanie skutecznego komunikatu, który ma spowodować konkretny efekt u odbiorcy komunikatu (np. sprowokowanie konsumenta do zakupu reklamowanego produktu lub usługi, zwiększenie rozpoznawalności marki, wysłanie na rynek informacji o społecznym zaangażowaniu przedsiębiorstwa, etc.), to w przypadku działań SEO "skuteczność" oznacza wchodzenie w interakcje zarówno z dostawcą usługi wyszukiwawczej (np. Google), a więc działania te muszą być oceniane ze względu na postanowienia stosownych regulaminów tego przedsiębiorcy, ale też SEO oznacza wchodzenie w interakcję z innymi graczami na rynku, którzy mają podobny cel: bycie widocznym na pierwszych miejscach w wynikach wyszukiwania. Nie jestem pewny, czy oczekiwany efekt można uzyskać stosując tylko i wyłącznie "grzeczne" metody działania. Dodatkowo: konkurencja się zaostrza i zabieganie o pierwsze miejsca może już nie wystarczyć. Dziś ktoś te pierwsze miejsca (wyniki wyszukiwania określonych słów lub fraz) zajmuje. Aby być skutecznym, a więc aby mieć szansę uzyskania wynagrodzenia od klienta zlecającego pozycjonowanie jego zasobów wyspecjalizowanemu przedsiębiorcy, osoba zajmująca się SEO może wpaść na pomysł działań osłabiających pozycję "liderów". W tym sensie będą to działania przeciwko pozycji innych przedsiębiorców.

W tym miejscu wypada zacytować art. 3 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, który wprowadza definicję czynu nieuczciwej konkurencji:

1. Czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta.

2. Czynami nieuczciwej konkurencji są w szczególności: wprowadzające w błąd oznaczenie przedsiębiorstwa, fałszywe lub oszukańcze oznaczenie pochodzenia geograficznego towarów albo usług, wprowadzające w błąd oznaczenie towarów lub usług, naruszenie tajemnicy przedsiębiorstwa, nakłanianie do rozwiązania lub niewykonania umowy, naśladownictwo produktów, pomawianie lub nieuczciwe zachwalanie, utrudnianie dostępu do rynku, przekupstwo osoby pełniącej funkcję publiczną, a także nieuczciwa lub zakazana reklama, organizowanie systemu sprzedaży lawinowej oraz prowadzenie lub organizowanie działalności w systemie konsorcyjnym.

Skoro zatem - wobec silnej konkurencji na rynku SEO i wspomnianego wyżej ciągłego "tańca" między pozycjonerami, inżynierami Google i klientami (zarówno Google jak i pozycjonerów) - gra toczy się o stałe zwiększanie widoczności jednych kosztem drugich, to w oczywisty sposób działania te zagrażają, a często naruszają "interes innego przedsiębiorcy", zaś ze względu na wpływanie na wynik wyszukiwania w taki sposób, że pierwsze miejsca w wynikach wyszukiwania nie odpowiadają "rzeczywistej wartości", a są w sposób sztuczny generowane metodami SEO - mogą również zagrażać lub naruszać interesy klientów (w tym konsumentów).

W Polsce obowiązuje również ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (por. Ciekawe, jak będą działały "nieuczciwe praktyki rynkowe"?). Zgodnie z tą ustawą (art. 4. 1.) zakazane jest stosowanie nieuczciwych praktyk rynkowych, a praktyka rynkowa (stosowana przez przedsiębiorców wobec konsumentów) jest nieuczciwa, "jeżeli jest sprzeczna z dobrymi obyczajami i w istotny sposób zniekształca lub może zniekształcić zachowanie rynkowe przeciętnego konsumenta przed zawarciem umowy dotyczącej produktu, w trakcie jej zawierania lub po jej zawarciu". SEO zniekształca zachowania przeciętnego konsumenta.

Przykład dostępnej dla każdego internauty wizualizacji wyników oglądalności jakiegoś serwisu intenretowego, generowanej przez mechanizm Webalizera...

Przykład dostępnej dla każdego internauty wizualizacji wyników oglądalności jakiegoś serwisu, generowanej przez mechanizm Webalizera. Skoro administrujący wieloma serwisami niezabezpieczają dostępu do swoich statystyk i są one dostępne online, w szczególności dla "pajączków" analizujących treści internetowe, to doprowadzenie do tego, by w takiej wizualizacji znalazły się odesłania do pozycjonowanych serwisów lub do "zaplecza" wykorzystywanego następnie do pozycjonowania serwisów na zlecenie osób trzecich jest atrakcyjną metodą wpływania na algorytm oceny wartości zasobów internetowych. Jedną z metod doprowadzenia do tego, by w statystykach pojawiły się takie odesłania jest odpowiednio spreparowany nagłówek HTTP Referer, który odkłada się następnie w statystykach serwisu odwiedzanego przez pozycjonerskiego bota, a statystyki są następnie wizualizowane przez wykorzystywane przez administratora serwisu narzędzie - w powyższym przykładzie narzędziem tym jest Webalizer, ale mogą to być równie dobrze inne systemy; jeśli administrator serwisu nie zabezpieczy dostępu do tak zwizualizowanych statystyk, jego serwis może być następnie wykorzystany do pozycjonowania innych zasobów...

Screen serwisu Wykop.pl, w którym użytkownik dkoobs postanowił promować swoje zaplecze z wykorzystaniem artykułu pochodzącego z tego serwisu

Screen serwisu Wykop.pl, w którym użytkownik dkoobs postanowił promować swoje zaplecze SEO z wykorzystaniem artykułu pochodzącego z tego serwisu. W tym przypadku mechanizm polega na tym, że czyniąc mi swoisty komplement, parający się SEO dkoobs uznał mój artykuł za na tyle atrakcyjny, że postanowił go skopiować w swojej farmie ("zaplecze"), a następnie "wykopać" to "źródło"; Mógł przy okazji liczyć na "efekt wykopu", polegający m.in. na tym, że osoby prowadzące inne serwisy internetowe, po znalezieniu "ciekawego tekstu" nie będą zastanawiały się czy jest on opublikowany w ramach "zaplecza SEO", tylko będą przy "relacjonowaniu" opisanego w tekście zjawiska linkowały do tej farmy, nie zaś do prawdziwego źródła (por. komentarz: Przedruk artykułu i następne, które znalazły się pod tekstem Zamieszanie związane z wypowiedzią o reklamie podprogowej stosowanej w TVN)

Niewiele wiem o technikach polegających na depozycjonowaniu. Liczę na komentarze czytelników, chociaż wiem, że ujawnienie stosowanych technik w tym zakresie nie leży w interesie przedsiębiorców, którzy w rzeczywistości zajmują się takim procederem. Wyobrażam sobie, że mechanizm depozycjonowania może np. polegać na tym, iż w sposób celowo "mało subtelny", a więc taki, który szybko zostanie wychwycony przez mechanizmy ochronne Google, zastosuje się pozycjonowanie konkurencji, by te mechanizmy ochronne mogły zadziałać, a to - w konsekwencji - może doprowadzić do zdepozycjonowania konkurenta (Google może widząc pewne działania zastosować swoistą "sankcję", nie analizując tego kto, tak naprawdę, i w jakim celu wykorzystał techniki SEO). Polegać to może na automatycznym i masowym dodawaniu konkurencyjnych serwisów do "katalogów" (celowo w cudzysłowie, gdyż nie zawsze chodzi o katalogi, które wyobraża sobie przeciętny użytkownik internetu). Depozycjonowanie może też polegać - jak w powyższym przykładzie - na przejęciu "atrakcyjnej" treści i "wcześniejszym" jej wypromowaniu w ramach swojej infrastruktury (zapleczu), może polegać również na powielaniu treści z serwisu będącego celem ataku depozycjonerskiego, by "w oczach mechanizmu oceny wartości zasobów" dana treść miała mniejszą, bo nieunikalną wartość.

W kontekście tych rozważań pojawiają się kolejne problemy związane z odpowiedzialnością za tego typu działania:

  • odpowiedzialność Google i innych dostawców usług świadczonych drogą elektroniczną, a polegających na wyszukiwaniu informacji - mam na myśli zarówno odpowiedzialność wobec administratorów/wydawców serwisów internetowych, którzy nie stosują praktyk wpływania na wyniki wyszukiwania, ale również wobec autorów, wobec konsumentów, etc.
  • odpowiedzialność osób parających się SEO, a związana z czynami nieuczciwej konkurencji (nie można zapominać również o kwestiach odszkodowawczych na gruncie zasad ogólnych prawa cywilnego; skuteczne zdepozycjonowanie metodami sprzecznymi z prawem lub zasadami współżycia społecznego może (i pewnie tak będzie) doprowadzić do zmniejszenia się wpływów czerpanych przez przedsiębiorstwo z faktu pozycji w wynikach wyszukiwania); tu również odpowiedzialność za naruszenie autorskich praw osobistych i majątkowych (zarówno odpowiedzialność karna jak i cywilna, a w tym ostatnim przypadku mam na myśli zarówno niemajątkowe środki ochrony jak i majątkowe)
  • odpowiedzialność osób korzystających z usług SEO, którym można - w pewnych okolicznościach - przypisać winę, gdyż powinny one zdawać sobie sprawę ze sposobu działania mechanizmów pozycjonowania i depozycjonowania, a w konsekwencji godzą się na to, że zlecone działania będą wykorzystywane przeciwko konkurentom, będą podejmowane z wykorzystaniem praktyk naruszających prawa autorskie, polegających na wprowadzaniu w błąd, nieuczciwej reklamie, etc.),
  • odpowiedzialność dostawców usług internetowych, których infrastruktura teleinformatyczna wykorzystywana jest przez wyspecjalizowane podmioty, parające się SEO; mam tu m.in. na myśli odpowiedzialność pojawiająca się po uzyskaniu przez takiego usługodawcę "wiarygodnej wiadomości" na podstawie art. 14 ust. 1 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, ale nie tylko, gdyż w wielu przypadkach dostawcy usług bez takiej, przesłanej przez osobę trzecią wiadomości, zdają sobie sprawę, a więc wiedzą o tym, że infrastruktura będąca w ich dyspozycji wykorzystywana jest do takich, a nie innych celów (stanowisko home.pl sp. j. na ten temat opublikuję w jednym z kolejnych tekstów),
  • odpowiedzialność takich serwisów jak Wykop, w których dochodzi do promowania zasobów opublikowanych z naruszeniem prawa lub w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami,
  • odpowiedzialność osoby zajmującej się SEO za szkodę wyrządzoną "klientowi", gdy praktyki SEO doprowadzą do nałożenia przez Google bana na stronę klienta, albo wpadną w filtr,
  • odpowiedzialność osób opiekujących się infrastrukturą teleinformatyczną szeroko pojętej administracji publicznej, za wykorzystywanie tej infrastruktury w celu wpływania na stosunki gospodarcze (por. Dlaczego w internetowy serwis Sejmu RP wklejono kawałek kodu Gemiusa?, Nowa odsłona Biuletynu Informacji "Publicznej").

Jakie jeszcze inne problemy należy tu dostrzec?

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Depozycjonowanie, A komentarz do afery?

Ponieważ w przypadku blipa i jego API była taka burza to aż dziwne, że tym razem sza.
Przydałby się jakiś komentarz do CV afery w PKOPEKAO SA.
Wpisujemy odpowiednie zapytanie do google i mamy wszystko na tacy. Ciekawe kiedy usuną wyniki z wyszukiwarek.
Co mogą w takim przypadku, jakby nie było pokrzywdzeni?

Przecież jest odnotowane...

VaGla's picture

Jak bank przechowywał dane osób ubiegających się o praktyki i staże. Co do blipa - ja burzy nie robiłem, a jedynie napisałem felieton o problemach serwisów web 2.0 i beta.

Przy okazji - usunąłem z powyższego komentarza link w trakcie moderacji, bo po co ludziom robić dodatkową przykrość? Proszę się zastanowić.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Pozwoliłem sobie dodać

Pozwoliłem sobie dodać link, bo wiedziałem że komentarze są moderowane i pewnie go usuniesz (i dobrze).

O ile mi wiadomo to afera

O ile mi wiadomo to afera jest w banku Pekao a nie PKO.

Depozycjonowanie może być dobre

A ja myślę, że "depozycjonowanie" może w sumie być prowadzone w sposób w miarę etyczny i mieć pozytywne skutki. Skoro teraz pierwsze miejsca na liście wyników Google często są obsadzone przez klientów "złych SEO", to ich zdjęcie może się sprowadzać do wskazania Google nieprawidłowości. W ten sposób "pozycjonerzy" pilnowali by się nawzajem i może też sami unikali nieregulaminowych zachowań (bo konkurencja czuwa i może donieść)...

Tak, wiem... ale pomarzyć można :-)

Chongqued

Dosc ciekawa technikę "depozycjonowania" wykorzystuje serwis http://chongqed.org/, stworzony do "obrony" przed podmiotami, które do swojego pozycjonowania wykorzystują spamowanie.

Serwis ten nie tylko zbiera informacje o najbardziej aktywnych spamerach i technikach jakich używają, ale "pozycjonuje" także siebie, celowo korzystając z tych samych fraz których używają spamerzy, praktycznie obniżając skuteczność ich działań.

Swego czasu

cezio's picture

Swego czasu 'obywatelska akcja depozycjonowania' była przeprowadzona także na naszym poletku (Zamieszanie wokół Międzynarodowego Centrum Informacyjno - Konsultingowego ICIC - nota bene 3 link w wynikach szukania w Google po wpisaniu 'icic'), choć może w tym wypadku chodziło raczej o akcję informacyjną (choć pewnie niektórzy nazwaliby to czarnym PR-em).

Słuszna uwaga, a przy okazji...

VaGla's picture

A przy okazji - właśnie odbywają się Mistrzostwa w pozycjonowaniu stron 2008 i warto odnotować, że przy okazji tych mistrzostw (kiedy wiadomo jaką frazę uczestnicy mają uplasować na pierwszym miejscu wyników - "ręceprecz odtybetu" i część ludzi uruchamia swoje "zaplecza", co teraz można obserwować sprawdzając z jakich serwisów linkowane są jakie inne serwisy) jeden z organizatorów (aktualnie wykluczony z tego grona) zapowiedział złożenie spam raportu (por. w blogu Google Polska: Zgłaszanie spamu) wobec niektórych z uczestników.

Ekipa Google napisała odpowiedź na pytanie "Kiedy należy zgłosić spam?":

Przy ewidentnych wykroczeniach poza wytyczne Google dla webmasterów, takich jak ukryte słowa kluczowe lub przekierowania ze stron zindeksowanych na inne, o kompletnie innej zawartości oraz w przypadku stron z automatycznie generowaną, bezwartościową treścią, niewątpliwie zgłoszenie spamu ma sens.
(...)

A skoro widać, że blogerzy zaczynają się denerwować, gdy w preclach pojawiają się ich notatki (por. Blogerzy zyskują świadomość techniczną i prawną), to może pojawi się też jakaś blogerska inicjatywa zmierzająca do banowania takich, zgłoszonych przez blogerów agregatorów przez Google.

Dla pozycjonerów - jak się wydaje - raport tego typu jest sprawą kłopotliwą (w końcu ich "zaplecze" może dostać bana i cały wysiłek pójdzie na marne).

Zresztą środowisko serwisu "Pozycjonowanie i optymalizacja" dostrzegło już problem prawa autorskiego, chociaż wypowiedzi padające na tym forum sugerują, że jeszcze nie zdają sobie całkiem sprawy z tego problemu (por. wątki na tym forum: Problem - prawa autorskie, Prawo autorskie i ostatnio w połowie dyskusji na temat "mistrzostw": post, w którym pada pytanie: "Czy dozwolone jest kopiowanie treści z innych stron?")...

Problem odpowiedzialności serwisu Wykop.pl pojawił się również w sąsiednim wątku: Jak bank przechowywał dane osób ubiegających się o praktyki i staże. Natomiast napiszę jeszcze, że z Wykopu zniknął link, który prowadził do "zaplecza" gdzie jeden z pozycjonerów był uprzejmy bezprawnie skorzystać z tekstu mojego autorstwa.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Zgłaszanie SPAMU

Witam,

Nie chciałbym by to brzmiało jak zgłaszanie tylko wybranych witryn internetowych.

Byłem jednym z współorganizatorów - nie chodziło o zgłaszanie stron konkursowych ale zgłaszanie poprostu spamu - obecnie brzmi to jak zgłaszanie stron tylko konkursowych.
Sam pracuje wiele lat w branży pozycjonowania, sam miałem okazje stawiać tzw. spam wyszukiwarkowy.

Jednak obecna fala spamów i generowanych stron mi się bardzo nie podoba.

Motorem tego typu działań są systemy wymiany linków.
Oczywiście branża osób stawiających spam wyszukiwarkowy - bo nie podłączałbym do tego pozycjonerów - nie wszyscy stosują jeszcze takie techniki. Jest masa pozycjonerów którzy swoją uwage skupiają na innych formach pozycjonowania - poprzez optymalizację, link baiting, skuteczny dobór słów.

Oczywiście osobom, które nastawiły się na generowanie zaplecza te terminy nie tylko co są obce ale zbędne.
Być może i czas by Blogerzy zabrali się za kopiowane art. poprzez zgłaszanie takich stron poprzez spam raport.
Z moich doświadczeń wynika iż Google wyjątkowo szybko i skutecznie reaguje na takie zgłoszenia więc warto.

Jak mogę podpowiedzieć jak szybko wyłapywać takie strony:
Najlepiej w wyszukiwarce wpisac np. 6 słów z własnej strony www zamykając to w cudzysłowia.

Ja osobiście dysponuje spora ilością zaplecza typowo generowanych stron i na pewno zadbam, by te strony zniknęły z indeksu Google.

Może branża Pozycjonowania się obudzi i zacznie poważnie traktować zaplecze.

Ryzykownym jest pisać komentarz, bo jak znam życie zaraz po moim komentarzu Ci, co stawiają takie strony, zaczną rzucać obelgami. Nie bardzo się tym już przejmuje.

Myślę że czas zakończyć ten spam. Ja głównie skupiłem uwagę na systemie wymiany linków, bo to jest motor do produkcji.
A wieczne banowanie i zgłaszanie mija się z celem. Wiec należy zainteresować się motorem tego spamu.

Pozdrawiam
Mariusz

A ja się zastanawiam właśnie

VaGla's picture

W 2005 roku, kiedy pierwszy raz robiliście mistrzostwa, zaproponowano mi, bym został sędzią... Ja wówczas uprzejmie odmówiłem, bo nie wiedziałem jak takie pozycjonowanie "na potęgę" może mieć cokolwiek wspólnego z etyką. Rozumiem, że można serwisy optymalizować. Wiem na przykład, że Drupal lubiany jest przez wyszukiwarki, a gdy ktoś ciężko pracuje przez parę lat - dopracuje się i PR6 (tak było na www.vagla.pl przed tym, jak rok temu kontrolnie/przypadkowo się wyciąłem z indexu Google; por. Czysta karta raz jeszcze, czyli jak przystąpić do googlowego samobójstwa). Zmierzam do tego, że czytając forum PiO można dojść do wniosku, że dla większości przedstawicieli tego środowiska cel uświęca środki. W takim przypadku warto przyglądać się skąd się kopiuje, bo w Sieci nie brak zirytowanych ludzi, którzy zaczną stosować dostępne dla nich środki obrony. Nie dalej jak 3 dni temu, w rozmowie z osobami oferującymi pozycjonowanie w ramach swojego portfolio produktów, stwierdziłem, że zakładam, iż w ciągu roku dojdzie do pierwszych spraw sądowych. Nie wiem czy rzeczywiście tak będzie, ale może warto głośno mówić o jakichś standardach działania, w przeciwnym razie ciężar odpowiedzialności za black hat SEO spadnie na całą branżę, również tę jej część, która stara się działać uczciwie (zakładam, że są również tacy).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

w odpowiedzi.

Co do 1 mistrzostw byłem mocnym przeciwnikiem, choć wtedy nie było aż takiej fali spamu - a dotyczł on raczej kopiowania źródeł ktore wyrażały na to zgode.
WIKI/DMOZ.
Dziś nikt nie wie co miksuje, ba miksują blogi które wcześniej zostały zmiksowane - totalny bałagan.
Co do obecnych mistrzostw - jako współorganizator nie deklarowałem że jestem black seo, widocznie tylko tacy moga być organizatorzy konkursów SEO. Po rozmowie z adminem uzgodniliśmy iz w zwiazku z moim podejściem do spamu zostane wycofany zostanę z organizatorów.
Oczywiście mi to nie przeszkasza, skoro zakładamy że główny kierunek i miejsce w seo jest tylko dla spamerów.

Osobiście mam inne zdanie co do SEO, uważam że można zrobić wiele tzw. sztuczek bez konieczności generowania tysięcy stron www.
Problem nie jest pozycjonerów, bo ich z tego całego grona jest kilku.
Branża tak się zmieniła że dziś każdy kto postawi kilka spamerskich stron nazywa siebie pozycjonerem.
Są pozycjonerzy którym to na rękę - bo spora grupa widząc łatwy pieniadz tworzy zaplecze a tak naprawde tworzy mozliwosc zarobkowania tym kilku którzy motywują ich do działania.

Co do środków prawnych - nie znam się na prawie, ale napewno to droga przez mękę, napewno warto poprostu zgłaszać te strony.
Kiedys walczyłem ze spamem 2004/05 dość sporo się denerwowałem gdy stawiałem dobre strony a reakcja ze strony wyszukiwarek była jakby wymuszona.
Darowałem sobie, jedynym wyjściem było poddac się rynkowi i w mniejszym stopniu ale także zaczać stawiać jakieś mało wartosciowe strony.
Jednak stale pracowałem nad tym by jakimiś sposobami nie doprowadzać do fali spamów, dążyłem do tego by wyszukiwarki zaceły reagować na zgłoszenia.
Reagują - jak poczytasz owe forum, zauważysz ile takich domen zostało w ostatnim miesiącu usuniętych z Google.

Myślę że doprowadzenie do sytuacji w której spamowanie przestanie się opłacac jest najlepszym rozwiązaniem.
Rozumiem ich zdenerwowanie, bo napewno mi łatwiej jest zgłaszac takie strony niż twórcy bloga.

Być może masz pomysł lub grupa ludzi na wypromowanie takiej inicjatywy i pokazania sposobów walki z takimi stronami.
Pierwsze co mi przychodzi do głowy to napisanie jakiejs wtyczki do typowych systemow blogowych która na podstawie wpisów wyszukiwałaby klonów w Google i zgłaszała autorowi automatycznie.
Czyli taki skrypcik odpytujący Google co jakiś czas a w zapytaniu kilka ciągów z art. znajdujących sie na blogu.
Tak naprawdę to walka z wiatrakami o ile robi to kilka osób.
Należałoby w takim razie zachęcić samych zainteresowanych/poszkodowanych do działania.

Obecnie przygotowuję dość duzy raport do Google na temat spamerskich domen i domen w systemach wymiany. Zobaczymy może po nim choć trochę odechce się używać Weblinka i stawiac kolejne spam strony.
Pozdrawiam
Mariusz

Sponsorzy

VaGla's picture

Wśród sponosrów mistrzostw widzę takie przedsiębiorstwa jak az.pl (rejestracja domen), Netsprint (wyszukiwarka), Widzialni.pl (czy to oznacza, że optymalizacja witryn dla osób niewidomych jest tylko listkiem figowym?), Helion (wydawca mojej książki)... Patronem medialnym jest Onet.pl. Hmmm... Zastanawiam się, czy rzeczywiście te marki chcą wspierać spam i budowanie internetowego śmietnika.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Nie

Oczywiście, że nie popierają. Tych partnerów, których wymieniłeś - rozmowy prowadziłem akurat ja.

Poza Helionem.

Jak zwrócisz uwagę już przed startem wyszukiwarka Netsprint wyraziła obawy jak i poprosiła mnie bym zgłosił ich jednak nie jako popierających all witryny tylko mają wybrać tzw. stronę stosującą najbardziej etyczne techniki SEO.

Reszta partnerów także ma na celu patron/sponsoring nad samym konkursem i przekazem niż na promowaniu spamu.

Co do patronu Onetu, został udzielony także bez wsparcia dla inicjatyw spamerskich. Rok temu, gdy organizowałem 1 ogólnopolską imprezę Seo, Onet.pl dał patronat i bardzo chętnie wspiera inicjatywy semowskie.

W tym roku nie chcąc już tak bardzo zamykać się do jednej branży zmieniłem nazwę na it party 2k8.

Jednym z celów był właśnie fakt, by nie podpisywać się pod jedną grupą ludzi. Problem pojawia się gdy mówisz SEO = SPAM.

Dla większości tak nie jest, dla mnie także tak nie jest. Jak widzisz - to tylko garstka internetu tak uważa i działa.
Stąd partnerzy konkursy są jak najbardziej przeciwni takim działaniom. Widzisz, nawet ja nie sądziłem, że deklaracja, iż walczę ze spamem, spowoduje podział organizatorów i miałem okazje się przekonać, iż konkurs jest tylko dla Black Seo.

Choć nadal spora cześć uczestników nie jest pozycjonerami ani także nie stawiają śmietników.

Dziś poszły konie po betonie, następnym razem albo zmienią formułę i sami będą walczyli o partnerów konkursu z grupy white albo zostanie im przypisana łatka spamerów.

Do kolegi wyżej - w Google jest zgłaszanie linków - sprzedaży linków - nie bardzo zrozumiałem o co chodzi z tym jawnie linkujących - chodzi Ci pewno o zamontowane systemy wymiany - na dole 20 linków.

Google pozwala na przesłanie 2 rodzajów spam raportu - zgłoś spam i zgłoś witrynę sprzedającą linki; tutaj kwalifikujemy także witryny z systemami wymiany.

Pozdrawiam
Mariusz

A przepraszam... fakt

Rzeczywiście jest zgłaszanie takich stron. Słabo, co prawda opisane, do tego wymaga logowania (w przeciwieństwie do spam reportu), ale jest. Dziękuję za informację.

Dla zainteresowanych - nazywa się to "Zgłaszanie płatnych linków" w narzędziach dla webmasterów. Właśnie sobie "poużywałem".

Na marginesie tylko dodam, że reklama kontekstowa z Google Adwords, jak zawsze trafna na stronie z artykułem - pozycjonowanie... coś tam coś tam. Jakby hipokryzja Google? Z jednej strony walczą z płatnymi linkami a z drugiej poprzez płatne linki dają linki do stron z płatnymi linkami.

Moderują takie reklamy

Moderują takie reklamy Adwords.

Sam zgłaszałem reklamę Adwords promującą generator zaplecza z RSS.

Oczywiście zareagowali.

Osoba tworząca reklamę powinna zapoznać się z zasadami tworzenia reklam, często jest tak że twórcy reklam Adwords, łamią wskazówki redakcyjne Google.

Pozdrawiam
Mariusz

Panie Mariuszu J., Powodem,

Panie Mariuszu J.,

Powodem, dla którego protestuje spora część "branży" jest Pańska osoba, a nie fakt, że "spamy są banowane". Uznać Pana za postać kontrowersyjną to mało powiedziane...
To właśnie Pan na przykład tworzył (mam na myśli zarówno udostępnienie skryptu, jak i stawianie tego na własnych serwerach) tak zwane "autokatalogi" - całkowicie spamerskie narzędzia, które nie dość, że produkowały potworny bełkot w olbrzymiej masie, to NIELEGALNIE pobierały treści z innych stron!

Więc jakim prawem śmie się Pan teraz obwoływać "obrońcą czystości SERP-ów"? Hipokryzja w najczystszej formie!

Przy okazji, Pańskie aktualne działania, czyli wysyłanie zautomatyzowanych zapytań do wyszukiwarek łamią ich regulaminy korzystania. Jak się Pan do tego ustosunkuje?

Chciałbym jeszcze zadać zasadnicze pytanie: czym jest spam wyszukiwarkowy? Niechcianymi treściami, pojawiającymi się w wyszukiwarce? Kto więc miałby decydować, czym są te "niechciane treści"? Dla mnie na przykład każda strona z Pańską wypowiedzią, Panie S., jest spamem w najczystszej formie!

Pragnę zauważyć, że spora część branży stoi na stanowisku, że spamem można nazwać jedynie strony, które są wysoko w rankingu na hasła, z którymi nic nie mają wspólnego...

W zasadzie można by jeszcze kilka wątków pociągnąć, ale... szkoda czasu, zabieram się za stawianie kolejnych "spamów".

Panie Black Hat Seo.

Panie Black Hat Seo.
Prosze pokazać przykłady witryn zaindeksowanych w Google.

Oczywiście że stworzyłem autokatalog swojego czasu jako skrypt. Czy, jak Pan czytał uważnie, nie zauważył Pan, że napisałem, iż spam nie jest mi obcy?

Jednak nie w takiej formie jak jest robione to obecnie.
I mógłby Pan Panie BLACk HAT Seo pisać, iż nie jestem white gdyby zapodał Pan jakąś moją domenę w indeksie Google, która stosuje takie techniki.

Hipokryzja jest wtedy, gdy się stawia i walczy.
Nie - stawiało.

W takim razie nie rozumie Pan pojęcia Black SEO, bo osoba nie stosująca takich technik nie jest Black SEO.

Więc jeżeli rozumie Pan pojęcie hipokryzja proszę pokazać co najmniej jedną działającą www, która stosuje takie techniki.

Być może gdybym nie napisał wcześniej, że stosowałem takie techniki Pana post miałby jakąś zasadność. Jednak fakt że kiedyś się coś robiło złego nie oznacza, że nie można temu zaprzestać a nawet z tym walczyć. Ba - można walczyć skuteczniej znając techniki i rozwiązania stosowane przez Black Seo. Tak więc mam nadzieje że hipokryzja dalej będzie mocno bolała, że ktoś kto otarł się o spam z nim walczy.
Pewno ktoś kto się o to nigdy nie otarł, nie wiedziałby jak skutecznie usuwać takie strony.

Pozdrawiam
Mariusz

Kilka pytań:

Kilka pytań:

1. Czy autokatalog uruchomiony na Pana serwerze (nie podam publicznie IP) pobierał treści z różnych domen z pozwoleniem autorów tych stron?

2. Czy w tej chwili parsując i wysyłając tzw. automatyczne zapytania do wyszukiwarek narusza Pan regulaminy tychże?

3. Czy pojęcie "black hat seo" odnosi się wyłącznie do Google'a?

4. Na pańskich stronach istnieją odnośniki do firmy "az.pl" podpisane jako "Domeny". Czy nie uważa Pan, że ponieważ w pewien sposób jest Pan z tą firmą łączony, to zgodnie z wytycznymi Google'a są to tzw. "kupione linki"?

5. Czy prawdą jest, iż zwyczajnie obraził się Pan na "branżę" po tym, jak nie został dopuszczony do testowania pewnego systemu?

Liczę na odpowiedzi tak/nie, a nie kilku-akapitowe elaboraty jak ma Pan to w zwyczaju...

Rozwinięcie

Nie dalej jak 3 dni temu, w rozmowie z osobami oferującymi pozycjonowanie w ramach swojego portfolio produktów, stwierdziłem, że zakładam, iż w ciągu roku dojdzie do pierwszych spraw sądowych.

Mógłbyś to rozwinąć?

To jedynie przejaw intuicji

VaGla's picture

To jedynie przejaw intuicji. Nie wiem nic na temat przygotowań do takich spraw. Widzę jednak, że konkurencja na tym rynku się zaostrza. Widzę również, że zwiększa się świadomość otoczenia prawnego, które należy brać pod uwagę analizując stany faktyczne związane z SEO. W tym kontekście relacjonowałem projekcję wyobraźni.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Próbowałem zgłosić...

Hmmm... ciekawy artykuł. Zainspirowany próbowałem zgłosić pierwszą lepszą witrynę pozycjonującą w pierwszym haśle, które przyszło mi do głowy - znalezienie takiej strony było dużo łatwiejsze niż dotarcie do jakiejś porządnej treści w dzisiejszych czasach. Ale wracając do tematu:

W google nie ma opcji zgłaszania witryn jawnie linkujących - np. strona, którą zgłosić chciałem traktowała o ochronie przyrody - więcej - miała nawet raz na kilka miesięcy dodawane newsy - a do tego na dole - jakieś 20 linków - więcej chyba nie instalują, bo google może do tylu daje się ogłupić.

Pozostało zgłosić odhaczając jako "Inne" - dodałem do tego mądry opis - mam nadzieję, że kogoś to zainteresuje.

Tymniemniej pozostaje pytanie, czy google celowo zniechęca? Takich witryn z tego, co sprawdziłem, jest najwięcej - a nie ma dla nich kategorii spam reportu. Jawne zaproszenie do "uczciwego spamowania" nie sądzicie?

odp. w innym miejscu ;) bo

odp. w innym miejscu ;) bo tu idzie w kolejności odpowiadania do wątku nie w kolejności postów.
Trochę szukania :).
Pozdrawiam
Mariusz

Depozycjonowanie: w Googlach

Depozycjonowanie: w Googlach wystarczy za pomocą formularza zgłosić odpowiednia informacje ze np. witryna jest sztucznie pozycjonowana z kilkoma powiązanymi stronami SEO, które zwiększają pozycje, Google analizuje takie zgłoszenie i jeżeli faktycznie to domena znika z wyszukiwarki dokumentnie.

Tylko czy warto depozycjonować?

Nie jestem pewny, czy oczekiwany efekt można uzyskać stosując tylko i wyłącznie "grzeczne" metody działania.

Jest to jak najbardziej możliwe, ale koszty są na tyle duże by każda Firma w Polsce z tego nie skorzystała. Wiem coś o tym, bo proponowałem kilku potężnym Firmą pozycjonowanie jak najbardziej zbliżone do "grzeczności" i jakoś woleli tańszą opcje.

Do tego dochodzi fakt, że "grzeczne" dla każdego ma inne znaczenie :/

Z rozmów z przedstawicielami tych agencji można dowiedzieć się, że oczywiście agencje te stosują się do zasad etycznego działania, nie naruszają prawa, nie działają na szkodę przedsiębiorców

To akurat można między bajki włożyć. Każdy z nas używa podobnych technik, jedynie własne doświadczenie i testy powoduje pewną ich modyfikację.

Niestety te "agencje interaktywne" podają klientom tylko marketingową papkę podpierając się np kodeksem IAB a robią całkiem coś innego.

Niewiele wiem o technikach polegających na depozycjonowaniu

Zapewniam Cię, że o depozycjonowaniu większość pozycjonerów wie tyle co Ty.

Prawdopodbnie w Polsce jest kilka może kilkanaście osób, które mogłyby coś takiego zrobić.

Tylko po co?

Taka technika jest po prostu nieopłacalna ze strony kosztów. W Polsce nie ma fraz wartych naprawdę duże pieniądze, na tyle duże by takie czyny były opłacalne.
Depozycjonowanie najczęściej po prostu jest nieskuteczne.
Jeśli dana strona jest pozycjonowana dobrze to łatwiej wypozycjonować drugą, która może ją przeskoczyć niż obniżyć ranking tej pierwszej.

Osobiście dziękuje mojej konkurencji, która naczyta się różnych blogów i próbuje moim klientom wyrządzić krzywdę. Często ułatwia mi to pracę.

Tak czytam sobie co tu napisałeś VaGla i zastanawiam się czy to naprawdę z boku aż tak źle wygląda.

@Mariusz
Widzialnych to chyba nie namawiałeś :P

Polecam też odświeżyć sobie pamięć (23-24 minuta). I nie pisz mi, że teraz masz inne zdanie w temacie spamu, bo Ci nie wierze :/

Mariusz nie popieram Cię w Twojej akcji. Masz za duży w tym osobistych celów. Szkoda mi, że wywlekasz wszelkie brudy wszędzie, gdzie popadnie np tu :/

Na PiO nie chciałem nic pisac, tam to była Wasza sprawa, pisząc to tu psujesz opinie całej branży, nawet tym, którzy naprawdę się starają, by zaplecze było dla ludzi a nie tylko pod systemy.

Zapewniam wszystkich czytających, że naprawdę wiele jest osób, które się starają. Nie każde zaplecze to mega generowany spam.

Wczoraj rozmawiałem z pozycjonerem, który opiera swoje zaplecze na forach internetowych o różnej tematyce. Daje własne serwery, domeny, dba by nie było na nich bałaganu, funduje konkursy itp itd.

To nie jest jedyny przypadek..

Osobiście nie mam agregatorów RSSów, autoblogów, dmozów ani wiki, katalogi tylko trzy, do tego ręcznie codziennie moderowane. Treści z innych stron nie kopiuję, pomysłów nie kradnę.

Testuje wszelkie rozwiązania i techniki, jakie mi wpadną do głowy, na sobie.

Jednak w świetle tego co jest tu napisane, jestem chyba "be" bo jestem pozycjonerem.

Ci od generatorów byli i będą. Żadna akcja Mariusza nie wyczyści SERPów. To może zrobić jedynie Google, a na razie chyba nie jest tym zainteresowane...

Mariusz, za miesiąc lub dwa Ci przejdzie albo osiągniesz swój cel, którym wcale nie są czyste SERPy. Ciekawe co zrobisz jak będziesz chciał, na jakiś imprezie wypić piwo z ludzmi z branży. I albo nie będą chcieli tego zrobić albo będą pili tylko milcząc, bo nie będą wiedzieli co z tym co powiedzą zrobisz...

Za dużo dziecinnych emocji Mariuszu, za dużo....

@ktoś..

...witryna jest sztucznie pozycjonowana z kilkoma powiązanymi stronami SEO, które zwiększają pozycje, Google analizuje takie zgłoszenie i jeżeli faktycznie to domena znika z wyszukiwarki dokumentnie.

To byłby niezły chwyt na wszelką konkurencję i nie tylko.

Daję z moich stron kilka linków do vagla.pl/skrypts/prawo_internetowe.htm z anchorem "prawo internetowe", np z mojego bloga i paru for, gdzie się pytają o coś. Zgłoszenie i wylot z SERPów? Ojoj czy aby to od razu nie wydaje się trochę za proste?

A gdy Google zbanuje SWL'e?

VaGla's picture

Czytam sobie różne dyskusje (sporo jest blogów o pozycjonowaniu, sporo dyskusji w Sieci; od Ciebie, mkane, również dowiedziałem się ciekawych rzeczy, co odnotowałem w sąsiednim komentarzu: Przy okazji home.pl - to komentarz do tekstu, w którym znalazło się stanowisko home.pl na temat praktyk SEO). Skala zaplecza SEO, które zajmuje się pozycjonowaniem, jest potężna (gdy porówna się ją z jakimś jednym serwisikiem Zosi z 5c, która ma swój blog o kotkach w subdomenie jednego z agregatorów blogowych). W trakcie tej lektury zacząłem zastanawiać się, co się stanie, gdy Google zbanuje polskie SWL'e (systemy wymiany linków), takie jak e-Weblink (domeny: 29,809 strony: 51,813,922), Linkor (ilość podstron w systemie: 296 258 523), Linkme (Domen w systemie: 21 507, Podstron w systemie: 65 958 729), czy - powiedzmy - Powerlink (Domen w systemie: 651, Podstron: 1 239 592)? Tych systemów wymiany linków jest masa, a wymienione to tylko przykłady. Jedna z diagnoz aktualnej sytuacji systemów wymiany linków, "pokemonów kowalskich" i konkurencji w SEO: Jak napisać system wymiany linków w blogu Kill Bill'a.

Co by się stało, gdyby Google (bo przecież - jak to pisałem w komentowanej notatce - te wszystkie pozycjonerskie zabiegi odbywają się na systemie dostawcy usług wyszukiwawczych Google, gdzie korporacja Google, jako "pan i władca", sama ustala wszelkie zasady), gdyby Google zabanowała wszelkie systemy wymiany linków, wszelkie strony w tych systemach (przecież muszą mieć wiedzę na temat tego jak to wszystko działa i kto dokładnie tym zarządza, z dokładnością do domen, IP, systemów, etc.) Kolejne pytanie: skoro wiedzą, to dlaczego tego nie robią?

A tymczasem jeden z dodatków do Firefoxa nazywa się SpamReport 1.3 i jego przeznaczeniem jest usprawnienie pracy osobie, która chce zgłaszać spółce Google raporty na temat niezgodnego z polityką tej firmy stosowania metod wpływu na wyniki wyszukiwania (tyle, że to wtyczka z grudnia 2006 roku).

A tak swoją drogą, to zastanawiam się co Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów powiedziałby, gdyby dowiedział się, że spora część treści w internecie, zwłaszcza tej, która urzędowi jest bliska, bo związana z usługami online, w szczególności sklepami, jest w rzeczywistości wygenerowana dla potrzeb stawiania zaplecza dla wyszukiwarek:

Następny auto coś będą autosklepy symulujące oscommerce i strukture tego skryptu budujące autosklepy z pseudo produktami.
Zasada będzie taka sama create baza 5 tys produktów install i gotowy sklep. Oczywiście produkty nie beda jednolite czyli od marchewki bo rowery.

Narazie w katalogu najważniejszym dla mnie jest wykluczenie złych stron (viagry/sex) + stop wordsy aby spokojnie taki katalog można było postawić tak jak stawia się te wyszukiwarki via Live.com itp.

Myśle też czy warto pisać do tego moduły typu rss + tagi, wiki tagi gdzie będzie np. 5 pierwszych zdań z wiki dla każdego tagu szukanego w katalogu.
(...)
Nastepny auto produkt to auto sklepy i auto fora internetowe. Aktualnie testuje kilka sklepow jezeli test bedzie ok to takze wersje lajt udostepnie. Auto sklep jak auto katalog bedzie w bazie mial losowych 5000 produktow z opisami. Co do auto for jeszcze sie zastanawiam jak to rozwiazac.
(...)

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Autosklepy

Odp. komuś tam wyżej.

Autokatalog opierał się tak jak wyszukiwarka Onet/Google czy każda inna na wyrywku treści ze strony z linkiem do strony i przypisaniem tak, jak w wyszukiwarce do odpowiednich słów kluczowych.

Jeżeli osoba stawiająca taki katalog sama zmieniła jego założenia, to ja już na to wpływu nie mam.

Projekt autokatalogu zamknałem z 6 msc temu.

Jednak jego działanie było identyczne jak wyszukiwarki internetowej.

Gdybym osobiście miał dziś spamować, nie potrzebowałbym tak jak wielu BLACK SEO do tego rss i tych samych treści.
Napisanie tzw. spam generatoru nie jest trudne.
Wystarczyłoby np. parsowanie zdań i dopasowywanie ich tematycznie + zamiana synonimów.

Tak więc zawsze można - widać nie zawsze się chcę.

Nie chce zbyt wiele razy powtarzać że stawiałem - bo przecież nikt tego nie ukrywa - tym bardziej ja.
Jeżeli jednak ktoś dziś wskaże mi choć jedną tego typu domenę która działa online w sieci i jest oczywiście moja to możecie pisać, iż dalej stosuje i walczę.

Obecnie jednak status jest, stosowałem uznałem to za "be", wiem jak z tym skutecznie walczyć - walczę.

Ciężko byłoby mówić że nie stosowałem szczeg. że moje początki to 2003 a pierwszy MFA postawiłem tuż po starcie programu Ads. Więc jakbym nawet chciał, to nigdy nie napisze że nie otarłem się o spam. Problem w tym czego wielu zrozumieć nie może. Wielu ludzi hackuje a później adminuje broniąc serwerów przed hackerami. Czasem by wiedzieć z czym się walczy należy mieć w tym doświadczenie.

Odn. płatne linki Domeny. - Szanowny kolego, Google w swoich wytycznych nie zabrania umieszczania linków do stron partnerskich, polecanych tematycznych. Jak Pan zauważy linki na mojej stronie są odnośnikami do serwisów tematycznych lub imprez które robiłem.

Tak samo linkuje do boksy.onet.pl bo posiadam ich certyfikat czy do Adwords Google, tak samo do firmy domenowi, u ktorej posiadam panel partnerski. Więc nie widzę podstawy by twierdzić iż są to złe linki. Takie linki tematycznie związane z branżą, nie kupione są wskazane.
Szukanie Panowie dziury w cały a dziury brak.
Jeszcze raz proszę o znalezienie choć jednej aktywnej domeny stosującej spam - bądź o wskazanie 1 sztuki owego katalogu który należy do mnie. Bo czym jest wyjaśniłem - a tego iż byłem autorem skryptu się nawet nie wypieram.

Miejsce odpowiednie więc zapytam:

Natomiast jak już o prawie mowa - ja chętnie zapytam.
Czy np. publiczne nazywanie kogoś konfidentem/donosicielem lub jak to jedna z firm Pozycjonerskich napisała
"podpierdalaczem" - osoby prywatnej jak i firmy poprzez fakt walki ze spamem jest dopuszczalne z pkt prawa?

Pytam bo zastanawiamy się nad pewnymi krokami.

Że znasz się na temacie chętnie usłyszę opinie - czy obelgi publiczne wobec osoby są dopuszczalne bądź czy są ścigane prawem.

O ile zgłaszanie stron naruszających zasady Google nie jest niczym złym - dodam wpływa pozytywnie na jakość wyników. Do tego to Google decyduje, które witryny faktycznie naruszają zasady nie ja.

Mam nadzieje że co do kwestii tego, iż stawiałem sam zostało wszystko wyjaśnione - a następne odnoszenie się będzie po prostu pokazanie choć 1 sztuki takiej domeny w moim posiadaniu.

Bardzo ciesze się że tak szumnie zostało to nagłośnione i podkreślone bo to nowym amatorom spamu obrazuje kto z nimi walczy i jak skutecznie.

Pozdrawiam
Mariusz

Liczba, a nie ilość

Liczba, a nie ilość podstron.

niekoniecznie

"Nowy słownik poprawnej polszczyzny PWN pod red. A. Markowskiego podaje, że przy użyciu wyrazu liczba w znaczeniu 'suma takich samych albo podobnych jednostek, rzeczy, zdarzeń' (np. Niewielka liczba samochodów. Liczba uczniów w klasie. Spadek liczby wypadków drogowych) dopuszczalne jest wymienne używanie rzeczowników liczba i ilość, zwłaszcza jeśli chodzi o duże wielkości."

Jakość, jakość..

Warto mieć na uwadze, że zdobycie użytkowników nie jest na ogół celem samym w sobie. Jeżeli zdobędziemy użytkownika i niewiele mamy mu do zaoferowania to i pierwsze miejsce w wyszukiwarkach nie pomoże.

Po sześciu latach tekst

Po sześciu latach tekst świeży jakby wczoraj napisany. Może z jednym wyjątkiem. Wiele firm SEO nie mogąc poradzić sobie z pozycjonowaniem zabrało się (może nieświadomie lub wynika to po prostu z ich braku umiejętności) za depozycjonowanie.

Niewiele wiem o technikach polegających na depozycjonowaniu

Wystarczy przyjrzeć się działalności części branży SEO :)

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>